piątek, 30 stycznia 2015

IMAGIN "DLA CIEBIE WSZYSTKO"

Siedziałam w swoim łóżku już kolejny dzień z rzędu. Kiedy wreszcie będę mogła się stąd ruszyć? Mój stan znów nie był na tyle dobry, abym mogła wykonywać jakiekolwiek czynności. Muszę więc leżeć i odpoczywać co praktycznie bez przerwy robię od urodzenia. Tak, mam prawie 19 lat i serce do dupy. I nie jest lepiej. Jest coraz gorzej. Gdy byłam mała było całkiem dobrze. Leki pomagały więc nie było z tym problemu. Jednak gdy tylko dorastałam, choroba robiła się coraz poważniejsza. Leki już dawno przestały działać, a lekarze nie dają mi dużych szans. Pozostaje mi tylko czekanie na dawcę, bo jest to jedyna możliwość na uratowanie mi życia. Nie ma innej możliwości i właśnie to jest najgorsze. Istnieje możliwość, że nie obudzę się po operacji, lub że przeszczep się nie przyjmie. Może wystąpić również wiele komplikacji. Istniało i nadal istnieje 50% szans że nie przeżyje. To cholernie dużo. Wraz ze śmiercią zostawię tu wszystkich, których kocham. Rodziców, brata, przyjaciół... No i Harrego. Właśnie. Harry. Miłość mojego życia. Poznaliśmy się w tak oczywistych okolicznościach. Byłam na kolejnych badaniach w szpitalu. Dzień jak co dzień. Ale tego dnia wiedziałam że coś się stanie. Nie wiedziałam czy to będzie cos dobrego czy też wprost przeciwnie. Siedziałam wtedy w poczekalni i czekam na wyniki badań. Wtedy go zobaczyłam. Przystojny, młody mężczyzna. Burza czekoladowych loków przepasanych bandaną. Zielone kocie oczy. W obcisłych czarnych rurkach jego nogi nie miały końca. Jego tors przykryty był cienkim materiałem białego T-shirtu, przez którą prześwitywały tatuaże. Czysta definicja perfekcji. To była miłość od pierwszego wejrzenia. I tak po roku nadal jesteśmy szczęśliwą parą. Harry wie o mojej chorobie i wspiera mnie całym sobą. On daje mi największe wsparcie. I to jego będzie mi najciężej zostawić.
Od godziny wpatruję się w sufit. Harry miał przyjść o 13:00 i razem mieliśmy się czymś zająć. Nawet leżenie z nim i nie odzywanie się do siebie było fascynujące. Założyłam na uszy słuchawki i włączyłam muzykę. Nawet nie wiem kiedy zasnęłam. Poczułam delikatne pocałunki na twarzy. Szybko zerwałam się, uderzając czołem w nos Harrego.

- Chcesz żebym zeszła na zawał? Moje serce i tak ledwo bije. – Zachichotałam, jednak jemu chyba nie było do śmiechu.

- Nie żartuj sobie z tego. - Powiedział oburzony.

- Oj no przepraszam słonko. - Pociągnęłam go za rękę, a ten upadł obok mnie na lóżko. Nie czekając ani chwili złączyłam nasze usta w słodkim pocałunku. Całowaliśmy się jakiś czas co chwile przestają aby zaczerpnąć powietrza. Harry wisiał nade mną. Patrzyłam na jego boskie oczy, przeczesując opadające na twarz miedziane loczki.

- Nikogo nie ma. - Bardziej stwierdził niż zapytał.

- To prawda ale niedługo powinni wrócić. Pojechali na zakupy. - Zaśmiałam się.

- To może wykorzystamy jakoś ten czas. - Zapytał poruszając śmiesznie brwiami. Ponownie zachichotałam na co chłopak uśmiechnął się słodko. Jednak nasza chwila szczęścia nie trwała długo... Zrobiło mi się gorąco. Nie mogłam złapać tchu. Cała klatka piersiowa mnie bolała. Najbardziej serce. Tylko nie to. Harry od razu wiedział o co chodzi. Widziałam jego przerażenie w oczach. Zaczął panikować. Nigdy nie był tego świadkiem. Wiedział o tym tylko z opowieści.
- Co mam robić? - Krzyknął przestraszony.

 - Dzwoń po karetkę. - Powiedziałam na wdechu. Nie wiedziałam jak poważny tym razem jest atak. Jednak po bólu który uciskał mi serce wiedziałam że jest źle. Harry ze łzami w oczach krzyczał coś do telefonu. Nie byłam już w stanie usłyszeć o czym mówi. Po prostu straciłam przytomność.


Obudziłam się. Co się stało? Gdzie ja jestem? Rozejrzałam się dookoła. Dobrze znam te ściany.
Oczywiście jestem w szpitalu. Ból w klatce już zelżał jednak nadal był wyczuwalny. Nie wiedziałam ile czasu byłam nieprzytomna. Zauważyłam że burza loków leży na moim brzuchu. Harry słodko chrapał. Musiał tu długo siedzieć. Od razu zrobiło mi się cieplej. Jest taki kochany. Nie zasługuje na to wszystko. Powinien mieć normalną dziewczynę, z którą będzie mógł robić wiele szalonych rzeczy jak na nastolatków przystało. A nie siedzieć w szpitalu i zastanawiać się ile czasu nam zostało. Podniosłam powoli dłoń i przeczesałam jego włosy. Od razu zerwał się z miejsca.
- Nie spałem. – Odparł gwałtownie. Rozejrzał się i jego oczy napotkały moje. Odetchnął z ulga i rozluźnił się. Na jego usta wpełzł śliczny uśmiech. Oczy miał zapuchnięte i czerwone. Płakał?
Chwyciłam jego dłoń i uśmiechnęłam się do niego.

- Jak się czujesz kotku? – Zwrócił się do mnie słodko. Harry ma bzika na punkcie kotów, więc gdy mnie tak nazywał wiedziałam, że to coś znaczy.

- Zadziwiająco dobrze. Co się stało.? - Zapytałam. Harry od razu spoważniał.

- Jest źle. Coraz gorzej. - Powiedział ze łzami w oczach. - A ja nic nie mogę zrobić.

- Jesteś ze mną. To się liczy. – Odparłam a on od razu złączył nasze usta w pocałunku. Wyrażał wiele emocji. Zarówno  miłość jak i smutek. Kocham go cała sobą. Jest dla mnie zbyt idealny.

- Harry musimy porozmawiać.

- Co się dzieje? - Zapytał od razu się spinając.

- O to, że... Ja niedługo umrę… - Zaczęłam ale mi przerwał.

- Nie umrzesz. - Powiedział z zaciśniętymi zębami.

- Nie przerywaj mi proszę. - Skinął głowa. Doczekałam chwilę i zaczęłam od nowa. - Niedługo umrę. Chcę żebyś wiedział, że czas spędzony z tobą był najlepszym w całym moim krótkim życiu. Jesteś moim promykiem nadziei. Ale nie mogę patrzeć na to jak cierpisz z mojej winy. Powinnam pozwolić ci odejść jeszcze zanim umrę. - Mówiłam ze łzami w oczach. Harry patrzył na mnie z przerażeniem i złością.

- Nigdy cię nie zostawię. A ty nie umrzesz. Przynajmniej nie teraz. Kocham cię i nie darowałbym sobie, gdybym  zostawił cię w tej ciężkiej chwili. Nasza miłość jest wieczna. Pamiętaj. Nic nas nie rozdzieli. - Powiedział splatając nasze palce. Popatrzyłam na jego nadgarstek. Miał na nim wytatuowane "Always", podobnie jak ja. Zrobiliśmy sobie tatuaże w naszą rocznicę. To był znak, że będziemy ze sobą na wieki. Jak mogłam pomyśleć aby odszedł. Wtedy na pewno nie dałabym sobie rady. On daje mi siłę i nadzieję. Dzięki niemu mam o co i dla kogo walczyć.
- Przepraszam. Tak bardzo cię kocham Harry. - Zaczęłam płakać.

- Cśś. Już wszystko dobrze. - Usiadł na łóżku i wziął mnie na kolana, uważając żeby nie zaczepić o jakiś kabelek. Wtuliłam się w jego ciało i zaciągnęłam jego zapachem. Był taki odurzający.

- Tak się boję Harry. - Wymruczałam.

- Ja też słońce. Ja też...




Po tygodniu mój stan się nie poprawił. Wręcz przeciwnie. Jest coraz gorzej. Lekarze ciągle faszerują mnie jakimiś lekami, po których jestem strasznie senna, wiec cały czas spałam. Nie chciałam jednak przespać moich ostatnich dni, lecz spędzić je z Harrym. Kocham go całym sercem. Cały czas ze mną przebywa. Od zeszłego tygodnia nie był w domu. Ciągle czuwa przy moim łóżku. Pielęgniarki zdążyły już dobrze poznać Harrego, a lekarz zgodził się nawet na spanie w moim łóżku.
Siedziałam, na materacu. Harry poszedł po coś do picia. Dzisiaj pierwszy raz od dawna nie potrzebowałam leków uśmierzających ból. Gdy chłopak wrócił, robił wrażenie nieobecnego. Nie
słuchał tego co mówiłam i zawieszał wzrok na jednym punkcie.

- Harry, co się dzieje? - Szturchnęłam go w ramię.

- Nic kochanie. Zamyśliłem się. Co mówiłaś? - Zapytał biorąc moja niewielką dłoń w swoją.

- Już nie ważne. Co się dzieje? Powiedz mi. - Poprosiłam.

- Musze na jakiś czas wyjechać. – Zaczął powoli nie patrząc w moja stronę.

- Kiedy? - Zapytałam szeptem.

- Jutro rano. - Warga mu drżała. Coś się stało. Boże, niech on wreszcie zacznie mówić.

- Wrócisz? - Zapytałam.

- Bardzo mocno cię kocham. - Złożył na moich ustach czuły pocałunek. - Pamiętaj o tym. - Ostatni raz mnie pocałował i ocierając łzy wyszedł z sali. Czy on uciekł? Zaczęłam płakać. Może to wszystko go przerosło. Nie mogłam mieć do niego o to żalu. Po prostu... Chciał być szczęśliwy, a ja nie dałam mu tego czego potrzebował...
Niecałe pół godziny później zjawił się u mnie lekarz wraz z rodzicami. Wszyscy wyglądali na szczęśliwych chociaż mnie do śmiechu nie było. Miłość mojego życia właśnie mnie opuściła. Czy może być coś gorszego? No tak. Lada dzień mogę umrzeć i lekarze nie potrafią nic zrobić. Tylko czekać na cud że znajdzie się dawca. A to i tak nie wróży 100% powrotu do zdrowia. Rodzice usiedli obok mnie. Wręcz promienieli ze szczęścia.


- Znalazł się dawca. - Nie owijając w bawełnę zaczął lekarz. Co! Jak to możliwe. Przecież... Harry odszedł.. Właśnie teraz jak znalazł się dawca. On mnie zostawił, a teraz mogę mieć nowe serce. Może po operacji wróci. Może na prawdę tylko wyjechał. Od razu się rozpromieniłam. Rodzice zaczęli płakać ze szczęścia. To pierwsza dobra wiadomość od wielu lat.

- To kiedy będzie operacja? - Zapytałam.

- Jeszcze dzisiaj. Musimy ją przeprowadzić jak najszybciej.

- A mogę wiedzieć kim jest dawca? - Zapytałam.

- Niestety to poufna informacja. Mogę ci tylko powiedzieć, że to młoda osoba więc istnieje większe prawdopodobieństwo że przeszczep się przyjmie. Tak więc zaraz przyjdzie ktoś żeby zrobić ci potrzebne badania, a później zabierzemy cię na blok operacyjny.

Godzinę później leżałam na bloku. Bałam się, tak strasznie się bałam.  Wiedziałam że mogę się nie obudzić. Pożegnałam się z rodzicami.

- Zaraz dostaniesz narkozę. - Powiedział mi lekarz przykładając mi maseczkę do twarzy. - Oddychaj głęboko, policz od 10 do 1 i pomysł o czymś miłym. Wyśnij sobie idealny sen.
- 10...9... - Zaczęłam liczyć. - 8...7...6… - Zrobiłam się strasznie senna. - 5...4...3… - Ledwo liczyłam. Zamykałam oczy, a ostatnie o czym pomyślałam przez zapadnięciem w sen były zielone oczy i cudowne dołeczki...





- Niech ktoś wyłączy ten cholerny dźwięk - Pomyślałam.
Niechętnie otworzyłam oczy. Poraziło mnie jasne światło. Co ssie dzieje? Co to za dźwięk? Przy moim łóżku ktoś siedział. Pomyślałam, że to Harry jednak gdy przyjrzałam się osobie zauważyłam, że to mój tata. Ale co to był za dźwięk? Taki głośny i mocny. Rozejrzałam się po pomieszczeniu. I wtedy już wiedziałam. To moje serce. Moje nowe serce tak bije. Mimowolnie się uśmiechnęłam. Żyje. Serce pracuje. Czy może być coś lepszego? No pewnie. Musze zobaczyć Harrego. Chociaż mu napisać. Musi się dowiedzieć, że jestem już zdrowa. Może wróci. Nie byłam w stanie napisać mu przed operacją. Tyle się działo. Może rodzice go poinformowali.

- Hej tato. - Powiedziałam. On na dźwięk mojego głosu od razu oderwał się od gazety.

- Hej córeczko. Jak się czujesz?

- Dobrze. - zmarszczyłam brwi. Chciałam zapytać o Harrego.

- Pójdę po lekarza. - Szybko wstał i wyszedł. Po chwili weszła do mnie pielęgniarka. Była dość młoda.

- Przepraszam bardzo. Nie wie pani gdzie jest chłopak z burzą loków? - Zapytałam.

- Nie mam pojęcia. Ale mam panience coś przekazać. - Podała mi kopertę na której było moje imię. Od razu wiedziałam, że to od Harrego. Poznałam to po piśmie. Szybko wzięłam kopertę, a pielęgniarka wyszła. Rozerwałam ją szybko. Bałam się, że mną zrywa. Powoli zaczęłam czytać list...


Najdroższa.
Jeśli to czytasz to wiedz, że wreszcie to zrobiłem. Nie mogłem patrzeć na to jak cierpisz. Kocham cię całym sercem i wiem, że możesz mnie za to winić, być na mnie wściekła, ale ja po prostu uznałem, że tak trzeba. że to mój obowiązek. Pamiętasz jak ci powiedziałem, że dla ciebie mogę zrobić wszystko? Pamiętam ten dzień jakby to było wczoraj. Zaśmiałaś się wtedy i powiedziałaś, że nie jestem w stanie. Wtedy nie zrozumiałem o co ci chodziło. Dopiero w domu uświadomiłem sobie co masz na myśli. I chciałem wtedy do ciebie zadzwonić. Powiedzieć, że jesteś w błędzie. Ale nie zrobiłem tego... Czas mijał, a nam wszystkim wydawało się, że już najgorsze za nami. Odetchnąłem z ulga. Ale nie mogłem nacieszyć się z twojego powrotu do domu. Nie mogłaś wychodzić z łóżka, byłaś zbyt osłabiona. Każdy myślał, że to za wcześnie.. że za wcześnie cię wypuścili ze szpitala. Ja przesiadywałem u ciebie całymi dniami. Widziałem jak tęsknie patrzysz przez okno. Dlatego co noc gdy twoi rodzice zasypiali wyciągałem cię z domu i leżeliśmy na trawie w twoim ogródku. Tak wiem to niewiele. Ale widziałem, że dla ciebie to było na prawdę coś... Później przeszedł czas, że znów było gorzej. Byłem załamany. Przeszliśmy więcej niż inne pary przez całe życie. Nasza miłość była wielka i będzie taka do samego końca. Gdy znów wróciłaś do domu byłem przeszczęśliwy. Wiedziałem już co powinienem zrobić. Kupiłem pierścionek i przyszedłem do ciebie. Gdy leżeliśmy na twoim łóżku miałem cię o to zapytać. Byliśmy sami. Tak wiem to mało romantyczne. Ale sama wiesz, że nie znam się na tym wszystkim. Gdy miałem cię już o to zapytać miałaś atak. To było takie nieoczekiwane. Spanikowałem. Nie wiedziałem co robić. Ty byłaś bardziej opanowana niż ja i poczułem się niepotrzebny. Byłaś długo nieprzytomna. Wtedy lekarz powiedział, że bez przeszczepu nie przeżyjesz końca studiów. I jak ja miałem żyć ze świadomością, że ciebie nie będzie obok mnie? 
że nie będę mógł cię przytulić, pocałować. Słyszeć twojego pięknego głosu. Wiedziałem już co muszę zrobić. Najgorsze było pożegnanie z tobą. Chciałem ci o wszystkim powiedzieć alewiedziałem że byś się nie zgodziła. Dlatego zatrzymałem to w tajemnicy. Nawet chyba twoi rodzice nie wiedzą... Poszedłem się przebadać i... Okazało się że mogę być dawcą. Tak... Oddałem ci swoje serce. Pielęgniarki płakały gdy rozmawiałem o tym z lekarzem. Nawet on uronił kilka łez. Pamiętam jak powiedział mi, że jest ze mnie dumny i widzi że to prawdziwa miłość. Powiedział że jestem dzielny i odważny. Nie zgodziłem się z nim. Każdy mężczyzna kochający swoją kobietę powinien być w stanie zrobić dla niej wszystko. Dlatego ja... Ponieważ kocham cię całym moim sercem oddaję ci je właśnie żebyś mogła żyć i pielęgnować naszą miłość. Nawet nie wiesz jakim byłem i jestem szczęściarzem, że mogłem cię kochać. I ze ty pokochałaś mnie. Nie ma takich słów aby wyrazić moja miłość do ciebie. Mogę cię jedynie prosić abyś opiekowała się moim sercem. Od pierwszej chwili należało do ciebie. I teraz na prawdę jest twoje. Kocham cię i będę nad tobą czuwał. Nie zapomnij o mnie. Mam nadzieje, że teraz już wiesz że zrobiłbym dla ciebie wszystko....
Zawsze kochający Harry.



Nie mogłam uwierzyć, że to co czytam. Mój płacz zamienił się w szloch. Obraz przez łzy zaczął mi się rozmazywać. To nie możliwe. Jak on mógł to zrobić? Złapałam się za serce. Bije. To jego serce bije w moim ciele. On jest we mnie. Żyje w moim wnętrzu. Jeszcze głośniej zaczęłam płakać.
Czułam niewyobrażalna pustkę. Jak to możliwe ze w jednej chwili byłam najszczęśliwszą osoba na świecie, a po chwili cały mój świat legł w gruzach? Przytuliłam list do mojego nowego serca. Nie mogę uwierzyć, że on to zrobił. Nigdy mu tego nie zapomnę. Kocham go tak mocno. Czy to możliwe, że po tym liście kocham go jeszcze bardziej? Zaczęłam czytać ten list jeszcze raz. Wyobrażałam sobie jak się czuł gdy pisał ten list. Zaczęłam jeszcze bardziej płakać. Miał przed sobą całe życie...
Nagle ktoś wbiegł do sali. Przez łzy nie widziałam dokładnie kim jest ta osoba. Otarłam moje oczy i zamarłam. Mogę być pewna, że w tym momencie serce mi stanęło. Czy to halucynacje?

- Harry… - Szepnęłam przerażona i zarazem zdziwiona...

- Boże, przeczytałaś już list. Matko boska spóźniłem się. Przepraszam. - Szybko do mnie podbiegł i wziął w swoje ramiona. Usiadłam na jego kolanach. Nie, czy to możliwe? Czy możliwe jest to, że on tu siedzi? Zaczęłam całować całą jego twarz. Wtuliłam się w jego ciało tak mocno, że myślałam że połamałam mu wszystkie zebra.

- Harry myślałam, że nie żyjesz. - zaczęłam jeszcze bardziej płakać. - Co ci strzeliło do głowy?

- Wyszedłem stąd z takim zamiarem. Ale w ostatniej chwili coś się stało. Zadzwonili do mnie ze szpitala i powiedzieli mi, że był poważny wypadek samochodowy. Zginęła młoda dziewczyna. Była mniej więcej w naszym wieku. Jej serce nadawało się do przeszczepu. Niestety nie mogłem wcześniej cię odwiedzić. Gdy przed chwilą dowiedziałem się, że się obudziłaś chciałem jak najszybciej do ciebie przyjść żebyś nie przeczytała tego listu. Jak widać nie zdążyłem. Tęskniłabyś za mną?- Zapytał uśmiechając się.

- Przez chwilę myślałam, że mój cały świat legł w gruzach. Nie rób mi tego nigdy więcej. - Poprosiłam.

- Już nigdy, obiecuje. - Powiedział.

- Tak bardzo cię kocham Harry. - Czule go pocałowałam.

- Ja ciebie też kochanie. - Pocałował czubek mojej głowy. - Więc teraz skoro jesteś zdrowa i ja żyje, nic nie stoi na przeszkodzie żeby zadać ci to pytanie. - Zaczął niepewnie. Z zaciekawieniem się w niego wpatrywałam. – Wiesz, że cię kocham i zrobię dla ciebie dosłownie wszystko. Uczynisz mnie najszczęśliwszym człowiekiem na świecie i zostaniesz moja żoną? - Zapytał na jednym tchu.

- O mój boże. - Powiedziałam. - Jezu TAK! - Krzyknęłam i zaczęłam go całować. Harry włożył mi na palec piękny diamentowy pierścionek. Teraz mogło być tylko lepiej i wiedziałam, że nasza miłość będzie wieczna. Dla takiej miłości można zrobić wszystko...











************
hej miałam wene na imagina :)
tego dedykuję Natalce i Kamili.
mam nadzieję ze się wam spodoba.
natomiast rozdział powinien pojawić się w przyszłym tygodniu
KOCHAM WAS
Hazzowa :*****

5 komentarzy:

  1. Agata! 😘😘😘😘
    Piękny ten imagin płaczę 😘❤ ;c
    Kochaaaaam! ❤❤❤❤

    OdpowiedzUsuń
  2. WOW! Przeszłaś samą siebie kochana. Jeszcze nikt nie napisał tak pięknego imagina. Strasznie się wzruszyłam, naprawdę jestem pod wrażeniem. Nadal to przeżywam. Nie mogłam powstrzymać łez. Już myślałam, że Harry naprawdę oddał jej to serce :c. Nie wiem co zrobiłabym na jej miejscu. Pewnie byłabym strasznie zła i smutna, ale pewnie też szczęśliwa, że mój chłopak zdecydował się oddać za mnie życie. Poczułam niewyobrażalną ulgę, kiedy on wrócił i jeszcze jej się oświadczył. To takie słodkie. Imagin jest taki jaki chciałam, po prostu idealny. Dziękuję, że napisałaś go dla mnie i Kamili, a wiem, że było to poświęcenie, ponieważ męczyłaś się pisząc go na tablecie. Jesteś taka kochana :*. Nadal nie mogę wyjść z podziwu, jeszcze taki dłuugie to opowiadania. <3. Uwielbiam czytać to co piszesz i czekam na kolejny rozdział historii Niall'a i Lucy. Pozdrawiam.

    Wiedz, że Cię kocham <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Awwww... Piękny < 3
    Kiedy przeczytałam, jak Harry żegnał się przeczuwałam, że to właśnie on jest dawcą. Zaczęły mi lecieć łzy jedna po drugiej. Nie mogłam dalej czytać przez łzy, które zamazywały mi cały ekran. Kiedy się ogarnęłam na chwilę to wszystko wskazywało, że to prawda, że loczek oddał dziewczynie swoje serce... Jednak chwilę później okazało się, że on żyję. I znów łzy. Łzy radości, ale i pragnienia takiej miłości... jak ta ...
    Hasia.

    OdpowiedzUsuń
  4. Cudowny , pierwszy raz tal ryczałam nie mogę doczekac sie kolejnego imagina .

    OdpowiedzUsuń
  5. Wooow CUDOWNY !!!!!!!!!
    Jesteś mega genialny , na początku czytając byłam smutna wiedząc co jej dolega . Czytając dalej zaczęłam ryczeć było mi jej tak szkoda , że miłość jej życia zrobiła to dla niej . Podziwiałam Harrego był niesamomity że chciał to dla niej zrobić. Jak czytałam koniec miałam ochotę zabić Harrego , ale że jak pozałam całą historię było to dla mnie cudowne i mega romantyczne !!! ❤❤❤
    Nie mogę doczekać się twojego kolejnego imagina jesteś genialna . ;***

    OdpowiedzUsuń