sobota, 31 maja 2014

IMAGIN DLA SARY(TAK SIĘ PODPISAŁAŚ:))
HARRY +18


Nie mogłaś sobie wyobrazić lepszych wakacji. Siedziałaś na Hawajach z miłością swojego życia. Za to właśnie kochałaś tego wariata. Nigdy się z nim nie nudziłaś. Zaskoczył cię bardzo jak staną w drzwiach twojego domu z dużą walizką oznajmiając że za pół godziny wyjeżdżacie na całe 2 miesiące. Nie chciał ci za żadne skarby świata zdradzić dokąd jedziecie. Dzięki temu miałaś najwspanialszą niespodziankę pod słońcem. Loczek potrafił być bardzo romantyczny i uroczy. Czasem też zadziorny i dziki. Przez to zakochiwałaś się w nim na nowo. spędzaliście na wyspie już 2 tydzień. było niesamowicie. Wspólne kąpiele z oceanie. spacery przy zachodzie słońca po plaży. Dzisiaj również spędzaliście romantyczny wieczór przy zachodzie słońca na świeżym powietrzu. Musiałaś przyznać że Harry się postarał. Naszykował dla was romantyczną kolację. Siedziałaś wtulona w swoje szczęście. Nie odzywaliście się tylko co jakiś czas obdarowywaliście się masą namiętnych pocałunków. Kochałaś jego usta. Były takie słodkie i ciepłe. kolejną falę namiętnych pocałunków przerwał dźwięk twojej komórki. Oderwałaś się od swojego chłopaka co mu się nie spodobało. ujrzałaś na wyświetlaczu imię swojego przyjaciela. Bezzwłocznie odebrałaś telefon. 
-hej [I.P.]. coś się stało.-zaczęłaś rozmowę a Harry patrzył na ciebie morderczym wzrokiem. Wiedziałaś że mu się to nie podoba. głównie dlatego że [I.P.] jest twoim byłym chłopakiem. Jednak rozstaliście się w zgodzie i nie chcieliście zrywać kontaktu. Po prostu wam nie wyszło. Ale to nie oznaczało zakończenia znajomości. Wiedziałaś że to właśnie jemu możesz wszystko powiedzieć. Nie czułaś skrępowania w jego towarzystwie. Harry najzwyczajniej w świecie był o ciebie cholernie zazdrosny. Pogrążyłaś się w rozmowie z chłopakiem zupełnie zapominając o Harrym siedzącym obok. Jednak z uwagi na stan psychiczny przyjaciela nie mogłaś go olać. Tak się nie zachowują przyjaciele.
-Nie możesz się poddawać. Nie teraz słyszysz. Będzie dobrze. Odwiedzę cię jak tylko wrócę z wakacji. Chciałaś złapać za rękę chłopaka jednak nie czułaś nic poza zimnym kocem na którym siedziałaś. Odwróciłaś głowę od zachodzącego słońca i spostrzegłaś że siedzisz sama na opustoszałej plaży. Zasmuciło cię to. Czemu on musi się tak zachowywać. Postanowiłaś z nim o tym porozmawiać. Pożegnałaś się z przyjacielem i wróciłaś do waszego domu na czas wakacji. Szukałaś wszędzie chłopaka. Ostatnim miejscem do którego jeszcze nie zajrzałaś to wasza sypialnia. Powoli weszłaś do środka. Chłopak siedział na łóżku zapatrzony w ścianę. Podeszłaś do niego i usiadłaś obok. Wiedziałaś że jest zły. Tylko o co przecież nic nie zrobiłaś. Patrzyłaś na niego jednak on nie miał zamiaru odwzajemnić gestu. Jego zawsze zielone oczy były teraz ciemne a szczęka mocno zaciśnięta. 
-zamierzasz się do mnie nie odzywać-zapytałaś. jednak on nic nie raczył odpowiedzieć. 
-Harry do cholery jasnej zachowujesz się jak małe dziecko któremu zabrano zabawkę. Zły odwrócił głowę w twoja stronę. 
-ja się zachowuję jak dziecko. To ty się tak zachowujesz. Bawisz się moimi uczuciami. Skąd mogę wiedzieć że się z nim nie pieprzysz za moimi plecami. Tak często do niego jeździsz. Zachowujesz się jak...-krzyczał
-jak dziwka. To właśnie chciałeś powiedzieć. wstałaś z łóżka ze łzami w oczach. jak on mógł tak powiedzieć.- dobrze powiem ci czemu tak często do niego jeżdżę. [I.P.] jest chory. Ma raka mózgu. Lekarze dają mu marne szanse na przeżycie a on nie ma nikogo kto może go wspierać ma tylko mnie. Ale ty tego nie rozumiesz bo ty nie wychowałeś się w domu dziecka tak jak my.-krzyczałam na niego a łzy płynęły strumieniami.- skoro uważasz mnie za dziwkę to zakończmy to teraz. Nienawidzę cie słyszysz. Jesteś potworem.-po tych słowach wybiegłaś z pokoju zostawiając go samego. 

oczami Harrego 
siedziałem na łóżku tak jak mnie zostawiła. nie mogłem wydobyć z siebie żadnego słowa nawet nie mogłem się ruszyć. To co mi powiedziała. jak mogłem być takim dupkiem że jaj nie wierzyłem. tak mocno ją zraniłem. boję się tego że ona mi nie wybaczy. że nie będzie chciała mnie znać. na myśl o stracie ukochanej poczułem totalną pustkę. nie mogę pozwolić jej odejść. zebrałem w sobie całą siłę i wybiegłem z pokoju. zacząłem szuka jej po całym domu. usłyszałem ciche szlochanie w kuchni. zakuło mnie serce że moja księżniczka płacze z mojego powodu. przez moją cholerną zazdrość. wbiegłem do kuchni.siedziała na krześle przy stole zwinięta w kłębek i szlochająca w kolana. ten widok łamał mi serce na nowo. w tej chwili nienawidziłem się z całego serca. podszedłem do niej powoli i ukucnąłem przy niej. 
-kochanie. przepraszam. tak strasznie cię przepraszam nie wiem co we mnie wstąpiło. ale jestem o ciebie tak cholernie zazdrosny bo boję się że ktoś mi cię odbierze a nie wyobrażam sobie życia bez ciebie.- bałem się że mnie odtrąci. jednak popatrzyła na mnie i zbliżyła twarz do mojej. niewiele myśląc złączyłem nasze usta w namiętnym pocałunku. zanim się obejrzałem dziewczyna była w moich ramionach. podniosłem ją lekko a ona oplotła mnie nogami na wysokości moich bioder. położyłem ją na kuchennym stole namiętnie całując. oddawała każdy pocałunek. mimo iż jej usta były słonawe od łez i tak były najsłodsze. z prędkością światła zdjąłem z niej wszystkie ubrania. zacząłem pieścić jej nagie ciało. było takie idealne. kochałem ją całą. każdy milimetr jej ciała. dziewczyna cicho pojękiwała gdy pieściłem i całowałem jej kobiecość. wsunąłem jeden palec i poruszałem nim. jęki dziewczyny wypełniały pomieszczenie. uśmiech wkradł się na moją twarz. wyciągnąłem z niej palec i wsadziłem go do ust.
-czemu jesteś taka słodka.-zapytałem a na jej policzki wkradł się purpurowy rumieniec. ucałowałem jej policzki. zdjąłem szybko swoje ciuchy. chciałem się  jak najszybciej w niej zatracić. naprowadziłem swojego kolegę przy jej wejściu. 
-błagam wejdź we mnie.-błagała nie dziewczyna. nie chciałem kazać jej długo czekać. wsunąłem się w nią delikatnie aż do samego końca. nasze urwane oddechy i jęki mieszały się ze sobą podczas tej wspaniałej chwili. zatraciłem się w niej cały. liczyła się tylko ona i ja. 
-zaraz dojdę- krzyknęła. praktycznie równo szczytowaliśmy. nasze soki się zmieszały w jej wnętrzu. wysunąłem się z niej. dziewczyna usiadła i wtuliła się w moją nagą mokrą od potu klatkę. nasze oddechy powoli się uspokajały. 
-kocham cię.-powiedziała. te słowa uskrzydliły moje serce. 
-też cię kocham. i przepraszam. już nigdy nie sprawię żebyś płakała z mojego powodu.-powiedziałem i pocałowałem ją w czubek głowy.




mam nadzieję że sprostałam wymaganiom. raczej nie jest wzruszający ale nie wiedziałam co mam napisać. :)
przepraszam że tak długo czekałaś ale nie miałam pomysłu i nie miałam najzwyczajniej w świecie czasu :)
Hazzowa :**

środa, 21 maja 2014

ROZDZIAŁ 23

hej sorki że tak długo. po pierwsze miałam totalną zaćmę umysłu i nie wiedziałam jak napisać ten rozdział. jednak mam nadzieję że spodobają się wam te wypociny. :))
Oczami Liama.
-bo ją kocham.-te słowa odbijały się echem w mojej głowie. chyba się przesłyszałem. nie pozwoliłem dopuścić do siebie tej myśli że mam konkurencje i to jeszcze u swojego przyjaciela. to nie może być prawda. jakim prawem on się w niej zakochał. ona jest moja.
-słucham.-krzyknąłem wściekły.-coś ty powiedział.-ryknąłem i walnąłem pięścią w ścianę obok głowy Nialla. widziałem przerażenie w jego oczach. musiałem być naprawdę nieźle wściekły skoro go przestraszyłem. 
-nie udawaj głupiego. każdy z fiutem na nią poleci. no może nie każdy. mam na myśli Lou ale on nie pozbierał się po śmierci El więc on się nie liczy. no i Zayn bo to Zayn ale mi powiedział że z niej niezła dupa.-mówił spokojnie i opanowanie. czego nie można było powiedzieć o mnie. cały dygotałem tak byłem wściekły.- spójrz jak na nią patrzy Hazz, ja, ty sam, jak pokazałeś zdjęcie Johnowi to aż mu ślina ciekła. więc mi tu nie mów że nie wiesz jak ona działa na facetów bo sam tkwisz w tym gównie po uszy. tylko że wiesz co jest najgorsze dla mnie.-przerwał i na mnie popatrzył. nic nie powiedziałem tylko czekałem aż mi powie.
-że ja nie jestem tobą.-zdziwiło mnie to. jak to. na mojej twarzy widniało zdziwienie bo dodał.-nawet ślepy by zauważył jak ona na ciebie patrzy ale ty i tak ją zranisz więc sobie odpuść. poprawka już ją zraniłeś.-po tych słowach skierował się do wyjścia.
-dokąd idziesz.-zapytałem.
-do niej. dzisiaj wychodzi i idę ją błagać żeby tutaj wróciła bo ty tego nie potrafisz.-po tych słowach opuścił nasz dom. postanowiłem dać upust emocją i iść się najebać. wyszedłem z domu i ruszyłem na miasto. postanowiłem się nie martwić i dać sobie spokój.




Oczami Maggie.
-sama nie wiem Niall.-powtarzałam to już chyba 20 raz.
-nie możesz nas zostawić. mnie. błagam cię. możesz go unikać nie rozmawiać z nim. zaopiekuję się tobą tylko mnie nie zostawiaj nie odchodź.-szeptał przy moim łóżku. czekaliśmy na mój wypis ze szpitala. 
-czasami się zastanawiam skąd ty się wziąłeś.-dziwnie na mnie popatrzył.-gangster o złotym sercu.-uśmiechnęłam się do niego. zaśmialiśmy się razem.
-czy to znaczy że ze mną wrócisz do domu.-zapytał z nadzieją w głosie.
-tak wróce do waszego domu.-powiedziałam i po chwili byłam w objęciach blondyna. 
-naszego domu.-wyszeptał mi do ucha. mimowolnie się uśmiechnęłam. to było coś niezwykłego wiedzieć że komuś na mnie zależy. jednak nie chciałam wracać do ich domu i spotkać tam JEGO. z wymuszonym uśmiechem wyszłam z sali i poszliśmy do rejestracji po podpisany wypis. nie chcieli mnie wypuścić więc się wypisałam na własne żądanie. mam nadzieję że Niall się o tym nie dowie bo pewnie kazałby mi zostać. podeszłam do starej kobity która strasznie działała mi na nerwy od samego początku. 
-czego.- zapytała niemile gdy po raz dziesiąty do niej podeszłam. 
-chciałam zapytać co z moim wypisem.-powiedziałam najspokojniej jak to tylko było możliwe.
-lekarz jeszcze nie podpisał. musisz wiedzieć że nie jesteś pępkiem świata i mimo to że sama chcesz się wypisać nie przyśpieszy NIC.-wysyczała przez zęby. no i stało się. Niall się dowiedział prawdy o wypisie. spiorunował mnie wzrokiem i zaczął ciągnął w stronę sali.
-co ty do cholery robisz.!-próbowałam się mu wyrwać jednak z marnym skutkiem. tylko zacieśnił swój uścisk na mojej ręce.
-czy ty sobie ze mnie żartujesz.-krzyknął.- nie wypiszesz się na własne żądanie.-zaciągnął mnie pod same drzwi. jednak wtedy udało mi się wyrwać.
-już to zrobiłam Niall. czy ci się to podoba czy nie. ja już tu nie wrócę. nie chcę tu siedzieć. nic mi nie jest.-zaczęłam kierować się w stronę gabinetu mojego lekarza a Niall stał w bezruchu. chyba go zaskoczyłam tym że mu nie powiedziałam o wypisie. i tak by to nic nie zmieniło a on byłby spokojniejszy. czym prędzej weszłam do pokoju i zamknęłam drzwi aby chłopak nie wszedł do środka.
-panie doktorze kiedy dostanę wypis.-zapytałam.
-musimy porozmawiać o pani badaniach. właśnie je dostałem. nie wiem jak mam to pani powiedzieć to jeszcze nie jest do końca pewne dlatego będziemy musieli zrobić dokładniejsze badania.




Oczami Nialla.

siedziałem przed gabinetem lekarza. czemu mi nie powiedziała że chce się samo wypisać. jeszcze wczoraj walczyła o życie a dzisiaj już chce wychodzić. nie potrafiłem tego pojąć. ale tak jest za kobietami nie nadążysz. wiem jedno. ona wprowadziła życie do naszego domu. nie może od nas odejść. nie może nas zostawić przez tego debila. nie wiem dlaczego on się tak zachowuje. przecież widzę że on kocha ją a ona kocha jego. ciężko mi na to patrzeć ale cieszę się że mogę być jej przyjacielem. wie że ma we mnie oparcie i zawsze stanę w jej obronie. nie mogę uwierzyć że tak cudowna dziewczyna zakochała się w takim dupku. Liam nie jest jej wart. mimo że to mój najlepszy przyjaciel wiem że on ją prędzej czy później zrani. już ją zranił a jeszcze ze sobą nie są. denerwowałem się że tak długo tam siedzi. może jednak coś się stało. może jej się pogorszyło. wstałem. gdy miałem zamiar wejść do środka drzwi z wielką siłą się otworzyły a ze środka wybiegła zapłakana dziewczyna. byłem przerażony. serce waliło mi ze zdwojoną siłą. zrobiło mi się gorąco widząc ją na skraju załamania. musiało się coś stać. coś strasznego. jest chora? jeśli tak to na co. dziewczyna wybiegała już ze szpitala. niewiele myśląc chwyciłem jej torbę i pobiegłem za nią. muszę przyznać że kondycję to ona ma. zwolniłem tempa gdy zauważyłem że Maggie biegnie w stronę naszego domu. w oddali było już widać budynek. dziewczyna już prawie była na miejscu. z oddali widziałem chłopaków szalejących na świeżym powietrzu. Maggie zniknęła za drzwiami zamykając je z wielkim hukiem. gdy dobiegłem pod dom wymieniłem z chłopakami spojrzenia. domyślili się że ja też nie wiem o co chodzi. jednak nigdzie nie było Liama. zdziwiło mnie to. powinien tu teraz być. 


Oczami Maggie (w tym samym czasie)
to nie może być prawda. po prostu nie może. wbiegłam po schodach na górę do "swojego pokoju". nie mogę tu dużej zostać. obiecałam Niallowi że zostanę jednak teraz sprawy się za bardzo skomplikowały. nie potrafię tu zostać kochać Liama i ranić Nialla. po prostu nie potrafię. usiadłam obok łóżka i zaczęłam płakać. szloch roznosił się po całym pomieszczeniu. muszę się wziąć w garść. wstałam otarłam łzy. zadzwoniłam po taksówkę i zaczęłam się pakować. już po chwili spakowałam wszystkie swoje rzeczy i schodziłam na dół. nawet nie zwróciłam uwagi że byłam rozmazana po prostu szłam w stronę wyjścia. 



Oczami Nialla.
po chwili drzwi wejściowe się otworzyły. stała w nich zapłakana drobna dziewczyna z dużą walizką w ręce. to się nie mogło tak skończyć. musi mi chociaż wyjaśnić. wyglądała tak bezbronnie na tle zachodzącego słońca. w tym samym momencie w którym podjechała jej taksówka podjechało czarne BMW. od razu wiedziałem że to Liam miałem nadzieję że on coś powie. że powie że ją kocha i poprosi żeby została. tak się jednak nie stało. straciłem do niego szacunek z chwilą gdy wyszedł z samochodu w towarzystwie jakiejś tlenionej blondynki. rzygać mi się chciało jak na niego spojrzałem. był zalany w trzy dupy. laska się do niego kleiła a on na to pozwalał. widziałem jeszcze bardziej załamaną Maggie. wiem jak się teraz czuła. jakby ktoś wyrwał ci serce i roztrzaskał o ziemię. na chwilę wzrok Maggie i Liama się ze sobą skrzyżowały a on wyglądał na zmieszanego. dziewczyna oprzytomniała i bez słowa ich wyminęła. musiałem coś zrobić żeby nie stracić jej na zawsze. podbiegłem do niej i złapałem za rękę. kazałem taksówkarzowi odjechać. jednak wcześniej musiałem mu zapłacić. odstawiłem jej walizkę na posesji i pociągnąłem za rękę w kierunku parku. gdy już byliśmy na miejscu usiedliśmy na "naszej" ławce. 
-Maggie powiedz mi co się dzieje.-poprosiłem 
-Niall ja... ja nie mogę...-zaczęła się jąkać
-ale czego nie możesz. jesteś chora tak? dlatego wybiegłaś od lekarza. ja ci pomogę nie zostawię cie.-mówiłem a dziewczyna zaczęła jeszcze bardziej płakać. 
-ty nic nie rozumiesz.-zaczęła.
-to mi wyjaśnij.-poprosiłem 
-jestem w ciąży.-powiedziała a ja zamarłem.-z Tobą.-dodała.





***********************8
hej hej. jeszcze raz sorki że tak długo to trwało. 
i jak się wam podoba. 
sprawy się trochę komplikują :D
mam nadzieję że te wypociny jesteście w stanie przeczytać 
i pozostawicie komentarz tu na dole. jeśli chcecie imagimy też piszcie w komentarzach.
kolejny za 20 komentarzy. z tym że nie wiem czy wyrobię się na czas :**
KOCHAM WAS 
Hazzowa :******

niedziela, 11 maja 2014

ROZDZIAŁ 22



Oczami Maggie. 
wszedł niepewnie do sali i usiadł obok łóżka. patrzyłam się zaszklonymi oczami na ścianę przede mną. nie chciałam na niego patrzeć. wzbudzał we mnie w tym momencie tyle emocji. ból, obrzydzenie, niechęć nienawiść, ale nadal byłam w nim zakochana dlatego tak bardzo bolało. słyszałam jego przyśpieszony oddech. czyżby czegoś się bał? tylko czego. odrzucenia? zranienia. ale to on mnie zranił. on i moja przyjaciółka. poprawka była przyjaciółka. nie mogę znieść myśli że mi to zrobili. 
-Maggie.-z zamyślenia wyrwał mnie głos Liama.- spójrz na mnie błagam.-głos mu się załamywał. czułam rosnącą gule w gardle. wiedziałam że jak spojrzę na niego od razu mu ulegnę. jednak muszę być silna i nie pozwolić ulec jego urokowi. zamknęłam oczy. pojedyncza łza spłynęła po moim policzku. szybko została starta. jednak nie przeze mnie. Liam nachylał się nade mną. dłonią starł cieknącą łzę. mimowolnie na niego spojrzałam. jego piękna twarz wykrzywiała się z grymas bólu.
-błagam cię nie płacz z mojego powodu. to łamie mi serce. nie mogę dopuścić do siebie myśli że ja jestem sprawcą twego smutku. wrócił na swoje miejsce. opadłam na łóżko i czekałam aż zacznie mówić. jednak to się nie zadziało. 
-chciałeś rozmawiać a teraz co? język zgubiłeś.-powiedziałam zła. w sumie chciałam żeby mi to wyjaśnił. może lepiej bym to zniosła.
-przepraszam.-wyszeptał.
-ale za co ty mnie przepraszasz. przecież możesz robić co chcesz. nie musisz się obwiniać że was przyłapałam. mam nadzieję że będziecie razem szczęśliwi.-powiedziałam beznamiętnie. 
-to nie tak.-zaczął.
-to już nieistotne. jakoś będziemy musieli z tym żyć.-przerwałam mu
-co masz na myśli.-zapytał. po raz drugi na niego spojrzałam miał łzy w oczach.
-to co powiedziałeś przed tym jak próbowałam się zabić. to że mnie kochasz.-przerwałam widząc jego smutny wyraz twarzy.- nie wracajmy do tego tak będzie łatwiej. ty teraz poświęć czas Dan skoro razem sypiacie.-wypaliłam
-ale my nie...-próbował się tłumaczyć.
-proszę cię Liam nie jestem głupia. nie możesz mi mydlić oczu. a teraz możesz wyjść. jestem zmęczona. widziałam łzy w jego oczach. chciał coś powiedzieć ale powstrzymał się i wstał. podszedł do drzwi. 
-naprawdę cię kocham.-szepnął i wyszedł. zakuło mnie w serce. czemu on mnie tak rani. rozpłakałam się jak małe dziecko.




Oczami Liama.
to koniec nigdy mi już nie zaufa. najgorsze jest to że tak łatwo dałem się podejść tej całej Danielle. po co mi to było. przecież nic do niej nie czułem. to Maggie darzyłem silnym uczuciem a nie Dan. wyszedłem ze szpitala. ktoś na mnie wpadł. chłopak widać gdzieś się śpieszył na głowie miał kaptur ale od razu go poznałem. zdziwiło mnie to a raczej zaciekawiło gdzie sie tak śpieszy. postanowiłem pobawić się trochę w detektywa. zacząłem go śledzić. nic nadzwyczajnego. najpierw poszedł do jakiegoś sklepu a później do salonu tatuaży. łaziłem za nim 3 godziny. mogłem chociaż na chwilę przestać myśleć o mojej ukochanej i jej nienawiści do mnie. nagle chłopak skręcił w ciemną uliczkę. spojrzałem w nią. rozpłynął się. nigdzie go nie było. wszedłem więc za nim. to był bardzo poważny błąd. 




oczami Johna.
Payne to kretyn. czy on naprawdę myślał że nie widziałem że łaził za mną od 3 godzin. miałem umówione spotkanie z Tomem o 16. wiedziałem że się uceszy jak zobaczy kto za mną przyjdzie. robiłem więc wszystko żeby nie dać po sobie poznać że go widzę. szwędałem się po mieści aż wreszcie była 15.50 i mogłem iść w umówione miejsce. skręciłem w uliczkę i czekałem aż się tu pojawi i Tom i Liam. Tom przyszedł kilka sekund po mnie. pokazałem mu żeby stanął za koszem na śmieci i nic nie mówił. gestem ręki pokazałem żeby czekał i patrzył na główną ulicę. wiem że Payne jest bardzo ciekawski i przyjdzie tutaj.nie myliłem się. widziałem błysk w oczach Toma gdy go zobaczył. uśmiechnął się. czekaliśmy aż Liam podejdzie bliżej. gdy tak się stało obezwładniliśmy go. 
-no witam witam.-powiedział Tom.- kope lat kolego. tęskniłeś.
chłopak starał się wyrwać tyle że nas było dwóch a on jeden. 
-tak się dobrze składa że wpadłeś.-kontynuował.-bo widzisz masz kogoś na kim bardzo mi zależy ale dam ci szansę. jeśli mi pomożesz zostawię Maggie w spokoju.-co on kombinuje pomyślałem przecież jeszcze niedawno mówił że zrobi wszystko żeby ją odzyskać. może to była część planu.- kiedyś dla mnie pracowałeś nie było tak źle. dopóki nie chciałeś odejść. wiesz że takie umowy zobowiązują na całe życie. nie można się od tak wycofać. więc tak będziesz dla mnie dalej pracował a ja zostawię ją w spokoju co ty na to.-zapytał. o co chodzi co Payne robił z Tomem. kiedy razem pracowali. musiało to być coś poważnego. byłem bardzo ciekaw. Tom kazał mi go puścić. 
-Masz czas do końca tygodnia. określ się. jeśli zaczniesz dla mnie pracować zapomnimy o wszystkim. jeśli jednak odmówisz będziesz mógł wybierać ładny pomnik dla swojej suki.-zaśmiał się i odszedł a ja razem z nim zostawiając za sobą chłopaka. 



Oczami Liama.
stałem jeszcze chwilę w tym samym miejscu przetwarzając to co właśnie zaproponował mi Tom. nie ma opcji żebym znów do tego wrócił. nie jestem niewiniątkiem nigdy nie byłem. jednak to przerasta wszystko. to co teraz robię. pamiętam jak dziś ten dzień gdy się w to wszystko wplątałem i dzień kiedy chciałem się z tego wykręcić. 
*wspomnienie (pierwszy dzień)
-jesteś pewien że chcesz to zrobić- zapytał Ron(najlepszy przyjaciel z dzieciństwa)
-nie mam wyboru mama nie daje sobie rady.-powiedziałem łamiącym się głosem. wiedziałem do czego to doprowadzi. nie chciałem się zadawać z takimi ludźmi jak Tom ale nie miałem wyjścia. byłem przyparty do muru. komornik chciał nam zabrać wszystko. wylądowalibyśmy na ulicy. musiałem przyjąć tą propozycję.
-nie powinieneś tego robić. mimo wszystko. inaczej zarobisz pieniądze.-kontynuował przyjaciel.
-nic nie rozumiesz. ja potrzebuję pieniędzy na już. dlatego będę walczył. za jedną walke będę mógł spłacić prawie cały dług urzędowi i zostawią nas w spokoju.-powiedziałem.- dobra idę obmówić wszystko z Tomem. na razie.-odszedłem i skierowałem się w umówione miejsce. Tom już na mnie czekał. 
-już myślałem że stchórzyłeś-zaśmiał się.
-nie naprawdę potrzebna mi kasa.-powiedziałem
-ah no tak. chcesz pomóc mamusi.-uśmiechnął się.-więc sprawa wygląda tak wychodzisz na ring i walczysz z przeciwnikiem niby proste ale on będzie od ciebie bardziej wyszkolony bijecie się dopóki jeden z was albo się nie podda albo przestanie oddychać. rozumiesz.- pokiwałem głową.-to dobrze jak wygrasz dostaniesz 10 tyś. a jeśli przegrasz to zapalę ci znicz na grobie umowa stoi.-wyciągnął do mnie rękę.
-stoi.-powiedziałem i uścisnąłem rękę Toma. 
dopiero później do mnie dotarło w co się właśnie wplątałem.
(ostatni dzień)
- chyba cię pojebało.-krzyczał na mnie Tom. 
-mówię poważnie. odchodzę nie zabiję kolejnej osoby.-nie mogłem juz tego wytrzymać. walczyłem ponad rok. przez ten czas stoczyłem 10 walk.z czego 3 wygrałem zadając zabójczy cios. nie miałem zamiaru mieć więcej osób na sumieniu.
-nie możesz się wycofać.-zaśmiał się.-jesteś mój.- wstałem. nie miałem zamiaru dłużej z nim rozmawiać. 
-mówię śmiertelnie poważnie. juz nie walczę.- powiedziałem i skierowałem się do wyjścia.
-jeszcze zobaczymy.-zaśmiał się. zignorowałem go i opuściłem go raz na zawsze.
*teraźniejszość 
wróciłem szybko do domu.
-gdzie byłeś.-zapytał Niall gdy wróciłem do szpitala już cię nie było.
-musiałem coś załatwić.-odpowiedziałem 
-przeprosiłeś ją. wyjaśniliście sobie wszystko.-zaczął mnie wypytywać.
-a co ci tak zależy.-krzyknąłem. o co mu chodzi z tym wszystkim. to moje życie.
-bo ją kocham.-wykrzyczał i momentalnie zakrył usta dłonią. 




******[[[[
hej 
k
mam nadzieję że może być
kolejny za 25 komentarzy
nie zapomnijcie o imaginach
oczywiście jeśli chcecie
KOCHAM WAS 
Hazzowa:*
IMAGIN DLA KAMILI 
HARRY +18 (STRASZNY,SMUTNY)

Nie wiem czy własnie tak miał wyglądać ale się starałam :)



Jesteś załamana. Twój najlepszy kolega trafił do więzienia za pobicie mężczyzny. Najgorsze jest to ze trafił tam bezpodstawnie. Niestety policja "wie lepiej". Tylko ze ich tym wtedy nie było. Byłaś ty twój przyjaciel i ten mężczyzna. Gdyby nie chłopak tamten facet mocno by cie skrzywdził. Mimo upływu 3 miesięcy pamiętasz jakby to było wczoraj. Byłaś z kolega na imprezie z okazji 
rozpoczęcia wakacji. Bawiliście się świetnie. Alkohol, tańce, śmiech. Gdy skończyłaś pic 3 drinka do baru dosiadło się jakiś mężczyzna. Zagrywał uroczego. Przez alkohol płynący w twoich żyłach nie zauważyłaś ze coś jest z nim nie tak. Zaproponował ze postawi ci drinka. Zgodziliśmy się. Zauroczył cie swoją osoba. Był dużo starszy ale nie przeszkadzało ci to. Nawet nie zauważyłaś kiedy dosypał ci czegoś do drinka. Czekał aż narkotyk zacznie działać. Nie musiał jednak zbyt długo czekać. Już po 10 minutach byłaś podatna na wszystko co ci mówił. Zaciągnął cie na tyły budynku. Wyszliście na zewnątrz. Wtedy się nie balas. Dopiero po chwili gdy zimne powietrze spowodowało wytrzeźwienie organizmu. Od razu starałaś się odepchnąć mężczyznę od siebie który się do ciebie dobierał. Jednak na nic twoje starania. Mężczyzna był zbyt silny. Jedyne co ci pozostało to  modlić się zeby ktos tu przyszedł i ci pomógł. Wiedziałas ze na nic zdadzą sie krzyki. Muzyka była zbyt głośna a to mogłoby jeszcze bardziej rozwścieczyc napastnika. Jak na zawołanie w drzwiach budynku stanął twoj ukochany przyjaciel. Szybko domyślil sie co sie dzieje. 
Bez wachania rzucił sie na twojego napastnika. Furia jaka w nim była trochę cie przeraziła. Juz po chwili mężczyzna leżał nieprzytomny na ziemi. Wiedziałas ze jesli zaraz nie odciagniesz przyjaciela od faceta to go najzwyczajniej zabije. Chwyciłam go za ramiona i odciagnielas od niego. Wtulił cie w swoje ciało i zabrał do swojego domu. Następnego dnia juz zabrała go policja. Nie chcieli wierzyć w wasza wersje wydarzeń. Okazało sie ze tamten mężczyzna jest jakaś szychą i zna prawie wszystkich. Wystarczyło pociągnąć za odpowiednie sznurki i niewinny nastolatek dostał 2 
letni wyrok za kratami. W czasie gdy przestępca bezkarnie 
przechadza sie po ulicach. Spostrzeglas ze juz jesteś na miejscu. Odwiedzalas go codziennie. Chociaż tak chciałas mu sie odwdzięczyć. Usiadłas w pokoju gdzie odbywały sie spotkania więźniów z osobami z zewnątrz. Czekałas cierpliwie aż pojawi sie twoj przyjaciel. Drzwi otworzyły sie. Spojrzałas w tamtym kierunku. Jednak to nie był on. Był to bardzo wysoki brunet z kręconymi włosami. Miał nieskazitelna opalona skore która kontrastowala z niebieskim kombinezonem. Miał cudowne zielone 
oczy które patrzyły tylko na ciebie. Czułas ze sie rumienisz. Gdy tylko lokowaty spostrzegl rumieniec uśmiechnął sie do ciebie ukazując słodkie dołeczki w policzkach oraz rząd idealnych białych zębów. Nawet sie  nie zorientowałas jak wysoka sylwetka chłopaka wyrosła tuż przed tobą. 
- moge sie dosiąść.- zapytał zachrypniętym głosem. Rozkoszowalas sie jego tonem. Uznałas to za najwspanialszy dźwięk na świecie. 
- jasne. Usmiechnelas sie. Chłopak usiadł. Patrzył na ciebie i posłał wspaniały uśmiech. Uwagę skupiłas na jego idealnych różowych ustach. Wyobrażałas sobie jak smakują. STOP. Skarcilas sie w 
myślach. Nie możesz tak myślec. Przecież go nie znasz.
- jak masz na imię piękna.- zapytał nieznajomy.
- Kamila.- powiedziałaś 
-piękne imię. Ja jestem Harry.- wyciągnął do ciebie swoją nienaturalnie wielka dłoń. Uczyniłas to samo. Jego długie palce oplotły twoja maleńka dłoń. Gdy cie dotknął poczułas dresz rozchodząca sie po ciele. Zaczęliście rozmowę. Byłaś strasznie ciekawa za co odsiaduje wyrok. Jednak nie chciałas sie go pytać. 
To była jego sprawa. Po pewnym czasie ciekawość jednak wzięła gore. Wiedziałas ze jest wspaniałym człowiekiem mimo wielu problemów i ciężkiego dzieciństwa.
- Harry powiedz mi. Jesli chcesz oczywiście.- zaczęłaś 
- wiem o co chcesz zapytać. Kilka lat temu zostałem oskarżony o zamordowanie 2 osób. - zauważył przerażenie na twojej twarzy.- ja tego nie zrobiłem. Uwierz mi. Miałem wtedy 18 lat. Znalazłem sie w niewłaściwym miejscu o niewłaściwej porze. -Opuścił głowę. - siedzę tu 2 lata. 
- moze wyjdziesz za dobre sprawowanie.- pocieszylas go. 
Chwyciłas za rękę chłopaka która leżała na blacie stołu. 
- nie. Niestety to jest ostatnie miejce jakie będę oglądać.- popatrzyl na mnie.- dostałem karę śmierci.- głos mu sie załamał. Nie wiedziałasco masz robić. Wstałas i usiadłas obok chłopaka. Przytulilas go do siebie. 
- będzie dobrze.- dopiero teraz do ciebie dotarło ze czekasz na przyjaciela.- Umm Harry znasz moze [imie i nazwisko przyjaciela]
- to ty nic nie wiesz.- zapytał.
- o czym.-zapytałam. Zanim zdążył sie odezwać stanął obok nas strażnik
- koniec widzenia.-powiedział i szarpnął chłopaka.
- co z nim- zapytałam.- Harry gdzie jest[imie przyjaciela]
- popełnił samobójstwo wczoraj wieczorem. Przykro mi.- po tych słowach został siła wyciągnięty z sali widzeń. Zaczęłaś płakać. Uciekłam do domu. Przeplakalas cały wieczór. Byłaś sama. Mama miała nocna zmianę w szpitalu a twoj tata zginął kilka lat temu. Weszłas do łazienki. Chciałas wziąć odprezajaca kąpiel. Weszłam do wanny i wtedy uslyszalas jakieś szmery na parterze. Przeraziło 
cie to. Wyszłas z wanny. Owinelas sie ręcznikiem i wyszłam z łazienki. Zeszłas na dół. Nikogo nie było. Jednak zauważyłaś cień poruszający sie po kuchni. Serce podskoczyła ci do gardła. Weszłas do pomieszczenia. To co ujrzalas przeszło twoje najśmielsze oczekiwania. Przed stobą stał najprawdziwszy Harry. Zdziwiło cie to bo przecież jeszcze dzisiaj widziałaś sie z nim w więzieniu. 
-Harry? co ty tu robisz?-zapytałaś 
-uciekłem. planowałem to już od dawna. jednak dzisiaj. dzisiaj gdy cię ujrzałem wiedziałem już że nie mogę cię zostawić. musiałem do ciebie przyjść. nie pytaj jak cię znalazłem nie chcę żebyś się mnie bała.- podszedł do ciebie. patrzył z taką czułością.- chcę coś zrobić-powiedział.- nie bój się.-dodał.- nim się obejrzałaś całował cię swymi malinowymi ustami. odwzajemniłaś pocałunek. czułaś się wspaniale. w tym momencie nic cię nie obchodziło liczył się tylko on i wasz pocałunek. nim się obejrzałaś leżeliście już na twoim łóżku w samej bieliźnie. Harry czule dotykał twojego ciała. patrzył na ciebie z ogromną czułością. byłaś szczęśliwa. dzięki niemu odeszły choć na chwilę złe myśli. jeździłaś ręką po jego nagich plecach czując gęsią skórkę na jego ciele. czułaś na swym biodrze rosnącą erekcję. zarumieniłaś się co nie uszło uwadze chłopaka. 
-nie bój się będę delikatny.-uśmiechnął się a ty dzięki temu się rozluźniłaś. nie czułaś strachu gdy zdejmował z ciebie ostatnie części garderoby tylko pełne szczęście i podniecenie. nie zostałaś mu dłużna i zaraz zdjęłaś jego czarne bokserki uwalniając jego członka. zrobiłaś wielkie oczy widząc jego rozmiar. nie wiedziałaś co masz robić więc tylko się patrzyłaś. 
-mogę.-zapytał o pozwolenie. ty tylko delikatnie skinęłaś głową. delikatnie w ciebie wszedł rozciągając twoje wnętrze. z początku czułaś ból jednak minął po dłuższej chwili. wasze jęki roznosiły się po pokoju. krzyczałaś jego imię nie mogąc uchronić się przed zbliżającym się orgazmem. zacisnęłaś się mocno wokół niego gdy cała oddałaś się rozkoszy. chłopka wykrzyczał twoje imię i również doszedł. opadł obok ciebie wtulając się w twoje nagie ciało. długo uspokajaliście oddechy. nawet nie wiesz kiedy zasnęłaś. obudziłaś się rano. sama. przeraziło cię to że to był tyko sen. jednak gdy wstałaś i poczułaś dyskomfort w dolnych partiach ciała wiedziałaś że to nie był sen tylko wspaniała rzeczywistość. zeszłaś na dół i ujrzałaś straszny widok. dwóch policjantów mierzących bronią w chłopaka. stałaś jak wryta patrząc z przerażeniem na chłopaka w samych bokserkach. wasze spojrzenia się skrzyżowały. zobaczyłaś w jego oczach ból i strach. tylko ty wiedziałaś że on jest niewinny i nie zasługuje na więzienie a tym bardziej na karę śmierci. był dobrym człowiekiem.
-idziemy.- powiedział jeden z policjantów.
-nigdzie nie idę moje miejsce jest tutaj. u boku kobiety mojego życia.-powiedział Harry.
-jeśli nie wykonasz polecenia będę zmuszony użyć siły.-powiedział drugi celując bronią prosto w jego serce. zamarłaś. Harry odwrócił się do ciebie i wyszeptał. 
-kocham cię i zawsze będę. jesteś miłością mojego życia.- po tych słowach rozległ się dźwięk wystrzału. Harry opadł bezwładnie na ziemię w kałuży krwi. krzyczałaś i płakałaś. jednak nikt się nie martwił o ciebie. chciałaś żeby chłopak wstał i powiedział że to jakiś głupi żart jednak on leżał już martwy z dziurą w sercu i rosnącą kałużą krwi. oczy miał lekko otwarte jednak były puste. już dusza z nich uleciała. straciłaś kolejną ważną osobę w twoim życiu. jednak teraz wiedziałaś że nie pozbierasz się tak szybko po śmierci ukochanego.

środa, 7 maja 2014

IMAGIN DLA NATALII
NIALL +18



Chodziłaś jak zawsze po parku. miałaś ze sobą swojego psa. cieszyłaś się z pięknej pogody. był początek lipca. przysiadłaś na ławce i rozkoszowałaś się gorącym dniem. postanowiłaś iść na lody. z tą myślą wstałaś z ławki i poszłaś do kafejki. kupiłaś sobie swoje ulubione lody o smaku... cieszyłaś się z chłodu dostarczonego deserem. gdy skończyłaś jeść zaczęłaś wracać do domu. nagle zebrały się czarne chmury. nawet nie wiedziałaś kiedy zaczęło padać. wzięłaś swojego pieska pod pachę i zaczęłaś biec. byłaś już cała mokra. mimo iż deszcz był ciepły zrobiło ci się zimno. usłyszałaś jakiś dziwny dźwięk więc się odwróciłaś. nic jednak nie zauważyłaś. jednak zatrzymałaś się na kimś i upadłaś na tyłek. 
-ała.-powiedziałaś na głos. sprawdziłaś czy twojemu psu nic się nie stało. był cały i zdrowy. podniosłaś głowę. ujrzałaś prawdziwego anioła o blond włosach. jego błękitne oczy lustrowały twoje ciało. zatrzymał wzrok na twojej twarzy. uśmiechnął się do ciebie i wyciągnął rękę żeby pomóc ci wstać. skorzystałaś z jego pomocy. wstałaś i otrzepałaś się. byłaś zauroczona chłopakiem o niebiańskim wyglądzie. uśmiech nie schodził wam z twarzy. nie wiesz dokładnie ile tak staliście. już nawet nie przeszkadzał wam padający deszcz. mokry anioł wyglądał jeszcze piękniej. nie 
zwróciłaś uwagi że nadal trzyma cię za rękę. 
-jak masz na imię piękna. 
-Natalia.-zaczęłaś niepewnie.
-piękne imię dla pięknej dziewczyny. ja jestem Niall.-ucałował twoją dłoń. delikatne muśnięcie na twej skórze wywołał przyjemny dreszcz. jeszcze nigdy się tak nie czułaś. byłaś wniebowzięta czując jego ciepłe ciało. wiedziałaś czułaś motylki w brzuchu gdy na ciebie spoglądał swoimi hipnotyzującymi oczami. 
-jest możliwość żebym cię odprowadził do domu.-zapytał nie spuszczając oczu z twojej twarzy. nie mogłaś wydusić słowa więc tylko kiwnęłaś głową na TAK. uśmiech na jego twarzy poszerzył się ukazując białe zęby. chwycił cię za rękę a ty poczułaś się jakby jego ręka była idealnie dopasowana do twojej. szliście chwilę. byłaś zła że musisz mieszkać tak blisko tego parku. nawet dobrze nie porozmawialiście a już staliście pod twoim domem. podprowadził cię pod same drzwi. staliście w ciszy. tylko na siebie patrzyliście.
-um. może.-zaczął.-jeśli chcesz. to może byś zechciała. albo i nie.-mieszał się w tym co mówił. był taki słodki. ścisnęłaś mocniej jego rękę zachęcając żeby to z siebie wydusił. odetchnął głęboko. zamknął oczy i po chwili je otworzył.
-umówisz się ze mną. dzisiaj.- wydusił i wstrzymał oddech.
nie wiedziałaś co powiedzieć. milion motyli trzepotało w twoim brzuchu. mimowolnie się uśmiechnęłaś. nagle nie mogłaś nic wykrztusić z siebie. chłopak to źle zrozumiał i opuścił głowę. odwrócił się i skierował w stronę parku. 
-Niall.-krzyknęłaś gdy się otrząsnęłaś. od razu się zatrzymał a na 
jego twarzy widać było że powróciła nadzieja na spotkanie. 
-pewnie o 6 ci pasuje.-zapytałaś. widok jego twarzy był bezcenny. jakby dać małemu dziecku całą torbę słodyczy. 
-pewnie przyjdę po ciebie. załóż coś wygodnego. czeka nas dużo atrakcji.- uśmiechnęłaś się i pomachałaś chłopakowi. weszłaś do środka. przez okno w kuchni widziałaś jak tanecznym krokiem odchodzi od twojego domu. zaśmiałaś się w głos i pobiegłaś się szykować. zostało mało czasu. założyłaś bokserkę na to sweterek. do tego szorty i białe converse. przeczesałaś włosy i pozwoliłaś im opaść na ramiona. kiedy malowałaś usta błyszczykiem usłyszałaś dzwonek do drzwi. pobiegłaś szybko na dół. w drzwiach stał blondyn z bukietem czerwonych róż. wręczył ci je i dał buziaka w policzek. zarumieniłaś się i zaprosiłaś do środka. wstawiłaś kwiaty do wazonu. 
-pięknie wyglądasz.-powiedział chłopak.
-dziękuję.
-to jak gotowa.-zapytał.
-skoczę na górę po telefon i możemy iść.-tak jak powiedziałaś tak 
zrobiłaś. już po 5 minutach szliście trzymając się za ręce wzdłuż ulicy. nie wiedziałaś co zaplanował na ten wieczór ale przeczuwałaś że będziesz się świetnie bawić. chłopak cały czas cię rozśmieszał aż rozbolał cię brzuch. doszliście do wesołego miasteczka. całe wieki cię tu nie było. zaśmiałaś się i poszliście kupić bilet. świetnie się bawiliście. dużo się o sobie dowiedzieliście. było super. Niall jest bardzo słodki i romantyczny choć bardzo nieśmiały. wygrał dla ciebie wielkiego misia w jedzeniu na czas. 
-to może diabelski młyn.-zapytałaś.
-jasne.-już po chwili wsiadaliście do wagonika i ruszyliście. widok zapierał dech w piersi. trzymaliście się za ręce. gdy byliście na samej górze chłopak dotknął twojego policzka. popatrzyłaś na niego. widać że się denerwował.
-chcę czegoś spróbować- powiedział i nachylił się. zbliżał się ustami. czułaś jego ciepły miętowy oddech. poczułaś lekkie 
muśnięcie. to było niesamowite. gdy był pewien że nie oberwie za 
to po twarzy pogłębił pocałunek. jego język wślizgnął się do twojej buzi. był taki namiętny. zanim się obejrzeliście a już byliście na ziemi. pociągnął cię ze sobą. po chwili staliście pod jakimś domem. domyśliłaś się że to jego. weszliście do środka. usiedliście na kanapie w salonie i dalej rozmawialiście. czułaś się tak dobrze w jego towarzystwie. chciałaś go pocałować. swój wzrok skupiałaś tylko na jego ustach. zbliżyłaś się do niego i złączyłaś wasze usta. zdziwiony chłopak odwzajemnił pocałunek. usiadłaś na jego kolanach pogłębiając pocałunek. wiedziałaś że nigdy tego nie robił bo ci to powiedział tak samo jak ty. wiedziałaś że to będzie niezapomniana noc bo z nim. rozpięłaś jego koszulę i zaczęłaś niepewnie całować klatkę chłopaka. po chwili pozbawił cię bluzki. skanował twoje ciało. oczy miał przepełnione pożądaniem. wziął cię na ręce i zaniósł do sypialni. położył na łóżku. położył się na tobie i kontynuował pocałunek. po chwili byliście tylko w bieliźnie. wyraźnie czułaś erekcję w jego bokserkach. całował tak namiętnie. 
Jeździłas dłońmi po jego plecach. Rozpial twój stanik. Zassal twoja lewa pierś. Jeknelas gardlowo. Zasmial sie zatapiajac sie dalej w twój dekolt. Zjechałas w dół pleców. Zatrzymała cie gumka majtek chłopaka. Zaczęłaś sie nią bawić. Po chwili ja zsunelas. Uwolnilas jego penisa. Był znacznie większy niż sobie wyobrażałas. Przelknelas sline. Chłopak sie zasmial. Długo nie pozostał ci dłużny. Zaraz zdjął rownież twoje majteczki. Odchylil sie i popatrzył na ciebie. 
- jesteś piękna- powiedział. Pochylił sie nad tobą i namiętnie pocałował. Napierał na ciebie całym ciałem. Czułas rosnące podniecenie. Wstał i z szafki wyjął srebrna paczuszkę. Otworzył ja. Prezerwatywę nałożył na swój członek.
- będę delikatny.- zaczął. Wziął swojego penisa do ręki naprowadzajac na twoje wejście. Delikatnie zaczął w ciebie wchodzić. Wypelnilo cie nowe uczucie. Najpierw ból. Jednak po chwili ustąpił a na jego miejsce wkradla sie rozkosz i pożądanie. Jęki wypełniły pokój. Poruszał sie miarowo wchodząc i wychodząc z ciebie. Czułassie cudownie. Wspinalas sie na szczyt. Poczułam jak fala rozkoszy rozlewa sie po twoim ciele Twym samym czasie gdy chłopak dochodził. Opadl na ciebie. Staraliście sie uspokoić oddechy. Chłopak przykrylem was kołdra i mocno cie przytulil. Ucałował twoje czoło.
-kocham cie. Wiem ze to szybko ale zakochalem sie w tobie od pierwszego wejrzenia. Jestem pewien ze jesteś ta jedyna.- powiedział.
- tez cie kocham Niall.- usmiechnelam sie
- zostaniesz moja dziewczyna.- zapytał 
- tak.- gdy tylko to powiedziałaś złączył wasze usta w namiętnym pocałunku.

wtorek, 6 maja 2014

IMAGIN DLA OLI.

Niall +18



Dziś jest najważniejszy dzień w twoim życiu. Obchodzisz rocznicę ze swoim ukochanym. Nie masz pojęcia co kupić chłopakowi który ma wszystko. Bo co można dać Niall’owi Horan’owi z One Direction. Głowiłaś się nad prezentem już od tygodnia. Jednak nic nie mogłaś wymyślić. Denerwowałaś się bo już jutro wielki dzień. Niall jutro ma ostatni koncert na który oczywiście cię nie zabraknie. Jutro również jest wasza rocznica. Główkowałaś co masz mu dać. Szukałaś w necie. Pytałaś znajomych. Dzwoniłaś nawet do reszty zespołu jednak oni robili sobie jaja z tego że ty się tak bardzo angażujesz. Chciałaś się podpytać co on planuje dać tobie. Milczeli jednak mówiąc że to niespodzianka. Byłaś wściekła. Rzuciłaś się na łóżko i po prostu zasnęłaś. Obudziłaś się wcześnie rano. Serce ci waliło bo nie miałaś dla niego nic odpowiedniego. Dostałaś SMS. Przejechałaś palcem po wyświetlaczu.
„kocham cię do wieczora. Twój Niall”

Uśmiechnąłeś się sama do siebie. Zeskoczyłaś z łóżka. Pobiegłaś pod prysznic. Siedziałaś tam bardzo długo. Aż w końcu cię olśniło. Już wiesz co dasz blondynowi. Zaśmiałaś się na myśl że to najważniejsze decyzje są podejmowane w łazience. Owinęłaś się ręcznikiem i zaczęłaś się szykować. To będzie niezapomniany wieczór. Powiedziałaś sama do siebie.
Wieczór.
Szykowałaś się już od 3 godzin. Musisz wyglądać idealnie. Dla idealnego chłopaka. Zakręciłaś włosy zrobiłaś sobie makijaż i założyłaś obcisłą krótką czerwoną sukienkę z dużym dekoltem. Popatrzyłaś na zdjęcie ukazujące ciebie i Niallera przytulających się w parku. Uśmiechnęłaś się. zaczęłaś się stresować. Co jeśli mu się to nie spodoba. Jeśli źle to odbierze. Teraz już się nie mogę wycofać powiedziałaś sama do siebie. Popsikałaś się perfumami i wyszłaś z domu. na koncert pojechałaś limuzyną która czekała pod domem. Niall nie chciał żebyś szła sama. Jeszcze by ci się coś stało. Był taki opiekuńczy. Siedziałaś już wygodnie w limuzynie. Zauważyłaś na siedzeniu obok bukiet róż, białe satynowe pudełeczko i kopertę. Wzięłaś ją do ręki i rozpieczętowałaś list.

Kochana Olu.
Piszę to do mojego największego szczęścia. Minął już rok od kiedy postanowiłaś uczynić mnie najszczęśliwszym facetem na świecie. Sprawiłaś że jestem najszczęśliwszy. Nie wiem co mógłbym ci dać żeby ci się odwdzięczyć za to co robisz dla mnie. Za to że każdego dnia chce wstawać i śpiewać na całe gardło. Chcę żeby cały świat wiedział jak jestem szaleńczo w tobie zakochany. Już się nie mogę doczekać jak ujrzę ciebie. Moje największe szczęście.
Kocham cię. Twój Niall xx <3


Otarłaś łzy które płynęły po policzkach. Dobrze że pomalowałaś się wodoodpornym tuszem. Otworzyłaś białe pudełeczko. Ujrzałaś przepiękny srebrny naszyjnik. Przywieszka przedstawiała serduszko na którym widniał wygrawerowany napis O+N  <3. Wzruszyłaś się. założyłaś go od razu na szyję. Zaśmiałaś się na to jaki on jest kochany. Nawet nie wiesz kiedy dojechałaś pod stadion w którym miał się odbyć koncert. Wyszłaś szybko z auta i udałaś się do środka. Nigdzie nie widziałaś swojego ukochanego. Miałaś nadzieję że zobaczysz go przed występem. Niestety już słyszałaś odliczanie. Po chwili pojawili się na scenie. Po 2 godzinach gdy już miał się skończyć koncert chłopcy zeszli jednak Niall został na scenie.
-chcę jeszcze wam coś powiedzieć.-zaczął widziałaś że się denerwuje.-dzisiaj mija rok od kiedy mam obok siebie najwspanialszą dziewczynę na świecie. Olu chodź tu do mnie.-powiedział wyciągając do ciebie rękę. Niepewnie do niego podeszłaś.- wiem że to zbyt szybko jednak wiem że jesteś tą jedyną i nie wyobrażam sobie życia bez ciebie. Nie wiedziałem co mam ci dać na ten szczególny dzień.-przerwał i uklęknął przed tobą na jedno kolano. Łzy stanęły ci w oczach gdy wyciągnął małe pudełeczko. Słychać było na widowni oznaki zadowolenia i podniecenia.- czy uczynisz mnie jeszcze szczęśliwszym i wyjdziesz za mnie.-zapytał. Trzęsły mu się ręce.

-tak.-krzyknęłaś. Uśmiechnął się i mocno objął. Założył ci pierścionek i namiętnie pocałował.
 -wracajmy też mam coś dla ciebie-powiedziałaś mu seksownym głosem na ucho. Zbiegliście ze sceny trzymając się za ręce. Pobiegliście szybko do samochodu. Teraz byłaś pewna prezent mu się spodoba. Pojechaliście do ciebie. Weszliście do środka. Niall usiadł na kanapie w salonie a ty poszłaś po wino do kuchni. Wróciłaś do chłopaka z butelką trunku i dwoma kieliszkami. Usiadłaś obok i wtuliłaś w chłopaka. Denerwowałaś się bo nigdy tego nie robiłaś. Wiedziałaś że Niall jest w tych sprawach doświadczony. Jednak nigdy na ciebie nie naciskał. Byłaś pewna że to właśnie ten moment. Teraz wiesz że to między wami jest naprawdę silnym uczuciem.
-to co masz dla mnie.-zapytał ciekawy blondyn. Zamiast mu odpowiedzieć wstałaś i stanęłaś między jego nogami. Nachyliłaś się i ucałowałaś usta chłopaka. Był oniemiały. Chyba domyślał się o co ci chodzi. . Jego dłonie znalazły się na twoich biodrach przyciągając cię do swojego ciała. Sięgnęłaś za siebie i powoli rozpięłaś suwak sukienki. Pozwoliłaś aby materiał opadł na ziemię ukazują twoją seksowną koronkową bieliznę w kolorze sukienki. Jego oczy prawie wyskoczyły z orbit gdy lustrował twoje ciało. Jeździł rękoma po twym ciele. Zaśmiałaś się gdy delikatnie dotknął piersi. Pchnęłaś go żeby się oparł. Posłusznie to zrobił śmiejąc się. uklęknęłaś przed nim i zaczęłaś dobierać się do jego spodni. Momentalnie przybrał poważny wyraz twarzy. Zdjęłaś jego spodnie. Zostały jeszcze bokserki. .  Widziałaś duże wybrzuszenie w jego majtkach. Usiadłaś mu na kolanach zaczęłaś jeździć pupą po jego erekcji. Odchylił głowę i jęknął gardłowo. Uśmiechnęłaś się na ten dźwięk. Teraz już wiesz że to najpiękniejszy dźwięk jaki mogłaś kiedykolwiek słyszeć. Wstałaś a on jęknął smutno gdy opuściłaś jego kolana.  Kucnęłaś przed nim i zaczęłaś bawić się gumką jego bokserek. Niall poruszał biodrami żeby poczuć twój dotyk. Zaśmiałaś się. zdjęłaś jego majtki a jego penis wyskoczył z nich i stanął na baczność. Był bardzo hojnie obdarzony przez naturę. Oblizałaś usta i delikatnie wzięłaś go do ręki. Zaczęłaś poruszać niepewnie ręką.
-błagam szybciej.-prosił. Jeszcze nigdy nie słyszałaś żeby miał taki głos. Był zachrypnięty i niski. Przyśpieszyłaś ruchy.
Po chwili wzięłaś go do ust. Jęknął głośno. Wzięłaś go całego krztusząc się przy tym. Po chwili podniósł cię.
-nie chcę tak szybko dojść.-powiedział i rzucił cię na łóżko. całował każdy milimetr twojego ciała. Zdjął z ciebie bieliznę. Odsunął się żeby cię obejrzeć. W jego oczach widziałaś podniecenie.
-jesteś piękna.-wyszeptał ci do ucha. Lekko przygryzł jego płatek. Zjeżdżał coraz niżej z pocałunkami. Zatrzymał się na piersiach. Zassał lewy sutek. Jęknęłaś z rozkoszy jaką ci dawał. Wygięłaś się w łuk. Zjechał jeszcze niżej i ucałował twój brzuch. Doszedł do twojego wejścia. Oblizał wargi i zaczął dotykać ciebie dłonią. Jęknęłaś głośno i wypchnęłaś biodra w jego stronę. Zaśmiał się. włożył w ciebie palec i zaczął nim delikatnie poruszać.
-Niall już dłużej nie dam rady.-powiedziałaś po chwili. W pierwszej chwili nie poznałaś swojego głosu. Był przepełniony podnieceniem. Wyciągnął z ciebie palec. Wsadził go sobie do ust. Zarumieniłaś się na jego czyn. Zawisł nad tobą.
-będę delikatny.-powiedział. Patrzył się w twoje oczy i delikatnie w ciebie wszedł. W pierwszej chwili czułaś tylko ból jednak po chwili miejsce bólu zastąpiła rozkosz jakiej nigdy nie czułaś. Poruszaliście się w jednym rytmie. Wasze jęki wypełniały pokój. Czułaś że wspinasz się na szczyt rozkoszy. Doszliście w tym samym czasie wykrzykując imiona partnera. Niall opadł obok ciebie. Wtuliłaś się w niego i pocałowałaś w pierś.
-kocham cię.-powiedziałaś

-kocham cię.-powiedział.- już nie mogę się doczekać jak będziesz moją żoną.






ROZDZIAŁ 21


czytasz=komentujesz=motywujesz!

przeczytaj notkę pod rozdziałem :)




Oczami Liama.
-Maggie błagam to nieporozumienie. Kocham cię słyszysz. Kocham cię-szlochałem i waliłem pięścią w te cholerne drzwi. Słyszałem chlupot wody. Cholera co jest. Tak strasznie się boję że coś sobie zrobi.
-Maggie. Maggie.-krzyczałem. Jednak ona nic już nie odpowiedziała. Cholera co ona zrobiła. Zrobiłem krok w tył i z kopa wyważyłem drzwi. To co zobaczyłam prawie mnie zabiło. Dziewczyna leżała pod wodą. Woda była zabarwiona jej krwią. Niewiele myśląc rzuciłem się na ratunek. Wyciągnąłem jej gołe ciało z wanny. Położyłem ją na zimnych płytkach. Nie oddychała.
-Niall.-krzyknąłem na całe gardło.- dzwoń po karetkę.-dodałem gdy zacząłem sztuczne oddychanie. uciskałem jej klatkę piersiową z nadzieją że zaraz odzyska przytomność i otworzy swoje piękne oczy. niestety z każdą chwilą traciłem nadzieję. słyszałem że ktoś biegnie do nas. po chwili w łazience znalazł się zdyszani blondyn i dwóch sanitariuszy. Zabrali ją. Boże to wszystko moja wina. Siedziałem roztrzęsiony na zimnych i mokrych płytkach. Popatrzyłem na wodę która była zabarwiona na czerwono. Wiem że to zrobiła przeze mnie. Nigdy sobie nie wybaczę jeśli coś jej się stanie. Wstałem z podłogi. Nogi mi się ugięły. Niall pomógł mi utrzymać równowagę.
-musimy do niej jechać.-powiedziałem i razem wyszliśmy z łazienki.





Oczami Johna.
Siedziałem właśnie w swoim gabinecie gdy dostałem SMS. Moja ukochana wysłała mi wiadomość. Zaśmiałem się.
„wydaje mi się że połknął haczyk. Teraz trzeba czekać aż się pokłócą.”
Zaśmiałem się jeszcze bardziej. Wcisnąłem klawisz ODPISZ.
„mam nadzieję bo jak nie to twoja przyjaciółeczka dowie się całej prawdy. Ona ma od nich uciec i znaleźć się u nas. A ty nam w tym pomożesz jak wtedy”
Odłożyłem telefon. Przejrzałem jeszcze raz wszystkie papiery na temat całej bandy i Maggie które dostałem od Toma. Zatrzymałem się na zdjęciu uśmiechniętych bliźniaczek. Były identyczne. Wiem że jedna nie żyła i została tyko Maggie. Jednak nigdy Tom nie powiedział mi jak do tego doszło. Powiedział mi że to był wypadek. Że sama się zabiła.  Wiki kilka razy zgwałciłem. To nie w moim stylu ale gdy Tom przykładał mi pistolet do skroni i kazał ją zerżnąć nie miałem innego wyboru. Wiedziałem że to co robię było złe ale bałem się że mnie zabije. Wykonywałem jego polecenia. Jednak do Maggie nawet nie pozwolił mi się zbliżyć. Mówłi że jest tylko jego. Trzymał ją z daleka od wszystkich. Miał na jej punkcie bzika. Co było dziwne bo umawiał się z jej siostrą a po drugie były identyczne. Coś jednak musiało być w niej niezwykłego że tak się zachowywał. Moje rozmyślania przerwał dźwięk otwieranych drzwi. Wszedł Tom wlokąc ze sobą jakiegoś chłopaka. Był śmiertelnie przerażony. Widać to było po nim. Miał związane ręce żeby mu nie uciekł. Widziałem że Tom przystawia pistoleto do jego pleców. Przełknąłem głośno ślinę. Posadził go na krześle naprzeciwko mnie. Chłopka wyglądał na jakieś 19 lat. tom przywiązał go do krzesła i podszedł do mnie. Stanął za mną i jak gdyby nigdy nic zaczął wyglądać przez okno.
-John chcę żebyś poznał mój nowy nabytek. Pomoże nam odzyskać Maggie. Później będziesz mógł zrobić z nim co chcesz.- popatrzyłem najpierw na Toma a później na chłopaka.
-z czym on nam pomoże.-zapytałem patrząc to na chłopaka to na Toma.
-oj uwierz mi że bardzo. John przedstawiam ci oto Coody Williams chłopak to znaczy były chłopak naszej Maggie…





 Oczami Nialla.
Jechałem strasznie szybko. Liam siedział obok mnie. Nie odezwał się ani słowem. Nie wiedziałem co się stało. Byłem tak samo roztrzęsiony jak on. Tylko że on wie o co chodzi i co się dokładnie stało. Ja mogłem się jedynie domyślać. Bardzo szybko dojechaliśmy do szpitala. Zaparkowałem jak najbliżej wejścia. Wyskoczyliśmy z auta i pobiegliśmy do środka. Zauważyłem jak wiozą dziewczynę na łóżku szpitalnym. Od razu poznałem Maggie. Pobiegłem najszybciej jak się da do nich. Śpieszyli się. bałem się że może być już za późno. Po chwili byłem już obok nich.
-co z nią.-zapytałem łapiąc oddech.
-właśnie ją przywieźli. Musimy przywrócić akcję serca i zszyć rany.-powiedział lekarz biegnąc przy łóżku i jednocześnie naciskając na jej klatkę piersiową. Po chwili zniknęli za drzwiami. Usiadłem bezradny na krzesełku. Doszedł do mnie Liam.
-co się kurwa stało.-powiedziałem przez zaciśnięte zęby. Chłopak wpatrywał się w ścianę. Nie odpowiedział mi. Patrzyłem na niego wściekły. Po chwili odwrócił się do mnie. Pierwszy raz widziałem go w takim stanie. W oczach zgromadziły się łzy. Spuścił głowę pozwalając spłynąć słonej cieczy po jego policzkach.
-to moja wina.-wyszeptał prawie niesłyszalnie. Jednak udało mi się usłyszeć jego słowa.-jak ona umrze to nie mam już po co żyć.-dodał i kompletnie się załamał. Było mi go teraz strasznie żal. Po kilku minutach z Sali w której zniknęła Maggie wyszedł lekarz. Minę miał nijaką. Nie pokazywała żadnych uczuć i emocji. Miałem złe przeczucia. Podszedł do nas.
-panowie byli z Margaret O’Dell?-zapytał
-tak.-zabrałem głos.-co z nią.-zapytałem z nadzieją.
-przykro mi. Są bardzo małe szanse żeby przeżyła. Serce do tej pory nie podjęło pracy. Może tylko cud ją uratuje.-dodał i odszedł.
Zacząłem płakać tak samo jak Liam. Widziałem jak serce mu się łamie z każdym słowem lekarza. On się o wszystko obwiniał wiedziałem że jest mu ciężko. Teraz modliłem się żeby ona przeżyła.




Oczami Maggie.
Biegłam wzdłuż jasnego światła na końcu tunelu. Widziałam jakąś postać stojącą w świetle. Nie wiedziałam kto to jest jednak posturą była podobna do mnie. Biegłam dalej nie zatrzymując się. nic nie czułam. Żadnego zmęczenia długim biegiem. Kompletnie nic. Jednak postać nie przybliżała się z każdym moim krokiem. Rozdrażniło mnie to i zaczęłam biec szybciej. Nim się obejrzałam stałam twarzą w twarz z osobą na końcu tunelu. Łzy stanęły mi w oczach na widok osoby.
-Wiki.-wyszeptałam. Siostra uśmiechnęła się do mnie. Miała nieskazitelne włosy i aksamitną porcelanową skórę. Lekko zaróżowiałe policzki. Ubrana była w zwiewną kwiecistą sukienkę. Patrzyła się na mnie. Uśmiechnęła się ale nic nie powiedziała. Wyciągnęłam rękę żeby jej dotknąć. Poczuć jej dotyk. Tak mi go brakowało. Jednak ona się odsunęła. Od razu zabrałam rękę. Opadła wzdłuż mojej talii.
-skąd się tu wzięłam.-zapytałam.
-próbowałaś popełnić samobójstwo. Teraz wszystko zależy od ciebie. Lekarze już przestają cię reanimować. Musisz wybrać czy chcesz wrócić czy iść ze mną.-uśmiechnęła się do mnie.- wiedz że tam ktoś na ciebie czeka. Ktoś kto cię kocha.-dodała.
-Wiki.-zaczęłam.-nie miej mi tego za złe. Kocham cię najmocniej na świecie jednak nie wiem czy chcę już odejść.-dodałam a po policzkach płynęły słone łzy.
-uważaj na siebie. Pamiętaj że zawsze jestem przy tobie.- po tych słowach nastała ciemność. Nic nie widziałam. Po chwili usłyszałam jakieś dźwięki.
- serce podjęło pracę.-usłyszałam męski głos. Czyli jednak wróciłam. Zasnęłam spokojna wspominając moją kochaną siostrę.



*3 godziny później.

Powoli otworzyłam oczy. Usłyszałam dźwięki rożnych urządzeń. Rozejrzałam się po Sali. Byłam podłączona do przeróżnych maszyn. Prawie całe ciało miałam zabandażowane. Łzy stanęły mi w oczach gdy przypomniałam sobie co się stało. Chyba jednak popełniłam błąd zostając tutaj. Powinnam iść z siostrą. Nie czułabym tego potwornego bólu jaki wyrządził mi Liam. Zamknęłam oczy z nadzieję że cały ból po prostu zniknie. Jednak tak się nie stało. Leżałam w ciszy słychać było tylko brzęczenie urządzeń. Po chwili do Sali ktoś wszedł. Otworzyłam oczy. Był to wysoki mężczyzna. Miał może 40 lat. brunet podszedł do mnie i się uśmiechnął.
-jak się czujesz- zapytał
-a jak mam się czuć.-powiedziałam rozdrażniona jego spokojnym tonem.
Mężczyzna westchnął.
-muszę zlecić zajęcia z psychologiem.-zaczął.
-nie jestem wariatką nie będę rozmawiała z żadnym terapeutą.-warknęłam.
-niestety muszą się odbyć takie spotkania podczas próby samobójczej.-powiedział spokojnie.
-niech będzie.-westchnęłam. Wiedziałam że na nic moje dąsy.
-a i jeszcze dwóch chłopaków czeka za drzwiami.-powiedział podchodząc do drzwi.
-jak wyglądają-zapytałam ciekawa.
-blondyn i brunet. Nie wyglądają zbyt miło. Dużo tatuaży i takie tam. Wpuścić ich.-zapytał.
-tylko blondyna.- westchnęłam i opadłam na łóżko.zamknęłam oczy. Niech to. Jeszcze tego mi brakowało. Rozmowy. Leżałam tak chwilę gdy usłyszałam dźwięk otwieranych drzwi. Wiedziałam kto zmierza w moją stronę. Jednak nadal miałam zamknięte oczy. Czułam że ktoś siada obok na krzesełku. Poczułam rękę oplatającą delikatnie nadgarstek. Otworzyłam oczy i zauważyłam przystojnego niebieskookiego blondyna.
-hej.-szepnął.
-hej.-również szepnęłam.
Widziałam łzy w jego oczach. Głaskał moją dłoń. Czułam jego ciepły oddech na mojej twarzy. Poczułam jego usta na moim policzku.
-przepraszam.-wyszeptałam.
-za co.-spytał zdziwiony.
-za to że cię zawiodłam.-wyszeptałam łamiącym się głosem.

-nie mów tak.-powiedział.-błagam cię nie mów tak. Nie zawiodłaś mnie.-dodał.
Przytulił mnie mocno. Zaczęłam płakać.
-wybaczysz mi.-zapytałam.
Popatrzył na mnie.
-pod jednym warunkiem.-powiedział głaskając mnie po głowie. Pokiwałam twierdząco głową.-powiesz mi czemu to zrobiłaś.-bardziej stwierdził niż zapytał. Opowiedziałam mu wszystko co widziałam . całą sytuację w szpitalu. Powiedziałam mu o moich uczuciach do Liama. Widziałam jak rośnie w nim złość. Jego błękitne oczy zrobiły się strasznie ciemne. Jego szczęka się mocno zacisnęła. Dłonie zacisnął w pięści. Skończyłam opowiadać tym że pocięłam się w wannie i próbowałam się utopić. Popatrzyłam na niego przerażonym wzrokiem. Nigdy go takiego nie widziałam. Wzdrygnęłam się gdy bardzo szybko wstał. Przez jego silne poderwanie się do góry przewróciło się krzesełko.
-zabiję go kurwa.-wysyczał wybiegając z Sali. 



Oczami Liama.
Siedziałem w poczekalni całe popołudnie. Lekarz powiedział że ona chce widzieć tylko blondyna. Zakuło mnie serce. W sumie nie mogę jej za to winić. Niall już dłuższy czas u niej siedział. Tak bardzo chciałem do niej wejść. Przytulić, powiedzieć że ją kocham, wytłumaczyć to wszystko. Zamyśliłem się na moment gdy usłyszałem trzaskające drzwi. Spojrzałem w górę. Niall biegł do mnie. Był strasznie wkurzony. Wiem czego się dowiedział. Podbiegł do mnie. Złapał mnie za bluzkę i pociągnął w górę. Zdziwiło mnie. Nigdy nie był aż tak silny. Przyparł mnie do ściany.
-jak mogłeś jej to zrobić.-syknął mi w twarz. Był cały czerwony.
-to nie moja wina.-odparłem.
-gówno prawda.-pchnął mnie mocniej na ścianę.- masz rację to twoja wina.
-nie obwiniaj mnie. To nie ja ją pocałowałem.-poczułem jak mocno przywalił mi pięścią w twarz. Kurwa. rozciął mi dolną wargę. Zamachnął się jeszcze raz. nawet nie miałem jak się obronić. Poczułem mocny ból gdy jego pięść spotkała się z moim nosem. Usłyszałem jakieś chrupnięcie. Cholera złamał mi nos. Jeszcze nigdy nie widziałem tak wkurzonego Horana.
-należało ci się.-puścił mnie.-masz iść do niej i błagać żeby ci wybaczyła.-po tych słowach skierował się do wyjścia.
Odetchnąłem. Bolał mnie nos i warga. Jednak nie zważałem na cieknącą krew. Wziąłem głęboki oddech. Podszedłem do drzwi jej Sali. Powoli je otworzyłem i wszedłem do środka. Zauważyłem jej zszokowany wzrok gdy zobaczyła moją twarz.
-możemy porozmawiać.-zapytałem. Wszedłem głębiej gdy prawie niezauważalnie kiwnęła głową na TAK.





*******************************
hej hej. i oto rozdział numer 21
mam nadzieję że się spodoba i skomentujecie go 
mam dla was niespodziankę. każdy kto będzie chciał niech zostawi w komentarzu dla kogo i z kim chcecie imagina. i jaki ma być rodzaj tego imagina. do wyboru: romantyczny, smutny, zabawny, +18, straszny. jeśli się wam to spodoba będę pisała imaginy częściej :) 
mam nadzieję że się wam spodoba mój pomysł 
następny rozdział za 20 komentarzy
KOCHAM WAS
Hazzowa:***




czwartek, 1 maja 2014

ROZDZIAŁ 20


czytasz=komentujesz=motywujesz!

na specjalną prośbę mojej koleżanki dodaję ten rozdział.
tylko muszę was poprosić żeby pod poprzednim też pojawiły się jakieś komentarze :D



Oczami Johna.
Stała jakby zobaczyła ducha. Jednak widziała coś gorszego. Widziała swoją przeszłość. Swoją słabość i cierpienie. Tak dawno jej nie widziałem. Nic się nie zmieniła. Nadal jest tak samo pociągająca tak jak 4 lata temu.
-nie wpuścisz mnie.-spytałem.
-po co tu przyszedłeś.-zaczęła. Głos jej się załamywał.
-powiem ci jak mnie wpuścisz.-powiedziałem z szyderczym uśmiechem. Dziewczyna westchnęła i przepuściła mnie w drzwiach.
-grzeczna dziewczynka.-uśmiechnąłem się do niej i wszedłem do jej mieszkania. Dom był ogromny. Jej starym się powodziło. Wszedłem do salonu i usiadłem na kanapie. Telewizor był włączony na jakimś muzyczny kanale. Wziąłem do ręki pilota i wyłączyłem sprzęt. Dziewczyna siedziała najdalej jak tylko potrafiła. Popatrzyłem na nią i uśmiechnąłem się wspominając stare dobre czasy. Widziałem że na jej twarzy maluje się obrzydzenie gdy na mnie patrzyła. Westchnąłem. Szczerze to mi jej brakuje.
-powiesz mi w końcu czego chcesz.-spytała podniesionym głosem.

-grzeczniej słoneczko.-powiedziałem.-mam dla ciebie pewną propozycję. I nie chcę słyszeć sprzeciwu.-uśmiechnąłem się złowieszczo. wiedziała że mam ją w garści.



Oczami Maggie.
Światło. Tylko tyle widziałam. Oślepiające światło. Słyszałam jakieś dziwne urządzenia wokół siebie. Czułam że ktoś trzyma mnie za rękę. Zamrugałam kilka razy. Zauważyłam że obok mnie siedzi Harry i Niall. Trzymają mnie za ręce.
-co się stało.-zapytałam ledwo słyszalnym głosem. Widziałam jak chłopcy odetchnęli z ulgą.
-hej jak się czujesz- zapytał Harry.
-dobrze. Głowa mnie tylko boli.-powiedziałam.-co się stało. Co z nim. Żyje.
-spokojnie. Nie denerwuj się tak.-zaczął Niall.-nic mu nie jest. Zszyli go i już jest przytomny.
-muszę go zobaczyć.-powiedziałam wstając szybko z łóżka. Miałam gdzieś że chłopcy kazali mi się kłaść. Miałam gdzieś również to że zaraz chyba pęknie mi głowa. Wybiegłam z Sali i pobiegłam do jakiegoś lekarza.
-przepraszam gdzie leży Liam Payne.-spytałam
-sala 112. Na pierwszym piętrze.-uśmiechnął się do mnie.
-dziękuję- szybko tam pobiegłam. Było mi niedobrze. Jednak on był ważniejszy. Bałam się o niego. Chciałam go zobaczyć. Wbiegłam do Sali. Chyba spał. Podeszłam do łóżka usiadłam obok. Chłopak się poruszył i otworzył oczy.
-Maggie?- zdziwił się.
-cii. Już jest dobrze.-zaczęłam
-nie nic nie jest dobrze. przerwał mi.-wybacz mi że cię uderzyłem. Nie chciałem byłem piany.-wtuliłam się w niego.
-już bądź cicho. Wybaczyłam ci.-powiedziałam i pocałowałam go w policzek.
-czemu masz szpitalną piżamę.- spytał przerażony.
-hmm jakby to powiedzieć tak się o ciebie bałam że zemdlałam. Zaśmiałam się.
-już jest wszystko dobrze.-spytał
-tak tylko jeszcze mi się w głowie kręci.-powiedziałam opierając się o oparcie krzesła.
-chodź tu do mnie.-powiedział robiąc mi miejsce. Położyłam się obok niego. Poczułam jego zapach. Dopiero teraz przypomniało mi się skąd go znam. Nie to nie może być prawda. a może.?
-Liam. Powiedz mi czy to ty mnie znalazłeś wtedy w łazience na tej imprezie. To ty mnie zabrałeś i to od ciebie uciekłam.-spytałam patrząc  na niego. Odgarnął mój kosmyk włosów za ucho.
-tak. To ja.-uśmiechnął się do mnie. To ja też znalazłem cię jak ktoś cię zaatakował.-dodał.
-dziękuję- wyszeptałam i wtuliłam się w jego pierś.-powiesz mi dlaczego.
-bo ja…-przerwał mu Niall który właśnie wszedł do Sali. Dziwnie na nas popatrzył. miał smutne oczy jednak chciał to zamaskować uśmiechem Myślałam że go zabiję. To sobie znalazł odpowiednią chwilę na odwiedziny. Usiadł obok i zaczęliśmy rozmowę.




Tydzień później.
Oczami Liama

Dziś mogę opuścić szpital. Bardzo się z tego cieszę bo już mi się tu tak strasznie nudziło. Mimo że ciągle ktoś u mnie siedział. Maggie była przy mnie cały czas. Tyle razy chciałem jej powiedzieć że się w niej zakochałem. Jednak za każdym razem tchórzyłem. Była ze mną cały czas. Widać że się martwiła. Przytulała mnie cały czas. Wtedy czułem się jak w niebie. Było niesamowicie czuć jej ciepło i dotyk jej ciała. Spakowałem swoje rzeczy i czekałem na wypis. Przyszedł lekarz i podał mi kartkę z podpisanym wypisem. Wyszedł. Uśmiechnąłem się sam do siebie. Dzisiaj jej powiem. Muszę to zrobić. Nie mogę już dłużej żyć bez jej bliskości. Poczułem ciepłe dłonie oplatające mnie w pasie. Uśmiechnąłem się sam do siebie i odwróciłem się do niej. To co zobaczyłem bardzo mnie zdziwiło.
-Danielle?-zapytałem- co ty tu robisz.

-przyszłam cię odwiedzić. Nie mów że nie poczułeś czegoś do mnie.-powiedziała bawiąc się moją koszulą.-wiem że mnie chcesz.-mówiła uwodzicielsko. Sam nie wiem jak to się stało że oplatała moją szyję a ja przysuwałem ją bliżej do siebie. Położyłem dłonie na  jej biodra. Zaczęła mnie całować.
Oddałem pocałunek. Całowała bardzo zachłannie. Położyliśmy się na łóżku. Zaczęła zdejmować moje ciuchy. Nie zostałem jej dłużny. Już po chwili była bez podkoszulki. Jeździłem rękoma po jej gołym ciele. Muszę przyznać że bardzo mi się to podobało.









Oczami Maggie.
Szłam parkiem do szpitala. Myślałam o Liamie. Chyba zaczynam coś do niego czuć. Jest taki wspaniały. Mogę na nim polegać. Chyba się zakochałam. Wydaje mi się że on też coś do mnie czuje. Mam nadzieje że w końcu zrobi pierwszy krok. Jeśli jednak nie to ja go zrobię. Zależy mi na nim. Dziś mu to powiem. Tak zrobię to dzisiaj. Dziś jest ważny dzień bo wychodzi ze szpitala. Zrobię dla nas kolację. Spędzimy miło czas i wtedy mu powiem że się w nim zakochałam. Z tą myślą i uśmiechem na twarzy weszłam do szpitala. Skierowałam się od razu do Sali gdzie leżał chłopak. Weszłam do Sali i nie mogłam uwierzyć w to co widzę. Liam leżał na łóżku a na nim siedziała Danielle. Matko nie mogę na to patrzeć. Chyba mnie nie zauważyli. Byli w samej bieliźnie więc zaraz się wydarzy coś więcej. Liam mnie zauważył. Widział moją minę. Był zrozpaczony. Nie wiem czemu. Bez słowa wybiegłam na zewnątrz.
Łzy spływały po moich polikach. Starłam je szybko. Zaczęłam biec do domu. muszę skąd uciec jak najdalej. Słyszałam że mnie woła jednak dla mnie to było bez różnicy. Biegłam przed siebie. Musiałam od niego uciec. Pobiegłam do domu. wbiegłam do siebie. Tego już za wiele. Moja najlepsza przyjaciółka. Wbiegłam do łazienki. Weszłam do wanny. wlałam do niej pełno wody. zaczęłam ciąć swoje ciało po nogach i rękach. Woda zrobiła się czerwona. Ból z każdą chwilą się nasilał, a ja wcale się lepiej nie czułam. Słyszałam walenie do drzwi i błagania żebym otworzyła. Jestem pewna że wie co teraz robię.
-błagam cię nie rób tego. Otwórz. Porozmawiajmy.-błagał.
-wynoś się. nie chcę cie znać.-krzyczałam.
-Maggie błagam to nieporozumienie. Kocham cię słyszysz. Kocham cię.-szlochał.

Siedziałam jak wryta. Co on właśnie powiedział. Czy może się przesłyszałam. Zanurzyłam się cała w wodzie i zamknęłam oczy.






***************************************
hej oto 20 rozdział mam nadzieję że nie zanudziłam 
nie miałam na niego pomysłu
kolejny za 25 komentarzy
KOCHAM WAS
Hazzowa:*****