piątek, 29 sierpnia 2014

ROZDZIAŁ 6


Oczami Nialla


Wyszliśmy przed hotel co równało się ze zmierzeniem się z masą fanek. To był kiepski pomysł żeby wychodzić głównym wyjściem. Wbiegliśmy z powrotem do holetu i podeszliśmy do recepcji.  Była tam młoda i bardzo atrakcyjna kobieta.

-Witam.-zaczął Harry.- chcielibyśmy wydostać się z hotelu jednak nie damy rady przez ten ogromny tłum przed wejściem. Czy byłaby pani tak dobra i zaprowadziłaby nas pani do tylnego wyjścia. Byłbym ogromnie wdzięczny.-ucałował jej dłoń. Kurwa punkt dla ciebie Styles. Nikt mu się nie oprze. Cholera nawet ja bym się nie oparł jakby mnie tak zbajerował. Dobry jest. Może mnie czegoś nauczy.

-Oczywiście- powiedziała kobieta rumieniąc się. Zaczęła nas prowadzić a Harry nie powstrzymywał się od prawienia jej komplementów. Odwrócił się do mnie i bezdźwięcznie powiedział.


-Dzisiaj jest moja- i pokazał ciałem jakby ją pieprzył od tyłu. Zaśmiałem się na co kobieta się odwróciła. W ostatnim momencie Harry przybrał odpowiedzią postawę. Kobieta wyprowadziła nas tylnym wyjściem na co dostała buziaka w policzek od Harrego.

-Do zobaczenia później maleńka.-pośpiesznie się oddaliliśmy. A ja nie mogłem wyjść z podziwu jak Harry łatwo potrafi flirtować z laskami. Ja zawsze byłem nieśmiały. To Barbara do mnie zagadała.  To było rok temu na imprezie z okazji naszego filmu. Od zawsze mi się podobała. Była śliczna pewna siebie. Bałem się do niej zagadać choć bardzo chciałem. Pamiętam jak była ubrana. Jak zawsze wyglądała olśniewająco. I wtedy do mnie podeszła. Zaczęła mówić że jest dumna i zapytała czy będę tak stał czy zaproszę ją wreszcie do tańca. A później to już samo poszło. Kolejny drink. Kolejne spotkanie. Aż zakochałem się tak bardzo. Wiedziałem że jest wyjątkowa. Kocham ją. Zanim się spostrzegłem byliśmy już prawie na miejscu a mnie żołądek podszedł do gardła. Jezu czym ja się tak stresuję. Czuję narastające podniecenie z każdym krokiem. Weszliśmy do środka. Podeszliśmy do recepcji gdzie siedział mężczyzna. No ciekawe jak sobie teraz poradzisz. On jednak bez słowa przeszedł obok recepcji kierując się o dziwko w jakimś kierunku. Wjechaliśmy na drugie piętro. Przeszliśmy korytarzem na końcu skręciliśmy w lewo potem w prawo. Dotarliśmy do drzwi z napisem ONKOLOGIA DZIECIĘCA. O cholera. Przełknąłem ślinę i niepewnie wszedłem na oddział zaraz za Harrym. Kolejna recepcja. Tym razem podeszliśmy do starej kobiety siedzącej w recepcji. Harry nawet nie próbował się podlizywać. Niech zgadnę dlaczego. Zaśmiałem się w duchu.

-Witam poszukujemy dziewczyny.-zaczął Harry.

-Jak każdy normalny facet.-odpowiedziała mu kobieta na co w głos się zaśmiałem. Musiałem odejść kilka kroków żeby się uspokoić. Wróciłem a Harry kontynuował.

-Nie zrozumieliśmy się. Poszukujemy konkretnej dziewczyny. Lucy Roberts. Jest wolontariuszką na tym oddziale.- kobieta oderwała się od papierów i na nas spojrzała. Zmrużyła oczy.

-Czego.-powiedziała niemile. Jezu przeraziła mnie. I ona pracuje na oddziale dziecięcym.

-Jesteśmy jej znajomymi i chcieliśmy ją odwiedzić.-nie dał za wygraną Harry. Kobieta podniosła słuchawkę.

-No hej kochana.-jej głos od razu złagodniał.- Mam tu dwóch chłopców przyszli do Lucy. Zapytaj jej czy chce żeby ktoś ją odwiedził.- cisza-aha…dobrze….dziękuję… przekażę- rozłączyła się.- Lucy dzisiaj się nie pojawiła w pracy. Nie wiadomo co się dzieje bo nie odbiera od nikogo telefonów.- Harry z przerażeniem na mnie popatrzył. Wiem co mu chodziło po głowie. Pędem wyszliśmy ze szpitala uprzednio dziękując kobiecie za pomoc.

-I co teraz -zapytałem gdy wyszliśmy przez budynek.

-Muszę sprawdzić czy wszystko z nią w porządku. Jeśli chcesz to chodź ze mną.-powiedział udając się w nieznaną mi stronę.

-Ale dokąd.- zapytałem doganiając go.

-Do jej domu.-odpowiedział. O cholera.

Postanowiliśmy że do jej domu pójdziemy z buta. Harry zarzekał się że nie jest to daleko. Przynajmniej od hotelu. Tylko inteligentny Harry nie domyślił się że szpital jest bliżej hotelu. Tak więc dobre 1,5 godziny zajęła nam droga. Miałem już dosyć. Kolano niemiłosiernie mnie bolało od wysiłku. Nie chciałem jednak mówić tego Harremu bo by się obwiniał. Na szczęście po jakiś 10 minutach powiedział że jesteśmy już na jej ulicy. Poznaję tę okolicę. Często bywałem tu z przyjaciółmi. Niedaleko jest boisko a za nim ogromny las. Tamto miejsce jest bajeczne. Często tam chodziliśmy. Graliśmy w piłkę a później szliśmy w głąb lasu gdzie był mały staw i wszyscy kąpaliśmy się w nim żeby odpocząć po wysiłku i trochę się schłodzić.  Zanim się obejrzałem wracając do rzeczywistości staliśmy już na drewnianej werandzie. Dom był skromny podobny do tego w którym mieszkałem. Bądźmy szczerzy w Mullingar wszystkie domy są praktycznie takie same. erce podeszło mi do gardła. Ręce zaczęły pocić. Nawet nie wiem dlaczego tak przeżywałem. Z chwilą gdy Harry zapukał do drzwi zadzwonił mój telefon. Serio w takiej w  chwili!!!! Wyciągnąłem z kieszeni komórkę i spojrzałem na osobę która ma zajebiste wyczucie czasu. Barbara. Kurwa. Odwróciłem się i zbiegłem z werandy. Zatrzymałem się zaraz przy schodkach i wcisnąłem zieloną słuchawkę.

-Hej kochanie co się dzieje.-zapytałem zerkając na Harrego. On tylko wywrócił oczami i spojrzał na nadal zamknięte drzwi. Nie skupiłem się na tym co mówi do mnie Barbara.

-Wybacz kotek powtórz bo cię nie słyszałem.-poprosiłem dziewczynę. Słyszałem że jest zła.

-Gdzie ty się podziewasz. Wróciłam jakąś godzinę temu a ciebie nie ma. Palu zaraz coś rozniesie bo powinniście wrócić już jakieś 1,5 godziny temu.-powiedziała wściekła.

-Poszliśmy z Harrym na spacer i…- przerwałem bo usłyszałem coś.

-Harry.- usłyszałem najpiękniejszy głos jaki w życiu słyszałem.

-Lucy proszę.-zaczął mój przyjaciel. Szybko się odwróciłem jednak drzwi już był zatrzaskiwane. Ujrzałem tylko blade długie nogi i długie lekko niebieskawe włosy. Serce mi się zatrzymało. Zapomniałem że Barbara nadal jest na linii. Przyłożyłem słuchawkę do ucha.

-Czy a się przesłyszałam. Jesteście u tej zdziry.-zaczęła krzyczeć przez co musiałem odciągnąć telefon od ucha.

-No coś ty. Musiało ci się wydawać. pogadamy w pokoju. Niedługo będę.- nie czekając na nic rozłączyłem się.  Podszedłem do Harrego. Widziałem że jest załamany.

-Co się stało.-zapytałem.

-Gdybyś widział jej twarz.-popatrzył na mnie.-nie było nic innego tylko ból gdy mnie zobaczyła.-uronił jedną łzę. Po chwili ktoś do nas podbiegł. Jakaś dziewczyna. Jednak nie była szczęśliwa że nas widzi.

-TY.-wskazała na Harrego. Popchnęła go a on odbił się od drzwi. Nie wiedzieliśmy co się dzieje. Kim ona była.-ty cholerny kutasie.-zaczęła wrzeszczeć na chłopaka.- jesteś prawdziwym dupkiem. I pomyśleć że kiedyś byłam waszą fanką. Jednak nie po tym co zrobiłeś mojej przyjaciółce. O nie. Od tego czasu cię nienawidzę. Rozumiesz nienawidzę. Uderzyła go pięścią w klatkę piersiową.-czego ty jeszcze od niej chcesz. Chcesz dokończyć to co zacząłeś. Podoba ci się gwałcenie niewinnych. Nie wiedziałam że jesteś taki.-widziałem że Harry jeszcze bardziej zaczął się obwiniać. Widziałem ból w jego oczach.

-Przyszedłem ją przeprosić.-wyszeptał chłopak spuszczając wzrok.

-Ty się słyszysz. Wynoście się stąd. Ona nie chce twoich przeprosin. Chciałeś wykorzystać najczulszą i najwspanialszą osobę jaka chodzi po tym świecie.-wrzeszczała z łzami w oczach. Harry zaczął drżeć. Musiałem to przerwać. Zobaczyłem że ktoś nam się przygląda z mieszkania. Po chwili drzwi się otworzyły. Wiedziałem że to ona. Jednak stała zasłaniając się drzwiami. Widziałem tylko jej włosy. Pokusa żeby otworzyć szerzej drzwi była tak silna że nie mogłem się powstrzymać. Ruszyłem w ich kierunku i gdy dotknąłem już drzwi poczułem że ktoś mnie od nich odciąga. To była ta dziewczyna co krzyczała na Harrego.

-Nawet się nie waż.- wysyczała przez zęby.

-Natka chodź do domu.-usłyszałem głos mojej idealnej kobiety. Czemu do cholery nie dane mi jest jej zobaczyć. Tak bardzo tego pragnę. Zanim się obejrzałem dziewczyna zniknęła za drzwiami które z hukiem się zatrzasnęły. Harry siedział oparty o ścianę domu i… płakał. Jezu on płakał. Podszedłem do niego. Usiadłem obok i po prostu go przytuliłem. Siedzieliśmy tak w ciszy przez jakiś czas. Usłyszeliśmy jakieś hałasy ze środka.

-Zrobiłam to dla ciebie.-krzyczała

-Dziękują ci ale sama mogłam z nim porozmawiać.-rozpoznałem Lucy.

-I co. Wybaczyłabyś mu. Jesteś zbyt miękka.-znowu krzyknęła tamta dziewczyna.

-Może i jestem. Każdy popełnia błędy.-mówiła spokojnie.

-Ale o mało cię nie zgwałcił nie rozumiesz tego.

-Może i tak ale nie mogę. On jest dobrym i miłym człowiekiem. Tylko zbłądził.

-I co zamierzasz.

-Pomóc mu.-zrobiło mi się ciepło na sercu. Ona naprawdę była niesamowita. Harry gdy to usłyszał uśmiechnął się przez łzy.

-Chyba powinniśmy się zbierać. Paul nam głowy urwie.-powiedziałem do Harrego. Pokiwał twierdząco głową. Wstaliśmy. Zobaczyłem że w oknie ktoś stoi. Zauważyłem niebieskie włosy. Widziałem że nas obserwuje. Odeszliśmy kawałek lecz w drogę powrotną wybraliśmy się taksówką. Po 20 minutach dojechaliśmy pod hotel. Było już po 20. Świetnie. Mówił że mamy wrócić za 2 godziny wróciliśmy po 6 będzie piekło. Jednak nie tylko to mnie martwi. Stan psychiczny Harrego był przerażający ale przerażające też była nieunikniona kłótnia z Barbarą. Weszliśmy szybko na nasze piętro. Wychodząc z windy stanęliśmy twarzą w twarz z wkurwionym Paulem. O kurwa. To już po nas. Przełknąłem głośno ślinę.

-Co się z wami działo.-widziałem że stara się opanować.

-Zasiedzieliśmy się na kawie.-skłamałem.- a później oprowadziłem Harrego po okolicy i zanim się zorientowaliśmy znaleźliśmy się 40 kilometrów od hotelu. Wybacz nam Paul.-zrobiliśmy minę zbitego pieska.

-O nie tak łatwo się wam nie upiecze. Nieźle mnie wkurwiliście. Macie szlaban na 2 miesiące. Żadnego balowania po koncertach. Żadnych randek. Niczego. Jasne. Tylko próby i koncerty. Oraz spotkania z fanami. Nic więcej. I nie martwcie się już ja wam zaplanuję czas żebyście się nie nudzili. Szlaban zaczyna się o teraz. Marsz do pokoi.-powiedział i przywołał windę. Wszedł do niej i zjechał na dół.

-Nie było aż tak źle.-zauważyłem.- mogło być gorzej.

-To prawda- zaśmiał się Harry.- ja nie wytrzymam 2 miesięcy.

-Nie martw się Paul jest miękki. Już za tydzień nam daruje.-zaśmiałem się. Jednak szybko się opamiętałem gdy doszliśmy do pokoi. Piekło dopiero się zaczęło. Przeżegnałem się przed wejściem do pokoju na co Harry się zaśmiał.  Powoli wszedłem do pokoju. Gdy tylko zamknąłem drzwi dopadła mnie.

-Gdzie ty kurwa się szlajasz. Czemu byliście u tej suki.-krzyczała

-Już ci mówiłem. Byliśmy na spacerze. Musiałaś się przesłyszeć. U nikogo nie byliśmy.-próbowałem załagodzić sytuację.

-Nie kłam. Nie będziesz ze mnie robił idiotki. Wiesz ile jest waszych zdjęć przed szpitalem. Wiem że tam byliście. I co podoba ci się ta suka. Wolisz ją ode mnie. Ona nie da ci tego co ja. To jakaś jebana cnotka. Nie zaspokoi cię.-mówiła wściekła.

-O czym ty mówisz kotek. To ciebie kocham. Tylko ciebie.-podszedłem do niej. Poczułem mocne uderzenie na policzku. Wow spoliczkowała mnie. To serio jest wkurwiona.

-Tobie już na mnie nie zależy.-mówiła nieco spokojniej.

-Zależy jesteś najważniejsza na świecie. I zawsze tak będzie.-powiedziałem spokojnie przytulając ją.

-Udowodnij.-wysyczała.

-Wyjdź za mnie.-poprosiłem a ona zamarła.






*******************************************************************************************
hej hej :*
i spodziewalibyście się ostatniego zdania Nialla? jak zareaguje Barbara? zgodzi się czy może odmówi? może będzie miała wyrzuty sumienia że go krzywdzi....no i  co  z Lucy? tego dowiecie się w kolejnym rozdziale.  postanowiłam że od teraz nie będę podawała liczby komentarzy. Po prostu komentujcie a ja co jakiś czas będę dodawać rozdział :) ale proszę to że nie będzie narzuconej liczby komentarzy nie znaczy żebyście nie komentowali.
KOCHAM WAS
Hazzowa:************

niedziela, 24 sierpnia 2014

ROZDZIAŁ 5


Oczami Lucy.

Siedziałam zapłakana w salonie. Nie wiem dokładnie ile czasu tak siedziałam ale wiem że długo bo na zewnątrz zaczęło robić się już jasno. Siedziałam w tej samej pozycji od kilku godzin. Nie miałam już czym płakać. Więc tylko było słychać szloch jednak z moich oczu nie wydostawały się już łzy. Miałam podkrążone oczy i całe zaczerwienione. Wstałam na chwilę. Weszłam do łazienki. Przemyłam twarz zimną wodą która dała niewielką ulgę rozgrzanej skórze twarzy. Oczy strasznie mnie szczypały od braku snu i tak wielu wylanych łez. Ostatni raz tak płakałam 5 lat temu. Gdy lekarz powiedział że nie ma dla mnie nadziei. Jak widzisz jednak była bo żyję dupku. Ile bym dała żeby się teraz z nim spotkać i wygarnąć mu wszystko. Był jedną z wielu osób które postawiły już nade mną krzyżyk. Pamiętam jego słowa które wyryły się w mojej głowie i zostaną tam na zawsze. „ tacy ludzi nie żyją długo. Myślę że powinnaś pogodzić się już ze śmiercią.” Cholerny dupek. Zaczęłam już przez niego nawet wybierać sobie grób. Parszywa menda. Jeszcze nigdy nie byłam tak załamana. Siedziałam w domu i rozpaczałam. Odizolowałam się od wszystkich. Nawet mamy. Wiedziałam jak bardzo cierpi. Ledwo wiązała koniec z końcem i jeszcze mimo to wzięła kredyt na moje leczenie. Wyjechałam do Ameryki do najlepszej kliniki gdzie mi bardzo pomogli. Co ja mówię dosłownie uratowali mi życie. Wtedy byłam tak szczęśliwa. Mama również. Bardzo się cieszyłam że po powrocie czekała na mnie Natalia. To samo było z Davidem. To są prawdziwi przyjaciele. Za bardzo zagłębiłam się we wspomnieniach. Wróciłam do rzeczywistości. Spojrzałam jeszcze raz w swoje odbicie. Krzyknęłam ze strachu i podskoczyłam widząc za sobą sylwetkę człowieka. Złapałam się za serce uświadamiając sobie że to tylko Natalia. Dziewczyna się zaśmiała podeszła bliżej.

-Nie chciałam cię przestraszyć. Wołałam cię ale raczej mnie nie usłyszałaś wnioskując po twojej reakcji.-zaśmiałyśmy się razem a nasze spojrzenia skrzyżowały się w lustrze.-co się dzieje. Czemu płakałaś.-zapytała zmartwiona. Nic nie powiedziałam tylko rzuciłam się w jej ramiona n nowo szlochając  świeżymi łzami. Natalia gładziła mnie po plecach i przytulała mocno do siebie uspokajając mnie. Przeszłyśmy do mojej sypialni. Wiem że mi pomoże i zachowa to wszystko w sekrecie. To co mówimy sobie zawsze zostaje między nami. Wiem że są takie sprawy między nami o których nie wie nawet David.  Położyłyśmy się na moim łóżku. Zerknęłam na zegarek.

-Jest 6 rano co ty tak wcześnie tu robisz.-zapytałam zdziwiona.

-Byłam tak podekscytowana i ciekawa że nie spałam całą noc. Opowiadaj jak było.-mówiła przepełnionym szczęściem i radością głosem. Nowe łzy napłynęły do oczu ale im już nie pozwoliłam wypłynąć. Muszę się wziąć w garść. Mina dziewczyny bladła z każdym kolejnym słowem z historii która wydarzyła się kilka godzin wcześniej.  Niedowierzanie w jej oczach można było zauważyć na kilometr. Wiem że nie spodziewałaby się tego po swoim idolu. Jednak taka była prawda. Wiem że może nie każdy by mi uwierzył gdybym powiedziała że taka gwiazda chciała zrobić coś takiego. Uznaliby mnie za chorą psychicznie. ale nie ona. Widziałam że jest wściekła. Poznałam to po jej zaciśniętej szczęce. Dziewczyna poderwała się z miejsca i zaczęła nienaturalnie szybko się poruszać. Złapała się za głowę.

-Co za pieprzony chuj. Jak go dorwę to mu nogi z dupy powyrywam. Jeszcze wczoraj go szanowałam. Był moim idolem ale teraz po tym c chciał ci zrobić po tym co ci zrobił… jest skończony w moich oczach. Jak go dorwę na ulicy to mu wszystkie kudły powyrywam.-jeszcze nigdy nie widziałam jej w takim stanie. Podeszłam do niej i mocno przytuliłam.

-Nie chcę żebyś przez to darzyła go nienawiścią. Kochasz go. Jesteś w nim zakochana od 4 lat i tylko jeden incydent ma uczynić to że go znienawidzisz. On ci tego nie zrobił.-tłumaczyłam

-Zrobił to tobie. Niech się cieszy że się powstrzymał bo gdyby tylko ci zrobił krzywdę ucięła bym mu tego kutasa.-zaśmiałam się.-nie śmiej się to poważna sprawa. Jak możesz mówić że to nie dotyczy mnie. Zrobił to tobie to tak jakby skrzywdził mnie. Nie zostawię tak tego. Popamięta mnie. Niech się tylko zbliży do ciebie to zobaczy do czego jestem zdolna.-mocno ją przytuliłam. Dziękuję bogu że ją mam. Nie wiem co ja bym bez niej zrobiła. Załamałabym się przy pierwszym niepowodzeniu. Ona jest moją ostoją. Przytuliła mnie z całej siły.

-Musisz się przespać. Wyglądasz strasznie.-zaśmiałyśmy się i razem weszłyśmy pod kołdrę.-będę tu nie martw się. Nie zostawię cię.-wie że zawsze po jakiś przeżyciach mam koszmary. Zawsze wtedy jest ze mną albo ona albo David. Natalia całe szczęście nie jest zazdrosna o moją zażyłą relację z Davidem. Bardzo się z tego cieszę. Zamknęłam oczy i momentalnie odpłynęłam w krainę Morfeusza.



Oczami Nialla.

Leżałem na wygodnym łóżku przeglądając wiadomości sportowe. Noga trochę przestała boleć jednak nadal mi doskwiera. Barbara znowu gdzieś zniknęła. Ciekaw jestem gdzie jest. Mam do niej zaufanie. Kocham ją całym sercem. Chciałbym jej przychylić nieba dać jej cały świat. Mimo że czasami jest denerwująca kocham ją i oddałbym za nią życie. Niedługo zamierzam się jej oświadczyć. Wiem że to ta jedyna i że ona również mnie kocha. Boję się tylko reakcji chłopaków. Jak na to zareagują. Boję się tego. Wiem że oni się nie lubią. Ale będą musieli zaakceptować nasze zaręczyny o ile Barbara się zgodzi. Mam taką szczerą nadzieję. Jednak nadal coś nie daje mi spokoju. A konkretnie dziewczyna z opowiadań Harrego. Irytuje mnie to że od czasu gdy mi o niej opowiedział moje myśli co chwilę powracają do tajemniczej dziewczyny. Nie mogę się na niczym innym skupić. Czemu nie poszedłem wtedy z nimi na to spotkanie. Powinienem postawić na swoim. Nie powinienem się tak łatwo poddawać. Z opowiadań Hazzy dziewczyna jest niesamowita i warto by było pocierpieć żeby ją poznać. Miałbym wtedy w dupie bolące kolano. A co jeśli z związek z Barbarą nie jest poważny. Ziarnko niezdecydowania zaczynało rozrastać się w mojej głowie nie dając mi spokoju.Gdy usłyszałem dźwięk otwierających się drzwi byłem pewien że to Barbara. Jednak się pomyliłem już po chwili na łóżku obok mnie leżał rozwalony Harry. Uśmiechnął się do mnie.

-Co tam mój Niallerku.- zapytał uśmiechając się szeroko. Nic nie odpowiedziałem. Noga mnie mocniej zabolała na co zamknąłem oczy.-znów cię boli.-zapytał teraz zmartwiony.

-Trochę.-przyznałem.

-Często od tamtego momentu cię boli. Chodzi mi o operację.-w jego głosie można było wyczuć zmartwienie.

-Nie… ale.- zacząłem

-Ale.-powtórzył.

-Teraz też by mnie nie bolała gdyby nie to że oberwałem w nią kilka dni temu na koncercie. Ktoś czymś rzucił na scenę i niefortunnie trafiło w moją nogę.-wytłumaczyłem.

-Czemu wcześniej nic nie powiedziałeś do jasnej cholery!- krzyknął.

-Nie wiem. Nie chciałem was martwić. Nie mów nic chłopakom.-poprosiłem

-Nic nie powiem jeśli ty nie powiesz o Lucy.-powiedział.

-Stoi. A skoro o niej mowa.-zacząłem.- opowiedz mi o niej coś jeszcze. Nie mogę przestać o niej myśleć od czasu gdy mi o niej opowiedziałeś. –Harry nie zdążył nic powiedzieć bo do pokoju wpadła zła jak osa Barbara.

-Więc to tak. Wychodzę a ty już plotkujesz o jakiejś małej kurwie. To co pociąga cię. Chcesz ją przelecieć droga wolna tylko wtedy cię zniszczę.-krzyczała dziewczyna a ja siedziałem jak oniemiały. O czym ona mówi. Musiała słyszeć naszą rozmowę. Niedobrze.

-Zamknij się kurwa. Nie mów tak o niej. Sama jesteś kurwą która daje dupy na prawo i lewo. Już od dawna wiedziałem że jesteś zdzirą ale nie wiedziałem że na dodatek taką tępą.-no to teraz przesadziłeś chłopie.

-Harry uspokój się. Wyjdź. Teraz.-krzyknąłem. Nie będzie obrażał mojej dziewczyny. Chłopak z grymasem na twarzy i wściekły wyszedł z pokoju trzaskając drzwiami. Ugh jeden problem z głowy.  Teraz gorsza sprawa a mianowicie nieunikniona kłótnia z Barbarą

-Kochanie to nie tak. Nawet jej nie znam. Harry był z nią wczoraj na randce i mnie po prostu zaciekawiła. Tylko ciebie kocham. Przecież wiesz.-podszedłem do niej i przytuliłem. Wyrwała się z uścisku. Podeszła do okna. Westchnąłem. Podszedłem do niej i oplotłem ją w pasie. Westchnęła.

-Nie gniewaj się kotek. Może chcesz iść na zakupy. Kupisz sobie coś ładnego.-przejechałem nosem po jej szyi. Zaśmiała się na ten dotyk. Wiem że ma łaskotki w tym miejscu.

-Niech będzie. Pójdę sama bo nadal jestem na ciebie zła.-zaśmiała się. Dałem jej swoją kartę kredytową. Ucieszona dziewczyna wybiegła z pokoju. Nawet nie wiedziałem że tak szybko to pójdzie. Pokręciłem głową i wyszedłem z pokoju kierując się do pokoju Harrego. Wszedłem bez pukania. Siedział smutny na fotelu. Podszedłem do niego. Byłem zły na siebie że tak go potraktowałem. Jestem beznadziejny. Podszedłem do niego.

-Harry. Przepraszam poniosło mnie.-powiedziałem kucając obok chłopaka. Bez słowa mnie przytulił po męsku oczywiście. Zaśmiałem się.

-Nic się nie stało. Ale zabolała mnie to że pozwalasz jej obrażać niewinną dziewczynę. Sam jeszcze przed chwilą mówiłeś że chcesz ją poznać a później nie robisz nic gdy ta…-przerwał.-gdy ona ją obraża.-miał rację.

-Nadal chcę ją poznać. Zaprowadź mnie do szpitala.-poprosiłem

-A o na to Barbara.-zaakcentował każde słowo.

-Ona ni ma nic do gadania. Nie musi się dowiedzieć.-powiedziałem a Harry się uśmiechnął.

-No to w drogę.-podskoczył loczek klaskając w dłonie.  Wyszliśmy z jego pokoju. Założyliśmy okulary przeciwsłoneczne i czapki. To pomysł błyskotliwego Harrego. Jaki on naiwny. Myśli że jak założy okulary i czapkę to nikt go nie pozna. Myli się. Jeszcze bardziej rzucamy się w oczy ale nie chciałem mu tego mówić. Zjechaliśmy windą na parter i już po chwili szliśmy ogromnym hollem. Myślałem że udało nam się przejść niezauważenie jednak przed nami nie wiadomo skąd wyrósł Paul. Cholera mamy przesrane.

-A wy dokąd.-zapytał podejrzliwie zaplatając ręce na piersiach.

-na kawę… do parku.-powiedzieliśmy w tym samym momencie.

-to w końcu gdzie.-zapytał.

-na kawę a później do parku.-sprostował Harry a ja parsknąłem śmiechem co nie uszło uwadze Paula.

-dobra niech będzie że wam wierzę za 2 godziny macie byś z powrotem.-powiedział i odszedł od nas.

-było blisko-odetchnąłem.

-aż za blisko.-Harry udawał że ściera pot z czoła. Zaśmialiśmy się i razem wyszliśmy z hotelu.


**********
Hej kolejny rozdział za nami. I co wy na to? Niall poważnie myśli o tym żeby oświadczyć się Barbarze. Jak myślicie zrobi to? a może ktoś nieświadomie zmieni jego myśli i tak już błądzące przy nieznajomej dziewczynie? tego dowiecie się w dalszych rozdziałach opowiadania :*
kolejny rozdział już za 10 komentarzy :)
KOCHAM WAS
Hazzowa :****




czwartek, 21 sierpnia 2014

ROZDZIAŁ 4


City Of Death HEJ SŁOŃCA zapraszam was na tego bloga. Pisze go moja dobra koleżanka. jest świetny. Serdecznie go polecam. ;)


Oczami Lucy

Zaprowadziłam chłopaka do salonu. Usiedliśmy w ciszy na kanapie. Jeszcze niecałe 20 minut temu śmialiśmy się w niebo głosy żartując i wygłupiając się. A teraz. Jak to możliwe że wszystko tak szybko się zmieniło. Teraz trwała między nami cholernie niezręczna cisza. Znów ja mam ją przerwać. Oby nie bo ostatnim razem jak to zrobiłam zaprosiłam go do swojego domu. Jak to w ogóle mogłam zaproponować. Wystarczy spojrzeć na nasz dom. Jest stary zakurzony i nie modny. Jak niby gwiazda ma przebywać w czymś takim. Totalne upokorzenie.

-Przytulny dom.-odezwał się chłopak czym mnie bardzo zaskoczył.

-Nie musisz być uprzejmy wiem że to rudera.-zaczęłam

-Wcale nie. Kiedyś mieszkałem w podobnym. Szczerze to tęsknię za takim domem. Czuje się tu rodzinną atmosferę. Jest naprawdę super.-oglądał salon z ogromnym zaciekawieniem.

-Może się czegoś napijesz.-zapytałam jak przystało na osobę przyjmującą gościa.

-Z wielką chęcią. Woda wystarczy.-uśmiechnął się do mnie a niezręczna atmosfera ulotniła się tak szybko jak powstała. Wyszłam pośpiesznie z salonu i przeszłam do kuchni nalewając w dwie szklanki zimną wodę z lodówki. Wzięłam jeszcze jakieś ciasteczka i wróciłam do chłopaka. O dziwo nie siedział już na kanapie ale chodził po pokoju i przyglądał się zdjęciom. O cholera tylko nie to. Pośpiesznie postawiłam szklanki na stolik i podbiegłam do Harrego odciągając go od kompromitujących pamiątek. Zaśmiał się ale posłusznie usiadł ze mną z powrotem na sofie.

-I tak wszystkie widziałem.-szepnął mi na ucho. Zarumieniłam się a chłopak sięgnął po szklankę i upił spory łyk wody.

-Może włączymy jakiś film.-zaproponowałam.

-Jasne. Mam ochotę na dobre kino.-mówił do mnie takim głosem. Jezu albo mi się wydaje albo on coraz bardziej ma ochotę… na TO! Jezu w co ja się władowałam. Pokazałam mu gestem ręki żeby to on wybrał film. Podszedł do pólek z płytami i zaczął przeglądać filmy jeżdżąc palcem wskazującym po dolnej wardze. Cholera robi to specjalnie. Odwrócił się do mnie i puścił mi oczko po czym wyciągnął jakiś film i włożył go do odtwarzacza. Już po chwili wiedziałam co włączył. Pogrzebany. Najnudniejszy film jaki kiedykolwiek oglądałam. Jednak się nie odezwałam to on wybierał film niech się teraz męczy. Wiem że będzie mu głupio przyznać że źle wybrał. Nie myliłam się już po 20 minutach filmu zaczął się wiercić na swoim miejscu przez co bliżej się do mnie przysunął. Udawałam że film mnie ciekawi. Po chwili poczułam że bawi się moimi włosami. Cholera skupić się nie mogę. Nie żebym chciała się skupiać ale to jest dziwne. Znamy się tylko jeden dzień a on już mnie tak dotyka jakbyśmy spotykali się dłuższy czas.

-Możesz przestać oglądam film.-powiedziałam gdy odgarnął włosy na jedno ramie i zaczął składać na odsłoniętej szyi mokre pocałunki.

-Nie udawaj że on cię ciekawi. Ja już po 5 minutach miałem dość.-mówił jeżdżąc nosem po mojej szyi prze co przeszły mnie ciarki.

-Czyli się przyznajesz że beznadziejny film wybrałeś.-zaśmiałam się

-Przyznaję się bez bicia.-powiedział łapiąc mój podbródek żebym na niego spojrzała.  Nie zdążyłam zareagować gdy wpił się w moje usta. Czułam jego język który chciał się zakraść do moich ust. Nie wiedziałam co czuję gdy mnie całował. Zanim się obejrzałam leżałam na łóżku a on siedział na mnie okrakiem ciągle całując. Nie znam się na tym ale powinnam coś czuć. Jakiem motylki w brzuchu czy inne pierdoły. Ja jednak nic nie czułam a co najważniejsze wcale nie podobał mi się ten pocałunek. Harry próbował rozpięć moją sukienkę. Wtedy się przestraszyłam. Boże ja jeszcze nie jestem gotowa. Szybko się poderwałam co poskutkowało tym że zderzyłam się z Harrym czołami. Chłopak spadł na podłogę ale to go nie powstrzymało. Jego twarz się zmieniła. Był taki zawzięty. Jego oczy już nie były koloru zielonego. Przestraszyłam się go. Wyglądał jakby coś go opętało. Wystraszyłam się nie na żarty. Był tak pochłonięty w pragnieniu że nie wiedział co robi. A przynajmniej tak to sobie tłumaczyłam. Zerwał się na równe nogi. Przywarł z powrotem do mojego ciała na co zaczęłam się wyrywać. Bez skutku. Zaczął rozpinać moją sukienkę. Poczułam gorące łzy wydostające się z Moich oczu. Wiedziałam że nie dam mu rady. Jest zbyt silny. Wiedziałam co zaraz nastąpi. Szlochałam już głośno. Nagle zobaczyłam że jego twarz się zmienia stawał się tym samym chłopakiem którego znałam. Skutkiem były moje łzy? Nie mam pojęcia. Najważniejsze że stawał się sobą. Już po chwili na jego twarzy nie było śladu tego dziwnego zachowania. Ale było coś innego. Strach?

-Boże Lucy przepraszam nie wiem co we mnie wstąpiło. Wybacz mi.-zszedł pośpiesznie ze mnie. Pomógł mi wstać. Zapiął moją sukienkę. I mocno przytulił. Przestraszyłam się jego dotykiem ale tylko chwilę. Wtuliłam się w niego i zaczęłam głośniej płakać. Chłopak gładził mnie po włosach i co chwilę szeptał przeprosiny. Mogłam mu ufać? Wiedziałam że cały makijaż pewnie spłynął z twarzy.

-Chyba będzie lepiej jak już pójdziesz.-powiedziałam jeszcze zachrypniętym od płaczu głosem. Wiedziałam że jest mu ciężko przez to co zrobił. Ale ja się cieszyłam że to nie poszło za daleko. Cieszyłam się że się opamiętał.
-Jasne.-powiedział pośpiesznie wstając.-jeszcze raz cię przepraszam.-pocałował mój policzek na co zesztywniałam. Widziałam ból w jego oczach. Zabrał marynarkę i pośpiesznie wyszedł z domu cicho zamykając drzwi. Szybko pobiegłam do siebie i zamknęłam się na klucz. Panika. To właśnie ze mną zostało.

Oczami Harrego.

Jak mogłem się tak zachować. Jeszcze nigdy mi się coś takiego nie przytrafiło. Czuję się fatalnie. Chciałem do niej zadzwonić jednak widząc jej przerażenie gdy ją przytuliłem wolałem trzymać się na razie z daleka. Jest mi wstyd. Jak mogłem. Prawie ją skrzywdziłem. Nigdy bym sobie tego nie darował. Nawet dla chwili przyjemności. Pogrążony w rozmyślaniu o Lucy doszedłem do hotelu. Chciałem niezauważenie dotrzeć do pokoju. Jednak to nie było mi dane. Już w holu siedzieli Zayn, Liam i Louis. Cholera. Udałem że nie słyszę ich wołanie skierowanych w moją stronę. Wszedłem szybko do windy słysząc jeszcze pytanie Liama „ co z nim się dzieje.” Winda się zamknęła a ja odetchnąłem z ulgą. Wjechałem na swoje piętro i wbiegłem do mojego pokoju mijając Nialla i Bararę.


-Harry co jest.-zapytał blondyn jednak nie odpowiedziałem bo trzasnąłem drzwiami. Nie dadzą mi spokoju. Pomyślałem gdy drzwi od mojego pokoju się otworzyły. Stanął w nim Niall co najgorsze za nim weszła ta suka. Jezu za jakie grzech. Ah no tak już wiem.

-Hazz co jest. Jesteś spięty.-zaczął przejęty chłopak.

-Pewnie ta suka mu dupy nie dała.-zaśmiała się. Nie no tym razem to przegięła pałę.

-Ona nie daje każdemu tak jak ty. Wypierdalaj stąd zanim mnie do końca wkurwisz.-krzyknąłem do niej. Zrobiła nadąsaną minę po czym wyszła z mojego pokoju. Niall do mnie podszedł. Usiadł na łóżku i bez słowa się we mnie wpatrywał.

-No co-zapytałem po dłuższej chwili

-No nie wiem może ty mi powiesz.-powiedział z wyrzutem chłopak.-co się dzieje.-westchnąłem. Nie wiedziałem ile mogę mu powiedzieć. Postanowiłem powiedzieć mu tylko o niej. Nie o tym co stało się w jej domu.

-Wydaje ci się. Wszystko jest ok.-powiedziałem bez najmniejszej pewności siebie. Wiem że on nie uwierzył w te słowa.

-Dobra niech będzie że ci wierzę. To jak było opowiadaj.-uśmiechnął się do mnie a mi kamień spadł z serca. Jak się cieszę że nie drążył tematu. Uśmiechnąłem się.

-Ona jest niesamowita. Jest taka śliczna, ma cudowny uśmiech. Jest miła i rozmowna.-widziałem że chłopak słucha z zaciekawieniem.- byliśmy na kolacji. Muszę przyznać że bardzo lubi pojeść prawie tak jak ty. Może nawet bardziej.-zaśmiałem się na widok Nialla. Jakbym mówił o jego idealnej dziewczynie. Wiem że kocha dziewczyny które nie martwią się o to że jeśli zjedzą zbyt dużo to przytyją. Lucy to nie grozi. Jest po prostu idealnych proporcji.-wydaje mi się że nadajecie na tych samych falach.-dodałem.- kocha grać na gitarze. Jest bardzo mądrą i ułożoną dziewczyną. Samo to że pomaga w szpitalu o tym świadczy. Uwielbia Harrego Pottera.-Niall nie dowierzał. Zaśmiałem się na jego widok. Nie mógł uwierzyć że taka dziewczyna istnieje.-mogła by non stop mówić o tym filmie. Bardzo dużo wie na ten temat.

-A co zazdrosny bo nie lubi Harrego Stylesa bardziej niż Harrego Pottera.-zaśmiał się Niall a mnie momentalnie zrzedła mina.-co jest. Czegoś mi nie powiedziałeś. Prawda.-zapytał a ja na niego spojrzałem. Widziałem jak intensywnie myśli. Ten jego błysk w oku gdy w końcu domyśli się o co chodzi.-jasna cholera. Nie mów że to chciałeś zrobić. Kurwa jak daleko się posunąłeś.-szybko mnie rozgryzł.  Zagryzłem dolną wargę i spuściłem wzrok.

-Kurwa. Jak mogłeś. Powiedz mi tylko jak daleko.-zapytał zamykając oczy. Nic nie odpowiedziałem. Popatrzył na mnie a ja na niego.-chciała tego.-zapytał na co pokręciłem przecząco głową.-kurwa mać.-zabluźnił ciągnąc za swoje włosy.-coś ty jej zrobił. –wysyczał przez zęby.

-Nic. To znaczy. Zacząłem ją całować. Ale mnie odepchnęła. Wtedy coś we mnie pękło. Nie myślałem o niczym. To było takie dziwne uczucie. Rzuciłem się na nią i… byłem nachalny. Jednak gdy.-przełknąłem gulę w gardle.-gdy zaczęła płakać poczułem jakby ktoś przywalił mi w twarz. Opamiętałem się w porę. Jednak i tak sobie tego nie wybaczę. To było takie nienormalne. Nie powinienem zgodzić się wcale na wejście do jej domu. Wiedziałem że coś takiego mogło się stać. Ale nie potrafiłem się opamiętać.-widziałem że Niall mi się przygląda ale nic nie powiedział. Łzy leciały z moich oczu na wspomnienie przerażonej i zapłakanej dziewczyny. Niall nic  nie mówił tylko mnie przytulił. Odsunął się ode mnie i popatrzył mi w oczy.
-Dobrze że między wami nic nie zaszło bo chyba znalazłeś mój ideał.-powiedział śmiertelnie poważny.







*************************************************************
hej hej.
i jak wrażenia?? pewnie nie spodziewaliście się takiego obrotu sprawy. ;)
jak zawsze dużo namieszam. ale taka już jestem. co powiecie na ostatnie słowa Nialla?
czy można się zakochać w kimś kogo nawet się nie widziało.? i co z tym zrobi?
dowiecie się tego w kolejnym rozdziale ;)
kolejny rozdział za znów 10 komentarzy :)
P.S. mam nadzieję że nie zabijecie mnie za to co chciał zrobić Harry. Wiem że są tu osoby które najbardziej ze wszystkich kochają właśnie jego. należę do tego grona :D
KOCHAM WAS
Hazzowa :*****

piątek, 15 sierpnia 2014

ROZDZIAŁ 3



Oczami Harrego

Wyszedłem ze szpitala rozmyślając o długonogiej dziewczynie. Jest naprawdę bardzo seksowna. Boję się tylko reakcji Paula na to że idę z nią na randkę. W sumie muszę go wybłagać żeby dał mi do niej numer. Musi się zgodzić. Jakoś się go zbajeruje. Wskoczyliśmy szybko do auta. Nadal było mnóstwo fanów. Jednak moja głowa była zaprzątana małymi chorymi dziećmi siedzącymi w tych okropnych białych salach. Ruszyliśmy w drogę do hotelu. Swoją drogą ciekawe jak tam się czuje nasz Niall. Moje rozmyślania przerwał podniesiony głos… oczywiście Barbary. Co tym razem jej nie pasowało.

-Głupia suka. Jakim prawem ona się tak do mnie odzywała. Już ja jej pokarzę. Zapamięta mnie do końca życia. Nie będzie się już nigdy tak do mnie odzywać. Wieśniaka z niebieskimi włosami. Jezu widzieliście jak ona się ubiera.-wtedy do mnie dotarło że ona mówi o Lucy.

-Zamknij się. Ona mówiła z sensem. Komu dałaś dupy żeby być modelką. Bo na pewno nie za twarz.-odgryzłem się.

-spierdalaj frajerze. Spójrz lepiej na siebie.-krzyknęła na mnie. No i się zaczyna. Jak ja ją uwielbiam wkurwiać.

-Właśnie za mną ugania się tysiące dziewczyn. Za chłopakami też. A ty?-już nic się nie odezwała, a szkoda bo zaczynałem się rozkręcać. Już widzę jak to będzie jak wrócimy do hotelu. Będzie udawać kochającą dziewczynę. Zajechaliśmy na miejsce i szybko znaleźliśmy się w środku. W windzie było ciasno w końcu było nas 7 osób. Zajechaliśmy na 11 piętro. Od razu wszyscy poszliśmy do pokoju Nialla wysłuchując protesty tej suki.

-jak się czujesz.-zapytaliśmy wszyscy na raz. Niall leżał na łóżku z okładem na nodze. Był z samych bokserkach i wpatrywał się w telewizor.

-Dobrze.-powiedział nie odrywając wzroku od plazmy. Cała nasza czwórka wdrapała się na łóżko i zrobiliśmy grupowego miśka. Dziewczyny siedziały na kanapie.
-Nialluś nawet nie wiesz co ja przeżyłam.-zaczęła przesłodzonym głosem Barbara. Chłopak widać się przejął jej gadaniem ale zanim się cokolwiek odezwał ja zabrałem głos.

-Mam dzisiaj randkę z wolontariuszką. Mówię ci Niall taka dupa. W sumie pasowałaby do ciebie.-wskazałem na Nialla. Wszyscy się na mnie dziwnie spojrzeli. No tak zapomniałem reszcie powiedzieć że się z nią umówiłem.

-Jak to. Kiedy. Przecież cię pilnowałem.-powiedział Louis.

-Mam swoje sposoby. Muszę iść tylko załatwić jej numer od Paula.-powiedziałem. Zaczęli się śmiać.

-no to powodzenia stary.-poklepał mnie po plecach Zayn.

-Dobra no to do dzieła. A ty Niall kuruj się.-mrugnąłem do niego i wybiegłem z pokoju kierując się piętro niżej gdzie urzędował Paul.


Oczami Lucy.

Po skończonym dyżurze w szpitalu poszłyśmy z Natalią na zakupy. Zastanawiałam się nad tym co powiedział mi Harry. Jak on niby zdobędzie mój numer. I najważniejsze pytanie czy w ogóle chcę iść na tę randkę. Nie ukrywam chłopak jest cholernie przystojny. Ale on jest sławny. To nie ma sensu. Tacy ludzie nie spotykają się z biednymi nic nie znaczącymi ludźmi. Więc po co on chce się ze mną spotkać? Odpowiedź była jedna. Żeby zaliczyć. Czytała trochę w kolorowych czasopismach na ich temat. Harremu przypięto łatkę kobieciarza. Wiedziała że obracał dziewczynami. Czy chciała żeby dopisał ją do swojej listy zaliczonych panienek? Definitywnie nie.

-Ziemia do Lucy.-wymachiwała przed moją twarzą Natalia.

-Przepraszam zamyśliłam się-sprostowałam i już dalej słuchałam o tym jak jej ojciec przyłapał ją i Davida na igraszkach w jej pokoju. Mogłam sobie tylko wyobrazić ich miny. Całej trójki. Zaczęłam się śmiać za co dostałam łokciem w żebra. Po udanych zakupach na których bardzo się obkupiłam wróciłam do domu. Torby z ciuchami wrzuciłam do szafy mówiąc sobie że poukładam je później. Położyłam się na łóżku i zamknęłam oczy. Wtedy poczułam wibrację w tylnej kieszeni spodni. Wyciągnęłam telefon. NIEZNANY.
Zdziwiłam się. Jednak odebrałam choć nigdy nie odbieram od nieznajomych.

-Halo-zapytałam.

-Hej Lucy. Tu Harry.- nie musiałeś się przedstawiać bo poznałam po głosie. Powiedziałam w myślach. Jednak chciałam go trochę podenerwować.

-Jaki Harry.- udałam zdziwienie.

-Harry Styles.  Poznaliśmy się dzisiaj nie pamiętasz.- nie mogłam się powstrzymać i wybuchałam śmiechem.

-jasne że pamiętam. Czyli jednak udało ci się zdobyć mój numer. Szczerze myślałam że sobie ze mnie żartujesz. Jak widać nie doceniłam cię.-powiedziałam

-Czuję się urażony. – od razu wyczułam że również żartuje więc odetchnęłam.-więc.- zaczął

-Więc…- powtórzyłam.

-Mogę cię zabrać na kolację. Niestety tak dobry nie jestem i nie dostałem twojego adresu więc teraz wszystko zależy od ciebie.-mówił spokojnie

-Sama nie wiem. Nie jesteś psycholem który mnie zabije i zakopie w lesie.-usłyszałam szczery śmiech po drugiej stronie słuchawki.

-Nic z tych rzeczy.-powiedział po dłuższej chwili czekając aż się uspokoi.

-Tak więc zgadzam się na kolację.-uśmiechnęłam się do siebie.

-Świetnie. Wyślij mi sms z adresem i przyjadę po ciebie za godzinę. Pasuje.-zapytał..

-Pasuje.-odpowiedziałam

-Super no to na razie mała.-po tych słowach się rozłączył. Szybko wysłałam mu wiadomość z adresem i zeskoczyłam z łóżka w celu naszykowania się na kolację. Matko boska co ja mam na siebie włożyć. Wbiegłam do garderoby i zaczęłam przekopywać się przez sterty ciuchów. Spódnica czy spodnie? A może sukienka.? A jeśli on nie lubi dziewczyn w sukienkach. Zadzwoniłam do jedynej dziewczyny którą znam i wiem że ona wie o nim wszystko.

-Natalia musisz mi pomóc-powiedziałam zdesperowana.

-Jasne co jest.-zapytała

-Czy Harry Styles lubi dziewczyny w sukienkach?- zapytałam

-Dziwne pytanie ale tak,lubi a co.-spytała ciekawa

-Bo tak się właśnie złożyło że idę z nim na kolację za jakieś 40 minut u mnie będzie a ja jestem w czarnej dupie.-jęknęłam

-Nie ruszaj się zaraz będę.-krzyknęła i się rozłączyła. Nie minęło 5 minut i słyszałam trzaśnięci drzwiami wejściowymi i bieg po schodach. Już po chwili stała w drzwiach zdyszana dziewczyna.

-Wow szybka jesteś.-zaśmiałam się.

-Zabiję cię że mi nie powiedziałaś. Ale to dopiero później teraz muszę cię zrobić na bóstwo.-przytuliła mnie. Wybrała mi śliczną sukienkę,
 buty zajęła się włosami. Delikatnie je podkręciła i zostawiła rozpuszczone. Zaczęła robić mi makijaż. Zaróżowiła mi policzki zrobiła czarne kreski i wytuszowała rzęsy. Psiknęła mnie pięknymi perfumami od Diora i podała mi lusterko.

-Gotowa.-uśmiechnęła się do mnie. Gdy się przeglądałam w lusterku usłyszałam pukanie do drzwi.

-Cholera już jest. Denerwuję się.-zaczęłam przełykając ślinę.

-Nic się nie martw. Wyglądasz tak zajebiście że wszystko będzie dobrze. No zmykaj już.-wygoniłam mnie z pokoju. O mały włos się nie zabiłam na obcasach schodząc po schodach.
Jak chcesz zostań. Mamy nie ma, lodówka pełna i masa nowych filmów- mrugnęłam do niej i wyszłam z domu stając twarzą w twarz z Harrym.

-Hej -uśmiechnęłam się do niego.

-Hej.-zlustrował mnie od góry do dołu.-wow nie wiedziałem że możesz wyglądać jeszcze ładniej. Jednak się pomyliłem. –zarumieniłam się. – to co-wyciągnął dłoń w moją stronę którą z wahaniem ujęłam.-idziemy.

-Idziemy.-uśmiechnęłam się i ruszyliśmy w stronę czarnego samochodu.Kolacja bardzo miło nam mijała. Harry był naprawdę niesamowitym chłopakiem. Potrafił mnie bardzo rozśmieszyć. Muszę przyznać że cieszę się że się zgodziłam na tą kolację. Nie wiem dlaczego wszyscy się go uczepili. Moim zdaniem był bardzo sympatyczny i romantyczny. Po skończonej kolacji poszliśmy na długi spacer. Było już późno. Ciemne uliczki oświetlały słabe światła latarni. Gdzieniegdzie przeszedł jakiś człowiek jednak praktycznie byliśmy sami i gdybym była sama z pewnością bym się bała. Jednak poczucie bezpieczeństwa bijące od Harrego bardzo mnie uspokajało. W głębi serca czułam że mogę być przy nim bezpieczna. Było koło 1 w nocy. Zrobiło się już zimo. Choć to nie było wcale dziwne o tak późnej porze. Harry jak na dżentelmena przystało odprowadził mnie do drzwi. Wiem co mu chodziło po głowie. Widziałam to w jego zielonych oczach. Tylko czy ja tego chciałam. Liczyłam się z tym że mogę być kolejną do zaliczenia. Nie chciałam tego. Nie chciałam żeby mój pierwszy raz był tylko dla zabawy. Chciałam żeby był wyjątkowy z tym jedynym. Nie czułam jednak żeby był nim właśnie Harry. Podeszliśmy pod moje drzwi. Były zamknięte na klucz. Czyli Natalia pewnie wyszła. Wyciągnęłam z torebki zapasowy kluczyk wiedząc że dziewczyna na pewno zabrała ze sobą komplet do domu. Otworzyłam drzwi i odwróciłam się do chłopaka. Bujał się na piętach i miał włożone ręce w kieszenie spodni. Wyciągnął jedną dłoń i przeczesał swoje loki. Wyglądał jakby bił się z własnymi myślami. Zaczęła narastać niezręczna cisza. Postanowiłam ją przerwać.

-może wejdziesz do środka.-zapytałam a w jego oczach coś się pojawiło tylko dokładnie nie wiedziałam co to może być. Jakieś rosnące pragnienie. Pożądanie, ulga, nadzieja a może wszystko naraz. Prawnie niezauważenie kiwnął twierdząco głową. Minął mnie
i wszedł do środka a ja uprzednio sprawdzając że nikt nas nie widział-żaden fotograf lub śledząca namolna fanka zamknęłam za nami drzwi.





***********************************************************************************************
hej hej za nami 3 rozdział. i jak wrażenia? jak myślicie co się zadzieje w domu Lucy? czy nie będzie żałować że zaprosiła Harrego do siebie? a może wręcz przeciwnie.? tego dowiecie się czytając kolejny rozdział który pojawi się za 10 komentarzy
KOCHAM WAS
Hazzowa :*******

poniedziałek, 11 sierpnia 2014

ROZDZIAŁ 2

Oczami Nialla.

Cholerne kolano. Znów niemiłosiernie boli. Dopiero wylądowaliśmy w Irlandii. Normalnie skakałbym z radości, ale teraz. Teraz nawet nie mogę zrobić jednego kroka bez zaciskania zębów z bólu. Nie chciałem nic nikomu mówić. Nie chciałem ich niepotrzebnie stresować. Nie chcę żeby się litowali czy coś. Jednak gdy mieliśmy już wychodzić z samolotu po prostu nie mogłem wstać. Opadłem bezwładnie z powrotem na fotel.

-Niall co się dzieje.-zapytał zatroskany Liam. I właśnie tego chciałem uniknąć.

-Nic po prostu trochę noga mnie boli. Zaraz przejdzie.-zacząłem

-Nie wydaje mi się żeby ci zaraz przeszło. Jesteś strasznie blady. Poczekaj tu.-wyszedł z samolotu za chłopakami. Jednak zaraz wrócił z Harrym. Świetnie.

-Harry weź go z lewej strony a ja z prawej. –zwrócił się do loczka. Już po chwili nieśli mnie mimo moich protestów.

-Chłopaki ja dam sobie sam radę.-mówiłem ale do nich mówić to jak do słupa.

-Nie gadaj tyle. Od czego są bracia.-wzruszyły mnie słowa Harrego. Zanieśli mnie do samochodu. Zayn i Lou już wiedzieli o co chodzi. Dziewczyny zresztą też.

-Niall nie zachowuj się jak cipa. Przecież mężczyzna powinien być odporny na ból.-powiedziała moja dziewczyna.

-A ty lepiej zamknij twarz.-rzucił ozięble Harry. Już nikt się nie odezwał. I całe szczęście. Widziałem że Harry się przy mnie hamuje żeby nie zacząć wrzucać na Barbarę. I byłem mu wdzięczny. Nie chciałem teraz wdawać się w ich niepotrzebne kłótnie. Tak więc w nienormalnej jak dla nas ciszy pojechaliśmy do pobliskiego hotelu. W hotelu było jeszcze gorzej. Gdy tylko zostawili mnie w pokoju samego, bo Barbara gdzieś poszła, położyłem się na łóżku i zacząłem masować bolące miejsce. Zamknąłem oczy. Przydałyby się jakieś leki. Może zadzwonię do recepcji żeby mi przynieśli jakieś środki przeciwbólowe. Pewnie i tak już każdy wie że mnie boli kolano. Fanki na pewno widziały jak mnie wynoszą z samolotu. Wszedłem szybko na TT. Tak jak myślałem tysiące wiadomości typu „boże biedny Niallerek”  „tak okropnie się czuję że znów go boli noga”   „jesteśmy z tobą”   „dasz radę” . właśnie tego chciałem uniknąć. Podnosiłem już słuchawkę telefonu stojącego na mojej szafce nocnej koło łóżka gdy ktoś wszedł do pokoju. Wszyscy się władowali do łóżka a Paul co mnie dziwiło że tu przyszedł usiadł na fotelu dokładnie naprzeciwko nas.

-Chłopcy po mnie przyszli. Powiedzieli że boli cię kolano.-zaczął.

-Świetnie. Czemu mu powiedzieliście zaraz mi przejdzie.-zacząłem z wyrzutem mówiąc do chłopaków.

-Spokojnie po prostu się o ciebie martwimy.-zaczął Liam.

-Niepotrzebnie.-odgryzłem się. Mój głos był bardziej niemiły niż miałem w zamiarze. Wszyscy na mnie
dziwnie popatrzyli. Paul westchnął.

-Posłuchaj dzisiaj zostajesz w hotelu. Nie pozwolę ci iść na to spotkanie do szpitala.-mówił  spokojnie.

-Ale jak…- zacząłem.

-Nie przerywaj mi.-przerwał mi w połowie.-nie możemy pozwolić żeby coś poważnego ci się stało. I tak już kiepsko z tobą. Nie możemy narażać twojego zdrowia i trasy. Chłopcy sam dadzą sobie radę. Dziewczyny też pójdą. A ja zostanę z tobą. Zaraz załatwię ci coś pod nogę jakiś zimny okład i leki przeciwbólowe. I nie chcę już słyszeć żadnego ale. Ściągaj spodnie i zrobimy ci opatrunek. –cholera nie mogę mu się przecież postawić. Posłusznie wykonałem polecenie.

-Cholera-powiedzieliśmy wszyscy naraz widząc krew na nodze.

-Nadal się będziesz upierał że nic ci nie jest.-zapytał z sarkazmem Zayn. Nic już nie powiedziałem.

-Dobra chłopcy lećcie po dziewczyny. Za pół godziny będziecie mieć spotkanie. Bądźcie grzeczni i nie wahajcie się pytać o co tylko chcecie.-mówił Paul.-umówiłem was podobno z najlepszą osobą która może was oprowadzić po całym szpitalu. Zna lepiej to miejsce niż niejeden lekarz tam pracujący.

-To z kim będziemy się widzieć.-zapytał z zaciekawieniem Louis.-pewnie jakiś obleśny facet po pięćdziesiątce. –wszyscy zrobili skwaszone miny. A ja się zaśmiałem.

-Muszę was rozczarować ale oprowadzać was będzie dziewczyna i co najlepsze ma 19 lat. Musę wam też powiedzieć że podobno jest bardzo ładna. Dlatego Harry trzymasz kutasa w spodniach. Nie chcemy jakiegoś skandalu że bzyknąłeś jakąś wolontariuszkę w szpitalnym kiblu. Jasne.-powiedział a my wszyscy ryknęliśmy śmiechem .


-Ugh niech będzie. Ale módl się lepiej żeby mi się nie podobała o jeśli to będzie jakaś mega seksowna laseczka to wybacz ale się nie powstrzymam-zaśmiał się Harry.

-Dobra spadać mi już.-powiedział Paul. Zrobiliśmy grupowego miśka. Uważali jedna żeby nie uszkodzić bardziej mojego kolana po czym wyszli z pokoju. Bałem się cholernie. Połączenie ich samych i Barbary beze mnie u boku nie wróżyło nic dobrego. Będą się nawzajem pożerać żywcem. Już współczuję tej dziewczynie która będzie świadkiem tego przedstawienia.



Oczami Harrego.

-Daleko jeszcze.-zapytałem po raz piąty kierowcę auta.

-Kurwa jeszcze raz się zapytasz za ile dojedziemy to ci wpieprzę.- wow Louis się wkurzył. W sumie im się nie dziwię. Cały czas jestem rozkojarzony. Chcę zobaczyć tą dziewczynę. Obawiam się że będzie zbyt piękna żeby się jej oprzeć. Martwię się o Nialla. Jego noga kiepsko wygląda. Boje się że będzie musiał pojechać na jakieś badania czy coś do szpitala. Bardzo się przejmuję takimi rzeczami. Tu chodzi o mojego przyjaciela. Traktujemy się jak bracia. I gdyby to całe spotkanie nie było takie ważne to na pewno nie pojechałbym na nie tylko z nim został. Wkurwia mnie Barbara. Wredna suka. Widać że nie obchodzi ją nic co się z nim dzieje. Czemu ona musi z nami teraz jechać. Choć z drugiej strony cieszę się że nie została z Niallem i nie katowała go swoimi humorkami. On teraz musi odpoczywać. Moje rozmyślania przerwał mi Louis.

-Kochaniutki dojechaliśmy. Zadowolony.-mówił z sarkazmem.

-Jasna sprawa słońce.-uśmiechnąłem się do niego. Jako pierwszy wyszedłem z auta. Ochroniarze odganiali tłum rozszalałych fanek. Tak bardzo chciałbym tu zostać i z każdą zrobić sobie zdjęcie. Jednak nie mieliśmy czasu. Podeszła do nas zajebiście piękna nastolatka. Czemu akurat jej ochroniarze nie zatrzymali. Była śliczna. Długie nogi zgrabna. Śliczna twarz. Włosy miała lekko niebieskie. Ale i tak wyglądała olśniewająco. Uśmiechnęła się do nas śnieżnobiałymi zębami. A mi aż szczęka opadła. Zacząłem pieprzyć ją wzrokiem. Ale to mnie nie usatysfakcjonowało. Podeszła do nas na niebezpiecznie bliską odległość.

-Hej jestem Lucy Roberts i będę was oprowadzać.-uśmiechnęła się do nas wyciągając do mnie dłoń. O kurwa. Na pewno się nie powstrzymam. Gapiłem się na nią jak głupi.

-Mam coś na twarzy.-zapytała, a ja szybko oprzytomniałem.

-Nie. Nie. Po prostu… jesteś śliczna nie mogę się na ciebie napatrzeć.-do dzieła Harry. Zarumieniła się. Świetnie już jest twoja. Mówiłem do siebie w myślach. Poczułem mocne uderzenie w tył głowy.

-Nie słuchaj go to palant. Harry nigdy nie wie kiedy ma przestać flirtować. Ja jestem Louis i będę starał się trzymać tego napalonego dupka z dala od ciebie.-no pięknie dzięki Lou. Pomyślałem.

-Dziękuję za troskę.-zaśmiała się.

-Nie ma za co.-przytulił ją. Poczułem silną ochotę przywalenia mu. – to jest Zayn, Liam, Perrie, Harry, Sophia i Barbara.-przedstawił nas wszystkich Lou.

-Oki mam nadzieję że zapamiętam. Ale o ile dobrze mi wiadomo powinno być was pięciu.-powiedziała swoim seksownym głosem. Jezu wszystko w niej było seksowne.

-To prawda ale Niall nie mógł przyjść. Problemy zdrowotne.-wyjaśnił Liam na co Barbara głośno prychnęła.

-Jeśli jest się cipą i przez byle gówno nie przychodzi…- zaczęła Barbara.
-zamknij się kurwa. On niedawno miał operację. Krew mu leci z rany. Cierpi. Masz się zamknąć i nic już więcej nie mówić.-wydarłem się na nią.

-Wybaczcie ale nie chcę żeby coś takiego stało się w środku. Nie chcę żebyście przestraszyli mi dzieci.-powiedziała Lucy.

-Jasne przepraszamy to się już nie powtórzy.-obiecałem. Weszliśmy do środka. Chodziliśmy z godzinę po szpitalu. Dziewczyna świetni opowiadała. I widząc to wszystko na własne oczy wiem że te pieniądze nie pójdą na marne. Kto wie Może dzięki temu datkowi uratują komuś życie. Byłbym szczęśliwy z tego powodu.

-Teraz mój oddział.-powiedziała dziewczyna odwracając się do nas. Spojrzałem nad jej ramieniem. ONKOLOGIA DZIECIĘCA. Przełknąłem głośno ślinę. Jak taka piękność może pracować w takim przygnębiającym miejscu.

-Co cię skłoniło do pracy w tym miejscu.-zapytał Zayn. Widziałem że posmutniała.

-Prywatne przeżycia.- odparła dziewczyna ucinając temat.

-Czy te dzieci są bardzo chore.-zadałem najgłupsze pytanie jakie mogłem zadać. Lucy dziwnie się na mnie popatrzyła.

-Niektóre tak. Ale inne są w dobrej formie. My odwiedzimy tylko te które czują się na siłach. I nie uwierzycie macie tu masę małych fanów.-zaśmiała się.

-A ty jesteś naszą fanką.-zapytał Lou poruszając śmiesznie brwiami.

-Szczerze to nie słyszałam żadnej waszej piosenki.-powiedziała z wyrazem zmieszania na twarzy.

-To przecież nic.- uśmiechnąłem się do niej dodając otuchy.

-Jak to nic. To jest nieprofesjonalne. Powinni nam dać kogoś kto chociaż będzie nas znać.-powiedziała głośno Barbara.

-Dobre sobie. Myślałaś że będę cię wielbić. Dla twojej wiadomości chłopaków kojarzę z gazet. Dziewczyny też ale ciebie… nie mam pojęcia kim jesteś. Nie mam pojęcia komu dałaś dupy żeby być kim sławnym ale wiem jedno. Nie będę robić nic żebyś czuła się w jakimkolwiek stopniu lepsza ode mnie.-wysyczała Lucy. Objąłem ją ramieniem.

-Ale jej dowaliłaś już cię uwielbiam.-dziewczyna się zarumieniła. Weszliśmy na oddział. Spędziłem miło czas otoczony wspaniałymi dziećmi. To cudowne mieć takich fanów. Te dzieci są bardzo silne. Nie wiem czy sam dałbym radę przeżyć coś takiego.

-Wszystkie sale są pełne. Szok. Nie wiedziałem że jest tu tak dużo dzieci.-mówił Liam ze łzami w oczach. No tak najwrażliwszy to najbardziej przeżywa. Szedł z Sophi za rękę. Chciałbym żeby Niall przejrzał na oczy i zobaczył że ten związek w którym jest, jest toksyczny i wysysa z niego szczęście. Przeszliśmy przez jedną pustą salę.

-Czemu ta jest pusta.-zapytałem. Lucy zbladła.                    

-Jeszcze niedawno nie była.-powiedziała ze smutkiem.

-Do kogo należała.-zapytał Louis.

-Do Amy. Miała 9 lat. Zmarła wczoraj w nocy. Miała raka tarczycy.-powiedziała smutno. Wszyscy przeżyliśmy tą wiadomość. Takie małe dziecko. Skończyło się oprowadzanie.

-Bardzo miło było mi was poznać.-powiedziała do nas i ruszyła w głąb korytarza. Reszta już zmierzała do wyjścia. Jednak ja pobiegłem za dziewczyną. Przyparłem ją swoim ciałem do ściany. Poczułem jej piękny zapach.

-Co ty robisz-zapytała zaskoczona.

-Co powiesz na kolację. Dzisiaj.-zapytałem bez owijania w bawełnę.

-Nie jestem pewna.-zaczęła.

-To nie było pytanie. Raczej stwierdzenie.-uśmiechnąłem się na co znów się zarumieniła.

-A co jeśli się nie zgodzę.-zapytała zaczepnie.

-Nie ma takiej opcji. Bądź gotowa. Przyjadę po ciebie. Zadzwonię.- pocałowałem ją w policzek i odszedłem.

-Ale nie masz mojego numeru- zawołała za mną. Odwróciłem się do niej.

-Mam swoje sposoby.-zaśmiałem się.-do zobaczenia maleńka.-puściłem jej oczko i wyszedłem ze szpitala.








*************
Hej i oto rozdział 2 mam nadzieje ze sie wam spodobał ;) ahh ten nasz Harry.
Nawet nie wiecie ile dla mnie znaczą wasze komentarze.
Nie będę sie rozpisywać
Kolejny za 10 komentarzy
KOCHAM WAS
Hazzowa :*****

środa, 6 sierpnia 2014

ROZDZIAŁ 1


Uwaga!rozdział zawiera sceny przeznaczone dla osób dorosłych jeśli nie jesteś pełnoletni czytasz na własne ryzyko :)



Oczami Nialla.

Obudziłem się. Barbara spała wtulony w moje ciało. Byłem szczęśliwy ale czego mi brakowało.
Czułem się jakbym czegoś nie miał choć miałem wszystko. Wstałem powoli żeby jej nie obudzić.
Wiem jaka potrafi być gdy się ja obudzi. Wyszedłem z pokoju hotelowego w samych bokserkach
co nie było dobrym posunięciem. Zapomniałem ze fanki potrafią wkraść się praktycznie wszędzie
i już po sekundzie byłem oblegany przez mały tłum dziewczyn. Trochę głupio się z tym czułem bo byłem w samej.
Bieliźnie. Szybko przebiegiem na druga stronę korytarza i wbiegłem do pokoju Harrego. Kolejny zły krok.
Już z proga wyczuć się dało woń alkoholu. Aż podrażnialo moj nos. Wszedłem wgłąb pokoju.
Chyba dobrze się bawili. Wszyscy spali w jednym łóżku co bardzo śmiesznie wyglądało.
Aż żałowałem ze nie pojechałem na party z nimi. Niewiele myśląc wskoczyłem na nich budząc wszystkich naraz

- Jezu Niall zabieraj dupsko- powiedział Harry zakrywając oczy przed światłem.

-Też się cieszę ze cie widzę loczusiu. - odpowiedziałem.- jak udała się impreza.

-Było zajebiście. Dawno się tak nie ubawiłem.- mówił Harry. Szkoda ze z nimi nie poszedłem.

-Szkoda ze cie z nami nie było.- powiedział Liam.- było spoko ale bez ciebie to nie to samo.

-Awwww Lioś bo się zaczerwienie.- zaśmiałem się. Wysłałem mu całusa i wszyscy zaczęliśmy się śmiać.

-A ty jak się bawiłeś z Barbara- zapytał ironicznie Lou.

-Hmmm dobrze. Wróciliśmy do hotelu...-zacząłem

-Przeleciałeś ja chociaż. - przerwał mi Harry.

-Nie.- odpowiedziałem.

-Eee to nie było pewnie tak fajnie. W sumie jak możesz powiedzieć ze dobrze się bawiłeś z ta czarownica- zapytał Harry.

-Daruj sobie Hazz. Nie miałem ochoty wczoraj na party.- skomentowałem

-Taa jasne widziałem błysk w twoich ślicznych oczkach jak powiedziałem o imprezie.- mówił. Jak on mnie zna. Nic już nie powiedziałem.

-Dobra laseczki chodźcie na śniadanie.- powiedział Zayn wstawać jako pierwszy z łóżka zrzucając mnie przy tym na podłogę. Z czego znowu wszyscy ryknęliśmy śmiechem

~~*~~

-Obiłem sobie przez ciebie dupę.-powiedziałem z wyrzutem pocierając pośladki gdy w piątkę jechaliśmy winda do restauracji.

-Nasza gwiazdeczka zrobiła sobie kuku.- zaśmiał się ze mnie Zayn.

-Spadaj. Jutro lecimy do Irlandii. Już się nie mogę doczekać.
Mimo ze tylko po to żeby dać nasza kasę chorym dzieciakom to i tak się cieszę.- zaśmiałem się

-Kurwa Niall co z tobą. Te dzieci są chore na raka... Umierają a ty się śmiejesz. Pojebało cie.- skarcił mnie Liam. Poczułem się okropnie.


-Masz racje wybacz. -Nagle zrobiła się krępująca cisza.

-To wszystko przez nią. Zmieniasz się.-powiedział Harry a ja już się nic nie odezwałem. Nareszcie dojechaliśmy na dół. Czemu ta winda tak wolno jechała. Wyszedłem z niej jako pierwszy.


Oczami Barbary.

Chłopaki poszli na próbę. Jak ja ich nie lubię. Gdybym nie potrzebowała rozgłosu już dawno zerwałabym z tym frajerem. Jutro lecimy do Irlandii. I po chuj mamy tam jechać. Odwiedzić chore bachory. I tak umrą wiec po chuj im nasza kasa. Byłam mega wkurzona. Wolałam iść na spotkanie z Danielem niż siedzieć z tymi lamusami i słuchać jak wyją. Weszłam pod umówiony adres mam nadzieje ze nikt mnie nie zauważy. Szlam korytarzem wzdłuż mieszkań.

-9...10...11. Jest- mówiłam sama do siebie. Zapukałam do drzwi i czekałam. Słyszałam ze ktoś podchodzi do drzwi. Otworzyły się energicznie a po drugiej stronie staną olśniewająco brunet.

-Hej kocie- powiedziałam rzucając mu się na szyje.Weszliśmy do jego mieszkania zatrzaskując za nami
drzwi.

-Masz może ochotę na lampkę wina.- zapytał

-Z miła chęcią.- poszłam za nim do kuchni. Zanim zdążył zrobić jakikolwiek ruch znów się na niego rzuciłem mocno wpijając się w jego usta.

-Weź mnie teraz. Dłużej nie dam rady się oprzeć. - powiedziałam przegryzając jego dolna wargę.Ręka zgarnął wszystko ze stołu kuchennego. Złapał mnie w talii. I posadził na blacie. Przywarł do mnie ustami.

- Tylko nie rób malinek. Horan nie może się niczego domyśleć.

- Jasne mała.- zaśmiał się. - zrobimy to szybko.- dodał. Dzięki Bogu ze miałam sukienkę. Zdjął moje majtki. Jak ja lubię ten dreszczyk emocji. Z blondynem tego nie mam. On nie robi tego tak zadziornie. Woli bardziej delikatnie czego ja nie znoszę. Rozpiął swoje spodnie i wyciągnął swojego twardego penisa. Oblizałam usta i momentalnie padłam przed nim na kolana. Przejechałam językiem po całej jego długości. Wsadziłam go całego do ust a chłopak jęknął. Zaczęłam poruszać szybko głowa. Wplótł z moje włosy dłonie i zacząć pchać biodrami.

-Wstań zaraz dojdę a chce to zrobić w tobie.- powiedział pociągając mnie za ramiona. Wstałam a on znowu posadził mnie na stole. Nic nie mówiąc wparowała we mnie cała mocą. Odchyliłam głowę do tylu jęcząc głośno.

-O boże. - krzyknęłam.- szybciej- Momentalnie przyspieszył. Zamknęłam oczy. Czułam ze zaraz dojdę. On również drżał.
 Doszliśmy razem krzycząc nasze imiona. Oparł swoje czoło o moje normując oddech. Wyszedł ze mnie całując mocno. Wstałam i założyłam majtki.

-Do następnego razu kochany.-pocałowałam go i wyszłam z mieszkania kierując się do hotelu.Na moje nieszczęście oni już skończyli swoją próbę.

-Hej kochanie.- powiedział Horan mocno mnie przytulając. Wywróciliśmy oczami. Jak ja tego nie lubię.

-Puść mnie bo mi fryzurę popsujesz.-powiedziałam. Odpychający go od siebie.

-Gdzie byłaś księżniczko. Martwiłem się a zaraz wylatujemy.- wywróciliśmy oczami.

-Poszłam na spacer i spotkałam starego znajomego.- powiedziałam. Chłopak się uśmiechnął. Jaki on naiwny.

-Mam nadzieje ze miło spędziłaś czas.- powiedział

- Nawet nie wiesz jak bardzo.- uśmiechnęłam się na wspomnienie dzisiejszego spotkania.

-To dobrze. Chodź zaraz odlatujemy.- powiedział łapiąc mnie za rękę i ciągnąć w stronę pokoju.



Oczami Lucy

Następnego dnia obudziłam się koło 10. Do szpitala szłam na 11. Wstałam z łóżka wykąpałam się i założyłam to
zjadłam śniadanie przygotowane przez mamę i poszłam do szpitala. Przebywam tu codziennie. Mimo ze powinnam chodzić 3 razy tygodniowo prosiłam żebym mogła przebywać tu codziennie. Czułam się potrzebna pomagając chorym. Weszłam na oddział. Od razu skierowałam się do sali Amy. Weszłam do środka. Zauważyłam tylko jej rodziców pakujących rzeczy dziewczynki. Co się tu dzieje. Boże już wiem. Mam nadzieje ze się mylę. Delikatnie zapukałam w otwarte drzwi.  Dwie pary oczu popatrzyła na mnie. Ból i smutek. Tylko nie to.

-Przepraszam gdzie jest Amy.?- zapytałam. Matka dziewczynki zaczęła płakać. Jej Mąż ja przytulił i pocałował.

-Amy nie żyje. Zmarła w nocy.-powiedział jej ojciec. Ścięło mnie z nóg.  Mój aniołek. Boże. Obiecałam jej że ona przeżyje. Zawiodłam ją. Nie było mnie przy niej. A ona na mnie liczyła. To nie ma sensu. Wybiegała z sali i pobiegłam do łazienki. Zaczęłam płakać. To jest takie okropne. Życie jest brutalne. Usłyszałam ze ktoś wchodzi do łazienki. Oparłam łzy. Na szczęście to była Natalia.W ułamku sekundy podbiegła do mnie i mocno przytuliła.

-Boże kochanie co się stało.- mówiła gładząc mnie po włosach.

-A.Amy umarła.-zapłakałam.

-Tak mi przykro. Ale sama wiesz jak to jest z rakiem. Wiesz prawda. To dlatego tu jesteś. Chcesz im pomagać. Musisz być silna. A poza tym to szukałam cie.- powiedziała.

-Po co?- zapytałam.

-Ordynator cie szuka.- odparła wzruszające rękoma. Popatrzyłam na swoje odbicie w lustrze. Wyglądałam okropnie. Przemyłam twarz zimną wodą. No trochę lepiej. Wyszłam szybko z toalety i skierowałam się do jego gabinetu. Delikatnie zapukałam.

-Proszę.- usłyszałam. Powoli weszłam do środka.

-Usiądź.- powiedział podstarzały mężczyzna. Bardzo go lubiłam. Był na prawdę miłym człowiekiem i widać było że zależy mu na pacjentach. Usiadłam na wskazanym przez niego krześle.

-Chciał mnie pan widzieć.- zaczęłam.

-W rzeczy samej. Wiesz jaki jutro jest dzień.- zapytał

-No czwartek.- odpowiedziałam a on popatrzył na mnie jak na debila.

-Nie chodzi mi o dzień tygodnia. Jutro przyjeżdża do nas najsławniejszy zespół na świecie. Chcą ofiarować naszemu szpitalowi pokaźna sumę. Chce żebyś to ty ich oprowadziła po szpitalu głownie po oddziale onkologii. Odpowiesz na ich pytania i pokarzesz cały szpital. Zapoznasz ich z kilkoma dzieciakami i wszystko będzie dobrze. Zgadzasz sie.- zapytał.

-Tak. Zgadzam sie. Ale co to za zespół.- spytałam. A on znów na mnie popatrzył jak na osobę opóźnioną.

- One Direction.- powiedział z ogromnym uśmiechem.





**********
hej hej
za nami 1 rozdział
podobno lubicie moje rozdziały +18 tak wiec postanowiłam dodawać je częściej
rozdział numer 2 za 10 komentarzy
KOCHAM WAS
Hazzowa


wtorek, 5 sierpnia 2014

PROLOG


Oczami Lucy.

-Mamo wychodzę do szpitala.- krzyknęłam wychodząc z domu.

Szlam ta sama droga. Najpierw jednak poszłam pod dom Natalii. Już na mnie czekała.
- Hej kochana. Możemy już iść.- zapytałam przyjaciółkę.

-Jasne. David powiedział ze zaczeka na nas przed szpitalem.
 Ruszyłyśmy razem do szpitala. Śmialiśmy się i wygłupiałyśmy przez cała drogę.
 Po 5 minutach dotarłyśmy na miejsce. Przed szpitalem czekał już David. Natalia podbiegła do niego i mocno pocałowała.
 W tym momencie czułam się jak 5 koło u wozu. Najszczęśliwsza się od siebie oderwali.

- Siema cioto.- powiedziałam z uśmiechem.

- Jak zawsze milutka.- skomentował przewracając oczami.- dobra chodźcie bo się spóźnimy.-
 weszliśmy do budynku i każdy poszedł na swój oddział. Natalia na pediatrie,
David na kardiologię a ja na onkologie. Czułam się tu potrzebna.
 Tak jak ja kiedyś potrzebowałam pomocy.
Przebrałam się w szpitalny fartuch i zaczęłam chodzić po salach witając się z małymi pacjentami.

- Lucy.- zawołała radośnie. Amy. 9 letnia dziewczynka chora od 3 lat na raka tarczycy.

- Amy. - przytuliłam ja do siebie.- jak się czujesz.

- Dobrze. Dzisiaj nie wymiotowałam i dostanę nowe włosy.- ucieszyła się. Było mi jej tak strasznie żal.
Takie dzieci nie powinny przebywać w szpitalu. Lekarze nie dają jej dużych szans. Wręcz minimalne.

- Myślisz ze wyzdrowieje.- i co ja mam jej powiedzieć.- ty wyzdrowiałaś.- dodała

- Ty też. Zobaczysz- skłamałam.

Oczami Nialla.

- Chłopaki 10 sekund.- krzyczał Paul. To właśnie kocham. Ta adrenalina gdy jestem na scenie.

Zanim się obejrzałem koncert się rozpoczął

- Jesteście gotowi na niezapomniane wrażenia.- powiedział przez mikrofon Liam.

- MSG! Jak się bawicie.- krzyknął Louis. Przeszła kolejna fala krzyków. Byłem w swoim świecie.
Śpiewanie granie na gitarze, wygłupialiśmy się na scenie z chłopakami i rozśmieszanie fanek.
Czego chcieć więcej. Przecież jestem Niall Horan mam wszystko czego chce.
Po 2 godzinach skończył się koncert a my efektownie zniknęliśmy w dziurze w podłodze.
Roześmiani pobiegliśmy za scenę zobaczyć się z fankami mającymi bilety VIP.
Minęły kolejne 2 godziny, jak dla mnie za krótko. Kocham spotkania z fanami.
Przytulanie mówienie ze jesteśmy niesamowici. Robienie zdjęci i dawanie autografów.
Wreszcie byliśmy wolni. Podbiegły do nas dziewczyny. Podszedłem do Barbary.

-Hej kochanie.- cmoknąłem ja w policzek.

-Długo mam jeszcze kurwa na ciebie czekać.
Ile można siedzieć z jakimiś piszczącymi małolatami.- zaplotła ręce na piersi i tupnęła noga.

-Wybacz ale musiałem zostać. Wiesz ze tego nie lubię. Wolałbym siedzieć z tobą.
Ale muszę taki obowiązek.- skłamałem nie chcąc wywołać kłótni.

-Już nie gniewaj się. - pocałowałem ja namiętnie.

-Ugh idę zwymiotować.- bąknął Louis. Przewróciłem oczami i złapałem ja w talii.

-To jak idziemy się nawalić.- zaczął Harry.

-Jasne- odpowiedzieli wszyscy.

-Nie my nie idziemy, prawda Niall.- odezwała się Barbara.
 Cholera chciałem się rozerwać ale nie chciałem kwestionować jej zdania. Wiem jaka ona jest.

-Jak chcesz księżniczko.- chłopaki zrobili wielkie oczy tak samo jak dziewczyny.

-Nie pierdol stary. Zostaw panią naburmuszona i chodź się zabawić.- powiedział Louis.

-Nie mów tak do niej.- wypaliłem broniąc dziewczyny.

-Nie bądź cipa i nie przytakuj jej na każdym kroku. Nie bądź ciota- zaśmiał się Harry.

-Zamknij się. Nie mam ochoty iść na jakieś party.

-Jak chcesz twoje strata. Mam ochotę się najebać i przylecieć jakaś dupę- wypalił loczek.
Cały on.

-Dobra widzimy się w hotelu.- powiedział Liam. Wszyscy zgromili wzrokiem Barbare przed wyjściem.
 Zostaliśmy sami

-Nie cierpię ich.- powiedziała dziewczyna. Westchnąłem.

-Wiem. Mi tez czasami działają na nerwy. Damy radę.- znowu skłamałem.
Kocham ich i nie wyobrażam sobie życia bez nich.

-Chodź nie chce już tu stać. Ne mam najmniejszej ochoty słyszeć tych jebanych suk.-
 westchnąłem i razem wyszliśmy do pokoju hotelowego.


*********
Witajcie kochani. oto prolog
nie będę się rozpisywać. tak więc pierwszy rozdział za 10 komentarzy.
KOCHAM WAS
Hazzowa :***

sobota, 2 sierpnia 2014

BOHATEROWIE I ZWIASTUN

BOHATEROWIE.



Lucy Roberts 19 lat
Mieszka w Mullingar w Irlandii 
Studiuje medycynę i jest wolontariuszką w szpitalu.
Kocha śpiewać i grać na gitarze. 
Nie ma zbyt wielu przyjaciół. Nie ma też chłopaka.
Jej ojciec jest gwiazdą show biznesu jednak wyrzekł się jej jak była mała.Wychowała ją mama. 
Jest radosna dziewczyna mimo strasznej 
przeszłości pełnej bólu i cierpienia.




Niall Horan 20 lat
Mieszka w Londynie jednak wychował się w Mullingar.
Jest jednym z 5 najsławniejszych i najprzystojniejszych chłopakow na świecie. 
Jest tez cholernie bogaty. Członek zespołu One Direction. Kocha śpiewać i grac na gitarze.
Ma wielu przyjaciół jednak wielu z nich przyjaźni się z nim tylko dla kasy. Ma dziewczynę Barbare. 
Jest w niej tak zakochany ze nie zauważa ze jest przez nią wykorzystywany.
Jest szczęśliwy bo zawsze dostaje to czego chce







Barbara Palvin 21 lat
Mieszka w Londynie. Jest modelką. Dziewczyna Nialla. 
Jest zarozumiała i chamska. Zawsze musi być po jej myśli. Nie znosi sprzeciwu.
Kocha flirtować i zabawić się. Lubi imprezować.
Jest z Niallem głownie dla rozgłosu jednak on tego nie wie. 
Zdradza Nialla na prawo i lewo. Nie znosi reszty zespołu.





Liam Payne 20 lat
Mieszka w Londynie. Przyjaciel Nialla. Członek zespołu One Direction.
Ma śliczną dziewczynę która bardzo kocha. 
Uwielbia śpiewać i spędzać czas z zespołem i dziewczyna. 
Najwrażliwszy i najromantyczniejszy z zespołu. Nie znosi dziewczyny Nialla. 
Uważa ze wykorzystuje Nialla i ze jest zwykła szmatą.





Sophia Smith 20 lat.
Mieszka z Londynie. Jest modelka. Dziewczyna Liama.
Kocha go najmocniej na świecie mówiąc ze znalazła miłość swojego życia. 
Interesuje sie moda. Kocha to co robi i spotykać z przyjaciółmi. 
Uważa ze chłopcy są jak jej bracia. Kocha ich i traktuje jak rodzinę.
Cieszy się swoim szczęściem i ma nadzieje ze założy wkrótce rodzinę z Liamem. 
Nienawidzi Barbary.




Zayn Malik 20 lat.
Mieszka w Londynie. Członek zespołu One Direction. Przyjaciel Nialla. 
Niedawno się zaręczył z miłością swojego życia. Jest szczęśliwy i pełen nadziei na udane życie. 
Kocha śpiewać i malować. Nienawidzi dziewczyny Nialla i ma nadzieje ze przejrzy na oczy i w końcu z nią zerwie. 
Jest zajęty teraz nie tylko zespołem ale i przygotowaniami do ślubu ze swoją wybranką





Perrie Edwards 20 lat
Mieszka w Londynie. Narzeczona Zayna. Jest zwykłą dziewczyna z przedmieścia.
Jest najszczęśliwsza dziewczyna na świecie bo zakochał się w niej gwiazdor. 
Nie czuje się dobrze w świetle reflektorów. Fani chłopców jej nie lubią. 
Mówią ze stać go na coś lepszego. Ona jednak dzielnie znosi obelgi mówią ze dla miłości można zrobić
wszystko. 
Jej najlepsza przyjaciółka jest Sophia.
Uwielbia z nią spędzać czas a także z reszta zespołu. Ona również nie cierpi Barbary.



Harry Styles 20 lat
Mieszka w Londynie. Przyjaciel Nialla i członek zespołu. 
Największy flirciarz i kobieciarz z całej 5. Kocha śpiewać i spędzać czas z chłopakami. 
Lubi szybkie numerki i dziewczyny na jedna noc. Ne chce się z nikim wiązać.
Bo wie ze nie potrafi się w nikim zakochać. Był bardzo skrzywdzony przez dziewczynę w której był
zakochany. 
Nienawidzi Barbary bo przypomina mu się własny nieudany związek. 
Ma nadzieje ze Niall zakończy ten niezdrowym związek tak szybko jak się zaczął.




Louis Tomlinson 22 lata
Mieszka w Londynie. Ostatni ze szczerych przyjaciół Nialla. 
Członek zespołu. Niedawno zerwał z dziewczyna która go zdradziła. 
Jest załamany ale chłopcy starają się go pocieszać jak tylko potrafią.
Najzabawniejszy chłopak z całej 5. Największy żartowniś.
Marzy o miłości takiej jaka jest miedzy Zaynem a Perrie. Kocha marchewki i paski.
Nie wyobraża sobie życia bez chłopaków. Mówiąc kocham tych debili. 
Nie cierpi Barbary widząc ze Niall się dusi w tym chorym związku. 
Robi wszystko żeby zerwali i sam na własna rękę szuka mu nowej dziewczyny.




Natalia Lewandowska 19 lat
Mieszka od 7 lat w Irlandii. Z pochodzenia jest Polka.
Wyprowadziła się do ojca po śmierci swojej mamy. Jej rodzice byli od 10 lat rozwiedzeni. 
Najlepsza przyjaciółka Lucy. Chodzą razem na studia. Jest rozrywkowa i pełna energii. 
Nie da się jej nie lubić. Kocha grac na pianinie i tańczyć.
Również jest wolontariuszką w tym samym szpitalu co Lucy. 
Wiedza o sobie wszystko. Życzy Lucy żeby znalazła miłość swojego życia nim będzie za późno.






David Cooper 19 lat
Mieszka w Irlandii.Chłopa Natalii oraz przyjaciel Lucy. 
Wszyscy studiują to samo. Jest rozrywkowy i lubi żartować ale również gdy trzeba jest bardzo odpowiedzialny i dojrzały.
Nie pije alkoholu przez ojca alkoholika.
Kocha Lucy jak własna siostrę. Razem z Natalia tworzą udana parę.
Są ze sobą już od 4 lat. Wiedza o sobie wszystko. Tak samo jak wie wszystko o Lucy.
Są ze sobą bardzo zżyci. Życzy jej żeby wreszcie odetchnęła pełna piersią i nie żyła przeszłością.


ZWIASTUN.



Mam zaszczyt przedstawić oficjalny zwiastun opowiadania o Niall'u które będzie nosiło tytuł "Miłość Umiera Ostatnia". Mam nadzieję że się wam spodoba i ten zwiastun zachęci was do czytania tego opowiadania. Prolog pojawi się za 10 komentarzy.