niedziela, 30 marca 2014

ROZDZIAŁ 8

uwaga rozdział +18. :)

oczami Maggie

Szliśmy ramie w ramie. Przepuścił mnie w drzwiach wejściowych. Domek był śliczny. Taki nowoczesny. Oprowadził mnie po całym domu. Zakochałam się w tym miejscu. Podeszliśmy do ostatnich drzwi.


-to będzie twoja sypialnia.-uśmiechnął się- mam nadzieję że ci się spodoba.-pchnął drzwi i wpuścił do środka. Pokój był piękny.
  Nie wiedziałam co mam powiedzieć. Rozglądałam się po pomieszczeniu. Pokój był na poddaszu. W suficie dokładnie nad łóżkiem było wielkie okno. Cudowne miejsce. Do tego miał taras. Był ogromny.
-i jak?-zapytał chłopak obserwując moje zachowanie. Popatrzyłam na niego. Leżał na łóżku i przyglądał mi się.
-jest cudowny. Szkoda że zostajemy tylko na 2 dni.-powiedziałam siadając na łóżku obok uśmiechniętego blondyna.
-to nie znaczy że tu nie wrócimy.-zaśmiał się wyciągnął do mnie ręce. Bez wahania położyłam się obok. Wtulił mnie w swoje ciepłe ciało. Leżeliśmy w ciszy. Ale to nie była niezręczna cisza. Usłyszałam ciche pochrapywanie. Spojrzałam na chłopaka. Zasnął. Wyglądał tak słodko. Miał lekko rozchylone usta.  Wyswobodziłam się z jego uścisku. Poruszył się lekko. Wzięłam swój telefon. 6 nieodebranych. 4 od Coodyego i 2 od Dan. Spojrzałam na zegarek 22.36. trochę późno żeby do nich dzwonić. Zadzwonię rano. Przy Niallu zapomniałam o całym świecie. Czuję się przy nim szczęśliwa. Dzięki niemu mam chęć do życia. Wiele razy stałam w łazience z żyletką w ręce. Jednak nigdy nie miałam dość odwagi żeby zrobić nacięcie. Teraz patrząc na to wszystko cieszę się że tego nie zrobiłam. Raz kilka lat temu zrobiłam to i patrząc
 na niewidoczną już prawię jasną bliznę na lewym nadgarstku łzy stoją mi w oczach.sama myśl o tym że byłam taka słaba doprowadza mnie do szału. Usłyszałam dziwne pukanie w dom. Spojrzałam w okno no pięknie pada. Ubrałam się w piżamę która składała się z podkoszulki sięgającej mi do połowy ud i majtek. Wzięłam kołdrę. Przykryłam nią słodko śpiącego chłopaka. Rozejrzałam się po pokoju, nie było żadnego koca. Weszłam pod tą samą kołdrę co Niall. Ani drgnął. Usłyszałam grzmot. Wystraszyłam się i całą sobą przywarłam do Nialla. Oplotłam ręce wokół jego tali. Czułam się bezpiecznie. Patrzyłam na jego piękne rysy. Wyglądał tak słodko jak spał. Grzmoty były coraz głośniejsze. Zamknęłam oczy i wtuliłam się w jego ciepły tors. Moja głowa opadała i podnosiła się w rytm jego oddechów. Nawet nie wiem kiedy zasnęłam. Obudziło mnie szeptanie do ucha. Otworzyłam oczy i zauważyłam śnieżnobiałe zęby Nialla.
-hej księżniczko. Jak się spało.-zapytał.
-dobrze. Nawet bardzo. A tobie.-powiedziałam
-świetnie bo z tobą.- wyszczerzył się. zarumieniłam się i spuściłam wzrok.
-proszę.-powiedział podając mi talerz
.-smacznego-dodał siedając na łóżku.
-dziękuję nie musiałeś.-zaczęłam
-ale chciałem. No jedz chyba że chcesz żebym ciś nakarmił.-zaśmiał się.
-nie pogardziłabym tą propozycją.-powiedziałam przez śmiech. Niall nie zrozumiał dowcipu i już po chwili wepchnął mi do buzi kawałek omleta.
-żartowałam sama dam sobie radę-powiedziałam przełykając pierwszy kęs.-to jest pyszne.-dodałam
-za późno. Już cię nakarmię. Cieszę się że smakuje.-powiedział dając mi drugi kęs. Po 5 minutach zjadłam wszystko. Było pyszne  nie ukrywam że mi się to podobało. To jak mnie karmił.
-masz czekoladę na ustach- zaśmiał się. podniosłam rękę żeby się wytrzeć. Jednak on ją zatrzymał. Przysunął się do mnie. Patrzył mi w oczy. Zbliżył swoje usta do moich. Oddech mi przyśpieszył. Czułam jego oddech. Pachniał miętą. Zanim się obejrzałam złączył nasze usta w namiętny pocałunek. Oddałam go od razu. Pogłębił go. Otworzyłam usta dając jego językowi zielone światło. Od razu poczułam jego język w swojej buzi. Nasze języki się do siebie dopasowały. Rego ręce błądziły po moich 
plecach a ja swoje wsunęłam w jego blond czuprynę. Pociągnęłam za jego włosy. 
Przyciągnęłam go bliżej siebie. Nie wiem ile dokładnie to trwało. Nie chciałam żeby to się kończyło. Jednak wiedziałam że tak nie można. Zebrałam w sobie siłę żeby przerwać tą niesamowitą chwilę. Odsunęłam się od niego.
-przepraszam nie mogę.-powiedziałam opierając swoje czoło o jego.
-nic się nie stało. To ja cię przepraszam. Choć nie ukrywam że z chęcią bym to powtórzył bardzo mi się to podobało. Jednak nie zrobię nic czego nie będziesz chciała.-powiedział patrząc mi w oczy.
-mi też się to podobało. Ale ja mam chłopaka.-powiedziałam
-wiem –westchnął.-on ma ogromne szczęście.-dodał.
Nastała cisza. Trochę męcząca. Wstałam z łóżka. 
-to jakie plany.-zauważyłam jego uśmiech. Może myślał że się obrażę na niego o ten pocałunek.

-mam dla ciebie dzień pełen rozrywki. Ubierz coś wygodnego i za pół godziny wychodzimy. Wrócimy dopiero wieczorem więc się nie wystrajaj w szpilki.-zaśmiał się i wyszedł z pokoju. Wbiegłam do łazienki i wykąpałam się. w samym ręczniku wróciłam do pokoju. Otworzyłam torbę która stała na łóżku. Pewnie Niall ją przyniósł jak się kąpałam. Wzięłam ciuchy i założyłam na  siebie to.
Zeszłam na dół. Niall siedział gotowy w saloni. Rozmawiał przez telefon. Nie chciałam podsłuchiwać ale mówił bardzo głośno.
- liam o co ci chodzi. Powiedziałem ze nie bedzie mnie w weekend. Musicie sobie poradzić sami... Tak wiem ze to ważne ale ona jest ważniejsza... Nie unoś sie nawet jej nie znasz wiec nie oceniaj... Zrobię to w poniedziałek... Musze kończyć...- rzuci telefonem. Widać ze był zły. Weszłam do pokoju. Usiadłam obok niego. Popatrzył na mnie. Miał ciemne oczy wręcz granatowe jednak gdy spojrzał na mnie od razu zrobiły sie jaśniejsze. Juz po chwili były błękitne. Zdziwiło mnie to zachowanie. Co go musiało tak zdenerwować. 
- mam nadzieje ze masz na sobie kostium- zapytał. 
- tak założyłam go.- zasmialam sie - no to chodź.- podał mi rękę i razem wyszlismy z domku.
Poszliśmy nad jezioro. Było bardzo gorąco. Słońce wręcz paliło. Cieszy mnie to będę mogła sie poopalac. Niall przygotował wszystko. Były juz leżaki i koc. Położyłam sie na nim. Leżałam tak rozgrzana gdy poczułam przeszywające zimno. Byłam cała 
mokra. Zabije go. Otworzylam oczy. Stał nade mną ociekające zimna woda. To znaczy dla mnie była zimna. 
- chodź do mnie.- powiedział kucajac obok.
- nie chce. Chce sie opalać.- znowu zamknęłam oczy.
- jak chcesz.-powiedział.jednak poczułam rękę na mojej tali a pózniej straciłam kontakt z ziemia. 
- nie prosze.- chłopak zaczął biec. I juz po chwili razem wpadliśmy do wody. Myślałam  ze go zabije. 
Zrobiłam obrażona minę i odwrocilam sie do niego plecami. Poczułam ręce na mojej tali. Odwrocilam sie do niego. Miał taki śliczny uśmiech. Nie potrafiłam sie na niego gniewać. Usmiechnelam sie do niego. Widziałam ze spogląda na moje usta. Zarumienilam sie. Spojrzał mi prosto w oczy. W jego spojrzeniu dostrzeglam niepewność. Wiem ze sie hamował zeby mnie nie pocałować. Jego bliskość bardzo na mnie działała. Był zdecydowanie za blisko. Zarzucilam ręce na jego szyi. Uśmiech na jego twarzy był jeszcze większy. Zbliżył swoją twarz do mojej. Zamknęłam oczy. Wiem ze to nie fair w stosunku do Coodyego. Zdaje sobie z tego sprawę. Ale cała sobą chce tego co ma sie zaraz wydarzyć. Poczułam lekkie muśnięcie.
Po chwili 
pocałunek pogłębił sie. Cudowne. Czułam sie wspaniale. Dawno nikt mnie tak nie całował.


Oczami Liama(trochę wcześniej.)

Tak po prostu sie rozłączył. Nie moge uwierzyć. Mówił ze jedzie na weekend ale nie powiedział po co? Z kim? I gdzie? Teraz jedpstem na 100% pewien ze zabrał gdzieś Maggie. Wściekłem sie na sama myśl o tym co oni teraz mogą robić. Postanowiłem ochłonąć bo jeszcze bym kogoś skrzywdził. Wyszedłem z domu is kierowałem sie w stronę parku.
Zdążyłem opanować swoje emocje. Usiadłem na ławce i zacząłem zastanawiać sie nad tym wszystkim. Tak bardzo mi sie podoba. Zakochalem sie w obcej dziewczynie. Mógłbym zabronić Niallowi kontaktów z nią. Jednak nie jestem aż takim draniem. Musze sie z tym pogodzić. W końcu ona decyduje z kim bedzie sie zadawać. Do niczego nie moge jej zmusić. Albo i moge. Moje rozmyślania przerwała przechodząca obok para. Chłopak był w wieku Maggie za to dziewczyna a raczej ipobieglam mała około 30 lat. Zaraz,zaraz to przecięcia ten pedał. Ale jak...przecież on i Maggie. Moze juz nie sa razem. Ale przecież jeszcze wczoraj byli. Moze to tylko znajoma a a niepotrzebnie panikuje. Jednak po chwili para zaczęła sie namiętnie całować. To było dziwne. Zrobiłem tej prace zdjęcie. Maggie zasługuje na prawdę. Wysłałem zdjęcie blondynowi. Moze nie było zbyt dobrze widać twarzy ale ona na pewno go rozpozna. Byłem jeszcze bardziej wściekły niż po porannej rozmowie z przyjacielem. Postanowiłem wrócić do domu. Bo chyba raczej tam nikt mnie juz tak nie wkurwi.



Oczami Maggie.
-trochę zgłodniałam.-powiedziałam. Jednak wygłupianie się przez 4 godziny w wodzie człowieka wykańcza. Wyszliśmy z wody. Moja skóra wyglądała jakbym miała ponad 100 lat. zaczęliśmy się śmiać. Usiedliśmy na kocu. Niall naszykował piknik. Zrobił kanapki z nutellą. Kocham takie jedzenie. Do tego sok. Zajadaliśmy się w najlepsze. Po jakiś 20 minutach byłam już sucha. Słońce nadal tak silnie grzało jak wcześniej. Jednak teraz to jest bardziej odczuwalne ponieważ nie siedzimy w wodzie.
-dobra koniec tego dobrego.-powiedzial niebieskooki.-czas na dalszą zabawę. Zabieram cię na spacer.-wstał z koca i zaczął się ubierać. Z zaciekawieniem patrzyłam na jego mięśnie które poruszały się gdy zakładał koszulkę. Ubrałam się również.
-chcesz te rzeczy zostawić tutaj.-zapytałam ze zdziwieniem.
-no tak. W promieniu 5 kilometrów nikogo tu nie ma. To wszystko.-pokazał palcem na cały obszar dookoła nas- należy do nas nikt nie ma prawa do wstępu.
-do nas?-zapytałam

-no tak.-zawahał się. chyba się w coś wkopał.-znaczy do mojego taty.-dodał szybko drapiąc się po karku.
-aha.-powiedziałam nieprzekonana.-no dobra to idziemy.-zapytałam
-tak tak idziemy.-cieszył się że zmieniłam temat i o nic więcej nie pytałam. Szliśmy wzdłuż leśnej ścieżki.
Była cisza którą przerywały śpiewy ptaków. Było cudownie. Zamknęliśmy się w naszym własnym świecie do którego nikt nie mógł wejść. Cieszyłam się tą wolnością.
Spacerowaliśmy już jakieś 2 godziny. Zrobiło się już chłodno a słońce znikało za horyzontem. Naszą wspaniałą ciszę przerwał dźwięk przychodzącej wiadomości. Nie był to mój telefon bo go nawet nie wzięłam z domu. Niall wyciągnął z tylnej kieszeni spodni telefon i odczytał wiadomość. Zrobił wielkie oczy. Aż myślałam że mu wyskoczą. Szybko schował go z powrotem do kieszeni.
-coś się stało-zapytałam łapiąc go za rękę.
-nie nic.-popatrzył na mnie.-zmarzłaś.-dodał czując moją zimną dłoń.
-trochę.-powiedziałam
-to czemu nic nie mówisz. Wracamy do domu. I tak mam kawałek drogi do przejścia. Nie chcę żebyś się rozchorowała.-objął mnie ramieniem. Zrobiło mi się cieplej. Zaczęliśmy wracać do domu. Jednak moje myśli nadal krążyły wokół jego wiadomości. Widziałam że coś się stało. Tylko czemu nie chciał mi o tym powiedzieć. Po jakiś 20 minutach byliśmy w domu.
-idź załóż coś ciepłego. Ja naszykuję kolację.-uśmiechnął się. wbiegłam do siebie. Przeszukałam torbę. Znalazłam swój ulubiony strój w którym dawno nie byłam założyłam go
i poszłam do łazienki z kosmetyczką. Po 10 minutach byłam już gotowa rozczesałam włosy i pozwoliłam żeby swobodnie opadły na moje ramiona. Zeszłam na dół. W kuchni nikogo nie było.
-Niall?- zapytałam dość głośno żeby mnie usłyszał.
-tutaj.-wyjrzał z tarasu.- kolacja dziś pod gołym niebem- zaśmiał się.
Podeszłam do niego. Urzekło mnie to co zrobił.
To było piękne.
-kiedy ty to zrobiłeś.-zapytałam.
-miałem dużo czasu żeby to przygotować- uśmiechnął się.-siadajmy bo wystygnie. 
Kolacja była pyszna. Niall zrobił spaghetti. Jednak on był jakiś dziwny. Jakby nieobecny. Nie chciał patrzeć mi w oczy.
-niall co się stało. Jesteś nieobecny od kiedy dostałeś tego smsa.-powiedziałam patrząc na niego.
Westchnął. Wyglądał jakby rozważał czy coś mi powiedzieć czy nie.
-chodzi o to. Powiedział. Wyciągnął z kieszeni telefon. Wystukał coś i mi go podał. Ani na chwilę nie spojrzał mi w oczy. Spojrzałam na wiadomość. A raczej na zdjęcie. Wszędzie rozpoznam tą osobę. Boże nie. To nie możliwe. Coody… jak on może mnie zdradzać. Jeszcze na dodatek… nie to nie może być ona. Niestety to na pewno jest ona. Tyle razy mnie zapewniał że on do tej swojej trenerki nic nie czuje. Te wszystkie wieczorne treningi. Czułam do niego obrzydzenie. Czułam jak łzy spływają po moich policzkach. Wstałam od stołu. Niall złapał mnie za rękę. Jednak ją wyszarpnęłam.
-nie chcę zostać sama.-powiedziałam i pobiegłam na górę. Rzuciłam się na łóżko. zaczęłam płakać. A raczej szlochać. Usłyszałam otwieranie drzwi a po chwili ciepłe ręce na tali. Odwróciłam się do niego. Napotkałam zatroskany wzrok blondyna. Wtuliłam się w niego. Głowę schowałam w jego tors.  Głaskał mnie po plecach. Czułam się lepiej. Teraz potrzebowałam bliskości. Podniosłam głowę. Jego twarz była teraz bardzo blisko mojej.
 . Zbliżyłam twarz jeszcze bliżej. Nasze usta dzieliło teraz kilka milimetrów. Czułam jego oddech. Znacznie przyśpieszył tak jak mój. Złączyłam nasze usta. Oddał pocałunek. Gładził mnie po plecach pod bluzką. Bawił się moim zapięciem od stanika. Czułam falę ciepła. Złapałam za krawędź jego bluzki która po chwili wylądowała na ziemi. Jeździłam rękoma po jego plecach. Były takie umięśnione. Już po chwili pozbył się mojego swetra i podkoszulki. Położył mnie na łóżku a sam położył się na mnie. Całowaliśmy się bez przerwy. Czułam wybrzuszenie w jego spodniach. Przejechałam po nim ręką żeby zwiększyć jego doznania. Jęknął w moje usta a ja się uśmiechnęłam. Rozpięłam klamrę paska. Męczyłam się chwilę z guzikiem i zamkiem ale już po chwili go rozpięłam. Chłopak ściągnął spodnie i zaraz zaczął ściągać moje legginsy. Byliśmy już w samej bieliźnie.
Czułam ogromną ochotę zatracenia się w nim. Chłopak całował moją szyję. Zdjęłam jego bokserki. Jego członek był duży i nabrzmiały. Wzięłam go do ręki i zaczęłam go masować. Chłopak jęczał w moje usta. Już po chwili zerwał(dosłownie) moje majtki i stanik. Jedną ręką ugniatał moją pierś natomiast druga powędrowała na dół. Jego palce drażniły moją łechtaczkę. Jęczałam głośno. Zamknęłam oczy.
-proszę wejdź we mnie. Już nie wytrzymam. –powiedziałam zachrypniętym głosem. Podziałało. Chłopak poderwał się. nawet nie wiem kiedy założył prezerwatywę.
-tylko…-zaczęłam- bądź delikatny.
-tak. Nie martw się.-powiedział i pocałował mnie w czoło.  Delikatnie we mnie wszedł. Czułam przyjemne rozciąganie. Jęczałam z każdym kolejnym pchnięciem.
Czułam się wspaniale. Niall zaczął przyśpieszać. Byłam wniebowzięta. Dawno tak się nie czułam. Wiedziałam że zaraz dojdę i on też. Po chwili czułam rozchodzące się ciepło po ciele. Cała zesztywniałam. Niall pchnął jeszcze kilka razy i wyszedł ze mnie. Położył się obok. Mocno mnie w siebie wtulił. Przykrył nas kołdrą. Uspokajaliśmy nasze oddechy.
-niall.- zaczęłam
-co się stało księżniczko.-zapytał.
-jesteś jedyną osobą której zaufałam. Taką szczerą. Dawno nikogo takiego nie spotkałam. Wiem że mogę ci ufać.-jednak on nic nie powiedział tylko westchnął. Po chwili jednak zasnęłam.







*****************************
hej hej oto rozdział 8.
mam nadzieję że się wam spodobał.
co o nim myślicie. 30 komentarzy=kolejny rozdział :) mam teraz rekolekcje więc będę miała dużo czasu na pisanie :)
KOCHAM WAS :**
Hazzowa:*****

piątek, 28 marca 2014

ROZDZIAŁ 7


Oczami Liama

Wszedłem do łazienki. Było cicho. Za cicho. Nie widziałem żeby ona wychodziła. Może mi to jakoś umknęło. Jednak czułem że coś się stało. Przeszedłem wzdłuż kabin. Ostatnia była zamknięta. Widziałem jakby ktoś leżał na ziemi. To na pewno nie były męskie nogi. Szarpnąłem za klamkę. Pod wpływem ogromnej siły wyrwałem delikatne drzwi z zawiasów. Wtedy ją zobaczyłem. Leżała na ziemi. Wyglądała strasznie. Z wargi sączyła się krew. Była nieprzytomna i cała mokra. Miała poszarpaną sukienkę. Przestraszyłem się gdy zobaczyłem strzykawkę obok niej.
-co ten kutas ci zrobił.-powiedziałem. Podchodząc do niej. Miała otwarte oczy ale nie reagowała na nic. Wziąłem ją na ręce. Jej głowa opadła bezwładnie na moją klatkę. Była taka leciutka. Wyprowadziłem ją tylnym wyjściem. Bałem się o nią. Nie wiedziałem co ten dupek jej wstrzyknął. Jechałem szybko nie zwracając uwagi na przepisy. W 10 minut dojechaliśmy do mojego domu. Wziąłem ją znów na ręce.
-Tom.-wyszeptała ledwo słyszalnym głosem. Jaki kurwa Tom.- nie rób mi krzywdy błagam. Nie zniosę tego kolejny raz. łzy stanęły mi w oczach. Ktoś ją już kiedyś skrzywdził.
-nigdy cię nie skrzywdzę. – powiedziałem i pocałowałem ją w czoło.


Zaniosłem ją do swojego pokoju. Zdjąłem jej szpilki i delikatnie rozebrałem z podartej sukienki. Była w samej bieliźnie. Koronkowe skrawki materiału zakrywały jej najpiękniejsze części ciała. Jest taka śliczna. Założyłem na jej ciało swoją koszulkę. Okryłem ją kołdrą. Zdjąłem swoje ciuch. Zostałem w samych bokserkach. Wszedłem do łóżka i przytuliłem ją do siebie. Nie spałem całą noc. Bałem się że może coś jej się stać. Kto wie co on jej podał. Cała noc minęła jednak dobrze. Spała jak aniołek. Miała lekko rozchylone usta. Gdy zdobiło się jasno wyswobodziłem się z jej objęć. Spojrzałem na zegarek. 6.30. świetnie. Wstałem z łóżka i zszedłem na dół. Postanowiłem zrobić jej śniadanie. Później jej wszystko wyjaśnię. Wszedłem do kuchni i zacząłem szykować posiłek. Po chwili usłyszałem kroki. Pierwsza myśl:ONA. Jednak po chwili wiedziałem już że to nie była ona. Kroki były ciężkie i głośne. W kuchni pojawił się Louis. Uśmiechnął się. nalał wody i wrócił do siebie. Pokiwałem tylko głową. Ja nawet nie miałem kaca. Pewnie gdyby nie Maggie wrócił bym do domu z jakąś obcą laską i bym się z nią kochał. Zrobiłem śniadanie i gdy wchodziłem po schodach zadzwonił telefon. John. Kurwa. postawiłem tacę na szafce koło mojego pokoju i odebrałem telefon.


Oczami Maggie

Obudziłam się ze strasznym bólem głowy. Rozejrzałam się po pokoju. Przestraszyłam się dochodząc do wniosku że nie wiem gdzie jestem. Próbowałam sobie coś przypomnieć. Boże. Tylko nie to. Ostatnie co pamiętam to Toma w łazience ze strzykawką w ręce. Czy to możliwe że znów mi to zrobił. Na ścianie wisiał zegar 6.55. wstałam z łóżka. Miałam na sobie jakąś męską koszulkę. Bałam się. tak strasznie się bałam. Nie przeżyję tego drugi raz. nie dam rady. Nerwowo rozglądałam się po pokoju. Nie mogę znaleźć swojej sukienki. Znalazłam tylko swoją torebkę. Dober i to. Usłyszałam podniesiony głos zza drzwi. Nie znałam go. Rozmawiał chyba przez telefon. 

-john. Kurwa. ile razy mam ci to powtarzać. Dostaniesz ją za kilka dni.- chwila przerwy.- zadzwonię później muszę się kimś zająć.- zamarłam czy on mówił o mnie. Słyszałam bicie swojego serca.- tak laseczka.-zaśmiał się- tak ładna- znowu śmiech. – dobra kończę.- wtedy wpadłam na pomysł. Uciec. Ale jak. Myśl Maggie. Myśl. Podbiegłam do drzwi balkonowych. Otworzyłam je.


Spojrzałam w dół. Trochę wysoko jednak wolałabym się połamać niż przechodzić jeszcze raz przez piekło. . Odwróciłam się jeszcze na chwilę. Zauważyłam że ktoś naciska na klamkę. To był impuls. Już po chwili przeskoczyłam przez barierkę i leżałam na ziemi. Szybko wstałam. Bolały mnie plecy ale nie zważałam na to. Ruszyłam biegiem przed siebie. Nie wiedziałam gdzie jestem. Ludzie dziwnie się na mnie patrzyli. Nie dziwię im się. byłam przecież w samej koszulce. Skręcałam na oślep w różne ulice. Aż po godzinie dobiegłam do domu. Dopiero teraz wszystko do mnie zaczęło docierać. Myślę o tym co ten KTOŚ mógł mi zrobić. Lub co zrobił. Nic nie pamiętam. Strasznie boli mnie głowa. Do tego płuca od biegu. Zaraz mi chyba wybuchną i do kolekcji plecy od upadku z piętra. Super. Weszłam do swojego pokoju. Nikogo nie było. To pewnie znaczy że Coody zabalował i wrócił do siebie. Może to i lepiej. Zdjęłam bluzkę. Ładnie pachniała. I to bardzo. Zaciągnęłam się tym ślicznym zapachem. Boże nawet koszulki Coodyego tak nie pachną. Co ja gadam. Maggie przestań. Skarciłam się w myślach. Zdziwiłam się że pod bluzką miałam nienaruszoną bieliznę. Czyli jednak nic mi nie zrobił. Może też nic nie chciał mi zrobić. Ale im więcej o tym myślałam tym więcej pojawiało się pytań na które nie uzyskiwałam racjonalnych odpowiedzi. Dobra dość z tym wszystkim. Weszłam do łazienki i nalałam gorącej wody do wanny. Wzięłam długą kąpiel. Podczas kąpieli usłyszałam w pokoju dźwięk przychodzącego sms. Moja ciekawość była silniejsza. Więc wyszłam z wanny owinęłam się ręcznikiem i weszłam do pokoju. Zobaczyłam dwie wiadomości. Pierwsza Coody <3
„hej słońce J. Nie będzie mnie do końca tygodnia L. Wyjaśnię jak wrócę xx”
Jak ja wytrzymam bez niego weekend. No trudno. Rodzice jutro wracają. Pomyślałam. Więc nie będą sama. Nie będę musiała się martwić. Zobaczyłam 2 wiadomość. Banan na twarzy. Niall J
„ubierz się wygodnie ;) zabieram cię na cały dzień. Jak dobrze pójdzie to nawet na weekend xx”
Szybko odpisałam.
„gdzie mnie zabierasz? Co mam spakować?”
Odpowiedź przyszła prawie natychmiast.
„niespodzianka. Będę u ciebie za 20 minut to ci pomogę. Ok ?”
Odpisałam
„OK”
Odłożyłam telefon. Jednak dostałam kolejny sms. Niall. Czegoś zapomniał?-zdziwiłam się. otworzyłam wiadomość.
„ <3 :* J
Kolejny banan na twarzy. Weszłam do garderoby. Co ja mam niby założyć. Stałam bezczynnie i gapiłam się na ciuchy. Nie mam pomysłu. Z rozmyślań wyrwał mnie dzwonek do drzwi. Pobiegłam szybko i je otworzyłam. Przywitał mnie promienny uśmiech blondyna.
-hej jakie miłe powitanie.-powiedział całując mnie w polik.puścił do mnie oczko


Bacznie mnie obserwował. Cholera zapomniałam że jestem w ręczniku. Zarumieniłam się i wpuściłam chłopaka do domu.Weszliśmy do mojego pokoju.
-nie wiem co mam założyć.-powiedziałam z błagalnym spojrzeniem w oczach.-pomożesz
-pewnie.-wszedł do mojej garderoby. Po niespełna 2 minutach wyszedł z ciuchami.
-ja stałam tam 20 minut a tobie zajęło zaledwie 2.- zaśmiałam się. on również. Weszłam do łazienki i ubrałam to co on wybrał.
Ciekawe co on wykombinował. Dawno nie nosiłam spodni i trampek. Wyszłam z powrotem do pokoju. Niall siedział na łóżku i patrzył na ścianę ze zdjęciami. 
- i jak?-zapytałam
-super.-spojrzał na mnie. Wstał z łóżka i podszedł do mnie.- to jak idziemy.
- z chęcią ale jeszcze nie jadłam śniadania. Jest 9 i jest piątek a ja powinnam chociaż na 2 godziny pójść do szkoły. Mamy niedługo bal i muszę robić dekoracje.- skończyłam swój monolog.
-hmmm to może tak. Zjemy śniadanie. Pojedziemy do twojej szkoły. Posiedzimy tam z godzinkę ja ci pomogę a później zabieram cię na weekend.
-super pomysł.-zaśmiałam się
-a teraz tak. Ty idziesz do kuchni zrobić nam pyszne śniadanie,  a ja cię spakuje.-powiedział wypychając mnie z pokoju.. Weszłam do kuchni. Zaczęłam robić naleśniki. gdy udekorowałam je owocami
krzyknęłam
-Niall chodź śniadanie.-nie zdążyłam dobrze usiąść na krześle przy stole a chłopak już był w kuchni.
-ty mój żarłoczku.-zaśmiałam się.
-oj tam.-powiedział siadając przy stole.-wygląda ślicznie. Musisz sobie jeszcze spakować te damskie pierdoły i możemy jechać.
-ej to nie są pierdoły. Bez tego z domu bym nie wyszła.-zaczęliśmy się śmiać. Po zjedzonym posiłku wbiegłam na górę. Zapakowałam kosmetyczkę. Wzięłam jeszcze telefon i byłam gotowa. Niall wziął moją torbę. Poszliśmy do jego samochodu. R8 kocham to auto. Uśmiechnęłam się
-co się tak cieszysz. Podoba ci się moje auto co.-zaśmiał się
-tak kocham to auto ale bardziej moje Ferrari.-zaśmiałam się a chłopak zaniemówił.
-dobra chodź jedziemy- powiedziałam ciągnąc go w stronę samochodu. Weszliśmy do samochodu. Niall schował moją torbę na tylnie siedzenie. Zauważyłam jego torbę. Na niej było logo siłowni.
-ćwiczysz?-zapytałam gdy chłopak ruszył.
-pewnie nie widać.- zapytał prężąc swoje bicepsy.
-przepraszam ale nie. Nie widać.- mówiłam śmiejąc się. niall zrobił obrażoną minę.- oj nie gniewaj się. przepraszam-powiedziałam całując jego policzek. Obdarzyłam go promiennym uśmiechem.
-nie gniewam się. nie potrafię się na ciebie gniewać księżniczko.-uśmiechnął się.
-czemu księżniczko.-zapytałam ciekawa odpowiedzi.
-bo jesteś wspaniała i zasługujesz żeby tak cię nazywać.- powiedział nie odrywając wzroku od drogi.
-serio? Czy mówisz tak żeby mi…-nie dokończyłam bo mi przerwał
-serio.-spojrzał mi w oczy.-jeszcze nie spotkałem tak wspaniałej dziewczyny jak ty.- cały czas się na mnie patrzył. Nie wiedziałam co odpowiedzieć. Spuściłam wzrok jednak czułam że cały czas mnie obserwuje. Znów na niego spojrzałam. Cały czas na mnie patrzył.
- patrz na drogę bo nas pozabijasz--zaśmiałam się. rozbawieni dojechaliśmy do szkoły. Wysiedliśmy z auta i skierowaliśmy się w stronę budynku. Widziałam że Niall jakoś dziwnie wygląda.
-co się stało?-zapytałam się blondasa.
-nie nic. Znaczy… mam nadzieję że nie obraziłaś się o to co powiedziałem ci w samochodzie.-powiedział niepewnie patrząc na swoje trampki.
-oczywiście że się nie obraziłam. To co mi powiedziałeś jest wspaniałe. Bardzo mi było miło słysząc twoje słowa. Tylko trochę nie wiedziałam co mam ci odpowiedzieć więc wolałam nic nie mówić.- powiedziałam. Chłopak na mnie spojrzał i szeroko się uśmiechnął.
-to dobrze bo nie chciałbym żeby coś się między nami popsuło. Weszliśmy do szkoły. Na Sali nie było nikogo. Wzięliśmy się do pracy. Dużo już było zrobione. Do balu został równo tydzień. Pomyśleć że za tydzień skończę szkołę. Już się nie mogę doczekać. Jeszcze nigdy się tak nie uśmiałam. Świetnie się dogaduję z Niallem. Bawiliśmy się w najlepsze. Rzucaliśmy się serpentynami i różnymi dekoracjami. Usłyszałam otwierające się drzwi. Mimowolnie odwróciłam w tamtą stronę głowę. Kamień z serca gdy nie zobaczyłam w nic Radcliffa. Osoba która stała w drzwiach to dyrektor. Jak zawsze uśmiechnięty podszedł do mnie
- a któż to.?-zapytał się
- ymmm. To jest.-dopiero teraz do mnie dotarło że nie znam jego nazwiska.
Niall zobaczył że nie potrafię odpowiedzieć na to pytanie.
-jestem Niall James Horan. Przyjaciel Maggie.-powiedział chłopak wyciągając rękę w geście przywitania.
-miło mi. Maggie co ty tu robisz. Przyszłaś jako jedyna idź do domu. Zaczniecie robotę w poniedziałek.- widziałam jak Niall się uśmiecha. Widziałam że nie chce tu być. Przyjechał tu tylko po to żeby spędzić ze mną czas.
-to my się będziemy zbierać.-powiedziałam
-miło było pana poznać-powiedział do Nialla wyciągnął rękę do blondyna. Niall się uśmiechnął. Już po chwili wychodziliśmy ze szkoły.
-to dokąd mnie zabierasz.- zapytałam zapinając pas bezpieczeństwa.
-już ci mówiłem niespodzianka.- jechaliśmy śmiejąc się i śpiewając.
-czym się zajmujesz.?-zapytałam. Chłopak zacisnął mocniej ręce na kierownicy. Aż zbielały mu dłonie. Widzlama że myślał co ma mi powiedzieć. W końcu odwrócił się do mnie. Uśmiechnął się
-gdybym ci powiedział musiałbym cię zabić.-powidział z uśmieszkiem. Zaczęliśmy się śmiać.
-a tak na serio. Bo nie powiesz mi że nic nie robisz. Jeżdżąc takim autem.-powiedziłam
-hmmm. Mój tata jest obrzydliwie bogaty.- wypalił. Jednak nie przekonał mnie tym. Nie chciałam psuć jednak atmosfery między nami. Dalej jechaliśmy w ciszy. Akurat w radiu leciała moja ulubiona piosenka Happy. Zaczęłam śpiewać pod nosem. Spojrzałam w jego stronę. Patrzył na mnie i się uśmiechał.
-ładnie śpiewasz.-zaczął razem ze mną. Gdy piosenka się skończyła zrobiło się dziwnie cicho.
-daleko jeszcze. Nudzi mi się.-powiedziałam stukając nogą.
-już niedaleko. –zaśmiał się. po dosłownie 5 minutach dojechaliśmy do celu.

-żartujesz.-zapytałam
-nie mówię serio a co nie podoba się.
-jest wspaniale. Już nawet nie pamiętam kiedy ostatnio byłam w wesołym miasteczku.- w moich oczach można było dostrzec iskierki. Spojrzałam w jego oczy. Również widoczne były iskierki. Oraz coś czego nie mogłam zinterpretować. Ruszyliśmy razem do kas. Po tym jak zakupiliśmy bilety weszliśmy na teren miasteczka. Byłam tak podekscytowana.
-to na co najpierw idziemy.- zapytałam.
-na co tylko chcesz.
-dom strachu.-zaśmiałam się
-no to idziemy.-pociągnęłam go za rękę. Szybkim krokiem wbiegliśmy do strasznego domu. Byłam przerażona. Wtuliłam się w blondyna. Otulił mnie swoim silnym ramieniem. W moment poczułam się bezpieczniej. Później weszliśmy na najszybszą kolejkę w całym parku rozrywki. Bałam się ale było wspaniale. Było koło 15. Poszliśmy coś zjeść. Kupiliśmy kebaby i usiedliśmy na ławce. Zajadaliśmy się w ciszy. Po skończonym objedzie poszliśmy na różnego rodzaju gry. Strzelaliśmy do tarczy. Niall wygrał dla mnie główną nagrodę. Wręczył mi misia.

-dziękuję. To miłe. Masz dobrego cela.-zaśmiałam się. pocałowałam go w policzek- nazwę cię Niall bo jesteś słodki.-powiedziałam do misia.-blondyn szedł obok. 
Zarumienił się na moje słowa.
dobra chodź.-powiedział ciągnąc mnie do wyjścia.- Czeka nas jeszcze długa droga.-dodał. Wyszliśmy i ruszyliśmy w dalszą drogę. Jechaliśmy jakąś godzinę.
-to gdzie mnie wywozisz.-zapytałam z uśmiechem.
-ciąg dalszy niespodzianek.-uśmiechnął się. byłam strasznie zmęczona. Nawet nie wiem kiedy zasnęłam. Obudziło mnie szeptanie do ucha.
-księżniczko. Dojechaliśmy.-szeptał chłopak. Otworzyłam oczy. Pierwsze co zobaczyłam ro wesołego blondyna. Przetarłam oczy i rozejrzałam się dookoła.
Było tu pięknie.
Tak spokojnie. Powoli robiło się ciemno. Ale to dodawało temu miejscu uroku. Wyszliśmy z samochodu.
-jak tu pięknie.-powiedziałam. Uśmiechnęliśmy się do siebie.
-oprowadzę cię.-powiedział i pociągnął do domu.








****************************
i oto rozdział 7 mam nadzieję że nie zanudziłam was tym rozdziałem ale nie chcę zbyt szybko rozkręcać akcji bo się zbyt szybko zakończy całe opowiadanie. więc... mam nadzieję że nie jest krótki. 
20 komentarzy=kolejny rozdział
KOCHAM WAS :****
Hazzowa:******

środa, 26 marca 2014

ROZDZIAŁ 6

 Mimo że nie było 35 komentarzy dodaje rozdział bo was kocham :* 
Mam nadzieję że się wam spodoba :D



Oczami Maggie.
-masz ochotę na imprezę.- zapytał. To ostatnia rzecz jaką chcę. Teraz chcę ciszę i spokój.-pomyślałam
-w sumie… czemu nie.-uśmiechnęłam się do chłopaka.
-super to postanowione. Wychodzimy o 20.-pocałował mnie w czoło.-muszę podjechać do domu po jakieś rzeczy. Przyjadę za jakąś godzinkę.- pocałował mnie mocno. Wyszedł z pokoju. Po chwili usłyszałam dźwięk zamykanych drzwi. Spojrzałam na zegarek 16. Więc jeszcze mam dużo czasu. Poszłam na dół do kuchni. Zrobiłam sobie płatki i poszłam do salonu. Włączyłam telewizor. Leciał jakiś głupi serial. Przełączyłam na inny kanał. O jakieś wiadomości.
-porwano kolejną młodą kobietę. Policja uważa że to zorganizowana grupa przestępcza handlująca młodymi kobietami. Miejmy nadzieję że sprawcy zostaną jak najszybciej złapani.-kolejne zdarzenie
-dwóch zamaskowanych mężczyzn obrabowało dzisiaj w godzinach południowych jubilera. Straty szacowane są na 50 tysięcy. Skradziona została bardzo droga biżuteria oraz pieniądze.- hmm co się na tym świecie dzieje. Mam nadzieję że już nigdy nie poznam żadnego przestępcy. Pomyślałam.
Wzięłam telefon. Akurat zaczął dzwonić. Ale ja mam wyczucie. Czemu on mi dupe zawraca.
-halo.-powiedziałam do słuchawki.
-Maggie. Jak… wszystko dobrze.-zapytał mój ojciec.
-dopiero teraz sobie o mnie przypomnieliście.-rzuciłam do słuchawki
-grzeczniej gówniaro.-powiedział ojciec.-wszystko dobrze.
-tak. Kiedy wracacie.- jutro albo za 2 dni jeszcze nie wiemy dokładnie.
-dobra ja muszę kończyć. Umówiłam się pa.- nie czekając na odpowiedź rozłączyłam się.
napisałam wiadomość do Dan.
„dzisiaj jest impreza idziesz xx”
Szybko dostałam odpowiedz
„o której, gdzie, kto idzie xx”
Zaczęłam się śmiać.
„a co książkę piszesz :P xx”
Dostałam odpowiedź już po kilkunastu sekundach.
„może… to jak powiesz mi? „
Uśmiechnęłam się
„ o 20 u mnie razem pojedziemy, nie wiem gdzie Coody zaproponował, nie wiem też kto będzie ale znając życie cała szkoła xx”
Kolejna odpowiedź
„będę za 20 minut razem się wyszykujemy”

Wstałam z kanapy. Odstawiłam miskę do zlewu. Dostałam sms. O co zapomniała zapytać zaśmiałam się do siebie. Zdziwiłam się nieznane.
„ubierz się ładnie. Też będę na imprezie. Bardzo podobałaś mi się wtedy w kinie gdy byliśmy z twoją siostrzyczką”
Łzy napłynęły mi do oczu. Po chwili spływały ciurkiem po polikach. Kolejny sms.
„nie płacz… jesteś zbyt ładna żeby płakać”
Otarłam szybko łzy i pobiegłam do siebie. Wbiegłam do garderoby. Za ciuchami miałam taki mój mały schron. Razem z Wiki zrobiłyśmy dodatkowe pomieszczenie o którym tylko my wiedziałyśmy. Rozsunęłam deski i weszłam do pomieszczenia. Nic tu nie było. Poza poduszkami na podłodze żeby wygodnie się siedziało. Zaczęłam szlochać. Tak bardzo się boję. Nie wiem ile czasu tak siedziałam. Usłyszałam jak ktoś chodzi po domu. Wystraszyłam się jeszcze bardziej.

-Maggie. Jesteś- kamień z serca. To Dan. Wybiegłam z mojej kryjówki.
Zeszłam na dół. Po salonie chodziła moja przyjaciółka.
-hej. Co ci się stało?- zapytała zatroskana. Przejrzałam się w lusterku. Byłam cała czerwona od płaczu.
-a nic zacięłam się.-palnęłam

-mam nadzieję że to nic poważnego.-uśmiechnęła się do mnie. Poszłyśmy do mojego pokoju. Zaczęłyśmy się wygłupiać. Robiłyśmy sobie głupie zdjęcia. Dan zrobiła mi jakieś głupie zdjęcie. Zanim się obejrzałam dodała je na fb, TT i IG. Wściekłam się na nią.

Po jakiś 10 minutach przyszedł Coody. Z nim też robiłyśmy sobie zdjęcia. Chłopak zrobił nam zdjęcie. 
Później Dan zrobił nam zdjęcie.
-dobra słońca koniec tego dobrego.-zaczęłam- trzeba się szykować.-powiedziałam
Coody rzucił się na mnie i zaczął całować. Zaczęłam się śmiać a ze mną chłopak i Dan. Przestał i rzucił się na dziewczynę. Łaskotał ją po brzuchu. Aż się ze śmiechu popłakałyśmy. Potem razem z Dan w odwecie rzuciłyśmy się na chłopaka. Powaliłyśmy go na łóżko. zaczęliśmy się siłować aż spadliśmy na podłogę.

-dobra dosyć. Idziemy się szykować.



Oczami Nialla.
Siedziałem na naszym spotkaniu dotyczącym porwania tej całej Danielle dla Johna. Nie mogłem się na niczym skupić cały czas myślałem o Maggie i o tym co mi powiedziała. Tyle przeżyła. Tyle przeszła. I to na dodatek przez człowieka pokroju mojego czy chłopaków. Wyłączyłem się z rozmowy jakieś 20 minut temu. Impuls kazał mi napisać do niej. Wyjąłem telefon.
„mam nadzieję że wszystko dobrze… jak się czuję księżniczka? Xx”
Nie minęła minuta i dostałem odpowiedź.
„lepiej. Idę dzisiaj na imprezę. Właśnie się szykuję. A ty co robisz J
Szybko napisałem odpowiedź
„siedzę na spotkaniu… nudy L
Kolejna szybka odpowiedź
„to rusz tą swoją seksowną dupkę i dawaj na imprezę :P”
Zaśmiałem się w głos. Wszyscy się na mnie spojrzeli. Patrzyli się na mnie jak na jakiegoś debila.
-ja się zbieram idę na imprezę.-powiedziałem wstając
-ja też chcę się zabawić-powiedział Harry.
-no właśnie dawno nigdzie nie wychodziliśmy- dodał Zayn
-no to ustalone idziemy wszyscy.-zakończył Liam. Poszedłem na górę się naszykować.

Oczami Maggie
Niall jest słodki. Martwi się o mnie. Czuję się przy nim bezpiecznie. Mogę mu wszystko powiedzieć i wiem że mnie wysłucha. Jednak nie wiem czy czuję do niego coś więcej. Jedno jest pewne. Czułam się przy nim swobodniej i bezpieczniej niż przy Coodym. To dziwne bo chyba raczej powinnam lepiej się czuć przy swoim chłopaku niż przy obcej osobie. Już od dawna czuję że oddalamy się od siebie. Musimy coś z tym zrobić. Cieszę się że Niall będzie na imprezie. Będę mogła sobie z kimś normalnie porozmawiać. Dan już prawie była gotowa. Ja dopiero się malowałam po 10 minutach makijaż był gotowy. Zabrałam się za włosy. Zakręciłam sobie loki. 20 minut później stałam w samej bieliźnie w garderobie i przeglądałam swoje sukienki. Poczułam ręce na biodrach
-coody nie teraz… muszę się szykować.- byłam do niego tyłem. Poczułam jak mnie puszcza jednak nadal czułam jego obecność.
-Maggie szybciej ile można się szykować.- usłyszałam krzyk z dołu. Zaraz. Zaraz. To Coody. Ale jak przecież on… szybko się odwróciłam nikogo nie było. Tylko karteczka na środku a na niej tylko jedno słowo
„kusisz”
Zauważyłam otwarte okno w sypialni. Szybko je zamknęłam. Jak on tu wszedł. Coraz bardziej się bałam. Już nawet w domu nie byłam bezpieczna. Odrzuciłam złe myśli. Choć tylko dzisiaj nie chcę o tym myśleć. Weszłam z powrotem do garderoby. Zdecydowałam się na tą sukienkę. 

do tego czarne szpilki.

Spryskałam szyję perfumami. Do kopertówki schowałam telefon, portfel, kosmetyczkę i perfumy. Zgasiłam światło i zeszłam na dół. Zobaczyłam Dan w korytarzu wyglądała ślicznie. Miała na sobie taką sukienkę.

Zakładała właśnie szpilki. Z kuchni wyszedł Coody.
-ślicznie wyglądasz. Warto było tyle czekać. Dobra zbieramy się.-powiedział

Wyszliśmy z domu. Czekała na nas taksówka. Dojechaliśmy po jakiś 20 minutach. Wysłałam sms adres do Nialla. Weszliśmy do klubu. Było bardzo dużo osób. Dużo ludzi ze szkoły. Było ciemno jednak migające światła i lasery co jakiś czas rozświetlały salę. Czułam się jak w jakimś filmie. Bolały mnie oczy od tego wszystkiego. Jednak po dłuższej chwili przywykłam. Podeszliśmy do baru. Strzeliliśmy sobie dwie lufy na dobry początek. Delikatne szumienie w głowie. Poszliśmy tańczyć. Tańczyliśmy w trójkę cały czas. Po jakiś 30 minutach Dan poszła na podryw. Więc zostaliśmy sami. Tańczyliśmy jeszcze 3 piosenki po czym chłopak poszedł do łazienki a ja do baru. Wtedy zobaczyłam przeciskającego się w moją stronę wysokiego blondyna. Uśmiech od razu pojawił się na mojej twarzy…





Oczami Liama

Niall cały czas jarał się tą imprezą. Nigdy taki nie był. Może poznał jakąś dupe. Od 2 dni taki jest. Cały czas szczerzy się do telefonu. Ciekaw jestem jak wygląda jego „zdobycz”. Znając życie wyrwał jakąś zajebistą laseczkę. Bardzo się wystroił na imprezę. Jechaliśmy autem. jechaliśmy ja, Niall, Lou i Zayn. Harremu się nie chciało. Powiedział że sobie sprawi towarzystwo. On prowadził. W trakcie dostał sms. Pewnie z adresem. Podjechaliśmy pod nasz ulubiony klub. Oczywiście weszliśmy bez kolejki bo nasz „kolega” jest tu bramkarzem. Pierwszy raz widziałem tu tyle ludzi. Widziałem jak Niall cały czas się rozglądał. Pewnie szukał swojej dupy. Zobaczyłem jak jego twarz się zmienia. On się szczerze uśmiechał. To musiało być coś więcej. Więcej niż laska na jedną noc. Przepychał się do baru. Spojrzałem w tamtą stronę. Podszedł do jakiejś brunetki. Mocno ją przytulił i dał buziaka w policzek. Podszedłem bliżej. Stałem już bardzo blisko tej parki. Laseczka była zajebista jednak widziałem tylko jej figurę bo siedziała do mnie tyłem. Widziałem jak blondyn zachowuje się przy niej. Był inny niż przy nas. Taki spokojny i opanowany. Poprosił ją do tańca. Zgodziła się. wtedy wstała i odwróciła się w moją stronę.To nie możliwe przecież to MOJA Maggie. To znaczy nie moja ale bym chciał żeby była moja. Co ja gadam nigdy nie będzie moja bo jestem cholernym i bezuczuciowym dupkiem. Widziałem jak dobrze się razem bawią. Widziałem jak dziewczyna śmieje się z jego żartów. Czule dotyka jego ramienia. Poczułem coś dziwnego w sercu. Czy to może być zazdrość? Nigdy czegoś takiego nie czułem. To ja powinienem być na jego miejscu. To ja powinienem ją rozśmieszać. Ale jestem takim dupkiem. Zniszczył bym ją. To byłaby największa zbrodnia. Nie chciałem na nich patrzeć.

Oczami Maggie
Tańczyłam w najlepsze z Niallem. Było bardzo miło.
Ubawiłam się z nim. Czułam się tak…swobodnie. DJ puścił wolną piosenkę. Popatrzyłam na chłopaka. Uśmiechnął się do mnie. Podeszłam bliżej i wtuliłam w niego. Poczułam ręce na mojej tali. Kołysaliśmy się w rytm muzyki. Nagle usłyszałam

-odbijany.-zapytał. Nie wiedziałam kto to bo dobrze nie usłyszałam. Odczepiłam się od chłopaka i odwróciłam się.  coody. Uśmiechnęłam się.
-Niall to jest Coody mój chłopak. Coody to Niall mój przyjaciel.- widziałam uśmiech na twarzy Nialla. Może nie wiedział że uznaję go za przyjaciela. Chłopak odszedł do baru a ja zaczęłam tańczyć ze swoim chłopakiem. Byliśmy blisko siebie. Tak blisko jak się tylko dało.
-może dokończymy to co zaczęliśmy rano.-powiedział mi do ucha.
Kiwnęłam twierdząco głową. Złapał mnie za rękę i pociągnął w stronę łazienki. Historia lubi się powtarzać. Weszliśmy do kabiny. Mocno się całowaliśmy.
-cholera nie mam portfela. Zostawiłem w kurtce. A kurtkę w szatni. Zaraz wracam nie zaczynaj beze mnie.-zaśmiał się i wyszedł z łazienki. Czekałam dłuższą chwilę. Jednak nadal nic. Nie przychodził. Gdy miałam już wychodzić drzwi się szybko i mocno otworzyły. Jednak to co zobaczyłam mnie przeraziło.
-Tom.-wyszeptałam bardziej do siebie. Trzymał w ręce jakąś strzykawkę.
-zabawimy się jak za starych dobrych czasów.-po tych słowach rzucił się na mnie. Moje krzyki na nic się zdały. Było zbyt głośno…



Oczami Liama
Siedziałem przy barze pijąc kolejny kieliszek. Nie mogę przestać o niej myśleć. O nich. Z resztą skąd Niall mógł wiedzieć. Boli mnie tylko to że to on był na tyle odważny by zrobić pierwszy krok. Patrzyłem na całą akcję. Jak tańczą później podchodzi ten pedał który z niewiadomych mi przyczyn jest jej chłopakiem. Niall wyszedł z klubu. Chciałem za nim iść jednak coś kazało mi zostać. No i miałem rację. Po jakimś czasie poszli do łazienki. Wiem co się zaraz wydarzy. Czy chcę to wiedzieć. Chcę wiedzieć ile tam będą siedzieć. Chyba nie. Lecz po chwili ten chłopak wyszedł. Ciekawe po co. Coś kazało mi tam iść. Bijąc się z myślami zauważyłem jak jej chłopak opuszcza klub z jakąś kobietą. Dupek. Poszedłem do łazienki. Chciałem sprawdzić czy z nią wszystko ok. w drzwiach minął mnie jakiś mężczyzna. Twarz jakaś znajoma. Ale się nie przyglądałem. Wszedłem do środka. To co ujrzałem było straszne…










************************
PRZEPRASZAM PRZEPRASZAM PRZEPRASZAM. wiem że jest do kitu.:(
może choć trochę się wam spodoba. mam nadzieję 
teraz wystarczy mi tylko 25 komentarzy ;)
kocham was
Hazzowa :****




niedziela, 23 marca 2014

ROZDZIAŁ 5


uwaga rozdział zawiera sceny +18 :D


Oczami liama.
Cały czas myślę o tej ślicznotce. Nie wiem co się dzieje. Jest taka śliczna. Jezu co jest ze mną nie tak. Kilka lat temu już stałbym pod jej domem i prosił o spotkanie. A teraz. Teraz wszystko się zmieniło. Ja się zmieniłem. Wszysko zaczęło się 5 lat temu…

Wspomnienie.*
-mamo wychodzę do Kate.-krzyczałem wychodząc z domu.
-dobrze tylko nie wracaj zbyt późno. – powiedziała moja rodzicielka.- nie chcę się o ciebie zamartwiać.
-jasne mamo będę dzisiaj dość wcześnie bo Kate wyjeżdża dzisiaj do babci na weekend.- mówiłem całując ją w policzek.
-pozdrów ją i jej rodziców od nas.-uśmiechnęła się i wróciła do kuchni.
-dobrze. Pożyczam auto.-krzyknąłem biorąc kluczyki.

-jasne.-odkrzyknęła. Wyszedłem z domu. Był początek lipca. Jednak jak na Londyn to nie zależnie czy jest lato czy jesień pogoda prawie zawsze jest do dupy. Dzisiaj było bez wyjątku. Wszedłem do BMW mamy i ruszyłem do Kate miałem 30 minut samochodem. Jechałem śpiewając sobie pod nosem. Jutro wypada 3 rocznica śmierci taty i starszej siostry. Zginęli w wypadku samochodowym spowodowanym przez pianego kierowcę. Zrobiło mi się ciężko na sercu. Poczułem łzy napływające do oczu. To wszystko moja wina. Ja wtedy miałem jechać na te cholerne zakupy. Jednak nie chciało mi się i namówiłem tatę i siostrę. Nigdy sobie tego nie wybaczę. Właśnie dojechałem pod jej dom. Otarłem poliki. Wyszedłem z auta. Podszedłem do drzwi. Jej mama zaprosiła mnie do domu. Przesiedziałem u niej 4 godziny. Zaczęło sie ściemniać. Postanowiłem wracać do domu zeby mama sie nie martwiła. Pożegnałem sie z KAte. Nie będę jej widział aż 3 dni. Wszedłem do samochodu. W drodze do domu miałem jekies dziwne przeczucie ze coś sie złego stało. Podjechalem pod dom. Wszedłem do niego. Była 22 a w środku panowała grobowa cisza.
- mamo. Jesteś.- zapytałem. Nie uzyskałem odpowiedzi. Wszedłem na gore. Zwziwilem sie jej drzwi były zamknięte. Zacząłem sie dobijać. 

-mamo otwórz. - denerwowałam sie. Zacząłem mocno uderzać. Postanowiłem ej wyważyc. Zrobiłem krok do tylu i z całej siły kopnale  w nie. Widok był przerażający. To nie moze byc prawda.Podbieglam do łóżka na którym leżała mama w kałuży krwi. 
- mamo ocknij sie.- krzyczałem. Jednak nie pokazywała żadnych oznak życia. Zadzwoniłem na pogotowie i na policję. Obok niej zauważyłem kartkę. Wziąłem ja i przeczytałem.

Trzeba było z nami nie zaczynać.

! Nie to nie moze byc prawda. Kilka tygodni temu moja mama straciła prace wiec postanowiłem jej pomoc. Wpadłem w złe towarzystwo. Musiałem brać udział w bijatykach. Gdy chciałem z tym skończyć powiedzieli ze tego pożałuje.Po 5 minutach przyjechała karetka. Chwile pózniej policja.   
- przykro mi. Pana matka nie żyje powiedział lekarz.- zmarła jakieś 2 godziny temu. Najprawdopodobniej wykrwawienie. Żadna rana nie była aż tak poważna zeby zadać śmiertelny cios.-powiedział. Policja rozwiązała moja mamę. Dopiero teraz 
zauważyłem ze była przywiązana do cholernego łóżka. Płakałem gdy chowali jej blade ciało do czarnego plastikowego worka. Nie zostawię tak tego. Musze ja 
pomścić. I pomscilem. Zabiłem wszystkich po kolei. Nie czułem niczego gdy zadawalem ostateczny cios. Wtedy dotarło do mnie kim jestem. Bezdusznym
 kryminalista. Wyjechałem z Anglii. Zamieszkałym w miami. Rok pózniej poznałem chlopakow. Od tamtej pory trzymamy sie razem.Z moich rozmyślań wyrwało mnie pukanie do drzwi. Po chwili sie otworzyły. Stal w nich Niall.
-li wszystko ok.- zapytal
- tak- powiedziałem szybko 
- widzę ze nie- wszedł do pokoju i usiadł na łóżku.- musimy pogadać - zaczął.


Oczami Maggie
Wracałam od Dan. Robiliśmy dekoracje na jutro. Było juz ciemno. Mam nadzieje ze Coody jest w moim domu. Jutro zdejmą mi ten głupi kołnierz. Ulice były puste. Czułam jakby ktos mnie śledził. Odwrocilam sie. Nikogo nie widziałam. Zaczęłam sie bać. Przyspieszylam krok. Czułam sie obserwowana. Nie zauważyłam jak wpadłam na latarnie. Odbiłem sie od niej i.. Nie upadłam ktos mnie złapał.

- witaj. Tesknilas.- zapytał. Czułam jak puls mi przyspiesza. To jakis koszmar.
Znałam ten głos zbyt dobrze. Wszędzie bym go poznała. Nigdy o nim nie zapomnę.
-Tom-szepnelam. Nic nie mogłam powiedzieć
- pamiętasz mnie. Jak miło. Myślałaś czasami o mnie. Ja o tobie każdego pieprzonego dnia w pieprzonym więzieniu.
- czego ty chcesz- zapytałam przełamując sie.
- ciebie. -uśmiechnął sie triumfalnie 
Przeraziłem sie. Chciałam sie wyrwać jednak on wyjął nóż. Boze zrobiłam wielkie oczy.
-zastanawiałem sie jak cie wykończyć. Jednak teraz tego nie zrobię bo nie było by całej zabawy. Chce żebyś wiedziała ze mam cie cały czas na oku. Nie zapominaj o 
tym- uśmiechnął sie i zniknął w ciemnościach.Stałam tak jesCze chwile. Analizowalam wszystko co sie przed chwila wydarzyło. Tego było juz zbyt wiele. Powoli to zaczęło mnie przerastac.usiadlam na ławce i zaczęłam płakać.
Było juz grubo po północy. Słyszałam jak ktos idzie w moja stronę. Ktos usiadł obok mnie. 
Podniosłam głowę. Obok siedzial przystojny miebieskooki blondyn. Patrzył sie na mnie pięknymi oczami. Był taki przystojny. Uśmiechnął sie do mnie czule.
- czemu taka śliczna dziewczyna siedzi w parku sama i na dodatek płacze.-zapytał 
- to długa historia.- zaczęłam 
- mam czas nie wiem jak ty stoisz z czasem ale mnie sie nie spieszy- powiedział siadajac bliżej. Dotykał juz mojego ramienia. Czułam ze jemu moge zaufać. Jednak czy chciałam opowiadać historie tak dla mnie bolesna.
Przelknelam głośno sline. Chłopak zaważył ze to dla mnie trudne wiec obial mnie ramieniem. Zrobiło mi sie cieplej na sercu. Poczułam sie przy kim ważna. 
Usmiechnelam sie do niego. 
-nawet nie znam twojego imienia- zaczęłam 
- jestem Niall.- podał mi rękę- a ty? Zapytał 
Maggie- odpowiedziałam z jeszcze większym uśmiechem. Podałem mu rownież rękę a on delikatnie muszą ja swymi ciepłymi malinowymi ustami.
- wiec słucham. - powiedział. Westchnelam- nie puszczę cie dopóki mi nie powiesz.- zasmial sie ja rownież
- wiec od czego by tu zacząć.- zaczęłam zbierać myśli
- najlepiej od początku.- powiedział 
- myśle ze nie starczyło by nam nocy.- zasmialam sie. 
- w takim towarzystwie moge przesiedzieć na tej ławce wieczność.

- to miłe.- powiedziałam.- wiec wszystko zaczęło sie 2,5 roku temu...
-Ja i moja  bliźniaczka Wiki szykowaliśmy sie na imprezę do mojego chłopaka Coodyego. Jak zwykle ona musiała sie szykować ponad 2 godziny.- na samo to wspomnienie usmiechnelam sie - była idealna pod każdym względem. Krąży nam mówił ze jesteśmy takie same jednak my widziałyśmy różnice, były ogromne. Nie wiem jak inni ich nie rozpoznawali. Ale mniejsza o to. Byłyśmy juz pod jego domem. Było bardzo dużo ludzi. Połowy nie znałam. Trochę sie czułam nieswojo. Impreza, alkohol, prochy. Norma. Jednak ja nie należałam do tych wszystkich osób które upijaly sie do nieprzytomności. Siedziałam z Wiki. Podszedł do nas pewien chłopak. Podrywał nas obie. Nie lubiłam takich ludzi. Denerwuje mnie nadpewnosc
 siebie. Jednak po mimo tego wszystkiego wydawał sie miły. Wymienił sie z WIki numerami i sie zaczęło.
Pisali codziennie. Wiki mówiła ze to ten jedyny. Czuły romantyczny, opiekuńczy. Jednak mnie coś w nim nie pasowało. Było w nim coś mrocznego. Pewnego dnia 
dokładnie 2 lata temu 1 maja zaprosił ja do kina co najdziwniejsze mnie tez. Powiedział ze bardzo mnie lubi i zeby nie było mi smutno pojedziemy w trójkę. Było na prawdę miło... Do czasu. Zaproponował nam podwiezienie do domu. To był największy błąd w moim życiu.
Wywiózł nas do jakiegoś lasu. Tam przetrzymywał nas ponad 2 tygodnie.
To było straszne- łzy płynęły mi po polikach strumieniami. Niall mnie tylko tulił nie raczył mi przerwać.- potem. Potem mnie zgwałcił. Nie pamietam dokładnie ile razy. Dawał mi jakieś narkotyki po których odplywalam. Któregoś dniaWiki mu sie przeciwstawila. Strasznie sie wściekł. Zaczął ja bić mnie tez. W końcu tak ja pobił ze straciła przytomność. Wtedy.- zaczęłam szlochac. - zgwałcił ja na moich oczach. To było straszne. Do dzisiaj prześladują mnie te sceny.
- twoja siostra tez to przeżywa tak jak ty?- zapytał chłopak
- nie wiem bo ja zakatował. Znaleźli nas przez przypadek. Jakis mężczyzna był na spacerze z psem i usłyszał nasz krzyki. Mnie ledwo odratowali ale Wiki. Wiki umarła zanim dojechali do szpitala.
Siedzieliśmy w ciszy. Chłopak nic nie mówił tylko tulił mnie do siebie. Tego mi wlasnie brakowało. Powoli uspokajalam sie w jego ramionach.
-pomiczylam ci koszulkę- powiedziałam 
-nie cie nie stało. Wyschnie- puścił mi oczko. Zasmialismy sie.
Dopiero co go poznałam a czuje jakbyśmy znali sie całe życie. Siedzielismy tak jakis czas. Czułam sie bezpieczna w jego ramionach. 
- to czemu teraz palakas.- przypomńialy ci sie te złe wspomnienia- zapytał
- Nie tom wyszedł na wolność i mnie prześladuje. -zaczęłam. Spojrzalam na zegarek. Było po 3 w  nocy. Swietnie. 
- wiesz co ja juz musze iść- zaczęłam 
- odprowadze cie. Nie chce zeby coś ci sie stało.
- dziękuje to wiele dla mnie znaczy.- powiedzialam wstawać z ławki. Zamierzaliśmy
 do mojego domu. Bardzo dobrze sie nam rozmawiało. Doszliśmy do mojego domu.

- do zobacżenia. Mam nadzieje.- powiedziałam i dałam mu buziaka w policzek.  
Weszłam do domu i poszłam do siebie. Zobaczyłam ze Coody smacznie śpi w moim 
łóżku.
Uśmiechnęłam sie sama do siebie. Położyłam sie obok. Nawet nie wiem kiedy zasnęłam.Obudziłam sie było koło 8. Nigdy nie spałam do późna. Weszłam pod prysznic. Ubrałam sie w to.
I obudziłam Coodyego. Razem pojechaliśmy do szkoły. Cały czas myślałam o tajemniczym NIallu. Pojawił sie z nikad. Powiedzialam mu cała swoją historie. On mnie wysłuchał. To mu trzeba przyznać. Potrafi słuchać. Weszliśmy do szkoły. Trwały jeszcze lekcje. Jesli nie bedzie dzisiaj dużo roboty pojadę w trakcie do szpitala zeby zdjeli mi to cholerstwo z szyi. Weszliśmy na sale. Aż oniemiałam. Stal tam dyrektor z Radciffem. Czego on tu szuka. Dan juz na nas czekała. Z pogarda patrzyła na mojego nauczyciela. Ona i Coody wiedza ze mnie podrywa. Przysłuchiwala sie ich rozmowie. W trakcie tego robiła dziwne miny. Gdy usłyszeli ze weszliśmy cała 3 odwróciła głowy w nasza stronę. Trzymalismy sie za ręce i uśmiechnięci szliśmy w ich stronę. Miny jakie gościły na ich twarzach.
Dyrektor- uśmiechnięty.
Dan- uśmiechnięta
Radcliffe- wkurwiony na maxa.
Cieszylam sie ze sie zdenerwował. Niech wie ze ja jestem szczęśliwa.
- dobrze ze juz jesteście.- zaczął dyrektor. - jako ze jest jeszcze trochę pracy do zrobienia poprosiłem aby któryś z nauczycieli wam pomógł. Pan Radcilffe sie zaoferował- uśmiechnął sie do nas. Czułam jak dłonie Coodyego zaciskają sie w pięści co mnie trochę zabolały. Szepnelam mu do ucha zeby sie nie martwił i pocałowałam w policzek.
- jak słodko.- powiedział dyrektor.- jesteście najslodsza parą w szkole. Zgodzicie sie ze mną.- dodał
- pewnie ze tak.- uśmiechnęła sie moja przyjaciółka. Jednak nie miała juz takiej uśmiechniętej miny. Radcilffe coś muknal pod nosem.
- panie dyrektorze czy będę mogła wyjść trochę wcześniej. Musze jechać do szpitala.- widziałam jego minę zanim zdążył coś powiedzieć na pewno coś w stylu  co sie stało ze jedziesz do szpitala. Wskazałem na kołnierz.
- naturalnie ze będziesz mogła. Jednak ktos dorosły musi pojechać z tobą zeby mieć na ciebie oko.- powiedział.
- ja to zrobię.- nie tylko nie to. Radcliffe sie do mnie uśmiechnął.
- no to ustalone. Maggie powiesz panu Danielowi kiedy będziesz chciała jechać a on cie zawiezie i odwiezie do domu.
- wołem zeby do szkoły bo tutaj zostanie moje auto.- powiedziałam.
Dyrektor wyszedł a my zostaliśmy z nim sami.Cały czas czułam sie obserwowana. To mnie juz dobijalo. Nie mogłam sie skupić na wykonywaniu dekoracji. Czułam jak wypala mi dwie dziury w plecach. Popatrzyłam na Coodyego. Uśmiechnął sie do mnie podszedł i wziął za rękę. Patrzył mi w oczy. Woedzialam o co mu chodzi. Na moich polikach pojawił sie lekki rumieniec.
- zaraz wrócimy powiedział- Coody nie odrywajac wzroku z mojej twarzy. Uśmiechnął sie zadziornie. Dan wiedziała o co chodzi. Wydaje mi sie ze radcliffe sie domyślał. Nie miałam ochoty na niego patrzeć tylko wyszliśmy z sali. Ruszyliśmy szybkim krokiem. Po chwili byliśmy juz na miejscu. Weszliśmy do jednej z kabin. Było w niej mało miejsca ale nie zwracaliśmy na to uwagi. Coody zaczął mnie całować bardzo namiętnie. Powoli pocałunki zmieniały na dekolt. Czułam przypływ emocji. Czy jestem na to gotowa. Chyba tak. Po chwili byliśmy juz w samej bieliźnie. Czułam sie cudownie.Coody dotykał mnie czule. Cieszę sie. Juz po chwili pozbył sie mojej bielizny. Jechałam z rozkoszy gdy piescil moje piersi. Czułam ze uginają sie moje kolana. Otarliśmy sie o jego krocze. Szybko zaciągnęłam jego bokserki. Z tylnej kieszeni spodni wyciągną portwel a z niej prezerwatywę. Zarumienilam sie gdy wkładają ja na swój członek. Był ogromny. Przygryzlam dolna wargę. Przyparl mnie do ściany. Ręce miał na mojej pupie podniósł mnie lekko do góry

złapałam sie za jego kark cholernie przeszkadzał mi ten kołnierz. Pocałował mnie czule. Oplotlam jego biodra nogami. Czułam narastające podniecenie.Delikatnie i ostrożnie wszedł we mnie. Jeknelam z rozkoszy gdy mnie wypełnił. Calowalismi sie bardzo namiętnie. Chłopak zaczął sie poruszać co sprawiało mi ograna przyjemność. Czułam ze zaraz dojdę. Patrzyłam w jego oczy były wypełnione miłością i pożądaniem. Usmiechnelam sie do niego. Poruszał sie coraz szybciej. Jeknelam. Czułam ze zaraz dojdę.Jednak nie było mi dane dojść. Jemu tez. Usłyszeliśmy pukanie do drzwi. Cholera. Staliśmy tak nawet nie wiem ile. Próbowaliśmy złapać oddech. Coody oparł czoło o moje i wyszedł ze mnie.
- dokonczymy pózniej.- szepnął. Ubralismy sie szybko i wyszliśmy z kabiny. Tylko nie to. Pod drzwiami stał nie kto inny jak Daniel Radcliffe. Cholernym dupek. Wszystko psuje.
- panie Willams powinien pan iść pomoc koleżance bo sama nie daje rady. Natomiast Maggie my musimy porozmawiać. Zapraszam do mnie.
Wściekałam sie. Nie miałam zamiaru z nim iść i zostawić chłopaka. On raczej tez nie miał zamiaru mnie z nim samej zostawić.
- jeżeli zaraz nie pójdziesz na sale Willams zostaniesz w ostatniej klasie jeszcze jeden rok chcesz tego.Dodał. Niechętnie pokazałam coodyemy zeby poszedł. Wyszedł z łazienki i poszedł na sale do Dan. Ja natomiast poszłam za nauczycielem do jego gabinetu. Usiadł za biurkiem i pokazał gestem żebym rownież zajęła miejsce. Usiadłam na przeciwko niego.
- czemu mi to robisz.- zapytał załączając swoje dłonie razem.Zrobiłam wielkie oczy. O co mu do cholery chodzi. Nie rozumiem tego faceta.
- przepraszam ale nie rozumiem pana.-zaczęłam
- wiesz o co mi chodzi. O ciebie i Willamsa.- powiedział z grymasen na twarzy.
- po pierwsze on ma imię a po drugie czemu pan nie moze nas zaakceptować. - zapytałam
- bo ty nie powinnaś byc z nim.-zaczął
- tylko z panem?- zapyalamam z ironią
- dokładnie - uśmiechnął sie do mnie. Wstał i obszedł biurko. Stał przede mną. Oparł sie o deskę. Skrzyżował ręce na piersi.
- pan chyba żartuje.- zaczęłam
- nie. Wiesz ze nie mam w zwyczaju żartować.
- wie pan co powinnam juz wracać. Musze im pomoc.- wstałam jednak on mnie przytrzymal. Zbliżył sie na niebezpieczna odległość.chcialam coś zrobic jednak nie mogłam. Złapał moje dłonie. Czułam sie bezradna. Złe wspomnienia do mnie wróciły. Poczułam jak łzy zbierają sie w oczach. Mocno wpil sie w moje usta. Nie wiedziałam co mam zrobic. Przyszło mi coś do głowy. Z całej siły jaka miałam kopnelam go w krocze. Zgiął sie w pół i mnie puścił. Szybko uciekłam z gabinetu. Wybielam ze szkoły. Nawet nie wiem dokąd zamierzałam. Nie oglądając sie biegłam ile sił w nogach. Wtedy na kogoś wpadłam. Cholera. Upadłam na ziemie.Poczułam ze ktos mi pomaga wstać. Poniosłam głowę i zobaczyłam te śliczne niebieskie oczy.
- hej Maggie- powiedział Niall
- hej pamiętasz moje imię.- zdziwiłam sie
- nie da sie zapomnieć. Co sie stało. - zapytał widząc moja zapłakaną twarz.
- masz chwile- zapytałam z nadzieja. Musiałam sie komuś wyżalić
- wiesz co miałem coś załatwić ale to nie jest nic ważnego.- powiedział. Usiedliśmy na ławce. Na tej samej co wczoraj. Opowiedziałam mu cała historie z dzisiejszego dnia. Chłopak słuchał uważnie. Przytulil mnie do siebie. Czułam sie bezpieczna. Dawno sie tak nie czułam. Siedzieliśmy tak jakis czas. Poczułam wibracje telefonu. SMS od Coodyego.
"Gdzie jesteś martwię sie"
Odpisalam szybko.
"Poszłam do szpitala nie martw sie nic sie nie stało"
Wysłałam wiadomość.
- wiesz co Niall ja musze lecieć do szpitala.
- a co sie stało.- zapytał zmartwiony. Wskazałam palcem na kołnierz.
- to moze cie odprowadze i tak idę w tamta stronę.
- z chęcią to co idziemy.- zapytałam
- pewnie.- wstalismy z ławki i skierowaliśmy sie w stronę szpitala.
Gdy do niego dochodzilismy niall stanął na przeciwko mnie.
- dasz mi swój numer. Moze jeszcze kiedyś będę potrzebny. - zapytał niepewnie.
- jasne.- wzięłam jego telefon. Zapisałam swój numer. Nie zauważyłam jak blondyn zrobił mi zdjęcie.
- ej bez takich. Po co ci to zdjęcie. Będziesz do niego wzdychał przed snem- zasmialam sie. On tez.
- nie. Chce mieć zdjęcie kontKtowe. Uśmiechnął sie do mnie.
- to do zobaczenia.- dał mi buziaka w polik i odszedł szybkim krokiem.
Weszłam do szpitala. Od razu przywitał mnie lekarz. Zaprowadził mnie do jakiejś sali. Zdjął mi kołnierz i zlecił rutynowe badania. Gdy siedziałam w poczekalni dostałam SMS. Nieznany.
"Mam nadzieje. Ze jest wszystko dobrze. Zapomniałem powiedzieć ze ładnie dziś wyglądasz. Niall xx" usmiechnelam sie do telefonu i Odpisalam
"Tak jest dobrze tylko  musza zrobic mi jeszcze badania. Dziękuje xx"
Przyszedł lekarz.
- musimy porozmawiać o pani wynikach...




Oczami Nialla.
-kurwa Horan.-mówił do mnie Lou.- to tylko rabunek. Wchodzimy. Wychodzimy. Szybko zakładaj to na głowę- rzucił mi kominiarkę. Wciągnąłem ją na głowę. Wbiegliśmy do jubilera. Celowałem bronią w właściciela. Widziałem strach w jego oczach. Nie zdążył nic zrobić bo już wybiegaliśmy z łupem. Weszliśmy do auta i z piskiem opon odjechaliśmy. Uspokoiłem oddech. Cholera pierwszy raz do kogoś celowałem. To trudniejsze niż myślałem. Poczułem wibracje w kieszeni. Maggie.
„załamana… masz czas na wysłuchanie mnie xx”
Musiało coś się stać. Szybko odpisałem
„za 20 minut na naszej ławce  xx”.
-lou wysadź mnie tu muszę załatwić ważną sprawę.-powiedziałem

-no dobra. Tylko pamiętaj za 3 godziny mamy zebranie. Jak cie nie będzie to Liam się wkurwi.-powiedział zatrzymując się na poboczu. Pobiegłem szybko do parku. Na ławce siedziała drobna postać miała podkulone nogi a głowę schowaną w kolana.
Podbiegłem do niej. Trzymała jakąś kartkę. Strasznie szlochała. Przytulilem ja do siebie. Czekałem ax się uspokoi i mi wszystko wyjaśni po jakiś 10 minutach mogła normalnie rozmawiać. 
- Niall ja...-zawachala się - właśnie się dowiedziałam że... Że mam raka. Wszystko się wali. Wszystko jest do dupy.-otarla łzy z policzka. Nie wiem jak jej pomóc. Tyle wycierpiala i jeszcze coś takiego.
-cii wszystko będzie dobrze. coś wymyślimy. odprowadzę cię do domu. musisz odpocząć.



Oczami Maggie
szliśmy w ciszy co jakiś czas chłopak na mnie zerkał. doszliśmy do mojego domu. weszłam do środka.
napisałam SMS do Nialla
"dziękuję"
szybko dostałam odpowiedz
"drobiazg... nie smutaj księżniczno xx"
uśmiechnęłam się do siebie. to było bardzo miłe weszłam do pokoju. na łóżku siedział Coody. uśmiechnął się do mnie.
-masz ochotę na imprezę?-zapytał...


















**************************
hej przepraszam że dopiero teraz. mam nadzieję że mnie nie udusicie. miałam go dodać wczoraj ale nie był jeszcze gotowy. zaskoczyłyście mnie tą prędkością. :))))
teraz z uwagi na to że wam tak dobrze idzie 35 komentarzy. :))) muszę mieć czas na napisanie kolejnego rozdziału.