środa, 30 lipca 2014

Epilog rok później 

Oczami Liama

Minął już rok od tamtego dnia. Tygodniami siedziałem przy zmasakrowanej Maggie. Nie wiem jakim cudem przetrwała. Była już na granicy ze śmiercią. Jednak nasza miłość okazała się silniejsza. Dzięki niej wyzdrowiała, a ja Cieszyłem się każdym dniem z nią. Wspólnie doszliśmy do wniosku ze wyprowadzimy się z tego cholernego miejsca. I tak oto znaleźliśmy się w Londynie. Maggie znienawidziła Nialla za to co nam zrobił. Nie chciała go widzieć na oczy zresztą ja tak samo. 3 miesiące temu dowiedzieliśmy się ze Maggie jest w ciąży. Jeszcze nigdy nie byłem tak szczęśliwy. Miałem przy sobie mój największy skarb. Dwa tygodnie temu poprosiłem Maggie o rękę. Bez zastanowienia się zgodziła. Wszystko przebiegało tak jak jej obiecałem rok temu. Zamieszkaliśmy razem w małym domku obok Jeziorka. Niedługo mieliśmy wziąć ślub a nasza rodzina powoli się powiększała. Dowodem był jej rosnący brzuszek. Przez ostatni rok bardzo się zmieniłem. Byłem spokojny i opanowany. Tak jak przed morderstwem mojej mamy. Z biegiem czasu nie wyobrażam sobie ze miałbym wrócić do tego wszystkiego. Byłem szczęśliwy wiodąc spokojne życie z kobieta moich marzeń u boku. Wiem ze nie zasługuje na jej miłość jednak po mimo moich wad ona przy mnie została i przez to kocham ja jeszcze bardziej. Zmieniła mnie w lepszego człowieka i za to będę jej wdzięczny do końca życia. Jedyne co mogę jej dać to bezgraniczną miłość. I tak właśnie zamierzam zrobić. Rozpieszczając ja i kochając do końca swoich dni. I jeżeli mielibyśmy żyć 100 lat chciałbym żyć jeden dzień krócej żeby nie żyć bez niej. Wiem ze nasza miłość jest wieczna i nigdy jej nie zostawię. Moje serce bije tylko dla niej. I tak jak obiecałem ofiarując jej bukiet róż. Zostawię ja tylko wtedy gdy ostatnia róża zwiędnie. Ostatnia róża trzyma się nadal i stoi w naszej sypialni na znak naszej bezgranicznej miłości.




**********************
hej nie mogę uwierzyć że to już koniec. Będę tęsknić za Maggie i Liamem. Jednak już niedługo ruszamy dalej z kolejnym opowiadaniem. Tym razem głównym bohaterem będzie Niall. Nasz przystojny blondynek. za 10 komentarzy pojawi się zwiastun i postacie.
mam nadzieję że ze mną zostaniecie i będziecie czytać kolejne opowiadanie. 
zapraszam was też na nowego bloga którego prowadzę z koleżanką. http://iwillneverletyoudown1d.blogspot.com/. Jak widzicie zmienił się też wygląd bloga. Mam nadzieję że się wam podoba. Mi szczerze bardziej niż poprzedni wygląd :D
KOCHAM WAS 
Hazzowa :****

piątek, 25 lipca 2014

ROZDZIAŁ 34





Oczami Maggie. 

To chyba jakiś sen. Koszmar. Nie słyszałam już nic innego. Nic nie czułam i nic nie widziałam. Przez moją głowę przebijało się tylko jedno zdanie. Wwiercało się w moją głowę. "Liam nie żyje."
Jak to możliwe. Nagle poczułam że ktoś mną szturcha. Nagle wyrwałam się z zamyślenia. Potrząsał mną Harry.
-Maggie...Maggie?-pochylał się nade mną. Czemu się pochylał. Nagle zauważyłam że reszta też to robi. Coś jeszcze do mnie dotarło. Ja leżałam na kanapie. Zemdlałam?
Pobiegłam szybko do siebie. Trzasnelam drzwiami. Zaczęłam krzyczeć opadająca na podłogę.
- dlaczego mnie zostawiłeś.- krzyczałam niewiadoma do kogo. Łkałam głośno. Poczułam oplatajace mnie ręce. 
- zostaw mnie chce byc sama.- odepchnelam...Harrego.
- nie teraz nie możesz byc sama.- powiedział przytulając mnie do siebie. Powoli zaczynałam sie uspokajać. 
- Niall powiedział co sie stało.- zapytałam 
- tak. Pojechali... Pojechali dorwać Toma. On zabił Johna i usłyszał strzał. Był pewien ze to Liam zabił Toma... Ale niestety...- przerwał widząc ze swierze łzy pojawiają sie w moich oczach.- idź lepiej spać. 
- nie dam rady. Nie moge. Idę sie napić.- wstałam z podłogi i zeszłam na dół. Całe szczescie nikogo nie było ani w salonie ani w kuchni. Nalalam sobie wody do szklanki. Nie zdążyłam nawet wypić połowy gdy rozległo sie głośne i niecierpliwe pukanie do drzwi. Jako ze byłam jedyną osobą na parterze to ja musiałam iść i otworzyć. Niechętnie zwlekałam sie z kuchennego krzesła i 
podeszłam do frontowych drzwi. Otworzylam je i przeżyłam szok.
 Na schodach leżało martwe ciało. 
- Coody.- zaczęłam niemiłosiernie głośno krzyczeć. Osunelam sie na podłogę chowajac głowę w kolana. Usłyszałam pieski opon odjezdzajacego samochodu. Usłyszałam ze ktos zbiega po schodach. Nagle pojawili sie wszyscy domownicy. Momentalnie wybiegli z domu sprawdzając okolice. Trzeslam sie jak galareta. Podeszłam niepewnie do ciała chłopaka 
- boze kto ci to zrobił.- powiedziałam widząc posiniaczone ciało z dziura w głowie. Moja uwagę przykuła kartka przywieszona co jego ciała. Delikatnie zabrałam zakrwawiony świstek i rozwinęłam go 
" ode mnie nie ma ucieczki. Nikt cie nie obroni. Teraz jesteś moja. Przyjdź sama bo zgina kolejni na kim ci zależy. Tom." 
To nie możliwe. Wszystko działo sie tak szybko. Chłopcy gdzieś wyparowali. Pewnie szukali na tyłach domu czegoś co mogło wydawać sie podejrzane. Nagle podjechał czarny samochód. Zatrzymał sie pod domem. Tom. Boze. Nagle nie potrafiłam racjonalnie myśleć. Uchylił szybę 

- masz trzy dni maleńka. Pozniej zabije Danielle. Następnego dnia Nialla, Harrego, Zayna i Louisa a potem gdy juz będziesz wrakiem człowieka i nie będziesz miała nikogo. Sam po ciebie przyjadę. Odjechał z piskowm opon gdy usłyszałam ze wraca reszta. Schowalam kartkę do kieszeni spodni i wróciłam do domu. Byłam roztrzęsiona. Wiem ze przegrałam tą walkę. To wszystko moja wina. Zamknęłam sie w pokoju i dałam upust ciąć swoje ciało.
*3 dni pozniej* 
Boze to juz dzisiaj. Dużo rozmyslalam o tym wszystkim. Nie jadłam nie piłam. Z nikim nie rozmawiałam. Było koło południa. Nie wiedziałam co mam robić. Tylko płakałam. Leżałam i pograzalam sie w smutku. Moj telefon zawirowal a ja niechętnie podniosłam go z szafki nocnej. SMS 
" czas mija słoneczko. Pojawisz sie dzisiaj w parku blisko twojego domu za 20 minut. Jesli sie nie pojawisz będziesz miała kolejną osobę na sumieniu. Tom".
Szybko wstałam z łóżka. Juz nikt przeze mnie nie zginie. Nie ma 
mowy. Doprowadziłem sie do jakiegoś przyzwoitego stanu i zeszłam na dół. Usłyszałam kłótnie chlopakow. 
- niall czy ty jesteś pojebany. Jak mogłeś tak nas oszukać. Jak mogłeś. - krzyczał Zayn. 
- to był impuls. Wtedy w tym domu. Nie wiedziałem co mam robić.- nie wiedziałam o co chodzi ale nie miałam na to teraz czasu. Ruszyłam w stronę drzwi
- a ty dokąd.- powiedział Harry wychodząc z kuchni.
- idę sie przewietrzyc.- zaczęłam 
- nie pójdziesz sama. Idę z tobą.- o kurwa.
- nie, chce iść sama.- zaczęłam ale mi przerwał.
- nie ma mowy. Ten psychol sie tu kręci nie puszczę cie samej. Idziesz ze mną albo wcale.- westchnelam 
- dobra niech ci bedzie. - wyszlismy, a ja juz zaczęłam obmyślają plan jak mu uciec. Przeszliśmy juz polowe drogi do tego jebanego parku a ja jeszcze sie go nie pozbyłam. 
- Umm Harry. Kupiłbyś mi cos do picia.- zapytałam widząc juz park. 
- jasne. Nie ruszaj sie stad mam na ciebie oko.- gdy tylko sie odwrócił zaczęłam biec w stronę parku. Słyszałam za sobą krzyki Harrego. Nie mogłam sie jednak zatrzymać ani zwolnić to moja jedyna szansa na uratowanie im życia.
Dobiegłam na miejsce ale nigdzie go nie widziałam. Widziałam tylko zbliżającego sie Harrego. Był strasznie wściekły. Nagle drogę zajechało mi to samo auto które widziałam 3 dni temu.
- wsiadaj- warknął a mnie aż przeszły ciarki. Widziałam ze Harry przyspieszył wiec tylko krzyknelam 
- juz nikt mie zginie z mojego powodu- i wskoczylam do samochodu. Tom odjechał z pieskiem opon. Widziałam w lusterku załamana sylwetkę Harrego. Tak bardzo będę za nimi tęsknić. Jednak to było jedyne wyjście zeby ich chronić.
- nareszcie jesteś moja. Tęskniłem za tobą- powiedział dotykając mojego policzka a mnie aż żołądek podszedł do gardła. Moj największy koszmar znow sie rozpoczął. Wywiózł mnie na obrzeża miasta. Bałam sie co bedzie chciał mi zrobic. Wiedziałam ze cos okropnego. Nawet nie próbowałam uciekać ze względu na to ze nie miałam najmniejszych szans.
- grzeczna dziewczynka. Cieszę sie ze juz jesteś moja a nie Payne'a. 
- jak moge byc jego skoro go zabiłeś.-wykrzyczalam uderzając go.
- ja go nie zabiłem. Ale ucieszyła mnie ta wiadomość. Wiesz kto to zrobił.? Powiedz mi z chęcią wyśle mu kwiaty.- zasmial sie i wprowadził do domu. W co on kurwa pogrywa. Czemu kłamie ze nie zabił Liama. O co tu chodzi. 


*3 dni pozniej*
Oczami Harrego.

- kurwa musimy ja znaleźć. On ja moze w każdej chwili zabić. - krzyczał Niall.- albo i gorzej. Jak mogłeś ja zostawić.- zaczal mnie obwiniać. Co kurwa! Za co on mnie niby obwinia.
- spierdalaj to nie moja wina. Za to ty.- wskazałem na niego palcem.- jak mogłeś to zrobic. Jakim trzeba byc chujem zeby nas tak oszukać. Jesteś tchórzem ze nie powiedziałeś prawdy. Zawiodłem sie na tobie. 
- spanikowałem. Nie wiedziałem co robić.- zaczał znowu sie tłumaczyć.
- trzeba było powiedzieć prawdę. Po co to zrobiłeś. Chciałeś dobrać sie do Maggie. To chciałeś osiągnąć. To gratuluje. Jesteś w moich oczach nic nie warty. - powiedziałem i wstałem z kanapy. 
- gdzie idziesz.- zapytał Zayn.
- on sie kurwa musi dowiedzieć. - wypaliłem i wyszedłem z domu 
trzaskające drzwiami. Niall po całym zdarzeniu z ciałem Coodyego wyznał nam prawdę co tak naprawdę wydarzyło sie w tym cholernym domu. Byłem taki wściekły. Powiedział nam wszystko. Pojechałem w miejsce gdzie powinien byc. Wszedłem do opuszczonego magazynu. Co chciał tym osiągnąć. Myślał ze ochroni tym Maggie o jak bardzo sie mylił. Chodziłem jak debil po całym budynku. W końcu go spostrzegłem. Leżał na jakimś kocu.
- co ty tu kurwa robisz. Maggie została porwana a ty sie ukrywasz Liam.- krzyknąłem wściekły

Oczami Maggie. 

To były najgorsze dni jakie kiedykolwiek przeżyłam. Nie wiem jak dałam radę dotrwać do tego momentu. Tom stał sie jeszcze większym potworem jakim był wcześniej. Juz nawet nie płakałam. Nie miałam siły. Nie mam juz na nic siły. Chce juz umrzeć. Spotkać sie znow z Liamem. Zaczęłam drżeć gdy drzwi do pokoju znowu sie otworzyły.  Byłam przerażona co tym razem mi zrobi. 
Tom wslizgnal sie do pokoju z szyderczym uśmiechem na ustach. Zamknęłam oczy. Znam to jego spojrzenie. Boze. Tylko nie to. Błagam nie gwałc mnie. Modliłam sie w duchu. Podszedł do mnie i nachylil sie nade mną.
- tak długo czekałem na ten dzien. - szepnął mi do ucha a ja znow zadrżałam. Byłam ledwo żywa a on jeszcze chciał... Przelknelam gule rosnąca w gardle. 
-najpierw trochę cie zmęczeni żebyś była grzeczna. - co ona ma na myśli. Zanim sie zorientowałam zaczal okładać mnie pięściami po powstałych siniakach po wcześniejszych ciosach. Krzyczałam z bólu. Jesli zaraz nie przestanie to mnie zabije. Wiem ze zaraz stracę przytomność. Boze on mnie wtedy bez żadnych przeszkód zgwałcił. Zaczęłam juz mieć halucynacje bo słyszałam krzyki. Męskie krzyki i strzały. Boze co sie ze mną dzieje. Moze jednak to nie były wytwory mojej zszarganej wyobraźni. Tom zesztywnial.
- kurwa. Nie ruszaj sie maleńka. Zaraz pozbęde sie nieproszonych gosci.- po tych słowach wyszedł a ja odplynelam. 

Oczami Liama.

- kurwa jak mogłeś. Miałeś jej powiedzieć prawdę. Myślisz ze by sie nie dowiedziała. - Krzyczałem na Nialla. - zabije cie pozniej teraz ważna jest tylko Maggie. Módl sie zeby jeszcze żyła.- kurwa myślałem ze mogłem mu ufać. Po akcji w domu Toma musiałem sie na jakis czas ukryć. Tom powiedział ze zdobędzie Maggie szybciej niż mi sie wydaje. Musiałem racjonalnie pomyśleć i usunąć sie dla jej dobra. Tom miał jej nie tknąć gdy sie usunę. Po prostu miałem odejść. Powiedziałem Niallowi zeby przekazał Maggie i reszcie gdzie sie ukrywam ale ten perfidny chuj powiedział im ze nie żyje. Wbił mi nóż w plecy. Niech sie lepiej modli ze Maggie jest cała. Najpierw zabije Toma a pozniej jego. Jechaliśmy w miejsce gdzie tom przetrzymywał moja ukochaną. Skąd wiedzieliśmy. Idiota tom nie zauważył ze Maggie ma ze sobą telefon. Zayn z fatwoscia ja namierzył. Denerwowałam sie. Jesli cos jej sie stało... Nie daruje sobie tego. Po 20 minutach dojechaliśmy na miejsce. Przedstawienie czas zacząć. On jest jeden nas jest czterech. Nie ma najmniejszych szans. Wyszlismy z auta. Usłyszeliśmy przerażajace krzyki spowodowane ogromnym bólem 
a mnie pękło serce.
-Maggie- krzyknąłem i pobiegłem w stronę drzwi. Reszta biegła za mną. Wbiegaliśmy po schodach gdy na samej górze pojawił sie półnagi tom. O kurwa.
- no witam witam. - zasmial sie.- a któż to zmartwychwstał.
- gdzie jest Maggie.- wykrzyczalem.
Tom schodził powoli po schodach. Trzymał cos za plecami. Musimy byc ostrożni. On jest bardzo przebiegły. Zatrzymał sie 3 stopnie nade mną. 
- czeka na mnie. Musze jej dać niezapomniane wrażenia. Tylko ze mną moze przeżyć cos takiego. Z nikim innym. Ona jest moja.- uśmiechnął sie a ja wiedziałem ze on jest chory psychicznie. Ruszyłem w gore w celu przeszukania dalszej części domu. Tom zatrzymał mnie wyciągając pistolet zza pleców. 
- nie radziłbym. Dopiero co ożyłeś znow chcesz umrzeć. Tym razem nie spudłuje. Wymierzył broń z moja głowę. Nie boje sie śmierci. Boje sie nie zobaczyć juz Maggie. Zamknąłem oczy i czekałem na koniec. Jednak on nie nastąpił. W końcu usłyszałem 
strzał. Jednak nic nie poczułem. Otworzyłem oczy i zobaczyłem osuwajace sie ciało Toma. Odwrocilem sie jednak żaden z chlopakow nie wykonał żadnego ruchu. Spojrzałem w gore schodów i dostrzegłem drobne ciało Danielle z pistoletem w ręce. Odetchnąłem z ulga i pobiegłem szukając dziewczyny. W końcu ja znalazłem. Jej ciało leżało nieruchome ma łóżku całe w siniakach. 
- nie nie nie... - krzyczałem podbiegajac do jej ciała.- Maggie żyj nie zostawiaj mnie. Chwyciłem jej drobne ciało w swoje ramiona. Delikatnie uchyliła oczy.
- jestem w niebie? - zapytała
- nie kochanie. Żyjesz.- zacząłem płakać 
- to czemu cie widzę.- kolejne pytanie
- bo ja tez żyje.- odpowiedziałem 
- ja odchodzę. Juz nim nie czuje. Widzę jakieś białe światła.- zacząłem płakać jeszcze bardziej. Wyciągnęła do góry rękę. Jakby czegoś sie chwytala 
- co robisz kochanie.- zapytałem przerażony
- Coody po mnie przyszedł. Mówi ze juz czas.- szlochalem 

- nie nie nie.. Nie patrz na niego patrz na mnie.- wziąłem jej twarz w dłonie. - patrz tylko na mnie. Wyjdziesz z tego. Zobaczysz. Weźmiemy ślub skończę z tym gownem. Będziemy mieszkać w domku nad jeziorem z gromadka dzieci. Zestarzejmy sie razem.- pocałowałem ja.
- kocham cie- wyszeptała słabo 
- ja tez cie kocham. Czemu to brzmi jak porzegnanie. 
- bo ni chyba jest.- odparła. Pocałowałem ja w czoło a ona zamknęła oczy. 
- nie zasypiaj. Nie rób mi tego.- ale ona juz nie reagowała. Odchodzila






********
Hej hej :) 
Wybaczcie ale to jest ostatni rozdział tego opowiadania. Nie miałam juz żadnego pomysłu zeby dalej to ciagnąć. Wiec nie chciałam pisać jakis pierdul zeby było nudne. Nie chce zeby ktos z nudów podciąl sobie żyły. ;) jeszcze czeka nas epilog. Który pojawi sie za 15 komentarzy. I juz ruszamy z kolejnym opowiadaniem. Tym razem o Niall'u. Zreszta sami zobaczycie.
KOCHAM WAS 
Hazzowa :****

środa, 23 lipca 2014

ROZDZIAŁ 33

Uwaga rozdział zawiera sceny przeznaczone dla osób dorosłych. Jeśli nie jesteś pełnoletni czytasz na własne ryzyko


Oczami Maggie.
-hej Maggie.-powiedział Harry wchodząc do mojego pokoju.-jak się czujesz.?-zapytał. Był tak naprawdę jedyną osobą która się o to zapytała od mojego wyjścia ze szpitala. No właśnie jak się czułam. Sama nie wiem. Na pewno nie byłam tą samą dziewczyną co przed całym zdarzeniem. Od mojego powrotu ze szpitala minął już prawie tydzień. Powinnam się pogodzić ze stratą dziecka. Jednak nie potrafiłam. Codziennie wieczorem gdy byłam sama i nikt mnie nie widział zamykałam się w łazience i rozmyślałam. Czy to był by chłopiec? Czy dziewczynka.? Czy byłoby podobne do mnie czy do Nialla. Często przy tym płakałam. Więc moja odpowiedź powinna brzmieć BEZNADZIEJNIE. Jednak zmusiłam się do uśmiechu i odpowiedziałam. 
-dobrze. Dzięki że pytasz.-gdy w środku płakałam z bólu.
-przecież widzę że nie.-powiedział siadając koło mnie na moim łóżku.-co się dzieje.-zapytał. Nic nie odpowiedziałam.-chodzi o dziecko. Prawda.-jak on to robi. Zawsze wie co mi leży na sercu. Wzmianka o dziecku wywołała łzy w moich oczach. Wiem że nie muszę nic przed nim ukrywać więc tylko potwierdziłam kiwnięciem głowy. 
-idę zrobić naszą herbatę i wszystko mi opowiesz.-uśmiechnął się do mnie i wyszedł. Wrócił po 5 minutach. zamknął drzwi na klucz mówiąc.
-żeby nikt nam nie przeszkodził.-Uśmiechnęłam się do niego smutno biorąc od chłopaka kubek z herbatą. Usiadł obok mnie i mocno przytulił. Przypomniał mi się dzień w którym dowiedziałam się że Dan jest w "ciąży" z Liamem. Również mnie pocieszał. 
-więc zamieniam się w słuch-dodał mi otuchy całując w czoło. Uśmiechnęłam się. Poczułam się o wiele lepiej opowiadając o swoich uczuciach Harremu. Jakby spadł ze mnie ogromy ciężar. Poczułam się lekka i szczęśliwa. Nie żebym nie była ale po prostu przez tą rozmowę wiele do mnie dotarło i dopiero po niej mogłam ruszyć dalej. Po prostu mi była potrzebna. Siedzieliśmy przez jakiś czas w ciszy. Nikt nic z nas nie mówił. Co jakiś czas słychać było tylko jakieś rozmowy na dole. 
-nie tylko po to przyszedłem.-nagle się odezwał.
-to po co.-zapytałam 
-chodzi o Nialla. On cierpi.-zaczął.
-wiem-westchnęłam.-to nie jest takie proste.-ja nie potrafię...po prostu go nie kocham tak jak on by tego chciał. 
-wiem. Chcę ci tylko powiedzieć że on chce odejść i wrócić do Irlandii.-Boże co. Jak to możliwe. on nie może nas zostawić. 
Nic się nie odezwałam. Tylko siedziałam i patrzyłam się na moje splecione ręce. Co niby miałam powiedzieć. Nawet mnie nie posłucha jak poproszę go żeby został. Jeszcze zrobię mu niepotrzebną nadzieję. Po chwili chłopak wstał. 
-przemyśl to. Właśnie rozmawia z Liamem. Mówi mu właśnie o odejściu. Myślę że jesteś jedyną osobą która może go tu zatrzymać.-po tych słowach wyszedł zostawiając mnie z mętlikiem w głowie.






Oczami Liama.

-Ale jak ty to sobie wyobrażasz. Nie możesz nas zostawić.-powiedziałem opanowując gniew. Jak on to sobie niby wyobraża. Jesteśmy jak rodzina a rodziny się nie opuszcza.
-po prostu nie potrafię. To jest dla mnie zbyt wiele.-spuścił wzrok na swoje kolana.-chyba sam mnie rozumiesz.-popatrzył mi w oczy. widziałem w nich smutek i żal.
-dobrze. Ale najpierw musisz to przemyśleć i jak nadal nie będziesz chciał zostać to odejdziesz. Ale nie teraz. Teraz jesteś mi potrzebny. Tylko ty. 
-niech będzie.-westchnął.
-bądź gotowy za 20 minut.-wstaliśmy i wyszliśmy z mojego gabinetu. Było mi go szkoda. Z całego serca mu współczułem. Nie mogłem sobie wyobrazić jak się czuł. Za nic w świecie nie mógłbym patrzeć na Maggie z innym facetem. Co gorsza jeśli by mnie dla niego zostawiła i na dodatek mieszkali ze mną pod jednym dachem. Poklepałem go po plecach. Wyszedłem z domu. Miałem trochę czasu żeby zrobić przyjemność mojej kobiecie. Wróciłem do po 10 minutach i od razu skierowałem się do jej pokoju. Zastanawiałem się czy nie byłoby lepiej żeby najpierw zapukać. Postanowiłem jednak wejść bez pukania. Jednak powoli je otworzyłem. Leżała na łóżku. Miała lekko zaczerwienione oczy. Płakała? Usłyszała że ktoś wszedł. Gdy mnie spostrzegła uśmiechnęła się. Jednak ten uśmiech nawet nie dosięgnął jej oczu. Coś się musiało stać. Tylko co?
-hej kotek co się dzieje- powiedziałem z rękami schowanymi za plecami.
-nic.-westchnęła.
-przecież widzę.-podszedłem bliżej.
-co tam chowasz.-zmieniła temat. Uśmiechnąłem się do niej.
-mam coś dla ciebie. Ale najpierw muszę ci coś ważnego powiedzieć. Jadę zaraz na bardzo ważną akcję z Niallem.-gdy powiedziałem jego imię jeszcze bardziej posmutniała. 
-aha.-była bardzo smutna. Chciałem poprawić jej humor. Wyciągnąłem duży bukiet czerwonych róż. Od razu się rozpromieniła. Na jej twarzy pojawił się szczery uśmiech. 
-a teraz mi powiesz co się stało.?-zapytałem ponownie.
-to nic ważnego.-odparła nawet na mnie nie patrząc.
westchnąłem. 
-niech będzie teraz muszę uciekać. Nie wiem kiedy wrócę. Postaram się być jak najszybciej.- wręczyłem jej kwiaty i pocałowałem w czoło.
-nie zostawiaj mnie.-wyszeptała 
-nie zostawię cię.-przybliżyłem się do niej i pocałowałem namiętnie. -właśnie to robisz.-powiedziała szeptem.
-zostawię cię dopiero wtedy gdy ostatnia róża z tego bukietu zwiędnie.- po tych słowach opuściłem jej pokój kierując się do czekającego już na mnie Nialla.



Oczami Maggie. 

"zostawię cię dopiero wtedy gdy ostatnia róża z tego bukietu zwiędnie." Boże co to miało znaczyć. Wyszedł tak po prostu wyszedł. On też mnie zostawi i to już niebawem. Te kwiaty nie będą stały wiecznie. Ja go kocham on nie może odejść. Siedziałam na łóżku i przytulałam do siebie róże. Jeśli mnie zostawi moje życie straci sens. Zaczęłam płakać. Nie dam rady żyć bez niego. Już po chwili szlochałam dość głośno. Jednak coś przykuło moją uwagę. Jedna z róż różniła się kolorem. Była biała. Jakim cudem wcześniej jej nie zauważyłam. Teraz dotarł do mnie sens jego słów. Wyciągnęłam białą różę z bukietu. Nie będzie jej trzeba wkładać do wody. Ona nigdy nie uschnie bo nie może. Jest...sztuczna. 




Oczami Toma.


-Dan do mnie.-krzyknąłem na dziewczynę która schowała się przede mną w łazience. Mała suka. Zaraz ją za karę tak wyrucham że nie będzie mogła chodzić.
-liczę do trzech jak zaraz nie wyjdziesz to zerżnę cię 4 razy mocniej.-krzyknąłem będąc na skraju szaleństwa. Wczoraj nie udało mi się zamoczyć bo chuj John nie mógł wykonać prostego zadania jakim było przeniesienie ciała do celi. Byłem więc napalony i wkurwiony. Z takiej mieszanki nie mogło wyjść nic dobrego.
-odliczam. Raz...dwa...i...-drzwi w końcu się otworzyły.-grzeczna dziewczynka.-złapałem ją za szyję i mocno przygwoździłem do ściany. Płakała. Jednak jakoś miałem w dupie jej łzy.
-to boli.-zaczęła się krztusić. 
Wymierzyłem jej policzek.
-to za to że jesteś nieposłuszna.-wysapałem. Strasznie pociągało mnie jej ciało. Jednak nie mogła się równać z zajebistym ciałem Maggie. Nikt się z nią nie równał. Jak sobie teraz pomyślę że skurwiel Payne ją posuwa aż mnie skręca ze złości. Ona jest moja. Tylko moja. Pociągnąłem Danielle za włosy w stronę łóżka. Rzuciłem ją na nie. Odbiła się od niego i już po chwili leżała spokojnie na plecach. Wiedziała że jakiekolwiek starania tylko pogorszyłby jej sytuację. Już całe szczęście nie musiałem związywać jej rąk i nóg. Nauczyła się przez kilka tygodni. Usiadłem na niej okrakiem napierając swoją erekcją na jej kobiecość. Może i nie chciała tego psychicznie. Jednak jej ciało aż błagało o trochę zabawy ze mną. Zacząłem zdejmować z niej podartą już bluzkę. Płakała ciągle gdy się razem zabawialiśmy. Przecież robiłem jej taką przyjemność. Nie miała już na sobie stanika. Zacząłem ściskać i ugniatać jej piersi. Mimowolnie jęknęła. Choć muszę przyznać że czasami udało jej się nie dojść znalazłem na nią sposób. Po prostu pieprzyłem ją tak długo aż się poddawała. Wiedziałem że długo nie wytrzymam z uwagi na to że od 2 dni jej nie wyruchałem. Już nie była taka ciasna jak na początku. zerwałem szybko z niej spodnie. Swoje również szybko ściągnąłem. Założyłem w ekspresowym tempie gumkę i wparowałem w nią całą mocą wchodząc całą długością. Zacząłem ostro się poruszać. Z zawrotną prędkością. Wychodziłem cały żeby po ułamku sekundy cały w nią wejść. Łkała cicho i czekała aż skończę. Widziałem po jej minie że zaraz dojdzie. Jeśli dojdzie wcześniej niż ja mam w planach jeszcze kilka rzeczy. Nie pomyliłem się już po kilku pchnięciach doszła jęcząc cicho. Zaśmiałem się. Wyszedłem z niej a ona odetchnęła z ulgą.
-nie tak szybko. Musisz dostać nauczkę że byłaś niegrzeczna. Myślałaś że to już koniec.-przewróciłem ją szybko na brzuch i podciągnąłem ją tak że jej pupa była wyżej.-to dopiero początek.-wparowałem w jej drugą dziurkę a ona krzyknęła z bólu. Teraz ja chcę dojść. Pomyślałem. Poruszałem się dość szybko. Tak jej jeszcze nie brałem więc było strasznie ciasno.
-błagam Tom to boli.-zagryzła pięść żeby nie krzyczeć. O nie kochanie najpierw muszę dojść. Po kilku pchnięciach doszedłem kończąc w jej dupce. Wyszedłem z niej a na moim penisie została krew. Mało mnie to jednak obchodziło. Zarzuciłem na jej dyszące i spocone ciało prześcieradło. Zdjąłem gumkę, założyłem ciuchy i wyszedłem z pokoju.
-no-klasnąłem w ręce-najpierw zabawa teraz praca.-powiedziałem sam do siebie i skierowałem się po zwłoki chłopaka. Robota sama się nie zrobi.




Oczami Nialla.

Muszę odejść. Powtarzałem sam do siebie. Ale nie chcę. Wolę siedzieć tu i chociaż wiem że nie mogę jej mieć mogę ją codziennie widzieć. Moje serce krwawiło ale ona je leczyła. Nawet samym widokiem. Czekałem w salonie na Liama. Ciekaw jestem co takiego pilnego było że tak nagle musimy jechać. I czemu tylko my. Chyba mnie nie chce zabić. Zaśmiałem się w duchu z własnej głupoty. Tak to nie namawiałby mnie żebym nie odchodził. Po chwili zszedł z dołu szczęśliwy Payne. Szczęśliwy bo wiem gdzie przed chwilą był. 
-gotowy.-zapytał. Kiwnąłem głową.-no to w drogę. Ruszyliśmy do jego samochodu. Oczywiście on prowadził bo ja nie wiedziałem dokąd jedziemy. Jechaliśmy jakieś 20 minut. Byliśmy już na obrzeżach miasta.
-umm Liam. Po co my tu właściwie przyjechaliśmy.-chłopak westchnął. 
-musimy załatwić 2 kolesi którzy za bardzo panoszą się w mieście.-wypalił skupiony na drodze.
-kogo.-zapytałem 
-Toma i Johna.-odparł spokojnie a mnie aż zamurowało.
-a skąd wiesz że oni tu są i czemu pojechaliśmy tylko my a chłopaki zostali.
-na to nie mogę ci odpowiedzieć. Damy sobie sami radę. Weźmiemy ich z zaskoczenia.-zatrzymał się za drzewami. Wysiedliśmy. 
-łap. Uważaj naładowany.-rzucił mi pistolet. No to lecimy. podeszliśmy do budynku i cicho weszliśmy do środka. Było zbyt cicho. Rozdzieliliśmy się. Jak tylko dorwę Toma to go bez wahania zastrzelę. Szedłem powoli jednak nic nie wydało się podejrzane. Nagle usłyszałem że ktoś wchodzi do pokoju. Szybko się odwróciłem. To John. Zauważył mnie
-co tu się kurwa dzieje...-powiedział. Nie zdążył nic więcej powiedzieć bo strzeliłem w niego trzy razy. Upadł na ziemię. A dźwięk rozniósł się po całym budynku. 
-jeden mniej.-powiedziałem sam do siebie. Usłyszałem strzały piętro wyżej. Pobiegłem w tamto miejsce. Było bardzo ciemno. Biegnąc o coś się potknąłem i wyjebałem się na twarz. Zerknąłem o co się potknąłem. 
-o kurwa Liam.-zakryłem usta dłonią.




Oczami Maggie. 

Gdzie oni do cholery jasnej są. Strasznie się o nich bałam. Reszta nic nie wiedziała że jadą na jakąś akcję. Co się tu kurw dzieje. Siedzieliśmy wszyscy w salinie. Było już po północy. A ich nadal nie było. Coraz bardziej się bałam. Nagle usłyszałam samochód parkujący na podjeździe. Kamień spadł mi z serca. Odetchnęłam z ulgą i odprężyłam się. Poczułam ulgę. Drzwi wejściowe się otworzyły. Chciałam już podbiec do mojego chłopaka i mocno się w niego wtulić. Jednak do salonu wszedł tylko Niall. 
-Niall co tu się kurwa dzieje.-zapytał wkurzony Zayn. On jednak nic nie powiedział tylko wpatrywał się we mnie. Co jest grane. 
-gdzie byliście.-tym razem zapytał Louis. Też nic nie powiedział.
-gdzie jest Liam-teraz ja zadałam pytanie. Westchnął tylko. Spuścił wzrok na swoje palce. Po czym znów na mnie spojrzał.
-przykro mi...Liam...nie żyje.-powiedział...




****************
HEJ HEJ 
kolejny rozdział za nami. HEH moje zboczuszki. już 3 z rzędu +18. Nie wiem czy mi wychodzą ale skoro wy mówicie że są ok to bardzo się cieszę. Tak jak obiecałam +18 z Tomem i Dan. I jak wrażenia. 
mam nadzieję że się wam podobał. Znowu chciałam żeby coś się wydarzyło na koniec.
kolejny rozdział za 15 komentarzy 
KOCHAM WAS 
Hazzowa :*****

piątek, 18 lipca 2014


Hej moje słoneczka. Wiem ze trochę późno ale chce wam przedstawić oficjalny zwiastun całego opowiadania o LIamie ;) wykonała go moja koleżanka która zna sie na rzeczy i wykonała mi cudowny zwiastun. Mam nadzieje ze sie wam spodoba równie mocno jak mnie :** wyraźnie swoją opinie w komentarzach. Pamiętajcie tez o komentowaniu dzisiaj dodanego rozdziału 
KOCHAM WAS 
Hazzowa :****





ROZDZIAŁ 32



Uwaga rozdział zawiera sceny przeznaczone dla osób dorosłych jesli nie jesteś pełnoletni czytasz na własne ryzyko.
Oczami Maggie.


Szybko odrzuciłam połączenie. Nie chciałam z nim rozmawiać. Na pewno nie teraz.
-gotowa na dalszą wycieczkę.-zapytał Zayn
-to nie wracamy już do domu.-zapytałam. 
-a co już chcesz się z nim zabawić.? Nie tak szybko. Jeszcze go trochę pomęczymy. Założę się że teraz łazi jak debil po domu i wkurwia się na wszystko. Współczuję jedynie chłopakom bo muszą go znosić.-zaczęliśmy się śmiać. 
-już się boję gdzie mnie zabierasz ale niech ci będzie.-zaśmiałam się. Zaza wrzucił torbę z "zakupami" do bagażnika i razem weszliśmy do auta. Ruszyliśmy w drogę.
-chcę ci coś pokazać.-przełknął ślinę. Zrobił się strasznie poważny. Ruszyliśmy w drogę. Jechaliśmy jakieś 10 minut. Nagle zatrzymał się w miejscu na które nigdy bym nie wpadła.
-cmentarz?-zapytałam przestraszona.
-chcę żebyś kogoś poznała.-zgasił silnik i wyszliśmy z auta. Zakuło mnie serce. Szliśmy między grobami przez jakieś 5 minut. Nagle chłopak gwałtownie się zatrzymał. na nagrobku widniało nazwisko 

Yaser Malik

Boże łzy stanęły mi w oczach
-hej tato. Chcę ci kogoś przedstawić. To Maggie. Moja 
przyjaciółka.- usiedliśmy razem na ławeczce koło nagrobka. Nie chciałam przerywać ciszy. Jednak musiałam zapytać.
-co się stało.?-popatrzyłam na niego.
Westchnął.
-zabiła go ta sama osoba która chce zabić ciebie.-spojrzał mi w oczy.
-Tom-wyszeptałam.
-tak. nie chciałem dla niego pracować. dlatego mnie ukarał. Zabrał najbliższą mi osobę.- przez to wszystko znienawidziłam Toma jeszcze bardziej. Widziałam że jest mu ciężko. Popłakałam się. Płakaliśmy razem.
-Możemy jeszcze kogoś odwiedzić.-zapytałam.
-kogo.-spytał.
-moją siostrę.-nie byłam u niej od pogrzebu. Po prostu nie dałam rady. Szliśmy w ciszy i doszliśmy do kolejnego nagrobka.
-Hej Wiki.-zaczęłam. Zayn mnie przytulił bo widział że jest mi ciężko.-to mój przyjaciel Zayn. Jest cudowny. Żałuję że go nie poznałaś. Zawsze będę się obwiniać że to ty tu leżysz a nie ja.- 
poczułam jak chłopak mocniej mnie przytula. Posiedzieliśmy chwilę przy mojej siostrze i opuściliśmy to smutne miejsce.
-nikogo tu nigdy nie przyprowadziłem.-powiedział 
-ja tak samo. Cieszę się że to właśnie z tobą tu przyszłam.-uśmiechnął się na moje słowa. 
-wracajmy już do domu. Musisz się pochwalić zabaweczkami- zaśmiał się.



Oczami Liama.

Kurwa zaraz zwariuję. Zabiję go. Przysięgam zabiję. Jestem przez niego wkurwiony. Wiem że zrobił to specjalnie żeby mnie zdenerwować. I mu się to udało. Chodzę jak idiota po całym domu i rozwalam wszystko co trafi mi się z ręce. Jak to dobrze że nie mam broni bo ktoś by zginął. Chłopaki za mną chodzą krok w krok żebym nie zrobił czegoś czego będę żałować do końca życie. Ale 
kurwa jestem o nią tak strasznie zazdrosny. I już się za nią 
stęskniłem. Jestem w niej zakochany po uszy. Chcę żeby już była obok mnie. Szczególnie kiedy Tom knuje jakieś niecne plany. Było już ciemno a ich nadal nie było. Martwiłem się ale nie chciałem do niej dzwonić żebym nie wyszedł na desperata który ją ciągle kontroluje. 
-Romeo przyjechali.-krzyknął z kuchni Harry. Szybko zerwałem się z fotela w salonie i ruszyłem w kierunku drzwi wejściowych. Z daleka było słychać ich śmiechy. Jednak kamień spadł mi z serca gdy drzwi się otworzyły i ujrzałem moją ukochaną całą i zdrową. Cała złość na Malika rozpłynęła się w powietrzu.
-jak dobrze że jesteście.-krzyknął Louis podbiegając do nich.-nie zostawiajcie nas samego z tym zakochanym dupkiem. Przynajmniej ty Maggie. Nie da rady z nim wytrzymać.-zaśmiali się wszyscy oprócz mnie. Maggie chowała coś za plecami. 
-gdzie byliście?-zapytał ciekawy Harry. Widziałem zmieszanie na twarzy Maggie i uśmieszek na twarzy Zayna. Co do kurwy.
-na zakupach.-odpowiedział chłopak i razem z Maggie ryknęli śmiechem. 

-to co Maggie kupiłaś-drążył Harry. 
-nic dla was.-wytknęła do nich język. Podeszła do mnie. Pocałowała w policzek.
-za 5 minut w moim pokoju.-szepnęła tak żebym tylko ja to usłyszał. zassała płatek mojego ucha i szybko pobiegła na górę zostawiając mnie napalonego. 
-jeśli pomogłeś jej wybierać bieliznę to już możesz uciekać.-powiedziałem do mulata.
-to jest lepsze ale nawet jej w tym nie widziałem. Nie dał bym rady się powstrzymać. Kurwa nawet pedał by się wtedy podniecił. Dlatego poszedłem szukać czegoś innego.-zaśmiał się. Mam nadzieję że mówił prawdę. Ruszyłem szybko do pokoju Maggie. Otworzyłem drzwi do jej pokoju. Widok był zadziwiający. Maggie leżała na łóżku w tym stroju.





-o kurwa.-krzyknąłem na widok dziewczyny. Zaśmiała się i zachęciła mnie palcem do siebie. Zatrzasnąłem drzwi upewniając się że zakluczyłem je. Idąc w stronę łóżka pozbywałem się po kolei ciuchów aż zostałem w samych bokserkach. Wskoczyłem na łóżko 
rzucając się dosłownie na Maggie.
-cholera kochanie chcesz  żebym na zawał padł. Bo jeśli zaraz w ciebie nie wejdę i dalej będę TYLKO na ciebie patrzył to tak się stanie. 
-najpierw muszę pana obejrzeć. Po to tu jestem.-powiedziała uwodzicielskim głosem siadając na mnie okrakiem. Czułem że w moich majtkach nie ma już miejsca. Zaczęła mnie dotykać. Wszędzie. Pod jej palcami tworzyła się gęsia skórka. Czułem że długo nie wytrzymam i jeśli zaraz w nią nie wejdę spuszczę się w bokserki. Jej rączki dotarły do gumki moich majtek. Szybkim ruchem je ze mnie zdarła. 
-mmmmm- oblizała usta i schyliła się. Dotknęła ustami sam czubek. A mi zrobiło się ciemno przed oczami. Włożyła go całego do ust i zaczęła mocno ssać. O kurwa. Zacząłem poruszać biodrami żeby to doznanie było głębsze. Maggie się mną krztusiła. Ten dźwięk był tak podniecający że nie wytrzymałem. Chciałem z niej wyjść zanim dojdę jednak ona mnie przytrzymała. Ucieszyło mnie to i po kolejnym ruszeniu jej głową doszedłem w jej ustach 
krzycząc jej imię. Musiałem unormować oddech. Popatrzyłem na dziewczynę. Miała wypieki na polikach. W tym stroju była jeszcze bardziej seksowna. Przewróciłem ją na plecy i to ja górowałem na nią. 
-teraz to ja zajmę się panią-droczyłem się z nią.-nie zdejmiesz dzisiaj tego stroju. Wyglądasz w nim zbyt idealnie. - ucałowałem jej szyję i zjechałem niżej.-pamiętasz co ci dzisiaj obiecałem. Wycałuję twoją cipeczkę aż zasłabniesz.-zaśmiała się i jęknęła gardłowo gdy dotknąłem jej intymnego miejsca. Rozsunąłem jej nogi. 
-Wybacz ale majteczki zdejmiemy.-zaśmiałem się. Zrobiłem tę czynność. Zacząłem ją masować. Dziewczyna wiła się i jęczała pod moim dotykiem. Byłem z tego zadowolony. Wsadziłem w nią dwa palce i zacząłem nimi poruszać w tym samym czasie drażniąc jej łechtaczkę swoim językiem. 
-O Boże Liam...Proszę mocniej..-sapała. Wplotła palce w moje włosy i przycisnęła moją twarz bliżej siebie. 
-Liam jestem już blisko.-krzyknęła. Zaczęła drżeć. Wiedziałem że jest blisko. Zwiększyłem prędkość doprowadzając ją na samą krawędź. Kilka sekund później krzyczała moje imię w orgazmie. Oderwałem się od niej i podniosłem się wyżej. Odnalazłem jej usta i mocno się w nie wpiłem. Nawet nie zdążyła ochłonąć po przyjemności gdy z całą mocą w nią wszedłem.
-obiecałem ci w kuchni że mocno cię przelecę i właśnie to zrobię-wysapałem.
-dobrze.-jej jęki i krzyki sprawiały że z każdą chwilą byłem jeszcze bardziej nakręcony. Poruszałem się strasznie szybko. Pocałowałem ją mocno. Jedną ręką podtrzymywałem się żeby jej nie przygnieść a drugą opuściłem niżej i zacząłem ją masować sprawiając jeszcze większą przyjemność. Nagle dziewczyna zaczęła grzebać pod łóżkiem.
-co się stało.-zapytałem.
-zobaczysz.-zaśmiała się i po chwili z reklamówki ze sklepu wyciągnęła kilka zabawek i bicz. Zrobiłem wielkie oczy- Zayn 
powiedział że jesteśmy niewyżyci i kupił nam kilka zabawek.-zaśmiałem się razem z nią.
-to mi się podoba.-wskazałem na kuleczki analne.-chcemy je wypróbować.-uniosłem brwi.
-jeśli tylko będę mogła cię potraktować biczem.-zagryzła wargę. A chuj z tym.
-umowa stoi.-wyszedłem z niej i wziąłem zabawkę w rękę. Dziewczyna wzięła do ręki bicz. Uśmiech wpełzł na jej twarz. Zaśmiałem się. Włożyłem zabawkę w jej ciasne wejście. Jęknęła gardłowo i uderzyła mnie biczem. syknąłem. Nie ukrywam trochę zabolało. Zacząłem poruszać kulkami w jej wnętrzu. Szybko doszła. Opadłem na nią zmęczony i obolały. Miałem czerwone ślady na ciele od bicza. Nakryłem nas kołdrą. W środku nocy przebudziłem się. Usłyszałem że Maggie z kimś rozmawia przez telefon.
-Nie Coody. Nie spotkam się z tobą. Ani jutro Ani nigdy. Nie dzwoń już do mnie.-rozłączyła się i wróciła do łóżka. Miałem
nadzieję że ten dupek jej nie nachodzi. Ona jest moja. Udawałem że śpię a dziewczyna wtuliła się we mnie i szybko zasnęła. Je jednak nie mogłem spać rozmyślając o tym żeby nie wróciła do tego dupka.




Oczami Toma.

-powiedziała że nie chce się spotkać i żebym już nie dzwonił.-powiedział Coody odkładając telefon na moje biurko. Kurwa. Siedzieliśmy wszyscy w moim gabinecie.Myśl Tom myśl. Jak ją zwabić. Już wiem. Cholera że ja wcześniej na to nie wpadłem.
-dobrze. muszę wziąć spawy w swoje ręce.
-co masz na myśli-zapytał John.
-już nie jesteś mi potrzebny.-powiedziałem do Coodyego.-
powiedziałem co czeka was jak nie zrobi dobrze swojej roboty. Wyciągnąłem pistolet z szuflady biurka. Podszedłem do chłopaka. Miał łzy w oczach. Wycelowałem broń w głowę chłopaka. 
-jednak twoje ciało mi się jeszcze przyda. Będzie wabikiem na Maggie. Pozdrów aniołki w niebie.-powiedziałem i pociągnąłem za spust. Rozprysk krwi był dość spory. Ciało chłopaka opadło bezwładnie na podłogę. Z głowy uciekało bardzo dużo krwi. Nie pomyślałem żeby zrobić to gdzieś indziej. 
-zamknij się.-krzyknąłem do płaczącej i panikującej Danielle która klęczała przed jego ciałem.- ty też będziesz mi potrzebna. Na razie żywa. Idź do mojego pokoju.-powiedziałem uśmiechając się na myśl co zaraz będę z nią robić.
-i co teraz.-zapytał John.
-ja idę się zabawić. A ty. Zanieś ciało do celi. Jutro zawieziemy ciało pod dom Payna. Sama do nas przyjdzie ze strachu.-Zaśmiałem się i wyszedłem z gabinetu.








*********************
Hej hej 
I oto kolejny rozdział.
I jak wrażenia. Chciałam zeby cos sie zadziało bo taki nudy. 
Mam nadzieje ze was nie zanudzilam.
A co do +18 z Tomem i Dan. Moge to dla was zrobic ale musze wam sprostować ze on ją gwałci. Jesli nadal chcecie żebym napisała o tym wzmiankę napiszcie to pod tym rozdziałem a w następnym sie pojawi. :**
Dziś albo jutro pojawi sie cos na blogu. Niespodzianka :** 
Mam nadzieje ze sie wam spodoba.
Kolejny rozdział znow za 20 komentarzy. Musze mieć po prostu czas na napisanie w miarę dobrego rozdziału. Komentujcie z zawrotną prędkością ale mi to nie przeszkadza. Musze was zmartwić ale powoli zbliżamy sie do konca opowiadania. Ale nie martwcie sie bo od razu zaczynam pisać kolejne na tym samym blogu. 
Sorki ze sie tak rozpisałam ale chciałam wam to powiedzieć teraz
KOCHAM WAS 
Hazzowa :***

wtorek, 15 lipca 2014

ROZDZIAŁ  31




Uwaga w tym rozdziale występują sceny +18 jeśli nie jesteś pełnoletni czytasz na własne ryzyko :*





Oczami Toma.


Wszedłem z powrotem do małej ciemnej celi gdzie przetrzymywaliśmy Danielle i Coodyego. musiałem ich mieć na oku żeby nie popsuli naszego planu i tak już nie są mi potrzebni wszystko zepsuli. To tylko kwestia czasu jak ich się pozbędę. Już mam plan jak zdobyć moją Maggie. Nawet Payne jej nie uchroni. 
-Williams ze mną.-powiedziałem i wyszedłem z celi.-w sumie Dan ty też.-uśmiechnąłem się na myśl że jeszcze niecałe 20 minut temu ją pieprzyłem. wyprowadziłem ich. Nawet nie musiałem ich prowadzić. Bali się tak bardzo że sami posłusznie szli nie próbując nawet w najmniejszym stopniu uciec. Mieli nadzieję że puszczę ich po wszystkim wolno. Jakże byli naiwni. Śmiać mi się z tego wszystkiego chciało. Szczerz to już się nie mogłem doczekać aż zaczną mnie błagać żebym darował im życie. Weszliśmy do mojego gabinetu gdzie już czekał na nas John. Usiedli na skórzanej kanapie pod oknem. Zająłem miejsce za biurkiem i zacząłem się im uważnie przyglądać. 
-chcę wam przedstawić plan na najbliższy okres.-uśmiechnąłem się do nich zadziornie.- Maggie będzie moja i to jeszcze w tym tygodniu.
-jak chcesz to zrobić.-zapytał John. Wkurwił mnie. Mi się nie przerywa.
-zamknij się kurwa. Wszystko wam zaraz powiem i mi na przyszłość mi nie przerywaj.-wycelowałem w niego bronią żeby ich wszystkich wystraszyć. Podziałało. Przełknął głośno ślinę i się zamknął. Uśmiech wpełzł na moją twarz. Schowałem broń z powrotem do szuflady i kontynuowałem rozmowę.
-Maggie sama do mnie przyjdzie i wy-wskazałem na dwójkę siedzącą na kanapie-mi w tym pomożecie. Umówicie się z nią wciskając kit że chcecie ją niby przeprosić. Zabajerujecie ją. Zgodzi się bo ma miękkie serce. Wtedy Dan powie że musi iść i zostaniesz z nią sam.-wskazałem na Coodyego.-zaproponujesz że ją odwieziesz. Jednak nie dojedziecie do jej domu. Przywieziesz ją tutaj. Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem puszczę was wolno. a jeśli nie. no cóż raczej nie dożyjecie kolejnych dni.-zaśmiałem się. Tak czy siak ich zabiję ale niech mają chociaż promyk nadziei żeby wykonali zadanie.- A teraz. John odprowadzi ciebie Coody do celi. Natomiast ty Dan. Potrzebuję cię właśnie teraz.- zaśmiałem się i zaprowadziłem ją do swojej sypialni. 




Oczami Liama
*2 dni później*


-Kocham cię.-całowałem Maggie w szyję tuląc ją w swoim łóżku. Tak się cieszę że jest już w domu. Że mogę ją przytulać i całować bez przeszkód że jakaś pielęgniarka nam przeszkodzi. Nie mogłem się nacieszyć szczęściem jakie mi dała. Nie chciałem jej puszczać bojąc się że to tylko sen. Jednak jeśli to właśnie był sen nigdy nie chciałbym się z niego obudzić. Leżeliśmy razem w łóżku. Maggie położyła głowę na mojej gołej klacie i kreśliła kółka na brzuchu. czułem się fantastycznie. Trzymałem w swoich ramionach cały mój świat. 
-Ja też cię kocham.-powiedziała a mi zrobiło się cieplej na sercu.-nie powinniśmy już wstawać.?-zapytała.
-chyba sobie żartujesz. Nie wypuszczę cię dzisiaj z łóżka.-zaśmialiśmy się. Dziewczyna podniosła się i położyła na mnie. Ucałowała mnie delikatnie w usta.
Chwyciłem ją za biodra. 
-z chęcią z niego nie wyjdę. Tu jest bardzo wygodnie.-pocałowała mnie w polik. Jeździłem dłonią wzdłuż jej kręgosłupa. czułem że przez mój dotyk tworzy się na jej delikatnej skórze gęsia skórka. Przerzuciłem ją tak że teraz to ja wisiałem nad nią. Zacząłem ją całować po szyi schodząc w dół. Zaczęła się pode mną wić z rozkoszy. zdjąłem z niej moją podkoszulkę. 
-już naga.-zaśmiałem się. Jeśli bym wiedział że pod tą koszulką nic nie innego nie kryje nie wytrzymałbym tak długo. 
-jesteś taka piękna.-schodziłem pocałunkami coraz niżej. Byłem już na wysokości pępka. 
-Liam. proszę.-wierciła się dziewczyna. Wiedziałem że nie wytrzymam długo. wróciłem do jej ust. W tym czasie dziewczyna zsunęła ze mnie bokserki i teraz ja również byłem zupełnie nagi. Znalazłem jej wejście i włożyłem w jej cipkę dwa palce. Zaczęła głośno jęczeć. Jednak mało mnie obchodziło czy ktoś nas usłyszy. 
-boże Liam. błagam. nie baw się ze mną tylko się ze mną kochaj.-to podziałało. wyjąłem z niej palce i oblizałem je. 
-boże jesteś taka słodka. Uzależniająca. Teraz cię przelecę jednak niedługo pobawię się tą cipeczką tak długo aż będziesz mnie błagała żebym przestał.-powiedziałem wchodząc w nią cały. Dziewczyna głośno krzyknęła. Uciszyłem ją długim pocałunkiem. Bylem pewien że ktoś nas usłyszy. Mam nadzieję że to nie będzie Niall. Wiem że teraz cierpi. Zacząłem się w niej szybko poruszać. 
-Jesteś taka ciasna.-wysapałem. W tym czasie znów głośno krzyknęła. Usłyszałem jakiś hałas na dole ale gówno mnie to obchodziło bo zacząłem zatracać się w orgazmie. Od dojścia dzieliło mnie kilka pchnięć to samo było z Maggie. Nagle drzwi gwałtownie się otworzyły. Kurwa.
- Liam kurwa. Słyszałem krzyki Maggie ale nie ma jej u siebie...-przerwał gdy nas zauważył.
-kurwa Zayn wypierdalaj.-krzyknąłem wściekły zakrywając nas kołdrą. Zmieszany chłopak spuścił wzrok i szybko wybiegł z pokoju trzaskając drzwiami. Kurwa. Nie ma teraz szans że teraz dojdę. I to wszystko przez Zayna. Maggie zaczęła się śmiać.
-co ci tak wesoło.-zapytałem z uśmiechem.
-przyłapani na gorącym uczynku.-powiedziała. Uśmiechnąłem się i pocałowałem ją w nos. 
-od dzisiaj zamykamy drzwi na klucz.-zaśmialiśmy się razem. Zsunąłem się z niej. przytuliłem ją do siebie i pocałowałem. 



Oczami Maggie.

-Dobra koniec tego dobrego.-powiedziałam o 15.-trzeba wstawać.-zrzuciłam ręce Liama ze swojego ciała i wstałam z łóżka. Usłyszałam pomruk niezadowolenia.
-nigdzie cię nie puszczam.-powiedział zamykając mnie w szczelnym uścisku. Zaczęłam go łaskotać. A może będzie miał łaskotki. Nie pomyliłam się. Zaczął się wiercić i głośno śmiać. To był najwspanialszy dźwięk na świecie. 
-uwielbiam jak się śmiejesz. To dla mnie najwspanialszy dźwięk na świecie.-wypaliłam bez zastanowienia. Liam na mnie popatrzył. pocałował mnie mocno.
-wiesz jaki dla mnie jest najwspanialszy dźwięk.-pokręciłam przecząco głową.- gdy leżałaś w szpitalnym łóżku i słyszałem twój oddech. Dzięki temu wiedziałem że żyjesz.- miałam łzy w oczach. Zaczęłam szybko mrugać żeby je powstrzymać. Ucałował moje poliki i mocniej do siebie przytulił. 
-moje życie nie miałoby bez ciebie sensu.-szepnął mi do ucha.
-dlatego walczyłam. Nie powiedziałam ci tego ale ja wszystko słyszałam. Słyszałam jak byłeś u mnie w szpitalu i rozmawiałeś ze mną. Tylko dlatego walczyłam i się nie poddałam. Bo cię kocham.- pocałowałam go namiętnie.-a teraz mnie puść bo jestem głodna. Podziałało. Puścił mnie. Wstałam z łóżka i dopiero wtedy do mnie dotarło że jestem naga. Cholera. 
-nie przeszkadzaj sobie. Mam wspaniały widok.-powiedział gdy panicznie szukałam jakiegoś okrycia. Znalazłam jego podkoszulkę. Podbiegłam po nią i szybko założyłam. Ruszyłam w stronę drzwi.
-zamierzasz tak zejść na dół.-zapytał Liam
-tak a coś nie tak.-odpowiedziałam 
-tak. Bo na dole są sami napaleni faceci a ty wyglądasz tak zajebiście seksownie że im stanie na twój widok.-powiedział
-wydaje mi się że jeśli by tak się stało byś ich pozabijał więc nawet na mnie nie spojrzą.-zaśmiałam się.
-racja.-zaśmiał się.-ale i tak jestem zazdrosny.
-bardzo mnie to cieszy.-droczyłam się z nim. a co jeśli niechcący spadnie mi coś w kuchni i będę musiała to podnieść.-schyliłam się specjalnie żeby było widać moje nagie pośladki.
-ja pierdole.-zerwał się na równe nogi i do mnie podbiegł. Był zupełnie nagi a jego członek stał z podniecenia.-dobijasz mnie. Zaraz cię tak przelecę że aż stracisz czucie.-wysapał przypierając mnie do ściany.
-nie przelecisz-drażniłam go.
-a właśnie że tak-zassał moją szyję.
-najpierw mnie złap-odepchnęłam go i zaczęłam uciekać po schodach. Zaczęłam się w głos śmiać. Jednak słyszałam że jest tuż za mną. Wbiegłam do kuchni. Jednak mnie szybko dogonił. złapał w pasie. 
-teraz cię przelecę.-zauważyłam że był zupełnie nagi. Nawet nie założył bokserek. Mmmm. Narobił mi ochoty. Przywarłam do jego ust. 
-Kurwa.-usłyszeliśmy.- Co ja wam zrobiłem. Nie będę mógł przez was spać zboczeńcy.-powiedział z wyrzutem Zayn. O kurwa. Dopiero go zauważyłam. Siedział przy stole i pił kawę.- wolałbym widzieć nagą Maggie niż twojego chuja stary.-zaśmiałam się.
-dlaczego. Przecież to jest bydle pewnie dlatego że masz przez to kompleksy.-zgasiłam mulata. Za to dostałam całusa w policzek od Liama.
-chodź na górę jeszcze z tobą nie skończyłem.-wziął mnie na ręce i biegiem opuściliśmy kuchnię. Weszliśmy z powrotem do jego pokoju. Jednak nie dane nam było nacieszyć się sobą gdyż ktoś zapukał do drzwi. Widziałam wściekłą minę Liama. Nie czekając na odpowiedź drzwi się otworzyły.
-mam nadzieję że się nie seksujecie i mogę normalnie wejść nie chcę przechodzić tego trzeci raz.-zaśmiał się Zayn.
-czego chcesz.-powiedział przez zęby Lioś.
-porywam twoją kobietę.-odparł
-ochujałeś. Nie oddaję jej dzisiaj nikomu.-wypalił Liam rzucając w niego poduszką. Zaśmiałam się i wstałam.
-muszę spędzić trochę czasu z moim kochankiem wybacz skarbie.-pocałowałam go w zdziwioną buzię.
-że co kurwa.-zerwał się na równe nogi.
-spoko stary ona żartuje. I załóż jakieś majtki czy coś. Naprawdę nie chcę patrzeć na ciebie. Bez obrazy.-zaśmiał się Zayn. Schyliłam się do leżącego Liama żeby go pocałować.
-Umm Maggie.-zaczął Zayn.- nie chcę nic mówić bo to zajebiste ale całą pupcię ci widać jak się schylasz.-powiedział przyglądając mi się uważnie. Szybko się wyprostowałam i obciągnęłam podkoszulkę jak najniżej. Czułam jak rumieniec wkrada się na moje poliki a Liam zaciska pięści.
-dobra. dobra. Bo ci stanie.-zaśmiałam się do Zayna.
-za późno.-odparł z uśmiechem.
-coś ty powiedział.-zerwał się z łóżka Liam. Zayn szybko uciekł z pokoju. Podeszłam do wściekłego Liama.
-zabiję go. Albo urwę mu jaja.-zaczął. 
-podoba mi się że jesteś taki ostry. To mnie podnieca.-zagryzłam jego wargę. Całe szczęście się rozluźnił.
-jesteś tylko moja.-zaczął
-tak a ty mój. A teraz uciekam spędzić z nim trochę czasu.-powiedziałam- to mój przyjaciel. Traktuję go jak brata-dodałam widząc jego minę.-kocham cię.-powiedziałam i pobiegłam do swojego pokoju żeby się przebrać.



Oczami Zayna.

Zapukałem powoli do drzwi pokoju Maggie.
-proszę.-krzyknęła na tyle żeby ją usłyszeć. Wszedłem powoli do środka.
-hej to ja. Chcesz nadal gdzieś wyjść.-zapytałem nieśmiało przypominając sobie co dzisiaj miałem zaszczyt zobaczyć. 
-jasne że idę z tobą. Właśnie się ubieram.-zaśmiała się.
-hmm a załapię się na takie widoki jak w pokoju Liama.-zapytałem z uśmiechem.
-kurwa w snach-usłyszałem jego głos dochodzący z garderoby.
-cholera. Czemu nie powiedziałaś że on tu jest.-zaśmiałem się.-jeszcze mi coś zrobi.
-spokojnie potrafię go uspokoić.-zaśmiała się Maggie
-ciekawe jak-powiedziałem. Byłem naprawdę ciekaw.
-oj nie chcesz wiedzieć.-zaśmiał się tym razem Liam. Chciało mi się śmiać że tak go wzięło. Wyszli razem z garderoby. Liam na szczęście miał spodni dresowe i podkoszulkę. natomiast Maggie wyglądała tak.

-gotowa na randkę-zaśmiałem się chcąc wkurwić Li.
-jeszcze jeden taki tekst a już po tobie.-razem z Maggie mieliśmy niezły ubaw że Liam jest taki zazdrosny. Wiedziałem że przez najbliższy czas będziemy mieć niezły ubaw. 
-jasne że jestem gotowa. Z takim ciasteczkiem.-puściła mi oko. Myślałem że Liam zaraz wybuchnie ze złości.
-szybko.-pociągnąłem ją za rękę.-zanim mnie zabije.-wybiegliśmy z pokoju. Szybko pobiegliśmy do auta śmiejąc się w niebo głosy.
-będzie zajebiście. Jak ja lubię go wkurwiać. Poczekaj- cmoknął mnie w policzek.-patrzy przez okno-szepnął mi do ucha. Zaśmiałam się i żeby zaostrzyć sytuację klepnęłam go w tyłek.
-dobra spadajmy zanim tu przyjdzie i nas zabije. Zniknął mi z oczu. to znaczy że może być niebezpiecznie.-zaśmiał się. szybko weszliśmy do auta i odjechaliśmy z piskiem opon.
-to dokąd mnie zabierasz.-zapytała
-niespodzianka.-zaśmiałem się.


*20 minut później*
- sex shop. Pojebało cię do reszty.-zaśmiała się. 
-ahahahah chcę go wkurwić a poza tym przyda się wam trochę gadżetów-zaśmiałem się. a dziewczyna spaliła buraka. 
-bez przesady.-broniła się.
-dobra dobra. Widziałem was w akcji. Idziemy szkoda czasu.- wyszliśmy z samochodu i weszliśmy do środka. Sklep był wypełniony różnymi zabawkami i strojami.
-wybieraj co chcesz ja za wszystko płacę.-powiedziałem do speszonej dziewczyny. Uśmiechnęła się niewinnie. Chodziliśmy jakiś czas po sklepie. 
-to będzie dobre żeby go ujarzmić.-ryczałem ze śmiechu wrzucając do koszyka bicz. 
Maggie się trochę rozluźniła. Zaczęła też wybierać jakieś ciuszki dla niego. 
-wydaje mi się że pielęgniareczka będzie najbardziej odpowiednia.-zaśmiała się pokazując mi strój. Cholera wyobraziłem ją sobie w tym.- wezmę to na dzisiejszy wieczór. Kurwa.



Oczami Maggie.



Widziałam jego wyraz twarzy gdy pokazałam mu strój. W jego oczach widziałam pożądanie. 
-może przymierzę. Co ty na to.-zapytałam 
-nie.-odpowiedział zbyt szybko.-to znaczy... jak chcesz...ale wybacz ja ci nie pomogę bo nie dam rady...-powiedział i odszedł. Zaśmiałam się i poszłam do przymierzalni. Strój pasował jak ulał. Mam nadzieję że mu się spodoba. przebrałam się w swoje ciuchy i wyszłam z przymierzalni. W tym momencie zadzwonił mój telefon. Nie sprawdzałam nawet od kogo. Chciałam mieć czas tylko dla siebie i Zayna. więc nie odbierałam. Choć wiedziałam że to Liam. Bo któż by inny. podeszliśmy do kasy. Zayn dobrał jeszcze kajdanki i kilka płynów do większego doznania. Dołożył do tego bicz z koszyka i strój który wyciągnął z moich rąk. Spaliłam się ze wstydu widząc przeszywający wzrok sprzedawcy. Znów zadzwonił mój telefon. Boże on nie da mi spokoju. Zaśmiałam się w duchu. 
-miłej zabawy.-mrugnął do mnie. Szybko oddaliliśmy się od niego. Przy samochodzie znów zadzwonił mój telefon. Cholera nawet godzimy nie wytrzyma beze mnie. wyciągnęłam z kieszenie telefon i przeraziłam się widząc kto do mnie dzwoni. To nie był Liam tylko Coody. Czego on chciał?...








***************

Hej hej 
po pierwsze jest mi strasznie miło że mojego bloga nie czytają tylko panie Ale też panowie :)
kolejny rozdział za nami 
i jak wrażenia po pierwszym +18 Maggie i Liama? To na pewno nie ostatni w ich wykonaniu :) 
20 komentarzy kolejny rozdział 
KOCHAM WAS
Hazzowa :***

niedziela, 13 lipca 2014

ROZDZIAŁ 30



czytasz=komentujesz=motywujesz!




Oczami Liama


Nagle coś zaczęło się dziać. Coś słyszałem ale nie wiedziałem co wydawało ten odgłos. stałem najbliżej łóżka. Promyk nadziei pojawił się z chwilą gdy Maggie poruszyła lekko ręką. Już wiedziałem co a raczej kto wydawał ten dźwięk. Ona oddychała. Samodzielnie oddychała. Musieli coś z tym zrobić. Przecież ona żyje. 
-Słyszycie to!-krzyknąłem.-ona oddycha.-lekarz popatrzył na mnie z politowaniem. 
-Musi pan się z tym pogodzić że ona odeszła.-zaczął.
-NIE,NIE,NIE.! Ona żyje. Oddycha. Nie słyszycie.-powiedziałem. Nagle w sali zrobiła się grobowa cisza. Każdy nasłuchiwał. Modliłem się tylko że się nie przesłyszałem. Każdy bał się wykonać jakikolwiek ruch żeby niczego nie zagłuszać. Jednak nic nie było słychać. Czy to było możliwe że się przesłyszałem. Nie to nie mogła być prawda. Lekarz podszedł do mnie i poklepał po ramieniu. 
-Przykro mi.-po tych słowach nakrył ciało mojej ukochanej białym prześcieradłem. To nie mogła być prawda. schowałem twarz w dłonie i cicho łkałem.
-Muszę was prosić żebyście opuścili tą salę. Ciało musimy przetransportować do...kostnicy.-powiedział lekarz. Nie. nie zabiorą mi jej.
-Chcę jeszcze zostać. Proszę.-poprosiłem. Lekarz westchnął. 
-Niech wam będzie. Posiedźcie z nią jeszcze parę minut. przyjdę po was.-zaczął opuszczać wraz z pielęgniarkami salę. gdy pielęgniarki wyszły doktor jeszcze raz się do nas odwrócił. Popatrzył na nas wszystkich. Łza zakręciła mu się w oku. 
-To nie sprawiedliwe że młodzi ludzie umierają. Sam mam syna w jej wieku i nie wyobrażam sobie żebym go stracił.-powiedział.- nie wyobrażam sobie życia bez Coodyego. Mamy tylko siebie.-zaraz zaraz Coody. Kurwa czy to możliwe że to ojciec byłego chłopaka Maggie?
-jak ma pan na nazwisko?-wypaliłem. Widziałem że wyjąłem to pytanie z ust Nialla. 
-Williams.-odparł. Kurwa. Popatrzyłem na Nialla. nasz wzrok się skrzyżował. To ten kutas który ją tak zranił. Boże dlaczego. Dlaczego właśnie jego ojciec musiał "leczyć" Maggie.
-muszę już iść. Macie mało czasu. Pożegnajcie się z nią i idźcie.- szybko przerwał gdyż z ciałem dziewczyny coś zaczęło się dziać. Cała się trzęsła i rzucała na łóżku. Prześcieradło pod wpływem wstrząsów spadło na podłogę. Widok był okropny. Miała otwarte oczy jednak nie przypominały tych cudownych pełnych życia oczu. wyglądała jakby patrzyła przez mgłę. Patrzyła się w sufit. nagle zaczęła kaszleć krwią.
-Niech pan coś zrobi.-krzyknął zrozpaczony Harry. Lekarz szybko podbiegł do dziewczyny wołając uprzednio pielęgniarki. 
-proszę natychmiast opuścić salę.-powiedział lekarz przytrzymując trzepoczącą się Maggie. Szybko wyszliśmy na zewnątrz mijając się w wejściu z pielęgniarkami. 


*2 godziny później*
Oczami Nialla.



Siedzieliśmy jak na szpilkach. Liam się nie pomylił. Miał rację gdy słyszał że ona oddycha. Błagam niech to się wszystko skończy. Wiem że w tym momencie ją straciłem. Teraz gdy Liam zna prawdę nie pozwoli jej odejść. A ja nie mogę jej przy sobie trzymać na siłę. Muszę pozwolić jej ode mnie odejść. Będzie mi cholernie ciężko żyć z nimi pod jednym dachem wiedząc że są ze sobą. Patrzeć na nich gdy się obejmują lub całują. Stop. Teraz muszę skupić się jedynie na tym żeby ona przeżyła. Siedziałem sam przed jej salą. Liam poszedł z wielkim bólem do kawiarni po kawę. Nie chciał jej zostawiać. Jednak trochę świeżego powietrza dobrze mu zrobi. Zayn i Louis musieli jechać załatwiać dalsze sprawy związane z gangiem. Byli najmniej przywiązani do Maggie. A Harry. No właśnie gdzie do kurwy nędzy on jest. Nagle drzwi do sali się otworzyły i ze środka wyszedł lekarz z pielęgniarkami. W tym samym czasie zauważyłem na końcu korytarza biegnącego Liama z kubkiem kawy w ręce. Podbiegł do nas w ekspresowym tempie. 
-co z nią.-spytał zdyszany chłopak uprzedzając moje niewypowiedziane pytanie.
-pierwszy raz w swojej 25-letniej karierze spotkałem się z tak silną osobą. Jest wyjątkowa. To prawdziwy cud ale ona żyje. Miał pan rację.-zwrócił się do Liama.- żyje ale jest słaba. jednak chciała z kimś rozmawiać. Z niejakim Niallem. Powiedziała że to bardzo pilne i nie może tego odłożyć na później.-przełknąłem gulę rosnącą w moim gardle. wiedziałem że ta rozmowa mnie czeka tylko nie wiedziałem że tak szybko. Popatrzyłem na Liama. Był wściekły. Wiem  że czuje sie teraz okropnie że to ze mną chce rozmawiać a nie z nim. Jednak jakby nie patrzeć jestem jej chłopakiem. Jeszcze. Kiwnąłem głową. 
-Tylko proszę nie za długo. Jest bardzo słaba i musi odpoczywać.-powiedział przepuszczając mnie w drzwiach. Powoli wszedłem do środka przerażony tym co mnie czeka. 




Oczami Maggie.

Czułam się okropnie. Słyszałam wszystko co się dookoła mnie działo jednak nie mogłam nic zrobić. Zupełnie nic. Może jednak to był tylko sen. Śnił mi się Liam. Mówił że mnie kocha i żebym była silna. głównie dla niego się nie poddawałam. Walczyłam ze wszystkich sił. Gdy wreszcie otworzyłam oczy nie widziałam nikogo znajomego. Może to i lepiej. Nie wiedziałam co mam im powiedzieć. A zwłaszcza Niallowi i Liamowi. Jednak najpierw musiałam wytłumaczyć wszystko Niallowi. Muszę być fair w stosunku do niego. Więc gdy tylko lekarz wychodził z sali poprosiłam żeby to właśnie on wszedł do mojej sali. Tylko on. Nie minęło nawet 5 minut a drzwi ponownie się otworzyły. Wiedziałam kto w nich stanie. Po chwili pojawiała się blond czupryna. Napotkałam jego błękitne oczy. Wyglądał okropnie. podkrążone i przekrwione oczy. Podszedł do łóżka i usiadł obok. 
-Musimy porozmawiać.-zaczęłam. Westchnął 
-Wiem. Wiem co chcesz powiedzieć. Jest mi ciężko ale muszę to zrobić.-zaczął. Chciałam mu przerwać. Otworzyłam usta.
-nie przerywaj mi proszę. Powiem co muszę dobrze? Tylko mi nie przerywaj bo nie będę w stanie powiedzieć tego raz jeszcze.-zamknęłam buzię i tylko się na niego patrzyłam. 
-Muszę ci powiedzieć że bez względu na wszystko bardzo cię kocham. chciałbym strasznie cię przeprosić. To wszystko moja wina że się tu znalazłaś. Nigdy sobie tego nie wybaczę. To że zabiłem nasze dziecko będzie mnie prześladować do końca życia. Nawet nie wiesz jak potwornie się teraz czuję. Możesz mnie znienawidzić ale powiedziałem wszystko Liamowi. Powiedziałem-zawahał się.-Powiedziałem że go kochasz.- Boże. Co.!!! ale jak. skąd on może wiedzieć co ja do niego czuję.-nie udawaj. To widać. Nawet ślepiec by zauważył. Widzę jak na niego patrzysz i widzę jak on patrzy na ciebie.- łzy stanęły mu w oczach.- dlatego muszę to zrobić. Bo wiem że jeśli ja tego nie zrobię będziesz nieszczęśliwa. A nie mogę znieść tego że to przeze mnie jesteś smutna. Musisz z nim porozmawiać. Teraz jak wyjdę.-otarł łzy z twarzy.- podjąłem decyzję. Chcę żebyś była szczęśliwa. Muszę to zrobić mimo iż ja na tym ucierpię. Zrywam z tobą żebyś mogła być z tym kogo kochasz.-powiedział to. Po prostu to powiedział. Zaczęłam płakać. Byłam zła na siebie że nie mogę go kochać tak jak on kocha mnie. Wstał. Pocałował mnie w mokry policzek i wyszedł szybko z sali. Zaczęłam jeszcze bardziej płakać. Jednak nie minęły 2 minuty i drzwi ponownie się otworzyły. Otarłam twarz. W drzwiach stanął Liam. Podszedł powoli do łóżka. Wyglądał jeszcze gorzej niż Niall. Ciekawe ile nie spał.
-hej.-powiedział 
-hej.-odpowiedziałam powoli.
-jak się czujesz?-zapytał siadając na miejscu gdzie przed chwilą siedział Niall. 
-dobrze.-odpowiedziałam mu.
-muszę z tobą porozmawiać. Nie wiem jak to powiedzieć. Może najpierw wyjaśnię ci pewną sprawę. Dan nie jest ze mną w ciąży. Nie okłamałem cię wtedy. Nic między nami nie doszło. Przysięgam. Jestem pewien że to Tom maczał w tym palce. Ja...-zawahał się- Ja cię kocham.- Boże. powiedział to. Powiedział. Przed chwilą byłam zrozpaczona. Jednak to Niall ze mną zerwał wiedząc że nie będę z nim szczęśliwa. Teraz jestem najszczęśliwszą osobą na ziemi. miliony motyli zatrzepotało w moim sercu. To niesamowite jak ten mężczyzna na mnie działa.- tak strasznie się bałem że nie będzie mi dane ci tego powiedzieć. Bałem się że cię stracę. Nawet nie wiesz jak się cieszę...-przerwałam mu przywierając do jego ust swoimi.
Był zdziwiony jednak szybko odwzajemnił pocałunek. Miał takie miękkie i słodkie usta. Często wyobrażałam sobie jak to będzie. Teraz wiem i strasznie mi się to podoba. Oderwałam się od niego.
Musiałam opanować oddech. Stykaliśmy się czołami. Mieliśmy zamknięte oczy.
-ja też cię kocham.-szepnęłam. Czułam jak się uśmiecha i po chwili nasze usta znów się połączyły.












*****************************
HEJ i jak się wam podoba rozdział. 
mam nadzieję że po takiej przerwie nie zostawiłyście mnie. jeśli nie pamiętacie co się działo przed przerwą przeczytajcie sobie poprzedni rozdział. 
mam nadzieję że nie wyszedł źle ten rozdział. Jeszcze jestem trochę padnięta po podróży. chciałam jednak jak najszybciej dodać rozdział. 
kolejny za 20 komentarzy 
KOCHAM WAS 
Hazzowa