piątek, 30 stycznia 2015

IMAGIN "DLA CIEBIE WSZYSTKO"

Siedziałam w swoim łóżku już kolejny dzień z rzędu. Kiedy wreszcie będę mogła się stąd ruszyć? Mój stan znów nie był na tyle dobry, abym mogła wykonywać jakiekolwiek czynności. Muszę więc leżeć i odpoczywać co praktycznie bez przerwy robię od urodzenia. Tak, mam prawie 19 lat i serce do dupy. I nie jest lepiej. Jest coraz gorzej. Gdy byłam mała było całkiem dobrze. Leki pomagały więc nie było z tym problemu. Jednak gdy tylko dorastałam, choroba robiła się coraz poważniejsza. Leki już dawno przestały działać, a lekarze nie dają mi dużych szans. Pozostaje mi tylko czekanie na dawcę, bo jest to jedyna możliwość na uratowanie mi życia. Nie ma innej możliwości i właśnie to jest najgorsze. Istnieje możliwość, że nie obudzę się po operacji, lub że przeszczep się nie przyjmie. Może wystąpić również wiele komplikacji. Istniało i nadal istnieje 50% szans że nie przeżyje. To cholernie dużo. Wraz ze śmiercią zostawię tu wszystkich, których kocham. Rodziców, brata, przyjaciół... No i Harrego. Właśnie. Harry. Miłość mojego życia. Poznaliśmy się w tak oczywistych okolicznościach. Byłam na kolejnych badaniach w szpitalu. Dzień jak co dzień. Ale tego dnia wiedziałam że coś się stanie. Nie wiedziałam czy to będzie cos dobrego czy też wprost przeciwnie. Siedziałam wtedy w poczekalni i czekam na wyniki badań. Wtedy go zobaczyłam. Przystojny, młody mężczyzna. Burza czekoladowych loków przepasanych bandaną. Zielone kocie oczy. W obcisłych czarnych rurkach jego nogi nie miały końca. Jego tors przykryty był cienkim materiałem białego T-shirtu, przez którą prześwitywały tatuaże. Czysta definicja perfekcji. To była miłość od pierwszego wejrzenia. I tak po roku nadal jesteśmy szczęśliwą parą. Harry wie o mojej chorobie i wspiera mnie całym sobą. On daje mi największe wsparcie. I to jego będzie mi najciężej zostawić.
Od godziny wpatruję się w sufit. Harry miał przyjść o 13:00 i razem mieliśmy się czymś zająć. Nawet leżenie z nim i nie odzywanie się do siebie było fascynujące. Założyłam na uszy słuchawki i włączyłam muzykę. Nawet nie wiem kiedy zasnęłam. Poczułam delikatne pocałunki na twarzy. Szybko zerwałam się, uderzając czołem w nos Harrego.

- Chcesz żebym zeszła na zawał? Moje serce i tak ledwo bije. – Zachichotałam, jednak jemu chyba nie było do śmiechu.

- Nie żartuj sobie z tego. - Powiedział oburzony.

- Oj no przepraszam słonko. - Pociągnęłam go za rękę, a ten upadł obok mnie na lóżko. Nie czekając ani chwili złączyłam nasze usta w słodkim pocałunku. Całowaliśmy się jakiś czas co chwile przestają aby zaczerpnąć powietrza. Harry wisiał nade mną. Patrzyłam na jego boskie oczy, przeczesując opadające na twarz miedziane loczki.

- Nikogo nie ma. - Bardziej stwierdził niż zapytał.

- To prawda ale niedługo powinni wrócić. Pojechali na zakupy. - Zaśmiałam się.

- To może wykorzystamy jakoś ten czas. - Zapytał poruszając śmiesznie brwiami. Ponownie zachichotałam na co chłopak uśmiechnął się słodko. Jednak nasza chwila szczęścia nie trwała długo... Zrobiło mi się gorąco. Nie mogłam złapać tchu. Cała klatka piersiowa mnie bolała. Najbardziej serce. Tylko nie to. Harry od razu wiedział o co chodzi. Widziałam jego przerażenie w oczach. Zaczął panikować. Nigdy nie był tego świadkiem. Wiedział o tym tylko z opowieści.
- Co mam robić? - Krzyknął przestraszony.

 - Dzwoń po karetkę. - Powiedziałam na wdechu. Nie wiedziałam jak poważny tym razem jest atak. Jednak po bólu który uciskał mi serce wiedziałam że jest źle. Harry ze łzami w oczach krzyczał coś do telefonu. Nie byłam już w stanie usłyszeć o czym mówi. Po prostu straciłam przytomność.


Obudziłam się. Co się stało? Gdzie ja jestem? Rozejrzałam się dookoła. Dobrze znam te ściany.
Oczywiście jestem w szpitalu. Ból w klatce już zelżał jednak nadal był wyczuwalny. Nie wiedziałam ile czasu byłam nieprzytomna. Zauważyłam że burza loków leży na moim brzuchu. Harry słodko chrapał. Musiał tu długo siedzieć. Od razu zrobiło mi się cieplej. Jest taki kochany. Nie zasługuje na to wszystko. Powinien mieć normalną dziewczynę, z którą będzie mógł robić wiele szalonych rzeczy jak na nastolatków przystało. A nie siedzieć w szpitalu i zastanawiać się ile czasu nam zostało. Podniosłam powoli dłoń i przeczesałam jego włosy. Od razu zerwał się z miejsca.
- Nie spałem. – Odparł gwałtownie. Rozejrzał się i jego oczy napotkały moje. Odetchnął z ulga i rozluźnił się. Na jego usta wpełzł śliczny uśmiech. Oczy miał zapuchnięte i czerwone. Płakał?
Chwyciłam jego dłoń i uśmiechnęłam się do niego.

- Jak się czujesz kotku? – Zwrócił się do mnie słodko. Harry ma bzika na punkcie kotów, więc gdy mnie tak nazywał wiedziałam, że to coś znaczy.

- Zadziwiająco dobrze. Co się stało.? - Zapytałam. Harry od razu spoważniał.

- Jest źle. Coraz gorzej. - Powiedział ze łzami w oczach. - A ja nic nie mogę zrobić.

- Jesteś ze mną. To się liczy. – Odparłam a on od razu złączył nasze usta w pocałunku. Wyrażał wiele emocji. Zarówno  miłość jak i smutek. Kocham go cała sobą. Jest dla mnie zbyt idealny.

- Harry musimy porozmawiać.

- Co się dzieje? - Zapytał od razu się spinając.

- O to, że... Ja niedługo umrę… - Zaczęłam ale mi przerwał.

- Nie umrzesz. - Powiedział z zaciśniętymi zębami.

- Nie przerywaj mi proszę. - Skinął głowa. Doczekałam chwilę i zaczęłam od nowa. - Niedługo umrę. Chcę żebyś wiedział, że czas spędzony z tobą był najlepszym w całym moim krótkim życiu. Jesteś moim promykiem nadziei. Ale nie mogę patrzeć na to jak cierpisz z mojej winy. Powinnam pozwolić ci odejść jeszcze zanim umrę. - Mówiłam ze łzami w oczach. Harry patrzył na mnie z przerażeniem i złością.

- Nigdy cię nie zostawię. A ty nie umrzesz. Przynajmniej nie teraz. Kocham cię i nie darowałbym sobie, gdybym  zostawił cię w tej ciężkiej chwili. Nasza miłość jest wieczna. Pamiętaj. Nic nas nie rozdzieli. - Powiedział splatając nasze palce. Popatrzyłam na jego nadgarstek. Miał na nim wytatuowane "Always", podobnie jak ja. Zrobiliśmy sobie tatuaże w naszą rocznicę. To był znak, że będziemy ze sobą na wieki. Jak mogłam pomyśleć aby odszedł. Wtedy na pewno nie dałabym sobie rady. On daje mi siłę i nadzieję. Dzięki niemu mam o co i dla kogo walczyć.
- Przepraszam. Tak bardzo cię kocham Harry. - Zaczęłam płakać.

- Cśś. Już wszystko dobrze. - Usiadł na łóżku i wziął mnie na kolana, uważając żeby nie zaczepić o jakiś kabelek. Wtuliłam się w jego ciało i zaciągnęłam jego zapachem. Był taki odurzający.

- Tak się boję Harry. - Wymruczałam.

- Ja też słońce. Ja też...




Po tygodniu mój stan się nie poprawił. Wręcz przeciwnie. Jest coraz gorzej. Lekarze ciągle faszerują mnie jakimiś lekami, po których jestem strasznie senna, wiec cały czas spałam. Nie chciałam jednak przespać moich ostatnich dni, lecz spędzić je z Harrym. Kocham go całym sercem. Cały czas ze mną przebywa. Od zeszłego tygodnia nie był w domu. Ciągle czuwa przy moim łóżku. Pielęgniarki zdążyły już dobrze poznać Harrego, a lekarz zgodził się nawet na spanie w moim łóżku.
Siedziałam, na materacu. Harry poszedł po coś do picia. Dzisiaj pierwszy raz od dawna nie potrzebowałam leków uśmierzających ból. Gdy chłopak wrócił, robił wrażenie nieobecnego. Nie
słuchał tego co mówiłam i zawieszał wzrok na jednym punkcie.

- Harry, co się dzieje? - Szturchnęłam go w ramię.

- Nic kochanie. Zamyśliłem się. Co mówiłaś? - Zapytał biorąc moja niewielką dłoń w swoją.

- Już nie ważne. Co się dzieje? Powiedz mi. - Poprosiłam.

- Musze na jakiś czas wyjechać. – Zaczął powoli nie patrząc w moja stronę.

- Kiedy? - Zapytałam szeptem.

- Jutro rano. - Warga mu drżała. Coś się stało. Boże, niech on wreszcie zacznie mówić.

- Wrócisz? - Zapytałam.

- Bardzo mocno cię kocham. - Złożył na moich ustach czuły pocałunek. - Pamiętaj o tym. - Ostatni raz mnie pocałował i ocierając łzy wyszedł z sali. Czy on uciekł? Zaczęłam płakać. Może to wszystko go przerosło. Nie mogłam mieć do niego o to żalu. Po prostu... Chciał być szczęśliwy, a ja nie dałam mu tego czego potrzebował...
Niecałe pół godziny później zjawił się u mnie lekarz wraz z rodzicami. Wszyscy wyglądali na szczęśliwych chociaż mnie do śmiechu nie było. Miłość mojego życia właśnie mnie opuściła. Czy może być coś gorszego? No tak. Lada dzień mogę umrzeć i lekarze nie potrafią nic zrobić. Tylko czekać na cud że znajdzie się dawca. A to i tak nie wróży 100% powrotu do zdrowia. Rodzice usiedli obok mnie. Wręcz promienieli ze szczęścia.


- Znalazł się dawca. - Nie owijając w bawełnę zaczął lekarz. Co! Jak to możliwe. Przecież... Harry odszedł.. Właśnie teraz jak znalazł się dawca. On mnie zostawił, a teraz mogę mieć nowe serce. Może po operacji wróci. Może na prawdę tylko wyjechał. Od razu się rozpromieniłam. Rodzice zaczęli płakać ze szczęścia. To pierwsza dobra wiadomość od wielu lat.

- To kiedy będzie operacja? - Zapytałam.

- Jeszcze dzisiaj. Musimy ją przeprowadzić jak najszybciej.

- A mogę wiedzieć kim jest dawca? - Zapytałam.

- Niestety to poufna informacja. Mogę ci tylko powiedzieć, że to młoda osoba więc istnieje większe prawdopodobieństwo że przeszczep się przyjmie. Tak więc zaraz przyjdzie ktoś żeby zrobić ci potrzebne badania, a później zabierzemy cię na blok operacyjny.

Godzinę później leżałam na bloku. Bałam się, tak strasznie się bałam.  Wiedziałam że mogę się nie obudzić. Pożegnałam się z rodzicami.

- Zaraz dostaniesz narkozę. - Powiedział mi lekarz przykładając mi maseczkę do twarzy. - Oddychaj głęboko, policz od 10 do 1 i pomysł o czymś miłym. Wyśnij sobie idealny sen.
- 10...9... - Zaczęłam liczyć. - 8...7...6… - Zrobiłam się strasznie senna. - 5...4...3… - Ledwo liczyłam. Zamykałam oczy, a ostatnie o czym pomyślałam przez zapadnięciem w sen były zielone oczy i cudowne dołeczki...





- Niech ktoś wyłączy ten cholerny dźwięk - Pomyślałam.
Niechętnie otworzyłam oczy. Poraziło mnie jasne światło. Co ssie dzieje? Co to za dźwięk? Przy moim łóżku ktoś siedział. Pomyślałam, że to Harry jednak gdy przyjrzałam się osobie zauważyłam, że to mój tata. Ale co to był za dźwięk? Taki głośny i mocny. Rozejrzałam się po pomieszczeniu. I wtedy już wiedziałam. To moje serce. Moje nowe serce tak bije. Mimowolnie się uśmiechnęłam. Żyje. Serce pracuje. Czy może być coś lepszego? No pewnie. Musze zobaczyć Harrego. Chociaż mu napisać. Musi się dowiedzieć, że jestem już zdrowa. Może wróci. Nie byłam w stanie napisać mu przed operacją. Tyle się działo. Może rodzice go poinformowali.

- Hej tato. - Powiedziałam. On na dźwięk mojego głosu od razu oderwał się od gazety.

- Hej córeczko. Jak się czujesz?

- Dobrze. - zmarszczyłam brwi. Chciałam zapytać o Harrego.

- Pójdę po lekarza. - Szybko wstał i wyszedł. Po chwili weszła do mnie pielęgniarka. Była dość młoda.

- Przepraszam bardzo. Nie wie pani gdzie jest chłopak z burzą loków? - Zapytałam.

- Nie mam pojęcia. Ale mam panience coś przekazać. - Podała mi kopertę na której było moje imię. Od razu wiedziałam, że to od Harrego. Poznałam to po piśmie. Szybko wzięłam kopertę, a pielęgniarka wyszła. Rozerwałam ją szybko. Bałam się, że mną zrywa. Powoli zaczęłam czytać list...


Najdroższa.
Jeśli to czytasz to wiedz, że wreszcie to zrobiłem. Nie mogłem patrzeć na to jak cierpisz. Kocham cię całym sercem i wiem, że możesz mnie za to winić, być na mnie wściekła, ale ja po prostu uznałem, że tak trzeba. że to mój obowiązek. Pamiętasz jak ci powiedziałem, że dla ciebie mogę zrobić wszystko? Pamiętam ten dzień jakby to było wczoraj. Zaśmiałaś się wtedy i powiedziałaś, że nie jestem w stanie. Wtedy nie zrozumiałem o co ci chodziło. Dopiero w domu uświadomiłem sobie co masz na myśli. I chciałem wtedy do ciebie zadzwonić. Powiedzieć, że jesteś w błędzie. Ale nie zrobiłem tego... Czas mijał, a nam wszystkim wydawało się, że już najgorsze za nami. Odetchnąłem z ulga. Ale nie mogłem nacieszyć się z twojego powrotu do domu. Nie mogłaś wychodzić z łóżka, byłaś zbyt osłabiona. Każdy myślał, że to za wcześnie.. że za wcześnie cię wypuścili ze szpitala. Ja przesiadywałem u ciebie całymi dniami. Widziałem jak tęsknie patrzysz przez okno. Dlatego co noc gdy twoi rodzice zasypiali wyciągałem cię z domu i leżeliśmy na trawie w twoim ogródku. Tak wiem to niewiele. Ale widziałem, że dla ciebie to było na prawdę coś... Później przeszedł czas, że znów było gorzej. Byłem załamany. Przeszliśmy więcej niż inne pary przez całe życie. Nasza miłość była wielka i będzie taka do samego końca. Gdy znów wróciłaś do domu byłem przeszczęśliwy. Wiedziałem już co powinienem zrobić. Kupiłem pierścionek i przyszedłem do ciebie. Gdy leżeliśmy na twoim łóżku miałem cię o to zapytać. Byliśmy sami. Tak wiem to mało romantyczne. Ale sama wiesz, że nie znam się na tym wszystkim. Gdy miałem cię już o to zapytać miałaś atak. To było takie nieoczekiwane. Spanikowałem. Nie wiedziałem co robić. Ty byłaś bardziej opanowana niż ja i poczułem się niepotrzebny. Byłaś długo nieprzytomna. Wtedy lekarz powiedział, że bez przeszczepu nie przeżyjesz końca studiów. I jak ja miałem żyć ze świadomością, że ciebie nie będzie obok mnie? 
że nie będę mógł cię przytulić, pocałować. Słyszeć twojego pięknego głosu. Wiedziałem już co muszę zrobić. Najgorsze było pożegnanie z tobą. Chciałem ci o wszystkim powiedzieć alewiedziałem że byś się nie zgodziła. Dlatego zatrzymałem to w tajemnicy. Nawet chyba twoi rodzice nie wiedzą... Poszedłem się przebadać i... Okazało się że mogę być dawcą. Tak... Oddałem ci swoje serce. Pielęgniarki płakały gdy rozmawiałem o tym z lekarzem. Nawet on uronił kilka łez. Pamiętam jak powiedział mi, że jest ze mnie dumny i widzi że to prawdziwa miłość. Powiedział że jestem dzielny i odważny. Nie zgodziłem się z nim. Każdy mężczyzna kochający swoją kobietę powinien być w stanie zrobić dla niej wszystko. Dlatego ja... Ponieważ kocham cię całym moim sercem oddaję ci je właśnie żebyś mogła żyć i pielęgnować naszą miłość. Nawet nie wiesz jakim byłem i jestem szczęściarzem, że mogłem cię kochać. I ze ty pokochałaś mnie. Nie ma takich słów aby wyrazić moja miłość do ciebie. Mogę cię jedynie prosić abyś opiekowała się moim sercem. Od pierwszej chwili należało do ciebie. I teraz na prawdę jest twoje. Kocham cię i będę nad tobą czuwał. Nie zapomnij o mnie. Mam nadzieje, że teraz już wiesz że zrobiłbym dla ciebie wszystko....
Zawsze kochający Harry.



Nie mogłam uwierzyć, że to co czytam. Mój płacz zamienił się w szloch. Obraz przez łzy zaczął mi się rozmazywać. To nie możliwe. Jak on mógł to zrobić? Złapałam się za serce. Bije. To jego serce bije w moim ciele. On jest we mnie. Żyje w moim wnętrzu. Jeszcze głośniej zaczęłam płakać.
Czułam niewyobrażalna pustkę. Jak to możliwe ze w jednej chwili byłam najszczęśliwszą osoba na świecie, a po chwili cały mój świat legł w gruzach? Przytuliłam list do mojego nowego serca. Nie mogę uwierzyć, że on to zrobił. Nigdy mu tego nie zapomnę. Kocham go tak mocno. Czy to możliwe, że po tym liście kocham go jeszcze bardziej? Zaczęłam czytać ten list jeszcze raz. Wyobrażałam sobie jak się czuł gdy pisał ten list. Zaczęłam jeszcze bardziej płakać. Miał przed sobą całe życie...
Nagle ktoś wbiegł do sali. Przez łzy nie widziałam dokładnie kim jest ta osoba. Otarłam moje oczy i zamarłam. Mogę być pewna, że w tym momencie serce mi stanęło. Czy to halucynacje?

- Harry… - Szepnęłam przerażona i zarazem zdziwiona...

- Boże, przeczytałaś już list. Matko boska spóźniłem się. Przepraszam. - Szybko do mnie podbiegł i wziął w swoje ramiona. Usiadłam na jego kolanach. Nie, czy to możliwe? Czy możliwe jest to, że on tu siedzi? Zaczęłam całować całą jego twarz. Wtuliłam się w jego ciało tak mocno, że myślałam że połamałam mu wszystkie zebra.

- Harry myślałam, że nie żyjesz. - zaczęłam jeszcze bardziej płakać. - Co ci strzeliło do głowy?

- Wyszedłem stąd z takim zamiarem. Ale w ostatniej chwili coś się stało. Zadzwonili do mnie ze szpitala i powiedzieli mi, że był poważny wypadek samochodowy. Zginęła młoda dziewczyna. Była mniej więcej w naszym wieku. Jej serce nadawało się do przeszczepu. Niestety nie mogłem wcześniej cię odwiedzić. Gdy przed chwilą dowiedziałem się, że się obudziłaś chciałem jak najszybciej do ciebie przyjść żebyś nie przeczytała tego listu. Jak widać nie zdążyłem. Tęskniłabyś za mną?- Zapytał uśmiechając się.

- Przez chwilę myślałam, że mój cały świat legł w gruzach. Nie rób mi tego nigdy więcej. - Poprosiłam.

- Już nigdy, obiecuje. - Powiedział.

- Tak bardzo cię kocham Harry. - Czule go pocałowałam.

- Ja ciebie też kochanie. - Pocałował czubek mojej głowy. - Więc teraz skoro jesteś zdrowa i ja żyje, nic nie stoi na przeszkodzie żeby zadać ci to pytanie. - Zaczął niepewnie. Z zaciekawieniem się w niego wpatrywałam. – Wiesz, że cię kocham i zrobię dla ciebie dosłownie wszystko. Uczynisz mnie najszczęśliwszym człowiekiem na świecie i zostaniesz moja żoną? - Zapytał na jednym tchu.

- O mój boże. - Powiedziałam. - Jezu TAK! - Krzyknęłam i zaczęłam go całować. Harry włożył mi na palec piękny diamentowy pierścionek. Teraz mogło być tylko lepiej i wiedziałam, że nasza miłość będzie wieczna. Dla takiej miłości można zrobić wszystko...











************
hej miałam wene na imagina :)
tego dedykuję Natalce i Kamili.
mam nadzieję ze się wam spodoba.
natomiast rozdział powinien pojawić się w przyszłym tygodniu
KOCHAM WAS
Hazzowa :*****

środa, 21 stycznia 2015

ROZDZIAŁ 27

czerwona czcionka. Wiecie o co chodzi. rozdział zawiera sceny dla dorosłych...



Oczami Lucy.

Byłam załamana. Co ja najlepszego zrobiłam. Wiem że to była tylko zabawa. Dla mnie było to tylko głupie wyzwanie które miałam wykonać. Jednak nie byłam pewna czy Harry też to tak odbierał. Skąd takie podejrzenia? Po jego ogromnej erekcji gdy tylko nasze usta się zetknęły. A gdy zaczęłam się poruszać. Matko to było niesmaczne. Najgorsze chyba z tego wszystkiego że Niall był tego świadkiem. Czym może być coś gorszego gdy miłość twojego życia patrzy jak całujesz się z jego najlepszym przyjacielem. Od początku wiedziałam że ta gra źle się skończy. Położyłam się na łóżku w swoim pokoju. Wtuliłam twarz w poduszkę która przesiąknięta była zapachem mojego blondaska. Od razu zaczęłam głośniej płakać. On na pewno mnie nienawidzi. Widziałam jego wyraz twarzy jak oderwałam się od Hazzy. Wyrażała czystą furię. I to wszystko moja wina. Na pewno będzie chciał mnie zostawić.

-Lucy.- jak na zawołanie usłyszałam krzyk mojego chłopaka. Pewnie już byłego chłopaka. Niall wbiegł do mojego pokoju. Jego mina była dla mnie nieodgadniona. Nie wyrażała żadnych emocji. To chyba było jeszcze gorsze niż gdyby jego twarz wyrażała jakiekolwiek uczucia. Jednak gdy tylko zobaczył mnie zapłakaną w pozycji embrionalnej od razu do mnie podbiegł. Delikatnie wziął mnie na swoje kolana i zaczął uspokajać. Czemu ja zawsze muszę się tak rozklejać. Po paru minutach się uspokoiłam. Wiedziałam że teraz czeka nas poważna rozmowa.

-Niall ja cię przepraszam. Nie powinnam się na to nawet zgadzać. To się nie powinno wydarzyć. Wiem że teraz mnie nienawidzisz. Widziałam to w twoich oczach w pokoju Zayna. Błagam cię wybacz mi. Wiesz że kocham tylko ciebie i to się nigdy nie zmieni. Możesz czuć teraz do mnie niechęć i odrazę ale ja tak mocno cię kocham.- Wzięłam w swoje dłonie jego policzki.- Kochanie wybacz mi.- Mówiąc to lekko musnęłam jego idealne usta. To był smak który chciałam smakować do końca życia. Mięta ze specyficznym smakiem Nialla.

-Lucy kochanie nie wygaduj głupot. Przecież cię kocham najmocniej na świecie jak mógłbym czuć do ciebie jakikolwiek wstręt. To na siebie jestem wściekły. Gdybym nie kazał całować się Louisowi i Hazzie wszystko inaczej by się skończyło. To ja ciebie powinienem przeprosić. To ja to zacząłem. Nie pomyślałem jakie mogą być tego konsekwencje. Najlepiej będzie jak zapomnimy o całym zajściu tak będzie najlepiej. Jesteś moim promyczkiem szczęścia-powiedział pstrykając mnie w nos.- i bardzo mocno cię kocham. Nawet wszechświat nie jest tak wielki jak moja miłość do ciebie. Więc już natychmiast masz mi się uśmiechnąć bo dzięki niemu chce mi się żyć.- jego uśmiech był taki zaraźliwy że od razu się uśmiechnęłam. Wpiłam się w jego cudowne usta i nie chciałam przestawiać. On dodaje mi siłę. Jest najlepszym co mnie w życiu spotkało. Wplotłam palce w jego włosy i szarpnęłam za nie lekko. Z ust chłopaka wydobył się gardłowy jęk co nakręciło mnie jeszcze bardziej. Pchnęłam go na łóżko a ten upadł na plecy. Miał zaskoczony wyraz twarzy. Usiadłam na nim okrakiem i nachyliłam aby złożyć na jego ustach uwodzicielski pocałunek. Oderwałam się od niego a ten jęknął rozdrażniony że tak nieoczekiwanie przerwałam pieszczoty.

-Lubię się z tobą godzić. Jesteś wtedy taka seksowna.- wymruczał mi do ucha. Zaśmiałam się i znów złączyłam nasze usta. Niall złapał mnie za biodra. Chciał mnie przewrócić na plecy aby to on nade mną górował. Nie dałam sie tak łatwo i już po chwili znów był pode mną.

-Nie tak szybko kochanie. Dzisiaj to ty jesteś na moich łaskach.- widząc jego urocze rumieńce miałam na niego jeszcze większą ochotę. Zerwałam z niego bluzkę i zaczęłam całować go po klatce piersiowej. Słyszałam jego jęki i to nakręcało mnie do dalszego działania. Zbliżyłam się do gumki jego bokserek. Polizałam go wzdłuż gumki majtek. Wypchnął biodra do przodu. Uśmiechnęłam się zadziornie i zdjęłam z niego spodnie wraz z bokserkami. Jego sterczący już penis wyskoczył z bielizny niemal dziękując mi za uwolnienie go z ciasnych spodni. Chwyciłam go pewnie w swoją dłoń i zaczęłam go rozgrzewać. Niall wił się pode mną.

-Kochanie zaraz nie wytrzymam. Błagam cię.-jęczał. spełniłam jego prośby. Zeszłam z niego. Był taki piękny. Rozmarzone oczy. Rozczochrane włosy i zarumienione policzki. Wpatrywał się we mnie tymi intensywnie niebieskimi oczami. Zaczęłam powoli się rozbierać. Gdy byłam już naga znów na niego usiadłam uprzednio sięgając z szafki przy łóżku paczkę prezerwatyw. Rozerwałam zębami opakowanie i zwinnie naciągnęłam prezerwatywę na jego pokaźną długość. Podniosłam się i całując go namiętnie nadziałam się na niego. Wsadziłam go do samego końca. Oboje jęknęliśmy czując siebie nawzajem. Nadal całując się zaczęłam poruszać biodrami. To było niesamowite. Czuć jego w sobie. Ruszaliśmy biodrami w naszym własnym rytmie. Czułam narastające ciepło w podbrzuszu. Cała drżąc doszłam jęcząc jego imię. Chwile później Niall również doszedł. Zeszłam z niego i ściągnęłam zużyty kondom z jego penisa. Zawiązałam supełek na końcu i wywaliłam go do śmieci. Wróciłam do pokoju i położyłam się obok mojego ukochanego. Niall od razu zamknął mnie w szczelnym uścisku. Leżeliśmy przez jakiś czas w ciszy. To było cudowne. Życie z nim jest cudowne. Gładziłam jego włosy i co jakiś czas całowałam zarumieniony policzek.

-Muszę porozmawiać z Harrym. Wyjaśnić to wszystko.- nagle przerwałam ciszę panującą w pokoju..

-Wiem. Podniecił się chociaż.- zapytał z dziwnym grymasem na twarzy.

-Nawet nie wiesz jak bardzo.- Powiedziałam zarumieniona. Widziałam jak się zasmucił. - Hej kotek co jest

-Boję się że mnie zostawisz dla kogoś innego. Nie przeżyję tego. Nie potrafię żyć bez ciebie. Kocham cię.

-Głuptasie. Kocham tylko ciebie. I nigdy cię nie zostawię. Tylko mnie nie zdradź bo tego ci nie wybaczę.-powiedziałam śmiertelnie poważnie.

-Nigdy mi to przez myśl nie przeszło.- czule mnie pocałował.

-To dobrze. - pocałowałam go mocno.

20 minut później byliśmy już po wspólnej kąpieli. To był niezwykły dzień ale czekała mnie jeszcze poważna rozmowa z Harrym. Westchnęłam na tę myśli. Niall musiał na chwilę gdzieś wyjść. Czekałam na niego jakieś pół godziny. Wrócił do pokoju z ogromnym bukietem róż. i wielkim pluszowym misiem.

-Dla mojego słoneczka.-Usiadł na łóżku obok mnie. Z ogromnym uśmiechem wskoczyłam mu na kolana i wtuliłam się w jego ciało. Zaczęłam całować go po całej twarzy. Wpiłam się w jego usta w słodkim pocałunku. Wstałam i przytuliłam misia.

-Nazwę go Niall junior.- zaśmiałam się na jego rumiane policzki. - będzie ze mną jak będziesz w trasie.- chłopak nic nie powiedział tylko mocno mnie przytulił.

-Pójdę po wazon na kwiaty.- powiedział Niall i wyszedł z pokoju.. W tym momencie w pokoju rozległ się dzwonek mojego telefonu. Wzięłam urządzenie do ręki i spojrzałam na wyświetlacz. Zdziwiłam się.

-Natalia?- zapytałam szczerze zdziwiona.

-Lucy..- słyszałam jej urwany głos... płakała.- musisz mi pomóc. Możemy się spotkać. jestem w Londynie...










*****************
Hej kochani. witam z kolejnym rozdziałem.
nawet nie wiecie jak się cieszę na taką ilość komentarzy. Mam nadzieję że rozdział się wam spodobał i skomentujecie go :D
Na razie nie będzie limitu komentarzy bo dobrze wam idzie.
Komentujcie a rozdział pojawi się szybko
KOCHAM WAS
Hazzowa :*****

poniedziałek, 12 stycznia 2015

ROZDZIAŁ 26

Oczami Nialla.

-Lucy zacznij-powiedział Louis- Jesteś dziewczyną to masz pierwszeństwo.- usiedliśmy w kole. Oczywiście ja obok mojego skarba. Obok mnie Louis, Harry, Zayn i Liam. Pocałowałem jeszcze raz Lucy w policzek. Lucy wzięła od niego butelkę i położyła w kole. oparła się ramieniem o moje udo przez co lekko się nachyliła. Uśmiechnąłem się na ten drobny gest. Noga już przestała mnie boleć a to tylko dzięki  mojemu aniołkowi. Lucy zakręciła butelką. Wszyscy w skupieniu przyglądali się obracającej się rzeczy. Butelka zatrzymała się na niej. Wszyscy się zaśmialiśmy. Musiała znów kręcić. W międzyczasie ustaliliśmy zasady gry. No tak bo tylko my możemy ustalać zasady. Oczywiście Harry sprzeczał się że jeśli ktoś nie wykona zadania ma się rozbierać. Nikt jednak na to nie przystał a tym bardziej ja. Myśl o tym że Lucy przed nimi miałaby się rozebrać był dla mnie jak nóż w serce. Od razu mocno ją objąłem na tę myśl. Dziewczyna pewnie wiedziała o co mi chodzi. Zaśmiała się słodko i pocałowała mnie za uchem. Zarumieniłem się na co chłopcy zaczęli się śmiać. Już w takiej pozycji zostaliśmy. Doszliśmy też do porozumienia że gramy tylko i wyłącznie na wyzwania. No bo my o sobie wszystko wiemy. Więc prawda byłaby bez sensu. Lucy jeszcze raz zakręciła i wypadło na Louisa. Widziałem ten cudowny błysk w oczach Lucy gdy wypadło na niego. Zaśmiała się głośno. Pewnie już wymyśliła dla niego zadanie. Lou popatrzył na nas z przerażeniem w oczach. Przełknął głośno ślinę i popatrzył na moją ukochaną. Wszyscy na nią patrzyliśmy.

-Lou kochanie.- zabiła mnie tym sformułowaniem.- idź do kuchni i przynieś wszystkie marchewki jakie macie w domu. Nie wiem czy może jakieś przechowujesz u siebie czy nie. Masz przynieść wszystkie.- chłopak ze zdziwieniem poszedł po marchewki. Lucy w czasie gdy Lou poszedł do siebie pobiegła do kuchni. Lou zdążył wrócić ale Lucy jeszcze nie. Chłopak siedział poddenerwowany z torebką pełną warzywa. Było tego pewnie około 4 kilo. Wiemy jak on je kocha więc zawsze jest tego u nas masa. Po chwili Lucy wróciła z kuchni. Niosła kosz na śmieci. O Boże. My zaczęliśmy się śmiać. Lou gdy się odwrócił w stronę drzwi zamarł. Wiedział już co będzie musiał zrobić. Miał łzy w oczach gdy każdą z osobna całował i wywalał do śmietnika. Przy ostatniej nie wytrzymał i nadgryzł sobie kawałek. Wszyscy wybuchnęli śmiechem. Poza nim.

-Powinnaś smażyć się za to w piekle.- powiedział do niej. Teraz przyszła kolej na niego. Uśmiechnął się szyderczo. Wiem że on dla każdego teraz będzie okrutny. Ciekaw byłem kto będzie tym biedakiem.Jego ofiarą został Liam. Z szyderczym uśmiechem zniknął w kuchni. Przeczuwałem co zamierza. Wrócił z aż 7 łyżkami. Liam patrzył na niego z przerażeniem i łzami w oczach. To już serio było okropne. Przecież każdy wie że Li boi się łyżek.

-Do końca gry musisz je trzymać Liam.-powiedział podając je brunetowi. Li zamknął oczy i po chwili znów je otworzył. Wziął głęboki oddech i niepewnie wziął od niego srebrne sztućce. Wszyscy patrzyli na niego z podziwem. Trzęsącą się ręką wprawił butelkę w ruch. Obracała się dość długo. Zatrzymała się na Zaynie. Wiedziałem że to również nie wróży nic dobrego. Każdy wymyślał coraz okrutniejsze zadania.

-Zayn wiemy jak bardzo kochasz swój wygląd i że godzinami możesz się patrzyć w swoje odbicie. Dlatego masz za zadanie zniszczyć wszystkie lusterka jakie posiadasz. Masz je zbić w drobny mak.- chłopak z wielkim bólem poszedł do siebie. My oczywiście za nim. Gdy on niszczył swoje lusterka w każdym chociaż chwilę się przeglądał my zwijaliśmy się ze śmiechu na podłodze. Za każdym razem klął głośno z trzaskiem tłuczonego szkła. Zostaliśmy już w jego pokoju. Nie wiem kto zabrał ze sobą butelkę. Usiedliśmy tak samo jak przedtem. Pełen furii Zayn zakręcił butelką. Modliłem się teraz żeby nie wypadło na mnie. Chyba bym tego nie przeżył. Na moje szczęście butelka zatrzymała się na Harrym. Zayn chwilę pomyślał a potem popatrzył na niego z triumfem wymalowanym na twarzy.

-Ostatnio sporo osób twierdzi że strasznie wyglądasz. Wszyscy oczywiście wiemy o co chodzi.- Tu pokazał ruchem ręki na jego włosy.- stary Harry musi wrócić te słodkie loczki i wgl.- zaśmiał się. O kurwa. No to przejebane. Harry zbladł a w pokoju zapanowała cisza. Nagle Harry zerwał się z miejsca i pociągnął Lucy za rękę tak że i ona wstała. Machinalnie również się podniosłem.

-Zgodzę się tylko wtedy gdy Lucy mnie obetnie.- Zayn przez chwilę intensywnie myślał.

-Zgoda. Niech będzie. Lucy z jego włosami możesz zrobić co tylko zechcesz. Możesz go nawet ogolić na łyso.- Zayn zwijał się ze śmiechu gdy Harry i Lucy zamykali się w łazience. Jednak ja nie bylem pewien co do tego wszystkiego.

Minuty mijały a my siedzieliśmy i zabijaliśmy nudę opowiadając sobie dowcipy. Co chwilę słychać było stłumione krzyki i śmiechy. Wiedziałem że nie mam się czego obawiać. Ale jednak czułem się niepewnie nie mając jej przy sobie. I do tego gdy zamknięta była z Harrym. Myślałem że dostanę białej gorączki gdy słyszałem ich śmiechy. Pewnie dobrze się bawili. Byłem wściekły na Malika za to że wymyślił taki pomysł. Słychać było później szum wody. O kurwa. A później suszarkę do włosów. Po pół godzinie która dla mnie była wiecznością wreszcie wyszli w łazienki. Harry miał na głowie ręcznik.

-TA DA.-krzyknął zrzucając z siebie ręcznik. Jedno wielkie woow. Szczęki nam opadły. Był dokładnie tak jak podczas trasy TMH. Znowu będzie miał większe powodzenie u lasek niż miał teraz. No bo bądźmy szczerzy kto umówi się z Tarzanem. Hah na mało kto. Teraz wyglądał świetnie. Lucy się spisała i wreszcie po długim czasie pojawiły się jego loczki. Fanki oszaleją z zachwytu. Przyszła kolej kręcenia Harrego. Chłopak z wielkim uśmiechem na ustach zakręcił butelką. W duchu błagałem żebym nie był to ja. Bo tak jak on mógł być teraz okrutny tak mało kto. Wypadło chyba najgorzej jak mogło... Lucy. I ten straszny uśmieszek Harrego gdy wypadło na moją ukochaną.

-No no Lucy. Wydaje mi się że wszyscy się ze mną zgodzą że chcemy zobaczyć najfajniejsze cycuszki na świecie.- Co kurwa. No chyba go porąbało. Zrobiłem się strasznie czerwony na twarzy. Zacisnąłem dłonie w pięści. Wszyscy zauważyli moją reakcję. Jednak nikt nic nie powiedział. A raczej reszcie spodobał się ten pomysł. Lucy przez chwilę myślała i błagałem w duchu że się nie zgodzi. Nie pozwolę na to że ona pokaże swoje piersi chłopakom.

-Zgoda.-zaśmiała się Lucy. No chyba żarty. Lucy bardziej się do mnie przysunęła i pocałowała w polik. Nagle podciągnęła moją podkoszulkę do góry.- Podziwiaj Harry najfajniejsze cycuszki na ziemi.- po tych słowach nachyliła się i ugryzła moją brodawkę. O mój Boże. Jęknąłem gardłowo na co wszyscy się zaśmiali. Lucy usiadła już na swoim miejscu i obciągnęła moją koszulkę.

-Nie o jego mi chodziło. To nie sprawiedliwe. Chciałem zobaczyć twoje. Oszukujesz.-mówił Harry.

-Wcale że nie. Powiedziałeś najfajniejsze cycuszki na świecie. Dla mnie najfajniejsze ma Niall. To ty źle zadałeś mi zadanie. Więc to na siebie bądź zły.- zaśmiała się Lucy a my razem z nią. Oczywiście poza Harrym.

-Moja mądra dziewczynka.-pocałowałem ją w usta a wszyscy zrobili "awww".

-Teraz twoja kolej.-Wzięła butelkę i zakręciła nią. Wypadło na mnie. Nie balem się bo wiedziałem że nie da mi nic strasznego.

-Żadnej taryfy ulgowej słoneczko. Ostatnio nagrałeś mi dość słodki filmik z tańcem w samych bokserkach. Wyglądasz w nich po prostu bosko. Gatki w koniczynki.- zaśmiała się a ja się zarumieniłem.- Więc masz go wstawić na TT z podpisem "Dla słodziaków na poprawę humorku"- wszyscy się zaczęli śmiać. Poza mną. Tak kobieta to potwór. Niechętnie wyciągnąłem swój telefon i dodałem filmik na TT. już od razu fanki zaczęły udostępniać i lubić nagranie.

-Jesteś okrutna.- zacząłem

-Ale i tak mnie kochasz.-wytknęła mi język i podała butelkę.

-Najmocniej na świecie.- posłałem jej buziaka i zakręciłem butelką. Chciałem się odegrać na Stylesie. Modliłem się żeby wypadło na niego. Niestety wypadł Lou ale to w sumie i tak dobrze bo i tak miał uczestniczyć w tym wszystkim.

-Hah no bosko.- zaśmiałem się. -Lou musisz... Pocałować Hazze. Tylko tak jak należy no wiecie języczek i te sprawy.- wszystkich zszokowało ale po chwili ja Lucy Zayn i Liam wybuchnęliśmy śmiechem. Lou popatrzył niepewnie na Harryego. Zagryzł dolną wargę.

-Zajebe cię Horan. Módl się żebym cię teraz nie wylosował bo wyliżesz komuś dupę. -Zaśmiał się Lou i bez zbędnych ceregieli złączył swoje usta z ustami Stylesa. Sądziłem że się wycofają. Jednak oni wzięli to na poważnie. Cały pocałunek trwał krótko ale był za to strasznie namiętny. Nie oszczędzali na ślinie. Wszyscy patrzyli na nich zafascynowani. Nie wiedzieliśmy że to się dzieje na prawdę. Oderwali się od siebie.

-Larry awww.-zaśmiała się Lucy. Chłopcy się speszyli i odsunęli najdalej od siebie jak tylko mogli. Co było dość trudne bo siedzieli obok siebie. Lou mocno zakręcił butelką. Bałem się tego. Nie do końca przemyślałem moje wyzwanie dla niego. Teraz będzie chciał zemsty. Gdy butelka zaczęła się wolniej obracać wstrzymałem oddech. Ostatnie ruchy i... O kurwa! Popatrzyłem z przerażeniem na Lou gdy butelka ewidentnie wskazała Lucy. Przeraziłem się gdy widziałem jego błysk w oczach.

-Wet za wet Niall. Lucy masz usiąść Harremu na kolanach i namiętnie się całować przez co najmniej minutę. Do tego żeby było ciekawiej poruszaj biodrami. Zobaczymy czy w minutę podniecisz naszego ogiera.- kurwa NIE NIE NIE... Jaki ze mnie dureń. Lucy patrzyła na Harrego z przerażeniem. Patrzyłem jak niepewnie wstaje i siada mu na kolanach. Po moich obu stronach znaleźli się Liam i Zayn. Jakby przeczuwali że mogę rzucić się na Hazzę. No ale to przecież nie on wymyślał to zadanie. Prędzej uduszę Louisa.

-Czas start.- krzyknął Louis. Od razu wpiła się w jego usta i zaczęła poruszać biodrami. Z boku wyglądało to tak jakby się pieprzyli. Czułem niewyobrażalnie wielką zazdrość. Nie mogłem na to patrzeć. Zamknąłem oczy. Wstrząsnął mnie dreszcz. I to tylko moja wina. Harry położył dłonie na jej biodrach a moje serce przeszył sztylet.

-Chyba już kurwa minęła minuta.- warknąłem na Lou. Ten tylko się zaśmiał. Lucy szybko oderwała się od niego. Wytarła ręką usta. Popatrzyła na moją wściekłą minę i wybiegła z pokoju z załzawionymi oczami. Pewnie musiała pomyśleć że to na nią jestem zły. Popatrzyłem na chłopaków. Wszyscy byli w szoku. Poderwałem się z podłogi.

-Zadowolony.-syknąłem na Louisa i wybiegłem za zrozpaczoną dziewczyną...




***********************
HEJ hej :* :* :*
jak widzicie rozdział wcześniej niż być powinien ale to tylko dlatego że po prostu nie mogłam się doczekać tego rozdziału. Jak widzicie było dość ciekawie. Sama w taką butelkę bym pograła :D a wy?
Ale teraz trochę wam potruję. Nie wiem czemu ale coraz dłużej nie pojawiają sie komentarze. Nie będę wam prawić kazań bo tu nie o to chodzi. Komentarze są dla mnie ogromną motywacją. zmuszać was do niczego nie będę. Ale błagam każdego kto przeczyta rozdział żeby chociaż zostawił buźkę lub cokolwiek co wyrażałoby jego opinię na rozdział. będę za to niezmiernie wdzięczna
Nie wiem czy wolicie żebym pisała za ile komentarzy kolejny rozdział.
Czy po prostu dodawać je co jakiś czas.
KOCHAM WAS
Hazzowa :***

piątek, 2 stycznia 2015

ROZDZIAŁ 25


Oczami Zayna.

Obudziłem się późnym popołudniem. Wszyscy jeszcze spali. Wesele skończyło się koło 6 rano. Było idealnie. Wszystko poszło zgodnie z planem. Nasza "noc" poślubna również była niezwykła. Popatrzyłem na Perrie słodko śpiącą z głową na mojej klatce piersiowej. Wtuliłem ją mocniej w siebie i gładził m po nagich plecach. Popatrzyłem na jej rękę na moim brzuchu. Na jej palcu lśniła złota obrączka. Uśmiechnąłem się od razu wiedząc że już na zawsze będziemy razem. Splotłem najdelikatniej jak potrafiłem nasze palce żeby jej nie obudzić. Pocałowałem ją czule w czubek głowy i zamknąłem oczy. Wiedziałem że będę się już tak budzić codziennie. Do końca moich dni. Bo nasza miłość jest wieczna. Nic nas nie rozdzieli. Znalazłem swoją drugą połówkę. Nigdy jej nikomu nie oddam. Bo ona ma moje serce. Ona jest moim życiem. Poczułem mokre i krótkie pocałunki na moim podbrzuszu. O matko boska jak przyjemnie. Westchnąłem i usłyszałem najpiękniejszy dźwięk na świecie. Jej chichot. Uśmiechnąłem się od razu i otworzyłem oczy. Ujrzałem moją piękną żonę. Jak to cudownie brzmi. "Żona". Pociągnąłem ją  do siebie i złożyłem czuły pocałunek na jej słodkich i miękkich wargach.

-Dzień dobry mężu- uśmiechnęła się do mnie uroczo. Aż zaparło mi dech w piersi. To tak bosko brzmi w jej ustach.

-Dzień dobry żono.- zaśmialiśmy się oboje. Przytuliłem ją jeszcze mocniej o ile to było możliwe. Nagle szybko ją obróciłem na plecy a sam zawisłem nad nią. Zacząłem całować jej już spory brzuszek. Dziewczyna głośno się śmiała. Było idealnie i wiedziałem że tak będzie już do końca życia.

-Ubieraj się słońce mam dla ciebie niespodziankę.- powiedziałem wstając z łóżka. Byłem nagi i wiedziałem że moja żonka pożera mnie wzrokiem.- nie gap się.- zaśmiałem się. Spojrzałem przez ramię i zobaczyłem jak się rumieni i zakrywa kołdrą swoją nagość. Jeszcze nie wiedziałem dlaczego. Odwróciłem się i zauważyłem że w drzwiach mojej sypialni stoi szanowny pan Styles z chytrym uśmieszkiem.

-No no Malik. Powiem ci że nie dziwię się czemu Pezz w nocy tak głośno krzyczy. Mogę się kiedyś do was dołączyć. Perrie mówię ci to co ma Malik to w sumie dupy nie urywa w porównaniu z moim sprzętem i umiejętnościami.- zaczął poruszać brwiami.

-Wypad Styles bo się wkurzę.- zagroziłem mu palcem.

-A mogę zobaczyć co Pezz ma pod kołdrą że się tak chowa.- zapytał ze znaczącym uśmieszkiem.

-Powiedziałem coś wynocha.-krzyknąłem wytrącony z równowagi. No ten człowiek mnie tak denerwuje. Harry śmiejąc się wyszedł z pokoju. Nie mogliśmy się powstrzymać i razem wybuchliśmy śmiechem. Poszedłem wziąć prysznic i szybko się ubrałem. Czułem się bardziej dorosły niż wczoraj. A to za sprawą obrączki na moim palcu. Założyłem jak zwykle czarne spodnie białą bluzkę z nadrukiem batmana i do tego ciemne buty. Było już dość chłodno więc narzuciłem jeszcze na ramiona czarną skórzaną kurtkę. Perrie wyszła już ubrana. miała na sobie dresowe spodnie a na to bluzę z kapturem. Popatrzyłem na nią zdziwiony. Przecież zawsze uwielbia się stroić.

-No co. - zapytała.

-Nie. nic. Tak tylko zdziwiłem się że się już nie stroisz.-powiedziałem drapiąc się po karku.

-Bo się w nic nie mieszczę Sherlocku.-zaśmiała się a ja dopiero sobie uświadomiłem jaki ze mnie debil.

-Dla mnie i tak jesteś piękna.-powiedziałem

-Pani Malik zawsze jest piękna.- zamarłem. Dopiero teraz dotarło do mnie że nosi już moje nazwisko.

-Powtórz to proszę.- podeszła do mnie. Zarzuciła ręce na moją szyję a ja przymknąłem oczy.

-Pani Malik.-szepnęła mi do ucha całując skórę za uchem. Przeszedł mnie przyjemny dreszcz.

20 minut później byliśmy już na miejscu. Plac był ogromny. Oddalony przecznicę od domu rodziny One Direction. Na środku stał ogromny dom z basenem.

-Co to za miejsce.- Zapytała się zdziwiona dziewczyna. rozglądała się dookoła. Jeszcze nie wpadła gdzie właśnie byliśmy.

-To moja kochana.- Powiedziałem pokazując ręką cały plac.- będzie nasz nowy dom.-uśmiechnąłem się do niej. Dziewczyna przeżyła szok. Lecz po chwili rzuciła się w moje ramiona i zaczęła całować mnie ze łzami w oczach.

-Mój boże Zayn.- nie mogła nic więcej powiedzieć. Widziałem że była szczęśliwa.

-Chciałem żebyśmy mieszkali blisko chłopaków. Chyba nie masz nic przeciwko.

-Skąd przecież wiesz że ich kocham.- uśmiechnęła się do mnie.

-Kiedy ty to wszystko zrobiłeś.-zapytała.

-Jakiś rok temu kupiłem tą działkę. I już od tamtej pory budowali nasz dom.

-To nie kupiłeś domu. Zbudowałeś go.-zdziwiła się.

-Oczywiście każdy mężczyzna musi zbudować dom posadzić drzewo i spłodzić syna.-powiedziałem poważnie.

-Będziemy mieć córeczkę.- zaśmiała się.

-Co nie znaczy że nie będziemy się starać dla niej o braciszka. Zaśmialiśmy się.

-Oprowadzić cię.- zapytałem podając jej dłoń.

-Już się nie mogę doczekać.- pewnie ją chwyciła i ruszyliśmy do środka.


Oczami Lucy.

Leżałam nadal w łóżku. Tak strasznie nie chciało mi się wstać. Jednak musiałam. Obudziłam się sama trzeba było poszukać mojego słodziaka. Wstałam z łóżka. Weszłam do łazienki. Zmyłam resztki makijażu. Przecież nie wyjdę rozmazana do tych oszołomów. Gdy mój wygląd był w miarę do przeżycia wyszłam z łazienki. Zderzyłam się z czymś twardym. Moją przeszkodą okazał się Niall. Podtrzymał mnie w biodrach i mocno pocałował.

-Czemu obudziłam się sama.- zapytałam smutnym głosem.

-Bylem na dole zrobić ci śniadanie słoneczko.-uśmiechnął się do mnie.

-Awww jakiś ty słodki. I tak nie poruchasz.- widziałam jak na mnie patrzył gdy byłam tylko w jego podkoszulce.

-Ale dlaczego. Jestem przy tobie jak tykająca bomba.

-To sobie zwal kochanie. puściłam mu oczko.

-A może ty to zrobisz?- zapytał z nadzieją.

-Sio mi stąd zboczeńcu.- zaśmialiśmy się. Niall zrobil minę wyrażającą że coś go boli i usiadł na środku pokoju prostując nogę.

-Boże Niall co się stało.- Upadłam na kolana przez co syknęłam z lekkiego bólu.

-Nic kocie. Kolano od rana nie daje mi spokoju. Za dużo wysiłku.- uśmiechnął się blado. Szybko wybiegłam z pokoju. W kuchni znalazłam proszki przeciwbólowe i lód który owinęłam w ścierkę. Pobiegłam z powrotem do pokoju. Niall siedział tak samo jak go zostawiłam. Z tym że teraz miał w oczach łzy. Musiało go mocno boleć. Pomogłam mu wstać i położyć na łóżku. Podparłam mu chore kolano. Przyłożyłam zimny okład i dałam leki. Pocałowałam go czule w usta.

-Co ja bym bez ciebie zrobił.- szepnął mi. Był taki słodki. Położyłam się obok niego. Od razu mnie w siebie wtulił a ja położyłam głowę na jego piersi. Słyszałam jego mocne bicie serca. Z każdym moim dotykiem jego serce przyspieszało. Chciało mi się śmiać ale to było takie słodkie. Wplotłam rękę w jego włosy. Momentalnie zamarł. Nie wiedziałam o co chodzi i po chwili już wiedziałam... Pod palcami czułam jego pamiątkę po wypadku. Czułam blizny które według niego oszpecały jego głowę. Szczerze to już o nich zapomniałam. Zapomniałam jak wtedy wyglądał. Jednak one go nie oszpecały. Ich nawet nie było widać. Popatrzyłam na Nialla. Miał łzy w oczach. Zabrał moją rękę. Słyszałam jego urwany oddech.

-Jestem okropny. Błagam nie dotykaj mnie tam.- mówił z takim bólem w głosie.

-Jesteś śliczny.- powiedziałam ocierając pojedynczą łzę spływającą po jego policzku. Widziałam że go to boli al nie wiedziałam że aż tak.- Nawet ich nie widać. Uwierz mi. Jesteś najprzystojniejszym facetem na świecie. I nie rozumiem że takie ciacho zakochało się w takiej zwykłej dziewczynie jak ja.- momentalnie się odwrócił w moją stronę.

-Nie waż się nigdy więcej tak mówić. Jesteś najwspanialszą dziewczyną na świecie. I boję się że pewnego dnia stwierdzisz że zasługujesz na kogoś lepszego niż ja.- znów łzy zalśniły w jego oczach przez co niebieski kolor nabrał jeszcze większej głębi. Pocałowałam go mocno.

-Ty jesteś spełnieniem moich marzeń.- po tych słowach zaczęłam całować jego blizny na głowie. Czułam jaki jest spięty. Jednak z każdym dotykiem moich ust rozluźniał się powoli. Gdy skończyłam znów mocno się w niego wtuliłam.

-Kocham cię. Nawet nie wiesz jak bardzo. A z każdym dniem kocham cię jeszcze mocniej.- szepnął jakby nie chciał niszczyć tej magicznej chwili głośnym głosem. Jego szept sprawił że stała się jeszcze bardziej magiczna.

-Ja też kocham cię z każdym dniem mocniej.- cmoknęłam go w czoło. Po kilku minutach ciszy zauważyłam że Niall słodko śpi. Przykryłam go kołdrą i zeszłam na dół żeby przypadkiem go nie obudzić. O dziwo nikogo nie było w kuchni. Zdziwiło mnie to i wtedy sobie przypomniałam że Lou pojechał robić kolejny tatuaż Zayn zabrał gdzieś Pezz a Liam nocował u Sophi. Więc w gruncie rzeczy powinien być też Harry. Poszłam do salonu i tam go spotkałam. Leżał rozwalony na kanapie w samych bokserkach. Po chwili zauważyłam że chłopak śpi. Nie można przepuścić takiej okazji. pobiegłam do kuchni i z lodówki wyciągnęłam bitą śmietanę. wróciłam do salonu bardzo cicho. Podeszłam do chłopaka. Na jego dłoń wycisnęłam prawie całe opakowanie bitej śmietany. Przeszłam z drugiej strony i zaczęłam delikatnie smyrać jego nos. Taj jak oczekiwałam jego "brudna" dłoń chlasnęła swędzące miejsce rozprowadzając całą substancję na jego twarzy. Chłopak zerwał się na równe nogi. Emitowała od niego wściekłość. Nie mogłam się opanować i zaczęłam się histerycznie śmiać. Harry od razu mnie złapał. Nawet nie miałam szans na ucieczkę. Upadłam na podłogę. Harry usiadł na mnie okrakiem. Nie miałam jak się ruszyć. Nadal się śmiejąc próbowałam się jakoś wydostać. Ściągnął z siebie całą śmietanę i rozsmarował na mojej twarzy. Teraz to on się śmiał. Czułam że jest mega twardy. Musiał mu się niezły pornos śnić. To było dość niekomfortowe uczucie. Harry jednak odebrał to inaczej.

-Podoba ci się. No przyznaj.- zaczął się dziwnie ruszać. To było dziwne. Nawet nie przyjemne. Gdyby tu był Niall wtedy to co innego. Harry zaczął mnie łaskotać. Zaczęłam się niekontrolowanie śmiać. Tego było już za wiele. Niall mógł w każdej chwili zejść na dół i źle to odebrać.

-Złaź ze mnie grubasie.- próbowałam go z siebie zrzucić ale się nie dało. Utrudniało to też że mnie łaskotał.

-Przyznaj że mój penis jest największy jaki w życiu widziałaś.-mimowolnie mój umysł wrócił do dnia gdy zobaczyłam go w całej okazałości. Nie można było zaprzeczyć. Był wielki. Nawet ogromny. Ale jednak nie tak jak sprzęt Nialla

-Wybacz ale Niall ma większego.- po tym jeszcze bardziej zaczął mnie gilgotać. Nie mogłam przestać się śmiać. Brzuch bolał mnie ze śmiechu a w kącikach oczu pojawiły się łzy. Jak na zawołanie ktoś pojawił się w drzwiach. Moim wybawca okazał się Lou. Podszedł do nas i ściągnął ze mnie Harrego.

-Nie gwałć jej zboczeńcu.-zaśmiał się. Wreszcie uwolniona usiadłam na kanapie.

-Bo ona powiedziała że Niall ma większego ode mnie.- powiedział ze sztucznym smutkiem loczek. Lou roześmiał się w niebo głosy. poklepał Hazze po plecach. W tym czasie do domu wszedł Zayn w towarzystwie Pezz. Weszli do salonu a Lou opowiedział o zaistniałej sytuacji używając dość niecenzuralnych słów. Zayn się zaśmiał a ja i Pezz spłonęłyśmy rumieńcem.

-Dobra zgłodniałem. idzie ktoś jeszcze- zapytał Harry wychodząc z pokoju. Po chwili zostałam tylko ja i Perrie. Dziewczyna usiadła obok mnie i popatrzyła.

-Więc... o co chodziło. Nic nie rozumiem.

-Ja też bym chciała to zrozumieć.- westchnęłam.- kilka tygodni temu gdy zeszłam z Niallem na dół Hazz chodził po kuchni. Nie byłoby w tym nic dziwnego gdyby nie to że on był zupełnie nagi.- Pezz wstrzymała oddech.

-Wielki jest. No wiesz... gadałam z kilkoma jego byłymi i każda mówiła mi to samo.-zaczęła

-Co.-byłam ciekawa.

-Że skurwiel jest taki wielki że chodzić nie mogły.-powiedziała.- więc mów jest aż taki wielki. Spłonęłam rumieńcem.

-Ciężko ukryć ale serio jest ogromny.- mówiłam ściszonym głosem.- był wielki a co dopiero jak jest no wiesz... Twardy.- o Jezu jak mogę o tym tak otwarcie mówić.

-Mogłabym być wypieprzona przez Stylesa.-zaśmiała się Pezz

-Kobieto ty masz męża. i nie uwierzę że Zayn ma małego.

-Bo nie ma. Jest ogromny. Ale nie wiem czy Harry ma większego. Nie widziałam. A co z Niallem-zapytała.

-A co ma być.- zdziwiłam się tym pytaniem.

-No wiesz.. czy też ma dużego..- nic nie odpowiedziałam.- większy od Harrego.-zdążyłam tylko pokiwać głową bo do pokoju wrócili chłopcy. O dziwo był z nimi też Niall. O kurwa.

-O czym plotkujecie piękne panie. Macie straszne rumieńce.- zaśmiał się Lou

-O kutasie Harrego.- powiedziałam zanim zdążyłam ugryźć się w język. Harry i Louis głośno się zaśmiali. O cholera co ja zrobiłam. Widziałam że Zayn i Niall są wściekli.

-No i co piękne panie. Zaopiekować się wami jak należy.- Zapytał Harry wciskając się między nas. Widziałam jak Niall i Zayn zaciskają pięści. Musiałam dokończyć to co zaczęłam.

-I doszłyśmy do wniosku że masz mniejszego od Nialla i Zayna.-powiedziałam a reszta nie wytrzymała i parsknęła śmiechem. Zwłaszcza Niall i Zayn. Lou leżał na ziemi i zwijał się ze śmiechu. Harry się obraził i wyszedł z pokoju.
20 minut później siedzieliśmy w szóstkę. Perrie niestety musiała jechać do swojej rodziny. Liam zdążył wrócić od Sophi. Siedzieliśmy w salonie. Co chwilę ktoś wybuchał śmiechem na wspomnienie naszej dzisiejszej rozmowy. Siedziałam wtulona w Nialla. Oglądaliśmy jakiś strasznie nudny film. Nagle ze swojego miejsca zerwał się Louis i wybiegł z pokoju. Wszyscy już powoli przysypiali. Jednak dziwne zachowanie Lou nas zaciekawiło. Po chwili chłopak wrócił z do pokoju a w ręce trzymał butelkę.

-Zagramy- zapytał a wszyscy żywo się zgodzili...







***********************
Hej moje słoneczka. Witam was w nowym roku. Przepraszam że tak długo ale miałam totalny chaos w domu i pustkę w głowie. Cieszy mnie to że komentujecie. I zwiększyła się również ilość obserwatorów. Jest już was 20 <3 wiem że to dla niektórych może być mało ale dla mnie to ogromna ilość. Nigdy nie marzyłam żeby mieć aż tylu czytelników. Komentujcie bo w następnym sporo się zadzieje :D
kolejny za 15 komentarzy
KOCHAM WAS
Hazzowa :*****