ROZDZIAŁ 29
Oczami Nialla.
Szybko pobiegliśmy z powrotem pod sale gdy tylko dotarło do nas że chodzi o Maggie. Lekarze biegali dookoła niej podłączając ją pod rożne urządzenia. Jakaś rurka wystawała jej z ust. Strasznie się bałem. Dopiero co dowiedziałem się że straciłem mojego dzidziusia i to jeszcze z mojej winy. To na dodatek z moją dziewczyną jest coraz gorzej również przeze mnie. Nigdy sobie tego nie daruje. To będzie się za mną ciągnęło do końca życia. Boje się tylko że Maggie mi tego nie wybaczy. Przecież ona może ze mną przez to zerwać. Znienawidzić. Strasznie się tego boję. Boje się że ona może nie przeżyć. Podbiegliśmy do jednego z lekarzy który właśnie wychodził z sali. Co ja mówię wybiegał.
- Co się z nią dzieje.- zapytał roztrzęsiony Liam. Wiedziałem jak on się przejmuje. Cholera jestem strasznie zazdrosny.
- Wystąpiły komplikacje. Musimy natychmiast operować. Serce przestało pracować.- po tych słowach znów wywieźli ja za drzwi BLOK
OPERACYJNY. Załamani mogliśmy tylko czekać.
Usiadłem załamany na krześle. Co ja mam teraz zrobić. Ona musi żyć. Nie mogę jej stracić. Siedzieliśmy już jakieś 20 minut. I nadal nic. Zacząłem tupać ze zdenerwowania nogą. Nie mogłem płakać przy reszcie gangu. Przecież nie jestem babą żeby płakać. Poderwałem się z krzesełka i poszedłem zapalić.
Wyszedłem przed budynek. Wsadziłem papierosa miedzy wargi i odpaliłem go. Resztę schowaliśmy do tylnej kieszeni spodni. Zaciągnąłem się. Trochę się uspokoiłem gdy dym dostał się do moich płuc. Gdy wypaliłem polowe papierosa usłyszałem
kroki w moja stronę. Odwrocilam się. W moja
stronę szedł Liam. Bałem się go. Był przecież szefem gangu a ja mu do kurwy nędzy podpadłem. Podszedł do mnie szybko. Już byłem gotowy że da mi w mordę. Jednak się zdziwiłem jego zachowaniem. Chwycił mnie za ramie.
- Chodź musimy pogadać.
Stałem sparaliżowany. Nie mogłem nic zrobić. Kurwa on chce mnie zabić? Bałem się go. Szczerze się go bałem. Wciągnął mnie jeszcze na dodatek w jakiś ciemny zaułek. Stanął blisko mnie. Coś do mnie mówił ale jakoś nie mogłem się skupić.
- Kurwa Niall słuchaj mnie. Nie będę 2 razy
powtarzać. Słyszałeś co do ciebie powiedziałem.
- Nie za bardzo. - odpowiedziałem zgodnie z
prawda.
- Więc powiem jeszcze raz i tym razem mnie słuchaj. - o dziwo był spokojny. - chciałem cię przeprosić. - zaraz co. Co to kurwa jest ukryta kamera. On chce mnie przepraszać za co. Kurwa może się przesłyszałem. Byłem pewien że chce mi wpierdolić. Ale żeby przepraszać.- nie powinienem wtedy tak na ciebie naskakiwać. Ale jak zobaczyłem Maggie i ciebie. W dodatku nagich jak prawie to robiliście.
Patrzyłem na niego i nie wiedziałem co powiedzieć. Nawet jak się zachować.
- Spoko. Ja tez chce cię przeprosić bo wiem że ty
też ja kochasz tylko nie wiem czemu sobie jej nie
odpuścisz skoro masz Danielle.- serio mnie to zastanawiało. Przecież zrobił jej dziecko. A teraz co. Chce ja zostawić? Pozbyć się problemu. Jeśli tak to nie ręczę za siebie. Przecież to samo mógłby zrobić Maggie.
- Ja z nią nie spałem. Nie rozumiesz że to wszystko sprawka Toma. On ją wtedy do mnie przysłał. Wtedy w szpitalu. Wiedział że Maggie po mnie przyjdzie. On chce nas od siebie oddalić. Nie wiem jaki jest jego cel ale uwierz mi. Ja z nią nie spałem. To Maggie kocham jak nikogo innego i zajebiście mnie to boli gdy wiem że ona kocha ciebie.
- To nie prawda.- powiedziałem. Liam się zdziwił.
Nie wiedział o co mi chodzi. Widziałem to w jego oczach.
- Co masz na myśli.- zapytał zbity z tropu.
- Ona nie kocha mnie tak jak ciebie. Nie patrzy na mnie tak jak na ciebie. Przy tobie jest inna. Jej oczy błyszczą i uśmiecha się gdy cię widzi. Mnie też może kochać ale bardziej jak brata. Zgodziła się być ze mną pewnie tylko dla tego że była ze mną w ciąży. No właśnie była. Bo ja zabiłem swoje dziecko.
- O czym ty do cholery mówisz. Ona mnie kocha?- widać było ze był nieźle zdziwiony.
- Tak. Nie widzisz tego. Każdy z nas to zauważył. Boże ty jesteś aż tak ślepy. Mało tego. Ona nie
potrafi sobie poradzić z tym że jesteś dla niej takim dupkiem. Nie powiedziałem ci czegoś.- powiedziałem- ona się podziela gdy dowiedziała się że Dan jest z tobą w ciąży. Wtedy... Jak Harry mi o tym powiedział. Myślałem ze cię zabije. Ona tak cierpiała. Przez ciebie się okalecza. Nie pozwolę na to. Jeśli się nie zmienisz nie pozwolę ci jej tknąć.- po tych słowach skierowanemu się z powrotem do szpitala
Oczami Liama.
Stałem otępiały. Jak to możliwe że nie wiedziałem że ona mnie kocha. Dopiero teraz gdy Niall mi o tym powiedział zaczęło do mnie to docierać.
Jeszcze jak się dowiedziałem że znów się przeze mnie pocięła. To był jak cios w twarz. Nie daruje sobie tego. Wbiegłem również do budynku. Podbiegiem do sali. Przy reszcie stał lekarz. Przyspieszyłem kroku. Słyszałem tylko "przykro mi" i lekarz odszedł zostawiając smutnych chłopaków. Co do kurwy się dzieje. Nie nie nie. Ona nie może nie żyć. Nie teraz gdy wiem że mam u niej szanse. Podbiegłem do reszty. Bałem się że coś jej się stało. Nie dopuszczałem do
wiadomości tego ze może już nie żyć.
- Co z nią- zapytałem.
- liam ona... - Zaczął Zayn.
- Boże nie kończ.- wypaliłem ze łzami w oczach.
Co się kurwa ze mną dzieje. Zawsze byłem twardy a teraz.
- Były pewne komplikacje.- wznowił.- musieli ją wprowadzić w stan śpiączki farmakologicznej. Nie wiemy kiedy się wybudzi.
- Najgorsze jest to - dodał Harry z załzawionymi oczami.- że jeśli do końca tygodnia jej stan się nie poprawi ona może nie mieć szans na przeżycie.- tylko nie to. Jak to do końca tygodnia. Przecież dzisiaj czwartek. A raczej już piątek, przecież już
prawie świta. Nie mogę jej stracić. Usiadłem obok chłopakowi. Byłem załamany. Jak ona umrze moje życie straci sens. Teraz to wiem. Tylko dla niej chce żyć. Bez niej już nie będzie po co.
*piątek około 14:20*
Oczami Liama.
Siła wyprowadzili mnie ze szpitala. Szybko pojechaliśmy się przespać. Wykapałem się i zjadłem. Przespałem się dwie godziny. Postanowiłem nie czekać na innych. Jak będą chcieli to przyjadą. Wyszedłem z domu i wsiadłem
do mojego samochodu. Szybko dojechałem do szpitala. Wbiegłem już znana mi droga. Byłem pod jej drzwiami. Akurat wychodził z sali lekarz.
- Co z nią.- zapytałem głosem przepełnionym nadzieją.
- Przykro mi. Jej stan jest nadal bez zmian. Jeśli pan chce może pan wejść.
Bardzo się ucieszyłem że mogę wejść. Szybko to uczyniłem i podszedłem do łóżka. Była taka blada. Taka krucha. Cicho i bardzo słabo oddychała. Łzy stanęły w moich oczach. Usiadłem obok łóżka. Złapałem ją za rękę najdelikatniej jak tylko mogłem. Miała zimne dłonie. - bądź silna
kochanie.- wyszeptałem i pod wpływem emocji nachyliłem się i ucałowałem jej wargi. Również były zimne. Tak bardzo się boje.- nie zostawiaj mnie- wyszeptałem. Siedziałem u niej do późnej nocy. Jednak nawet nie poruszyła palcem. Nie
dawała żadnych oznak życia. Gdyby nie podnosząca się klatka piersiowa pomyślałbym że już jej nie ma z nami.
*sobota*
Już od samego rana siedziałem w jej sali trzymając ja za rękę. Balem się coraz bardziej. Już jutro wszystko się rozstrzygnie. Chłopaki tez często tu siedzieli. Najczęściej Niall z Harrym.
Lou i Zayn zajmowali się sprawami gangu. Ja nie miałem do tego głowy. Nie interesowało mnie nic tylko Maggie. Siedzieliśmy przy niej właśnie w trójkę gdy wszedł do nas lekarz.
- Musicie na chwile wyjść musze ją zbadać.-
wykonaliśmy polecenie. Czekaliśmy przed salą.
- nigdy sobie tego nie daruje. -powiedział blondyn.- to wszystko moja wina. To przeze mnie ona tu jest. Kurwa jak ona umrze to ja się zabije. Strzelę sobie w ten pojebana łeb.
- zamknij się kurwa.- powiedziałem.- masz tak nie mówić. Jeszcze raz powiesz coś takiego to ci wpierdole.- to tez moja wina. Musimy być dobrej myśli.- dodałem. Po chwili z sali wyszedł lekarz.
- co z nią.- to było najczęstsze pytanie jaki od nas słyszał.
- nie mam dobrych wiadomości.- zaczął
- czyli jej się nie poprawiło- powiedział załamany Hazza.
- wręcz przeciwnie. Jej stan się pogorszył. Powinniście się z nią pożegnać.- po tych słowach odszedł. A my jak małe dzieci zaczęliśmy płakać.
*niedziela*
Teraz to już zacząłem panikować. Podobno nadzieje umiera ostatnia. Staram sie myślec ze wszystko bedzie dobrze jednak juz powoli ją tracę.siedziałem przy niej od piątku. Nie byłem w domu. Nie spałem nie jadłem. Tylko siedziałem i trzymałem ją za rękę. Nic do mnie nie docierało. Tępo patrzyłem to na ścianę. To na jej idealną
twarz. Starałem zapamiętać każdy szczegół jej
pięknej twarz. Nie wyobrażam sobie ze juz nie zobaczę jej oczu, uśmiechu, nie uslysze jej głosu i śmiechu. Glaskalem ją po włosach w nadzieji że pokarze jakąkolwiek oznakę że dalej walczy. Powoli wbrew swojej woli zacząłem sie z nią żegnać. Kurwa ona nie moze mnie zostawić. Zabije tego lekarza jesli karze ją odłączyć. Po pewnym czasie przyszła reszta chłopaków z dużym bukietem czerwonych róż. Jej pokój wyglądał jak kwiaciarnia. Gdzie nie spojrzeć kwiaty. Bałem sie ze to juz koniec. Zbliżała sie godzina 22. Nadzieja juz umierala u każdego z nas. Nagle ktos wszedł do pokoju. Wszyscy
odwrocilismy głowy w tamtym kierunku. Do sali
wszedl lekarz z 3 pielęgniarkami. Tylko nie to. Podszedł do nas.
- musimy zaczynać. Przykro mi. - byłem na to przygotowany. Jednak gdy nadszedł czas na czyny po prostu nie mogłem. Nie pozwolę im jej zabić. Ona oddycha. Czyli żyje. Oni jej nie zabija.
- prosze sie odsunąć od pacjentki. - powiedział chłodnym głosem.
- ani mi sie śni. Nie zabijecie jej.- wysyczalem
- prosze sie odsunąć bo wezwe ochronę.- wtedy zyskam na czasie. Pomyślałem. Zanim sie zorientowałem pielęgniarki zaczęły odpinaj ja od urządzeń. Zaczalem płakać. Płakałem jak małe dziecko patrząc bezsilnie jak odbierają moje
szczęście. Odłączyli ja od respiratora ktoryza nią oddychał. Czyli to juz koniec. Zabili moja ukochaną. Nagle coś sie zaczęło dziać...
********************
Hej hej. Jak sie wam podoba rozdział
To juz ostatni przed moim wyjazdem wiec musicie poczekać na kolejny do około 15 lipca. Dacie radę? Mam nadzieje ze tak i nie opuscicie mniej do mnie wrocicie :*
Ah no tak moze uda sie wam dać mi 25 komentarzy. Przez moj wyjazd naładuje baterie i wroce z nowa energia na pisanie :*
KOCHAM WAS
Hazzowa :*****
piątek, 20 czerwca 2014
niedziela, 15 czerwca 2014
ROZDZIAŁ 28
Oczami Maggie
Cholera. Tylko nie on. Czemu nie mógł wejść Zayn lub Hazza. Nie byłoby aż tak niezręcznie. Niall jak oparzony chwycił swoje bokserki i wciągnął je na swoją słodką dupcię. Podał mi moje majteczki i swoją bluzkę. Wszystko działo się tak szybko. Czuliśmy zakłopotanie. Jakby rodzice przyłapali nas na świntuszeniu. W sumie przyłapano nas i że właśnie to był Liam było 100 razy gorsze niż jakby to był rodzic. Liam nic nie mówił tylko patrzył morderczym wzrokiem na Nialla. Czułam że to się źle skończy. Blondyn wstał z łóżka a ja tylko na nim usiadłam nadal okryta kołdrą. Bałam się że Liam może zrobić krzywdę Niallowi. Jednak całe szczęście był trzeźwy więc będzie spokojniejszy. Z uwagą patrzyłam na całą sytuację. Widziałam że Liam ma zaciśnięte pięści oraz szczękę. Na jego szyi uwydatniły się żyły i był cały czerwony ze złości. Widać było że Niall jest nim przerażony. Sama się go bałam. Nim się obejrzałam Liam podskoczył do Nialla i zanim blondyn zareagował leżał na ziemi od mocnego ciosu w szczękę. Moje dłonie powędrowały do ust zakrywając je. Jednak wcześniej wydostał się z nich przeraźliwy krzyk. Niall dźwignął się szybko na nogi i z całą swoją siłą oddał cios przyjacielowi. Z dolnej wargi Liama zaczęła lecieć krew. Nie mogłam na to patrzeć. Jednak byłam tak oniemiała że nie potrafiłam nic zrobić. Chłopaki zacięcie ze sobą walczyli. Z nosa Nialla zaczęła lecieć krew.
-jak mogłeś mi to zrobić.-powiedział Liam i z całej siły kopnął w brzuch Nialla.-wiedziałeś co do niej czuję.
Nagle coś we mnie wstąpiło znalazłam w sobie siłę i wstałam z tego cholernego łóżka. Podbiegłam do szarpiących się chłopaków w celu rozdzielenia ich. Bałam się że jeszcze od któregoś niechcący oberwę. Jednak w tym momencie za bardzo o tym nie myślałam. Bałam się że zaraz się tu pozabijają. Zaczęłam ich rozdzielać. W tym momencie niefortunnie stanęłam za Liamem. Niall z całej swojej siły pchnął chłopaka czego skutkiem było odepchnięcie mnie. Z ogromną siłą uderzyłam brzuchem o ramę łóżka. Nialla omotała wściekłość i pchnął jeszcze raz chłopaka który poleciał wprost na mnie. zostałam mocno przyciśnięta do drewnianej ramy. Poczułam okropny ból brzucha. NIE NIE NIE. Boże mój dzidziuś. Złapałam się za brzuch i z krzykiem upadłam na podłogę. Niall zrozumiał co zrobił i padł na kolana obok mnie.
-boże Maggie. Wybacz. Boże co ja narobiłem.-nie mogłam nic odpowiedzieć. W tym czasie do pokoju wbiegła reszta gangu.
-co jest-krzyknął Harry podbiegając do mnie.-Coś ty zrobił -krzyknął do stojącego obok Liama.
-to nie on. to ja.-przyznał się blondyn.
-kurwa.-krzyknął loczek widząc krew cieknącą z mojej macicy.-ona może poronić. szykujcie się jedziemy do szpitala.
-chwila jak to poronić.-powiedział Liam.-zrobiłeś jej dziecko i dopuściłeś do czegoś takiego.-krzyknął na blondyna. Harry wziął mnie na ręce. Niestety to było ostatnie co pamiętam.
Oczami Liama.
Siedziałem na tylnym siedzeniu razem z Hazz i Zaynem. Trzymaliśmy Maggie na kolanach. Jej głowa spoczywała na moich nogach. Była nieprzytomna. Bałem się o nią i jednocześnie byłem zły że nic mi nie powiedziała. Głaskałem ją po włosach.
-nie dotykaj jej.-powiedział przez zaciśnięte zęby Niall. On musiał usiąść z przodu z czego byłem bardzo zadowolony bo chyba bym go zabił. Skrzywdził ją.
-spierdalaj.-odpowiedziałem i żeby go bardziej wkurwić musnąłem dłonią jej malinowe usta i pocałowałem jej polik. Maggie lekko się poruszyła i wtuliła się w moją dłoń. Serce na moment mi się zatrzymało. Tak bardzo chciałem żeby była moja. Czemu nie potrafiłem jej do siebie przekonać i zatrzymać. Jej twarz wykrzywiła się w grymasie bólu. Nie mogłem patrzeć jak cierpi. Łamało mi to serce.
-kurwa pośpiesz się.-poganiałem Lou który i tak już szybko jechał.-ona cierpi.
-szybciej nie mogę.-powiedział. Widziałem że Niall co chwilę się odwraca i załzawionymi oczami spogląda na dziewczynę. Widać że cierpi i nie chciał jej skrzywdzić. Cholera możliwe że zabił swoje dziecko. Gdybym był na jego miejscu chyba bym się zabił. Ale trzeba mieć nadzieję że wszystko będzie dobrze. Po chwili dojechaliśmy do szpitala. Wysiedliśmy z niego szybko. Cały czas trzymałem dziewczynę na rękach co bardzo nie spodobało się blondynowi. Wbiegłem do środka i nie czekając na resztę biegłem korytarzem szukając jakiegoś lekarza. Wreszcie kogoś znalazłem
-błagam niech mi pan pomoże.-wykrzyczałem do mężczyzny w podeszłym wieku. Bez słowa zaprowadził mnie do jakiejś sali. Położyłem dziewczynę na białej pościeli w jakiejś sali. Gdy tylko to uczyniłem zaczęli się nią zajmować. Kazali mi opuścić salę. Wyszedłem na korytarz i usiadłem na krześle chowając twarz w dłoniach. Tak bardzo się o nią bałem. Poczułem się jakby to było moje dziecko. Boże zaczynam się zastanawiać jakby to było mieć dziecko z Maggie. Gdybym miał mieć kiedykolwiek dziecko to tylko z nią. Poczułem wibracje w kieszeni. Wyjąłem telefon
"gdzie ty kurwa jesteś."
Harry był niecierpliwy. Musieli nas zgubić. Spojrzałem na numer sali. I napisałem.
"2 piętro sala 211"
nie minęło 5 minut a oni już siedzieli obok mnie.
-co się właściwie stało.-zapytał Zayn oskarżycielskim tonem. Każdy myślał że to moja wina.
-nie wiem zapytaj Nialla.-powiedziałem wściekły. Wstałem z krzesła i szybko skierowałem się do łazienki. Wszedłem do środka i zapaliłem papierosa. Usłyszałem że ktoś wchodzi. Całe szczęście to był Hazza.
-co się właściwie stało.-zapytał.
-przyłapałem ich jak się...no wiesz.-nie mogło mi to przejść przez gardło.-zacząłem się z nim bić. Ona...ona chciała nas rozdzielić. Stanęła za mną. Wtedy Niall mnie popchnął. Ona uderzyła o ramę łóżka. Nialla coś opętało. Pchnął mnie jeszcze raz. Ja... ja ją przygniotłem. Ty też uważasz że to moja wina.-zapytałem.
-nie to nie była twoje wina.To był wypadek. nie możesz się o to obwiniać.-powiedział.
-wracajmy może czegoś się dowiemy.-uścisnęliśmy się po bratersku i wyszliśmy z łazienki. Podeszliśmy do reszty.
-coS wiadomo.-zapytał Hazza.
-nie jeszcze nic.-odpowiedział mu Zayn. Popatrzyłem na Nialla. miał łzy w oczach. Wiedziałem że się obwinia. Sam na jego miejscu bym się obwiniał. Nawet nie zdążyłem usiąść gdy usłyszałem krzyki bólu. Dlatego nie lubię szpitali. Tylko ból i cierpienie. Jednak te krzyki były dla mnie w jakiś sposób znajome. Nagle zaczęły biegać pielęgniarki.
-panie doktorze szybko pacjentka z 211 zaczęła krwawić i ma silne drgawki. Boże 211. To przecież Maggie. Wiem że to ona bo tam nikogo innego nie było. Poderwałem się z miejsca i podbiegłem do drzwi. Moja Maggie rzucała się po całym łóżku i znów widać było krew. Boże żeby nic jej się nie stało. Nagle zaczęli wyjeżdżać z jej łóżkiem z sali. Odsunąłem się od drzwi. Wybiegli z nią z sali i zaczęli przemieszczać się w nieznanym nam kierunku.
-dokąd ją zabieracie.-zapytałem
-odkleiło się łożysko. Musimy szybko operować.
-ale nic jej nie będzie-powiedziałem łamiącym się głosem.
-nie wiem.-powiedział i zniknął za oszklonymi drzwiami w wielkimi drukowanymi literami BLOK OPERACYJNY.
Osunąłem się po ścianie i schowałem twarz w dłoniach. Ona nie może odejść. Nie może mnie zostawić.
*3 godziny później.*
Zacząłem panikować. Czemu to tak długo trwa. Myślałem że zaraz oszaleję. Chodziłem po korytarzu nie wiedząc co ze sobą zrobić. Reszta siedziała w grobowej ciszy. Niall miał zapuchnięte oczy od płaczu. Ja tłumiłem łzy. Nie mogłem pokazać swojej słabości. Po chwili drzwi otworzyły się i wyszedł lekarz w zakrwawionym niebieskim kombinezonie z czepkiem na głowie i maseczką zsuniętą na szyję.
-co z nią-podbiegliśmy całą piątką do doktora.-żyje co z dzieckiem.
-bardzo mi przykro.-zaczął.
-błagam niech pan nie kończy.-powiedziałem. Teraz już nie wytrzymałem i pozwoliłem aby łzy płynęły strumieniami po moich polikach.
-dziewczyna przeżyła. Cudem. Jednak dziecka nie udało się uratować. Płud był zbyt uszkodzony. Robiliśmy wszystko co w naszej mocy.-po tych słowach odszedł od nas. Niall zaczął szlochać padając na kolana. Z całego serca mu współczułem. Nie wyobrażam sobie przeżyć czegoś takiego. Nie życzę tego nawet swoim najgorszym wrogom.
siedzieliśmy na korytarzu jeszcze 3 olejne godziny. Było już grubo po północy.
-powinniśmy się zbierać. Prześpimy się i wrócimy rano.-powiedział Lou. Może miał rację. Ledwo patrzyłem na oczy. Zaczęliśmy się zbierać do domu. Podniosłem się z niewygodnego krzesła. Przeciągnąłem się i ziewnąłem ze zmęczenia. Zaczęliśmy iść w stronę windy. Niall już nacisnął przycisk przywołujący windę. Gdy nagle znów bieganie w różne strony. Do lekarza mającego dyżur za korytarzu zaczęła biec pielęgniarka. Zaciekawiła mnie to co się działo. A że cała akcja działa się niecałe 2 metry od na było wszystko dobrze słychać.
-doktorze szybko. Komplikacje pooperacyjne w 211.-powiedziała i razem zniknęli w odpowiedniej sali. Tylko nie to...
*************
hej hej
kolejny rozdział za nami.
i jak wrażenia. niestety to chyba będzie ostatni rozdział przed przerwą. mam nadzieję że ze mną zostaniecie.
może dostanę od was 20 komentarzy :*
Będziecie mieć duuuużo czasu
KOCHAM WAS
Hazzowa :***
Oczami Maggie
Cholera. Tylko nie on. Czemu nie mógł wejść Zayn lub Hazza. Nie byłoby aż tak niezręcznie. Niall jak oparzony chwycił swoje bokserki i wciągnął je na swoją słodką dupcię. Podał mi moje majteczki i swoją bluzkę. Wszystko działo się tak szybko. Czuliśmy zakłopotanie. Jakby rodzice przyłapali nas na świntuszeniu. W sumie przyłapano nas i że właśnie to był Liam było 100 razy gorsze niż jakby to był rodzic. Liam nic nie mówił tylko patrzył morderczym wzrokiem na Nialla. Czułam że to się źle skończy. Blondyn wstał z łóżka a ja tylko na nim usiadłam nadal okryta kołdrą. Bałam się że Liam może zrobić krzywdę Niallowi. Jednak całe szczęście był trzeźwy więc będzie spokojniejszy. Z uwagą patrzyłam na całą sytuację. Widziałam że Liam ma zaciśnięte pięści oraz szczękę. Na jego szyi uwydatniły się żyły i był cały czerwony ze złości. Widać było że Niall jest nim przerażony. Sama się go bałam. Nim się obejrzałam Liam podskoczył do Nialla i zanim blondyn zareagował leżał na ziemi od mocnego ciosu w szczękę. Moje dłonie powędrowały do ust zakrywając je. Jednak wcześniej wydostał się z nich przeraźliwy krzyk. Niall dźwignął się szybko na nogi i z całą swoją siłą oddał cios przyjacielowi. Z dolnej wargi Liama zaczęła lecieć krew. Nie mogłam na to patrzeć. Jednak byłam tak oniemiała że nie potrafiłam nic zrobić. Chłopaki zacięcie ze sobą walczyli. Z nosa Nialla zaczęła lecieć krew.
-jak mogłeś mi to zrobić.-powiedział Liam i z całej siły kopnął w brzuch Nialla.-wiedziałeś co do niej czuję.
Nagle coś we mnie wstąpiło znalazłam w sobie siłę i wstałam z tego cholernego łóżka. Podbiegłam do szarpiących się chłopaków w celu rozdzielenia ich. Bałam się że jeszcze od któregoś niechcący oberwę. Jednak w tym momencie za bardzo o tym nie myślałam. Bałam się że zaraz się tu pozabijają. Zaczęłam ich rozdzielać. W tym momencie niefortunnie stanęłam za Liamem. Niall z całej swojej siły pchnął chłopaka czego skutkiem było odepchnięcie mnie. Z ogromną siłą uderzyłam brzuchem o ramę łóżka. Nialla omotała wściekłość i pchnął jeszcze raz chłopaka który poleciał wprost na mnie. zostałam mocno przyciśnięta do drewnianej ramy. Poczułam okropny ból brzucha. NIE NIE NIE. Boże mój dzidziuś. Złapałam się za brzuch i z krzykiem upadłam na podłogę. Niall zrozumiał co zrobił i padł na kolana obok mnie.
-boże Maggie. Wybacz. Boże co ja narobiłem.-nie mogłam nic odpowiedzieć. W tym czasie do pokoju wbiegła reszta gangu.
-co jest-krzyknął Harry podbiegając do mnie.-Coś ty zrobił -krzyknął do stojącego obok Liama.
-to nie on. to ja.-przyznał się blondyn.
-kurwa.-krzyknął loczek widząc krew cieknącą z mojej macicy.-ona może poronić. szykujcie się jedziemy do szpitala.
-chwila jak to poronić.-powiedział Liam.-zrobiłeś jej dziecko i dopuściłeś do czegoś takiego.-krzyknął na blondyna. Harry wziął mnie na ręce. Niestety to było ostatnie co pamiętam.
Oczami Liama.
Siedziałem na tylnym siedzeniu razem z Hazz i Zaynem. Trzymaliśmy Maggie na kolanach. Jej głowa spoczywała na moich nogach. Była nieprzytomna. Bałem się o nią i jednocześnie byłem zły że nic mi nie powiedziała. Głaskałem ją po włosach.
-nie dotykaj jej.-powiedział przez zaciśnięte zęby Niall. On musiał usiąść z przodu z czego byłem bardzo zadowolony bo chyba bym go zabił. Skrzywdził ją.
-spierdalaj.-odpowiedziałem i żeby go bardziej wkurwić musnąłem dłonią jej malinowe usta i pocałowałem jej polik. Maggie lekko się poruszyła i wtuliła się w moją dłoń. Serce na moment mi się zatrzymało. Tak bardzo chciałem żeby była moja. Czemu nie potrafiłem jej do siebie przekonać i zatrzymać. Jej twarz wykrzywiła się w grymasie bólu. Nie mogłem patrzeć jak cierpi. Łamało mi to serce.
-kurwa pośpiesz się.-poganiałem Lou który i tak już szybko jechał.-ona cierpi.
-szybciej nie mogę.-powiedział. Widziałem że Niall co chwilę się odwraca i załzawionymi oczami spogląda na dziewczynę. Widać że cierpi i nie chciał jej skrzywdzić. Cholera możliwe że zabił swoje dziecko. Gdybym był na jego miejscu chyba bym się zabił. Ale trzeba mieć nadzieję że wszystko będzie dobrze. Po chwili dojechaliśmy do szpitala. Wysiedliśmy z niego szybko. Cały czas trzymałem dziewczynę na rękach co bardzo nie spodobało się blondynowi. Wbiegłem do środka i nie czekając na resztę biegłem korytarzem szukając jakiegoś lekarza. Wreszcie kogoś znalazłem
-błagam niech mi pan pomoże.-wykrzyczałem do mężczyzny w podeszłym wieku. Bez słowa zaprowadził mnie do jakiejś sali. Położyłem dziewczynę na białej pościeli w jakiejś sali. Gdy tylko to uczyniłem zaczęli się nią zajmować. Kazali mi opuścić salę. Wyszedłem na korytarz i usiadłem na krześle chowając twarz w dłoniach. Tak bardzo się o nią bałem. Poczułem się jakby to było moje dziecko. Boże zaczynam się zastanawiać jakby to było mieć dziecko z Maggie. Gdybym miał mieć kiedykolwiek dziecko to tylko z nią. Poczułem wibracje w kieszeni. Wyjąłem telefon
"gdzie ty kurwa jesteś."
Harry był niecierpliwy. Musieli nas zgubić. Spojrzałem na numer sali. I napisałem.
"2 piętro sala 211"
nie minęło 5 minut a oni już siedzieli obok mnie.
-co się właściwie stało.-zapytał Zayn oskarżycielskim tonem. Każdy myślał że to moja wina.
-nie wiem zapytaj Nialla.-powiedziałem wściekły. Wstałem z krzesła i szybko skierowałem się do łazienki. Wszedłem do środka i zapaliłem papierosa. Usłyszałem że ktoś wchodzi. Całe szczęście to był Hazza.
-co się właściwie stało.-zapytał.
-przyłapałem ich jak się...no wiesz.-nie mogło mi to przejść przez gardło.-zacząłem się z nim bić. Ona...ona chciała nas rozdzielić. Stanęła za mną. Wtedy Niall mnie popchnął. Ona uderzyła o ramę łóżka. Nialla coś opętało. Pchnął mnie jeszcze raz. Ja... ja ją przygniotłem. Ty też uważasz że to moja wina.-zapytałem.
-nie to nie była twoje wina.To był wypadek. nie możesz się o to obwiniać.-powiedział.
-wracajmy może czegoś się dowiemy.-uścisnęliśmy się po bratersku i wyszliśmy z łazienki. Podeszliśmy do reszty.
-coS wiadomo.-zapytał Hazza.
-nie jeszcze nic.-odpowiedział mu Zayn. Popatrzyłem na Nialla. miał łzy w oczach. Wiedziałem że się obwinia. Sam na jego miejscu bym się obwiniał. Nawet nie zdążyłem usiąść gdy usłyszałem krzyki bólu. Dlatego nie lubię szpitali. Tylko ból i cierpienie. Jednak te krzyki były dla mnie w jakiś sposób znajome. Nagle zaczęły biegać pielęgniarki.
-panie doktorze szybko pacjentka z 211 zaczęła krwawić i ma silne drgawki. Boże 211. To przecież Maggie. Wiem że to ona bo tam nikogo innego nie było. Poderwałem się z miejsca i podbiegłem do drzwi. Moja Maggie rzucała się po całym łóżku i znów widać było krew. Boże żeby nic jej się nie stało. Nagle zaczęli wyjeżdżać z jej łóżkiem z sali. Odsunąłem się od drzwi. Wybiegli z nią z sali i zaczęli przemieszczać się w nieznanym nam kierunku.
-dokąd ją zabieracie.-zapytałem
-odkleiło się łożysko. Musimy szybko operować.
-ale nic jej nie będzie-powiedziałem łamiącym się głosem.
-nie wiem.-powiedział i zniknął za oszklonymi drzwiami w wielkimi drukowanymi literami BLOK OPERACYJNY.
Osunąłem się po ścianie i schowałem twarz w dłoniach. Ona nie może odejść. Nie może mnie zostawić.
*3 godziny później.*
Zacząłem panikować. Czemu to tak długo trwa. Myślałem że zaraz oszaleję. Chodziłem po korytarzu nie wiedząc co ze sobą zrobić. Reszta siedziała w grobowej ciszy. Niall miał zapuchnięte oczy od płaczu. Ja tłumiłem łzy. Nie mogłem pokazać swojej słabości. Po chwili drzwi otworzyły się i wyszedł lekarz w zakrwawionym niebieskim kombinezonie z czepkiem na głowie i maseczką zsuniętą na szyję.
-co z nią-podbiegliśmy całą piątką do doktora.-żyje co z dzieckiem.
-bardzo mi przykro.-zaczął.
-błagam niech pan nie kończy.-powiedziałem. Teraz już nie wytrzymałem i pozwoliłem aby łzy płynęły strumieniami po moich polikach.
-dziewczyna przeżyła. Cudem. Jednak dziecka nie udało się uratować. Płud był zbyt uszkodzony. Robiliśmy wszystko co w naszej mocy.-po tych słowach odszedł od nas. Niall zaczął szlochać padając na kolana. Z całego serca mu współczułem. Nie wyobrażam sobie przeżyć czegoś takiego. Nie życzę tego nawet swoim najgorszym wrogom.
siedzieliśmy na korytarzu jeszcze 3 olejne godziny. Było już grubo po północy.
-powinniśmy się zbierać. Prześpimy się i wrócimy rano.-powiedział Lou. Może miał rację. Ledwo patrzyłem na oczy. Zaczęliśmy się zbierać do domu. Podniosłem się z niewygodnego krzesła. Przeciągnąłem się i ziewnąłem ze zmęczenia. Zaczęliśmy iść w stronę windy. Niall już nacisnął przycisk przywołujący windę. Gdy nagle znów bieganie w różne strony. Do lekarza mającego dyżur za korytarzu zaczęła biec pielęgniarka. Zaciekawiła mnie to co się działo. A że cała akcja działa się niecałe 2 metry od na było wszystko dobrze słychać.
-doktorze szybko. Komplikacje pooperacyjne w 211.-powiedziała i razem zniknęli w odpowiedniej sali. Tylko nie to...
*************
hej hej
kolejny rozdział za nami.
i jak wrażenia. niestety to chyba będzie ostatni rozdział przed przerwą. mam nadzieję że ze mną zostaniecie.
może dostanę od was 20 komentarzy :*
Będziecie mieć duuuużo czasu
KOCHAM WAS
Hazzowa :***
sobota, 14 czerwca 2014
ROZDZIAŁ 27
UWAGA! rozdział zawiera sceny przeznaczone dla osób powyżej 18 roku życia. Czytasz na własną odpowiedzialność. :P
oczami Nialla
-dziewczyną.-zdziwiła się Maggie. Oderwałem się od jej ciała i na nią spojrzałem. Nie była zła raczej tłumiła uśmiech. Wyszczerzyłem zęby w jej kierunku na co jednak się uśmiechnęła.
-tak bardzo bym chciał nazywać cię moją dziewczyną. Jeśli tylko ty chcesz.-powiedziałem z nadzieję w głosie. Maggie delikatnie się podniosła. Była kilka milimetrów od mojej twarzy. zamknąłem oczy czując jej oddech na mojej twarzy.Czułem że się przybliża. otarła się ustami o mój polik i szepnęła mi do ucha.
-bardzo chcę być twoją dziewczyną Niall.-po czym dodała.-kochaj się ze mną. Teraz.- nie musiała dwa razy powtarzać. Otworzyłem oczy. Uśmiechała się do mnie. Szybko znalazłem jej usta i wpiłem się w nie mocno. Jedną rękę wplątała w moje włosy a drugą dotykała mój polik. Czule pieściłem jej plecy. Delikatnie zdjąłem z niej podkoszulkę. Była taka piękna. Po prostu idealna. Jej jędrne piersi podtrzymywał jak dla mnie zbędny czarny koronkowy stanik. Dłońmi przejechałem po jej nagiej i aksamitnej skórze. przez mój dotyk na jej skórze pojawiła się gęsia skórka. Uśmiechnąłem się. Dziewczyna również zdjęła ze mnie podkoszulkę. Zaczęła całować moją klatkę a z mojego gardła wydostawały się stłumione jęki. Zaczęła przygryzać moją skórę oraz sutki. czułem jak w moich majtkach nie starcza już miejsca. jednak Maggie nie przestawała a ja byłem zbyt podniecony żeby cokolwiek przerwać. Sprawnie rozpięła moje spodnie i ściągnęła je z moją pomocą. Podniosła dłońmi przejechała po wybrzuszeniu w bokserkach. Tak mi tego brakowało. Lubiła się ze mną drażnić. Bardzo powoli zaczęła ściągać ze mnie majtki patrząc mi przy tym w oczy. Uśmiechała się a ja myślałem że oszaleję. W końcu po czasie który mi strasznie się przeciągnął zdjęła ze mnie bieliznę a mój kutas stanął dla niej na baczność. Uśmiechnęła się zadziornie i pewnie go chwyciła. Doznanie było nie do opisania. Czułem się jak w niebie. mój przyśpieszony oddech był urwany i głośny. Maggie zaczęła szybko poruszać dłonią gdy już do doprowadziła do ostatecznego stanu i rozgrzała go należycie włożyła go powoli w swoje malinowe usteczka. Robiła okrężne ruchy na moim napletku doprowadzając mnie przy tym do szaleństwa. wyjęła go z ust i językiem przejechała od samej nasady po sam koniec. Jęknąłem na co się uśmiechnęła. Znów wzięła go do buzi tym razem wpychając go do samego końca. Zakrztusiła się przy tym co było cholernie podniecające. Jej głowa zaczęła coraz szybciej się poruszać. Nie wytrzymałem długo i szybko doszedłem w jej ustach. Maggie wytrwale połknęła cały płyn. Podniosła na mnie wzrok i oblizała seksownie wargi. Również to uczyniłem i zwinnie ją powaliłem na łóżko.
-teraz ja się tobą zajmę maleńka.-powiedziałem i wpiłem się w jej usta.
Pocałunkami zjeżdżałem coraz niżej. Zassałem jej skórę na szyi tworząc sporą malinkę. Ucałowałem owe miejsce i przeniosłem się na obojczyk. Przygryzałem jej skórę na co dziewczyna pojękiwała gardłowo. Moje dłonie szybko odnalazły zapięcie od biustonosza i sprawnie pozbyłem się zbędnego materiału. Moje usta łapczywie wessały się w lewą pierś. Natomiast prawą drażniłem koniuszkami palców.
-o Boże... Niall...ahh. wejdź we mnie. Tak cię pragnę-wysapała. Uśmiechnąłem się szeroko.
-jeszcze trochę kochanie.-powiedziałem i pocałunkami zjechałem nieco niżej. całowałem jej kości biodrowe które pod wpływem rozkoszy były wysunięte w górę. Tak samo jak ona mnie potraktowała bardzo powoli zdjąłem z niej dolną garderobę. Gdy pozbyłem się ubrań popatrzyłem na jej piękne ciało. Była idealna. Na maxa rozsunąłem jej nogi a sam znalazłem się między nimi. Gładziłem jej cipkę przez majteczki. Znów poczułem narastające podniecenie. Maggie wierciła się pode mną. Z prędkością światła dosłownie zdarłem z niej skrawek materiału. Zacząłem pieścić jej małą moimi długimi palcami. Po chwili włożyłem w nią 2 palce i szybko nimi poruszałem. Jej urwany oddech rozchodził się po pomieszczeniu.
-jesteś taka mokra. Gotowa.-uśmiechnąłem się i wyciągnąłem z niej palce. Włożyłem je do ust i ssałem.-i na dodatek taka słodka.-po tych słowach się zarumieniła.
-nie gadaj tylko działaj.-zaśmiała się.
-jaka niecierpliwa.-wyszczerzyłem się do niej.
-to przez hormony.-sprostowała. Uśmiechnęliśmy się do niej. Założyłem prezerwatywę na swojego penisa i nakierowałem główkę na jej wejście i powoli włożyłem sam czubek. Syknąłem czując jej mokre i ciepłe wnętrze. Oparłem dłonie z dwóch stron jej głowy. Nachyliłem się i złączyłem nasze usta w czułym pocałunku w tym samym czasie wbijając się w nią całą. Maggie zajęczała w moje usta i przygryzła moją dolną wargę.
-boże jesteś jeszczw ciaśniejsza niż wcześniej.-wysapałem.
Zacząłem się w niej poruszać. Moje biodra wykonywały płynne ruchy. Dziewczyna również zaczęła poruszać swoimi biodrami dopasowując się do wyznaczonego przeze mnie tempa. Pasowaliśmy do siebie idealnie. Czułem że zaraz dojdę to samo działo się z Maggie. Zanim się spostrzegłem nasze soki zmieszały się ze sobą. Opadłem na nią zmęczony i przytuliłem do siebie. Wtuliła się we mnie. Okryłem nas prześcieradłem. Staraliśmy się wyrównać oddech.
-to było cudowne.-powiedziała.-wiesz że moje hormony przez ciążę będą wariować i często będziesz musiał mnie zaspokajać.-dodała
-to będzie dla mnie czysta przyjemność.-zaśmialiśmy się razem.
-kocham cię Maggie.-powiedziałem. podniosła głowę i popatrzyła na mnie.
-ja też cię kocham Niall.-powiedziała i złączyła nasze usta w delikatnym pocałunku. Byłem w niebie. Miałem wszystko czego pragnąłem.
-masz ochotę na powtórkę -zaśmiała się.
-z tobą zawsze.-powiedziałem i znów nad nią wisiałem. Zacząłem ją namiętnie całować. Byłem już gotowy. Co ona ze mną wyprawiała. Mój penis stał już na baczność. Niestety nasza erotyczna chwila została brutalnie przerwana dźwiękiem otwierających się drzwi do jej pokoju. Cholera zapomniałem zakluczyć drzwi. Sturlałem się z niej szybko i zakryłem nasze nagie ciała kołdrą. W drzwiach stanął Liam. Kurwa. tylko nie on. Gdy nas zobaczył zdziwił się i jednocześnie wkurwił. Widać to było w jego oczach. W pokoju słychać było tylko nasz urwane jeszcze oddechy. Kurwa mamy przejebane. poprawka. Ja mam przejebane.
************************
hej hej. jak się wam podoba rozdział.
jak myślicie jak zareaguje Liam?
i czy powiedzą mu że są razem i spodziewają się dziecka.
Co tak naprawdę knuje Dan? czy ona i Liam będą mieli razem dziecko i czy będą razem?
tego dowiecie się w następnym rozdziale
kolejny za 15 komentarzy.
postarajcie się bo jeśli nie będzie ich do 27.06. rozdział zostanie dodany dopiero w połowie lipca.
KOCHAM WAS <3
Hazzowa :*****
UWAGA! rozdział zawiera sceny przeznaczone dla osób powyżej 18 roku życia. Czytasz na własną odpowiedzialność. :P
oczami Nialla
-dziewczyną.-zdziwiła się Maggie. Oderwałem się od jej ciała i na nią spojrzałem. Nie była zła raczej tłumiła uśmiech. Wyszczerzyłem zęby w jej kierunku na co jednak się uśmiechnęła.
-tak bardzo bym chciał nazywać cię moją dziewczyną. Jeśli tylko ty chcesz.-powiedziałem z nadzieję w głosie. Maggie delikatnie się podniosła. Była kilka milimetrów od mojej twarzy. zamknąłem oczy czując jej oddech na mojej twarzy.Czułem że się przybliża. otarła się ustami o mój polik i szepnęła mi do ucha.
-bardzo chcę być twoją dziewczyną Niall.-po czym dodała.-kochaj się ze mną. Teraz.- nie musiała dwa razy powtarzać. Otworzyłem oczy. Uśmiechała się do mnie. Szybko znalazłem jej usta i wpiłem się w nie mocno. Jedną rękę wplątała w moje włosy a drugą dotykała mój polik. Czule pieściłem jej plecy. Delikatnie zdjąłem z niej podkoszulkę. Była taka piękna. Po prostu idealna. Jej jędrne piersi podtrzymywał jak dla mnie zbędny czarny koronkowy stanik. Dłońmi przejechałem po jej nagiej i aksamitnej skórze. przez mój dotyk na jej skórze pojawiła się gęsia skórka. Uśmiechnąłem się. Dziewczyna również zdjęła ze mnie podkoszulkę. Zaczęła całować moją klatkę a z mojego gardła wydostawały się stłumione jęki. Zaczęła przygryzać moją skórę oraz sutki. czułem jak w moich majtkach nie starcza już miejsca. jednak Maggie nie przestawała a ja byłem zbyt podniecony żeby cokolwiek przerwać. Sprawnie rozpięła moje spodnie i ściągnęła je z moją pomocą. Podniosła dłońmi przejechała po wybrzuszeniu w bokserkach. Tak mi tego brakowało. Lubiła się ze mną drażnić. Bardzo powoli zaczęła ściągać ze mnie majtki patrząc mi przy tym w oczy. Uśmiechała się a ja myślałem że oszaleję. W końcu po czasie który mi strasznie się przeciągnął zdjęła ze mnie bieliznę a mój kutas stanął dla niej na baczność. Uśmiechnęła się zadziornie i pewnie go chwyciła. Doznanie było nie do opisania. Czułem się jak w niebie. mój przyśpieszony oddech był urwany i głośny. Maggie zaczęła szybko poruszać dłonią gdy już do doprowadziła do ostatecznego stanu i rozgrzała go należycie włożyła go powoli w swoje malinowe usteczka. Robiła okrężne ruchy na moim napletku doprowadzając mnie przy tym do szaleństwa. wyjęła go z ust i językiem przejechała od samej nasady po sam koniec. Jęknąłem na co się uśmiechnęła. Znów wzięła go do buzi tym razem wpychając go do samego końca. Zakrztusiła się przy tym co było cholernie podniecające. Jej głowa zaczęła coraz szybciej się poruszać. Nie wytrzymałem długo i szybko doszedłem w jej ustach. Maggie wytrwale połknęła cały płyn. Podniosła na mnie wzrok i oblizała seksownie wargi. Również to uczyniłem i zwinnie ją powaliłem na łóżko.
-teraz ja się tobą zajmę maleńka.-powiedziałem i wpiłem się w jej usta.
-o Boże... Niall...ahh. wejdź we mnie. Tak cię pragnę-wysapała. Uśmiechnąłem się szeroko.
-jeszcze trochę kochanie.-powiedziałem i pocałunkami zjechałem nieco niżej. całowałem jej kości biodrowe które pod wpływem rozkoszy były wysunięte w górę. Tak samo jak ona mnie potraktowała bardzo powoli zdjąłem z niej dolną garderobę. Gdy pozbyłem się ubrań popatrzyłem na jej piękne ciało. Była idealna. Na maxa rozsunąłem jej nogi a sam znalazłem się między nimi. Gładziłem jej cipkę przez majteczki. Znów poczułem narastające podniecenie. Maggie wierciła się pode mną. Z prędkością światła dosłownie zdarłem z niej skrawek materiału. Zacząłem pieścić jej małą moimi długimi palcami. Po chwili włożyłem w nią 2 palce i szybko nimi poruszałem. Jej urwany oddech rozchodził się po pomieszczeniu.
-jesteś taka mokra. Gotowa.-uśmiechnąłem się i wyciągnąłem z niej palce. Włożyłem je do ust i ssałem.-i na dodatek taka słodka.-po tych słowach się zarumieniła.
-nie gadaj tylko działaj.-zaśmiała się.
-jaka niecierpliwa.-wyszczerzyłem się do niej.
-to przez hormony.-sprostowała. Uśmiechnęliśmy się do niej. Założyłem prezerwatywę na swojego penisa i nakierowałem główkę na jej wejście i powoli włożyłem sam czubek. Syknąłem czując jej mokre i ciepłe wnętrze. Oparłem dłonie z dwóch stron jej głowy. Nachyliłem się i złączyłem nasze usta w czułym pocałunku w tym samym czasie wbijając się w nią całą. Maggie zajęczała w moje usta i przygryzła moją dolną wargę.
-boże jesteś jeszczw ciaśniejsza niż wcześniej.-wysapałem.
Zacząłem się w niej poruszać. Moje biodra wykonywały płynne ruchy. Dziewczyna również zaczęła poruszać swoimi biodrami dopasowując się do wyznaczonego przeze mnie tempa. Pasowaliśmy do siebie idealnie. Czułem że zaraz dojdę to samo działo się z Maggie. Zanim się spostrzegłem nasze soki zmieszały się ze sobą. Opadłem na nią zmęczony i przytuliłem do siebie. Wtuliła się we mnie. Okryłem nas prześcieradłem. Staraliśmy się wyrównać oddech.
-to było cudowne.-powiedziała.-wiesz że moje hormony przez ciążę będą wariować i często będziesz musiał mnie zaspokajać.-dodała
-to będzie dla mnie czysta przyjemność.-zaśmialiśmy się razem.
-kocham cię Maggie.-powiedziałem. podniosła głowę i popatrzyła na mnie.
-ja też cię kocham Niall.-powiedziała i złączyła nasze usta w delikatnym pocałunku. Byłem w niebie. Miałem wszystko czego pragnąłem.
-masz ochotę na powtórkę -zaśmiała się.
-z tobą zawsze.-powiedziałem i znów nad nią wisiałem. Zacząłem ją namiętnie całować. Byłem już gotowy. Co ona ze mną wyprawiała. Mój penis stał już na baczność. Niestety nasza erotyczna chwila została brutalnie przerwana dźwiękiem otwierających się drzwi do jej pokoju. Cholera zapomniałem zakluczyć drzwi. Sturlałem się z niej szybko i zakryłem nasze nagie ciała kołdrą. W drzwiach stanął Liam. Kurwa. tylko nie on. Gdy nas zobaczył zdziwił się i jednocześnie wkurwił. Widać to było w jego oczach. W pokoju słychać było tylko nasz urwane jeszcze oddechy. Kurwa mamy przejebane. poprawka. Ja mam przejebane.
************************
hej hej. jak się wam podoba rozdział.
jak myślicie jak zareaguje Liam?
i czy powiedzą mu że są razem i spodziewają się dziecka.
Co tak naprawdę knuje Dan? czy ona i Liam będą mieli razem dziecko i czy będą razem?
tego dowiecie się w następnym rozdziale
kolejny za 15 komentarzy.
postarajcie się bo jeśli nie będzie ich do 27.06. rozdział zostanie dodany dopiero w połowie lipca.
KOCHAM WAS <3
Hazzowa :*****
wtorek, 10 czerwca 2014
HEJ HEJ
WAŻNE!!!
Słuchajcie kochani. Chciałabym was prosić abyście weszli na bloga mojej bardzo dobrej koleżanki Oli która pisze niesamowite opowiadania trzymające w napięciu. Na których nie raz płakałam i śmiałam się. Pisze tak cudownie tylko pozazdrościć. Dlatego chciałabym żebyście same się o tym przekonały. Bardzo Ci dziękuję Olu że jesteś ze mną od samego początku i komentujesz każdy mój rozdział. Dziewczyny może nawet i chłopcy wbijajcie na tego bloga http://onedirectionolusiek.blogspot.com będę wdzięczna :****
kocham was i z góry dzięki za wejścia :*
Hazzowa :3
WAŻNE!!!
Słuchajcie kochani. Chciałabym was prosić abyście weszli na bloga mojej bardzo dobrej koleżanki Oli która pisze niesamowite opowiadania trzymające w napięciu. Na których nie raz płakałam i śmiałam się. Pisze tak cudownie tylko pozazdrościć. Dlatego chciałabym żebyście same się o tym przekonały. Bardzo Ci dziękuję Olu że jesteś ze mną od samego początku i komentujesz każdy mój rozdział. Dziewczyny może nawet i chłopcy wbijajcie na tego bloga http://onedirectionolusiek.blogspot.com będę wdzięczna :****
kocham was i z góry dzięki za wejścia :*
Hazzowa :3
ROZDZIAŁ 26
czytasz=komentujesz=motywujesz!
Oczami Hazzy.
Cholera. Jeszcze tego brakowało. Nie dość że wszystko z Liamem się wali to jeszcze do tego wszystkiego gówna dochodzi Niall. Wiem że to trochę dziwnie wyglądało. Niall i Maggie oficjalnie nie są razem ale sam bym się wściekł gdybym zobaczył że dziewczyna którą kocham leży wtulona w łóżku w innego chłopaka. Zanim się obejrzałem blondyn uciekł z pokoju a Maggie znów zaczęła szlochać. To było wręcz zdumiewające że ma jeszcze czym płakać.
-nie martw się wytłumaczę mu wszystko.-pocałowałem ją w policzek-tylko już nie płacz kochanie.-otarłem jej łzy kciukiem i wybiegłem z pokoju za przyjacielem.
Oczami Nialla.
Byłem wściekły. Jak to się mogło stać. Ona przecież jest tylko moja. Bedziemy mieli razem dziecko. W prawdzie nie poprosiłem jej o to żeby był moją dziewczyną. Co nie zmienia faktu że nie powinna obściskiwać się z moim kumplem w własnym łóżku. Jednak ten widok nie tylko mnie zdenerwował lecz na dodatek strasznie zranił. To ja powinienem z nią tak leżeć. To w moje ciało powinna być wtulona. Usiadłem na łóżku w swoim pokoju i schowałem twarz w dłonie. Uslyszałem że ktoś wchodzi do pokoju. Byłem pewien że to któreś z nich przyszło się tłumaczyć. Nie pomyliłem się. Obok mnie usiadł loczek. Nie miałem zamiaru z nikim rozmawiać a zwłaszcza z nim.
-to nie tak jak myślisz.-zaczął. jednak mało mnie to obchodziło-Tylko ją przytulałem.-wow no to mnie zaskoczył. Jakbym nie mial oczu i nie widział co oni robili.-pocieszałem ją bo Liam wyzwał ją od nic nie wartej szmaty.-mówił wolnym i smutnym głosem. Podniosłem głowę na kumpla i szukałem czegoś w jego wyrazie twarzy. Cóż może chciałem się doszukać cienia kłamstwa. Jednak z jego oczu wypływała szczerość. Uśmiechnąłem się lekko. po czym dodał.
-jesteśmy tylko przyjaciółmi. Wiem o wszystkim a nawet więcej niż ty. Maggie wypłakała dzisiaj chyba wszystko co mogła. Liam bardzo ją zranił. pewnie mnie za to zabije że ci powiedziałem ale musisz wiedzieć skoro będziecie mieli dziecko. Ona znów się pocięła.- wściekłem się. Nie na Maggie tylko na Liama za to że do tego doprowadził. Zabiję go. Wstałem z zamiarem pójścia do Liama jednak Hazz mnie zatrzymał.
-ona jest teraz ważniejsza niż on-powiedział a mi to wystarczyło. miał w 100% rację. To na niej powinienem skupić całą swoją uwagę a nie na tym dupku. Wybiegłem z pokoju i z prędkością światła znalazłem się w pokoju Maggie. Siedziała skulona w kłębek na parapecie i patrzyła na krople deszczu spływające po szybie. Odwróciła na mnie wzrok. Szczerze się zdziwiła na mój widok. Ale pozytywnie.
-Niall to nie tak...-zaczęła ale jej przerwałem namiętnym pocałunkiem. całowałem ją tak zachłannie jakby to był nasz ostatni pocałunek. Z niechęcią się od niej oderwałem.
-już wszystko wiem. Harry mi wszystko powiedział.- Wziąłem ją na ręce i położyłem na łóżku. Chciałem odejść jednak dziewczyna przytrzymała mnie za koszulkę.
-nie zostawiaj mnie.-powiedziała. Z uśmiechem położyłem się obok mojej księżniczki. wtuliła się w moje ciało a ja poczułem się jak w niebie. Jednak to uczucie nie trwało długo. Skończyło się z chwilą gdy zadzwonił mój telefon. Nie chciałem go odbierać jednak Maggie mi kazała.
-hallo- rzuciłem do słuchawki bo widziałem kto dzwoni.
-Niall jest akcja ty ja i Hazz jedziemy. Lou jest zajęty a Zayn... Coś się z nim dzieje chyba ma grypę. Więc ruszaj dupę i za 5 minut w garażu.-koniec rozmowy. Popatrzyłem na dziewczynę a ona tylko blado się uśmiechnęła.
-wrócę najszybciej jak się da.-pocałowałem ją szybko w usta i już mnie nie było. Ciekawiło mnie co znowu wymyślił Payne.
Oczami Zayna.
Kurwa. Jak ja nienawidzę być chory. Nos zatkany,Załzawione oczy,Okropny ból gardła i wysoka gorączka i to wszystko naraz. Nawet nie mogłem zwlec się z łóżka. Byłem przykryty dwoma kocami ale i tak miałem cholerne dreszcze. Wiedziałem że chłopaki pojechali na jakąś akcję. Byłem przekonany że jestem sam w domu. Jednak się pomyliłem. Usłyszałem jakieś dziwne dźwięki dochodzące kilka pokoi dalej. Szybko wstałem z łóżka i to był zły pomysł. Od razu zakręciło mi się w głowie i upadłem z powrotem na łóżko. Odczekałem chwilę by ponownie wstać tym razem o wiele wolniej niż wcześniej. Wyszedłem z mojego pokoju nakrywając uprzednio się kocem. Szedłem w stronę nieznanego mi odgłosu. Odgłosy dobiegały z... Cholera pokoju Maggie. Jak oparzony wbiegłem do jej pokoju. Nikogo nie zauważyłem jednak dźwięk się nasilił. Dochodził z łazienki. Podszedłem bliżej i poczułem nieprzyjemną woń. Już się domyślałem co to były za odgłosy. Chciałem się tylko upewnić. Pchnąłem lekko drzwi. Dziewczyna siedziała na zimnych kafelkach pochylona nad ubikacją. podszedłem do niej i usiadłem obok.
-nic mi nie jest.-powiedziała ocierając twarz dłonią.
-właśnie widzę.-spuściłem wodę i wstałem. Podszedłem do umywalki i nalałem kubek wody. zmoczyłem też ręcznik zimną wodą i wziąłem gumkę do włosów. Podałem dziewczynie wodę i ręcznik żeby przyłożyła o sobie do czoła. Bezdźwięcznie mi podziękowała i upiła łyk wody. Ja w tym czasie zaplotłem jej warkocza.
-skąd umiesz takie rzeczy.-zapytała zdziwiona moim talentem.
-dawno temu zakochałem się nieszczęśliwie.-odparłem.
-opowiesz mi o tym.-zapytała podnosząc na mnie wzrok.
-to długa historia.-zacząłem...jednak mi przerwała
-mamy dużo czasu. Jesteśmy sami.-uśmiechnęła się do mnie.
-dobrze ale ty też mi na kilka pytań odpowiesz.-widziałem że się zawahała. Jednak tylko przez chwilę. Lekko kiwnęła głową że się zgadza. Wziąłem ją na ręce i położyłem w łóżku. Sam również wszedłem pod kołdrę przytulając dziewczynę do siebie.
-więc zaczynaj-ponagliła mnie. Była nieugięta. Jednak wiedziałem że mogę jej o tym powiedzieć.
-wszystko zaczęło się 4 lata temu. Mieszkałem w swoim rodzinnym mieście w Bradford. Byłem dość nieśmiały co teraz może wydawać się dziwne. Wtedy byłem zupełnie inny. Spokojny, cichy, nigdy nie wdawałem się w żadne bijatyki lub bójki. Wolałem trzymać się na uboczu. Do czasu gdy poznałem Emily. Była inteligentną brunetką starszą ode mnie o 2 lata. Zakochałem się w niej od pierwszego wejrzenia. Chciałem żeby była moją pierwszą partnerką. To z nią chciałem pierwszy raz uprawiać seks. Zacząłem powoli ją do siebie przekonywać. Na początku próbowałem być jej przyjacielem. Zdziwiło mnie to że z chęcią chciała się ze mną zadawać. Zanim się spostrzegłem wylądowaliśmy u niej. To było spełnienie moich marzeń. Niestety do czasu. Okazało się że byłem zakładem. Emily założyła się ze swoimi znajomymi że mnie zaciągnie do siebie. Niczego nieświadomy brnąłem w to. Gdy już byłem nagi zawiązała mi oczy. Cieszyłem się jak głupi bo myślałem że ma dla mnie jakąś niespodziankę. I miała. Ale nie taką jaką bym chciał. Z szafy wybiegli jej znajomi. Zanim zdążyłem uciec zrobili mi kilka zdjęć i wrzucili do internetu. Kilka razy chciałem się zabić. Jednak za każdym razem ktoś jakimś cudem mnie uratował.-kończąc swoją historię poczułem jak Maggie mocniej mnie przytula. Dzięki temu zrobiło mi się cieplej na sercu.
-to smutne. Bardzo ci współczuję.-zaczęła wtulając się jeszcze bardziej w moje ciało.-ale co to ma wspólnego z tym że umiesz robić warkocze.
-szczerze to nic. Ale chciałem się przed kimś wygadać.-zacząłem
-cieszę się że właśnie mi to powiedziałeś.-powiedziała.
-bo wiem że ty nikomu tego nie powiesz. Chłopaki nic nie wiedzą. I niech tak zostanie. OK.-zapytałem
-pewnie. Zabiorę to ze sobą do grobu. Słowo harcerza. -zaśmiała się.
-dobra powiem ci. Chodziłem na kurs fryzjerstwa.-wypaliłem
-co- zdziwiła się tłumiąc śmiech.
-tak przez pół roku. Było całkiem fajnie. Stąd umiem warkocza i nie tylko to. Nawet nie wiesz co potrafię.-zaśmiałem się.
-może kiedyś mnie uczeszesz.- uśmiechnęła sie słodko.
-może.-oddałem uśmiech. w tym momencie Maggie poderwała się z łóżka biegnąc z powrotem do łazienki. Znowu zwymiotowała. Gdy wróciła do pokoju jej twarz wykrzywiła się z bólu. Zgięła się w pół i upadła na kolana. Poderwałem się z łóżka i podbiegłem do niej.
-Boże Maggie co jest.- nie odpowiedziała. Miała zaciśniętą szczękę a ja wiedziałem że to przez to żeby nie krzyczeć z bólu.
-gdzie jest telefon muszę zadzwonić po karetkę.-mówiłem rozpaczliwie bardziej do siebie niż do niej.
-nie jest już lepiej.-powiedziała wstając. Jednak nadal trzymała się za brzuch.-teraz tak będzie częściej.-dodała
-czemu. co się stało. jesteś chora.-pytania wylatywały ze mnie z prędkością światła.
-nie. ja po prostu...jestem w ciąży.-powiedziała. Zrobiłem wielkie oczy.
-z Liamem.-zapytałem wiedząc że są w sobie zakochani jednak zdziwiło mnie to bo raczej nie byli aż tak zżyci żeby się kochać.
-nie. z Niallem.-no teraz to mnie zdziwiła. jak to możliwe. Kiedy. Cholera Liam zabije Nialla jak się dowie.
-ktoś wie.-zapytałem.
-tak Niall i Hazz.-powiedziała-no i teraz ty.-uśmiechnęła się.-nie mów nic Liamowi. sama mu powiem
-jasne.-uśmiechnąłem się do niej. W tym samym czasie usłyszeliśmy głosy z dołu. Wrócili.
-ja pójdę do siebie. Źle się czuję.-powiedziałem i wyszedłem nie czekając na odpowiedz dziewczyny. Wróciłem do swojego pokoju i zmęczony opadłem na łóżko.
|Oczami Maggie.
czułam się kiepsko. Wszystko mnie bolało i byłam spięta. po chwili usłyszałam ciche pukanie do drzwi. wstałam z łóżka i podeszłam je otworzyć. Za drzwiami stał loczek. Uśmiechnęłam się do niego i wpuściłam do środka.
-jak się czujesz.-zapytał
-fatalnie.-odpowiedziała zgodnie z prawdą. -wszystko mnie boli i ciągle wymiotuję.
-jutro zabiorę cię do lekarza.Zrobią ci badania i zobaczą czy z tobą i dzieckiem wszystko dobrze. OK.
-ok.-uśmiechnęłam się- gdzie byliście.-zapytałam
-lepiej żebyś nie wiedziała. Między nimi jest jakieś napięcie to widać. Jakby Liam się czegoś domyślał. Powinnaś jak najszybciej mu o wszystkim powiedzieć. Tak czy siak się dowie a lepiej żeby to było od ciebie niż od kogoś innego.-uśmiechnął się.-odpoczywaj księżniczko.-pocałował mnie w głowę i wyszedł. Bezwładnie opadłam na łóżko i zamknęłam oczy. Nagle poczułam ciepłe dłonie na mojej talii.
-hej kochanie.-szepnął mi do ucha lekko je przygryzając.-tęskniłem za tobą.-mimowolnie się uśmiechnęłam. Niall zaczął całować moją szyję.
-co ty robisz głuptasie.-zaśmiałam się.
-mam ochotę na co nie co z moją dziewczyną.- zaczął powoli sunął w dół swoimi pocałunkami...
******************
hej hej
mamy kolejny rozdział :)
spodziewajcie się w kolejnej części +18 :***
mam nadzieję że się wam spodoba po mimo że jest on dość krótki
starałam się żeby wyszedł jak najlepiej .
powinnam dodać jeszcze ze 3 rozdziały zanim wyjadę :*
mam nadzieję że podczas mojej nieobecności nie opuścicie mnie i gdy wrócę dalej będziecie czytać moje opowiadanie.
kolejny rozdział za 25 komentarzy :D
KOCHAM WAS
Hazzowa :******
czytasz=komentujesz=motywujesz!
Oczami Hazzy.
Cholera. Jeszcze tego brakowało. Nie dość że wszystko z Liamem się wali to jeszcze do tego wszystkiego gówna dochodzi Niall. Wiem że to trochę dziwnie wyglądało. Niall i Maggie oficjalnie nie są razem ale sam bym się wściekł gdybym zobaczył że dziewczyna którą kocham leży wtulona w łóżku w innego chłopaka. Zanim się obejrzałem blondyn uciekł z pokoju a Maggie znów zaczęła szlochać. To było wręcz zdumiewające że ma jeszcze czym płakać.
-nie martw się wytłumaczę mu wszystko.-pocałowałem ją w policzek-tylko już nie płacz kochanie.-otarłem jej łzy kciukiem i wybiegłem z pokoju za przyjacielem.
Oczami Nialla.
Byłem wściekły. Jak to się mogło stać. Ona przecież jest tylko moja. Bedziemy mieli razem dziecko. W prawdzie nie poprosiłem jej o to żeby był moją dziewczyną. Co nie zmienia faktu że nie powinna obściskiwać się z moim kumplem w własnym łóżku. Jednak ten widok nie tylko mnie zdenerwował lecz na dodatek strasznie zranił. To ja powinienem z nią tak leżeć. To w moje ciało powinna być wtulona. Usiadłem na łóżku w swoim pokoju i schowałem twarz w dłonie. Uslyszałem że ktoś wchodzi do pokoju. Byłem pewien że to któreś z nich przyszło się tłumaczyć. Nie pomyliłem się. Obok mnie usiadł loczek. Nie miałem zamiaru z nikim rozmawiać a zwłaszcza z nim.
-to nie tak jak myślisz.-zaczął. jednak mało mnie to obchodziło-Tylko ją przytulałem.-wow no to mnie zaskoczył. Jakbym nie mial oczu i nie widział co oni robili.-pocieszałem ją bo Liam wyzwał ją od nic nie wartej szmaty.-mówił wolnym i smutnym głosem. Podniosłem głowę na kumpla i szukałem czegoś w jego wyrazie twarzy. Cóż może chciałem się doszukać cienia kłamstwa. Jednak z jego oczu wypływała szczerość. Uśmiechnąłem się lekko. po czym dodał.
-jesteśmy tylko przyjaciółmi. Wiem o wszystkim a nawet więcej niż ty. Maggie wypłakała dzisiaj chyba wszystko co mogła. Liam bardzo ją zranił. pewnie mnie za to zabije że ci powiedziałem ale musisz wiedzieć skoro będziecie mieli dziecko. Ona znów się pocięła.- wściekłem się. Nie na Maggie tylko na Liama za to że do tego doprowadził. Zabiję go. Wstałem z zamiarem pójścia do Liama jednak Hazz mnie zatrzymał.
-ona jest teraz ważniejsza niż on-powiedział a mi to wystarczyło. miał w 100% rację. To na niej powinienem skupić całą swoją uwagę a nie na tym dupku. Wybiegłem z pokoju i z prędkością światła znalazłem się w pokoju Maggie. Siedziała skulona w kłębek na parapecie i patrzyła na krople deszczu spływające po szybie. Odwróciła na mnie wzrok. Szczerze się zdziwiła na mój widok. Ale pozytywnie.
-Niall to nie tak...-zaczęła ale jej przerwałem namiętnym pocałunkiem. całowałem ją tak zachłannie jakby to był nasz ostatni pocałunek. Z niechęcią się od niej oderwałem.
-już wszystko wiem. Harry mi wszystko powiedział.- Wziąłem ją na ręce i położyłem na łóżku. Chciałem odejść jednak dziewczyna przytrzymała mnie za koszulkę.
-nie zostawiaj mnie.-powiedziała. Z uśmiechem położyłem się obok mojej księżniczki. wtuliła się w moje ciało a ja poczułem się jak w niebie. Jednak to uczucie nie trwało długo. Skończyło się z chwilą gdy zadzwonił mój telefon. Nie chciałem go odbierać jednak Maggie mi kazała.
-hallo- rzuciłem do słuchawki bo widziałem kto dzwoni.
-Niall jest akcja ty ja i Hazz jedziemy. Lou jest zajęty a Zayn... Coś się z nim dzieje chyba ma grypę. Więc ruszaj dupę i za 5 minut w garażu.-koniec rozmowy. Popatrzyłem na dziewczynę a ona tylko blado się uśmiechnęła.
-wrócę najszybciej jak się da.-pocałowałem ją szybko w usta i już mnie nie było. Ciekawiło mnie co znowu wymyślił Payne.
Oczami Zayna.
Kurwa. Jak ja nienawidzę być chory. Nos zatkany,Załzawione oczy,Okropny ból gardła i wysoka gorączka i to wszystko naraz. Nawet nie mogłem zwlec się z łóżka. Byłem przykryty dwoma kocami ale i tak miałem cholerne dreszcze. Wiedziałem że chłopaki pojechali na jakąś akcję. Byłem przekonany że jestem sam w domu. Jednak się pomyliłem. Usłyszałem jakieś dziwne dźwięki dochodzące kilka pokoi dalej. Szybko wstałem z łóżka i to był zły pomysł. Od razu zakręciło mi się w głowie i upadłem z powrotem na łóżko. Odczekałem chwilę by ponownie wstać tym razem o wiele wolniej niż wcześniej. Wyszedłem z mojego pokoju nakrywając uprzednio się kocem. Szedłem w stronę nieznanego mi odgłosu. Odgłosy dobiegały z... Cholera pokoju Maggie. Jak oparzony wbiegłem do jej pokoju. Nikogo nie zauważyłem jednak dźwięk się nasilił. Dochodził z łazienki. Podszedłem bliżej i poczułem nieprzyjemną woń. Już się domyślałem co to były za odgłosy. Chciałem się tylko upewnić. Pchnąłem lekko drzwi. Dziewczyna siedziała na zimnych kafelkach pochylona nad ubikacją. podszedłem do niej i usiadłem obok.
-nic mi nie jest.-powiedziała ocierając twarz dłonią.
-właśnie widzę.-spuściłem wodę i wstałem. Podszedłem do umywalki i nalałem kubek wody. zmoczyłem też ręcznik zimną wodą i wziąłem gumkę do włosów. Podałem dziewczynie wodę i ręcznik żeby przyłożyła o sobie do czoła. Bezdźwięcznie mi podziękowała i upiła łyk wody. Ja w tym czasie zaplotłem jej warkocza.
-skąd umiesz takie rzeczy.-zapytała zdziwiona moim talentem.
-dawno temu zakochałem się nieszczęśliwie.-odparłem.
-opowiesz mi o tym.-zapytała podnosząc na mnie wzrok.
-to długa historia.-zacząłem...jednak mi przerwała
-mamy dużo czasu. Jesteśmy sami.-uśmiechnęła się do mnie.
-dobrze ale ty też mi na kilka pytań odpowiesz.-widziałem że się zawahała. Jednak tylko przez chwilę. Lekko kiwnęła głową że się zgadza. Wziąłem ją na ręce i położyłem w łóżku. Sam również wszedłem pod kołdrę przytulając dziewczynę do siebie.
-więc zaczynaj-ponagliła mnie. Była nieugięta. Jednak wiedziałem że mogę jej o tym powiedzieć.
-wszystko zaczęło się 4 lata temu. Mieszkałem w swoim rodzinnym mieście w Bradford. Byłem dość nieśmiały co teraz może wydawać się dziwne. Wtedy byłem zupełnie inny. Spokojny, cichy, nigdy nie wdawałem się w żadne bijatyki lub bójki. Wolałem trzymać się na uboczu. Do czasu gdy poznałem Emily. Była inteligentną brunetką starszą ode mnie o 2 lata. Zakochałem się w niej od pierwszego wejrzenia. Chciałem żeby była moją pierwszą partnerką. To z nią chciałem pierwszy raz uprawiać seks. Zacząłem powoli ją do siebie przekonywać. Na początku próbowałem być jej przyjacielem. Zdziwiło mnie to że z chęcią chciała się ze mną zadawać. Zanim się spostrzegłem wylądowaliśmy u niej. To było spełnienie moich marzeń. Niestety do czasu. Okazało się że byłem zakładem. Emily założyła się ze swoimi znajomymi że mnie zaciągnie do siebie. Niczego nieświadomy brnąłem w to. Gdy już byłem nagi zawiązała mi oczy. Cieszyłem się jak głupi bo myślałem że ma dla mnie jakąś niespodziankę. I miała. Ale nie taką jaką bym chciał. Z szafy wybiegli jej znajomi. Zanim zdążyłem uciec zrobili mi kilka zdjęć i wrzucili do internetu. Kilka razy chciałem się zabić. Jednak za każdym razem ktoś jakimś cudem mnie uratował.-kończąc swoją historię poczułem jak Maggie mocniej mnie przytula. Dzięki temu zrobiło mi się cieplej na sercu.
-to smutne. Bardzo ci współczuję.-zaczęła wtulając się jeszcze bardziej w moje ciało.-ale co to ma wspólnego z tym że umiesz robić warkocze.
-szczerze to nic. Ale chciałem się przed kimś wygadać.-zacząłem
-cieszę się że właśnie mi to powiedziałeś.-powiedziała.
-bo wiem że ty nikomu tego nie powiesz. Chłopaki nic nie wiedzą. I niech tak zostanie. OK.-zapytałem
-pewnie. Zabiorę to ze sobą do grobu. Słowo harcerza. -zaśmiała się.
-dobra powiem ci. Chodziłem na kurs fryzjerstwa.-wypaliłem
-co- zdziwiła się tłumiąc śmiech.
-tak przez pół roku. Było całkiem fajnie. Stąd umiem warkocza i nie tylko to. Nawet nie wiesz co potrafię.-zaśmiałem się.
-może kiedyś mnie uczeszesz.- uśmiechnęła sie słodko.
-może.-oddałem uśmiech. w tym momencie Maggie poderwała się z łóżka biegnąc z powrotem do łazienki. Znowu zwymiotowała. Gdy wróciła do pokoju jej twarz wykrzywiła się z bólu. Zgięła się w pół i upadła na kolana. Poderwałem się z łóżka i podbiegłem do niej.
-Boże Maggie co jest.- nie odpowiedziała. Miała zaciśniętą szczękę a ja wiedziałem że to przez to żeby nie krzyczeć z bólu.
-gdzie jest telefon muszę zadzwonić po karetkę.-mówiłem rozpaczliwie bardziej do siebie niż do niej.
-nie jest już lepiej.-powiedziała wstając. Jednak nadal trzymała się za brzuch.-teraz tak będzie częściej.-dodała
-czemu. co się stało. jesteś chora.-pytania wylatywały ze mnie z prędkością światła.
-nie. ja po prostu...jestem w ciąży.-powiedziała. Zrobiłem wielkie oczy.
-z Liamem.-zapytałem wiedząc że są w sobie zakochani jednak zdziwiło mnie to bo raczej nie byli aż tak zżyci żeby się kochać.
-nie. z Niallem.-no teraz to mnie zdziwiła. jak to możliwe. Kiedy. Cholera Liam zabije Nialla jak się dowie.
-ktoś wie.-zapytałem.
-tak Niall i Hazz.-powiedziała-no i teraz ty.-uśmiechnęła się.-nie mów nic Liamowi. sama mu powiem
-jasne.-uśmiechnąłem się do niej. W tym samym czasie usłyszeliśmy głosy z dołu. Wrócili.
-ja pójdę do siebie. Źle się czuję.-powiedziałem i wyszedłem nie czekając na odpowiedz dziewczyny. Wróciłem do swojego pokoju i zmęczony opadłem na łóżko.
|Oczami Maggie.
czułam się kiepsko. Wszystko mnie bolało i byłam spięta. po chwili usłyszałam ciche pukanie do drzwi. wstałam z łóżka i podeszłam je otworzyć. Za drzwiami stał loczek. Uśmiechnęłam się do niego i wpuściłam do środka.
-jak się czujesz.-zapytał
-fatalnie.-odpowiedziała zgodnie z prawdą. -wszystko mnie boli i ciągle wymiotuję.
-jutro zabiorę cię do lekarza.Zrobią ci badania i zobaczą czy z tobą i dzieckiem wszystko dobrze. OK.
-ok.-uśmiechnęłam się- gdzie byliście.-zapytałam
-lepiej żebyś nie wiedziała. Między nimi jest jakieś napięcie to widać. Jakby Liam się czegoś domyślał. Powinnaś jak najszybciej mu o wszystkim powiedzieć. Tak czy siak się dowie a lepiej żeby to było od ciebie niż od kogoś innego.-uśmiechnął się.-odpoczywaj księżniczko.-pocałował mnie w głowę i wyszedł. Bezwładnie opadłam na łóżko i zamknęłam oczy. Nagle poczułam ciepłe dłonie na mojej talii.
-hej kochanie.-szepnął mi do ucha lekko je przygryzając.-tęskniłem za tobą.-mimowolnie się uśmiechnęłam. Niall zaczął całować moją szyję.
-co ty robisz głuptasie.-zaśmiałam się.
-mam ochotę na co nie co z moją dziewczyną.- zaczął powoli sunął w dół swoimi pocałunkami...
******************
hej hej
mamy kolejny rozdział :)
spodziewajcie się w kolejnej części +18 :***
mam nadzieję że się wam spodoba po mimo że jest on dość krótki
starałam się żeby wyszedł jak najlepiej .
powinnam dodać jeszcze ze 3 rozdziały zanim wyjadę :*
mam nadzieję że podczas mojej nieobecności nie opuścicie mnie i gdy wrócę dalej będziecie czytać moje opowiadanie.
kolejny rozdział za 25 komentarzy :D
KOCHAM WAS
Hazzowa :******
czwartek, 5 czerwca 2014
ROZDZIAŁ 25
Oczami Hazzy.
Zacząłem się szykować na wyjście na miasto z Maggie. Ostatnio dużo przeszła i chciałem żeby się wyrwała na trochę od tego wszystkiego. Była dla mnie jak siostra. Trochę przypominała mi Gemme. Łzy stanęły mi w oczach na wspomnienie zmarłej siostry. Mimo upływu lat rany nadal są zbyt świeże żeby zapomnieć. Dłońmi przetarłem oczy nie pozwalając łzą wydostać się z oczu. Zbyt wiele łez przez to wylałem. Aż pewnego dnia obiecałem sobie że nigdy nie zapomnę co się stało ale już nie będę płakać. Założyłem na siebie białą podkoszulkę czarne rurki i białe converse. Robiło się już chłodno więc wziąłem jeszcze szarą bluzę z kapturem. Spojrzałem na zegarek. Jakie wyczucie czasu punkt 20. Uśmiechnąłem się sam do siebie. Wziąłem portfel, telefon i wyszedłem z pokoju kierując się w stronę pokoju przyjaciółki. Tak. Mogłem ją tak nazwać. Była prawdziwą przyjaciółką na dobre i na złe. Podchodząc do drzwi dziewczyny usłyszałem donośny płacz. Zdziwiło mnie to i jednocześnie przeraziło. Co się stało że dziewczyna tak bardzo szlochała. Pewnie chwyciłem za klamkę jednak drzwi nie chciały ustąpić. Musiała je zamknąć. Zacząłem pukać na tyle głośno żeby dziewczyna przez swój płacz usłyszała. Na chwilę dziewczyna ucichła a ja myślałem że podejdzie i otworzy mi drzwi. Gdy tak się nie stało zacząłem pukać ponownie.
-Maggie to ja Hazz. Proszę otwórz mi.-powiedziałem. Po chwili zrezygnowany zacząłem oddalać się od drzwi. Coś jednak usłyszałem więc na chwilę przystanąłem. Drzwi powoli się uchyliły a ja mogłem dostrzec mały kawałek jej twarzy. Podszedłem do niej a ona szerzej otworzyła drzwi wpuszczając mnie do środka. Pierwsze co zobaczyłem to krew na jej nadgarstkach. Nic nie powiedziałem tylko pociągnąłem dziewczynę do siebie i wtuliłem w swoje ciało. Wtuliła się w moją klatkę piersiową i na nowo zaczęła płakać. Gładziłem ją po plecach i co jakiś czas całowałem w czubek głowy.
-Maggie jeśli chcesz się wyżyć i ciąć to tnij mnie a nie siebie. Nie przeżyję tego że znowu to zrobisz. Rozumiesz- powiedziałem całując jej świeże rany pozostawiające krople krwi na moich wargach. Dziewczyna popatrzyła mi w oczy.
-dziękuję.-wyszeptała.
-za co mi dziękujesz kochanie.-zapytałem tuląc ją znowu do siebie.
-za wszystko. za to że jesteś.-mówiła ledwo słyszalnym głosem.
-nie dziękuj mi. To moje zadanie. Jestem twoim przyjacielem i będę cię chronić zawsze.-mówiłem a ona na nowo zaczęła płakać.- czemu płaczesz.-spytałem
-teraz ze szczęścia że los mi cię zesłał. że mam swojego anioła stróża.-mówiła a na jej zaczerwienionej twarzy pojawił się cień uśmiechu.
-a wcześniej.-dopytywałem. Maggie nagle posmutniała.
-długo by opowiadać-zaczęła ale jej przerwałem.
-jakie to szczęście że mam dużo czasu.-zaśmiała się wypełniając pomieszczenie melodyjnym śmiechem. Serce radowało się na ten dźwięk. Czułem że to będzie długa i ciężka rozmowa. Wziąłem dziewczynę na ręce i zaniosłem na łóżko. Poprosiłem żeby nigdzie nie szła. Wbiegłem z pokoju dziewczyny i pobiegłem na dół. Po 5 minutach byłem z powrotem w pokoju Maggie z dwoma kubkami herbaty. podałem kubek z parującym napojem dziewczynie i usiadłem obok niej opierając się o ścianę. Maggie oparła głowę o moje ramię i zaczęła opowiadać. Opowiedziała mi o wszystkim. O ciąży z Niallem o miłości do Liama (choć to było widać od jakiegoś czasu) o ciąży Danielle. O tym jak Liam ją okłamał że nie spał z Dan. Z całego serca jej współczułem. Tyle nieszczęść się jej przytrafiło. Czym ona zawiniła.
-nie wiem co mam robić. To wszystko mnie przerasta.- objąłem ją ramieniem i pocałowałem w wilgotny policzek.
-nie martw się pomogę ci. jeszcze nie wiem jak ale ci pomogę. Na pewno cię nie zostawię. Ale teraz.-spojrzałem na zegarek 21.30.- zabieram cię na miasto.-dziewczyna dziwnie na mnie spojrzała.
-nie wiem czy chcę gdzieś iść. poza tym popatrz na mnie. Wyglądam okropnie.
-wyglądasz ślicznie. Zresztą jak zawsze.-potarłem jej policzek.-przebierz się i przemyj twarz. jest już ciemno więc nikt nie zauważy że płakałaś.-uśmiechnąłem się do niej. Odwzajemniła gest po czym wstała i zaczęła się szykować. gdy wyszła z łazienki na jej twarzy widniał delikatny makijaż a oczy były nienaturalnie duże od płaczu. Jednak to dodawało jej tylko uroku. Podeszła do szafy w celu wybrania stroju. Wzięła do ręki jakieś ciuchy i znów zniknęła w łazience. Nie było jej dosłownie 5 minut. Wyglądała ślicznie.
Wstałem i chwyciłem ją za rękę.
-tak więc w drogę.-powiedziałem i razem wyszliśmy z jej pokoju. Zbiegliśmy ze schodów i śmiejąc się wybiegliśmy z domu. Bardzo się cieszę że Maggie na chwilę zapomniała o tym całym gównie. Postanowiłem zaprowadzić ją w swoje ulubione miejsce. Szliśmy w ciszy. Jednak to nie była niezręczna cisza. Złapałem ją w talii i przysunąłem bliżej siebie. Zaśmiała się u objęła mnie w talii.
-daleko jeszcze-zapytała z ciekawości.
-jeszcze jakieś 10 minut.-powiedziałem
-ale mnie już nogi bolą. -zaczęła marudzić. Zaśmiałem się i wziąłem ją na ręce. Dziewczyna pisnęła ale zaczęła się śmiać i oplotła moją szyję swoimi ciepłymi dłońmi.
-ale ja jestem ciężka.-zaczęła
-jesteś lekka jak piórko. Mógłbym cię nosić cały dzień i bym się nie zmęczył.-zaśmiałem się. Dalej szliśmy w ciszy a Maggie oparła głowę na mojej piersi. Z nudów zaczęła bawić się moimi lokami. Nie ukrywam że to było bardzo przyjemne.
-dobra-powiedziałem stawiając ją na ziemi. zdjąłem bandamkę z jej ręki.-to ma być niespodzianka więc zawiążę ci oczy.-tak jak powiedziałem tak zrobiłem. Chwyciła mocniej moją rękę a ja się zaśmiałem. Znów wziąłem ją na ręce i ruszyłem dalej. Po chwili doszliśmy na miejsce. Zawsze urzekał mnie ten widok. Postawiłem ją.
-słyszę szum wody.-zaczęła. Zdjąłem z jej oczu chustkę. Zrobiła wielkie oczy.
-boże jak to pięknie zaczęła.-podeszliśmy bliżej. woda w źródełku była dość ciepła. Zanim dziewczyna się zorientowała już byłem w samych bokserkach i wskakiwałem do wody. Maggie patrzyła na mnie zdziwionymi oczami.
-długo mam na ciebie czekać.-zapytałem. Nie musiałem jednak długo czekać. już po chwili pozbyła się ciuchów pozostając w czerwonek koronce. Aż się podnieciłem widząc jej idealne ciało a na poliki wkradł się rumieniec. Zanim się obejrzałem dziewczyna była już obok mnie. Zaczęliśmy się wygłupiać podtapialiśmy się i chlapaliśmy w świetle księżyca. Dziewczyna śmiała się w niebo głosy. Bardzo się cieszyłem na to że choć na chwilę się oderwała od codzienności. zanim się obejrzeliśmy była już 3 w nocy. Para leciała nam z ust z zimna. Usta zrobiły się sine a na skórze pojawiła się gęsia skórka a szczęka zaczęła się trząść tak jak reszta ciała. Wyszliśmy z wody i szybko się ubraliśmy. Żeby szybciej znaleźć się w domu wziąłem ją na barana. Oplotła mnie nogami a ja trzymałem ją za uda. Rozśmieszaliśmy się wzajemnie. Było cudownie. do czasu gdy doszliśmy do domu. Pod domem spotkaliśmy się z Liamem. Popatrzył na nas wrogim spojrzeniem. Widziałem że jest piany. Możliwe że nawet coś brał bo miał powiększone źrenice. Modliłem się żeby nic nie powiedział. Niestety. Nie tym razem.
-lubisz owijać sobie facetów wokół palca. Zachowujesz się jak dziwka. Nic niewarta szmata.-mówił do dziewczyny. Nie widziałem jej miny bo była na moich plecach. Zanim zdążyłem zareagować zeskoczyła z moich pleców. Jej twarz mignęła mi w świetle księżyca była cała zapłakana. Wbiegła do domu.
-jaki z ciebie kutas-krzyknąłem na chłopaka. podchodząc do niego.
-znalazł się obrońca zwierząt.-prychnął. nie wytrzymałem. Z całej siły uderzyłem go pięścią w twarz. upadł na ziemię a ja pobiegłem na górę prosto do dziewczyny. Na szczęście drzwi nie były zamknięte na klucz. Wszedłem do środka. Dziewczyna leżała na łóżku i płakała. Położyłem się obok niej i przytuliłem mocno do siebie. Wtuliła się w moje ciało.
Głaskałem ją po plecach i całowałem we włosy. Nagle drzwi do pokoju się otworzyły a w nich stanął blondyn.
-Co wy robicie. Co to ma znaczyć.-powiedział wściekły. Ale można było zauważyć łzy w jego oczach...
***********
hej :D
i mamy nn :D
jak się wam podoba. mam nadzieję że znów nie zanudziłam.
dzisiaj trochę inaczej. To pierwszy rozdział gdzie jest z perspektywy tylko jednej osoby.
kolejny za 20 komentarzy :D
kocham was Hazzowa :****
Oczami Hazzy.
Zacząłem się szykować na wyjście na miasto z Maggie. Ostatnio dużo przeszła i chciałem żeby się wyrwała na trochę od tego wszystkiego. Była dla mnie jak siostra. Trochę przypominała mi Gemme. Łzy stanęły mi w oczach na wspomnienie zmarłej siostry. Mimo upływu lat rany nadal są zbyt świeże żeby zapomnieć. Dłońmi przetarłem oczy nie pozwalając łzą wydostać się z oczu. Zbyt wiele łez przez to wylałem. Aż pewnego dnia obiecałem sobie że nigdy nie zapomnę co się stało ale już nie będę płakać. Założyłem na siebie białą podkoszulkę czarne rurki i białe converse. Robiło się już chłodno więc wziąłem jeszcze szarą bluzę z kapturem. Spojrzałem na zegarek. Jakie wyczucie czasu punkt 20. Uśmiechnąłem się sam do siebie. Wziąłem portfel, telefon i wyszedłem z pokoju kierując się w stronę pokoju przyjaciółki. Tak. Mogłem ją tak nazwać. Była prawdziwą przyjaciółką na dobre i na złe. Podchodząc do drzwi dziewczyny usłyszałem donośny płacz. Zdziwiło mnie to i jednocześnie przeraziło. Co się stało że dziewczyna tak bardzo szlochała. Pewnie chwyciłem za klamkę jednak drzwi nie chciały ustąpić. Musiała je zamknąć. Zacząłem pukać na tyle głośno żeby dziewczyna przez swój płacz usłyszała. Na chwilę dziewczyna ucichła a ja myślałem że podejdzie i otworzy mi drzwi. Gdy tak się nie stało zacząłem pukać ponownie.
-Maggie to ja Hazz. Proszę otwórz mi.-powiedziałem. Po chwili zrezygnowany zacząłem oddalać się od drzwi. Coś jednak usłyszałem więc na chwilę przystanąłem. Drzwi powoli się uchyliły a ja mogłem dostrzec mały kawałek jej twarzy. Podszedłem do niej a ona szerzej otworzyła drzwi wpuszczając mnie do środka. Pierwsze co zobaczyłem to krew na jej nadgarstkach. Nic nie powiedziałem tylko pociągnąłem dziewczynę do siebie i wtuliłem w swoje ciało. Wtuliła się w moją klatkę piersiową i na nowo zaczęła płakać. Gładziłem ją po plecach i co jakiś czas całowałem w czubek głowy.
-Maggie jeśli chcesz się wyżyć i ciąć to tnij mnie a nie siebie. Nie przeżyję tego że znowu to zrobisz. Rozumiesz- powiedziałem całując jej świeże rany pozostawiające krople krwi na moich wargach. Dziewczyna popatrzyła mi w oczy.
-dziękuję.-wyszeptała.
-za co mi dziękujesz kochanie.-zapytałem tuląc ją znowu do siebie.
-za wszystko. za to że jesteś.-mówiła ledwo słyszalnym głosem.
-nie dziękuj mi. To moje zadanie. Jestem twoim przyjacielem i będę cię chronić zawsze.-mówiłem a ona na nowo zaczęła płakać.- czemu płaczesz.-spytałem
-teraz ze szczęścia że los mi cię zesłał. że mam swojego anioła stróża.-mówiła a na jej zaczerwienionej twarzy pojawił się cień uśmiechu.
-a wcześniej.-dopytywałem. Maggie nagle posmutniała.
-długo by opowiadać-zaczęła ale jej przerwałem.
-jakie to szczęście że mam dużo czasu.-zaśmiała się wypełniając pomieszczenie melodyjnym śmiechem. Serce radowało się na ten dźwięk. Czułem że to będzie długa i ciężka rozmowa. Wziąłem dziewczynę na ręce i zaniosłem na łóżko. Poprosiłem żeby nigdzie nie szła. Wbiegłem z pokoju dziewczyny i pobiegłem na dół. Po 5 minutach byłem z powrotem w pokoju Maggie z dwoma kubkami herbaty. podałem kubek z parującym napojem dziewczynie i usiadłem obok niej opierając się o ścianę. Maggie oparła głowę o moje ramię i zaczęła opowiadać. Opowiedziała mi o wszystkim. O ciąży z Niallem o miłości do Liama (choć to było widać od jakiegoś czasu) o ciąży Danielle. O tym jak Liam ją okłamał że nie spał z Dan. Z całego serca jej współczułem. Tyle nieszczęść się jej przytrafiło. Czym ona zawiniła.
-nie wiem co mam robić. To wszystko mnie przerasta.- objąłem ją ramieniem i pocałowałem w wilgotny policzek.
-nie martw się pomogę ci. jeszcze nie wiem jak ale ci pomogę. Na pewno cię nie zostawię. Ale teraz.-spojrzałem na zegarek 21.30.- zabieram cię na miasto.-dziewczyna dziwnie na mnie spojrzała.
-nie wiem czy chcę gdzieś iść. poza tym popatrz na mnie. Wyglądam okropnie.
-wyglądasz ślicznie. Zresztą jak zawsze.-potarłem jej policzek.-przebierz się i przemyj twarz. jest już ciemno więc nikt nie zauważy że płakałaś.-uśmiechnąłem się do niej. Odwzajemniła gest po czym wstała i zaczęła się szykować. gdy wyszła z łazienki na jej twarzy widniał delikatny makijaż a oczy były nienaturalnie duże od płaczu. Jednak to dodawało jej tylko uroku. Podeszła do szafy w celu wybrania stroju. Wzięła do ręki jakieś ciuchy i znów zniknęła w łazience. Nie było jej dosłownie 5 minut. Wyglądała ślicznie.
Wstałem i chwyciłem ją za rękę.
-tak więc w drogę.-powiedziałem i razem wyszliśmy z jej pokoju. Zbiegliśmy ze schodów i śmiejąc się wybiegliśmy z domu. Bardzo się cieszę że Maggie na chwilę zapomniała o tym całym gównie. Postanowiłem zaprowadzić ją w swoje ulubione miejsce. Szliśmy w ciszy. Jednak to nie była niezręczna cisza. Złapałem ją w talii i przysunąłem bliżej siebie. Zaśmiała się u objęła mnie w talii.
-daleko jeszcze-zapytała z ciekawości.
-jeszcze jakieś 10 minut.-powiedziałem
-ale mnie już nogi bolą. -zaczęła marudzić. Zaśmiałem się i wziąłem ją na ręce. Dziewczyna pisnęła ale zaczęła się śmiać i oplotła moją szyję swoimi ciepłymi dłońmi.
-ale ja jestem ciężka.-zaczęła
-jesteś lekka jak piórko. Mógłbym cię nosić cały dzień i bym się nie zmęczył.-zaśmiałem się. Dalej szliśmy w ciszy a Maggie oparła głowę na mojej piersi. Z nudów zaczęła bawić się moimi lokami. Nie ukrywam że to było bardzo przyjemne.
-dobra-powiedziałem stawiając ją na ziemi. zdjąłem bandamkę z jej ręki.-to ma być niespodzianka więc zawiążę ci oczy.-tak jak powiedziałem tak zrobiłem. Chwyciła mocniej moją rękę a ja się zaśmiałem. Znów wziąłem ją na ręce i ruszyłem dalej. Po chwili doszliśmy na miejsce. Zawsze urzekał mnie ten widok. Postawiłem ją.
-słyszę szum wody.-zaczęła. Zdjąłem z jej oczu chustkę. Zrobiła wielkie oczy.
-boże jak to pięknie zaczęła.-podeszliśmy bliżej. woda w źródełku była dość ciepła. Zanim dziewczyna się zorientowała już byłem w samych bokserkach i wskakiwałem do wody. Maggie patrzyła na mnie zdziwionymi oczami.
-długo mam na ciebie czekać.-zapytałem. Nie musiałem jednak długo czekać. już po chwili pozbyła się ciuchów pozostając w czerwonek koronce. Aż się podnieciłem widząc jej idealne ciało a na poliki wkradł się rumieniec. Zanim się obejrzałem dziewczyna była już obok mnie. Zaczęliśmy się wygłupiać podtapialiśmy się i chlapaliśmy w świetle księżyca. Dziewczyna śmiała się w niebo głosy. Bardzo się cieszyłem na to że choć na chwilę się oderwała od codzienności. zanim się obejrzeliśmy była już 3 w nocy. Para leciała nam z ust z zimna. Usta zrobiły się sine a na skórze pojawiła się gęsia skórka a szczęka zaczęła się trząść tak jak reszta ciała. Wyszliśmy z wody i szybko się ubraliśmy. Żeby szybciej znaleźć się w domu wziąłem ją na barana. Oplotła mnie nogami a ja trzymałem ją za uda. Rozśmieszaliśmy się wzajemnie. Było cudownie. do czasu gdy doszliśmy do domu. Pod domem spotkaliśmy się z Liamem. Popatrzył na nas wrogim spojrzeniem. Widziałem że jest piany. Możliwe że nawet coś brał bo miał powiększone źrenice. Modliłem się żeby nic nie powiedział. Niestety. Nie tym razem.
-lubisz owijać sobie facetów wokół palca. Zachowujesz się jak dziwka. Nic niewarta szmata.-mówił do dziewczyny. Nie widziałem jej miny bo była na moich plecach. Zanim zdążyłem zareagować zeskoczyła z moich pleców. Jej twarz mignęła mi w świetle księżyca była cała zapłakana. Wbiegła do domu.
-jaki z ciebie kutas-krzyknąłem na chłopaka. podchodząc do niego.
-znalazł się obrońca zwierząt.-prychnął. nie wytrzymałem. Z całej siły uderzyłem go pięścią w twarz. upadł na ziemię a ja pobiegłem na górę prosto do dziewczyny. Na szczęście drzwi nie były zamknięte na klucz. Wszedłem do środka. Dziewczyna leżała na łóżku i płakała. Położyłem się obok niej i przytuliłem mocno do siebie. Wtuliła się w moje ciało.
Głaskałem ją po plecach i całowałem we włosy. Nagle drzwi do pokoju się otworzyły a w nich stanął blondyn.
-Co wy robicie. Co to ma znaczyć.-powiedział wściekły. Ale można było zauważyć łzy w jego oczach...
***********
hej :D
i mamy nn :D
jak się wam podoba. mam nadzieję że znów nie zanudziłam.
dzisiaj trochę inaczej. To pierwszy rozdział gdzie jest z perspektywy tylko jednej osoby.
kolejny za 20 komentarzy :D
kocham was Hazzowa :****
środa, 4 czerwca 2014
ROZDZIAŁ 24
jak widzicie rozdział pojawił się szybciej niż komentarze. :) widzicie jak was kocham. przeczytajcie notkę na dole.
czytasz=komentujesz=motywujesz!
oczami Maggie.
Cholera czemu ja to powiedziałam. Nie powinien się o tym dowiedzieć. Kurwa. Siedziałam i patrzyłam na wstrząśniętego i znieruchomiałego Nialla. Był w ogromnym szoku. Nic do niego nie docierało. Już 3 razy wołałam chłopaka jednak on siedział jak zaczarowany i błądził myślami daleko od miejsca gdzie się znajdował. Otarłam ostatnią łzę spływającą po moim czerwonym od płaczu i wilgotnym policzku. Zebrałam w sobie całą siłę i wstałam z ławki.
-Żegnaj Niall.-powiedziałam i ruszyłam w stronę. Hmmmm no właśnie gdzie teraz się podzieję. Nie mogę wrócić do domu chłopaków. Byłam już dobre kilkanaście metrów od chłopaka. Odważyłam się odwrócić w jego stronę. Siedział w tym samym miejscu jednak nie patrzył już w przestrzeń przed sobą tylko wprost na mnie. Widziałam łzy w jego oczach. Łamało mi się serce. W głębi duszy kochałam go. Od samego początku był dla mnie kochany i opiekuńczy. Nigdy mnie nie oceniał i nie krytykował. Ciągle mnie tylko wspierał rozpieszczał i pocieszał w trudnych chwilach. Czemu to wszystko nie może być takie proste. Wiem że ostatni raz widzę tego niezwykłego chłopaka. Nie mogłam oderwać od niego wzroku. Na moment nasze spojrzenia się skrzyżowały. Nie chciałam oderwać od niego wzroku. Jednak musiałam zrobić pierwszy krok. Zmusiłam się do odwrócenia się od chłopaka. Zaczęłam szybkim krokiem opuszczać park. Wiedziałam że jeżeli jeszcze raz się odwrócę już nie będę potrafiła uciec. Nagle poczułam szarpnięcie do tyłu. Ktoś złapał mnie za ramię i zatrzymał w miejscu. Błagałam żeby to nie był on. Jednak wszędzie rozpoznam ten specyficzny zapach należący tylko do jednej osoby. Delikatnie odwróciłam się do osoby za mną. Pierwsze co spostrzegłam to błękitne tęczówki. Jednak teraz były przeszklone. Ale nadal niewyobrażalnie piękne i intensywnie niebieskie. Wpatrywaliśmy się w siebie. Nie potrafiłam tego przerwać. Chłopak skanował mnie wzrokiem.
-Nie pozwolę wam odejść.-powiedział a po tych słowach wpił się w moje usta.
oczami Nialla.
Boże człowieku będziesz ojcem. Mówiłem sam do siebie. Czemu nie mogę nic powiedzieć nawet na nią spojrzeć. Na zewnątrz jestem rozkojarzony jednak w środku szaleję ze szczęścia. Będziemy mieć dziecko. Nie Liam i Maggie tylko JA i Maggie. Jak to pięknie brzmi. Wiem że jestem egoistą. Ale cholera nie potrafię i nie chcę się nią dzielić. Wiem że ona kocha Liama jednak to ze mną będzie miała dziecko. Usłyszałem jak coś do mnie mówi jednak nadal byłe pogrążony w moich myślach jak to będzie wspaniale. Już się nawet zastanawiałem czy to będzie chłopiec czy dziewczynka. Zanim wykonałem jakikolwiek ruch dziewczyny już nie było obok mnie. Odwróciłem głowę i ją spostrzegłem. Patrzyliśmy na siebie. Wiedziałem że jeśli zaraz czegoś nie zrobię to stracę i ją i dziecko już na zawsze. Gdy dziewczyna się odwróciła i zaczęła odchodzić poczułem jakby ktoś wylał wiadro zimnej wody na moją rozgrzaną skórę. Szybko poderwałem się z miejsca i podbiegłem do niej.
-Nie pozwolę wam odejść.-powiedziałem. Wpiłem się w jej cudowne słodkie usta. Nie odepchnęła mnie. Wręcz przeciwnie chwyciła mój kark i przysunęła mnie bliżej siebie pogłębiając pocałunek. Jednak po chwili namiętnego pocałunku coś się popsuło. Poczułem na swoich ustach słone łzy dziewczyny. Nie wiedziałem co zrobiłem źle. Co się stało czy jest coś jeszcze o czym nie wiem? Wiedziałem jedno że nie mogę jej stracić. Odsunąłem się od niej. Popatrzyłem w jej smutne oczy. Nie wyglądały tak samo jak zawsze. Nie było w nich tego charakterystycznego blasku który był przeznaczony tylko dla niej co czyniło ją wyjątkową. Prawie wszystkie dziewczyny miały takie same oczy. Nic się w nich nie wyróżniało. Jednak oczy Maggie były inne. Można było w nie patrzeć godzinami.
-co się stało.-zapytałem zatroskamy.
oczami Maggie.
Nie chciałam go zranić. Ale wiedziałam że muszę mu powiedzieć prawdę.
-Niall ja nie mogę urodzić tego dziecka. Nie chce go. Wiem że go nie pokocham. Nie poradzę sobie z tym wszystkim sama.-zaczęłam
-nie będziesz sama do cholery. Masz mnie. Ja chcę mieć z tobą to dziecko. Nawet nie wiesz jaki jestem szczęśliwy. Myśl o tym że nosisz w sobie nasze dziecko... Po prostu to jest nie do opisania. Nie pozbawiaj mnie tego szczęścia.- złapał mnie za rękę.-powiem ci to jeszcze raz. Kocham Cię.-boże nie. Tylko nie to. Wiem że też go kocham jednak moje serce skradł ktoś inny. Ta osoba która wyrządziła mi tyle bólu i cierpienia. Moje serce było tylko jego. Nie potrafiłam czuć tego samego do Nialla. Po prostu nie kochałam go tak jak Liama. To było bez sensu. To Niall był opiekuńczy i zawsze przy mnie. A nie Liam. Jednak jakaś niewidzialna siła mnie do niego ciągnęła. Nie mogłam zaprzeczyć bo okłamałabym sama siebie. Po prostu go kochałam.
-muszę to wszystko przemyśleć Niall. Musisz dać mi czas. Tylko tyle ok.?-zapytałam patrząc w jego błękitne oczy.
-dam ci tyle czasu ile potrzebujesz. Ale teraz wracajmy do domu.-powiedział i nawet nie pozwolił mi nic powiedzieć ani zaprzeczyć bo już ciągnął mnie za rękę w stronę ich domu. Po 10 minutach byliśmy już w mieszkaniu. Poszłam od razu do swojego pokoju. Przy łóżku stała moja walizka a na niej leżała złożona na pół biała kartka. Podeszłam do niej i wzięłam do ręki. Poznałam charakterystyczne pismo chłopaka.
"Nie pozwolę ci odejść. Jesteś moją przyjaciółką. o 20 zabieram cię na miasto Hazza xoxo"
Mimowolny uśmiech wdarł się na moją twarz. Była 18 więc mialam jeszcze trochę czasu. Musiałam się przed kimś wygadać prosić o radę. Tylko kogo. Może Harry. To on jest najbliższym przyjacielem nie licząc Nialla ale to o niego chodzi więc z nim nie mogę porozmawiać. Zeszłam na dół z zamiarem zrobienia sobie herbaty. Weszłam do kuchni i kogo zastałam. Oczywiście Liama. Siedział przy stole i opierał głowę na rękach. Chba alkohol dawał o sobie znać bo nawet nie podniósł głowy gdy weszłam do pomieszczenia. zanim jednak wyciągnęłam kubek z szafki usłyszałam pukanie do drzwi. Oczywiście nikt nie raczył ruszyć dupy więc musiałam sama iść otworzyć tajemniczemu gościowi. Uchyliłam drzwi a mnie ścięło z nóg. Gdy tylko ją zobaczyłam przed oczami pojawiła się scena ze szpitala.
-Czego tu szukasz-syknęłam w stronę Dan
-przyszłam do Liama.-powiedziała oschle. Zmieniła się nie do poznania. Nie była ta samą pełną życia dziewczyną. Traktowała mnie jak śmiecia. Więc nie zamierzałam być dla niej miła.
-może on nie chce cię widzieć.-powiedziałam sarkastycznie.
-muszę mu coś powiedzieć. Myślę że chciałby to wiedzieć.-zaczęła z uśmiechem
-z chęcią mu przekażę tą ważną wiadomość.-w tym momencie obok mnie stanął Liam. Dziewczyna uśmiechnęła się i zwróciła do chłopaka.
-hej kochanie.-podeszła do niego i pocałowała na moich oczach. Nie wiedziałam co mam zrobić. Zamurowało mnie a najgorsze że on jej nie odepchnął tylko pozwolił na pocałunek.- mam dla ciebie cudowną wiadomość.-popatrzyła z wyższością na mnie.- będziesz tatusiem.-powiedziała i rzuciła mu się w ramiona. Momentalnie oczy wypełniły się łzami. Pobiegłam do siebie nie zważając na krzyki Liama. Zakluczyłam drzwi i usiadłam obok łóżka. Zaczęłam szlochać.
Jeszcze 20 minut temu nie chciałam mieć dziecka z Niallem bo czułam że ja i Liam mogliśmy coś razem stworzyć jednak teraz byłam pewna. Oszukał mnie zapewniając że nie przespał się z Dan. Okłamał mnie. Zniszczył uczucie którym go darzyłam. Byłam pewna jednego. Nie zniszczę tego co jest między mną a Nialle. Teraz liczył się tylko on i NASZE dziecko...
***********
HEJ :*
mam nadzieję że nie zanudziłam was i jakoś przetrwałyście ten rozdział. Totalnie mi nie wyszedł. PRZEPRASZAM.
bardzo chcę wam podziękować za ponad 6,000 wyświetleń kocham was. muszę was czymś zmartwić 28.06.2014. będę zmuszona zawiesić bloga do 11.07.2014. nie będzie mnie w Polsce bo wyjeżdżam na wakacje. do tej daty postaram się jeszcze dodać 2-3 rozdziały. mam nadzieję że ze mną zostaniecie. Możecie polecić mi jakieś blogi które czytacie i możecie powiedzieć " to chyba najlepszy blog jaki czytałam" obojętnie z jakim chłopakiem. Z góry dziękuję :****
wyraźcie swoją opinię na temat rozdziału
kolejny rozdział za 20 komentarzy.
KOCHAM WAS
Hazzowa :****
jak widzicie rozdział pojawił się szybciej niż komentarze. :) widzicie jak was kocham. przeczytajcie notkę na dole.
czytasz=komentujesz=motywujesz!
oczami Maggie.
Cholera czemu ja to powiedziałam. Nie powinien się o tym dowiedzieć. Kurwa. Siedziałam i patrzyłam na wstrząśniętego i znieruchomiałego Nialla. Był w ogromnym szoku. Nic do niego nie docierało. Już 3 razy wołałam chłopaka jednak on siedział jak zaczarowany i błądził myślami daleko od miejsca gdzie się znajdował. Otarłam ostatnią łzę spływającą po moim czerwonym od płaczu i wilgotnym policzku. Zebrałam w sobie całą siłę i wstałam z ławki.
-Żegnaj Niall.-powiedziałam i ruszyłam w stronę. Hmmmm no właśnie gdzie teraz się podzieję. Nie mogę wrócić do domu chłopaków. Byłam już dobre kilkanaście metrów od chłopaka. Odważyłam się odwrócić w jego stronę. Siedział w tym samym miejscu jednak nie patrzył już w przestrzeń przed sobą tylko wprost na mnie. Widziałam łzy w jego oczach. Łamało mi się serce. W głębi duszy kochałam go. Od samego początku był dla mnie kochany i opiekuńczy. Nigdy mnie nie oceniał i nie krytykował. Ciągle mnie tylko wspierał rozpieszczał i pocieszał w trudnych chwilach. Czemu to wszystko nie może być takie proste. Wiem że ostatni raz widzę tego niezwykłego chłopaka. Nie mogłam oderwać od niego wzroku. Na moment nasze spojrzenia się skrzyżowały. Nie chciałam oderwać od niego wzroku. Jednak musiałam zrobić pierwszy krok. Zmusiłam się do odwrócenia się od chłopaka. Zaczęłam szybkim krokiem opuszczać park. Wiedziałam że jeżeli jeszcze raz się odwrócę już nie będę potrafiła uciec. Nagle poczułam szarpnięcie do tyłu. Ktoś złapał mnie za ramię i zatrzymał w miejscu. Błagałam żeby to nie był on. Jednak wszędzie rozpoznam ten specyficzny zapach należący tylko do jednej osoby. Delikatnie odwróciłam się do osoby za mną. Pierwsze co spostrzegłam to błękitne tęczówki. Jednak teraz były przeszklone. Ale nadal niewyobrażalnie piękne i intensywnie niebieskie. Wpatrywaliśmy się w siebie. Nie potrafiłam tego przerwać. Chłopak skanował mnie wzrokiem.
-Nie pozwolę wam odejść.-powiedział a po tych słowach wpił się w moje usta.
oczami Nialla.
Boże człowieku będziesz ojcem. Mówiłem sam do siebie. Czemu nie mogę nic powiedzieć nawet na nią spojrzeć. Na zewnątrz jestem rozkojarzony jednak w środku szaleję ze szczęścia. Będziemy mieć dziecko. Nie Liam i Maggie tylko JA i Maggie. Jak to pięknie brzmi. Wiem że jestem egoistą. Ale cholera nie potrafię i nie chcę się nią dzielić. Wiem że ona kocha Liama jednak to ze mną będzie miała dziecko. Usłyszałem jak coś do mnie mówi jednak nadal byłe pogrążony w moich myślach jak to będzie wspaniale. Już się nawet zastanawiałem czy to będzie chłopiec czy dziewczynka. Zanim wykonałem jakikolwiek ruch dziewczyny już nie było obok mnie. Odwróciłem głowę i ją spostrzegłem. Patrzyliśmy na siebie. Wiedziałem że jeśli zaraz czegoś nie zrobię to stracę i ją i dziecko już na zawsze. Gdy dziewczyna się odwróciła i zaczęła odchodzić poczułem jakby ktoś wylał wiadro zimnej wody na moją rozgrzaną skórę. Szybko poderwałem się z miejsca i podbiegłem do niej.
-Nie pozwolę wam odejść.-powiedziałem. Wpiłem się w jej cudowne słodkie usta. Nie odepchnęła mnie. Wręcz przeciwnie chwyciła mój kark i przysunęła mnie bliżej siebie pogłębiając pocałunek. Jednak po chwili namiętnego pocałunku coś się popsuło. Poczułem na swoich ustach słone łzy dziewczyny. Nie wiedziałem co zrobiłem źle. Co się stało czy jest coś jeszcze o czym nie wiem? Wiedziałem jedno że nie mogę jej stracić. Odsunąłem się od niej. Popatrzyłem w jej smutne oczy. Nie wyglądały tak samo jak zawsze. Nie było w nich tego charakterystycznego blasku który był przeznaczony tylko dla niej co czyniło ją wyjątkową. Prawie wszystkie dziewczyny miały takie same oczy. Nic się w nich nie wyróżniało. Jednak oczy Maggie były inne. Można było w nie patrzeć godzinami.
-co się stało.-zapytałem zatroskamy.
oczami Maggie.
Nie chciałam go zranić. Ale wiedziałam że muszę mu powiedzieć prawdę.
-Niall ja nie mogę urodzić tego dziecka. Nie chce go. Wiem że go nie pokocham. Nie poradzę sobie z tym wszystkim sama.-zaczęłam
-nie będziesz sama do cholery. Masz mnie. Ja chcę mieć z tobą to dziecko. Nawet nie wiesz jaki jestem szczęśliwy. Myśl o tym że nosisz w sobie nasze dziecko... Po prostu to jest nie do opisania. Nie pozbawiaj mnie tego szczęścia.- złapał mnie za rękę.-powiem ci to jeszcze raz. Kocham Cię.-boże nie. Tylko nie to. Wiem że też go kocham jednak moje serce skradł ktoś inny. Ta osoba która wyrządziła mi tyle bólu i cierpienia. Moje serce było tylko jego. Nie potrafiłam czuć tego samego do Nialla. Po prostu nie kochałam go tak jak Liama. To było bez sensu. To Niall był opiekuńczy i zawsze przy mnie. A nie Liam. Jednak jakaś niewidzialna siła mnie do niego ciągnęła. Nie mogłam zaprzeczyć bo okłamałabym sama siebie. Po prostu go kochałam.
-muszę to wszystko przemyśleć Niall. Musisz dać mi czas. Tylko tyle ok.?-zapytałam patrząc w jego błękitne oczy.
-dam ci tyle czasu ile potrzebujesz. Ale teraz wracajmy do domu.-powiedział i nawet nie pozwolił mi nic powiedzieć ani zaprzeczyć bo już ciągnął mnie za rękę w stronę ich domu. Po 10 minutach byliśmy już w mieszkaniu. Poszłam od razu do swojego pokoju. Przy łóżku stała moja walizka a na niej leżała złożona na pół biała kartka. Podeszłam do niej i wzięłam do ręki. Poznałam charakterystyczne pismo chłopaka.
"Nie pozwolę ci odejść. Jesteś moją przyjaciółką. o 20 zabieram cię na miasto Hazza xoxo"
Mimowolny uśmiech wdarł się na moją twarz. Była 18 więc mialam jeszcze trochę czasu. Musiałam się przed kimś wygadać prosić o radę. Tylko kogo. Może Harry. To on jest najbliższym przyjacielem nie licząc Nialla ale to o niego chodzi więc z nim nie mogę porozmawiać. Zeszłam na dół z zamiarem zrobienia sobie herbaty. Weszłam do kuchni i kogo zastałam. Oczywiście Liama. Siedział przy stole i opierał głowę na rękach. Chba alkohol dawał o sobie znać bo nawet nie podniósł głowy gdy weszłam do pomieszczenia. zanim jednak wyciągnęłam kubek z szafki usłyszałam pukanie do drzwi. Oczywiście nikt nie raczył ruszyć dupy więc musiałam sama iść otworzyć tajemniczemu gościowi. Uchyliłam drzwi a mnie ścięło z nóg. Gdy tylko ją zobaczyłam przed oczami pojawiła się scena ze szpitala.
-Czego tu szukasz-syknęłam w stronę Dan
-przyszłam do Liama.-powiedziała oschle. Zmieniła się nie do poznania. Nie była ta samą pełną życia dziewczyną. Traktowała mnie jak śmiecia. Więc nie zamierzałam być dla niej miła.
-może on nie chce cię widzieć.-powiedziałam sarkastycznie.
-muszę mu coś powiedzieć. Myślę że chciałby to wiedzieć.-zaczęła z uśmiechem
-z chęcią mu przekażę tą ważną wiadomość.-w tym momencie obok mnie stanął Liam. Dziewczyna uśmiechnęła się i zwróciła do chłopaka.
-hej kochanie.-podeszła do niego i pocałowała na moich oczach. Nie wiedziałam co mam zrobić. Zamurowało mnie a najgorsze że on jej nie odepchnął tylko pozwolił na pocałunek.- mam dla ciebie cudowną wiadomość.-popatrzyła z wyższością na mnie.- będziesz tatusiem.-powiedziała i rzuciła mu się w ramiona. Momentalnie oczy wypełniły się łzami. Pobiegłam do siebie nie zważając na krzyki Liama. Zakluczyłam drzwi i usiadłam obok łóżka. Zaczęłam szlochać.
Jeszcze 20 minut temu nie chciałam mieć dziecka z Niallem bo czułam że ja i Liam mogliśmy coś razem stworzyć jednak teraz byłam pewna. Oszukał mnie zapewniając że nie przespał się z Dan. Okłamał mnie. Zniszczył uczucie którym go darzyłam. Byłam pewna jednego. Nie zniszczę tego co jest między mną a Nialle. Teraz liczył się tylko on i NASZE dziecko...
***********
HEJ :*
mam nadzieję że nie zanudziłam was i jakoś przetrwałyście ten rozdział. Totalnie mi nie wyszedł. PRZEPRASZAM.
bardzo chcę wam podziękować za ponad 6,000 wyświetleń kocham was. muszę was czymś zmartwić 28.06.2014. będę zmuszona zawiesić bloga do 11.07.2014. nie będzie mnie w Polsce bo wyjeżdżam na wakacje. do tej daty postaram się jeszcze dodać 2-3 rozdziały. mam nadzieję że ze mną zostaniecie. Możecie polecić mi jakieś blogi które czytacie i możecie powiedzieć " to chyba najlepszy blog jaki czytałam" obojętnie z jakim chłopakiem. Z góry dziękuję :****
wyraźcie swoją opinię na temat rozdziału
kolejny rozdział za 20 komentarzy.
KOCHAM WAS
Hazzowa :****
Subskrybuj:
Posty (Atom)