piątek, 20 czerwca 2014

ROZDZIAŁ 29





Oczami Nialla.
Szybko pobiegliśmy z powrotem pod sale gdy tylko dotarło do nas że chodzi o Maggie. Lekarze biegali dookoła niej podłączając ją pod rożne urządzenia. Jakaś rurka wystawała jej z ust. Strasznie się bałem. Dopiero co dowiedziałem się że straciłem mojego dzidziusia i to jeszcze z mojej winy. To na dodatek z moją dziewczyną jest coraz gorzej również przeze mnie. Nigdy sobie tego nie daruje. To będzie się za mną ciągnęło do końca życia. Boje się tylko że Maggie mi tego nie wybaczy. Przecież ona może ze mną przez to zerwać. Znienawidzić. Strasznie się tego boję. Boje się że ona może nie przeżyć. Podbiegliśmy do jednego z lekarzy który właśnie wychodził z sali. Co ja mówię wybiegał.
- Co się z nią dzieje.- zapytał roztrzęsiony Liam. Wiedziałem jak on się przejmuje. Cholera jestem strasznie zazdrosny.
- Wystąpiły komplikacje. Musimy natychmiast operować. Serce przestało pracować.- po tych słowach znów wywieźli ja za drzwi BLOK 
OPERACYJNY. Załamani mogliśmy tylko czekać.
Usiadłem załamany na krześle. Co ja mam teraz zrobić. Ona musi żyć. Nie mogę jej stracić. Siedzieliśmy już jakieś 20 minut. I nadal nic. Zacząłem tupać ze zdenerwowania nogą. Nie mogłem płakać przy reszcie gangu. Przecież nie jestem babą żeby płakać. Poderwałem się z krzesełka i poszedłem zapalić.
Wyszedłem przed budynek. Wsadziłem papierosa miedzy wargi i odpaliłem go. Resztę schowaliśmy do tylnej kieszeni spodni. Zaciągnąłem się. Trochę się uspokoiłem gdy dym dostał się do moich płuc. Gdy wypaliłem polowe papierosa usłyszałem 
kroki w moja stronę. Odwrocilam się. W moja 

stronę szedł Liam. Bałem się go. Był przecież szefem gangu a ja mu do kurwy nędzy podpadłem. Podszedł do mnie szybko. Już byłem gotowy że da mi w mordę. Jednak się zdziwiłem jego zachowaniem. Chwycił mnie za ramie.
- Chodź musimy pogadać.
Stałem sparaliżowany. Nie mogłem nic zrobić. Kurwa on chce mnie zabić? Bałem się go. Szczerze się go bałem. Wciągnął mnie jeszcze na dodatek w jakiś ciemny zaułek. Stanął blisko mnie. Coś do mnie mówił ale jakoś nie mogłem się skupić. 
- Kurwa Niall słuchaj mnie. Nie będę 2 razy 
powtarzać. Słyszałeś co do ciebie powiedziałem.
- Nie za bardzo. - odpowiedziałem zgodnie z 
prawda.
- Więc powiem jeszcze raz i tym razem mnie słuchaj. - o dziwo był spokojny. - chciałem cię przeprosić. - zaraz co. Co to kurwa jest ukryta kamera. On chce mnie przepraszać za co. Kurwa może się przesłyszałem. Byłem pewien że chce mi wpierdolić. Ale żeby przepraszać.- nie powinienem wtedy tak na ciebie naskakiwać. Ale jak zobaczyłem Maggie i ciebie. W dodatku nagich jak prawie to robiliście.
Patrzyłem na niego i nie wiedziałem co powiedzieć. Nawet jak się zachować.
- Spoko. Ja tez chce cię przeprosić bo wiem że ty 
też ja kochasz tylko nie wiem czemu sobie jej nie 
odpuścisz skoro masz Danielle.- serio mnie to zastanawiało. Przecież zrobił jej dziecko. A teraz co. Chce ja zostawić? Pozbyć się problemu. Jeśli tak to nie ręczę za siebie. Przecież to samo mógłby zrobić Maggie. 
- Ja z nią nie spałem. Nie rozumiesz że to wszystko sprawka Toma. On ją wtedy do mnie przysłał. Wtedy w szpitalu. Wiedział że Maggie po mnie przyjdzie. On chce nas od siebie oddalić. Nie wiem jaki jest jego cel ale uwierz mi. Ja z nią nie spałem. To Maggie kocham jak nikogo innego i zajebiście mnie to boli gdy wiem że ona kocha ciebie.
- To nie prawda.- powiedziałem. Liam się zdziwił. 
Nie wiedział o co mi chodzi. Widziałem to w jego oczach. 
- Co masz na myśli.- zapytał zbity z tropu. 
- Ona nie kocha mnie tak jak ciebie. Nie patrzy na mnie tak jak na ciebie. Przy tobie jest inna. Jej oczy błyszczą i uśmiecha się gdy cię widzi. Mnie też może kochać ale bardziej jak brata. Zgodziła się być ze mną pewnie tylko dla tego że była ze mną w ciąży. No właśnie była. Bo ja zabiłem swoje dziecko.
- O czym ty do cholery mówisz. Ona mnie kocha?- widać było ze był nieźle zdziwiony. 
- Tak. Nie widzisz tego. Każdy z nas to zauważył. Boże ty jesteś aż tak ślepy. Mało tego. Ona nie 
potrafi sobie poradzić z tym że jesteś dla niej takim dupkiem. Nie powiedziałem ci czegoś.- powiedziałem- ona się podziela gdy dowiedziała się że Dan jest z tobą w ciąży. Wtedy... Jak Harry mi o tym powiedział. Myślałem ze cię zabije. Ona tak cierpiała. Przez ciebie się okalecza. Nie pozwolę na to. Jeśli się nie zmienisz nie pozwolę ci jej tknąć.- po tych słowach skierowanemu się z powrotem do szpitala

Oczami Liama.

Stałem otępiały. Jak to możliwe że nie wiedziałem że ona mnie kocha. Dopiero teraz gdy Niall mi o tym powiedział zaczęło do mnie to docierać. 
Jeszcze jak się dowiedziałem że znów się przeze mnie pocięła. To był jak cios w twarz. Nie daruje sobie tego. Wbiegłem również do budynku. Podbiegiem do sali. Przy reszcie stał lekarz. Przyspieszyłem kroku. Słyszałem tylko "przykro mi" i lekarz odszedł zostawiając smutnych chłopaków. Co do kurwy się dzieje. Nie nie nie. Ona nie może nie żyć. Nie teraz gdy wiem że mam u niej szanse. Podbiegłem do reszty. Bałem się że coś jej się stało. Nie dopuszczałem do 
wiadomości tego ze może już nie żyć. 
- Co z nią- zapytałem. 
- liam ona... - Zaczął Zayn.
- Boże nie kończ.- wypaliłem ze łzami w oczach. 
Co się kurwa ze mną dzieje. Zawsze byłem twardy a teraz.
- Były pewne komplikacje.- wznowił.- musieli ją wprowadzić w stan śpiączki farmakologicznej. Nie wiemy kiedy się wybudzi.
- Najgorsze jest to - dodał Harry z załzawionymi oczami.- że jeśli do końca tygodnia jej stan się nie poprawi ona może nie mieć szans na przeżycie.- tylko nie to. Jak to do końca tygodnia. Przecież dzisiaj czwartek. A raczej już piątek, przecież już 
prawie świta. Nie mogę jej stracić. Usiadłem obok chłopakowi. Byłem załamany. Jak ona umrze moje życie straci sens. Teraz to wiem. Tylko dla niej chce żyć. Bez niej już nie będzie po co.


*piątek około 14:20*
Oczami Liama.
Siła wyprowadzili mnie ze szpitala. Szybko pojechaliśmy się przespać. Wykapałem się i zjadłem. Przespałem się dwie godziny. Postanowiłem nie czekać na innych. Jak będą chcieli to przyjadą. Wyszedłem z domu i wsiadłem
 do mojego samochodu. Szybko dojechałem do szpitala. Wbiegłem już znana mi droga. Byłem pod jej drzwiami. Akurat wychodził z sali lekarz. 
- Co z nią.- zapytałem głosem przepełnionym nadzieją. 

- Przykro mi. Jej stan jest nadal bez zmian. Jeśli pan chce może pan wejść.
Bardzo się ucieszyłem że mogę wejść. Szybko to uczyniłem i podszedłem do łóżka. Była taka blada. Taka krucha. Cicho i bardzo słabo oddychała. Łzy stanęły w moich oczach. Usiadłem obok łóżka. Złapałem ją za rękę najdelikatniej jak tylko mogłem. Miała zimne dłonie.  - bądź silna 
kochanie.- wyszeptałem i pod wpływem emocji nachyliłem się i ucałowałem jej wargi. Również były zimne. Tak bardzo się boje.- nie zostawiaj mnie- wyszeptałem. Siedziałem u niej do późnej nocy. Jednak nawet nie poruszyła palcem. Nie 
dawała żadnych oznak życia. Gdyby nie podnosząca się klatka piersiowa pomyślałbym że już jej nie ma z nami.

*sobota*
Już od samego rana siedziałem w jej sali trzymając ja za rękę. Balem się coraz bardziej. Już jutro wszystko się rozstrzygnie. Chłopaki tez często tu siedzieli. Najczęściej Niall z Harrym. 
Lou i Zayn zajmowali się sprawami gangu. Ja nie miałem do tego głowy. Nie interesowało mnie nic tylko Maggie. Siedzieliśmy przy niej właśnie w trójkę gdy wszedł do nas lekarz.
- Musicie na chwile wyjść musze ją zbadać.- 
wykonaliśmy polecenie. Czekaliśmy przed salą.
- nigdy sobie tego nie daruje. -powiedział blondyn.- to wszystko moja wina. To przeze mnie ona tu jest. Kurwa jak ona umrze to ja się zabije. Strzelę sobie w ten pojebana łeb. 
- zamknij się kurwa.- powiedziałem.- masz tak nie mówić. Jeszcze raz powiesz coś takiego to ci wpierdole.- to tez moja wina. Musimy być dobrej myśli.- dodałem. Po chwili z sali wyszedł lekarz.
- co z nią.- to było najczęstsze pytanie jaki od nas słyszał.
- nie mam dobrych wiadomości.- zaczął
- czyli jej się nie poprawiło- powiedział załamany Hazza.
- wręcz przeciwnie. Jej stan się pogorszył. Powinniście się z nią pożegnać.- po tych słowach odszedł. A my jak małe dzieci zaczęliśmy płakać.


*niedziela*
Teraz to już zacząłem panikować. Podobno nadzieje umiera ostatnia. Staram sie myślec ze wszystko bedzie dobrze jednak juz powoli ją tracę.siedziałem przy niej od piątku. Nie byłem w domu. Nie spałem nie jadłem. Tylko siedziałem i trzymałem ją za rękę. Nic do mnie nie docierało. Tępo patrzyłem to na ścianę. To na jej idealną 
twarz. Starałem zapamiętać każdy szczegół jej 
pięknej twarz. Nie wyobrażam sobie ze juz nie zobaczę jej oczu, uśmiechu, nie uslysze jej głosu i śmiechu. Glaskalem ją po włosach w nadzieji że pokarze jakąkolwiek oznakę że dalej walczy. Powoli wbrew swojej woli zacząłem sie z nią żegnać. Kurwa ona nie moze mnie zostawić. Zabije tego lekarza jesli karze ją odłączyć. Po pewnym czasie przyszła reszta chłopaków z dużym bukietem czerwonych róż. Jej pokój wyglądał jak kwiaciarnia. Gdzie nie spojrzeć kwiaty. Bałem sie ze to juz koniec. Zbliżała sie godzina 22. Nadzieja juz umierala u każdego z nas. Nagle ktos wszedł do pokoju. Wszyscy 
odwrocilismy głowy w tamtym kierunku. Do sali 
wszedl lekarz z 3 pielęgniarkami. Tylko nie to. Podszedł do nas. 
- musimy zaczynać. Przykro mi. - byłem na to przygotowany. Jednak gdy nadszedł czas na czyny po prostu nie mogłem. Nie pozwolę im jej zabić. Ona oddycha. Czyli żyje. Oni jej nie zabija. 
- prosze sie odsunąć od pacjentki. - powiedział chłodnym głosem.
- ani mi sie śni. Nie zabijecie jej.- wysyczalem
- prosze sie odsunąć bo wezwe ochronę.- wtedy zyskam na czasie. Pomyślałem. Zanim sie zorientowałem pielęgniarki zaczęły odpinaj ja od urządzeń. Zaczalem płakać. Płakałem jak małe dziecko patrząc bezsilnie jak odbierają moje 
szczęście. Odłączyli ja od respiratora ktoryza nią oddychał. Czyli to juz koniec. Zabili moja ukochaną. Nagle coś sie zaczęło dziać...





********************
Hej hej. Jak sie wam podoba rozdział
To juz ostatni przed moim wyjazdem wiec musicie poczekać na kolejny do około 15 lipca. Dacie radę? Mam nadzieje ze tak i nie opuscicie mniej do mnie wrocicie :*
Ah no tak moze uda sie wam dać mi 25 komentarzy. Przez moj wyjazd naładuje baterie i wroce z nowa energia na pisanie :* 
KOCHAM WAS 
Hazzowa :*****

24 komentarze:

  1. NIEEEEEEEEEEEEEEEEEEE
    BŁAGAM
    NIE W TAKIM MOMENCIE
    JA TU UMRĘ
    NIE WYTRZYMAM DO 15
    OMG
    ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥
    Nie waż się nigdy więcej mówić, że nie umiesz pisać albo że nie masz talentu. Bo masz. I to ogromny. :* ♥ ♥ ♥

    OdpowiedzUsuń
  2. Cudo... mam nadzieje, że Maggie będzie nadal główną bohaterką i nic się jej nie stanie.... ; )
    Czekam na następny *,*/ Sara ;3

    OdpowiedzUsuń
  3. wspaniały rozdział ♥ masz talent do pisania .Ona nie może umrzeć
    Sorry że dopiero teraz komentuję ale dopiero od tygodnia czytam twojego bloga /edytkala

    OdpowiedzUsuń
  4. Dziewczyno, masz talent, czekam na kolejny <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Chcemy kolejny ;*

    OdpowiedzUsuń
  6. Boże... Ona na pewno przeżyje. Już nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału ;). Szkoda, że musimy tak długo czekać :(. Kocham i pozdrawiam <3

    OdpowiedzUsuń
  7. Jezuu , przeczytałam twojego całego bloga w 2 dni , i jest świetny <3 Ona nie może umrzeć , musi przeżyć , czekam z niecierpliwością na nn ;*

    OdpowiedzUsuń