niedziela, 15 czerwca 2014

ROZDZIAŁ 28


Oczami Maggie 
Cholera. Tylko nie on. Czemu nie mógł wejść Zayn lub Hazza. Nie byłoby aż tak niezręcznie. Niall jak oparzony chwycił swoje bokserki i wciągnął je na swoją słodką dupcię. Podał mi moje majteczki i swoją bluzkę. Wszystko działo się tak szybko. Czuliśmy zakłopotanie. Jakby rodzice przyłapali nas na świntuszeniu. W sumie przyłapano nas i że właśnie to był Liam było 100 razy gorsze niż jakby to był rodzic. Liam nic nie mówił tylko patrzył morderczym wzrokiem na Nialla. Czułam że to się źle skończy. Blondyn wstał z łóżka a ja tylko na nim usiadłam nadal okryta kołdrą. Bałam się że Liam może zrobić krzywdę Niallowi. Jednak całe szczęście był trzeźwy więc będzie spokojniejszy. Z uwagą patrzyłam na całą sytuację. Widziałam że Liam ma zaciśnięte pięści oraz szczękę. Na jego szyi uwydatniły się żyły i był cały czerwony ze złości. Widać było że Niall jest nim przerażony. Sama się go bałam. Nim się obejrzałam Liam podskoczył do Nialla i zanim blondyn zareagował leżał na ziemi od mocnego ciosu w szczękę. Moje dłonie powędrowały do ust zakrywając je. Jednak wcześniej wydostał się z nich przeraźliwy krzyk. Niall dźwignął się szybko na nogi i z całą swoją siłą oddał cios przyjacielowi. Z dolnej wargi Liama zaczęła lecieć krew. Nie mogłam na to patrzeć. Jednak byłam tak oniemiała że nie potrafiłam nic zrobić. Chłopaki zacięcie ze sobą walczyli. Z nosa Nialla zaczęła lecieć krew. 
-jak mogłeś mi to zrobić.-powiedział Liam i z całej siły kopnął w brzuch Nialla.-wiedziałeś co do niej czuję.
Nagle coś we mnie wstąpiło znalazłam w sobie siłę i wstałam z tego cholernego łóżka. Podbiegłam do szarpiących się chłopaków w celu rozdzielenia ich. Bałam się że jeszcze od któregoś niechcący oberwę. Jednak w tym momencie za bardzo o tym nie myślałam. Bałam się że zaraz się tu pozabijają. Zaczęłam ich rozdzielać. W tym momencie niefortunnie stanęłam za Liamem. Niall z całej swojej siły pchnął chłopaka czego skutkiem było odepchnięcie mnie. Z ogromną siłą uderzyłam brzuchem o ramę łóżka. Nialla omotała wściekłość i pchnął jeszcze raz chłopaka który poleciał wprost na mnie. zostałam mocno przyciśnięta do drewnianej ramy. Poczułam okropny ból brzucha. NIE NIE NIE. Boże mój dzidziuś. Złapałam się za brzuch i z krzykiem upadłam na podłogę. Niall zrozumiał co zrobił i padł na kolana obok mnie. 
-boże Maggie. Wybacz. Boże co ja narobiłem.-nie mogłam nic odpowiedzieć. W tym czasie do pokoju wbiegła reszta gangu. 
-co jest-krzyknął Harry podbiegając do mnie.-Coś ty zrobił -krzyknął do stojącego obok Liama.
-to nie on. to ja.-przyznał się blondyn.
-kurwa.-krzyknął loczek widząc krew cieknącą z mojej macicy.-ona może poronić. szykujcie się jedziemy do szpitala.
-chwila jak to poronić.-powiedział Liam.-zrobiłeś jej dziecko i dopuściłeś do czegoś takiego.-krzyknął na blondyna. Harry wziął mnie na ręce. Niestety to było ostatnie co pamiętam.



Oczami Liama. 
Siedziałem na tylnym siedzeniu razem z Hazz i Zaynem. Trzymaliśmy Maggie na kolanach. Jej głowa spoczywała na moich nogach. Była nieprzytomna. Bałem się o nią i jednocześnie byłem zły że nic mi nie powiedziała. Głaskałem ją po włosach.
-nie dotykaj jej.-powiedział przez zaciśnięte zęby Niall. On musiał usiąść z przodu z czego byłem bardzo zadowolony bo chyba bym go zabił. Skrzywdził ją.
-spierdalaj.-odpowiedziałem i żeby go bardziej wkurwić musnąłem dłonią jej malinowe usta i pocałowałem jej polik. Maggie lekko się poruszyła i wtuliła się w moją dłoń. Serce na moment mi się zatrzymało. Tak bardzo chciałem żeby była moja. Czemu nie potrafiłem jej do siebie przekonać i zatrzymać. Jej twarz wykrzywiła się w grymasie bólu. Nie mogłem patrzeć jak cierpi. Łamało mi to serce.
-kurwa pośpiesz się.-poganiałem Lou który i tak już szybko jechał.-ona cierpi.
-szybciej nie mogę.-powiedział. Widziałem że Niall co chwilę się odwraca i załzawionymi oczami spogląda na dziewczynę. Widać że cierpi i nie chciał jej skrzywdzić. Cholera możliwe że zabił swoje dziecko. Gdybym był na jego miejscu chyba bym się zabił. Ale trzeba mieć nadzieję że wszystko będzie dobrze. Po chwili dojechaliśmy do szpitala. Wysiedliśmy z niego szybko. Cały czas trzymałem dziewczynę na rękach co bardzo nie spodobało się blondynowi. Wbiegłem do środka i nie czekając na resztę biegłem korytarzem szukając jakiegoś lekarza. Wreszcie kogoś znalazłem 
-błagam niech mi pan pomoże.-wykrzyczałem do mężczyzny w podeszłym wieku. Bez słowa zaprowadził mnie do jakiejś sali. Położyłem dziewczynę na białej pościeli w jakiejś sali. Gdy tylko to uczyniłem zaczęli się nią zajmować. Kazali mi opuścić salę. Wyszedłem na korytarz i usiadłem na krześle chowając twarz w dłoniach. Tak bardzo się o nią bałem. Poczułem się jakby to było moje dziecko. Boże zaczynam się zastanawiać jakby to było mieć dziecko z Maggie. Gdybym miał mieć kiedykolwiek dziecko to tylko z nią. Poczułem wibracje w kieszeni. Wyjąłem telefon 
"gdzie ty kurwa jesteś."
Harry był niecierpliwy. Musieli nas zgubić. Spojrzałem na numer sali. I napisałem.
"2 piętro sala 211"
nie minęło 5 minut a oni już siedzieli obok mnie. 
-co się właściwie stało.-zapytał Zayn oskarżycielskim tonem. Każdy myślał że to moja wina.
-nie wiem zapytaj Nialla.-powiedziałem wściekły. Wstałem z krzesła i szybko skierowałem się do łazienki. Wszedłem do środka i zapaliłem papierosa. Usłyszałem że ktoś wchodzi. Całe szczęście to był Hazza.
-co się właściwie stało.-zapytał.
-przyłapałem ich jak się...no wiesz.-nie mogło mi to przejść przez gardło.-zacząłem się z nim bić. Ona...ona chciała nas rozdzielić. Stanęła za mną. Wtedy Niall mnie popchnął. Ona uderzyła o ramę łóżka. Nialla coś opętało. Pchnął mnie jeszcze raz. Ja... ja ją przygniotłem. Ty też uważasz że to moja wina.-zapytałem.
-nie to nie była twoje wina.To był wypadek. nie możesz się o to obwiniać.-powiedział. 
-wracajmy może czegoś się dowiemy.-uścisnęliśmy się po bratersku i wyszliśmy z łazienki. Podeszliśmy do reszty.
-coS wiadomo.-zapytał Hazza.
-nie jeszcze nic.-odpowiedział mu Zayn. Popatrzyłem na Nialla. miał łzy w oczach. Wiedziałem że się obwinia. Sam na jego miejscu bym się obwiniał. Nawet nie zdążyłem usiąść gdy usłyszałem krzyki bólu. Dlatego nie lubię szpitali. Tylko ból i cierpienie. Jednak te krzyki były dla mnie w jakiś sposób znajome. Nagle zaczęły biegać pielęgniarki. 
-panie doktorze szybko pacjentka z 211 zaczęła krwawić i ma silne drgawki. Boże 211. To przecież Maggie. Wiem że to ona bo tam nikogo innego nie było. Poderwałem się z miejsca i podbiegłem do drzwi. Moja Maggie rzucała się po całym łóżku i znów widać było krew. Boże żeby nic jej się nie stało. Nagle zaczęli wyjeżdżać z jej łóżkiem z sali. Odsunąłem się od drzwi. Wybiegli z nią z sali i zaczęli przemieszczać się w nieznanym nam kierunku. 
-dokąd ją zabieracie.-zapytałem
-odkleiło się łożysko. Musimy szybko operować. 
-ale nic jej nie będzie-powiedziałem łamiącym się głosem. 
-nie wiem.-powiedział i zniknął za oszklonymi drzwiami w wielkimi drukowanymi literami BLOK OPERACYJNY.
Osunąłem się po ścianie i schowałem twarz w dłoniach. Ona nie może odejść. Nie może mnie zostawić. 


*3 godziny później.*
Zacząłem panikować. Czemu to tak długo trwa. Myślałem że zaraz oszaleję. Chodziłem po korytarzu nie wiedząc co ze sobą zrobić. Reszta siedziała w grobowej ciszy. Niall miał zapuchnięte oczy od płaczu. Ja tłumiłem łzy. Nie mogłem pokazać swojej słabości. Po chwili drzwi otworzyły się i wyszedł lekarz w zakrwawionym niebieskim kombinezonie z czepkiem na głowie i maseczką zsuniętą na szyję. 
-co z nią-podbiegliśmy całą piątką do doktora.-żyje co z dzieckiem. 
-bardzo mi przykro.-zaczął.
-błagam niech pan nie kończy.-powiedziałem. Teraz już nie wytrzymałem i pozwoliłem aby łzy płynęły strumieniami po moich polikach. 
-dziewczyna przeżyła. Cudem. Jednak dziecka nie udało się uratować. Płud był zbyt uszkodzony. Robiliśmy wszystko co w naszej mocy.-po tych słowach odszedł od nas. Niall zaczął szlochać padając na kolana. Z całego serca mu współczułem. Nie wyobrażam sobie przeżyć czegoś takiego. Nie życzę tego nawet swoim najgorszym wrogom.

siedzieliśmy na korytarzu jeszcze 3 olejne godziny. Było już grubo po północy. 
-powinniśmy się zbierać. Prześpimy się i wrócimy rano.-powiedział Lou. Może miał rację. Ledwo patrzyłem na oczy. Zaczęliśmy się zbierać do domu. Podniosłem się z niewygodnego krzesła. Przeciągnąłem się i ziewnąłem ze zmęczenia. Zaczęliśmy iść w stronę windy. Niall już nacisnął przycisk przywołujący windę. Gdy nagle znów bieganie w różne strony. Do lekarza mającego dyżur za korytarzu zaczęła biec pielęgniarka. Zaciekawiła mnie to co się działo. A że cała akcja działa się niecałe 2 metry od na było wszystko dobrze słychać.
-doktorze szybko. Komplikacje pooperacyjne w 211.-powiedziała i razem zniknęli w odpowiedniej sali. Tylko nie to...






*************
hej hej 
kolejny rozdział za nami. 
i jak wrażenia. niestety to chyba będzie ostatni rozdział przed przerwą. mam nadzieję że ze mną zostaniecie.
może dostanę od was 20 komentarzy :*
Będziecie mieć duuuużo czasu 
KOCHAM WAS 
Hazzowa :***

17 komentarzy:

  1. CUUUDOWNY ♥ ♥ ♥ ♥ ♥
    Płakać mi się chce jak to czytam.
    Ty to jednak umiesz grać na emocjach. ♥ ♥ ♥
    Kocham.. ♥ ♥ ♥

    OdpowiedzUsuń
  2. O Boże, znowu komplikacje :(. Jestem ciekawa dalszych wydarzeń ;). Co mogę powiedzieć ro rozdziale... CUDOWNY <3. Już nie mogę się doczekać kolejnego. Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń