Oczami Nialla
Wyszliśmy przed hotel co równało się ze zmierzeniem się z
masą fanek. To był kiepski pomysł żeby wychodzić głównym wyjściem. Wbiegliśmy z
powrotem do holetu i podeszliśmy do recepcji. Była tam młoda i bardzo atrakcyjna kobieta.
-Witam.-zaczął Harry.- chcielibyśmy wydostać się z hotelu jednak
nie damy rady przez ten ogromny tłum przed wejściem. Czy byłaby pani tak dobra
i zaprowadziłaby nas pani do tylnego wyjścia. Byłbym ogromnie
wdzięczny.-ucałował jej dłoń. Kurwa punkt dla ciebie Styles. Nikt mu się nie
oprze. Cholera nawet ja bym się nie oparł jakby mnie tak zbajerował. Dobry jest.
Może mnie czegoś nauczy.
-Oczywiście- powiedziała kobieta rumieniąc się. Zaczęła nas
prowadzić a Harry nie powstrzymywał się od prawienia jej komplementów. Odwrócił
się do mnie i bezdźwięcznie powiedział.
-Dzisiaj jest moja- i pokazał ciałem jakby ją pieprzył od
tyłu. Zaśmiałem się na co kobieta się odwróciła. W ostatnim momencie Harry
przybrał odpowiedzią postawę. Kobieta wyprowadziła nas tylnym wyjściem na co dostała
buziaka w policzek od Harrego.
-Do zobaczenia później maleńka.-pośpiesznie się oddaliliśmy.
A ja nie mogłem wyjść z podziwu jak Harry łatwo potrafi flirtować z laskami. Ja
zawsze byłem nieśmiały. To Barbara do mnie zagadała. To było rok temu na imprezie z okazji naszego
filmu. Od zawsze mi się podobała. Była śliczna pewna siebie. Bałem się do niej
zagadać choć bardzo chciałem. Pamiętam jak była ubrana. Jak zawsze wyglądała
olśniewająco. I wtedy do mnie podeszła. Zaczęła mówić że jest dumna i zapytała
czy będę tak stał czy zaproszę ją wreszcie do tańca. A później to już samo
poszło. Kolejny drink. Kolejne spotkanie. Aż zakochałem się tak bardzo. Wiedziałem
że jest wyjątkowa. Kocham ją. Zanim się spostrzegłem byliśmy już prawie na miejscu
a mnie żołądek podszedł do gardła. Jezu czym ja się tak stresuję. Czuję narastające
podniecenie z każdym krokiem. Weszliśmy do środka. Podeszliśmy do recepcji gdzie siedział mężczyzna. No ciekawe jak sobie teraz poradzisz. On jednak bez słowa przeszedł obok recepcji kierując się o dziwko w jakimś kierunku. Wjechaliśmy na drugie piętro. Przeszliśmy korytarzem na końcu skręciliśmy w lewo potem w prawo. Dotarliśmy do drzwi z napisem ONKOLOGIA DZIECIĘCA. O cholera. Przełknąłem ślinę i niepewnie wszedłem na oddział zaraz za Harrym. Kolejna recepcja. Tym razem podeszliśmy do starej kobiety siedzącej w recepcji. Harry nawet nie próbował się podlizywać. Niech zgadnę dlaczego. Zaśmiałem się w duchu.
-Witam poszukujemy dziewczyny.-zaczął Harry.
-Jak każdy normalny facet.-odpowiedziała mu kobieta na co w
głos się zaśmiałem. Musiałem odejść kilka kroków żeby się uspokoić. Wróciłem a
Harry kontynuował.
-Nie zrozumieliśmy się. Poszukujemy konkretnej dziewczyny.
Lucy Roberts. Jest wolontariuszką na tym oddziale.- kobieta oderwała się od
papierów i na nas spojrzała. Zmrużyła oczy.
-Czego.-powiedziała niemile. Jezu przeraziła mnie. I ona
pracuje na oddziale dziecięcym.
-Jesteśmy jej znajomymi i chcieliśmy ją odwiedzić.-nie dał
za wygraną Harry. Kobieta podniosła słuchawkę.
-No hej kochana.-jej głos od razu złagodniał.- Mam tu dwóch
chłopców przyszli do Lucy. Zapytaj jej czy chce żeby ktoś ją odwiedził.- cisza-aha…dobrze….dziękuję…
przekażę- rozłączyła się.- Lucy dzisiaj się nie pojawiła w pracy. Nie wiadomo
co się dzieje bo nie odbiera od nikogo telefonów.- Harry z przerażeniem na mnie
popatrzył. Wiem co mu chodziło po głowie. Pędem wyszliśmy ze szpitala uprzednio
dziękując kobiecie za pomoc.
-I co teraz -zapytałem gdy wyszliśmy przez budynek.
-Muszę sprawdzić czy wszystko z nią w porządku. Jeśli chcesz
to chodź ze mną.-powiedział udając się w nieznaną mi stronę.
-Ale dokąd.- zapytałem doganiając go.
-Do jej domu.-odpowiedział. O cholera.
Postanowiliśmy że do jej domu pójdziemy z buta. Harry
zarzekał się że nie jest to daleko. Przynajmniej od hotelu. Tylko inteligentny
Harry nie domyślił się że szpital jest bliżej hotelu. Tak więc dobre 1,5
godziny zajęła nam droga. Miałem już dosyć. Kolano niemiłosiernie mnie bolało
od wysiłku. Nie chciałem jednak mówić tego Harremu bo by się obwiniał. Na szczęście
po jakiś 10 minutach powiedział że jesteśmy już na jej ulicy. Poznaję tę
okolicę. Często bywałem tu z przyjaciółmi. Niedaleko jest boisko a za nim
ogromny las. Tamto miejsce jest bajeczne. Często tam chodziliśmy. Graliśmy w
piłkę a później szliśmy w głąb lasu gdzie był mały staw i wszyscy kąpaliśmy się
w nim żeby odpocząć po wysiłku i trochę się schłodzić. Zanim się obejrzałem wracając do
rzeczywistości staliśmy już na drewnianej werandzie. Dom był skromny podobny do
tego w którym mieszkałem. Bądźmy szczerzy w Mullingar wszystkie domy są
praktycznie takie same. erce podeszło mi do gardła. Ręce zaczęły pocić. Nawet nie
wiem dlaczego tak przeżywałem. Z chwilą gdy Harry zapukał do drzwi zadzwonił
mój telefon. Serio w takiej w chwili!!!!
Wyciągnąłem z kieszeni komórkę i spojrzałem na osobę która ma zajebiste
wyczucie czasu. Barbara. Kurwa. Odwróciłem się i zbiegłem z werandy. Zatrzymałem
się zaraz przy schodkach i wcisnąłem zieloną słuchawkę.
-Hej kochanie co się dzieje.-zapytałem zerkając na Harrego. On
tylko wywrócił oczami i spojrzał na nadal zamknięte drzwi. Nie skupiłem się na
tym co mówi do mnie Barbara.
-Wybacz kotek powtórz bo cię nie słyszałem.-poprosiłem
dziewczynę. Słyszałem że jest zła.
-Gdzie ty się podziewasz. Wróciłam jakąś godzinę temu a
ciebie nie ma. Palu zaraz coś rozniesie bo powinniście wrócić już jakieś 1,5
godziny temu.-powiedziała wściekła.
-Poszliśmy z Harrym na spacer i…- przerwałem bo usłyszałem coś.
-Harry.- usłyszałem najpiękniejszy głos jaki w życiu
słyszałem.
-Lucy proszę.-zaczął mój przyjaciel. Szybko się odwróciłem
jednak drzwi już był zatrzaskiwane. Ujrzałem tylko blade długie nogi i długie
lekko niebieskawe włosy. Serce mi się zatrzymało. Zapomniałem że Barbara nadal
jest na linii. Przyłożyłem słuchawkę do ucha.
-Czy a się przesłyszałam. Jesteście u tej zdziry.-zaczęła
krzyczeć przez co musiałem odciągnąć telefon od ucha.
-No coś ty. Musiało ci się wydawać. pogadamy w pokoju. Niedługo
będę.- nie czekając na nic rozłączyłem się. Podszedłem do
Harrego. Widziałem że jest załamany.
-Co się stało.-zapytałem.
-Gdybyś widział jej twarz.-popatrzył na mnie.-nie było nic
innego tylko ból gdy mnie zobaczyła.-uronił jedną łzę. Po chwili ktoś do nas
podbiegł. Jakaś dziewczyna. Jednak nie była szczęśliwa że nas widzi.
-TY.-wskazała na Harrego. Popchnęła go a on odbił się od
drzwi. Nie wiedzieliśmy co się dzieje. Kim ona była.-ty cholerny
kutasie.-zaczęła wrzeszczeć na chłopaka.- jesteś prawdziwym dupkiem. I pomyśleć
że kiedyś byłam waszą fanką. Jednak nie po tym co zrobiłeś mojej przyjaciółce. O
nie. Od tego czasu cię nienawidzę. Rozumiesz nienawidzę. Uderzyła go pięścią w
klatkę piersiową.-czego ty jeszcze od niej chcesz. Chcesz dokończyć to co
zacząłeś. Podoba ci się gwałcenie niewinnych. Nie wiedziałam że jesteś
taki.-widziałem że Harry jeszcze bardziej zaczął się obwiniać. Widziałem ból w
jego oczach.
-Przyszedłem ją przeprosić.-wyszeptał chłopak spuszczając
wzrok.
-Ty się słyszysz. Wynoście się stąd. Ona nie chce twoich
przeprosin. Chciałeś wykorzystać najczulszą i najwspanialszą osobę jaka chodzi
po tym świecie.-wrzeszczała z łzami w oczach. Harry zaczął drżeć. Musiałem to
przerwać. Zobaczyłem że ktoś nam się przygląda z mieszkania. Po chwili drzwi
się otworzyły. Wiedziałem że to ona. Jednak stała zasłaniając się drzwiami. Widziałem
tylko jej włosy. Pokusa żeby otworzyć szerzej drzwi była tak silna że nie mogłem
się powstrzymać. Ruszyłem w ich kierunku i gdy dotknąłem już drzwi poczułem że ktoś mnie od nich odciąga. To była ta dziewczyna
co krzyczała na Harrego.
-Nawet się nie waż.- wysyczała przez zęby.
-Natka chodź do domu.-usłyszałem głos mojej idealnej
kobiety. Czemu do cholery nie dane mi jest jej zobaczyć. Tak bardzo tego
pragnę. Zanim się obejrzałem dziewczyna zniknęła za drzwiami które z hukiem się
zatrzasnęły. Harry siedział oparty o ścianę domu i… płakał. Jezu on płakał. Podszedłem
do niego. Usiadłem obok i po prostu go przytuliłem. Siedzieliśmy tak w ciszy
przez jakiś czas. Usłyszeliśmy jakieś hałasy ze środka.
-Zrobiłam to dla ciebie.-krzyczała
-Dziękują ci ale sama mogłam z nim porozmawiać.-rozpoznałem
Lucy.
-I co. Wybaczyłabyś mu. Jesteś zbyt miękka.-znowu krzyknęła
tamta dziewczyna.
-Może i jestem. Każdy popełnia błędy.-mówiła spokojnie.
-Ale o mało cię nie zgwałcił nie rozumiesz tego.
-Może i tak ale nie mogę. On jest dobrym i miłym człowiekiem.
Tylko zbłądził.
-I co zamierzasz.
-Pomóc mu.-zrobiło mi się ciepło na sercu. Ona naprawdę była
niesamowita. Harry gdy to usłyszał uśmiechnął się przez łzy.
-Chyba powinniśmy się zbierać. Paul nam głowy urwie.-powiedziałem
do Harrego. Pokiwał twierdząco głową. Wstaliśmy. Zobaczyłem że w oknie ktoś
stoi. Zauważyłem niebieskie włosy. Widziałem że nas obserwuje. Odeszliśmy kawałek
lecz w drogę powrotną wybraliśmy się taksówką. Po 20 minutach dojechaliśmy pod hotel. Było już po 20. Świetnie.
Mówił że mamy wrócić za 2 godziny wróciliśmy po 6 będzie piekło. Jednak nie
tylko to mnie martwi. Stan psychiczny Harrego był przerażający ale przerażające
też była nieunikniona kłótnia z Barbarą. Weszliśmy szybko na nasze piętro. Wychodząc
z windy stanęliśmy twarzą w twarz z wkurwionym Paulem. O kurwa. To już po nas. Przełknąłem
głośno ślinę.
-Co się z wami działo.-widziałem że stara się opanować.
-Zasiedzieliśmy się na kawie.-skłamałem.- a później oprowadziłem
Harrego po okolicy i zanim się zorientowaliśmy znaleźliśmy się 40 kilometrów od
hotelu. Wybacz nam Paul.-zrobiliśmy minę zbitego pieska.
-O nie tak łatwo się wam nie upiecze. Nieźle mnie
wkurwiliście. Macie szlaban na 2 miesiące. Żadnego balowania po koncertach. Żadnych randek.
Niczego. Jasne. Tylko próby i koncerty. Oraz spotkania z fanami. Nic więcej. I
nie martwcie się już ja wam zaplanuję czas żebyście się nie nudzili. Szlaban zaczyna
się o teraz. Marsz do pokoi.-powiedział i przywołał windę. Wszedł do niej i
zjechał na dół.
-Nie było aż tak źle.-zauważyłem.- mogło być gorzej.
-To prawda- zaśmiał się Harry.- ja nie wytrzymam 2 miesięcy.
-Nie martw się Paul jest miękki. Już za tydzień nam
daruje.-zaśmiałem się. Jednak szybko się opamiętałem gdy doszliśmy do pokoi. Piekło
dopiero się zaczęło. Przeżegnałem się przed wejściem do pokoju na co Harry się
zaśmiał. Powoli wszedłem do
pokoju. Gdy tylko zamknąłem drzwi dopadła mnie.
-Gdzie ty kurwa się szlajasz. Czemu byliście u tej
suki.-krzyczała
-Już ci mówiłem. Byliśmy na spacerze. Musiałaś się
przesłyszeć. U nikogo nie byliśmy.-próbowałem załagodzić sytuację.
-Nie kłam. Nie będziesz ze mnie robił idiotki. Wiesz ile
jest waszych zdjęć przed szpitalem. Wiem że tam byliście. I co podoba ci się ta
suka. Wolisz ją ode mnie. Ona nie da ci tego co ja. To jakaś jebana cnotka. Nie
zaspokoi cię.-mówiła wściekła.
-O czym ty mówisz kotek. To ciebie kocham. Tylko ciebie.-podszedłem
do niej. Poczułem mocne uderzenie na policzku. Wow spoliczkowała mnie. To serio
jest wkurwiona.
-Tobie już na mnie nie zależy.-mówiła nieco spokojniej.
-Zależy jesteś najważniejsza na świecie. I zawsze tak
będzie.-powiedziałem spokojnie przytulając ją.
-Udowodnij.-wysyczała.
-Wyjdź za mnie.-poprosiłem a ona zamarła.
*******************************************************************************************
hej hej :*
i spodziewalibyście się ostatniego zdania Nialla? jak zareaguje Barbara? zgodzi się czy może odmówi? może będzie miała wyrzuty sumienia że go krzywdzi....no i co z Lucy? tego dowiecie się w kolejnym rozdziale. postanowiłam że od teraz nie będę podawała liczby komentarzy. Po prostu komentujcie a ja co jakiś czas będę dodawać rozdział :) ale proszę to że nie będzie narzuconej liczby komentarzy nie znaczy żebyście nie komentowali.
KOCHAM WAS
Hazzowa:************
*******************************************************************************************
hej hej :*
i spodziewalibyście się ostatniego zdania Nialla? jak zareaguje Barbara? zgodzi się czy może odmówi? może będzie miała wyrzuty sumienia że go krzywdzi....no i co z Lucy? tego dowiecie się w kolejnym rozdziale. postanowiłam że od teraz nie będę podawała liczby komentarzy. Po prostu komentujcie a ja co jakiś czas będę dodawać rozdział :) ale proszę to że nie będzie narzuconej liczby komentarzy nie znaczy żebyście nie komentowali.
KOCHAM WAS
Hazzowa:************