wtorek, 5 sierpnia 2014

PROLOG


Oczami Lucy.

-Mamo wychodzę do szpitala.- krzyknęłam wychodząc z domu.

Szlam ta sama droga. Najpierw jednak poszłam pod dom Natalii. Już na mnie czekała.
- Hej kochana. Możemy już iść.- zapytałam przyjaciółkę.

-Jasne. David powiedział ze zaczeka na nas przed szpitalem.
 Ruszyłyśmy razem do szpitala. Śmialiśmy się i wygłupiałyśmy przez cała drogę.
 Po 5 minutach dotarłyśmy na miejsce. Przed szpitalem czekał już David. Natalia podbiegła do niego i mocno pocałowała.
 W tym momencie czułam się jak 5 koło u wozu. Najszczęśliwsza się od siebie oderwali.

- Siema cioto.- powiedziałam z uśmiechem.

- Jak zawsze milutka.- skomentował przewracając oczami.- dobra chodźcie bo się spóźnimy.-
 weszliśmy do budynku i każdy poszedł na swój oddział. Natalia na pediatrie,
David na kardiologię a ja na onkologie. Czułam się tu potrzebna.
 Tak jak ja kiedyś potrzebowałam pomocy.
Przebrałam się w szpitalny fartuch i zaczęłam chodzić po salach witając się z małymi pacjentami.

- Lucy.- zawołała radośnie. Amy. 9 letnia dziewczynka chora od 3 lat na raka tarczycy.

- Amy. - przytuliłam ja do siebie.- jak się czujesz.

- Dobrze. Dzisiaj nie wymiotowałam i dostanę nowe włosy.- ucieszyła się. Było mi jej tak strasznie żal.
Takie dzieci nie powinny przebywać w szpitalu. Lekarze nie dają jej dużych szans. Wręcz minimalne.

- Myślisz ze wyzdrowieje.- i co ja mam jej powiedzieć.- ty wyzdrowiałaś.- dodała

- Ty też. Zobaczysz- skłamałam.

Oczami Nialla.

- Chłopaki 10 sekund.- krzyczał Paul. To właśnie kocham. Ta adrenalina gdy jestem na scenie.

Zanim się obejrzałem koncert się rozpoczął

- Jesteście gotowi na niezapomniane wrażenia.- powiedział przez mikrofon Liam.

- MSG! Jak się bawicie.- krzyknął Louis. Przeszła kolejna fala krzyków. Byłem w swoim świecie.
Śpiewanie granie na gitarze, wygłupialiśmy się na scenie z chłopakami i rozśmieszanie fanek.
Czego chcieć więcej. Przecież jestem Niall Horan mam wszystko czego chce.
Po 2 godzinach skończył się koncert a my efektownie zniknęliśmy w dziurze w podłodze.
Roześmiani pobiegliśmy za scenę zobaczyć się z fankami mającymi bilety VIP.
Minęły kolejne 2 godziny, jak dla mnie za krótko. Kocham spotkania z fanami.
Przytulanie mówienie ze jesteśmy niesamowici. Robienie zdjęci i dawanie autografów.
Wreszcie byliśmy wolni. Podbiegły do nas dziewczyny. Podszedłem do Barbary.

-Hej kochanie.- cmoknąłem ja w policzek.

-Długo mam jeszcze kurwa na ciebie czekać.
Ile można siedzieć z jakimiś piszczącymi małolatami.- zaplotła ręce na piersi i tupnęła noga.

-Wybacz ale musiałem zostać. Wiesz ze tego nie lubię. Wolałbym siedzieć z tobą.
Ale muszę taki obowiązek.- skłamałem nie chcąc wywołać kłótni.

-Już nie gniewaj się. - pocałowałem ja namiętnie.

-Ugh idę zwymiotować.- bąknął Louis. Przewróciłem oczami i złapałem ja w talii.

-To jak idziemy się nawalić.- zaczął Harry.

-Jasne- odpowiedzieli wszyscy.

-Nie my nie idziemy, prawda Niall.- odezwała się Barbara.
 Cholera chciałem się rozerwać ale nie chciałem kwestionować jej zdania. Wiem jaka ona jest.

-Jak chcesz księżniczko.- chłopaki zrobili wielkie oczy tak samo jak dziewczyny.

-Nie pierdol stary. Zostaw panią naburmuszona i chodź się zabawić.- powiedział Louis.

-Nie mów tak do niej.- wypaliłem broniąc dziewczyny.

-Nie bądź cipa i nie przytakuj jej na każdym kroku. Nie bądź ciota- zaśmiał się Harry.

-Zamknij się. Nie mam ochoty iść na jakieś party.

-Jak chcesz twoje strata. Mam ochotę się najebać i przylecieć jakaś dupę- wypalił loczek.
Cały on.

-Dobra widzimy się w hotelu.- powiedział Liam. Wszyscy zgromili wzrokiem Barbare przed wyjściem.
 Zostaliśmy sami

-Nie cierpię ich.- powiedziała dziewczyna. Westchnąłem.

-Wiem. Mi tez czasami działają na nerwy. Damy radę.- znowu skłamałem.
Kocham ich i nie wyobrażam sobie życia bez nich.

-Chodź nie chce już tu stać. Ne mam najmniejszej ochoty słyszeć tych jebanych suk.-
 westchnąłem i razem wyszliśmy do pokoju hotelowego.


*********
Witajcie kochani. oto prolog
nie będę się rozpisywać. tak więc pierwszy rozdział za 10 komentarzy.
KOCHAM WAS
Hazzowa :***

10 komentarzy:

  1. Jejkuuu, ciekawe na jakiego raka chorowała Lucy ;/. A ta cała Barbara zaczyna mnie denerwować xd. Świetny prolog kochana :*. Czekam z niecierpliwością na 1 rozdział :). Pozdrawiam <3

    Zapraszam do mnie: http://lovehateonedirection.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeszcze chciałam dodać, że bardzo się cieszę, że piszesz tą historię, ponieważ Niall jest moim ulubieńcem :). Dziękuję, że poświęcasz dla nas swój czas :*. Kocham, kocham, kocham <3

      Usuń
  2. Ohoho.... jest meeega... ♥
    Już nie lubie Barbary.... :D
    Nooo .. ale zapowiada sie naprawde zajebiście....:**

    OdpowiedzUsuń
  3. Cudowny prolog. ♥ ♥ ♥ Czekam z niecierpliwością na rozdział 1. ♥
    Nienawidzę Barbary. xd :D

    OdpowiedzUsuń
  4. asdfghjklasdfghjkasdfghjk ♥ ♥
    Najwspanialszy prolog. ♥
    Barbara? Nienawidzę.
    I czekam z niecierpliwością na pierwszy rozdział. ♥

    OdpowiedzUsuń
  5. Boski prolog ;3
    Wspaniale opisujesz zły charakter Barbary xd
    I cieszę się, że napisałaś o Lucy o tym szpitalu, że spotyka się z chorymi dziećmi. Też coś podobnego kiedyś napisałam. I wiem, że jeżeli odwiedza się chore, nieznajome dzieci to daje się im tą wiarę i siłę do dalszej walki z chorobą.
    Czekam na następny *,*
    Buziaczki ; ***

    OdpowiedzUsuń
  6. Prolog świetny ♥ Barbra jest okropna ,a co do Lucy i jej koleżanki są świetne. ♥

    OdpowiedzUsuń
  7. mega mega mega . nienawidze barabry, jędza. mam nadzieje że Niall przejrzy na oczy. czekam na nn ♥ ♥ ♥ ♥

    OdpowiedzUsuń
  8. Jej chce już rozdział. omg . Żałuję, że nie czytałam twoich poprzednich opowiadań. Ale chyba musze nadrobić zaległości, bo piszesz zajebiście. ♥

    OdpowiedzUsuń
  9. 10 komentarz!! Dodaj szybko rozdział błagam ♥ ♥ :**

    OdpowiedzUsuń