Cholerne kolano. Znów niemiłosiernie boli. Dopiero
wylądowaliśmy w Irlandii. Normalnie skakałbym z radości, ale teraz. Teraz nawet
nie mogę zrobić jednego kroka bez zaciskania zębów z bólu. Nie chciałem nic
nikomu mówić. Nie chciałem ich niepotrzebnie stresować. Nie chcę żeby się
litowali czy coś. Jednak gdy mieliśmy już wychodzić z samolotu po prostu nie
mogłem wstać. Opadłem bezwładnie z powrotem na fotel.
-Niall co się dzieje.-zapytał zatroskany Liam. I właśnie tego chciałem uniknąć.
-Nic po prostu trochę noga mnie boli. Zaraz przejdzie.-zacząłem
-Nie wydaje mi się żeby ci zaraz przeszło. Jesteś strasznie blady. Poczekaj tu.-wyszedł z samolotu za chłopakami. Jednak zaraz wrócił z Harrym. Świetnie.
-Harry weź go z lewej strony a ja z prawej. –zwrócił się do loczka. Już po chwili nieśli mnie mimo moich protestów.
-Chłopaki ja dam sobie sam radę.-mówiłem ale do nich mówić to jak do słupa.
-Nie gadaj tyle. Od czego są bracia.-wzruszyły mnie słowa Harrego. Zanieśli mnie do samochodu. Zayn i Lou już wiedzieli o co chodzi. Dziewczyny zresztą też.
-Niall nie zachowuj się jak cipa. Przecież mężczyzna powinien być odporny na ból.-powiedziała moja dziewczyna.
-A ty lepiej zamknij twarz.-rzucił ozięble Harry. Już nikt
się nie odezwał. I całe szczęście. Widziałem że Harry się przy mnie hamuje żeby
nie zacząć wrzucać na Barbarę. I byłem mu wdzięczny. Nie chciałem teraz wdawać
się w ich niepotrzebne kłótnie. Tak więc w nienormalnej jak dla nas ciszy
pojechaliśmy do pobliskiego hotelu. W hotelu było jeszcze gorzej. Gdy tylko zostawili mnie w
pokoju samego, bo Barbara gdzieś poszła, położyłem się na łóżku i zacząłem
masować bolące miejsce. Zamknąłem oczy. Przydałyby się jakieś leki. Może
zadzwonię do recepcji żeby mi przynieśli jakieś środki przeciwbólowe. Pewnie i
tak już każdy wie że mnie boli kolano. Fanki na pewno widziały jak mnie wynoszą
z samolotu. Wszedłem szybko na TT. Tak jak myślałem tysiące wiadomości typu „boże
biedny Niallerek” „tak okropnie się
czuję że znów go boli noga” „jesteśmy z
tobą” „dasz radę” . właśnie tego
chciałem uniknąć. Podnosiłem już słuchawkę telefonu stojącego na mojej szafce
nocnej koło łóżka gdy ktoś wszedł do pokoju. Wszyscy się władowali do łóżka a
Paul co mnie dziwiło że tu przyszedł usiadł na fotelu dokładnie naprzeciwko nas.
-Chłopcy po mnie przyszli. Powiedzieli że boli cię kolano.-zaczął.
-Świetnie. Czemu mu powiedzieliście zaraz mi przejdzie.-zacząłem
z wyrzutem mówiąc do chłopaków.
-Spokojnie po prostu się o ciebie martwimy.-zaczął Liam.
-Niepotrzebnie.-odgryzłem się. Mój głos był bardziej niemiły niż miałem w zamiarze. Wszyscy na mnie
dziwnie popatrzyli. Paul westchnął.
-Posłuchaj dzisiaj zostajesz w hotelu. Nie pozwolę ci iść na
to spotkanie do szpitala.-mówił spokojnie.
-Ale jak…- zacząłem.
-Nie przerywaj mi.-przerwał mi w połowie.-nie możemy pozwolić żeby coś poważnego ci się stało. I tak już kiepsko z tobą. Nie możemy narażać twojego zdrowia i trasy. Chłopcy sam dadzą sobie radę. Dziewczyny też pójdą. A ja zostanę z tobą. Zaraz załatwię ci coś pod nogę jakiś zimny okład i leki przeciwbólowe. I nie chcę już słyszeć żadnego ale. Ściągaj spodnie i zrobimy ci opatrunek. –cholera nie mogę mu się przecież postawić. Posłusznie wykonałem polecenie.
-Cholera-powiedzieliśmy wszyscy naraz widząc krew na nodze.
-Nadal się będziesz upierał że nic ci nie jest.-zapytał z sarkazmem Zayn. Nic już nie powiedziałem.
-Dobra chłopcy lećcie po dziewczyny. Za pół godziny będziecie mieć spotkanie. Bądźcie grzeczni i nie wahajcie się pytać o co tylko chcecie.-mówił Paul.-umówiłem was podobno z najlepszą osobą która może was oprowadzić po całym szpitalu. Zna lepiej to miejsce niż niejeden lekarz tam pracujący.
-To z kim będziemy się widzieć.-zapytał z zaciekawieniem Louis.-pewnie jakiś obleśny facet po pięćdziesiątce. –wszyscy zrobili skwaszone miny. A ja się zaśmiałem.
-Muszę was rozczarować ale oprowadzać was będzie dziewczyna i co najlepsze ma 19 lat. Musę wam też powiedzieć że podobno jest bardzo ładna. Dlatego Harry trzymasz kutasa w spodniach. Nie chcemy jakiegoś skandalu że bzyknąłeś jakąś wolontariuszkę w szpitalnym kiblu. Jasne.-powiedział a my wszyscy ryknęliśmy śmiechem .
-Ugh niech będzie. Ale módl się lepiej żeby mi się nie podobała o jeśli to będzie jakaś mega seksowna laseczka to wybacz ale się nie powstrzymam-zaśmiał się Harry.
-Dobra spadać mi już.-powiedział Paul. Zrobiliśmy grupowego miśka. Uważali jedna żeby nie uszkodzić bardziej mojego kolana po czym wyszli z pokoju. Bałem się cholernie. Połączenie ich samych i Barbary beze mnie u boku nie wróżyło nic dobrego. Będą się nawzajem pożerać żywcem. Już współczuję tej dziewczynie która będzie świadkiem tego przedstawienia.
Oczami Harrego.
-Daleko jeszcze.-zapytałem po raz piąty kierowcę auta.
-Kurwa jeszcze raz się zapytasz za ile dojedziemy to ci wpieprzę.- wow Louis się wkurzył. W sumie im się nie dziwię. Cały czas jestem rozkojarzony. Chcę zobaczyć tą dziewczynę. Obawiam się że będzie zbyt piękna żeby się jej oprzeć. Martwię się o Nialla. Jego noga kiepsko wygląda. Boje się że będzie musiał pojechać na jakieś badania czy coś do szpitala. Bardzo się przejmuję takimi rzeczami. Tu chodzi o mojego przyjaciela. Traktujemy się jak bracia. I gdyby to całe spotkanie nie było takie ważne to na pewno nie pojechałbym na nie tylko z nim został. Wkurwia mnie Barbara. Wredna suka. Widać że nie obchodzi ją nic co się z nim dzieje. Czemu ona musi z nami teraz jechać. Choć z drugiej strony cieszę się że nie została z Niallem i nie katowała go swoimi humorkami. On teraz musi odpoczywać. Moje rozmyślania przerwał mi Louis.
-Kochaniutki dojechaliśmy. Zadowolony.-mówił z sarkazmem.
-Jasna sprawa słońce.-uśmiechnąłem się do niego. Jako pierwszy wyszedłem z auta. Ochroniarze odganiali tłum rozszalałych fanek. Tak bardzo chciałbym tu zostać i z każdą zrobić sobie zdjęcie. Jednak nie mieliśmy czasu. Podeszła do nas zajebiście piękna nastolatka. Czemu akurat jej ochroniarze nie zatrzymali. Była śliczna. Długie nogi zgrabna. Śliczna twarz. Włosy miała lekko niebieskie. Ale i tak wyglądała olśniewająco. Uśmiechnęła się do nas śnieżnobiałymi zębami. A mi aż szczęka opadła. Zacząłem pieprzyć ją wzrokiem. Ale to mnie nie usatysfakcjonowało. Podeszła do nas na niebezpiecznie bliską odległość.
-Hej jestem Lucy Roberts i będę was oprowadzać.-uśmiechnęła
się do nas wyciągając do mnie dłoń. O kurwa. Na pewno się nie powstrzymam. Gapiłem się na nią jak głupi.
-Mam coś na twarzy.-zapytała, a ja szybko oprzytomniałem.
-Nie. Nie. Po prostu… jesteś śliczna nie mogę się na ciebie napatrzeć.-do dzieła Harry. Zarumieniła się. Świetnie już jest twoja. Mówiłem do siebie w myślach. Poczułem mocne uderzenie w tył głowy.
-Nie słuchaj go to palant. Harry nigdy nie wie kiedy ma przestać flirtować. Ja jestem Louis i będę starał się trzymać tego napalonego dupka z dala od ciebie.-no pięknie dzięki Lou. Pomyślałem.
-Dziękuję za troskę.-zaśmiała się.
-Nie ma za co.-przytulił ją. Poczułem silną ochotę przywalenia mu. – to jest Zayn, Liam, Perrie, Harry, Sophia i Barbara.-przedstawił nas wszystkich Lou.
-Oki mam nadzieję że zapamiętam. Ale o ile dobrze mi wiadomo
powinno być was pięciu.-powiedziała swoim seksownym głosem. Jezu wszystko w
niej było seksowne.
-To prawda ale Niall nie mógł przyjść. Problemy zdrowotne.-wyjaśnił Liam na co Barbara głośno prychnęła.
-Jeśli jest się cipą i przez byle gówno nie przychodzi…- zaczęła Barbara.
-zamknij się kurwa. On niedawno miał operację. Krew mu leci
z rany. Cierpi. Masz się zamknąć i nic już więcej nie mówić.-wydarłem się na
nią.
-Wybaczcie ale nie chcę żeby coś takiego stało się w środku. Nie chcę żebyście przestraszyli mi dzieci.-powiedziała Lucy.
-Jasne przepraszamy to się już nie powtórzy.-obiecałem. Weszliśmy do środka. Chodziliśmy z godzinę po szpitalu. Dziewczyna świetni opowiadała. I widząc to wszystko na własne oczy wiem że te pieniądze nie pójdą na marne. Kto wie Może dzięki temu datkowi uratują komuś życie. Byłbym szczęśliwy z tego powodu.
-Teraz mój oddział.-powiedziała dziewczyna odwracając się do nas. Spojrzałem nad jej ramieniem. ONKOLOGIA DZIECIĘCA. Przełknąłem głośno ślinę. Jak taka piękność może pracować w takim przygnębiającym miejscu.
-Co cię skłoniło do pracy w tym miejscu.-zapytał Zayn. Widziałem że posmutniała.
-Prywatne przeżycia.- odparła dziewczyna ucinając temat.
-Czy te dzieci są bardzo chore.-zadałem najgłupsze pytanie jakie mogłem zadać. Lucy dziwnie się na mnie popatrzyła.
-Niektóre tak. Ale inne są w dobrej formie. My odwiedzimy tylko te które czują się na siłach. I nie uwierzycie macie tu masę małych fanów.-zaśmiała się.
-A ty jesteś naszą fanką.-zapytał Lou poruszając śmiesznie brwiami.
-Szczerze to nie słyszałam żadnej waszej piosenki.-powiedziała z wyrazem zmieszania na twarzy.
-To przecież nic.- uśmiechnąłem się do niej dodając otuchy.
-Jak to nic. To jest nieprofesjonalne. Powinni nam dać kogoś kto chociaż będzie nas znać.-powiedziała głośno Barbara.
-Dobre sobie. Myślałaś że będę cię wielbić. Dla twojej wiadomości chłopaków kojarzę z gazet. Dziewczyny też ale ciebie… nie mam pojęcia kim jesteś. Nie mam pojęcia komu dałaś dupy żeby być kim sławnym ale wiem jedno. Nie będę robić nic żebyś czuła się w jakimkolwiek stopniu lepsza ode mnie.-wysyczała Lucy. Objąłem ją ramieniem.
-Ale jej dowaliłaś już cię uwielbiam.-dziewczyna się zarumieniła. Weszliśmy na oddział. Spędziłem miło czas otoczony wspaniałymi dziećmi. To cudowne mieć takich fanów. Te dzieci są bardzo silne. Nie wiem czy sam dałbym radę przeżyć coś takiego.
-Wszystkie sale są pełne. Szok. Nie wiedziałem że jest tu tak dużo dzieci.-mówił Liam ze łzami w oczach. No tak najwrażliwszy to najbardziej przeżywa. Szedł z Sophi za rękę. Chciałbym żeby Niall przejrzał na oczy i zobaczył że ten związek w którym jest, jest toksyczny i wysysa z niego szczęście. Przeszliśmy przez jedną pustą salę.
-Czemu ta jest pusta.-zapytałem. Lucy zbladła.
-Jeszcze niedawno nie była.-powiedziała ze smutkiem.
-Do kogo należała.-zapytał Louis.
-Do Amy. Miała 9 lat. Zmarła wczoraj w nocy. Miała raka tarczycy.-powiedziała smutno. Wszyscy przeżyliśmy tą wiadomość. Takie małe dziecko. Skończyło się oprowadzanie.
-Bardzo miło było mi was poznać.-powiedziała do nas i ruszyła w głąb korytarza. Reszta już zmierzała do wyjścia. Jednak ja pobiegłem za dziewczyną. Przyparłem ją swoim ciałem do ściany. Poczułem jej piękny zapach.
-Co ty robisz-zapytała zaskoczona.
-Co powiesz na kolację. Dzisiaj.-zapytałem bez owijania w bawełnę.
-Nie jestem pewna.-zaczęła.
-To nie było pytanie. Raczej stwierdzenie.-uśmiechnąłem się na co znów się zarumieniła.
-A co jeśli się nie zgodzę.-zapytała zaczepnie.
-Nie ma takiej opcji. Bądź gotowa. Przyjadę po ciebie. Zadzwonię.- pocałowałem ją w policzek i odszedłem.
-Ale nie masz mojego numeru- zawołała za mną. Odwróciłem się do niej.
-Mam swoje sposoby.-zaśmiałem się.-do zobaczenia maleńka.-puściłem jej oczko i wyszedłem ze szpitala.
*************
Hej i oto rozdział 2 mam nadzieje ze sie wam spodobał ;) ahh ten nasz Harry.
Nawet nie wiecie ile dla mnie znaczą wasze komentarze.
Nie będę sie rozpisywać
Kolejny za 10 komentarzy
KOCHAM WAS
Hazzowa :*****
Cudowny jak zawsze. ♥ Nie mogę doczekać się randki Harrego i Lucy. ♥
OdpowiedzUsuńNienawidzę Barbary. Wredna suka -.-
Z niecierpliwością czekam na następny. ♥ ♥
Booże.. Barbara... SUKA..
OdpowiedzUsuńRozdział jak zawsze genialny.. ♥
Boski rozdział ♥ Barbara jest okropna.... szkoda mi Niall'a . Z niecierpliwością czekam na następny rozdział
OdpowiedzUsuńGenialny rozdział ♥ Życzę weny :)
OdpowiedzUsuńPrzeszłaś samą siebie ; D
OdpowiedzUsuńPiękny, piękny, piękny ....
Iż, że Harry to mój ulubieniec to nie mogłam powstrzymać się od śmiechu xd
Np. to : "Dlatego Harry trzymasz kutasa w spodniach. Nie chcemy jakiegoś skandalu że bzyknąłeś jakąś wolontariuszkę w szpitalnym kiblu."
Genialne dialogi ^^
Czekam na następny równie świetny jak ten rozdział < 3
Pozdrawiam ; ***
cudo ;*
OdpowiedzUsuńKochana, rozdział świetny :). Biedny Niallerek, kolanko go boli :(. Nie mogę się doczekać momentu, w którym oni się spotkają :). A końcówka... Awww... <3. Ciekawe co stanie się na ich randce ^^. A co do Barbary to nie znoszę jej -.-. Pisz dalej <3. Kocham Cię za to, że dodajesz tak wspaniałe rozdziały, przez co tracisz wiele czasu <3. Pozdrawiam i zapraszam do mnie:
OdpowiedzUsuńhttp://lovehateonedirection.blogspot.com/
:*
Cudowne. OMG Hazza zaprosił ją na randkę. OMG będzie się dziać OMG.
OdpowiedzUsuńA barbara. Głupia cipa. czekam na nn ♥ :****
Niektóre teksty są powalające. Hahaahha Kocham <3 Nie mogę się doczekać randki Harrego z Lucy. :*
OdpowiedzUsuńKurwa sama jesteś cipa barbara. Jak mogłaś tak na Nialla. Nienawidzę jej. Rozdział cudeńko, czekam na następny, a mam przeczucie, że będzie się dziać. <3
OdpowiedzUsuń