piątek, 29 sierpnia 2014

ROZDZIAŁ 6


Oczami Nialla


Wyszliśmy przed hotel co równało się ze zmierzeniem się z masą fanek. To był kiepski pomysł żeby wychodzić głównym wyjściem. Wbiegliśmy z powrotem do holetu i podeszliśmy do recepcji.  Była tam młoda i bardzo atrakcyjna kobieta.

-Witam.-zaczął Harry.- chcielibyśmy wydostać się z hotelu jednak nie damy rady przez ten ogromny tłum przed wejściem. Czy byłaby pani tak dobra i zaprowadziłaby nas pani do tylnego wyjścia. Byłbym ogromnie wdzięczny.-ucałował jej dłoń. Kurwa punkt dla ciebie Styles. Nikt mu się nie oprze. Cholera nawet ja bym się nie oparł jakby mnie tak zbajerował. Dobry jest. Może mnie czegoś nauczy.

-Oczywiście- powiedziała kobieta rumieniąc się. Zaczęła nas prowadzić a Harry nie powstrzymywał się od prawienia jej komplementów. Odwrócił się do mnie i bezdźwięcznie powiedział.


-Dzisiaj jest moja- i pokazał ciałem jakby ją pieprzył od tyłu. Zaśmiałem się na co kobieta się odwróciła. W ostatnim momencie Harry przybrał odpowiedzią postawę. Kobieta wyprowadziła nas tylnym wyjściem na co dostała buziaka w policzek od Harrego.

-Do zobaczenia później maleńka.-pośpiesznie się oddaliliśmy. A ja nie mogłem wyjść z podziwu jak Harry łatwo potrafi flirtować z laskami. Ja zawsze byłem nieśmiały. To Barbara do mnie zagadała.  To było rok temu na imprezie z okazji naszego filmu. Od zawsze mi się podobała. Była śliczna pewna siebie. Bałem się do niej zagadać choć bardzo chciałem. Pamiętam jak była ubrana. Jak zawsze wyglądała olśniewająco. I wtedy do mnie podeszła. Zaczęła mówić że jest dumna i zapytała czy będę tak stał czy zaproszę ją wreszcie do tańca. A później to już samo poszło. Kolejny drink. Kolejne spotkanie. Aż zakochałem się tak bardzo. Wiedziałem że jest wyjątkowa. Kocham ją. Zanim się spostrzegłem byliśmy już prawie na miejscu a mnie żołądek podszedł do gardła. Jezu czym ja się tak stresuję. Czuję narastające podniecenie z każdym krokiem. Weszliśmy do środka. Podeszliśmy do recepcji gdzie siedział mężczyzna. No ciekawe jak sobie teraz poradzisz. On jednak bez słowa przeszedł obok recepcji kierując się o dziwko w jakimś kierunku. Wjechaliśmy na drugie piętro. Przeszliśmy korytarzem na końcu skręciliśmy w lewo potem w prawo. Dotarliśmy do drzwi z napisem ONKOLOGIA DZIECIĘCA. O cholera. Przełknąłem ślinę i niepewnie wszedłem na oddział zaraz za Harrym. Kolejna recepcja. Tym razem podeszliśmy do starej kobiety siedzącej w recepcji. Harry nawet nie próbował się podlizywać. Niech zgadnę dlaczego. Zaśmiałem się w duchu.

-Witam poszukujemy dziewczyny.-zaczął Harry.

-Jak każdy normalny facet.-odpowiedziała mu kobieta na co w głos się zaśmiałem. Musiałem odejść kilka kroków żeby się uspokoić. Wróciłem a Harry kontynuował.

-Nie zrozumieliśmy się. Poszukujemy konkretnej dziewczyny. Lucy Roberts. Jest wolontariuszką na tym oddziale.- kobieta oderwała się od papierów i na nas spojrzała. Zmrużyła oczy.

-Czego.-powiedziała niemile. Jezu przeraziła mnie. I ona pracuje na oddziale dziecięcym.

-Jesteśmy jej znajomymi i chcieliśmy ją odwiedzić.-nie dał za wygraną Harry. Kobieta podniosła słuchawkę.

-No hej kochana.-jej głos od razu złagodniał.- Mam tu dwóch chłopców przyszli do Lucy. Zapytaj jej czy chce żeby ktoś ją odwiedził.- cisza-aha…dobrze….dziękuję… przekażę- rozłączyła się.- Lucy dzisiaj się nie pojawiła w pracy. Nie wiadomo co się dzieje bo nie odbiera od nikogo telefonów.- Harry z przerażeniem na mnie popatrzył. Wiem co mu chodziło po głowie. Pędem wyszliśmy ze szpitala uprzednio dziękując kobiecie za pomoc.

-I co teraz -zapytałem gdy wyszliśmy przez budynek.

-Muszę sprawdzić czy wszystko z nią w porządku. Jeśli chcesz to chodź ze mną.-powiedział udając się w nieznaną mi stronę.

-Ale dokąd.- zapytałem doganiając go.

-Do jej domu.-odpowiedział. O cholera.

Postanowiliśmy że do jej domu pójdziemy z buta. Harry zarzekał się że nie jest to daleko. Przynajmniej od hotelu. Tylko inteligentny Harry nie domyślił się że szpital jest bliżej hotelu. Tak więc dobre 1,5 godziny zajęła nam droga. Miałem już dosyć. Kolano niemiłosiernie mnie bolało od wysiłku. Nie chciałem jednak mówić tego Harremu bo by się obwiniał. Na szczęście po jakiś 10 minutach powiedział że jesteśmy już na jej ulicy. Poznaję tę okolicę. Często bywałem tu z przyjaciółmi. Niedaleko jest boisko a za nim ogromny las. Tamto miejsce jest bajeczne. Często tam chodziliśmy. Graliśmy w piłkę a później szliśmy w głąb lasu gdzie był mały staw i wszyscy kąpaliśmy się w nim żeby odpocząć po wysiłku i trochę się schłodzić.  Zanim się obejrzałem wracając do rzeczywistości staliśmy już na drewnianej werandzie. Dom był skromny podobny do tego w którym mieszkałem. Bądźmy szczerzy w Mullingar wszystkie domy są praktycznie takie same. erce podeszło mi do gardła. Ręce zaczęły pocić. Nawet nie wiem dlaczego tak przeżywałem. Z chwilą gdy Harry zapukał do drzwi zadzwonił mój telefon. Serio w takiej w  chwili!!!! Wyciągnąłem z kieszeni komórkę i spojrzałem na osobę która ma zajebiste wyczucie czasu. Barbara. Kurwa. Odwróciłem się i zbiegłem z werandy. Zatrzymałem się zaraz przy schodkach i wcisnąłem zieloną słuchawkę.

-Hej kochanie co się dzieje.-zapytałem zerkając na Harrego. On tylko wywrócił oczami i spojrzał na nadal zamknięte drzwi. Nie skupiłem się na tym co mówi do mnie Barbara.

-Wybacz kotek powtórz bo cię nie słyszałem.-poprosiłem dziewczynę. Słyszałem że jest zła.

-Gdzie ty się podziewasz. Wróciłam jakąś godzinę temu a ciebie nie ma. Palu zaraz coś rozniesie bo powinniście wrócić już jakieś 1,5 godziny temu.-powiedziała wściekła.

-Poszliśmy z Harrym na spacer i…- przerwałem bo usłyszałem coś.

-Harry.- usłyszałem najpiękniejszy głos jaki w życiu słyszałem.

-Lucy proszę.-zaczął mój przyjaciel. Szybko się odwróciłem jednak drzwi już był zatrzaskiwane. Ujrzałem tylko blade długie nogi i długie lekko niebieskawe włosy. Serce mi się zatrzymało. Zapomniałem że Barbara nadal jest na linii. Przyłożyłem słuchawkę do ucha.

-Czy a się przesłyszałam. Jesteście u tej zdziry.-zaczęła krzyczeć przez co musiałem odciągnąć telefon od ucha.

-No coś ty. Musiało ci się wydawać. pogadamy w pokoju. Niedługo będę.- nie czekając na nic rozłączyłem się.  Podszedłem do Harrego. Widziałem że jest załamany.

-Co się stało.-zapytałem.

-Gdybyś widział jej twarz.-popatrzył na mnie.-nie było nic innego tylko ból gdy mnie zobaczyła.-uronił jedną łzę. Po chwili ktoś do nas podbiegł. Jakaś dziewczyna. Jednak nie była szczęśliwa że nas widzi.

-TY.-wskazała na Harrego. Popchnęła go a on odbił się od drzwi. Nie wiedzieliśmy co się dzieje. Kim ona była.-ty cholerny kutasie.-zaczęła wrzeszczeć na chłopaka.- jesteś prawdziwym dupkiem. I pomyśleć że kiedyś byłam waszą fanką. Jednak nie po tym co zrobiłeś mojej przyjaciółce. O nie. Od tego czasu cię nienawidzę. Rozumiesz nienawidzę. Uderzyła go pięścią w klatkę piersiową.-czego ty jeszcze od niej chcesz. Chcesz dokończyć to co zacząłeś. Podoba ci się gwałcenie niewinnych. Nie wiedziałam że jesteś taki.-widziałem że Harry jeszcze bardziej zaczął się obwiniać. Widziałem ból w jego oczach.

-Przyszedłem ją przeprosić.-wyszeptał chłopak spuszczając wzrok.

-Ty się słyszysz. Wynoście się stąd. Ona nie chce twoich przeprosin. Chciałeś wykorzystać najczulszą i najwspanialszą osobę jaka chodzi po tym świecie.-wrzeszczała z łzami w oczach. Harry zaczął drżeć. Musiałem to przerwać. Zobaczyłem że ktoś nam się przygląda z mieszkania. Po chwili drzwi się otworzyły. Wiedziałem że to ona. Jednak stała zasłaniając się drzwiami. Widziałem tylko jej włosy. Pokusa żeby otworzyć szerzej drzwi była tak silna że nie mogłem się powstrzymać. Ruszyłem w ich kierunku i gdy dotknąłem już drzwi poczułem że ktoś mnie od nich odciąga. To była ta dziewczyna co krzyczała na Harrego.

-Nawet się nie waż.- wysyczała przez zęby.

-Natka chodź do domu.-usłyszałem głos mojej idealnej kobiety. Czemu do cholery nie dane mi jest jej zobaczyć. Tak bardzo tego pragnę. Zanim się obejrzałem dziewczyna zniknęła za drzwiami które z hukiem się zatrzasnęły. Harry siedział oparty o ścianę domu i… płakał. Jezu on płakał. Podszedłem do niego. Usiadłem obok i po prostu go przytuliłem. Siedzieliśmy tak w ciszy przez jakiś czas. Usłyszeliśmy jakieś hałasy ze środka.

-Zrobiłam to dla ciebie.-krzyczała

-Dziękują ci ale sama mogłam z nim porozmawiać.-rozpoznałem Lucy.

-I co. Wybaczyłabyś mu. Jesteś zbyt miękka.-znowu krzyknęła tamta dziewczyna.

-Może i jestem. Każdy popełnia błędy.-mówiła spokojnie.

-Ale o mało cię nie zgwałcił nie rozumiesz tego.

-Może i tak ale nie mogę. On jest dobrym i miłym człowiekiem. Tylko zbłądził.

-I co zamierzasz.

-Pomóc mu.-zrobiło mi się ciepło na sercu. Ona naprawdę była niesamowita. Harry gdy to usłyszał uśmiechnął się przez łzy.

-Chyba powinniśmy się zbierać. Paul nam głowy urwie.-powiedziałem do Harrego. Pokiwał twierdząco głową. Wstaliśmy. Zobaczyłem że w oknie ktoś stoi. Zauważyłem niebieskie włosy. Widziałem że nas obserwuje. Odeszliśmy kawałek lecz w drogę powrotną wybraliśmy się taksówką. Po 20 minutach dojechaliśmy pod hotel. Było już po 20. Świetnie. Mówił że mamy wrócić za 2 godziny wróciliśmy po 6 będzie piekło. Jednak nie tylko to mnie martwi. Stan psychiczny Harrego był przerażający ale przerażające też była nieunikniona kłótnia z Barbarą. Weszliśmy szybko na nasze piętro. Wychodząc z windy stanęliśmy twarzą w twarz z wkurwionym Paulem. O kurwa. To już po nas. Przełknąłem głośno ślinę.

-Co się z wami działo.-widziałem że stara się opanować.

-Zasiedzieliśmy się na kawie.-skłamałem.- a później oprowadziłem Harrego po okolicy i zanim się zorientowaliśmy znaleźliśmy się 40 kilometrów od hotelu. Wybacz nam Paul.-zrobiliśmy minę zbitego pieska.

-O nie tak łatwo się wam nie upiecze. Nieźle mnie wkurwiliście. Macie szlaban na 2 miesiące. Żadnego balowania po koncertach. Żadnych randek. Niczego. Jasne. Tylko próby i koncerty. Oraz spotkania z fanami. Nic więcej. I nie martwcie się już ja wam zaplanuję czas żebyście się nie nudzili. Szlaban zaczyna się o teraz. Marsz do pokoi.-powiedział i przywołał windę. Wszedł do niej i zjechał na dół.

-Nie było aż tak źle.-zauważyłem.- mogło być gorzej.

-To prawda- zaśmiał się Harry.- ja nie wytrzymam 2 miesięcy.

-Nie martw się Paul jest miękki. Już za tydzień nam daruje.-zaśmiałem się. Jednak szybko się opamiętałem gdy doszliśmy do pokoi. Piekło dopiero się zaczęło. Przeżegnałem się przed wejściem do pokoju na co Harry się zaśmiał.  Powoli wszedłem do pokoju. Gdy tylko zamknąłem drzwi dopadła mnie.

-Gdzie ty kurwa się szlajasz. Czemu byliście u tej suki.-krzyczała

-Już ci mówiłem. Byliśmy na spacerze. Musiałaś się przesłyszeć. U nikogo nie byliśmy.-próbowałem załagodzić sytuację.

-Nie kłam. Nie będziesz ze mnie robił idiotki. Wiesz ile jest waszych zdjęć przed szpitalem. Wiem że tam byliście. I co podoba ci się ta suka. Wolisz ją ode mnie. Ona nie da ci tego co ja. To jakaś jebana cnotka. Nie zaspokoi cię.-mówiła wściekła.

-O czym ty mówisz kotek. To ciebie kocham. Tylko ciebie.-podszedłem do niej. Poczułem mocne uderzenie na policzku. Wow spoliczkowała mnie. To serio jest wkurwiona.

-Tobie już na mnie nie zależy.-mówiła nieco spokojniej.

-Zależy jesteś najważniejsza na świecie. I zawsze tak będzie.-powiedziałem spokojnie przytulając ją.

-Udowodnij.-wysyczała.

-Wyjdź za mnie.-poprosiłem a ona zamarła.






*******************************************************************************************
hej hej :*
i spodziewalibyście się ostatniego zdania Nialla? jak zareaguje Barbara? zgodzi się czy może odmówi? może będzie miała wyrzuty sumienia że go krzywdzi....no i  co  z Lucy? tego dowiecie się w kolejnym rozdziale.  postanowiłam że od teraz nie będę podawała liczby komentarzy. Po prostu komentujcie a ja co jakiś czas będę dodawać rozdział :) ale proszę to że nie będzie narzuconej liczby komentarzy nie znaczy żebyście nie komentowali.
KOCHAM WAS
Hazzowa:************

5 komentarzy:

  1. O nieeeee..... tego ślubu nie może być..NIE !
    Lucy chce wybaczyć Harremu...? Tak sie ciesze...:)
    A pozatym... zajebisty rozdział, co już wiesz...:** ♥

    OdpowiedzUsuń
  2. Cóż, spotkanie z Lucy pewnie nie minęło tak jak myślał Niall.
    Ale cudownie, że Lucy chce dać Harremu szanse. ♥ ♥ Kochana.
    I NIEE!! Niall nie wiedziałam, że jesteś aż taki głupi żeby oświadczać się Barbarze! Wredna suka. -.-
    Poza tym rozdział cudowny, jak twoje wszystkie. ♥ ♥ :**
    Z niecierpliwością czekam na następny. ♥ ♥

    OdpowiedzUsuń
  3. Łohohoho :D. Co tu dużo mówić... Kocham tego blog, a autorkę jeszcze bardziej <3. Rozdział mi się cholernie podoba, jak każdy zresztą :). Nie mogę uwierzyć, że Niall jest tak bardzo zaślepiony, że oświadczył się Barbarze. Nie cierpię jej. Ona na niego nie zasługuję, nie to co Lucy, oni muszą być razem :D. Są sobie pisani ^^. Nie mogłam wytrzymać, jak on próbował ją zobaczyć, ale mu się nie udało. Umiesz trzymać w napięciu, nie ma co :D. Już nie mogę się doczekać, aż wreszcie się zobaczą. To będzie takie... awww <3. Biedny Horan'ek.. kolanko go boli :(. Pisz dalej. Pozdrawiam :*

    Kocham, kocham, kocham <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Niall co ty zrobiłeś ? To jest Twój największy błąd w życiu ! Będziesz tego żałować ! A Barbara się pewnie zgodzi, bo ona kocha tylko kasę Niallerka -,-
    Tak się cieszę, żę Lucy chce wybaczyć Harry'emu < 3
    Ona jest cudowna *______*
    Pozdrawiam ; ***

    OdpowiedzUsuń
  5. Jejaaa :) cudoooooooooooooooooooo <3

    OdpowiedzUsuń