Oczami Lucy.
Pośpiesznie wstałam z jego łóżka i usiadłam na krześle obok.
To było dziwne ale my nic nie robiliśmy. Przynajmniej my to wiemy. Bo to mogło
wyglądać bardzo dwuznacznie. Poprawiłam swoje włosy. Rumieniec nadal widniał na
mojej twarzy. Brzuch i usta bolały od nadmiaru śmiechu. Spojrzałam na Nialla
który ze zgrozą patrzył na Barbarę chciało mi się śmiać. On naprawdę jest ślepo
zakochany w tej suce. Ciekawe czy wie że jego dziewczyna ani razu nie
odwiedziła go w szpitalu. Zdziwiło mnie to że dziewczyna nie zaczęła krzyczeć. Nie
była zazdrosna? Co z nią jest nie tak. Obca laska leżała z jej facetem w łóżku
i śmiali się w niebogłosy. Czy nie powinna być zazdrosna. Może ona wcale go nie
kocha? Podeszła do niego i mocno wpiła się w jego usta. Odwróciłam wzrok bo nie chciałam na to
patrzeć. Oderwali się od siebie.
-Jak się czujesz kotek. Tak się o ciebie martwiłam. -Przejechała
dłonią po jego niewygolonych włosach. Zazdrościłam jej tego. Ona na niego nie
zasługuje. Zaśmiałam się na jej słowa. Odwrócili się do mnie łaskawie
przypominając sobie o mojej obecności.
-O co ci chodzi.- zapytał Niall
-O nie o nic. Ciekawe tylko dlaczego twoja dziewczyna nie
zainteresowała się tobą jak tu leżałeś nieprzytomny.-powiedziałam zła. Jak tak
można.
-Nie słuchaj jej kochanie. To. To nie moja wina. Byłam tu
codziennie ale ona mnie nie wpuszczała. Wywalała mnie ze szpitala albo wzywała
ochronę.- mówiła z wyrzutem. No tego to jeszcze nie grali. Jak można tak
kłamać. No kurwa. Niall chyba nie jest aż tak głupi żeby w to uwierzyć.
-Jak mogłaś. Miałem cię za przyjaciółkę.- krzyknął na mnie
Niall
-Daj spokój ty jej wierzysz.-zapytałam zdziwiona. Serio był
aż tak głupi.
-Chcę żebyś stąd wyszła. Chciałaś zniszczyć mój związek. Nie
wracaj tu nie chcę cię widzieć.-nie powiem zabolało. Ze łzami w oczach
podeszłam do niego.
-Myślałam że jesteś inny. Ale jesteś zwykłym dupkiem.-po tych
słowach pojedyncza łza spłynęła po moim policzku.
Widziałam ból w jego oczach. Odwróciłam się na pięcie i opuściłam jego salę tak jak mi kazał. Chyba jeszcze mnie zawołał ale miałam już to gdzieś. Idą tak nie zauważyłam że ktoś przede mną stoi. Wpadłam na jak się zaraz okazało Harrego. Tylko nie to. Widziałam jego zmartwioną minę na moje łzy. Chciałam go minąć ale nie zdążyłam uciec. Złapał mnie za rękę i odwrócił w swoją stronę.
Chłopak się ode mnie oderwał.
Widziałam ból w jego oczach. Odwróciłam się na pięcie i opuściłam jego salę tak jak mi kazał. Chyba jeszcze mnie zawołał ale miałam już to gdzieś. Idą tak nie zauważyłam że ktoś przede mną stoi. Wpadłam na jak się zaraz okazało Harrego. Tylko nie to. Widziałam jego zmartwioną minę na moje łzy. Chciałam go minąć ale nie zdążyłam uciec. Złapał mnie za rękę i odwrócił w swoją stronę.
-Hej Lucy co jest.-zapytał zaniepokojony.
-Nic nie jest.-odpowiedziałam szeptem.
-Przecież widzę. Nie rób ze mnie debila.-parsknął.
-Harry nie wtrącaj się w to. To nie dotyczy
ciebie.-powiedziałam nieuprzejmie. Poluzował uścisk. Myślałam że mnie puści
jednak tak się nie stało. Przyparł mnie swoim ciałem do ściany a mnie przeszły
nieprzyjemne dreszcze. Bałam się go i on na pewno zauważył to w moich oczach. Szybko
ode mnie odskoczył.
-Jezu Lucy wybacz. Ja nie chciałem. Przepraszam. –mówił szybko.
Przytulił mnie do siebie. Staliśmy tak chwilę. Pocierał w czułym geście moje
plecy do czasu aż się uspokoiłam. Usiedliśmy na spokojnie na krzesełkach.
-To teraz powiesz mi co się stało. Jesteśmy przyjaciółmi i
boli mnie to że płaczesz a ja nie wiem jak mam ci pomóc.-wzruszyło mnie to. Uśmiechnęłam
się do niego.
-Lepiej zapytaj Nialla. On lepiej ci to wyjaśni zresztą nie
tylko on. Ktoś o nim sobie przypomniał i już nie zauważa niczego innego.-wiem
że już wie o co chodzi.
-Zabiję go.-po tych słowach wściekły wbiegł do jego Sali. . Nie chciałam być
tego świadkiem szybko wstałam i poszłam na swój oddział. Skierowałam się
najpierw do łazienki i doprowadziłam się do normalnego stanu. Poszłam do
Elyara. Chemia powinna już się skończyć. Weszłam do jego Sali. Siedział odwrócony
do okna. Płakał. Podeszłam do niego i usiadłam obok. Nic nie powiedział tylko
się we mnie wtulił. Co się stało. Wiedziałam że powie mi jak będzie gotowy. Więc
cierpliwie czekałam.
-Lucy.-pociągnął nosem.- chemia już nie pomaga.-nie. Nie. Błagam
tylko nie to. Musiałam się przesłyszeć. On tego nie powiedział. 4 najgorsze
słowa jakie można usłyszeć. Popatrzyłam na niego zaszklonymi oczami. Siedzieliśmy
w objęciach razem płacząc.
-Niedługo umrę.-wypowiedział te dwa słowa których nigdy nie
chciałam usłyszeć od bliskiej mi osoby.
Oczami Harrego.
Wparowałem mega wściekły do Sali. Co ja gadam byłem
wkurwiony. Widziałem smutnego Nialla który siedział na łóżku i wściekłą Barbarę
która krzyczała i wymachiwała swoimi łapami na lewo i prawo. Głupia pizda. Dopiero
teraz sobie o nim przypomniała. Teraz jak się wybudził. Nawet nie zauważyli że
wszedłem.
-No ładnie. To ile razy dała ci dupy. Fajnie ci z nią było? Podoba
ci się rżnięcie cnotki.-kpiła. Nie no dość tego.
-Zamknij ten swój ryj.-krzyknąłem. Od razu się uciszyła i
wreszcie zauważyli moją obecność. Odepchnąłem dziewczynę i podbiegłem do jego
łóżka.
-Wiesz jaką mam teraz ochotę skopać ci dupę.-powiedziałem
łapiąc go za koszulkę. Przerażenie w jego oczach sprowadziło mnie na ziemię. Nie
mógłbym go uderzyć. Choćbym nie wiem jak chciał. Był to mój brat. Który kurwa
sprawiał że moja przyjaciółka płakała. Na nowo złość mną zawładnęła. Zrobiłem się
czerwony na twarz. Nie ułatwiało mi to że ta suka tu stała. Przyglądała się
zaciekawiona całemu zajściu. Najwyraźniej dobrze się bawiła tym wszystkim.
-Jesteś dupkiem. Pojawiła się tu po 3 tygodniach i od razu
wszystkich odrzucasz.-wypaliłem.
-Była tu ale jej nie wpuszczono.-zaczął tłumaczyć tą szmatę.
Nie wierzę. On był serio na tyle głupi żeby wierzyć w te kłamstwa.?
-Powiedz mi że się przesłyszałem.-zaśmiałem się.
-No tak. Barbara mi wszystko powiedziała. To że Lucy nie
pozwalała jej tu wchodzić. Nasyłała na nią ochronę.-czy on naprawdę był na tyle
głupi. Co w niego wstąpiło.
-Jesteś żałosny. Tylko tyle ci powiem. Nie wiedziałem że możesz
tak nisko upaść. A jednak się myliłem. Nie zdziw się jak niedługo nie będzie z
tobą nikogo bo odtrącasz wszystkich. Ta dziewczyna była twoim zbawienie. Deską ratunkową.
Jednak ty nie chcesz się jej chwycić i dalej toniesz w tym bagnie.- wyprostowałem
się. – przykro mi jest że ją ranisz a ona i tak martwi się o ciebie. Nie zasługujesz
na jej uwagę. Przejrzyj wreszcie na oczy. Jej tu ani razu nie było. Daj znać
jak się opamiętasz. Nie wiem co jej powiedziałeś ale płakała przez ciebie. Jesteś
zadowolony? Mam nadzieję że będą cię męczyć wyrzuty sumienia. Zraniłeś ją.-nic
nie powiedział tylko patrzył na mnie załzawionymi oczami.- a ty.-zwróciłem się
do tej suki.-mam nadzieję spłoniesz w piekle niszcząc mojego
przyjaciela.-wychodząc odwróciłem się jeszcze do niej.-ciekawa opalenizna. Starczyło
ci czasu pogodzić to wszystko z pokazami w Mediolanie.-po tych słowach
wyszedłem trzaskając drzwiami. Musiałem ochłonąć. Zresetować się. jednym słowem
musiałem się najebać.
Na wzgórzu rosło wielkie drzewo. Zauważyłam tam
jakieś światełka. Ruszyłam w tamtą stronę. Już po chwili byłam na miejscu. Dziesiątki
świeczek stało pozapalanych na polanie. Miękki koc leżał rozłożony na środku a
na nim wiklinowy kosz. Jednak nigdzie nie było Zayna. Czy to kolejna wskazówka?
Nagle poczułam jak ktoś zasłania mi dłońmi oczy. Na początku się wzdrygnęłam ze
strachu ale zaraz rozpoznałam ten zapach. Charakterystyczny tylko dla niego. Zayn.
Oczami Zayna.
Wysiadłem z samochodu. Odetchnąłem świeżym powietrzem. To był
dobry pomysł. Zabranie Perrie nad jezioro było dobrym posunięciem. Szybko obszedłem
samochód i otworzyłem drzwi od strony pasażera. Perrie z uśmiechem podała mi
rękę i z moją pomocą wyszła z auta. Objąłem ją w talii i razem w objęciach
ruszyliśmy w stronę domku. Mały i skromny drewniany domek należy do mojej
rodziny już od kilku pokoleń. Położony 100 kilometrów od Londynu na totalnym
zadupiu. Nikt nam nie będzie przeszkadzał. I dobrze. Chciałem odpocząć. To całe
zamieszanie z Niallem. Miałem dość musiałem odpocząć. Teraz nikt nam nie dawał spokoju.
Mieliśmy wolne do cholery! Weszliśmy do przytulnego domku. Czułem się tu bardzo
swobodnie. Cieszyłem się że jest tu ze mną Perrie. Tutaj spędziłem dużo czasu w
swoim dzieciństwie. Nigdy nikogo tu nie przywiozłem. Nawet chłopcy nie wiedzą o
tym miejscu. Dzięki temu jest takie tajemnicze. Nikt o nim nie wie. Jest nieodkryte.
-Jejku jak tu pięknie.-powiedziała moja narzeczona. Podeszła
do mnie i czule pocałowała. Uśmiechnąłem się do niej. Boże jak ja kocham tą
kobietę. Sprawia że gdy tylko na nią spojrzę chce mi się skakać z radości i
wszystkim wykrzyczeć jakim jestem szczęściarzem. Wtuliłem się w nią jak małe dziecko.
-Kocham cię. Całym sercem.-szepnąłem jej do ucha. Nic nie
powiedziała. Złapała moją twarz w dłonie.
-Kocham cię mocniej.-zaśmiała się. no tak. Zawsze się
lubiliśmy tak kłócić. Ale to były słodkie kłótnie o to które z nas bardziej
kocha. Niespodziewanie wziąłem dziewczynę na ręce i wszedłem do sypialni.
-Poczekaj tu.-powiedziałem całując ją w czoło i szybko
wybiegłem z domku. Wziąłem walizki z bagażnika i wróciłem do pokoju gdzie
siedziała dziewczyna. Posłałem jej
kolejny uśmiech.
-Musisz coś dla mnie zrobić.-zacząłem dość poważnie.-
chciałbym żebyś przez najbliższe pół godziny nigdzie się stąd nie ruszała.
-Ale…-zaczęła.
-Proszę. Jak mnie kochasz nie zadawaj pytań słonko.- już nic
nie powiedziała. Podbiegłem do niej i mocno pocałowałem.- równo za pół godziny
wyjdź na dwór. Dalej będziesz wiedziała gdzie iść.-szybko wybiegłem z domku i
zacząłem przygotowania.
Oczami Perrie.
Niecierpliwiłam się. byłam tak ciekawa co ten wariat
wymyślił. Równo po pół godzinie która ciągnęła się wieki wybiegła z pokoju. Zbiegłam
na dół. Wyszłam przed dom. Szukałam czegoś wzrokiem co mogłoby wydawać się ważne.
I znalazłam. Na ostatnim schodku prowadzącym do domu leżała czerwona róża i
zgięta wpół kartka. Z uśmiechem podeszłam do niej i wzięłam do ręki.
„Miłość jest cierpliwa. Więc czekam na ciebie miłości moja. Jednak
miłości trzema szukać. Znajdź mnie z drobnymi wskazówkami. Kocham cię Zayn xx”
Uśmiechnęłam się. to było takie romantyczne. Nieopodal zauważyłam
kolejną róże i kolejną kartkę. Szybko do niej podbiegłam.
„Pamiętasz jak pierwszy raz się spotkaliśmy? Powiedziałaś że
jestem rozpuszczonym gwiazdorem bez poczucia humoru. Pozwoliłaś mi cię zabrać
na kolację żeby udowodnisz że się mylisz. Mam nadzieję że mi się udało. Podążaj
dalej w stronę lasu znajdziesz tam kolejną wskazówkę.”
Udałam się w tamto miejsce. Znów znalazłam ten sam zestaw.
„Nasze drugie spotkanie. Do dzisiaj pamiętam jak byłaś
ubrana. Minęło tyle czasu. Zabrałem cię wtedy do wesołego miasteczka. Nadal nie
byłaś do mnie przekonana, a ja po prostu szalałem już wtedy za tobą. Idź teraz
w drugą stronę. W stronę jeziora. To jeszcze nie koniec zabawy. Żeby nacieszyć
się miłością trzeba długo jej szukać.”
Uradowana tą zabawą biegłam w przeciwnym kierunku w stronę
jeziora. To było zbyt piękne żeby było prawdziwe. Chwilę szukałam wskazówki aż wreszcie ją
znalazłam.
„Dwa tygodnie później poprosiłem cię abyś była moją
dziewczyną. Mówiłeś że zwariowałem. To prawda oszalałem na twoim punkcie. Jeśli
nadal chcesz do mnie dotrzeć musisz być cierpliwa tak jak ja byłem czekając na
twoją odpowiedź. Podążaj wzdłuż śladów na piasku”
Rozejrzałam się. faktycznie zostawił ślady swoich stup na
piasku. Szłam ich tropem. Aż natknęłam się na kolejną kartkę.
„Pół roku po tym jak zgodziłaś się zostać moją dziewczyną nasz
związek przechodził kryzys. Pierwsza trasa-nie poświęcałem tobie żadnej uwagi za
co jeszcze raz przepraszam. Nawet nie wiesz jak się czułem jak powiedziałaś że
to koniec i po prostu się wyniosłaś. Umierałem z tęsknoty ale całe szczęście
cię odzyskałem. Podążaj prosto miłości ty moja.”
Szłam posłusznie. Chciałam go już zobaczyć przytulić i
pocałować. Zauważyłam że zbliżam się znów do lasu. Do drzewa była przypięta
kartka.
„Aż wreszcie dwa miesiące temu uszczęśliwiłaś mnie jeszcze bardziej.
Zgodziłaś się zostać Panią Malik! Nawet nie wiesz jak się czuję widząc
pierścionek na twoim palcu jestem największym szczęściarzem na ziemi. Myślę że
już się naszukałaś. Wiesz też jak bardzo cię kocham i że jesteś moim całym
światem tak więc idź za dom.”
Z uśmiechem na ustach rzuciłam się biegiem w tamtym
kierunku. Zanim jednak tam dobiegłam zauważyłam jeszcze jedną kartkę. Podpisana
była „moje marzenia” przeczytałam ją i w głos się zaśmiałam. Ruszyłam dalej. Wychyliłam
się i ujrzałam pole zboża.
-A jednak mnie znalazłaś.-wyszeptał mi do ucha przygryzając
jego płatek. Po moim ciele przeszedł bardzo przyjemny dreszcz rozkoszy.
*****************************
za nami kolejny rozdział
mam nadzieję że się podoba.
No i co wy na to ? Niall zachował się chamsko.
Elyar umiera, a Zayn i Perrie spędzają miłe chwile.
kolejny rozdział 10 komentarzy.
Nie zapomnijcie o moim drugim blogu Always More Than This
KOCHAM WAS
Hazzowa :*****
*****************************
za nami kolejny rozdział
mam nadzieję że się podoba.
No i co wy na to ? Niall zachował się chamsko.
Elyar umiera, a Zayn i Perrie spędzają miłe chwile.
kolejny rozdział 10 komentarzy.
Nie zapomnijcie o moim drugim blogu Always More Than This
KOCHAM WAS
Hazzowa :*****