Rozdział dedykuję Oli. mojej przyjaciółce. która wspiera mnie w pisaniu opowiadań i prowadzeniu bloga. dziękuję Ci że jesteś kochana :*
*kilka dni później*
Oczami Harrego
Z Irlandii wyjechaliśmy już prawie trzy tygodnie temu. Jednak
ja cały czas myślę o NIEJ. Lucy cały czas siedzi mi w głowie. Mimo że nie znamy
się długo ja czuję że łączy nas więź. Wyjątkowa. Jest niezwykła a sam fakt że
mi wybaczyła świadczył o tym że jest wyjątkowa i niesamowita. Ciągle myślałem o jej pięknym uśmiechu, cudownych oczach. Broń boże się w niej nie zakochałem. Co to to nie. Czuję do niej miłość jak do siostry. Kilka dni temu wróciliśmy z Australii. Cały świat już huczał od zaręczyn Liama i Sophi. Czułem się szczęśliwy ich szczęściem. Widziałem że są w sobie zakochani na zabój tak samo jak Perrie i Zayn. To była prawdziwa miłość. Nie to co Niall i Barbara. Od powrotu z Australii chodziłem jak nakręcony a mianowicie. Dziś piątek. A co za tym idzie impreza urodzinowa Eda. Naszego kumpla. Ed jest naszym tekściarzem. Pomaga nam pisać piosenki i zaraz po chłopakach z zespołu jest moim najlepszym przyjacielem. Dlatego tak bardzo nie mogę doczekać się tej imprezy. Odbędzie się ona w najbardziej ekskluzywnym klubie w Londynie. Chodziłem od samego rana jak nakręcony. Chłopakom też dopisywał świetny humor. Tylko nie jednemu. No oczywiście Niall. Temu to nic od jakiegoś czasu nie pasowało. Co mnie po prostu doprowadzało do szału. Była dopiero 10. Impreza miała zacząć się o 21. Jak ja wytrzymam do tego czasu. Chodziłem jak w skowronkach. Zszedłem na dół ze swojego pokoju. W kuchni jak zawsze było głośno. Niall szperał w lodówce, Louis wyjadał marchewki gadając z Kevinem. No oczywiście. Przewróciłem oczami i wyszedłem z tego pomieszczenia. W sumie nie tylko urodziny Eda będą dzisiaj świętowane. Wczoraj oficjalnie skończyła się nasza trzecia trasa koncertowa i teraz mamy pięciomiesięczną przerwę. Bardzo się z tego cieszę. Nie żebym narzekał czy coś ale jestem strasznie zmęczony tym „szybkim” życiem. Wszedłem do salonu gdzie siedziały Perrie i Sophia. Obie z nami mieszkały ale nam to nie przeszkadzało. Uważaliśmy je za członków tej zwariowanej rodziny. Całe szczęście nie mieszkała z nami Barbara bo ja szybko bym się stąd wyprowadził.Usiadłem obok dziewczyn i włączyłem TV. Przeglądały jakieś
czasopisma z sukniami ślubnymi. No tak. Przecież muszą zacząć przygotowanie do
ślubów. Zazdrościłem im.
-Ta będzie pasować ci idealnie.-powiedziała Pierrie.- podkreśli
twoje kształty i nie jest wyzywająca. Będziesz wyglądać jak księżniczka.- Jezu nie
chciało mi się tego słuchać. Nasłucham się przez kolejne kilka miesięcy. Chłopcy
dali dziewczynom wolną rękę nie mieszając się w te sprawy. One miały sobie
wszystko wybrać. Powiedzieli „macie czuć się jak księżniczki. Co tylko
będziecie chciały to to dostaniecie”. Nieźle się wycwanili nie ma co. Śmiejąc się
opuściłem kolejne pomieszczenie tego domu i teraz znalazłem zagubioną dwójkę. Siedzieli
w pokoju Liama i grali na konsoli. Usiadłem na łóżku i zacząłem przeglądać Liama rzeczy. Nudziło
mi się strasznie a energia rozpierała. Chciałem już tą imprezę. Nie mogłem się
jej doczekać. Nie imprezowałem od trzech tygodni. Paul jednak tym razem nam nie
odpuścił ale dzisiaj dostaliśmy jednodniową ulgę. Czas całe szczęście leciał
nieubłaganie. Zanim się obejrzałem była 19. Czas zacząć się szykować. Pobiegłem
do swojego pokoju. Wykąpałem się i założyłem obcisłe rurki, koszulę w serduszka na to marynarkę i białe converse.
Spryskałem się moimi ulubionymi perfumami i zszedłem na dół. Pisałem właśnie sms’a do Eda że już nie mogę się doczekać gdy na kogoś wpadłem. Niall. Szedł w dresach z kanapkami do swojego pokoju.
Spryskałem się moimi ulubionymi perfumami i zszedłem na dół. Pisałem właśnie sms’a do Eda że już nie mogę się doczekać gdy na kogoś wpadłem. Niall. Szedł w dresach z kanapkami do swojego pokoju.
-A ty czemu jeszcze nie gotowy.-zapytałem szczerze zdziwiony.
-Nie mam ochoty na tą głupią imprezę.-powiedział zezłoszczony
chłopak.
-Tobie od dawna nic nie pasuje. Masz wszystko i wszystkich w
dupie i nie potrafisz się już z niczego cieszyć. Zaczynasz się robić
rozpuszczony. Zachowujesz się wrednie nie tylko w stosunku do nas ale też do fanów.
Co się z tobą dzieje człowieku.- wytykałem mu jego zachowanie.
-Kto jak kto ale ty mnie pouczać nie będziesz.-wysyczał.
-Słucham.-powiedziałem szczerze zdziwiony.
-A co to nie prawda. To ty zawsze wpakujesz się w największe
gówno. Mam ci przypomnieć co było z Lucy.-zapytał rozbawiony. To był jak cios w
policzek. Nie chciałem już z nim gadać. Stracił wiele w tym momencie w moich
oczach. Po kim jak po kim. Ale po nim się tego nie spodziewałem.
-Pierdol się Horan. Mam nadzieję że jesteś z siebie
zadowolony. Bo tracisz przyjaciół. Warto?- zapytałem i odszedłem. Zostawiając go
zdezorientowanego. Chciał coś jeszcze powiedzieć. Zszedł za mną po schodach ale
ja nie chciałem go słuchać.
-Widzimy się na imprezie.- powie działałem do reszty
ignorując blondyna. Widziałem ból w jego oczach ale miałem to w dupie. Tym razem
przegiął. Wyszedłem z domu trzaskając drzwiami. Nie wiedziałem co ze sobą zrobić. Do imprezy zostały dwie
godziny a ja nie zamierzałem wcześniej wrócić do domu. Postanowiłem przejść się
po okolicy. Dawno nie spędziłem tak czasu. Ruszyłem w stronę parku. Musiałem wszystko przemyśleć. Czyli
takie miał o mnie zdanie. To o mnie myślał siedząc ze mną w jednym
pomieszczeniu. Z jednej strony cieszę się że mi to powiedział. Przynajmniej
widzę jaki ma do mnie stosunek. Choć nie ukrywam zabolało mnie to. Mieszkamy
pod jednym dachem. Traktujemy się jak braci. Jednak się pomyliłem. On nie
traktował mnie jak brata. Byłem dla niego nic nie wartym śmieciem który
wszystko niszczy. Usiadłem załamany na ławce. Bolało mnie to bo na serio
traktowałem go jak rodzinę. Sądziłem że jesteśmy razem na dobre i złe. Że
zawsze się będziemy wspierać i nie będziemy wytykać sobie błędów. Tylko razem
je naprawiać. Miał rację. Wszystko psułem ale staram się jak tylko mogę żeby
tego nie robić. Podniosłem wzrok ze swoich butów i coś przykuło moją uwagę. A
raczej ktoś. Osoba wychodząca z Starbucksa. Ta figura, te niebieskie włosy.
Mogły należeć tylko do jednej osoby. Tylko że ta osoba była prawie 1000
kilometrów stąd. To nie mogła być ona. Jednak wszystko na to wskazywało. Szybko
poderwałem się z miejsca i podbiegłem do owej dziewczyny. Najwyżej się
zbłaźnię. Jednak musiałem się dowiedzieć czy to była ona. Gdy byłem już na tyle
blisko niej że mogłem jej prawie dotknąć zapytałem głośno.
-Lucy.-modliłem się żeby to była ona. Chciałem ją zobaczyć. Brakowało
mi jej i chciałem ją przytulić. Była moją przyjaciółką. Tak. Właśnie tak teraz
mogłem ją nazwać. Dziewczyna zatrzymała się i zamarła. To musiała być ona. Niepewnie
odwróciła się w moją stronę. Gdy tylko mnie spojrzała uśmiechnęła się
promiennie a mnie od razu zrobiło się lepiej.
-Hej. Jezu nie sądziłam że jeszcze kiedyś cię
spotkam.-uśmiechnęła się do mnie i przytuliła mocno na powitanie.
-Też się cieszę że cię widzę.-powiedziałem całując jej
policzek.- ten dzień jest do dupy ale teraz jak spotkałem ciebie jest
świetny.-zarumieniła się na moje słowa.
-To co się stało że twój dzień jest do dupy.-zapytała
szczerze zmartwiona. Usiedliśmy na pobliskiej ławce i opowiedziałem całą
zaistniałą sytuację.- nic nie powiedziała tylko mnie przytuliła.
-Nie przejmuj się jestem pewna że nie chciał tego powiedzieć
i teraz jest mu przykro.-zaczęła tłumaczyć zachowanie Nialla. Może miała rację.
Musiałem z nim na spokojnie porozmawiać.
-A ty co robisz w Londynie.-zapytałem ciekawy. Opowiedziała mi
że była na jakimś szkoleniu czy czymś związanym z białaczką. Podziwiałem ją za
to że chce pomagać innym. Zawsze zastanawiało mnie to czemu to robi. Jednak nie
chciałem pytać bo to pewnie był ciężki dla niej temat. Zanim się zorientowałem
była już 20:30. Czas z nią tak niemiłosiernie płynął. Nie chciałem się z nią
rozstawać. Wtedy wpadłem na wspaniały pomysł.
-Wybieram się właśnie na imprezę do mojego kumpla może
chciałabyś pójść ze mną.-zapytałem.
-No nie wiem. Nie będę tam pasować. Same gwiazdy i ja.-powiedziała
niepewnie.
-Nie masz się czym przejmować. Będzie super. Proszę cię zgódź
się.-zrobiłem minę smutnego pieska.
-Ugh jak robisz taką minę to nie potrafię ci odmówić.-
zaśmiała się. Ja również.
-W takim razie idziesz ze mną.- w moim głosie można było
słyszeć podekscytowanie. Kiwnęła głową a ja ją przytuliłem. Będę mógł jeszcze
spędzić z nią trochę czasu. Jutro wraca do Irlandii. Ale mam wolne więc pewnie
do niej wpadnę.
-Tylko muszę iść do hotelu żeby się przebrać. Możesz iść ze
mną to niedaleko.- ucieszyłem się i razem poszliśmy do jej pokoju. Dziewczyna zniknęła
w łazience a ja zacząłem przeglądać jej książki i papiery porozrzucane po
pokoju. Była tu masa wiadomości na temat różnych chorób i cała masa niezrozumiałych
i trudnych nazw. Trzeba mieć do tego głowę. Podziwiam ją za to. Po chwili
wyszła ubrana w to. Wyglądała prześlicznie. Aż brak słów. Wtedy pomyślałem o
Niallu. Jak się dowie będzie pluł sobie w brodę że nie chciał iść na imprezę. Ale
w sumie gdybyśmy się nie pokłócili nie spotkałbym się z Lucy. Wyszliśmy w
świetnych humorach z hotelu i zamówiliśmy taksówkę która podwiozła nas pod
miejsce imprezy. Zapłaciłem i weszliśmy do środka. Zobaczyłem same znajome
twarze. Widziałem że Lucy źle się czyje. Objąłem ją ramieniem a ona się
rozluźniła.
-Poznam cię z Edem i resztą.-posłałem jej uśmiech i razem
zaczęliśmy świetnie się bawić. Do białego rana.
Oczami Nialla
Wyszedł. Trzasnął drzwiami i mnie tak zostawił. Jezu to moja wina. Czemu ja muszę wszystko psuć. Od kiedy wyjechaliśmy z Irlandii nie jest tak jak kiedyś. Świadomość tego że nie poznałem Lucy choć tak bardzo chciałem. Nie mogłem się teraz poddać. Nie teraz gdy wreszcie mam na nowo szansę na poznanie jej. Mamy wolne. Pięć miesięcy nic nie robienia. Żyć nie umierać po tak ciężkim roku. Już się nie mogłem doczekać. W poniedziałek mam wyjechać do Irlandii. Pierwsze co będę chciał zrobić to odwiedzić Lucy w szpitalu. Jednak najgorsze było to że kompletnie nie wiedziałem co mam jej powiedzieć jak się tam zjawię. Czy będzie w ogóle wiedziała kim jestem. Czy będzie chciała ze mną rozmawiać. To mnie najbardziej stresowało. Dlatego od kilku dni chodziłem struty. Między mną i Barbarą też ostatnio się nie układało. Od czasu gdy poprosiłem ją o rękę zdystansowała się do mnie. Nie wiem czemu ale pasowało mi to. Raczej nie powinno. Barbara wyjechała na dwa miesiące do Mediolanu na pokazy mody znanych projektantów. Zaproponowałem jej że pojadę razem z nią. Jednak ona uznała że muszę odpocząć i nie będzie mnie ciągać po rewiach mody. W sumie dziękowałem jej że nie kazała mi jechać. Nie lubiłem oglądać wychudzonych lasek w dziwacznych strojach. Poszedłem do swojego pokoju i spakowałem ostatnią walizkę. Miałem zostać w Irlandii 2 miesiące a późnie pojechać na jakieś wakacje z Barbarą. Chłopcy też planują wypady ze swoimi dziewczynami. Jednak wiem że nie wyjadę póki nie pogodzę się z Harrym. To moja wina bo ja na niego naskoczyłem. siedziałem w salonie gdy reszta szykowała się na imprezę.
-Na pewno nie idziesz.-zapytał po raz setny Liam
-Nie. Nie mam ochoty na imprezy.-powiedziałem szczerz. Od kilku dni obmyślałem co powiem Lucy i teraz tylko tym spotkaniem żyłem niczym innym.-jak chcesz to na razie.-wszyscy się ze mną pożegnali w o 20:30 wyszli z domu zostawiając mnie samego. Nie wiedziałem co robić więc zrobiłem sobie kanapki i włączyłem film. Koło północy zadzwonił mój telefon. Zdziwiło mnie to. Po co niby miał do mnie dzwonić. Jednak odebrałem.
Oczami Nialla
Wyszedł. Trzasnął drzwiami i mnie tak zostawił. Jezu to moja wina. Czemu ja muszę wszystko psuć. Od kiedy wyjechaliśmy z Irlandii nie jest tak jak kiedyś. Świadomość tego że nie poznałem Lucy choć tak bardzo chciałem. Nie mogłem się teraz poddać. Nie teraz gdy wreszcie mam na nowo szansę na poznanie jej. Mamy wolne. Pięć miesięcy nic nie robienia. Żyć nie umierać po tak ciężkim roku. Już się nie mogłem doczekać. W poniedziałek mam wyjechać do Irlandii. Pierwsze co będę chciał zrobić to odwiedzić Lucy w szpitalu. Jednak najgorsze było to że kompletnie nie wiedziałem co mam jej powiedzieć jak się tam zjawię. Czy będzie w ogóle wiedziała kim jestem. Czy będzie chciała ze mną rozmawiać. To mnie najbardziej stresowało. Dlatego od kilku dni chodziłem struty. Między mną i Barbarą też ostatnio się nie układało. Od czasu gdy poprosiłem ją o rękę zdystansowała się do mnie. Nie wiem czemu ale pasowało mi to. Raczej nie powinno. Barbara wyjechała na dwa miesiące do Mediolanu na pokazy mody znanych projektantów. Zaproponowałem jej że pojadę razem z nią. Jednak ona uznała że muszę odpocząć i nie będzie mnie ciągać po rewiach mody. W sumie dziękowałem jej że nie kazała mi jechać. Nie lubiłem oglądać wychudzonych lasek w dziwacznych strojach. Poszedłem do swojego pokoju i spakowałem ostatnią walizkę. Miałem zostać w Irlandii 2 miesiące a późnie pojechać na jakieś wakacje z Barbarą. Chłopcy też planują wypady ze swoimi dziewczynami. Jednak wiem że nie wyjadę póki nie pogodzę się z Harrym. To moja wina bo ja na niego naskoczyłem. siedziałem w salonie gdy reszta szykowała się na imprezę.
-Na pewno nie idziesz.-zapytał po raz setny Liam
-Nie. Nie mam ochoty na imprezy.-powiedziałem szczerz. Od kilku dni obmyślałem co powiem Lucy i teraz tylko tym spotkaniem żyłem niczym innym.-jak chcesz to na razie.-wszyscy się ze mną pożegnali w o 20:30 wyszli z domu zostawiając mnie samego. Nie wiedziałem co robić więc zrobiłem sobie kanapki i włączyłem film. Koło północy zadzwonił mój telefon. Zdziwiło mnie to. Po co niby miał do mnie dzwonić. Jednak odebrałem.
-Halo-powiedziałem niepewnie.
-Witam chciałbym zamówić taksówkę…-nie dokończył język
strasznie mu się plątał. Był już serio nieźle wstawiony.
-Harry pomyliłeś numery.-zaśmiałem się.
-O cholera.-powiedział Harry.-faktycznie. Zobacz.-powiedział
do kogoś.-to Niall mój braciszek. To jego miałaś poznać.-cisza. O czym on do
cholery mówi. Wtedy usłyszałem melodyjny śmiech. Jezu to niemożliwe. Przecież ona
jest 1000 kilometrów od nas. Co niby miałaby robić w Londynie. Zanim jednak udało mi się czegoś dowiedzieć Harry się
rozłączył a później jego numer był nieosiągalny. Czy to możliwe że to była ona.
Nie. Musiało mi się przesłyszeć. Pewnie znowu Harry wyrwał sobie jakąs dupę. Z taką
myślą poszedłem spać.
~~*~~
Obudziłem się pierwszy. Zszedłem na dół i zaparzyłem kawę. Siedziałem
i rozmyślałem o wczorajszym a raczej dzisiejszym telefonie od Harrego. Musiałem
z nim o tym porozmawiać. Po jakiejś godzinie chłopcy zaczęli schodzić. Na samym
końcu Harry. Wyglądał najgorzej.
-Harry możemy pogadać.-zapytałem
-Niall błagam cię nie teraz.-powiedział masując sobie
skronie.
-Dobra to później.-powiedziałem szczęśliwy że w ogóle będzie
chciał ze mną rozmawiać. Wyszedłem z kuchni i usiadłem w salonie. Włączyłem TV.
Właśnie leciały wiadomości i mówili o wczorajszej imprezie.Z zaciekawieniem wsłuchałem się w ogłoszenie.
-wczorajsza impreza okazała się wielkim sukcesem. Wszyscy świętowali
urodziny Eda i nie zabrakło takich sław jak Justin Bieber, Shakira, Rihanna,
oraz One Direction. Niestety nasz blondynek nie pojawił się na tej imprezie. Jednak
nie tylko to przykuło naszą uwagę. Harry Styles nie pojawił się sam. Towarzyszyła
mu niebiesko włosa piękność.-i wtedy pojawiło się zdjęcie jak Harry wchodzi do
klubu z jakąś dziewczyną. Niestety zdjęcie było słabej jakości i byli prawie
zasłonięci innymi osobami. Jednak ja wiedziałem kim jest nieznajoma. To była
ona. Mimo że nie wiem jak wygląda z przodu. Tył znam na pamięć. Wystrzeliłem jak z procy z powrotem do kuchni.
-Czy to była ona.-zapytałem Harrego a on wiedział od razu o
co chodzi. Wstał i razem poszliśmy do jego pokoju.
-Tak to była Lucy. Spotkałem ją zaraz po tym jak się pokłóciliśmy.-opowiedział
mi wszystko. Pogodziliśmy się i wszystko było po staremu. No prawie. Czemu ja miałem
takiego pecha. Gdybym tylko poszedł na tą imprezę. Ale nie ma co się załamywać.
Jutro będę w Irlandii i wreszcie ją poznam. Nie spocznę póki tego nie dokonam.
~~*~~
*Poniedziałek*
Właśnie wylądowałem w Irlandii. Już się nie mogę doczekać. Na
lotnisku przywitała mnie cała masa fanów. Postałem z nimi z pół godziny. Byłem szczęśliwy
że ich mam. Jednak byłem też strasznie zmęczony. Wsiadłem do samochodu i
pojechałem do domu. Cała rodzina gorąco mnie przywitała. byłem taki szczęśliwy.
Poszedłem do siebie i rozpakowałem się. Wziąłem prysznic i przebrałem się w
czyste i świeże ciuchy. Zszedłem na dół gdzie mama zrobiła mi obiad.
-Jakie plany synku.-zapytała siadając naprzeciwko mnie.
-Chce pojechać w jedno miejsce ale na razie nie mogę ci
powiedzieć.-uśmiechnąłem się do niej .
-Uuuu jaki tajemniczy.- zaśmiała się mama. Po 10 minutach
wyszedłem z domu i wszedłem do auta. Serce waliło mi jak oszalałe. Co ja jej
powiem. Jeszcze weźmie mnie za jakiegoś zboczeńca. Jechałem dość szybko żeby
być jak najszybciej na miejscu. Włączyłem radio i nie przejmowałem się niczym. Zadzwonił
mój telefon i sięgnąłem go. Zacząłem wyprzedzać jakiegoś faceta który
niemiłosiernie wolno jechał. O mały włos a zderzył bym się z autem z
naprzeciwka. Cholera z wrażenia upadł mi telefon. Podniosłem go nie zwracając
uwagi na drogę. Gdy podniosłem wzrok zobaczyłem że światła się zmieniły. Niestety
nie zdążyłem wyhamować. Ciężarówka jadąca z prawej z całej siły uderzyła w bok
mojego wozu. Rozbiłem głową boczną szybę. Czułem przeszywający ból. Obróciło samochodem
kilka razy. Usłyszałem krzyki z zewnątrz.
-To Niall Horan... Jezu... Szybko dzwońcie po pogotowie.-a potem
była cisza i tylko ciemność przed oczami.
**********
hej hej moje słoneczka.
mam nadzieję że się wam spodobał. w końcu coś się dzieje. Już niedługo długo oczekiwane spotkanie Nialla i Lucy. nie zapominajcie o komentarzach. Błagam was to naprawdę daje niezłego kopa do pisania dalej. Komentujcie bo to że pod ostatnim pojawiło się więcej komentarzy nie oznacza że jeżeli teraz ich nie będzie to nie zawieszę bloga.
KOCHAM WAS
Hazzowa :****
**********
hej hej moje słoneczka.
mam nadzieję że się wam spodobał. w końcu coś się dzieje. Już niedługo długo oczekiwane spotkanie Nialla i Lucy. nie zapominajcie o komentarzach. Błagam was to naprawdę daje niezłego kopa do pisania dalej. Komentujcie bo to że pod ostatnim pojawiło się więcej komentarzy nie oznacza że jeżeli teraz ich nie będzie to nie zawieszę bloga.
KOCHAM WAS
Hazzowa :****
OMG Cudowne spotkanie z Harrym. Niall znowu nie miał szczęścia.
OdpowiedzUsuńAle ten wypadek :O :O :O
Mam nadzieję, że Niall z tego wyjdzie i w końcu spotka się z Lucy. ♥
Rozdział genialny. Czekam na nexta. ♥ ♥
Jej, dopiero teraz zauważyłam dedykację. ♥ ♥ ♥
UsuńDziękuję ci bardzo :* :* :*
♥ ♥ ♥
O jeeezu.. cudeńko ♥♥
OdpowiedzUsuńI nieoczekiwany zwrot akcji.. ten wypadek :o
Seriooo...?
A Harry i Lucy.. UROCZO! ♥
Brakuję słów by opisać ten rozdział :)
OdpowiedzUsuńAwwww :P
Ten wypadek Nialla :(
Z niecierpliwością czekam na następny rozdział ♥