wtorek, 21 października 2014

ROZDZIAŁ 17


Oczami Nialla.

Siedziałem z nią na zimnej podłodze, tuląc ją do swojego ciała. Była taka roztrzęsiona. Nie potrafiła się uspokoić. Bujałem się z nią, w przód i w tył, głaszcząc ją po włosach i plecach. Czułem się teraz jakbym trzymał cały świat w rękach. Dziewczyna powoli się uspokajała, jednak po chwili znów na nowo zaczynała szlochać. Nie pomagało to, że byliśmy nadal w jego Sali, gdzie on leżał martwy. Nie mogłem tego pojąć. Jeszcze niedawno był taki pełen energii. Nie wiedziałem, o czym rozmawiali. Byłem świadkiem całej ich rozmowy. Widziałem wszystko jednak nic nie słyszałem. Gdy się pocałowali, czułem się jakby ktoś przywalił mi w twarz. Nie podobało mi się to.

-Lucy. Chodź zabiorę cię do swojej Sali. Nie chcę żebyś tu siedziała.- nic nie powiedziała tylko pokiwała głową. Wstała i ja również. Jednak gdy tylko się podniosła opadła. Cud że z moim nikłym refleksem ją złapałem. Wziąłem ją na ręce. Wtuliła głowę w moją pierś. Ciepły dreszcz rozniósł się po moim ciele. Poczułem coś dziwnego w brzuchu. Pocałowałem ją we włosy i wyszedłem z Sali. Chciałem jak najszybciej znaleźć się w swojej Sali. Po jakiś 10 minutach błądzenia po szpitalu dotarliśmy do mojej Sali. W tym czasie Lucy zdążyła zasnąć w moich ramionach. Położyłem ją na moim łóżku i przykryłem kołdrą. Była taka piękna jak spała. Zawsze jest piękna. Stop! Niall przestań. Nie możesz tak myśleć. Jednak nie mogę tego ukrywać. Jest piękna, a jakaś niewidzialna siła mnie do niej ciągnie. Usiadłem obok łóżka i po prostu na nią patrzyłem. Byłem zmęczony więc delikatnie żeby jej nie obudzić położyłem się za jej plecami. Kusiło mnie żeby ją do siebie przyciągnąć. Długo biłem się z myślami gdy ona sama odwróciła się do mnie twarzą i nieświadoma położyła głowę na mojej piersi. Widok jej na moim ciele tak mnie rozczulił że objąłem ją stanowczo w talii. Niedługo po tym zasnąłem. Obudziłem się wcześnie rano Lucy jeszcze spała. Byliśmy w takiej samej pozycji w jakiej zasnąłem. Uśmiechnąłem się na widok śpiącej dziewczyny. Nie chciałem jej budzić. Jednak to było ode mnie silniejsze. Dotknąłem jej delikatnego policzka. Przejechałem kciukiem po dolnej wardze. Nie myślałem o tym że nie powinienem jej w ten sposób dotykać. Nie powinienem jej w ogóle dotykać. Jednak to jest ode mnie silniejsze. Na moje nieszczęście dziewczyna od razu się przebudziła. Popatrzyła na mnie zdziwiona ale nie uciekła z krzykiem.

-Hej.- wyszeptałem. Uśmiechnęła się do mnie.

-Hej. Co ja tu robię?- zapytała.

-Przyniosłem cię tutaj.- jej oczy były zaczerwienione i zapuchnięte jednak nadal była piękna.- wczoraj gdy… no wiesz. Zabrałem cię do siebie.- posmutniała jednak po chwili zaczęła się śmiać.

-cieszę się że mnie zabrałeś do siebie. brakowało mi ciebie.- zarumieniła się.

-Ja.. ja chciałbym cię przeprosić. Jestem dupkiem. Nie powinienem tak na cienie naskoczyć. Wybaczysz mi?- zapytałem.

-Już dawno ci wybaczyłam.- powiedziała patrząc mi w oczy. Jednak jej wzrok zjechał niżej, na moje usta. O boże. Oblizałem wargi, a ona zassała powietrze. Zarumieniłem się. Czy ona reaguje na mnie tak samo. Nieco się podniosłem opierając ciężar ciała na łokciu. Popatrzyłem jej w oczy i delikatnie musnąłem jej usta.
Były takie słodkie i miękkie. Ciepło rozlało się po moim ciele a w brzuchu zaczęło się coś rodzić. Lucy ze zdziwieniem na mnie popatrzyła ale nie uderzyła mnie za co byłem jej wdzięczny. Byłem zbyt głodny jej warg. Omotały mnie. Nie myśląc nadal, przyssałem się do jej ust. Zacząłem ją całować. I, o boże, oddała mój pocałunek z takim samym zapałem. Rękę położyła na moim karku i przysunęła mnie bliżej siebie, moje dłonie jeździły po jej ciele. To było niesamowite. Chciałem żeby ta chwila trwała wiecznie. do pocałunku dołączyły nasze języki, przez co eksplodowałem, a z mojego mózgu została zwykła papka. Oderwaliśmy się od siebie i patrzyliśmy na siebie.

-Wybacz, nie powinnam. Ty masz dziewczynę.- i wtedy to poczułem. Jakby ktoś oblał mnie kubłem lodowatej wody. Tak miałem dziewczynę. Ale chciałem Lucy. Chciałem jej, nie Barbary.

-Nie wiem jak ci to powiedzieć ale to było…- nie mogłem dobrać słów odpowiednich do tej sytuacji. Dotknąłem jej policzka.- niech mnie zabiją czy coś ale oddałbym wszystko żeby znów to zrobić. Nie żałuję że to zrobiłem. Powinienem mieć wyrzuty sumienia jednak tak nie jest.- po tym znów ją pocałowałem na co znów oddała pocałunek.







Oczami Lucy.

*5 dni później*



To były najgorsze dni w moim życiu. Całymi dniami leżałam w łóżku i płakałam z utraty przyjaciela. Całe pięć dni przepłakałam. Wszystko mi o nim przypominało. Zostały tu jego rzeczy. Pościel jeszcze pachniała nim. To na nowo wywoływało falę łez. Nie potrafiłam dopuścić do wiadomości że jego już nie ma. W głowie miałam mętlik a w sercu pustkę. No właśnie czy aby na pewno pustkę? Niall. No właśnie. Dokładnie pięć dni minęło od naszego pocałunku. To było niezwykłe. Czułam się cudownie. Nadal czułam smak jego malinowych ust. Jednak on był moim zakazanym owocem. Nie mogłam go mieć przez co jeszcze bardziej bo pragnęłam. Zamknęłam oczy aby móc wrócić myślami do tej pięknej chwili. Jego pełne malinowe usta. Tak cudownie pasujące do moich. Ten cudowny smak mięty połączony z czymś jeszcze. Czymś co dawało mu takiego uroku. Jeździłam palcem po dolnej wardze. Spojrzałam na zegarek była 10. Musiałam się zacząć szykować. To dzisiaj miałam ostatecznie pożegnać mojego przyjaciela. Dzisiaj miał być pogrzeb Elyara. Wstałam z łóżka. przejrzałam się w lustrze. Wyglądam okropnie. Zaczerwienione i zapuchnięte oczy. Z chwilą gdy próbowałam poskromić swoje włosy ktoś zaczął dobijać się do drzwi. Teraz pytanie czy chcę temu komuś otwierać. Po 5 minutach doszłam do wniosku że owa osoba nie da za wygraną. Zeszłam powoli na dół. Mam nadzieję że nie przestraszę niezapowiedzianego gościa swoim wyglądem. Ociągając się podeszłam do drzwi i niechętnie je otworzyłam. Od razu pożałowałam że to zrobiłam. Może nie tyle co samego czynu tylko że zrobiłam to z takim wyglądem. Bo ot przede mną stał w całej okazałości szanowny pan Niall Horan. Jego uśmiech od razu zszedł z jego twarzy. Zastąpiło je smutek i ból? Nic nie mówiąc podbiegł do mnie i z całej siły przytulił.

-Lucy…-nic więcej nie powiedział. Pewnie zrozumiał. Wtuliłam się w niego jeszcze bardziej. Tak się cieszę że tu był. Ale zaraz on powinien być w szpitalu. Co on tu robi?

-Niall. Co ty tu robisz.?- zapytałam.

-Nie mogłem cię zostawić. Obiecałem że ci pomogę. Będę cię wspierać kochanie.- czy on właśnie nazwał mnie kochaniem? Nie zdążyłam nic powiedzieć bo złożył na moich ustach namiętny ale uroczy pocałunek. Oddałam go jednak wiedziałam że tak nie wolno. Oderwałam się od niego. Popatrzył na mnie zdziwiony.

-Niall tak nie można. Ty masz dziewczynę. Nie możemy. Sam wiesz..- na jego twarzy było widać ból i odrzucenie. Nic nie odpowiedział.- jesteśmy przyjaciółmi?- zapytałam z nadzieją w głosie.

-Tak jesteśmy przyjaciółmi.- powiedział z wymuszonym uśmiechem. Podrapał się po karku.- musisz się chyba naszykować. W dresach raczej na pogrzeb nie pójdziesz.- wtedy dopiero zauważyłam że ubrany był w piękny czarny garnitur. Uśmiechnęłam się do niego. Wzięłam go za rękę, a ten wessał powietrze. Udałam że tego nie widzę. Zaprowadziłam go do swojego pokoju. Cholera, nie posprzątałam tu. Po łóżku walała się sterta chusteczek a po podłodze moje i Elyara rzeczy. Niall zmarszczył brwi gdy zobaczył jego rzeczy. Odwrócił od nich wzrok. Był zazdrosny? Ale o co? O mnie? Przecież on ma taką piękną dziewczynę. Wzruszyłam tylko ramionami i zaczęłam się szykować. Po 20 minutach byłam gotowa do wyjścia. Ubrana w to
z delikatnym makijażem zmierzałam z Niallem do wyjścia. Gdy wyszliśmy pod dom zajechał srebrny bus. Ze zdziwieniem na niego popatrzyłam. Drzwi się otworzyły i wyszli z niej Harry, Liam, Zayn, Louis, Perrie i Sophia. Wszyscy ubrani na czarno. Podeszli do nas. Byłam wzruszona tą sytuacją. Zaraz po nich pojawiła się Natalia i David. Wszyscy po kolei mnie uściskali i razem wsiedliśmy do auta. Drogę do kościoła pokonaliśmy w ciszy. Gdy wysiadłam z pojazdu i weszłam do budynku coś ścisnęło mnie w żołądku. Wiedziałam co to jest. Tylko gdy na samym końcu mojej drogi zauważyłam drewnianą trumnę. Znów poczułam łzy na policzkach. Jednak szybko je ktoś starł. Tą osobą był Niall. Uśmiechnął się do mnie czule i razem poszliśmy zająć nasze miejsca. Ceremonia trwała dość krótko. Płakałam na tym jak rodzina wygłaszała mowę o swoim zmarłym: synu, bracie, bratanku. Po ceremonii wszyscy udaliśmy się za kaplicę na cmentarz na którym miał zostać pochowany. Z chwilą gdy wkładali jego trumnę do dziury gdzie miał zostać zakopany po prostu nie wytrzymałam i uciekłam. Nie mogłam być tego świadkiem, nie mogłam patrzeć na to jak oni go zakopują. Przystanęłam pod drzewem nieopodal kościoła i zaczęłam płakać. Po dłuższej chwili poczułam jak ktoś obejmuje mnie od tyłu i kładzie swoją głowę na moim ramieniu.

-Wszystko będzie dobrze-szeptał Niall.- dasz radę.

-Dziękuję. Gdyby nie wy… nie wiem, jak bym sobie bez was poradziła. Cieszę się, że jesteście ze mną. że was mam. Że mam ciebie. – na te słowa się spiął.- obiecaj mi że mnie tak nie zostawisz. Nie znikniesz z dnia na dzień.- niemal go błagałam.

-Lucy ja…- odwróciłam się do niego przodem. Na jego twarzy widać było zakłopotanie.

-O co chodzi?.-zapytałam przerażona.

-Ja. Ja dzisiaj muszę wracać do domu… do Londynu.- o Boże tylko nie to. On też miał mnie zostawić. Tego nie przeżyję.

-J-j-j. Jak to. Zostawisz mnie. Ja sama nie dam rady. W jego oczach jak i w moich zalśniły łzy.

-Więc wyjedz ze mną.-poprosił.

-co?- zapytałam zszokowana jego prośbą.
-Wyjedz ze mną, będę mógł się tobą opiekować. Będziesz mnie miała.- czułam że pod tym wyznaniem, kryje się coś głębszego.- wyjedź ze mną do Londynu… błagam.













**************
hej hej .
no i jak wam się podoba?
trochę się zadziało :) niespodziewany zwrot akcji.
kolejny za 15 komentarzy
KOCHAM WAS
Hazzowa :*****

17 komentarzy:

  1. Awwww :*
    Niech Lucy wyjedzie z Niallem do Londynu. Bałagam :)
    Z niecierpliwością czekam na następny rozdział ♥

    OdpowiedzUsuń
  2. To było słodkie, kiedy Niall zabrał Lucy do siebie ♥ weny życze i czekam na następny

    OdpowiedzUsuń
  3. Aaaaaaaaaaa.... o jezuśku.... to było.. takie..... nawet nie wiem jak to opisać...naprawde..*.*
    Odczuwam emocje te same co Lucy.. serio.. przeżywam to razem z nią...XD
    Z każdym opowiadaniem zakochuje sie w nim coraz bardziej...
    KOCHAM..♥

    OdpowiedzUsuń
  4. Super. Kocham. Amazing. <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 Muszą być razem. <3 <3 <3 Niech jada razem do LDN. Błagam. <3 <3 <3 <3

    OdpowiedzUsuń
  5. OMG!! Nadal się nie mogę pogodzić z tym, że Elyara nie ma już :'( No ale cóż.. :(

    OdpowiedzUsuń
  6. Ejj co tak mało komentarzy? :((

    OdpowiedzUsuń
  7. Świetne, czekam na nn ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Czekam na nastepny ;)

    OdpowiedzUsuń