poniedziałek, 27 października 2014

ROZDZIAŁ 18

Hej moje słoneczka. Ten rozdział chciałabym zadedykować ważnej dla mnie osobie. Olu słoneczko to specjalnie pisałam dla ciebie. Wiem że kochasz rozdziały +18 mój zboczuszku. wiem że nie o takie właśnie ci chodziło ale ważne że jest. jestem taka szczęśliwa że ciebie mam. nie masz pojęcia jak się cieszę że ciebie poznałam. A teraz apel do wszystkich. Jeśli uważacie że to co piszę wam się podoba i cieszycie się że założyłam bloga musicie wiedzieć jedno. To tylko i wyłącznie zasługa Oli. To ona mnie jakoś natchnęła do jego założenia. jestem ci za to wszystko ogromnie wdzięczna. Nawet nie da się tego opisać słowami. KOCHAM CIĘ


Uwaga!rozdział zawiera sceny przeznaczone dla osób dorosłych jeśli nie jesteś pełnoletni czytasz na własne ryzyko :)


Oczami Nialla.

Patrzyła na mnie szczerze zdziwiona. Jej zakłopotanie było wyczuwalne na kilometr. Ująłem jej twarz w dłonie i nie zważając na to że zakazała mi tego robić znów ją pocałowałem. Ku mojej radości oddała mój pocałunek z takim samym zapałem jak ja. Wczuła się w niego tak bardzo że nie potrafiłem ustać na nogach. Kolana mi zmiękły. Całowała tak cudownie. Oderwałem się od niej. Starłem łzy które jeszcze pozostały na jej cudownej twarzy. Miała opuchnięte usta i zaróżowiałe policzki. Wyglądała cudownie i tylko ja chciałem ją taką oglądać. Byłem samolubnym dupkiem bo chciałem jej gdy miałem Barbarę. To było nie fair w stosunku do obu dziewczyn. Jednak co miałem zrobić. Zerwać z Barbarą? To niedorzeczne. Jesteśmy już ze sobą kupę czasu. Mam ją zostawić bo zauroczyłem się inną? Ale Lucy była dość specyficzna. Chciałem cały czas ją przytulać całować lub tylko na nią patrzeć. Wtuliłem się w jej ciało i zaciągnąłem się jej zapachem. W głowie miałem mętlik. Serce mówiło jedno rozum drugie. Czego mam słuchać? Sam już nie wiem. Już nic nie wiem. Zaszlochałem cicho w jej ramię. Dziewczyna szybko zaczęła mnie pocieszać. Nie wiedziała czemu płaczę. Lepiej żeby się nie dowiedziała. Gładziła mnie po plecach a mi momentalnie stało się lepiej.

-Niall.- zaczęła.- dlaczego chcesz żebym z tobą wyjechała.

-Za bardzo mi na tobie zależy żeby teraz cię zostawić.- wyszeptałem w zagłębienie jej szyi.- nie rozumiesz tego.?- zapytałem.

-Nie Niall. Nie rozumiem. Jak możesz tak mówić. Ty masz dziewczynę.- zaczęła tłumaczyć. Miała rację. Mała 100 procentową rację. Jestem dupkiem. Musze coś z tym zrobić. Tylko co? Nie miałem pojęcia jak to rozegrać. Czy jeszcze czułem coś do Barbary? Czy to był po prostu zwykły sentyment. Może po prostu przywykłem do tego że z nią jestem i nie mogłem dopuścić do tego żebyśmy się rozstali. A co jeśli tak naprawdę czuję coś do Lucy. Jest piękna inteligentna zabawna. Mamy ze sobą wiele wspólnego. A co najważniejsze jest sobą i nie lubi mnie za to co mam lecz za to jaki jestem. To chyba najważniejsze. Prawda?

-Wybacz mi. Ja- ja już się w tym wszystkim gubię. Chcę żebyś zawsze była przy mnie bo czuję się szczęśliwy. Nie wiem co mam o tym wszystkim myśleć. To dla mnie za wiele. Ale wiem jedno. Nie mogę pozwolić na to żebym cię stracił. Rozumiesz?- zapytałem na co dziewczyna pokiwała jedynie głową.- więc wyjedziesz?- mój głos był niemal błagalny.

-Niall. Nie wiem. To nie jest takie łatwe. Gdzie ja będę mieszkać. Z czego będę żyć. nie znam tam nikogo.

-Znasz mnie, chłopaków i dziewczyny. Poza tym możesz mieszkać u któregoś z nas. Najlepiej u mnie.- mrugnąłem do niej.- zaczniesz pracować w szpitalu. Tak jak tutaj. W Londynie też są szpitale. Wiesz.- zaśmiałem się na co oberwałem z łokcia w bok. Zaśmiałem się jeszcze bardzie. Tym razem Lucy nie wytrzymała i również zaczęła się śmiać.

-Dobrze pojadę z tobą. Chociaż to szalony pomysł.- powiedziała a mnie po prostu rozniosło szczęście. Wziąłem ją na ręce i zacząłem ją obracać wokół własnej osi. Dziewczyna owinęła ręce wokół mojej szyi i wtuliła się we mnie. Czułem że mam wszystko. No właśnie czy aby na pewno?.




Oczami Lucy.


To było szalone. Wręcz nieprawdopodobne. Co ja sobie myślałam. Rzucę wszystko i polecę z najsławniejszym zespołem na świecie do innego państwa. Czy ja upadłam na głowę? Najwyraźniej bo bardzo podobał mi się ten pomysł. Mogę rozwijać swoje możliwości w wielkim Londynie. Uradowana dałam całusa Niallowi w zaróżowiały z emocji policzek i pobiegłam do domu. Musiałam powiedzieć o wszystkim mamie, spakować się i pojechać do szpitala ze smutnymi wieściami. W sumie sama nie wiem czy potrafiłabym tam wrócić. Pewnie nie dałabym rady przechadzać się spokojnie po korytarzach tego miejsca. Za dużo wspomnień. Wbiegłam szybko do domu zrzucając buty i biegnąc na górę.

-Lucy?- czyli mama jest już w domu.- zejdź na chwilę kochanie. Chcę z tobą porozmawiać.- mówiła mama z kuchni. Posłuszni zeszłam na dół i weszłam do pomieszczenia.

-O co chodzi mamo.-zapytałam.

-Chciałam ci powiedzieć że mimo tego wszystkiego będzie dobrze. Nie możesz się poddawać. On by tego nie chciał. Musisz być silna dla niego. Wiesz że on zawsze z tobą będzie.- mówiła delikatnie. Jednak to mnie rozczuliło. Rzuciłam się jej w ramiona i zaczęłam szlochać.

-Wiem mamo. To dopiero 5 dni. Tak za nim tęsknię.- szlochałam w jej ramię.

-Może pomyślimy o jakiejś terapii?- zapytała mama. Zaraz co. Ona chce mnie wysłać do psychologa. Po co. Przecież nic mi nie jest.

-Po co? Nie jestem walnięta.- zaczęłam unosić głos.

-Ja to wiem ale ostatnio wiele przeżyłaś. Boję się żebyś nie zamknęła się w sobie. Żebyś nie popadła w depresję.- mówiła spokojnie i opanowanie.

-Nie popadnę. W sumie chcę z tobą porozmawiać.-zaczęłam powoli.

-Słucham kochanie.- oderwała się ode mnie. Usiadłam obok niej.

-Bo chodzi o to.- wzięłam głęboki oddech.- chcę wyjechać. Do Londynu.- powiedziałam spokojnie a mamę aż zatkało. Nie wiedziała co powiedzieć. Po jakiś pięciu minutach bicia się ze swoimi myślami uśmiechnęła się do mnie.

-Myślę że to dobry pomysł. Przyda ci się zmiana otoczenia. Zaczęcia od nowa.- mówiła z uśmiechem. Rzuciłam się jej szczęśliwa na szyję.

-Dziękuję. Dzisiaj wyjeżdżamy lecę się pakować.- pocałowałam ją w policzek i pobiegłam do pokoju spakować swoje graty.



Oczami Nialla.


Londyn. Wreszcie w domu. Co za zrządzenie losu. Właśnie wróciłem z Irlandii. Tam jest mój dom. Jednak bardziej jak w domu czuję się w Anglii. Całą drogę rozmawiałem z Lucy. Jestem taki szczęśliwy że zgodziła się z nami jechać. Nawet nie mogę opisać mojego szczęścia. Jechaliśmy właśnie autem do naszej rezydencji. Siedziała obok mnie. Mogłem napajać się jej pięknym zapachem. Jezu jaka ona jest doskonała. Zanim się zorientowałem byłem już mega podjadany. Jak ta kobieta na mnie działa. Położyłem bluzę na swoim kroczu aby nikt nie zauważył odznaczającej się erekcji. Niestety zostałem przyłapany. Harry zaczął się śmiać i rzucać jakieś śmieszne docinki. Cholera. Spuściłem wzrok z purpurowymi Polikami. Kopnąłem go w nogę. Posłałem mu błagalne spojrzenie. Chyba zrozumiał bo się zamknął. Dzięki bogu. Jednak obrał inną taktykę. Lucy siedziała między nami. Przysunął ją bliżej siebie obejmując ją ramieniem. Co on kurwa odpierdala!!. Zagotowało się we mnie. Zaczął jej coś szeptać do ucha na co pięknie zachichotała. Oparła głowę o jego ramie. To ja powinienem być na jego miejscu do cholery. Chciałem mu strzelić. Niech zabiera od niej te łapy. Nie może jej dotykać. Zanim się obejrzałem wjeżdżaliśmy już na teren naszego domu. Jako pierwszy wysiadłem z auta. Wziąłem swoje bagaże. Wtedy usłyszałem Harrego.

-Daj mi te walizki księżniczko. Nie powinnaś dźwigać.- odwróciłem się. Hazza zabierał walizki Lucy za co ona podziękowała mu soczystym buziakiem w Polik. Kurwa ona nie wie jak ja cierpię. Widocznie Harry dobrze się bawi. Cholera on wie jak ona mnie pociąga. Wściekły do granic możliwości wszedłem do domu. Z prędkością światła pokonałem odległość dzielącą mnie od wejścia do mojego pokoju. Rzuciłem walizkę na łóżko. Westchnąłem uspokajając się. Usłyszałem jej głos obok mojego pokoju. Wyszedłem i aż skakałem z radości. Jej pokój był naprzeciwko mojego. Postanowiłem działać. Wróciłem do pokoju. Przebrałem się w czyste ciuchy i popsikałem najlepszymi perfumami jakie mam. Usłyszałem wołanie Zayna z dołu. Wołał nas wszystkich. Czyli coś się stało. Wyszedłem z pokoju. W tym samym momencie z pokoju wyszła Lucy. Była taka śliczna. Miała jeszcze mokre włosy. Czyli się kąpała. Zacząłem ją sobie wyobrażać nagą pod prysznicem ociekającą wodą. Kurwa chłopie o czym ty myślisz!. Krzyczałem na siebie w myślach. Zeszliśmy na dół. Byli już tam wszyscy. Usiadłem na podłodze bo nie było już miejsca. Ciekaw byłem czy Lucy usiądzie obok mnie. Bardzo tego chciałem. Widziałem że kieruje się do mnie jednak w ostatniej chwili Harry ją pociągną i roześmiana upadła na jego kolana. Posłałem mu mordercze spojrzenie. Ten jedynie się do mnie słodko uśmiechnął i położył dłonie na talii Lucy. Jej to najwyraźniej nie przeszkadzało. Oparł głowę na jej ramieniu. Kurwa no. Co to ma być.

-Cieszę się że jesteście już wszyscy.- moje rozmyślania przerwał Zayn.- razem z Perrie chcemy wam coś powiedzieć.- uśmiechnął się do blondynki i wymienili się znaczącymi spojrzeniami. Pewnie zastanawiali się kto ma przekazać nam tą ważną wiadomość. W sumie to byłem ciekaw o co chodzi. Wziąłem paczkę żelek która obok mnie leżała i zacząłem jeść.- nie będziemy przedłużać. Pezz jest w ciąży.- kurde aż się zakrztusiłem. Niemożliwe. W naszej pojebanej rodzinie będzie dziecko. Wszyscy się na nich rzucili z gratulacjami. Dziewczyny zaczęły piszczeć i płakać ze szczęścia. Zaśmiałem się. Pogratulowałem im. Posiedzieliśmy jeszcze jakiś czas w salonie. Lucy nagle wstała.

-Wiecie co nie przeszkadzajcie sobie idę się rozpakować.- uśmiechnęła się do wszystkich i wyszła. Napotkałem wzrok Harrego który mówił „jeśli ty tam zaraz nie pójdziesz, ja to zrobię” poderwałem się jak głupi i pobiegłem na górę. Usłyszałem głupie zaczepki ze strony chłopaków i karcące ich dziewczyny. Dziękowałem im w duchu. Przeskakiwałem po 2 stopnie. Stanąłem przed jej drzwiami. Opanowałem bicie serca i zapukałem. Teraz nie ma odwrotu. Po chwili dziewczyna mi otworzyła. Uśmiechnęła się do mnie i bez słowa wpuściła do pokoju. Zamknęła za nami drzwi. Poczułem się nieco niezręcznie.

-Pomyślałem że może przyda ci się pomoc.- zarumieniłem się.

-Z chęcią.- podeszła do mnie i mnie przytuliła. Od razu zamknąłem ją w szczelnym uścisku.- dziękuję.-wyszeptała.

-Za co?- zdziwiłem się.

-Za wszystko. Za to że mogę u was mieszać.-pocałowała mnie w policzek. Zarumieniony zacząłem rozpakowywać jej rzeczy. Nagle natknąłem się na jakieś męskie rzeczy. Od razu wiedziałem do kogo należą. Zakuło mnie coś w sercu. Co ze mną nie tak. Byłem zazdrosny o chłopaka który nie żyje. Jestem jakiś psychicznie chory. Po 2 godzinach skończyliśmy. Usiedliśmy na jej łóżku. Spojrzałem na nią.

-Czy ty i Harry jesteście razem.- zapytałem. Musiałem to wiedzieć. Popatrzyła na mnie zdziwiona a po chwili wybuchła śmiechem.

-Oczywiście że nie. – odpowiedziała gdy już się uspokoiła. Odetchnąłem z ulgą. Popatrzyłem na nią. Jest taka piękna. Nachyliłem się nad nią i wpiłem się w jej usta.
Zacząłem ją pożerać. Byłem wygłodniały jej ust. Wziąłem ją na kolana. Moje ręce znalazły się pod jej bluzką dotykając tej aksamitnej skóry. Byłem jak w amoku. Była moim osobistym narkotykiem. Jednak szybko się ode mnie oderwała. Odeszła kilka kroków. Co ja najlepszego zrobiłem. teraz to już nie mam u niej szans.

-Niall my nie możemy. Nie rozumiesz. Może ty tak potrafisz. Ale ja nie. Ty masz dziewczynę. I nawet ni zmienia to faktu że jej nie cierpię i uważam że nie zasługuje na tak fajnego chłopaka jakim jesteś to nie zrobię jej tego nie rozumiesz.- zaczęła mówić. Miała rację.

-A jeśli się z nią rozstanę. Jeśli już z nią nie będę. Mam u ciebie jakieś szanse.- z chwilą gdy czekałem na odpowiedz usłyszałem tak dobrze znany mi głos. Barbara. Ta to ma wyczucie.

-Chyba powinieneś już iść.- sztucznie się do mnie uśmiechnęła. Musiałem poznać jej odpowiedź.

-Porozmawiamy później.- otworzyła mi drzwi. Niechętnie wyszedłem. Teraz musiałem się zmierzyć ze swoją dziewczyną. Nie zdążyłem dojść do końca korytarza gdy pojawiła się Barbara. Od razu się na mnie rzuciła intensywnie całując. To było dziwne. Jej usta tak bardzo różniły się od ust Lucy. Nie podobało mi się tak jak całowałem Lucy. Było inaczej. Gorzej. To był na pewno wymuszony pocałunek. Odnalazłem swój pokój. Nie chciałem żeby nas obserwowali. Zamknąłem drzwi.

-Musimy porozmawiać -zacząłem.

-Tak się za tobą stęskniłam.- oderwała się od moich ust i padła przede mną na kolana. Zaczęła macać mnie po moim kroczu. Zamknąłem oczy odchylając głowę. Jęknąłem. Poczułem jak rozpina moje spodnie. Ściągnęła je zwinnym ruchem wraz z bokserkami. Moja prężąca erekcja została uwolniona a ja poczułem swego rodzaju ulgę. Nie miałem już miejsca w spodniach. Zaczęła wsuwać go do swojej buzi. Czując siebie w jej ustach jęknąłem podniecony. Tak dawno tego nie robiłem, a fakt że Lucy tak mnie podniecała wyprowadzał mnie z równowagi. Zaraz czy ja właśnie myślę o innej dziewczynie gdy MOJA dziewczyna robi mi loda. To było dziwne. Z każdą chwilą gdy poruszała głową czułem że jestem bliższy. Pociągnąłem ją za ramiona i rzuciłem na łóżko. Zaśmiała się szczęśliwa oblizując usta. Zdarłem z niej obcisłą sukienkę. Ściągnąłem z niej bieliznę. Przejechałem dłońmi po jej udach zatrzymując się na jej kobiecości. Wbiłem w nią dwa palce. Wiedziałem że przy niej nie muszę się hamować. Lubiła ostro i przez to jeszcze bardziej się podniecałem. Drugą ręką ugniatałem jej pierś. Szczypałem ją i ściskałem. Czułem że jest jej dobrze. Zaprzestałem ruchów i sięgnąłem do szuflady gdzie miałem paczkę prezerwatyw. Włożyłem ją na swoją pokaźną długość i bez zbędnych ceregieli wtargnąłem w nią całą mocą.
Zacząłem się szybko poruszać. Wiedziałem że jej się to podoba. Była blisko zresztą ja również. To dziwne ale przez cały nasz stosunek nawet nie spojrzałem jej w oczy. Nawet jej nie pocałowałem. Wtedy pomyślałem o Lucy. Jakby to było gdyby to teraz ona tu leżała. Wolałaby żebym był delikatny? O czym ja myślę podczas seksu z moją dziewczyną. Powinienem się wstydzić. Jednak czuję jakbym zdradzał Lucy. Jakbym wbił jej nóż w plecy. Jeszcze kilka minut temu chciałem dla niej zerwać z Barbarą a teraz ją pieprzę w moim pokoju. Dokładnie na przeciwko pokoju Lucy. Słyszałem nasze głośne jęki. Jednak po chwili usłyszałem coś jeszcze. Dźwięk otwierających się drzwi. Tylko nie to. Kurwa jaki debil tym razem nam przerwie. Znowu Lou? Jednak usłyszałem stłumiony pisk. Na pewno należał do dziewczyny. Zamarłem. Przestałem się poruszać. bałem się odwrócić. Bałem się zobaczyć najgorszy widok. Jednak się odwróciłem. Najgorszy scenariusz się właśnie ziścił. To była ona. Stała tam zszokowana tym widokiem. Jej oczy rozdzierał smutek i żal. miała zasłonięte usta dłonią aby zagłuszyć szloch. Z jej oczu płynęły łzy. To był najgorszy widok jaki w życiu widziałem. Zapłakanej i zranionej Lucy.



*******************
No witam witam kwiatuszki moje. 
Jak wrażenia po rozdziale?
mam nadzieję że mnie nie zabijecie :*
ale ostatnio nic się nie działo i chciałam żeby było więcej akcji 
kolejny rozdział 15 komentarzy 
KOCHAM WAS 
Hazzowa :*****

15 komentarzy:

  1. Jej. dziękuję za tą wspaniałą dedykację. Będę się tym jarała do końca tygodnia jeśli nie dłużej. :D <3 <3 Ja również ci dziękuję za częstą pomoc przy opowiadaniach. Kc <3 <3 ;*** Rozdział genialny. Wygrałaś tym wszystko. Nawet pominę fakt, że Niall pieprzył się z Baśką. :D Nie mogę sie doczekać dalszego rozwoju sytuacji. Pisz szybciutko następny rozdział. ;*** <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Dobra, wygrałaś, chociaż nie spodobało mi się za bardzo, że to była ta suka.

    OdpowiedzUsuń
  3. Wolałabym, żeby to była Lucusia a nie Barbara

    OdpowiedzUsuń
  4. Cud, miód i orzeszki

    OdpowiedzUsuń
  5. Szkoda że tam nie była Lucy tylko Barbara :(
    Dlaczego ona musiała to zobaczyć? :I
    Z niecierpliwością czekam na następny rozdział ♥

    OdpowiedzUsuń
  6. Niall.. Spieprzyłeś sprawę :O No ale cóż.. Czekam nn :**

    OdpowiedzUsuń
  7. Niall... ty głupku

    OdpowiedzUsuń
  8. Świetny rozdział! Chociaż wiesz co sądzę o Baśce!! Nienawidzę tej żmiji!! Ale czekam na ukochane Zerrie <3
    Milaa xx

    OdpowiedzUsuń
  9. Fajny, czekam na nn

    OdpowiedzUsuń
  10. Wow, brak słów..
    Jestem ciekawa co się wydarzy dalej

    OdpowiedzUsuń
  11. Strasznie im teraz współczuje...
    Niall, Ty debilu, skoro podoba ci się Lu to po co Ci Barbara?
    Lucy, tak strasznie mi cie szkoda...

    OdpowiedzUsuń