poniedziałek, 1 grudnia 2014

ROZDZIAŁ 23


Oczami Zayna.

Zastanawiałeś się kiedyś czym dla ciebie jest miłość? Dla mnie jest to dzielenie się silnym uczuciem. Bezgraniczne zaufanie i dzielenie najszczęśliwszych chwil z ukochaną osobą. No właśnie najszczęśliwsze chwile. Cofnijmy się kilka lat wstecz aby dowiedzieć się o moich najszczęśliwszych chwilach. Czy to właśnie z Perrie byłem w pełni szczęśliwy?

Miałem 14 lat. Bawiłem się z przyjaciółmi na podwórku. Wtedy życie było takie proste. Miałem masę przyjaciół. Laski się za mną uganiały bo już wtedy byłem niezłym ciachem. Kolega strasznie mnie wtedy sfaulował. Do dzisiaj mam bliznę na nodze po zszywaniu. Gdy tak leżałem zwijając się z bólu ujrzałem najpiękniejszą istotę na ziemi. Wprowadzała się właśnie do nowego domu na moim osiedlu i o ironio akurat ta przeciwko mojego. Zakochałem się tak mocno jak 14 latek może zakochać się w dziewczynie. Wiedziałem jedno musiałem ją poznać. Blondynka rozglądała się po okolicy i wtedy nasze spojrzenia się skrzyżowały. Od razu cały ból odszedł w niepamięć. Widziałem tylko ją. Tak słodko się do mnie uśmiechnęła. Pomachała i zniknęła w domu.
Jeszcze tego samego dnia gdy tylko zszyli mi na pogotowiu nogę poszedłem z rodziną przywitać nowych gości. Mama upiekła szarlotkę. długo się szykowałem. Chciałem jak najlepiej przed nią wypaść. Wylałem na siebie chyba litr perfum. W końcu udało mi się wyszykować i całą rodziną poszliśmy przywitać nowych sąsiadów. Byłem w siódmym niebie gdy drzwi otworzył mój blonodwłosy aniołek. Była taka urocza. Zaprosiła nas do środka. Znów tak pięknie się do mnie uśmiechnęła. Chciałem zagadać jednak nic nie mogło mi przejść przez gardło. Nigdy się tak nie stresowałem przy dziewczynie. Jak to możliwe że jedna osoba wywróciła moje życie o sto osiemdziesiąt stopni. Państwo Edwardy to cudowni ludzie. Od razu ich pokochałem. Tacy rodzinni. Cała rodzina idealna. Zasiedliśmy do stołu. Wszyscy zajęli się rozmową a ja tylko siedziałem i patrzyłem się na Perrie bo tak miała na imię. Imię tak samo piękne jak ona sama. Siedziała na wyciągnięcie ręki.

-Jak twoja noga.?-Zapytała przyglądając się mojej osobie. Nie sądziłem że ona pierwsza się do mnie odezwie. Jej spojrzenie dosłownie roztapiało moje serce.

-Nie obyło się bez szycia.-Uśmiechnąłem się do niej najlepiej jak tylko potrafiłem. Musiałem coś zrobić z rękoma. Tak się stresowałem że musiałem jakoś zająć drżące ręce. Niewiele myśląc chwyciłem szklankę z sokiem tym samym przewracając szklankę dziewczyny. Cała jej zawartość wylądowała na jej ciuchach. Moje poliki aż mnie paliły. Były takie czerwone. Przy stole panowała grobowa cisza by po chwili która trwała wieki wszyscy się roześmiali łącznie z dziewczyną. Chciałem uciec. Zakopać się pod swoją kołdrą w łóżku i nigdy z pod niej nie wyjść. Szybko zerwałem się z miejsca. Szepnąłem krótkie przepraszam i pospiesznie wybiegłem z domu. Przebiegłem przez ulicę i znalazłem się na swojej posesji. Jeszcze ostatnie spojrzenie na jej dom. Ze zdumieniem odkryłem że Perrie wybiegła za  mną. Podeszła do mnie. Zaczęliśmy rozmowę. Była taka cudowna. Inna dziewczyna zabiłaby mnie za zniszczenie jej ciuchów. Jednak ona była inna i przez to była niezwykła....

Od tamtego dnia byliśmy najlepszymi przyjaciółmi. To na niej zawsze mogłem polegać. to ona zawsze mi pomagała. Mimo że była moją najlepszą przyjaciółką skrycie się w niej kochałem. Z każdym dniem coraz mocniej. Od chwili gdy pierwszy raz ją zobaczyłem. Była moim aniołem moją definicją ideału. Czemu ja nie moglem być dla niej odpowiedni? Zawsze bolało mnie gdy umawiała się z jakimś chłopakiem na randkę. Żaden chłopak nie potrafił jej w pełni uszczęśliwić. Żaden nie był w stanie jej tak mocno kochać jak kochałem ją ja. Gdy miałem 17 lat postanowiłem spróbować swoich sił w XF. Oczywiście Pezz była ze mną. Wspierała mnie i wiernie kibicowała. Zawsze mówiła że dam radę i będę wielką gwiazdą. Tuż przed moim występem coś we mnie pękło. Popatrzyłem na blondynkę i niewiele myśląc pocałowałem ją. Zdziwiłem się gdy oddała mój pocałunek.

-Czekałam kiedy wreszcie to zrobisz.- powiedziała uśmiechając się do mnie.

-To znaczy że...-powiedziałem.

-Tak kocham cię od dawna i widziałam że ty patrzysz na mnie tak samo. Zastanawiałam się jak długo będę musiała czekać.

-Kocham cię Perrie. Od kiedy tylko cię spostrzegłem. Kocham cię każdego dnia mocniej. Do końca moich dni.
Mimo że nie przeszedłem dalej sam tylko utworzono ze mnie i jeszcze czterech chłopaków zespół cieszyłem się. Byłem szczęśliwy bo zyskałem nowych przyjaciół i dziewczynę. Bałem się jedynie tego że to wszystko może nas rozdzielić. Moje obawy były jednak bezpodstawne. To wszystko nas jeszcze bardziej do siebie zbliżyło a ja już wtedy wiedziałem że jesteśmy sobie przeznaczeni.
 Nie wygraliśmy. Zajęliśmy trzecie miejsce. Strasznie wtedy płakaliśmy jednak ona z nami była na dobre i na złe. Pocieszała i mnie i moich przyjaciół. Mówiła że będzie dobrze. I było. Podpisaliśmy kontrakt i teraz jesteśmy gwiazdami. Myślę że gdyby nie ona załamałbym się zaraz po wyborach uczestników do programu...

Byliśmy już ze sobą ponad dwóch lat. Perrie przeprowadziła się do Londynu żeby być bliżej mnie. To było wielkie poświęcenie z jej strony. Przeprowadzić się do tak wielkiego miasta. Takiej Metropili jaką jest Londyn. Podziwiałem ją za to bo była silna. Gdyby nie ona na pewno nie miałbym takiego życia. Nie poznałbym chłopaków i nadal śpiew byłby dla mnie niespełnionym marzeniem. Nigdy się nie kłóciliśmy, Nasz związek nie potrzebował przerw. Było idealnie. Ale bałem się że jest zbyt idealnie. Że zbyt dużo spotkało mnie szczęścia. Chłopcy również pokochali Pezz tak jak ona ich co bardzo mnie cieszyło że najważniejsze osoby w moim życiu z chęcią spędzają ze sobą czas. Moja rodzina również ją pokochała no bo jak można jej nie kochać, Cieszyłem się że jej rodzina mnie zaakceptowała bo na pewno by było nam ciężko z uwagi na to że Perrie była z nimi bardzo związana. Całe szczęście nie sprzeciwiali się temu że dziewczyna wyprowadziła się dla mnie do innego miasta. Ostrzegli nas tylko że mamy ze sobą zamieszkać dopiero po ślubie. To był jedyny warunek jaki nam postawili. Oczywiście zgodziłem się. Kupiłem jej dom na tej samej ulicy co nasz żebyśmy mieli do siebie blisko. Dziewczyna wynajęła nawet pokój jakiejś dziewczynie żeby nie mieszkała sama. wszystko było idealnie. Wszystko się układało. Kariera i miłość życia przy boku. Jedyne co było okropne to ciągłe rozstania. Trasy nie obejmowały już tylko Anglii. Ale całą Europę a z czasem cały świat. Stawały się coraz dłuższe. Pozostawały nam tylko rozmowy. Nic więcej. Zasypiając w obcym miejscu myślami byłem z nią. Tylko z nią. Nasz związek przetrwał bo był silny. Nic nas nie było w stanie rozdzielić. To wtedy dotarło do mnie że muszę zrobić kolejny krok na przód. Zaraz po powrocie nie pojechałem prosto do domu. Pojechałem do jej rodziców. Musieli mi pomóc...
Perrie nie wiedziała co sie dzieje. Na tydzień przed premierą naszego filmu zabrałem ją na wycieczkę do Disneylandu. Ubawiliśmy się tam co nie miara. Było świetnie. Zawsze słynąłem z tego że łamałem wszelkie reguły romantyczności i wyrażałem ją po swojemu a nie w jakiś oklepany sposób. Gdy Pezz robiła sobie zdjęcie z myszką Miki uklęknąłem przed nią na jedno kolano wyciągając z kieszeni czerwone pudełeczko. Łzy w jej oczach tylko potwierdziły że niczego się nie spodziewała. Gdy powiedziała TAK byłem najszczęśliwszy na świecie. Wszystkie maskotki Disneya jak i zwiedzający bili nam gromkie brawa wiwatując z radości. Już na premierze filmu nie byliśmy zwykłą parą a to dzięki diamentowemu pierścionkowi lśniącym na jej palcu...

Kolejna historia przewijała się w mojej głowie niczym puszczony film. Moje urodziny. Tego dnia byłem w Ameryce. Ten dzień chciałem spędzić tylko i wyłącznie z moją rodziną i z Perrie. Niestety pech chciał że tego dnia mieliśmy przedostatni koncert. Nikt o tym nie wie nawet chłopcy ale płakałem w swojej garderobie z tęsknoty za blondynką. Gdy wreszcie się ogarnąłem wyszedłem z chłopakami. Do koncertu zostało 5 minut. Jeszcze raz sprawdziłem telefon w nadziei że dostałem chociaż smsa. Nikt dzisiaj się nie odezwał. Ani rodzice ani Pezz. Załamałem się jeszcze bardziej. Czyżby wszyscy zapomnieli o moich urodzinach? Moje serce krwawiło. Wybiegliśmy na scenę. Wszyscy byli szczęśliwi ja musiałem założyć maskę szczęśliwej osoby. Gdy tylko pojawiliśmy się na scenie usłyszałem ogromny ryk. Wiwaty oklaski. Nie wiedziałem co się dzieje. Nagle Harry szturchnął mnie ramieniem i pokazał w kierunku w którym powinienem patrzeć. W pierwszym rzędzie stała cała moja rodzina i rodzina Pezz ale nigdzie nie było mojego aniołka. Usłyszałem że s głośników leci nasza piosenka. To ją również śpiewałem na castingu. Nagle pojawiła się Perrie. Wyglądała tak pięknie. Miała piękną sukienkę do kolan w kolorze krwistej czerwieni. Podeszła do mnie i wzięła za rękę. Zaczęliśmy tańczyć. Było idealnie tylko ja i ona. Takie urodziny mógłbym mieć co roku. Gdy piosenka się skończyła dziewczyna mocno mnie przytuliła.

-Wszystkiego najlepszego kochanie.-szepnęła mi do ucha. Pocałowałem ją namiętnie. Do moich uszu doszło gromkie brawa. Tak się cieszyłem że mam ją przy sobie. Cały stadion zaśpiewał mi Happy Birthday. Aż się wzruszyłem gdy wszystkie światła zgasły a fanki zapaliły latarki. Było cudownie. Ten koncert był moim ulubionym i za każdym razem wracałem wspomnieniami do tego dnia...

Tak samo niedawno gdy byliśmy razem na wakacjach nad jeziorem. Tego dnia gdy dowiedziałem się że moja miłość urodzi mi dziecko. To chyba jednak najlepszy dzień w moim życiu. Tak samo jak dowiedziałem się że będę miał córeczkę. Czy to nie cudowne. Więc to właśnie jest dla mnie miłość i wiem że to ona jest tą jedyną.I nie wiem dlaczego stoję tu i rozmyślam gdy miłość mojego życia stoi przede mną w białej sukni i czeka na moją odpowiedź. Czemu nie mogę nic powiedzieć. Momentalnie powróciłem z moich rozmyślań. Stałem przy Perrie trzymając w dłoni obrączkę. Widziałem jak blada była Pezz. Trzymała się za brzuch i głęboko oddychała. Zauważyłem że osuwa się na ziemię. W kościele nastała grobowa cisza. Każdy czekał na moją odpowiedź a ja jak ten debil stałem i nic nie mówiłem. W ostatniej chwili złapałem ją nim zdążyła upaść. Przyciągnąłem ją do siebie. Dziewczyna patrzyła na mnie smutnymi oczami. Czy myślała że się rozmyśliłem. Rozejrzałem się po wszystkich zebranych. Każdy był poddenerwowany moim milczeniem. Jeszcze raz spojrzałem na moją ukochaną. Uśmiechnąłem się do niej nasuwając na jej palec obrączkę.


-Tak chcę. Kocham cię ponad wszystko i całym sobą. Ta chwila gdy nic nie mówiłem... Wspominałem całe swoje życie i ono nie byłoby nic warte gdyby nie ty.- Nim ksiądz ogłosił nas mężem i żoną pocałowałem ją. To był niezwykły pocałunek bo był pierwszy jako małżeństwo. Cały kościół rozniósł się oklaskami. Pezz wreszcie się uśmiechnęła. Była taka szczęśliwa a ja byłem szczęśliwy razem z nią. Odwróciliśmy się do gości i uśmiechnięci wyszliśmy z kościoła....












**************
Hej miśki. Wybaczcie że dopiero teraz.
 Jak wam się podoba?
Cieszycie się z decyzji Zayna?
Mam nadzieję że tak samo mocno jak ja.
Pod ostatnim rozdziałem zostałam zapytana ile jeszcze rozdziałów i czy będzie II część.
Więc teraz wszystkiego się dowiecie. Jesteśmy może w połowie opowiadania. Zaplanowałam jeszcze mniej więcej 20-25 rozdziałów.
Po maks miesiącu od pojawienia się epilogu zacznie się II część. Jeszcze nie wiem jaki będzie miała tytuł ani czy będzie mieć zwiastun. To będzie kontynuacja tego opowiadania. To jest pewne. II część będzie miała około 30 rozdziałów. oczywiście to tylko hipotetycznie bo nie wiem czy na coś w między czasie nie wymyślę. Może być dłuższy albo krótszy. To się jeszcze okaże. Chciałabym was przeprosić że nie pojawił się wcześniej ten rozdział ale tak jak mówiłam nie było mnie w mieście. Niedługo pojawią się 3 imaginy. Chyba że wcześniej będą komentarze to oczywiście rozdział w pierwszej kolejności. Imaginy są tylko dodatkiem żeby coś się na blogu działo ciekawego
Dzisiaj się trochę rozpisałam.
A i jeszcze jedna ważna rzecz. Jeżeli ktokolwiek chce być informowany o dodanym rozdziale zostawcie w komentarzu link do waszego profilu na fb albo gg. Za każdym razem gdy coś dodam na blogu zostaniecie poinformowani. Dzięki temu nie będziecie musieli codziennie wchodzić na bloga i sprawdzać czy nic nowego się nie pojawiło.
Dobra teraz już na serio koniec
Kolejny rozdział za 20 komentarzy.
KOCHAM WAS
Hazzowa :******


12 komentarzy:

  1. Cudowne <3 Biedna Pezz! Jestem meega szczęśliwa ze jednak powiedział TAK xde a te wspomnienia były takie magiczne i słodkie z niecierpliwością czekam na imaginy i na rozdział ;33 ily <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Boziuu *-* To jest takie aww *.* Myślałam, że już powie NIE ;oo

    OdpowiedzUsuń
  3. Oj Zayn Zayn... Ty i te Twoje rozmyślania :D

    OdpowiedzUsuń
  4. OMG! Nie moge się doczekać nn :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Jejku... taki słodki ten rozdział... oby więcej takich .... kocham Cie słoneczko.. weny życze....:* ♥

    OdpowiedzUsuń
  6. Jaki słodki rozdział. Już się bałam że Zayn powie nie. Ale na szczęście się zgodził <3 <3 <3 Cudeńko. Czekam na nexta. :** <3

    OdpowiedzUsuń
  7. Ej ludzie, co tak mało komentarzy? :o

    OdpowiedzUsuń
  8. Jeeeeeejj, czekam na nn <3

    OdpowiedzUsuń
  9. Super! Czekam na next :-)

    OdpowiedzUsuń