czytasz=komentujesz=motywujesz!
Oczami
Maggie
Obudziłam
się zlana potem. było koło 9. Zwlekłam swoje śpiące jeszcze ciało z ciepłego
łóżka. Wolnym krokiem weszłam do łazienki. Nie spałam zbyt dobrze. Znów miałam
koszmary z Tomem. Czuję że coś się złego stanie. I to niedługo. Dawno się nie
odzywał. Byłam pewna że to cisza przed burzą. Zaspanymi oczami spojrzałam na
swoje odbicie w lustrze. O boże. Powiedziałam na głos. Wyglądam okropnie. Włosy
w nieładzie. Makijaż rozmazany a na poliku ogromna blizna. Przejechałam po niej
palcem. Przypomniał mi się ten wieczór. A raczej noc. Łza spłynęła mi po poliku.
Tom nie odpuści. Wiem że zrobi wszystko żeby mnie dopaść. Może będzie lepiej
jak sama się poddam. Przecież nie mogę się przed nim ciągle chować. Liam mówi
że mnie chce obronić. Ciekawa jestem przed czym. Zastanawiając się nad tym
weszłam pod prysznic. Ciepła woda
spływała po moim napiętym ciele. Jednak z każdą minutą mięśnie się rozluźniały.
Po 20 minutach wyszłam z pod prysznica. Owinęłam się szczelnie ręcznikiem. Wyszłam
z łazienki i aż podskoczyłam. Na łóżku siedział Liam. Popatrzył na mnie a na
jego twarzy zagościło zakłopotanie.
-hej.-powiedział
pocierając ręką o kark.
-hej-odpowiedziałam
chłodno.
-zrobiłem ci
śniadanie.-powiedział niepewnie.
-nie
musiałeś się wysilać.-posłałam mu sztuczny uśmiech. Widziała m że się zaczyna
denerwować. Usiadłam przy biurku. Na tacy leżały tosty. Zrobiło mi się miło. Jednak
nie mogłam zapomnieć tego co mi zrobił. Posłałam mu uśmiech i zaczęłam jeść. Było
pyszne. Wiem że się postarał.
-dziękuję. Było
pyszne.-powiedziałam kończąc jedzenie.
-cieszę się.
zrobię ci herbaty.-powiedział wstając.
-nie.-zaczęłam.-sama
sobie zrobię.-wzięłam tacę. Zapomniałam że
byłam tylko w ręczniku. Przypomniało mi się to gdy weszłam do kuchni i gdy zobaczyłam
pożerający wzrok wszystkich chłopaków. Niall widział
mnie nago. W sumie przecież spaliśmy ze sobą.
-jak tak ma
być codziennie to już się cieszę.-powiedział Harry.
-nie
przejmuj się już więcej tego nie zobaczysz.-zaśmiałam się.
-o
nie.-krzyknął.-nie zrobisz mi tego.-zaśmiałam się. podeszłam do czajnika i
zagotowałam wodę. Naszykowałam swoją herbatę.
-zrób mi
też. Zasmakowała mi.-zaśmiał się Hazz.
-no nie
wiem. Nie wiem. Byłeś grzeczny.-zapytałam maskując rozbawienie.
-pewnie
mamusiu.-powiedział. Zrobiłam nam w kubkach herbatę.
-zanieś je
na dwór ja się przebiorę i zejdę.-powiedziałam.
-załóż
kostium.-krzyknął gdy wbiegałam po schodach. Na górze minęłam się z Liamem. Nie
chcę z nim gadać. Za bardzo mnie zranił.
-nie masz
zamiaru ze mną porozmawiać.-zapytał łapiąc mnie za nadgarstek.
-a mamy o
czym-zapytałam. Złość znów we mnie zagościła
-masz mnie
nie unikać.-powiedział przez zaciśnięte zęby.
-będę robić
co chcę. Trzeba było mnie nie bić. Stałeś się nikim w moich oczach.-powiedziała
-co?-zaszokowało
go to.
-to co
słyszałeś. Nie pozwolę żeby znów ktoś podniósł na mnie rękę.- wyrwałam się z
jego uścisku i poszłam założyć kostium kąpielowy.
Postanowiłam się świetnie
bawić w towarzystwie loczka.Oczami Liama.
Siedziałem u siebie w pokoju. Z okna miałem widok na ogród. Maggie opalała się na leżaku. Boże jakie ona ma piękne ciało. Czemu jestem taki debilem że nie mogę jej do siebie przekonać. Za to Hazza świetnie się z nią dogadywał. Złość weszła na najwyższy szczebel gdy jego dłonie wcierały krem w jej ciało. Śmiali się i wygłupiali. Słyszałem trochę rozmowy przez uchylone okno. Namawiał ją żeby poszli się kąpać. Jednak ona była nieugięta. Nagle chłopak wstał i wziął ją na ręce. Ona oplotła jego szyję rękoma i zaczęła piszczeć. Jednak on nie miał zamiaru jej puścić. Zacisnął ręce na jej talii i wskoczył z nią do wody. nie mogłem na to patrzeć. czemu my tak nie możemy. czemu gdy tylko ją widzę nie mogę zebrać myśli i gdy tylko mnie odtrąca jestem tak zły że nawet ją jestem w stanie uderzyć.Wynurzyli się razem śmiejąc się. dziewczyna go uderzyła udając oburzenie. Byłem zły na Hazze że to on jest teraz z nią a nie ja. Moje rozmyślania o niej przerwał mi dzwonek do drzwi. Zdziwiło mnie to. Kto by do nas miał przyjść w niedzielę o godzinie 13. Dziwne. Schodząc po schodach słyszałem że drzwi otworzył Niall. Od razu poznałem po głosie kto przyszedł. Wybiegłem na dwór. Harry i Maggie nieświadomi dalej się bawili w wodzie. Przestali gdy zobaczyli mnie.
-co
jest.-zapytał Hazz widząc moją zdenerwowaną minę.
-Harry John
tu przyszedł. Schowaj ją. On nie może się dowiedzieć że tu jest.-powiedziałem i
wbiegłem z powrotem do domu. niedobrze. John szarpał się z Niallem. Podbiegłem do
nich. Rozdzieliłem ich od siebie.
-gdzie ona
kurwa jest.-krzyknął.
-o co ci
chodzi.-spytałem starając się zapanować nad nerwami.
-nie udawaj
debila Payne. Gdzie do kurwy nędzy jest ta mała dziwka.-krzyczał. Kątem oka
widziałem jak Harry próbuje niezauważony przejść do naszego schronu.
-chodź.-powiedziałem
do niego i wyprowadziłem go na dwór. Wyszliśmy razem. Mam nadzieję że ich nie
widział. Zamknąłem drzwi.
-powiedz
gdzie ona jest.-powiedział
-nie wiem. I
mnie to nie interesuje.-zacząłem
-wiem że ją
ukrywasz. Powiedz mi gdzie. Zapłacę ci.-mówił coraz szybciej.
-nie chcę
twojej kasy.-powiedziałem. Z chwilą gdy nacisnąłem klamkę drzwi poczułem ostrze
wbijające się w mój brzuch. Poczułem jak krew płynie strumieniem w dół. John
się uśmiechnął i odszedł. Upadłem na ziemię. Obraz zaczął mi się rozmazywać. Ostatnie
co słyszałem to krzyki. Kobiece krzyki. Nie potrafiłem ich jednak
zidentyfikować. Już nic nie rozpoznawałem. Upadłem i straciłem pełną
świadomość. Odpłynąłem.
Oczami Maggie.
-Liam.-krzyczałam
z całych sił. Leżał na ziemi i się nie ruszał z brzucha wystawał nóż. Z rany
uciekało zbyt dużo krwi. Potrząsałam nim aby odzyskał przytomność. Karetka zaraz
powinna być. Reszta stała obok. Nie wiedzieli co mają robić. W każdej chwili
ich szef a zarazem najlepszy przyjaciel mógł umrzeć. Siedziałam na ziemi i
trzymałam na kolanach jego głowę. W jednej chwili cały gniew który w sobie
miałam do niego odpłynął w nieznane. Nie może mnie zostawić. Tyle dla mnie
zrobił. Mimo że czasami nie był dla mnie dobry. Po 5 minutach przyjechała
karetka. Zabrali go. Pozwolili mi jechać razem z nim. Przez całą drogę płakałam
i trzymałam go za rękę. Lekarze starali się zatamować krwawienie. Dojechaliśmy w
ekspresowym tempie do szpitala. Od razu zabrali go na blok operacyjny. Siedziałam
pod ścianą i płakałam.
Po chwili obok mnie znalazła się reszta. Niall wziął
mnie na kolana i mocno przytulił.
Po 4
godzinach wyszedł do nas lekarz. Popatrzyliśmy na niego.
-robiliśmy
wszystko co w naszej mocy. Stracił dużo krwi…
błagam tylko nie to. pomyślałam. zamknęłam oczy. zrobiło mi się słabo. straciłam przytomność zanim czegokolwiek się dowiedziałam.
Oczami Johna(wieczór)
Stałem pod
jej domem. Widziałem jak chodzi po swoim pokoju. Uśmiechnąłem się na jej widok
dawno jej nie widziałem. Podszedłem do drzwi. Zapukałem. Cierpliwie czekałem aż
otworzy. Usłyszałem jak ktoś idzie do drzwi . wiedziałem że to ona. Wiem że
jest teraz sama. Po chwili drzwi się otworzyły. Stanęła w nich jak zawsze
piękna. Miała na sobie krótkie spodenki od piżamy i podkoszulkę na cienkich
ramiączkach. Gdy tylko mnie zobaczyła na jej twarzy zagościł strach i
przerażenie. Uśmiechnąłem się do niej.
-witaj
Danielle. Tęskniłaś.-spytałem.
*************************
hej wiem że krótki i dziwny ale nie miałam na niego pomysłu.
mam nadzieję że mnie za to nie zabijecie.
kolejny za 25 komentarzy.
KOCHAM WAS
Hazzowa:**
OMG *___* Cudowne. Wszystkie twoje opowiadania są genialne. <3 <3 Czekam na więcej < :**
OdpowiedzUsuńO jezu.. piękny...♥ czekam na następny..pozdrawiam :*
OdpowiedzUsuń