niedziela, 27 kwietnia 2014

ROZDZIAŁ 18



czytasz=komentujesz



Oczami Maggie.
Obudziłam się rano. Niall jeszcze spał. Wstałam i poszłam do łazienki. Miałam siniaka pod lewym okiem i cały polik. Nienawidzę go. Wzięłam prysznic. Założyłam to
i wyszłam z pokoju. Poszłam do kuchni w celu zrobienia sobie śniadania. Może mają moją ulubioną herbatę. Było by świetnie. Weszłam do pomieszczenia i zamarłam. Przy stole siedział Liam. Widać że był skacowany. Podniósł na mnie wzrok.
-co ci się stało- zapytał.
Nic nie powiedziałam. Przeszłam nie zwracając uwagi na niego i zaczęłam szperać po szafkach. Szukałam tej pieprzonej herbaty. Po przekopaniu całej kuchni doszłam do wniosku że nikt z nich nie pije English breakfast. Cholera będę musiała iść do sklepu nie wytrzymam bez niej.
-możesz mi kurwa odpowiedzieć co ci się stało.-powiedział uderzając w stół.
-spierdalaj jakbyś nie chlał tyle to byś pamiętał.-zbiłam go z tropu. Trzasnęłam szafką.
-idę do sklepu po herbatę- powiedziałam wychodząc z kuchni.
-nie pozwoliłem ci odejść.-krzyknął.

-bo co. Znów mnie uderzysz.-trzasnęłam drzwiami. Musiałam się przewietrzyć. Ruszyłam w stronę sklepu.




Oczami Liama
Siedziałem w kuchni. Jej ostatnie słowa odbijały się echem w mojej głowie. Nie możliwe żebym ją uderzył. To nie może być prawda. nigdy nie uderzyłem kobiety. Zawsze miałem do nich szacunek. Czy to możliwe żebym nie pamiętał czegoś takiego. A może ona coś ukrywa. Muszę z nią pogadać. Idę za nią.-postanowiłem. Jednak w tym momencie w kuchni pojawił się Harry.
-wczoraj na maxa przegiąłeś. Nigdy się tak nie zachowałeś. Co ci odbiło.-zapytał oskarżycielskim tonem.
-nic nie pamiętam. Co się stało.-zapytałem
-jak to nie pamiętasz. Wkurwiałeś się bo Zayn zabrał gdzieś Maggie. Wrócili późno a ty zrobiłeś jakąś aferę. Zacząłeś bić Malika a jak Maggie chciała cię powstrzymać to zacząłeś ją wyzywać że jest suką i że się puszcza z Malikiem. Ona ci powiedziała że jesteś złamasem. Bo tak się zachowałeś. Cholera Liam co z tobą. Wtedy ją uderzyłeś. Uderzyłeś ją z taką siłą że upadła na ziemię. Nie wiem co z nią dalej bo uspokajaliśmy ciebie. Pobiegł za nią Niall. Jego się pytaj co dalej się działo. Może ci powie co o tobie mówiła.-skończył wreszcie cholera jaki ze mnie debil.
-gdzie ona jest. Słyszałem że się kłócicie.-dodał
-powiedziała że idzie do sklepu po herbatę.-powiedziałem
-ale my mamy herbatę. Wiem bo sam ją kupowałem.
W co ona sobie pogrywa wściekłem się. usłyszałem że drzwi się otwierają. To ona wróciła. Weszła do kuchni. Obdarowała Hazze promiennym uśmiechem a mnie zignorowała. Jakby mnie tu nie było. Nie będzie się tak ze mną bawiła.
-gdzie byłaś.-zapytałem. Nic. Zignorowała mnie.
-zapytałem gdzie byłaś do cholery.-krzyknąłem a ona podskoczyła. Bała się mnie.
-Maggie gdzie byłaś.-tym razem zapytał Harry
-poszłam po herbatę.-uśmiechnęła się. Hazza zaczął się śmiać. Co jeszcze bardziej mnie zdenerwowało. Dziewczyna naszykowała sobie napój. Szła już w stronę wyjścia z kubkiem gdy ją zatrzymałem rozlała trochę herbaty na swoją dłoń. Syknęła z bólu. Popatrzyła na mnie gniewnie.
-wiesz co teraz chciałabym zrobić.-zapytała.-wylać to wszystko na twoją twarz i patrzeć jak cierpisz. Jak cie parzy ten wrzątek.- powiedziała to z taką nienawiścią że mi opadła szczęka. Nieźle się na mnie wściekła.
-oj no co. Przepraszam że cię uderzyłem.- powiedziałem od niechcenia.
-jesteś taki sam jak on.-krzyknęła i wyszła z kuchni.
-o co jej chodzi.-zapytałem
-ja ci nie powiem. Nie mogę.-powiedział
-to coś wiesz.-spytałem opanowując złość.

-tak dużo rozmawialiśmy w lesie. Jak ty pojechałeś.-zaczął.-idę do niej. Zachowałeś się jak złamas to trzeba przyznać.-po tych słowach wyszedł zostawiając mnie samego. Byłem zły. Jednak tym razem na siebie.





 Oczami Maggie.
Poszłam do siebie. Nialla już nie było. Pewnie wrócił do siebie. Wyszłam na taras. Usiadłam na krzesełku i przyglądałam się okolicy. Było tu tak spokojnie. Czemu ja zawsze mam pod górkę. Moje życie nigdy nie było usłane różami. Poczułam że ktoś do mnie podchodzi. Otarłam łzy. Całe szczęście osobą okazał się Harry. Usiadł bez słowa i mnie przytulił.
-będzie dobrze.-powiedział głaskając mnie po głowie.
-nienawidzę go. On jest taki sam jak Tom. Też mnie uderzył. Zapewniał mnie że przy nim będę bezpieczna. Jednak mu się nie udało. Nie jestem bezpieczna. Nie przy nim.  To wszystko nie ma sensu.-powiedziałam
-co masz na myśli.-zapytał zmartwiony.
-to że powinnam dołączyć do swojej siostry.-zaczęłam
-proszę nie kończ. Dzięki tobie ten dom staje się choć trochę normalny.
-nie chcę już żyć. Moje całe życie jest do dupy. Nikt za mną nie zatęskni.-powiedziałam
-mylisz się. my za tobą zatęsknimy. Masz tak nie myśleć. Dobrze.-zapytał
-dobrze.-pociągnęłam nosem. Posiedzieliśmy jeszcze chwilę.
-po co poszłaś do sklepu. Przecież jest herbata.-zaśmiał się.
-to dziwnie zabrzmi ale ja piję tylko jeden rodzaj herbaty. Żadnej innej nie tknę.-zaśmiałam się a on razem ze mną. Weszliśmy do środka resztę dnia spędziliśmy siedząc na schodach i pijąc herbatę.
Hazza przekonał się do mojej herbaty.






Oczami Johna.
Kurwa przepadła. No po prostu jak kamień w wodę. Wiedziałem że za tym wszystkim stoi Payne i ta jego zgraja nieudaczników. Muszę ją znaleźć mam już nawet pewien plan. Zadzwonił mój telefon.
-no co tam Tom.-zapytałem
-musimy ją znaleźć. Muszę dokończyć to co zacząłem 2 lata temu. Nie mogę pozwolić żeby ona chodziła po tym świecie.-zaśmiał się
-ale czemu ci tak zależy. Nie możesz innej znaleźć.-zapytałem
-ty nic nie wiesz. I się nie dowiesz. Powiem ci tylko tyle że chodzi o jej tatuśka. Weszliśmy w pewien układ który złamał.-zaśmiał się.- ona należy do mnie. Do nikogo innego. Nie możemy pozwolić żeby ten pedał ją ukrywał zbyt wiele sobie u mnie nagrabił. Zbyt wielu moich ludzi zabił. Jeszcze nigdy nie widziałem go w takiej furii. Wiesz co jest najzabawniejsze.-zapytał.
-nie, nie wiem.-powiedziałem szczerze ciekaw.
-że zniszczyłem im życie. Każdemu po kolei. Stylesowi zgwałciłem siostrę i ją zabiłem, Paynowi zabiłem matkę, śmiałem się gdy widziałem jak ryczy gdy ją wywozili w worku, Malikowi zamordowałem ojca też płakał jak baba. Horanowi życie zniszczyłem w sposób taki że na jego oczach wpakowałem cały magazynek kul w jego brata. Ale najbardziej zniszczyłem życie Tomlinsonowi. Zabiłem mu żonę Eleanor i synka Bena. Chłopczyk miał 2 latka. Louis patrzył jak podrzynam im gardła. Teraz już wiesz czemu mnie ścigają. już się nie mogę doczekać aż mnie dopadną. dla każdego z osobna mam niespodziankę. Dobra kończę. Masz ją znaleźć bo zniszczę ci życie tak jak im.-przerwał połączenie. Zrobię wszystko żeby ją znaleźć. Pomoże mi w tym dawna znajoma.














*********************
oto kolejny rozdział. i jak się wam spodobał.?
mi jak zwykle w nim coś nie pasuje. nie miałam już pomysłów więc są flaki z olejem
SORKI.
kolejny za 30 komentarzy.
KOCHAM WAS 
Hazzowa:****

czwartek, 24 kwietnia 2014

ROZDZIAŁ 17


dziękuję wam za wszystkie komentarze. Boże wchodzę na bloga a tu ponad 5,000 wyświetleń KOCHAM WAS. ten rozdział dedykuję wszystkim którzy poświęcają dla mnie czas :***



Oczami Maggie.
Od 2 godzin siedzę u siebie w pokoju. Całe szczęście nikt mi nie przeszkadza. Weszłam do łazienki. Wiem że nie powinnam ale to silniejsze ode mnie. Znalazłam ukrytą żyletkę. Zrobiłam kilka nacięć. Mam nadzieję że tego nie zauważy. W momencie gdy robiłam kolejne nacięcie rozległo się pukanie do drzwi. Podskoczyłam. Czym prędzej schowałam swoją „zabawkę”. Wytarłam krew i naciągnęłam rękawy. Wyleciałam z łazienki i szybko otworzyłam drzwi. Zdziwiłam się że zobaczyłam mulata. Nie zamieniliśmy nawet słowa.
-mogę wejść.-zapytał
-jasne.-wpuściłam go do środka. Usiadłam na łóżku. Chłopak stał na środku pokoju.
-będziesz tak stał czy usiądziesz jak normalny człowiek.-zaśmiałam się. chłopak również. Usiadł obok mnie. Oparliśmy się plecami o ścianę.
-możemy pogadać.-zapytał.-o Niallu.-dodał.
Wciągnęłam powietrze.
-nie chcę o nim rozmawiać. Okłamał mnie. Oszukał i zranił.-zaczęłam zamknęłam oczy i wypuściłam powietrze z płuc.
-hej proszę. On naprawdę cierpi. Jeszcze nigdy nie widziałem go w takim stanie.-zaczął.
-muszę zapalić.-zmieniłam temat. Wstałam. Została mi jeszcze paczka Liama. Wyciągnęłam jednego i wyszłam na balkon. Jednak Zayn nie chciał odpuścić. Wyszedł również z papierosem. Opieraliśmy się o barierkę i w ciszy zaciągaliśmy się nikotyną.
-proszę. Pogadaj z nim.-znowu zaczął.
-czy wtedy dasz mi spokój.-spytałam. Chłopak się uśmiechnął. Rzucił niedopałek na ziemię ja również.
-tak. Nawet będę miał dla ciebie niespodziankę. Ale Liam się nie będzie mógł dowiedzieć.- uuu na to się ucieszyłam. Nie lubię kiedy ten cały Liam mi czegoś zabrania. A jeśli Zayn chce to utrzymać w tajemnicy to musi to być coś super.
-ok niech będzie.-westchnęłam idę do niego. Ale pamiętaj robię to tylko bo ty mnie poprosiłeś.-powiedziałam
-wiem. Dziękuję ci. Jak z nim pogadasz to wejdź do mnie. To ostatni pokój na korytarzu po twojej stronie.-przytulił mnie i wyszedł. On ma na mnie zbyt duży wpływ. Pomyślałam. No dobra. Obiecałam to obiecałam. Wyszłam z pokoju i skierowałam się do pokoju blondyna.  Podeszłam do jego drzwi. Nie wiedziałam czy mam pukać czy wejść. Jednak postanowiłam zrobić to pierwsze. Delikatnie zapukałam.
-nie chcę z nikim gadać.-usłyszałam stłumiony głos chłopaka.
-ok jak chcesz.-powiedziałam i zaczęłam wracać do siebie. Jednak usłyszałam jak chłopak zrywa się. pewnie z łóżka i biegnie do drzwi. Otworzył je bardzo szybko.

-Maggie.- powiedział zdumiony. Jakby zobaczył ducha.- nie wiedziałem że to ty. Wejdź.- zaprosił mnie do siebie. Źle wyglądał. Miał czerwone oczy. W pokoju było ciemno przez zasłonięte okna. Było tu duszno i czymś śmierdziało. Chłopak zamknął drzwi i nastała zupełna ciemność.Podeszłam do okna. Czułam że chłopak mnie obserwuje. Odsłoniłam wszystkie okna a w pokoju zrobiło się jasno. Musieliśmy zasłonić na chwilę oczy. Pokój był duży i o dziwo panował tu nienaganny porządek. Otworzyłam okno a ciepłe i świeże powietrze wypełniło pomieszczenie.
-usiądź.-zaproponował chłopak widać że się denerwuje. Zrobiłam to co chciał. Usiadłam na jego łóżku. Zrobił to samo.
-tak strasznie cię przepraszam. Nie chciałem tego. Gdy cię poznałem…myślałem że nie będziesz chciała mnie bo…bo jestem…zły…bałem się że cię stracę dlatego nic ci nie powiedziałem…tak mi na tobie zależało i zależy nadal…myśl że mnie nienawidzisz jest okropna…jeszcze na dodatek to co się teraz stało…to całe porwanie…nigdy sobie tego nie daruję.-powiedział wtuliłam się w niego. Było mi go żal. Mi też w pewien sposób na nim zależało.
-czy to znaczy że mi wybaczysz.-zapytał patrząc mi w oczy.
-tak. Przynajmniej spróbuję.-powiedziałam. W jego oczach. Można było zobaczyć radość.
-dziękuję.-powiedział i pocałował mnie w policzek.- nawet nie wiesz jak się cieszę. Ścisnął mnie mocniej.
-spoko. Ale ał bo mnie udusisz.-zaśmiałam się.
-przepraszam.-poluzował uścisk. Siedziałam u niego z 20 minut. Rozmawialiśmy i śmialiśmy się. postanowiłam iść do Zayna. Nie mogłam się doczekać niespodzianki. Wyszłam z jego pokoju i powędrowałam na sam koniec korytarza. Wzięłam oddech i zapukałam do drzwi.
-wejdź Maggie.-powiedział zrobiłam tak jak powiedział.
-skąd wiedziałeś że to ja.-zapytałam. Rozejrzałam się po pokoju był duży i panował tu istny chaos.
-jakby to powiedzieć. U nas się nie puka do drzwi. Po prostu wchodzimy jak do siebie. Bo jesteśmy u siebie.- zaśmiał się.-nauczysz się.- dodał.
-ok. to jakie plany.-spytałam siadając na łóżku.
-niespodzianka. Dobrze że nie ma Liama.-zaśmiał się.- jak ja go lubię denerwować. Dobra chodź zanim wróci.
-ale mam się przebrać.-spytałam. Spojrzał na moje legginsy i bluzę.
-nie.jest super będzie ci wygodnie.-zaśmiał się. złapał mnie za rękę. Wyciągnął z pokoju. Szybko wybiegliśmy z domu. z chwilą gdy wsiadaliśmy do auta podjechał Liam. Wściekł się jak zauważył nas.
-a wy dokąd.-zapytał wściekły. Zszedł z motoru. Szybko zamknęliśmy drzwi i z piskiem opon odjechaliśmy. Jechaliśmy bardzo szybko żeby nas nie zaczął gonić. Odetchnęliśmy z ulgą gdy byliśmy już daleko. Zaczęliśmy się śmiać.
-mam przesrane.-zaśmiał się mulat.
-razem mamy.-również się zaśmiałam
-tylko że mnie może zabić.-powiedział.-ale będzie warto za spędzenie z tobą trochę czasu.-dodał. Uśmiechnęłam się do siebie.
-daleko jeszcze.-zapytałam ro 10 minutach.
-jeszcze 5 minut.- w tym momencie zadzwonił jego telefon. Wyciągnęłam go z jego kieszeni.
-Liam.-powiedziałam do chłopaka.
-nie odbieraj. Niech się nagra.-zaśmiał się. też się zaśmiałam. Chłopak dzwonił 7 razy. Jednak mieliśmy do w dupie. Cieszyliśmy się swoim towarzystwem.Dojechaliśmy na prywatne lotnisko. Przeraziłam się. boże on chce mnie wywieźć? Czemu mu zaufałam. Jaka ja byłam głupia. Musiał to zauważyć bo się zaśmiał.
-nie wywiozę cię. Chcę z tobą skoczyć ze spadochronem.-powiedział. Zgasił silnik. Wyszedł z auta. Siedziałam dalej w tym samym miejscu. Bałam się. mam lęk wysokości a on chce ze mną skakać z samolotu. Nie dam rady. Zayn podszedł do drzwi po mojej stronie. Otworzył je.
-nie bój się będzie fajnie. Ze mną nie zginiesz.-zaśmiał się. to był głupi żart. Wymusiłam uśmiech. Jednak mi nie wyszło. Wyszedł jakiś grymas. Zaśmialiśmy się z tego razem. Chwycił mnie za rękę.
-ze mną nie zaznasz nudy. Pamiętaj o tym. Jestem najbardziej rozrywkową osobą w domu.-powiedział. No w to nie wątpię. Poszłam z nim do jakiegoś kolesia. Zayn się z nim przywitał.
-Maggie to jest Kayle. Będzie naszym pilotem.-uśmiechnął się do mnie. Był przystojny tak jak Zayn i reszta. Miał może z 23 lata. Nie więcej.
-no dobra to lecimy.- powiedział Kayle. Poszliśmy do jakiegoś pomieszczenia. To było dziwne że byłam z dwójką obcych mężczyzn i nie bałam się ani trochę. Chłopak dał mi i Zaynowi jakieś kombinezony. Wyszedł i zostawił nas samych. Ubawiliśmy się przy zakładaniu stroi. Chłopak pomógł mi zapiąć strój i byliśmy już gotowi.
-słodko ci w tym.-powiedział. Podszedł do mnie. Wziął za rękę. Był inny niż przy chłopakach. Tam zgrywał twardziela. A tu był…słodki. Uśmiechnęłam się do niego.-najpierw trochę polatamy a później skoczymy.-powiedział wyszliśmy z pomieszczenia. Wsiedliśmy w samolot.
Założyliśmy słuchawki. Zayn coś naciskał i przeciągał kabelki. Nie dotykałam nic bo się bałam.
-zapnij się.-polecił. Ugh nie wiem jak. Pomyślałam. Zauważył moją minę. Nachylił się i mnie zapiął. Uśmiechnęłam się do niego. Wiedziałam że Liam nas rozszarpie jak wrócimy. Zayn zostawił telefon w spodniach więc został w małym pomieszczeniu gdzie się przebieraliśmy. Nagle silnik zaczął pracować. Było bardzo głośno jednak słyszałam to co mówił. Zawdzięczałam to słuchawkom. Prędkość wcisnęła nas w fotele by po chwili wzbić się w powietrze. Uśmiech malował się na naszych twarzach. Widok był przepiękny.



Oczami Liama.
Jak oni mogli tak bezczelnie odjechać. Nie spodziewałem się tego po Zaynie. Chyba go zabiję. Dzwoniłem do niego chyba 30 razy. Już sam nie wiem. Siedziałem w salonie. Musiałem jakoś ochłonąć. Dobrze że chłopaków nie było bo jeszcze bym któregoś skrzywdził. Siedziałem i piłem piwo. Nie wiem które to już było. I szczerze mówiąc miałem to w dupie. Szumiało mi w głowie. Pociągnąłem kolejny łyk alkoholu. Usłyszałem dźwięk otwieranych drzwi. Byłem pewien że chłopaki wrócili. Spojrzałem na zegarek zaraz będzie 20. No świetnie. Miałem rację. To byli oni. Szczerze to trochę się martwiłem że coś się stało Maggie. Harry usiadł obok.
-jeszcze nie wrócili.-spytał. Pokręciłem głową. Reszta się do nas dosiadła. Lou wziął sobie piwo a Niall kanapkę. Siedzieliśmy taki wpatrując się w telewizor jakąś godzinę. Dłużej nie wytrzymam czekania. W tym samym momencie usłyszeliśmy otwierające się drzwi. Usłyszałem ten melodyjny śmiech dziewczyny. Wszyscy się spojrzeliśmy w tamtym kierunku. Weszli do pomieszczenia cali spoceni i uśmiani. O kurwa. co to ma znaczyć. Zerwałem się z miejsca. podszedłem do mulata. Miałem ochotę go zabić. W ust dziewczyny wydobył się pisk gdy moja pięść spotkała się z twarzą chłopaka.
-Zostaw go. To nie jego wina.-krzyczała. Odwróciłem się do niej.
-zamknij się.-ryknąłem na nią
-nie mam zamiaru. Puszczalska dziwko.-powiedziałem. Widziałem jak w jej oczach gromadzą się łzy. Po chwili ściekały po polikach.
-złamas.-wykrzyczała mi w twarz. Złość mną zawładnęła. Uderzyłem ją z całej siły w polik. Dziewczyna upadła. zasłoniła twarz przed kolejnym ciosem.
Wszyscy do niej podbiegli. Jednak ona wstała i popatrzyła na mnie i pobiegła do siebie. Chciałem pobiec za nią ale Lou i zayn mnie przytrzymali. To Niall za nią pobiegł. Usiadłem i starałem się uspokoić.



Oczami Maggie.
Wbiegłam na górę. Nie mogę uwierzyć że podniósł na mnie rękę. To coś okropnego. Zatrzasnęłam drzwi. Zakluczyłam je i weszłam do łazienki. Słyszałam dobijanie się do drzwi. Nie chciałam mu otwierać. Bałam się go. Spojrzałam w lustro. Mój lewy polik był cały czerwony. Miałam odciśniętą dłoń na poliku. Upadłam na podłogę i zaczęłam szlochać. znalazłam moją „przyjaciółkę.” Zrobiłam kilka głębokich nacięć. Obraz mi się rozmazywał. Po chwili straciłam przytomność. Obudziły mnie czyjeś błagania i szturchania.
-błagam cię otwórz oczy…nie zostawiaj mnie…nie odchodź…bądź silna.-szeptanie do ucha nastało w momencie gdy ruszyłam powiekami. Kilka razy mrugnęłam by obraz mi się wyostrzył. Leżałam na łóżku w swoim pokoju. Miałam zabandażowaną rękę. Moja głowa spoczywała na kolanach Nialla.
-Maggie. Nie rób mi już tego nigdy więcej.-powiedział całując mnie w czoło. Zaczął wstawać.
-proszę zostań.-poprosiłam.-nie chcę być sama. Jeszcze gdy on jest taki wściekły.-do oczu napłynęły łzy.
-nie zostawię cię. Nie chciałem tego zrobić. Chciałem się tylko położyć.-uśmiechnął się. wstałam i weszliśmy pod kołdrę. Wtuliłam się w swojego przyjaciela.
-będzie dobrze. On jest trudny ale to dobry facet.-powiedział.
Westchnęłam. Nie chciałam nic słuchać na temat tego potwora. W moich oczach właśnie nim się stał. POTWOREM. Przypominał mi w tamtym momencie Toma. To było straszne. Niby czasami jest miły i lubię z nim spędzać czas. Jednak gdy pojawia się zły Liam staje się kimś z kim nie chcę mieć nic wspólnego. Jednak było warto. Wspaniale się bawiłam z Zaynem. Dawno się tak nie uśmiałam. Spędziliśmy ze sobą dużo czasu. Po tym jak przelecieliśmy się samolotem skoczyliśmy ze spadochronem. Niesamowite przeżycie i mam nadzieję że jeszcze to powtórzymy. Później pobiegliśmy na plażę taki spontaniczny pomysł. Kąpaliśmy się w ciuchach. Dlatego byliśmy mokrzy i spoceni. Ubawiłam się z nim. Był naprawdę super facetem. I chciał mi zrobić radochę. Dlatego mnie tak zabolało jak Liam go uderzył. Zayn powiedział że następnym razem skoczymy na bungee. Już się nie mogę doczekać. Usłyszałam ciche chrapanie. Czyli Niall już zasnął. Wtuliłam się w jego ciało. Moje powieki stały się zbyt ciężkie żebym je mogła utrzymać. Nawet nie wiem kiedy zasnęłam.

















***************************
i mamy kolejny rozdział.
Mam nadzieję że wam się spodobał.
kolejny za 25 komentarzy.
KOCHAM WAS 
Hazzowa.:***

wtorek, 22 kwietnia 2014

ROZDZIAŁ 16

czytasz=komentujesz!

Oczami Nialla.
Tak strasznie się o nią bałem. Zraniłem ją i jest mi z tym cholernie źle. Trzeba było jej powiedzieć prawdę. Ona nie jest taka jak inne dziewczyny. Wiem że wiele przeszła z ludźmi takimi jak ja. Ale jednak wiem że by zrozumiała i nie zostawiłaby mnie. A teraz.
Siedzę pod jej drzwiami. płaczę i modę się żeby nic się jej nie stało. Żeby nic sobie nie zrobiła. Siedziałem tak i patrzyłem się na jej drzwi bite 2 godziny. Może jednak wyjdzie. Usłyszałem kroki. Ale nie w jej pokoju tylko na schodach. Ktoś szedł w moim kierunku.
-co jest.-zapytał Liam

-nic po prostu się o nią martwię. Nie wychodzi od 2 godzin. Nic nie słuchać.-zacząłem. Widziałem cos w jego spojrzeniu. Złość. Ale również przerażenie. Wiem że ona mu się podoba to widać. Ale ja też ją kocham. Jednak ona mnie nie. I do tego teraz ją zraniłem tak mocno że boję się że mi nie wybaczy.




Oczami Maggie.
Chyba przysnęłam na zimnej podłodze łazienki. Słyszałam ciche pukanie do drzwi. Nie jednak było głośne bo nie dochodziło stąd. Zapomniałam że zamknęłam jeszcze pokój. Na pewno się wściekli. Wstałam z podłogi. Bolała mnie ręka ale w środku czułam ulgę. Czuję że żyletka zostanie moją przyjaciółką. Zebrałam w sobie całą siłę jaką miałam. Otworzyłam drzwi od łazienki. Pukanie było 4x głośniejsze. Bałam się. wiedziałam że to już nie Niall puka. On nie był taki wybuchowy. Więc pewnie to Liam.
-otwórz te cholerne drzwi.-krzyknął Payne.
-nie mam zamiaru. Spierdalaj.-krzyknęłam zła.
-coś ty powiedziała.-zaczął wrzeszczeć.
-a co głuchy jesteś. Zostaw mnie samą. W innym wypadku sobie coś zrobię. Myślisz że przeżyję jeśli skoczę z okna.- podziałało. Przestał dobijać się do drzwi. Jednak nie odszedł.
-będę tu stał dopóki mnie nie wpuścisz. –może i go nie widziałam jednak byłam pewna że ma skrzyżowane ręce na piersiach. I na dodatek wykrzywił te śliczne pełne usta w dziwny grymas. Jezu o czym ty myślisz dziewczyno.-skarciłam się w myślach. Słyszałam że siada pod drzwiami. Przecież nie jesteś bazduszną suką Maggie.-powiedziałam sama do siebie. Podeszłam do drzwi. Delikatnie je otworzyłam. Widziałam go siedzącego przy drzwiach. Wstał gdy usłyszał jak otwieram je. Na jego twarzy malowała się furia a ja już wiedziałam że źle zrobiłam otwierając je.
-coś ty sobie myślała. Myślisz że ze mną można tak pogrywać. O tuż się mylisz. Jeszcze chwila a bym wyważył te cholerne drzwi i tak ci przypierdolił że byś upadła.-krzyczał jego oczy płonęły a ja prawie się popłakałam. Wizja jego stojącego nade mną i bijącego mnie zupełnie mnie rozbiła. Chciało mi się płakać. Spuściłam wzrok.
-patrz na mnie jak do ciebie mówię. – krzyknął. Złapał mnie za nadgarstki. Świeże rany mnie zapiekły. Łzy ściekły po policzkach.
-błagam puść mnie to boli.-jednak on nie zamierzał tego zrobić. Strasznie mnie to bolało. Czułam że z ran zaczyna ciec krew. Płynęła w dół do łokcia gdyż Liam trzymał moje ręce wysoko. Gdy tylko zobaczył czerwoną stróżkę od razu mnie puścił. Zaczęłam szlochać. Upadłam na ziemię i trzymałam się za rękę.
-Maggie.-powiedział kucając.- boże co to.
-nie ważne.-odpowiedziałam. Chciałam schować rękę ale mi na to nie pozwolił.
Delikatnie ją oglądał. Widziałam łzy w jego oczach.
-dlaczego to zrobiłaś.-zapytał patrząc mi prosto w oczy.
-bo to już mnie przerosło.-wypaliłam przez płacz.
-chodź.-powiedział. Jednak nie ruszyłam się. wziął mnie na ręce. Zaniósł do swojego pokoju. Położył mnie na łóżku. Wyszedł. Nie chciałam tu zostawać sama. Po chwili jednak wrócił. W ręce miał bandaż i wodę utlenioną. Delikatnie opatrzył rany. Leżałam na jego łóżku. Odłożył niewykorzystane opatrunki na stolik. Poszedł zgasić światło. Nawet nie wiedziałam która jest godzina. Na dworze już było ciemno więc zakładam że późno. Zdjął podkoszulkę i spodnie zostając w samych bokserkach. Nie mogłam oderwać oczu od tego nieziemskiego widoku. Wyglądał jak jakiś bóg. I jeszcze te tatuaże. Cudo. Przygryzłam wargę.
-może ty też się rozbierzesz będzie ci wygodnie.-polecił. Wstałam z łóżka i zdjęłam spodenki i bluzkę zdziwił się gdy podniosłam jego podkoszulkę z podłogi. Założyłam ją na siebie i wróciłam do łóżka. Usłyszałam ciche westchnienie. Po chwili chłopak położył się obok mnie. Zamknął w szczelnym uścisku. Nawet nie wiem kiedy zasnęłam.
Obudziłam się dość wcześnie. Na dworze jeszcze było szaro. Rozejrzałam się po pomieszczeniu wydawało się mi dziwnie znajome. Jakbym już tu była. Czułam na sobie ciepły oddech Liama. Było mi przyjemnie. Wydostałam się z jego uścisku nie budząc go. Zeszłam na dół. Wszyscy jeszcze spali. nie mogę uwierzyć że nie chce stąd uciec. Mam świetną okazją ale nie chcę z niej skorzystać. Weszłam do kuchni. Postanowiłam zrobić im śniadanie. Otworzyłam lodówkę. Super tylko światło. Ale się najemy. Weszłam na górę do „swojego pokoju.”

Założyłam to.
Wzięłam torebkę. Znalazłam kawałek kartki. Napisałam na nim liścik do Liama. Weszłam do jego pokoju. Wyglądał tak słodko. Jedna noga wystawała spod kołdry. Zostawiłam karteczkę na stoliku i wyszłam z domu. Skierowałam się do sklepu na porządne spożywcze zakupy.






Oczami Liama
Obudziłem się wcześnie jak na mnie. Dawno tak dobrze nie spałem a to wszystko dzięki Maggie. Jednak przeraziłem się gdy jej nie było obok. Bałem się że uciekła. Rozejrzałem się po pokoju nie było jej. Poszedłem do niej. Też pusto. Nigdzie jej nie było. Zacząłem panikować. A jeśli poszła na policję. Jeśli mnie zostawiła i już nigdy nie wróci. Byłem jednocześnie zły i smutny. Wróciłem do siebie. Moją uwagę przykuła karteczka na stoliku. Wczoraj jej nie było. Na białym kawałku papieru widniał tekst ni należący do żadnego z chłopaków. To Maggie.
„ Liam nie martw się nie uciekłam poszłam kupić coś do jedzenia. Wrócę. Obiecuję :* xoxo”
Kamień spadł mi z serca. Napisała mi liścik żebym się nie martwił. Albo po to żebym się nie wściekł. Tak czy siak cieszę się że o tym pomyślała. Mam nadzieję że zaraz wróci. Jednak trochę się denerwowałem. Nie chciałem żeby sama wychodziła z domu. nawet nie wiem kiedy wyszła. W tym samym czasie usłyszałem jak drzwi wejściowe się otwierają. Wiedziałem że to ona. Wszyscy jeszcze spali. zbiegłem szybko po schodach. Dziewczyna miała słuchawki i nie słyszała że wszedłem do pomieszczenia. Stała do mnie tyłem. Rytmicznie kręciła tyłkiem w rytm muzyki. O boże. Poczułem narastające podniecenie a tylko się na nią patrzyłem. Wyobraziłem sobie jak jęczy gdy w nią wchodzę. Albo gdy ściska moje ramiona gdy ja zajmuję się jej kobiecością. Wyobraziłem sobie też siebie w jej pięknych malinowych ustach. Liam dość. Skarciłem się.
 podszedłem do niej. Złapałem ją w talii. Cała zesztywniała. Po chwili jednak się rozluźniła i odwróciła się do mnie.
-hej.-powiedziała i dała mi buziaka w policzek. Taki mały gest a jak mnie ucieszył. Poczułem ciepło na polikach. Nie to nie może być prawda że się zarumieniłem. Maggie posłała mi swój prześliczny uśmiech. Zmiękły mi kolana.
-hej.-wydusiłem po chwili.
-siadaj.-pokazała na krzesło.-robię śniadanie. Co zjesz.-zapytała. Usiadłem na krześle. Dziewczyna zaczęła robić śniadanie. Co chwile pytała się mnie gdzie znajdzie jakiś przedmiot którego potrzebowała. Trochę się już denerwowałem. Po chwili jednak postawiła przede mną kubek z kawą i talerz z jajecznicą z tostami i bekonem. Aż mi ślinka pociekła. Gdy zajadałem się śniadaniem do kuchni wbiegła reszta. Poza Niallem.
-co tak ładnie pachnie.-zapytał Zayn.
-wow śniadanie. Dzięki Maggie.-powiedział Harry z uśmiechem. Podszedł do niej i dal jej buziaka w policzek. Zagotowało się we mnie. On nie ma prawa jej dotykać a co dopiero pocałować jej zaróżowiały policzek. Ona jednak nie protestowała. Chłopaki nałożyli na talerze porcje jedzenia zostawiając coś dla Nialla. Po jakiś 10 minutach zszedł blondyn. Widziałem jak dziewczyna zesztywniała. Łzy stanęły w jej oczach. On również tak wyglądał. Nastała nienaturalna cisza.
-pójdę do siebie źle się czuję.-powiedziała odchodząc od nas. Przeszła obok Nialla bez słowa. Nawet na niego nie spojrzała. Wiedziałem w jego oczach jak jego serce rozpada się na milion drobnych kawałków z chwilą gdy dziewczyna opuściła kuchnię.










**********************************
oto kolejny rozdział mam nadzieję że się wam podoba 
trochę krótki :D
mam nadzieję że jeszcze was nie uśpiłam 
KOCHAM WAS 
Hazzowa:***

piątek, 18 kwietnia 2014

ŚWIĘTA, ŚWIĘTA, ŚWIĘTA


Przepraszam że dopiero teraz a nie przy którymś z rozdziałów. ale chcę wam wszystkim życzyć wszystkiego co najlepsze. żeby te święta były udane i oczywiście bogatego króliczka. niech nam przywiezie ze sobą 1D. :)

Moje święta są wspaniałe. a to wszystko dzięki właśnie 1D. Dzisiaj wyszedł nowy teledysk do
 You & I. 
musimy pobić rekord. damy radę. 
to najlepszy prezent jaki mogli nam dać na święta 
ZDJĘCIA:)



Czemu oni są tacy doskonali !!!

KOCHAM WAS 
Hazzowa:****





ROZDZIAŁ 15

czytasz=komentujesz !


Oczami Maggie.
Na słowa chłopaka zrobiłam wielkie oczy.
-czyli za wasz błąd będę musiała porzucić swoje życie. Tak po prostu wszystko zostawić i zamieszkać u was. Chyba sobie żartujesz. Nie mam zamiaru mieszkać u kogoś kogo nie znam tym bardziej jeśli ta osoba mnie porwała.-powiedziałam. Łzy złości stanęły mi w oczach. Liam popatrzył na mnie. Harry również. Brunet westchnął. Był pewien że tak zareaguję. Jestem tego pewna.
-nie masz wyjścia. Nie mogę pozwolić żeby coś ci się stało.-powiedział patrząc głęboko w moje oczy.
-sądzę jednak że mam jeszcze tu coś do powiedzenia.-zaczęłam. Skrzyżowałam ręce na piersiach. Może zachowywałam się dziecinnie i nieodpowiedzialnie. Przecież on może być nieobliczalny. Może mi zrobić krzywdę.
-niestety już decyzja została podjęta. Jedziesz do nas czy ci się to podoba czy nie.-powiedział poważnym i stanowczym tonem.
-wiesz że to jest przestępstwo. Jeśli ktoś się dowie trafisz do więzienia.-zaczęłam. Jednak chłopak się tylko zaśmiał.
-nawet nie wiesz jakie okropieństwa zrobiłem. I zobacz- wskazał na siebie.- nie siedzę w pace. Zaśmiał się ponownie. Harry siedział cicho. Nawet na mnie nie spojrzał. Domyśliłam się że nie może mu się sprzeciwić. Nie byłam pewna jak daleko chłopak może się posunąć gdy mu się odmawia.
-pojedziemy do ciebie żebyś się spakowała. Możesz zostawić jakiś list że wyjeżdżasz. Tylko bez żadnych gierek bo ten list napiszesz w mojej obecności.- powiedział Liam. Strasznie mnie irytuje. Wiem że nie znajdę z nim wspólnego języka. Podszedł do mnie. Delikatnie chwycił za ramię. Pociągnął mnie do siebie tak że musiałam wstać z łóżka. Nogi mi się ugięły.- a i jeszcze na razie będę musiał pozbawić cię telefonu.-powiedział wyciągając go z mojej kieszeni.

COOO!!!!- to ja cały czas miałam ten cholerny telefon. Ja pierdole. Miałam okazję żeby uzyskać jakąkolwiek pomoc. Teraz wszystko przepadło. Nawet nie boję się co mnie czeka. Jestem raczej wściekła że jakiś gangster decyduje teraz o tym jak będę żyła i podejmuje za mnie decyzje.




Oczami Liama

Denerwowała mnie tak bardzo że chciałem coś rozwalić. Ciągnąłem ją na zewnątrz. Na dworze było bardzo ciepło. Ruszyliśmy w stronę mojego ścigacza. Cały czas trzymałem ją za rękę bojąc się że ucieknie. Wszedłem na motor i czekałem aż dziewczyna zrobi to samo. Strasznie mnie irytowały jej powolne ruchy. Zachowywała się jak rozwydrzona małolata. W końcu usiadła za mną. Musiała opleść moją talię ramionami. Uśmiechnąłem się na ten czyn. Mimowolnie się we mnie wtuliła. Z piskiem opon ruszyłem przed siebie. Zdziwiła mnie jej reakcja. Wszystkie dziewczyny które ze mną jeździły bały się strasznie ale ona była inna. Wcale się nie bała szybkiej i ostrej jazdy. Dojechaliśmy pod jej dom. Szybko zeskoczyła z pojazdu. Bałem się że ucieknie jednak tak się nie stało. Może się bała że coś jej zrobię jak spróbuje uciec. Poczekała aż zejdę z motoru. Podeszliśmy do drzwi wejściowych. Były otwarte. Zdziwiła się i posłała mi dziwny wyraz twarzy.  Weszła jako pierwsza. Zaraz za nią przekroczyłem próg domu. Widziałem że ze strachem się rozgląda. Spoglądała z przerażeniem w każdą stronę. Podszedłem do niej. Pociągnąłem ją do siebie. Wtuliłem ją w siebie.
-ze mną ci nic nie grozi.-szepnąłem jej do ucha. Usłyszeliśmy jakieś rozmowy w salonie. Odeszła ode mnie. Poczułem jakąś pustkę. Jej ciepło działało na mnie kojąco. Ruszyła w stronę salonu. Domyśliłem się że poznała głosy dochodzące z pomieszczenia. Wiedziałem przerażenie i smutek malujące się na jej pięknej buzi. Mimo dużej szramy na policzku cały czas była śliczna. Wzięła głęboki oddech i weszła do salonu. Rozmowy momentalnie ucichły. Wszedłem tam za nią. Zauważyłem tego pedała, Danielle szczerze to muszę przyznać że jest bardzo seksowna. Tak jak Maggie. Może nawet miała większe cycki ale obie były zajebiste. Mógłbym się zabawić z Danielle bo Maggie wydaje się być świętoszka. Dobra za dużo myślę. Była też jakas para. Małżeństwo. Doszedłem do wniosku że to jej rodzice. Coś zakuło mnie z powrotem. Miałem pozbawić jej tego wszystkiego zabrać ją od rodziny. Poczułem pustkę wypełniającą serce. Wróciłem myślami do mojej rodziny. Nie chciałem jej tego zabierać. Wiem jak boli utrata bliskich.
-czego tu chcesz.-powiedziała Maggie do swojego chłopaka. Wow tego się nie spodziewałem.
-proszę porozmawiajmy.-zaczął. Dziewczyna się zaśmiała.
-nie mamy o czym idź do swojej kobiety. Może da ci jeszcze raz dupy.-zaśmiała się. no tak zapomniałem o jego romansie. Więc jeden problem z głowy. Była wolna. Mogłem działać. Maggie popatrzyła na swoją przyjaciółkę. Bałem się co jej powie.
-przykro mi ale się nie pojawił. Pewnie stchórzył.-powiedziała bez wyrazu. Dziewczyna wstała. Wychodząc przytuliła Maggie.
-i tak ci dziękuję.- posłała mi uśmiech. Wyszła z domu. Jezu co za pojebane towarzystwo.
-na ciebie chyba też czas.- zwróciła się do chłopaka. On cały czas się na mnie patrzył.
-szybko się pocieszyłaś.-powiedział patrząc na mnie. Złość się we mnie zagotowała. Chciałem do niego podejść i mu przyjebać. Jednak się powstrzymałem.
-między nami nic nie ma. On mi pomógł gdy ty pieprzyłeś się z inną.-jej głos przepełniony był nienawiścią.- a teraz się stąd wynoś- wskazała palcem na drzwi. Chłopak bez słowa wyszedł. Posłałem mu bezczelny uśmiech gdy koło mnie przechodził. Dobra pozbyła się 2 osób w ciągu 5 minut. Byłem z niej dumny. Tylko jak wytłumaczy rodzicom że się wyprowadza. Mam nadzieję że nie narobi scen. Zdziwiło mnie jej zachowanie. Po prostu się odwróciła i zaczęła kierować się do schodów prowadzących na piętro. Ruszyłem za nią.
-a ty dokąd.-rozniósł się donośny głos mężczyzny. Dziewczyna się odwróciła
- a co cię to interesuje. Mam tu zostać żebyś znowu mnie zmieszał z błotem.-zapytała sarkastycznie.
-nie tym tonem. Wróciliśmy wcześniej bo nie odbierałaś telefonów.-zaczął poważnie.
-śmieszny jesteś. Na pewno było coś ważniejszego niż ja że postanowiliście wrócić. Powiedziała ze złością. Odwróciła się i pobiegła po schodach na górę. Ruszyłem biegiem za nią.





Oczami Maggie.
Wbiegłam do siebie. Wiedziałam że nie mogę tu zostać. Nie wytrzymam z tym debilem pod jednym dachem. Słyszałam że ktoś za mną biegnie. Byłam pewna że to nie ojciec. Miałam rację. W drzwiach stał Liam. Uśmiechnęłam się do niego. Wyciągnęłam z szafy walizkę.
-jak chcesz ją zabrać- zapytałam.
-ale  co jak?- spytał nie wiedząc o co chodzi.
-chodzi o mój bagaż jak zamierzamy go zabrać.-wytłumaczyłam
-normalnie.-odpowiedział powoli. Zaśmiałam się.-co cię śmieszy dodał.
-to co powiedziałeś. Muszę to zobaczyć jak się siłujesz z tą walizką na swoim motorze.-znowu się zaśmiałam. Chłopak uderzył się otwartą ręką w czoło.
-jaki ze mnie debil.-zaczął.
-nie zaprzeczę.-znowu się zaśmiałam.
-ej. Nie zaczynaj. Damy radę coś się wymyśli.-powiedział przebrałam się w coś innego. czułam się brudna. założyłam to.
Liam uważnie obserwował mnie w tym czasie. 
-ślicznie wyglądasz.- powiedział
-dzięki.-powiedziałam obojętnie.
Zaczęłam pakować wszystkie ciuchy. Zajęło to 2 duże walizki. Spakowałam laptopa i kilka zdjęć moich i Dan. Weszłam do łazienki. Tam też miałam pełno rzeczy. Liam siedział przy biurku i cierpliwie czekał. Po godzinie skończyłam się pakować wyszło tego więcej niż się spodziewałam.
-musisz tego tyle brać.-zapytał rozwścieczony. Znowu wrócił niemiły Liam. Szczerzę wolę tego zabawnego i miłego a nie bezuczuciowego skurwiela.
-Tak.- syknęłam.
-no to na pewno się nie zabierzemy na motorze.-powiedział
-mam pomysł. Ale ci się nie spodoba.-zaczęłam
-nie zostaniesz tu.-uciąłem
-nie mam zamiaru zostawać w tym popieprzonym domu. Chodzi o to że możesz mi zaufać. Nie ucieknę. Ty pojedziesz motorem a ja wezmę swoje auto.-zaczęłam. Spojrzałam na niego widać że się zastanawiał nad moim pomysłem.
-niech ci będzie. Ale bez żadnych pomysłów o ucieczce.-powiedział
Kiwnęłam głową. Liam wziął moje walizki a ja kosmetyczkę torebkę i laptopa. Wyszliśmy z pokoju. Gdy już byliśmy przy drzwiach zatrzymał mnie mój ojciec.
-dokąd się wybierasz.-syknął.
-jak najdalej stąd. –odgryzłam się. liam zauważył że nie ma mnie za nim. Szybko się odwrócił i zauważył że ojciec mnie przytrzymuje.
-puść mnie chcę już iść.-zaczęłam się wyszarpywać.
-nie tak szybko. Myślisz że możesz tak sobie odejść. Myślisz że ci pozwolę.-powiedział
-tak. Tak właśnie myślę. Powinieneś się cieszyć. W końcu się mnie pozbędziesz. Cieszysz się z tego co?- zapytałam
-tak tylko nie mogę przeboleć że ona nie żyje a ty tak.- jego głos był przepełniony jadem. Za każdym razem gdy mi to mówił serce mi się rozpadało.
-więc teraz straciłeś już 2 córkę. Jesteś zwykłym złamasem.- krzyknęłam wybiegłam z domu. Liam zdążył już wpakować moje walizki do Ferrari. Weszłam do środka. Liam odpalił swój motor. Ruszył a ja za nim. Po krótkim czasie dojechaliśmy do ogromnego domu. Cały czas miałam zaciśnięte dłonie na kierownicy. Gdy zatrzymaliśmy się puściłam ją a moje dłonie momentalnie przybrały normalny kolor. Wyszłam z samochodu. Liam się cieszył że nie próbowałam uciekać. Nawet nie miałam już zamiaru. Moje życie i tak jest do dupy. Gorzej być nie mogło. Weszliśmy do środka. W salonie siedziało 3 chłopaków. Harrego poznałam od razu. Siedział z nim jeszcze jakiś mulat. Kojarzyłam go. On jechał z Liamem wtedy gdy się kłóciliśmy. I jeszcze jakiś chłopak. Liam zaciągnął mnie do nich.
-Maggie to jest Zayn- wskazał na mulata. – i Louis.- pokazał na drugiego chłopaka.- Harrego już znasz.-uśmiechnęłam się go loczka. On do mnie też. Muszę przyznać że wszyscy byli przystojni.
-chodź pokażę ci twój pokój. Odwiesiłam sweter na wieszak zdjęłam sandałki i poszłam za nim. Na pierwsze piętro. To tu -zatrzymał się przed białymi drzwiami.- Czuj się jak u siebie. Mój pokój jest naprzeciwko.-mrugnął do mnie i poszedł na dół. Weszłam do środka. Szare ściany, duże łóżko. wielkie okno na całą ścianę i biurko. Nic innego tu nie było. zostawiłam przy drzwiach swoją torbę. Postanowiłam zejść na dół. Poznać lepiej chłopaków. Przerażało mnie że miałam mieszkać z 4 chłopakami.
-już jestem usłyszałam kolejny głos.-poprawka z 5 chłopakami. Jeszcze lepiej.
-no nareszcie ile można czekać.-powiedział jeden
-mamy nowego mieszkańca-powiedział kolejny.
-kogo?- zdziwił się chłopak.
-jakaś dziewczyna Liam powiedz coś więcej o niej. –w tym samym czasie weszłam do salonu. To co zobaczyłam złamało mi serce. Osoba którą uważałam za przyjaciela. Do której miałam pełne zaufanie mnie cały czas okłamywała.
-Niall.-szepnęłam ze łzami w oczach. Chłopak się do mnie odwrócił. Z jego twarzy zszedł uśmiech.
-Maggie.-krzyknął za mną. Jednak ja już nie chciałam go znać. Okłamał mnie. Niech idzie do piekła. Wbiegłam do siebie. Zamknęłam drzwi na klucz. Wbiegłam do łazienki i również je zakluczyłam. Upadłam na podłogę. Czy moje życie musi być takie cholernie pokręcone. Chciałam ukoić ból. Poszperałam w szafkach i szufladach. Znalazłam coś ostrego. Zrobiłam to tylko raz w życiu. Jednak byłam tak zdesperowana że nie zważałam na nic innego jak ukojenie swojego złego samopoczucia. obkręciłam żyletkę kilka razy zanim zrobiłam pierwsze nacięcie.
Z każdym uderzeniem w drzwi robiłam nacięcie. Trochę bolało jednak to nic w porównaniu z tym jak bolało mnie w środku. Zrobiłam jeszcze kilka nacięć. Owinęłam rękę ręcznikiem. Poczułam się lepiej. I to o wiele lepiej. Wytarłam krople krwi z podłogi i umyłam żyletkę. Schowałam ją głęboko. Żeby nikt jej nie znalazł. Jestem pewna że jeszcze będzie mi potrzebna. Pukanie nie ustępowało. Jednak nie miałam ochoty z nikim rozmawiać a zwłaszcza z Niallem.







**************************
hej miśki. kolejny rozdział 
jezu nie usnęliście czytając ????
nudy nudy nudy.
dobra postaram się żeby było ciekawiej. 
jeszcze raz sorki 
25 komentarzy kolejny rozdział
KOCHAM WAS 
Hazzowa:****
ROZDZIAŁ 14

obiecałam komuś że dodam wcześniej :D
mam nadzieję że się spodoba :)
mam nadzieję że ci sie poprawi humorek Julcia :* czytasz=komentujesz !



Oczami Liama

Stałem tak nawet nie wiem ile czasu. Patrzyłem na jej załzawione oczy. Co ja mam teraz zrobić. Czemu wszystko się spieprzyło. Co ona tam robiła. Nie wiem co robić. Muszę pomyśleć. Czułem jak jej bezbronny wzrok wypala we mnie dziury. Poczucie winy rosło we mnie z minuty na minutę. Nie mogę stać i patrzeć na tę bezbronną istotę. Wybiegłem z pomieszczenia zostawiając ją samą. Widziałem Harrego. Siedział w tym samym miejscu. On jeszcze nie wiedział co się stało. Jak wszystko się zjebało. Popatrzył na mnie z uśmiechem jednak gdy tylko zobaczył moją minę od razu się wystraszył. Aż tak byłem wściekły. Przełknął ślinę.

-co jest.-zapytał drżącym głosem.
-nic nie mów. Musze ochłonąć. Chyba że chcesz żebym rozwalił ci łeb.-wysyczałem i usiadłem na kanapie. Chłopak od razu się zamknął. Jednak cały czas się na mnie patrzył. Myślałem co mam zrobić aż rozbolała mnie głowa. Oparłem ją o zagłówek i zamknąłem oczy.
-Harry zjebałeś sprawę.- popatrzyłem na niego a on zrobił dziwną minę. Nie raczył mi przerwać. –porwałeś złą dziewczynę.-dodałem
Wciągnął szybko powietrze. Wiedział jak sprawa jest poważna.
-co teraz.-zapytał. No właśnie co teraz. Sam tego nie wiem…



Oczami Maggie
Byłam śmiertelnie przerażona. Chłopaka który mnie porwał widziałam pierwszy raz na oczy. Jednak ten który tu był. Wiem kto to. Widziałam go. Mieliśmy ostrą wymianę zdań. Ale to było 2 tygodnie temu. Na pewno nie o to się mścił. Bałam się tak cholernie. czemu muszę znów przez to przechodzić. Wiem że jeśli będą chcieli mnie zabić to żadne starania nie pomogą.  Bolał mnie tak strasznie polik. Taśma podrażniała moją ranę przez co zaczęła krwawić. Piekły mnie nadgarstki od mocnego węzła sznura. Miałam również związane kostki. Leżałam na jakimś łóżku. Wydawało mi się że to jakaś deska. Było tak twarde. Próbowałam się podnieść. Jednak na nic moje sterania. Zastanawiałam się czemu mnie porwali. Gdy ten chłopak mnie zobaczył widziałam przerażenie w jego oczach i… strach. I skąd on do jasnej cholery znał moje imię. Podczas kolejnej próby wstania drzwi otworzyły się a w nich pojawił się ten brunet. W dłoni trzymał nóż. Boże to mój koniec.-pomyślałam. Tętno przyśpieszyło. Przywarłam do ściany całą sobą. Modliłam się żeby mnie zostawił w spokoju. Plecy zaczęły mnie boleć od wciskania się w ścianę. Chłopak zauważył moje przerażenie. Zaczął się do mnie zbliżać. Podszedł do mnie. Zamknęłam oczy i jęknęłam ze strachu. Delikatnie uważając na szwy odkleił taśmę. Nożem najpierw rozciął węzeł na nadgarstkach a później przy kostkach. Gdy tylko poczułam ulgę w tych miejscach. Uciekłam w kąt łóżka. Podkurczyłam nogi. Schowałam głowę w nogi. Poczułam jak materac obok się ugina. Podniosłam głowę i popatrzyłam na niego. Patrzył na mnie uważnie. Nie wiedziałam co mam zrobić. Postanowiłam nic nie mówić.
-hej. –powiedział. Obdarzył mnie uśmiechem. Co to ma znaczyć „hej”. O co tu chodzi. Najpierw mnie porywa a później tak po prostu się ze mną wita. Aż oniemiałam.
 Nie chciałam nic mówić. Odwróciłam od niego wzrok. Po co on tu przyszedł.
-muszę ci coś wyjaśnić ale najpierw musisz mi coś powiedzieć.-zaczął. Znowu się na niego popatrzyłam.
-powiedz mi dlaczego poszłaś tam za nią.-popatrzył na mnie. Zrobiłam wielkie oczy.
-bo.bo.-jąkałam się.- bo jej obiecałam że jej pomogę. Ona się bała spotkania z ojcem więc jej zaoferowałam pomoc.-powiedziałam.- ja też mam do ciebie pytanie.
-słucham- powiedział opierając się o ścianę. Ta rozmowa nie przypominała rozmowy porywacza z ofiarą.
-dlaczego mnie porwaliście? Co chcecie mi zrobić? I skąd wiesz jak mam na imię.?- wypaliłam.
-to więcej niż jedne pytanie.- zaśmiał się.- ale odpowiem ci na wszystko ale po kolei.-popatrzyłam na niego.
 -dobrze więc po kolei.-powtórzyłam.
-jestem złym człowiekiem. Ale to już chyba wiesz. Razem z moimi kolegami dostałem zlecenie. Zajmujemy się głównie handlem narkotyków… ale również żywym towarem.-wciągnęłam powietrze.- to że ty tu się znalazłaś to czysty przypadek.- dodał szybko.-dostałem zlecenie żeby porwać twoją koleżankę Danielle. Zaplanowaliśmy wszystko. To całe spotkanie z ojcem było ustawione przez nas. Jednak coś poszło źle. To nie miało się tak skończyć.-powiedział spuszczając głowę.-nawet nie wiesz jak mi przykro. A wiem jak masz na imię bo jak zbierałem informację na jej temat miałem też kilka o tobie.
Zastanowiłam się chwilę. Z rozmyślań wyrwał mnie jego głos.
-powiesz coś.-zapytał
-myślę.-powiedziałam wprost.
-nad czym.-zapytał ciekawy.
Popatrzyłam na niego zdziwiona. On naprawdę chce wiedzieć.?
-nad tym wszystkim. Nad tym co mi powiedziałeś. Nad tym co zrobiłeś. I nad tym co chcesz zrobić. Mam kolejne pytanie.-powiedziałam.
-słucham.
-jak masz na imię.-zapytałam. Może to głupie ale byłam ciekawa.
-oj przepraszam. Jestem Liam Payne.- wyciągnął do mnie rękę. Niepewnie wyciągnęłam do niego dłoń. Uścisnął ją delikatnie. Miał takie ciepłe dłonie. Gdy mnie dotknął przeszedł mnie przyjemny dreszcz. On chyba też to poczuł bo na mnie dziwnie spojrzał. Uśmiechnął się do mnie a ja to odwzajemniłam. Co się ze mną dzieje. Nie powinnam się tak zachowywać przy chłopaku który mnie porwał. Jednak czułam się przy nim dobrze. Śmiesznie to zabrzmi ale poczułam się bezpiecznie.Popatrzył na mnie czule.
-muszę wyjść będzie tu Harry. Nie skrzywdzi cię to mój bardzo dobry kolega. Proszę cię nie próbuj uciekać. Mogę ci zaufać.-zapytał.
-t.tak.-powiedziałam. Nie wiem czemu mu to obiecałam. Wstał z łóżka. Gdy był przy drzwiach.
-Liam.-powiedziała
-tak. Co się stało.-zapytał stojąc w drzwiach.
-zostawisz mi papierosa.- uśmiechnęłam się delikatnie. Uśmiechnął się szeroko. Podszedł do mnie i wyciągnął z kieszeni całą paczkę. Włożył mi ją w rękę.
-zapalniczka jest w środku. Tylko nie pal za dużo.-zaśmiał się.-będę za jakieś 2 godziny.-dodał i wyszedł z pomieszczenia.Położyłam się na łóżku i zapaliłam jednego.



Oczami Harrego.
Siedziałem w pokoju i oglądałem TV. Kurwa jaki ze mnie debil. Teraz Liam musi odkręcać to całe gówno. Nie wybaczę sobie tego że porwałem nie tą dziewczynę.Widziałem że z jej pokoju ulatnia się dym. Zdziwiłem się i podszedłem do drzwi. Były uchylone. Poczułem zapach nikotyny. Widziałem dziewczynę leżącą na łóżku. Zaciągała się dymem. Naprawdę była śliczna. Aż się podnieciłem na jej widok. Powoli wszedłem do pokoju. Dziewczyna zesztywniała. Popatrzyła się na mnie. Odetchnęła i usiadła. Dopaliła papierosa. Nie wiedziała co ma zrobić z niedopałkiem.
-rzuć go na ziemię- uśmiechnąłem się. tak też zrobiła.- mogę z tobą posiedzieć. Nudzi mi się.- widziałem malujące się zdziwienie na jej twarzy. Szybko się otrząsnęła.
-jasne. Siadaj.-wskazała na miejsce obok siebie. Była bardzo niezwykłą dziewczyną. Nawet jeśli się mnie bała nie dała po sobie tego poznać. Usiadłem obok.
-jestem Harry.-wyciągnąłem rękę w jej kierunku.
-Maggie- odwzajemniła gest. Uścisnąłem lekko jej dłoń. Jakby miała się rozpaść gdybym mocniej ją ścisnął. Zauważyłem sine ślady na jej skórze dookoła nadgarstka.
-przepraszam cię że tak mocno cię związałem.-zacząłem.
-spoko. Przyzwyczaiłam się do tego.-wypaliła. Zdziwiło mnie to.
- jak to.- zapytałem szczerze zdziwiony.
-to dość osobiste. Może kiedyś ci opowiem.-zaśmiała się. poprawiłem swoje loki.

Dziewczyna się na mnie patrzyła. Miała śliczne oczy. Hipnotyzowały.
-co?-spytałem
-nic ale podoba mi się jak poprawiasz włosy.-uśmiechnęła się. ja również.
-o i jeszcze masz dołeczki.-zaśmiała się.- uwielbiam je. Są słodkie.-czułem się bardzo dobrze. Była świetną dziewczyną. Położyła się na łóżku. Zrobiłem to samo. Leżeliśmy blisko ale nie aż tak żeby się dotykać. Jednak czułem jej ciepło. Uśmiechnąłem się sam do siebie.
-opowiedz mi coś o sobie.-powiedziała przerywając ciszę.
-hmmm a co chciałabyś wiedzieć.-zapytałem
-tyle ile możesz mi powiedzieć.- odparła. Odwróciłem głowę w jej stronę. Bawiła się włosami.
Zwróciłem swój wzrok z powrotem na sufit.
- mam 20 lat.urodziłem się w  Holmes Chapel. Mieszkałem tam do 17 roku życia. gdy miałem 15 lat pewien mężczyzna zgwałcił moją siostrę Gemmę później z zimną krwią ją zabił a ciało zakopał w lesie. zupełnie przypadkiem ją znaleźli. poczułem w sobie taką złość że wiedziałem co zrobię z osobą która to zrobiła. wiedziałem kto to był. jednak nic nie mogłem zrobić. dopiero niedawno dowiedziałem się że on wyszedł z więzienia chcę się na nim zemścić. chcę żeby cierpiał tak jak ja i moją rodzina.- widziałem że łza spłynęła po jej policzku.-co dalej-zacząłem-  Mój tata zdradził mamę i odszedł do swojej kochanki gdy miałem 15 lat. mam nie mogła sobie z tym poradzić. Zabiła się pół roku później. Mnie wysłali do domu dziecka bo ojciec się mnie wyrzekł. Tam poznałem Zayna. To jeden z naszej bandy. Zawsze byłem skryty. To Zayn sprawił że jestem jaki jestem. Zmienił mnie i jestem mu za to wdzięczny. Nie wiem co by teraz ze mną było. Później razem uciekliśmy z tamtego miejsca. Udaliśmy się tutaj. Do Miami. Tu poznaliśmy resztę. Od tamtej pory jesteśmy jak rodzina. Trochę popieprzona ale traktuję ich jak rodzinę.-mówiłem bez żadnych uczuć. Nigdy nikomu tego nie mówiłem.
-dużo przeżyłeś.-powiedziała
-a ty?-zapytałem
-co ja?-zdziwiła się
-jaka jest twoja historia.-spytałem ciekaw.
Spojrzałem na nią. Patrzyła na mnie. Widziałem w jej oczach strach i ból. Wiedziałem że dużo przeżyła patrząc tylko w jej oczy.
-to dość smutne. Nie chcę cię zanudzać.-powiedziała
-nie będziesz.-uśmiechnąłem się do niej.
-miałam siostrę. Bliźniaczkę…-opowiadała ze łzami w oczach jak można zrobić coś tak okropnego. Teraz już wiedziałem dlaczego tak zareagowała na wspomnienie Gemmy. nie dziwię się jej. sam miałem łzy w oczach gdy opowiadała swoją historię również dużo przeszła co ja. tak jak większość naszej paczki. Czekałem aż się uspokoi. Jednak to nie nastąpiło. Przyciągnąłem ją do siebie. Wtuliła się we mnie. Było mi miło.

-z nami będziesz bezpieczna.-powiedziałem. Po chwili dziewczyna zasnęła.





Oczami Liama
Wróciłem do domu. Muszę wszystko dobrze przemyśleć. Coś zaplanować. Wszedłem do mojego gabinetu. Z chwilą gdy usiadłem przy biurku zadzwonił mój telefon. Przeraziłem się widząc kto dzwoni. Nie mogę go ignorować. Będzie jeszcze gorzej. Odebrałem telefon. Trzeba będzie improwizować.
-hej John.-powiedziałem powoli.
-siema stary. Kiedy mogę przyjechać po laseczkę.-zapytał szczerze zadowolony.
-no właśnie. Jest problem. Właśnie miałem do ciebie dzwonić jak coś wymyślę.-zacząłem. Przejechałem wolną ręką po włosach.
-co jest.?-wyczułem zdenerwowanie i złość w jego głosie.
-mój ‘chłopak’ się pomylił. Porwał złą dziewczynę.-powiedziałem zgodnie z prawdą.
-no to w czym problem. Pozbądź się tego frajera za tą pomyłkę. A tą laseczkę daj mi. Może być inna.- zaśmiał się. cholera. Wizja tego że miałbym zabić Harrego i oddać Maggie Johnowi była przerażająca.
-nie mogę tego zrobić. Muszę zżerać z tobą tę umowę. Oddam ci jeszcze dziś całą kasę.-powiedziałem z nadzieją że się za bardzo nie wścieknie.
-że co!- jednak się pomyliłem. On się nie wściekł. Wkurwił się.- chyba sobie żartujesz.
-nie mówię serio.- chciałem zapalić ale zapomniałem że całą paczkę zostawiłem dziewczynie.
-pojebało cię. Wiesz że będziesz miał przez to spore nieprzyjemności.-krzyknął do słuchawki. Bardzo dobrze o tym wiedziałem. Nie mogłem pozwolić na to żeby Maggie została jego zabawką. Nie wytrzymałbym tego.
-wiem. Po prostu nie mogę tego zrobić i tyle. Liczę się z konsekwencjami.-zacząłem

-dobra jak chcesz masz mi oddać kasę sam sobie poradzę. Jednak tak szczerze to dobrze że jej nie porwałeś już jej nie chcę. Pamiętasz tę drugą dziewczynę na zdjęciu. Maggie.- przeszedł mnie dreszcz jak wypowiedział jej imię.- dawno jej nie widziałem. Jest wspaniała. Razem z moim dobrym kolegą Tomem poznaliśmy się z nią bardzo dogłębnie. Chciałbym odbudować stare relacje.-zaśmiał się i się rozłączył. Cholera. On może ją skrzywdzić. Nie mogę na to pozwolić. Musze ją chronić. Nie pozwolę żeby coś jej się stało. Wybiegłem z domu. Wskoczyłem na motor. Ruszyłem w stronę miejsca gdzie ‘ukrywaliśmy’ Maggie. Dojechałem na miejsce. Nigdzie nie było Hazzy. Co jest kurwa.-pomyślałem. Usłyszałem jakieś śmiechy. Zdziwiłem się jeszcze bardziej. Odgłosy dochodziły z jej pokoju. Podszedłem do drzwi. Przez szparę w nich zauważyłem ich. Leżeli na łóżku i się wygłupiali. Jeszcze nigdy nie widziałem Harrego w takim stanie. To było dziwne. Wydawał  się szczęśliwy. widać że ona działała tak nie tylko na mnie i na Nialla ale również na niego. Wszedłem do środka przerywając tę sielankę. Popatrzyli na mnie i zaczęli się śmiać. Dziewczyna złapała się za polik. Na jej twarzy widać było ból. Pewnie nadal ją boli. Pewnie że boli debilu przecież to wydarzyło się wczoraj.- skarciłem się w myślach. Uśmiechnąłem się do dziewczyny. Harry dziwnie na mnie popatrzył. Poruszył śmiesznie brwiami a ja posłałem mu mordercze spojrzenie. Po drodze tu wymyśliłem plan jak mam ją chronić.
-i co dalej.-przerwała ciszę dziewczyna.- co zamierzasz ze mną zrobić- dodała. poważnym tonem. zamknęła oczy ewidentnie bojąc się odpowiedzi.

-zabieram cię do nas. Musimy cię przed kimś chronić. Tam będziesz bezpieczna.-powiedziałem do niej. Harry na mnie popatrzył. Jego wzrok pytał czy chodzi o NIEGO. Kiwnąłem twierdząco głową. Harry zamknął oczy. Wciągnął powietrze. Wiedziałem że się obwinia. Myśli że to przez niego ona jest w niebezpieczeństwie.









**************************************
TADAM.! oto kolejny rozdziałek. mam nadzieję że was nim nie zanudziłam. 
z uwagi na to że zbliżają się święta mam sporo czasu na pisanie :) 
mam nadzieję że jednak spodobał się wam rozdział.
trochę mi zajęło pisanie go bo miałam trochę na głowie. 
niedługo koniec roku i trzeba się wziąć za naukę. 
nie żebym była jakimś nieukiem :) ale chcę się jeszcze podciągnąć z kilku przedmiotów
kolejny rozdział za 20 komentarzy. 
KOCHAM WAS
Hazzowa :****