środa, 2 kwietnia 2014

ROZDZIAŁ 9

przeczytaj notkę pod rozdziałem :)



Oczami Maggie

Obudziłam się czując jak ktoś jeździ palcem wzdłuż moich pleców.

Otworzyłam oczy. Leżałam na brzuchu. Moje plecy były całe odkryte. Niall leżał podparty na ramieniu i jeździł palcem po plecach. Czułam przyjemne dreszcze rozchodzące się po ciele. Czułam lekki dyskomfort w dolnych partiach ciała. Poruszyłam się lekko a chłopak zaprzestał pieszczoty. Popatrzył na mnie i zauważył że mam już otwarte oczy.
-hej księżniczko. Jak się spało.-zapytał
-dobrze. Umm. Niall czy my… to znaczy…-nie wiem co mam powiedzieć.
-chcę ci coś powiedzieć.-zaczął. Przysunął się bliżej.
-coś się stało?-spytałam
-nie… to znaczy tak…chcę ci powiedzieć że ja… zakochałem się w tobie. Kocham cię od kiedy spotkałem cię wtedy w parku. Wiem że to głupie bo się nawet nie znamy ale coś mnie do ciebie przyciąga jakaś siła każe mi do ciebie się zbliżać. To uczucie mnie rozsadza. Kocham cię.-mówi a mnie zapiera dech.- wczorajsza noc była najwspanialsza w całym moim życiu.-doaje. Mam mętlik w głowie. Co ja mam mu powiedzieć. Czy ja czuję to samo do niego. Sama nie wiem. Wiem że coś czuję. Tylko czy to jest miłość.
-niall ja.-zaczynam- też cię kocham ale nie tak jak chłopaka tylko jak starszego brata. Czuję się przy tobie bezpieczna. Jednak nie czuję nic więcej. Przykro mi.- mówię zasłaniając twarz. Nie mogę teraz na niego spojrzeć. Nie potrafię po tym co mi powiedział. Czuję że go zraniłam.
Podniosłam głowę. Muszę na niego spojrzeć. Chociaż tyle. Jestem mu to winna. Odrzuciłam go. W głębi nadal kocham Coodyego. Nie potrafię mu tego wybaczyć ale nie potrafię też zapomnieć. To co się wydarzyło wczoraj. To była niezapomniana noc. Czuję się jak dziwka. Przespałam się z przyjacielem. Dałam mu tym dodatkową nadzieję. Czuję się okropnie. Nie zasługuję na jego przyjaźń. Spojrzałam mu w oczy. Widać w nich było smutek. Pewnie wyląduję w piekle.

-przepraszam- wyszeptałam. Popatrzył na mnie. Czekałam aż zacznie krzyczeć. Jednak on tylko na mnie patrzył. Po chwili jednak powiedział.
-nie masz za co. Po prostu nie czujesz tego co ja. Rozumiem cię-uśmiechnął się do mnie.-ale mam nadzieję że to nic nie zmieni. Że nadal będziemy przyjaciółmi. Nie dam rady funkcjonować bez ciebie.- pogłaskał mój policzek
-też mam taką nadzieję.- uśmiechnęłam się. zrobiło się dość niezręcznie.
-dzisiaj trzeba wracać.-przerwał ciszę chłopak.- jednak dopiero po południu nie martw się.-zaśmiał się gdy zobaczył oznaki niezadowolenia na mojej twarzy.
-um. Niall czy to… czy to co się wczoraj wydarzyło może pozostać między nami. Proszę.-spoglądam na niego.

-nie martw się. nikt się nie dowie. Na pewno nie ode mnie.- uśmiechnął się.- pójdę zrobić śniadanie a ty się ubierz. Wyszedł z pokoju. Zdziwiło mnie to że był już ubrany. Musiał to zrobić jak spałam. Wstałam z łóżka. Czułam dziwne mrowienie na dole. Byłam naga. Szybko zakryłam się prześcieradłem i weszłam do łazienki. Wykąpałam się i wróciłam w ręczniku do pokoju. Ubrałam się w to
i powoli zeszłam na dół.  .  Niall nakładał jajecznice na talerze. Nie słyszał że weszłam. Usiadłam przy stole. Obserwowałam go. Gdy się odwrócił delikatnie podskoczył na co zaczęłam się śmiać.
-boże nie rób tak. Wystraszyłaś mnie.-zaśmiał się stawiając talerz przede mną. Wzięłam widelec i zaczęłam jeść.
-to jest pyszne.- powiedziałam kończąc posiłek
-cieszę się. dzisiaj leniuchujemy. O 16 wracamy. Jakoś o 19 powinniśmy być w domu.-powiedział
-dobrze.- znów nastała cisza. Coś się między nami zmieniło. Nic już nie będzie takie samo. To wszystko moja wina. Czemu wszystko pieprzy się przeze mnie.
-to co robimy.-zapytałam. Chłopak uśmiechnął się. wstał. Podszedł do mnie i pociągnął w stronę tarasu. Widok był śliczny. Była 12 więc niedługo będziemy musieli wracać.
Wcześniej nie widziałam że jest tu hamak. Położyliśmy się na nim.
Było miło ale nie tak jak wcześniej. Czuję się z tym okropnie. Czułam czułe pieszczoty na plecach. Miałam zamknięte oczy.
-śpisz.?-zapytał Niall. Nie chciałam odpowiadać. Czułam że chce coś powiedzieć. Coś czego by mi nie powiedział gdyby wiedział że wszystko słyszę. Usłyszałam ciche westchnienie.
-gdybyś wiedziała całą prawdę o mnie trzymałabyś się ode mnie z daleka.-o co w tym chodzi.- nie potrafię dużej cię okłamywać ale jak dowiesz się prawdy o mnie nie będziesz chciała mnie znać a tego nie zniosę.- pocałował mnie w czoło i mocniej mnie do siebie przytulił. O co w tym wszystkim chodzi. Rozmyślając o tym wszystkim zasnęłam. Obudziło mnie szturchanie.
-hej Maggie obudź się. telefon ci cały czas dzwoni.-mówił Niall. Otworzyłam oczy. Leżałam na hamaku przykryta kocem. Niall stał nade mną z moim telefonem w ręku. Uśmiechał się do mnie tak jak wcześniej. Myślę że już jest między nami ok. podał mi telefon. Zdziwiło mnie że to nieznany. Przeciągnęłam palcem po wyświetlaczu. 
-halo.-zapytałam
-witam czy panna Margaret O’Dell.-zapytał głos
-tak z kim mam przyjemność.-zadałam kolejne pytanie.
-przepraszam. Zapomniałem. Z tej strony doktor Piter Weasley. Czy może pani przyjechać dzisiaj do szpitala. To bardzo ważne.-powiedział. Zdziwiłam się. boże zapomniałam że jestem chora. Czy mój pech się kiedyś skończy.
-T.Tak. mogę przyjechać tylko dopiero około 19. Może być.-zapytałam

-w takim razie do zobaczenia.-powiedział nie czekając na odpowiedz. O co tu chodzi. Mam nadzieję że to nic poważnego. A co jeśli się okaże że rak jest nieuleczalny. Może lepiej żebym umarła. Nikt by nawet nie zauważył że mnie niema. Odłożyłam telefon a Niall się na mnie cały czas patrzył.W ciszy mnie obserwował. Czekał aż coś mu powiem
-to był mój lekarz.-zaczęłam- powiedział że muszę jak najszybciej przyjechać do szpitala.-powiedziałam. Czułam że łzy napływają mi do oczu.-tak strasznie się boję.-powiedziałam. Zaczęłam szlochać. Niall wziął mnie na ręce i zaprowadził do domu. Usiadł na kanapie a mnie usadził na swoich kolanach.Nic nie powiedział. Pozwolił mi się wypłakać. Gdy już się uspokoiłam popatrzyłam na niego.
-będzie dobrze.-powiedział zakładając kosmyk moich włosów za ucho.- masz mnie ja cię nie zostawię. Będę przy tobie.- uśmiechnął się.
-dziękuję.-wtuliłam się w jego klatkę piersiową.-chyba powinniśmy wracać.-powiedziałam
-masz rację.- wstał.
-pójdę się spakować.-powiedziałam idąc w stronę schodów. Po 30 minutach byłam spakowana. Była 15. Planowaliśmy zostać jeszcze godzinę ale nie wytrzymałabym tego napięcia dotyczącego telefonu od lekarza. Weszłam do auta. Ruszyliśmy w drogę. Moje myśli błądziły po Coodym o tym co mi zrobił. O Niallu. O tym co powiedział mi rano i o tym co powiedział mi na hamaku. Oraz o tym co chce powiedzieć mi lekarz. To wszystko chyba zaraz mnie rozsadzi. Nie wiem co mam o tym wszystkim myśleć. Jechaliśmy w ciszy. Nie chciałam jej przerywać. Nawet nie wiedziałam co miałam mu powiedzieć. Oparłam głowę o szybę.Dojechaliśmy pod mój dom 2,5 godzimy po wyjeździe. Męcząca droga.
-dziękuję ci… za wszystko.- powiedziałam wysiadając z auta.
-czekaj- usłyszałam wołanie. Odwróciłam się. niall wysiadał z auta. – myślałaś że cię teraz zostawię. Zawiozę cię do szpitala.- powiedział podchodząc do mnie. Chłopak wziął moją torbę z bagażnika. Podeszliśmy do drzwi. Szukałam w torebce kluczy ale słyszałam że ktoś jest w środku. Nacisnęłam na klamkę. Otwarte?!. Jak to możliwe. Popatrzyłam z przerażeniem na Nialla. Zauważył że coś nie jest ok. wszedł pierwszy. A ja zaraz za nim. Słyszałam że ktoś jest w kuchni wzięłam głęboki oddech i weszłam do niej.
 -tata?-zdziwiłam się. zaraz za mną do kuchni wszedł Niall. Ojciec siedział przy stole i pił kawę. Zdziwiło mnie że tu jest. Ah no tak zapomniałam że mieli wrócić.
-możesz mi powiedzieć gdzie byłaś cały weekend.-powiedział podniesionym głosem. Wstał z krzesła. 
-co was to obchodzi. I tak się mną nie interesujecie.-powiedziałam najspokojniej jak potrafiłam.
. Do kuchni wbiegła mama. Już powoli zapominałam jak wygląda. Widziałam ulgę na mój widok. A później zdziwienie na widok Nialla.
-dowiem się gdzie byłaś. I kto to.-pokazał palcem na Nialla. Teraz już krzyczał. Zrobił się czerwony na twarzy a na jego szyi pojawiła się pulsująca żyła. Był bliski wybuchnięcia.
-nie udawaj że się mną interesujesz-krzyknęłam a w oczach pojawiły się łzy.
-nie tym tonem gówniaro.-krzyknął- nie jesteś taka jak twoja siostra.- tego było już za wiele. Łzy ciekły ciurkiem po polikach.
-wolałbyś żebym to ja za nią zginęła. Prawda.- wydusiłam przez łzy
-tak. Wolałbym żebyś to ty teraz gniła w ziemi.-powiedział.
Nie wiedziałam co mam zrobić. Jedyne co mogłam to stąd uciec. Wybiegłam z domu.Pobiegłam do parku. Usiadłam na ławce. Poczułam że ktoś mnie do siebie przytula. Niall. Wtuliłam się w niego. Czekał aż się wypłaczę. Znowu. Odsunęłam się od niego.
-przepraszam że to słyszałeś.-powiedziałam ocierając łzy.
-nie musisz mnie przepraszać. Twój ojciec to palant.-powiedział. Wstał z ławki.-chodź musimy iść do szpitala. Westchnęłam. Wstałam i ruszyliśmy w drogę. Po 10 minutach doszliśmy pod budynek. Serce zaczęło mi walić a ręce spociły. Cała drżałam. Bałam się co chce mi powiedzieć lekarz. Weszliśmy do środka. Podeszłam do recepcji. Niall usiadł na krzesełku.
-nazywam się Margaret O’Dell.-powiedziałam starszej pani.
-a tak. Proszę iść na pierwsze piętro gabinet 108.- powiedziała i się uśmiechnęła. Poszłam tam razem z Niallem. Usiadł przed gabinetem a ja weszłam nieśmiało do środka.
-a witam. Proszę usiąść. –powiedział uśmiechając się
-co się stało-zapytałam drżącym głosem
-chciałbym z panią porozmawiać o pani wynikach badań.-powiedział
-to proszę mówić.-zachęciłam. Chcę to już mieć za sobą
-chcę pani powiedzieć że…






*****************************
hej oto kolejny rozdział 
pewnie zauważyłyście że rozdział jest krótszy. teraz będą krótsze dzięki temu będzie ich więcej. 
cieszy mnie tyle wyświetleń. kocham was 
kolejny rozdział za 25 komentarzy :)
Hazzowa :***

16 komentarzy:

  1. Genialny..♥ czemu w takim momencie przerwałaś...?

    OdpowiedzUsuń
  2. Super. <3 <3 Oczywiście przerywanie w takich momentach to twoja specjalność :** Czekam na nexta :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Dżizas.. piszcie jakieś konkretniejsze komentatze... a nie kurde, kropeczki, emotki.. irytujące to jest..beez kitu..

    A rozdział boski.. kocham to opowiadanie..i blogerke też..moje słoneczko ♥

    OdpowiedzUsuń