boże słoneczka moje dziękuję wam za wszystko mam już ponad 4,000 wyświetleń. DZIĘKUJĘ <3
5 dni
później
Oczami
Maggie
Siedziałam
właśnie w swoim pokoju. Rodzice znowu wyjechali więc wróciłam do domu. Nie
odzywam się do ojca. Gdybym tylko mogła wyprowadziłabym się z tego
popieprzonego domu. Nigdy im nic nie pasowało. To zawsze Wiki była ta idealna.
Mnie ojciec tylko poniżał. Nigdy nic mu się nie podobało. Zawsze byłam ta
gorsza. Cieszę się że wyjechali. Matka powiedziała że nie będzie ich do połowy
lipca. Bardzo się z tego powodu ucieszyłam. Szczerze to w dupie mam gdzie teraz
są i po co wyjechali. Jutro jest nasz upragniony bal. Dzisiaj zakończenie roku.
Już się nie mogę doczekać. Choć z drugiej strony jest mi trochę smutno. Wczoraj
byłam na zakupach z Dan i kupiłyśmy sobie piękne sukienki. Już się nie mogę
doczekać aż je założymy. Zakręcałam właśnie włosy gdy dostałam sms. Myślałam że
to Niall bo Coody siedzi u mnie. Właśnie Niall się nie odezwał od tego dnia gdy
był ze mną w szpitalu. Mam nadzieję że nic mu nie jest. Sprawdziłam wiadomość. Nieznany
„pięknie ci
w tej koszuli”
Cholera znowu
on. Nie potrzebnie siedzę przed toaletką w samej koszuli zapiętej na jeden
guzik. Skończyłam zakręcać włosy. Wstałam i poszłam do garderoby. Trzeba założyć
coś eleganckiego na apel. Założyłam białą
sukienkę i do tego białe szpilki.
Wyszłam z pomieszczenia. Coody siedział już
naszykowany na krześle przy biurku. Patrzył się w okno. Jakby czemuś się
przyglądał.
-coś się stało-
zapytałam. Chłopak nie odwrócił wzroku od okna.
-wydaje mi się
że ktoś nas obserwuje- powiedział. Momentalnie zrobiło mi się gorąco i oddech
mi przyśpieszył.
-pewnie ci się
wydaje- powiedziałam podchodząc do niego. Sama w to nie wierzyłam. Usiadłam na
jego kolanach. Muszę mu powiedzieć że go zdradziłam. Nie mogę przez to spać. Mam
okropne wyrzuty sumienia. Powiem mu po balu. On zasługuje naprawdę. Objął mnie
w pasie.
-ślicznie
wyglądasz.-powiedział
-dziękuję ty
też. Miał na sobie białą koszulę i luźno zawiązany krawat do tego czarne rurki
i białe converse.- musimy już iść bo się spóźnimy.-dodałam wstając.
Ruszył za
mną do garażu. Weszliśmy do mojego Ferrari i ruszyliśmy w drogę. Po 10 minutach
byliśmy na miejscu. Pod szkołą stał duży tłum elegancko ubranych nastolatków. Każdy
z uśmiechem na twarzy szedł w stronę budynku. W tłumie zauważyłam Dan. Wyglądała
ślicznie. ubrana w to
Zwracała uwagę
większości chłopaków ze szkoły. Podeszła do nas i przywitała się. weszliśmy w
trójkę do budynku. Apel ciągnął się strasznie długo. Przesiedzieliśmy na Sali 3
godziny. Byliśmy już tak znudzeni że nawet nie słuchaliśmy nauczyciela.
-więc życzę
wam wszystkiego najlepszego na nowej już dorosłej drodze życia i zapraszam na
jutrzejszy bal z okazji zakończenia szkoły.-powiedział nauczyciel kończąc swoją
przemowę.
Wszyscy wyszliśmy
szczęśliwi z naszymi dyplomami. Poszliśmy w trójkę do mojego auta.
-to co może
jakaś kawa.-zapytałam a oni przytaknęli. Ruszyliśmy z parkingu. Po 15 minutach
podjechaliśmy pod Starbucks. Wysiadając z auta zauważyłam znajomą blond
czuprynę. Chciałam iść się przywitać jednak zauważyłam coś dziwnego. Był trochę
zdenerwowany. Podszedł do niego jakiś koleś. Niall dał mu małą torebeczkę z
białym proszkiem a ten tajemniczy facet dał mu dość duży plik pieniędzy. Zdziwiło
mnie to i trochę przeraziło.
Weszłam
szybko do środka. Nie chciałam teraz z nim rozmawiać. Usiedliśmy przy stoliku i
złożyliśmy zamówienie. Przesiedzieliśmy w kawiarni kilka godzin. Świetnie się
bawiliśmy. Jednak Dan była jakaś dziwna. Muszę z nią pogadać w cztery oczy.
-słuchajcie
idę do łazienki- powiedział Coody. Jakby czytał mi w myślach. Odszedł od
stolika.
-Dan co
jest.- zapytałam.
-nic-
wyrzuciła z siebie zbyt szybko.
-przecież
widzę że nie. Mów co cię gryzie- powiedziałam łapiąc jej rękę.
-mój ojciec
do mnie zadzwonił.-zdziwiłam się. jej ojciec zostawił ją i jej matkę gdy tylko
się urodziła. Wydało mi się to trochę dziwne.-powiedział że chce wszystko
naprawić i się ze mną spotkać. Powiedział że będzie czekać na mnie w sobotę o
14 na plaży Miami Beach. Nie wiem czy mam tam iść.
-pomogę ci
nie martw się-powiedziałam. Nic już nie odpowiedziała bo wrócił Coody.
Dopiliśmy nasze kawy i wróciliśmy do domów.
Oczami Liama.
-Harry
powtórz.-powiedziałem już 10 raz
-kurwa
chłopie. Ile razy mam ci to powtarzać.-powiedział zdenerwowany.
-wiesz że
jak coś pójdzie źle to już jesteśmy martwi. Z nim nie można zadzierać.
Chłopak westchnął.
-Miami
Beach. Sobota godzina 14. Ciemne włosy, wysoka szczupła. Wytatuowana. Będzie tam
ponieważ myśli że przyjdzie spotkać się z ojcem który ją porzucił. W sumie to
świetnie to wymyśliłeś. Podszywać się za jej ojca żeby ją porwać. Jesteś bezdusznym
skurwielem wiesz-zaśmiał się loczek.
-wiem. Dlatego
ja tu jestem szefem.-zaśmiałem się.-tylko pamiętaj. Jak coś pójdzie
źle.-popatrzyłem na niego.
-wiem
chłopie nie raz to robiłem. Muszę ją zajść od tyłu uderzyć czymś w głowę i
wciągnąć do auta. Potem zawieść
na obrzeża miasta do naszego domku w lesie. Potem mam do ciebie zadzwonić że
już po wszystkim i nic nie robić bez twojej obecności.
Bułka z masłem.-on jest zbyt pewny siebie. Ale nich mu będzie. Skoro jest taki pewien. Jednak
nie jestem tak spokojny jak wcześniej. Nie wiem czemu. Wszystko jest takie
popieprzone. Już prawie zapomniałem o tej całej Maggie. Cieszy mnie to bo nie
mogę sobie teraz pozwolić żeby jakaś dupa zaprzątała moje myśli. Powinienem iść
się najebać. Jednak teraz nie możemy pozwolić sobie na rozrywkę. Musimy się
skupić na zadaniu. Nie możemy tego spieprzyć. Wiem że John nic nam nie zrobi. Jednak
nie chcę żeby się wkurwił bo nie było by już tak miło. Musielibyśmy wyjechać bo
on ma tu tyle znajomości.
Bułka z masłem.-on jest zbyt pewny siebie. Ale nich mu będzie. Skoro jest taki pewien.
Oczami
Nialla.
Leżałem na
swoim łóżku. Cały czas myślałem o niej. Ciekaw jestem jak się czuje. Czy
wszystko jest dobrze. Nie rozmawiałem z nią od tamtego dnia w szpitalu. Nic na
to nie poradzę jestem teraz tak zajęty. Liam cały czas zleca mi jakieś zadania.
Nie wiem dlaczego. Może chce mnie jakoś odciągnąć od tej dziewczyny. Może jednak
mi się to tylko zdaje ale dopiero dzisiaj jestem dłuższą chwilę w domu. Musiałem
jechać w środę do innego miasta. Nie wiem czemu on się tak na mnie uwziął. Może
chce żebym się więcej nauczył ale… sam już nie wiem. Leżałam wymęczony na
łóżku. Dzisiaj dużo zarobiłem sprzedając dragi. Liam był szczęśliwy. Wiem że on
się stresuje tą akcją z Johnem. Nie sądzę żeby nam coś zrobił ale również się
trochę stresuję. Mam nadzieję że wszystko pójdzie dobrze z planem.
********************
hej hej. kolejny rozdział
mam nadzieję że się spodoba. mówiłam wam że będą krótsze.
mam też nadzieję że was nie zanudziłam.
20 komentarzy=kolejny rozdział
proszę was też żeby w komentarzach było chociaż jedno słowo opisujące rozdział
bo jak piszecie same buzie lub kropeczki tak naprawdę nie wiem wtedy co sądzicie o rozdziale.
kocham was :)
Hazzowa:****
Kocham <33 Czekam na nn :** <3
OdpowiedzUsuńwspaniały co więcej powiedzieć nwm więc czekam na next
OdpowiedzUsuńBoooski kochanie..♥
OdpowiedzUsuńTak, tak wiem, że tu chodzi o mnie, ale już mi się znudziło komentowanie bardziej rozwiniętymi wypowiedziami.
OdpowiedzUsuńTo rozdział jest..... krótki.
No a poza tym...
Cudowny
Fantastyczny
Zniewalający
Niesamowity
Świetny!!!
Mój ulubiony blog... < 3
OdpowiedzUsuńSłodkie.... ;3
OdpowiedzUsuńkolejny
OdpowiedzUsuńwspaniały
OdpowiedzUsuńrozdział
OdpowiedzUsuńTaki piękny..♥
OdpowiedzUsuńMój ulubiony...♥ kocham to..!
OdpowiedzUsuńSpam
OdpowiedzUsuńrozdział
OdpowiedzUsuńczekam
OdpowiedzUsuńna
OdpowiedzUsuńkolejny
OdpowiedzUsuńcudowny
OdpowiedzUsuńrozdział
OdpowiedzUsuń