niedziela, 6 kwietnia 2014

ROZDZIAŁ 11


boże słoneczka moje dziękuję wam za wszystko mam już ponad 4,000 wyświetleń. DZIĘKUJĘ <3


5 dni później
Oczami Maggie
Siedziałam właśnie w swoim pokoju. Rodzice znowu wyjechali więc wróciłam do domu. Nie odzywam się do ojca. Gdybym tylko mogła wyprowadziłabym się z tego popieprzonego domu. Nigdy im nic nie pasowało. To zawsze Wiki była ta idealna. Mnie ojciec tylko poniżał. Nigdy nic mu się nie podobało. Zawsze byłam ta gorsza. Cieszę się że wyjechali. Matka powiedziała że nie będzie ich do połowy lipca. Bardzo się z tego powodu ucieszyłam. Szczerze to w dupie mam gdzie teraz są i po co wyjechali. Jutro jest nasz upragniony bal. Dzisiaj zakończenie roku. Już się nie mogę doczekać. Choć z drugiej strony jest mi trochę smutno. Wczoraj byłam na zakupach z Dan i kupiłyśmy sobie piękne sukienki. Już się nie mogę doczekać aż je założymy. Zakręcałam właśnie włosy gdy dostałam sms. Myślałam że to Niall bo Coody siedzi u mnie. Właśnie Niall się nie odezwał od tego dnia gdy był ze mną w szpitalu. Mam nadzieję że nic mu nie jest. Sprawdziłam wiadomość. Nieznany
„pięknie ci w tej koszuli”

Cholera znowu on. Nie potrzebnie siedzę przed toaletką w samej koszuli zapiętej na jeden guzik. Skończyłam zakręcać włosy. Wstałam i poszłam do garderoby. Trzeba założyć coś eleganckiego na apel. Założyłam białą sukienkę i do tego białe szpilki.
Wyszłam z pomieszczenia. Coody siedział już naszykowany na krześle przy biurku. Patrzył się w okno. Jakby czemuś się przyglądał.
-coś się stało- zapytałam. Chłopak nie odwrócił wzroku od okna.
-wydaje mi się że ktoś nas obserwuje- powiedział. Momentalnie zrobiło mi się gorąco i oddech mi przyśpieszył.
-pewnie ci się wydaje- powiedziałam podchodząc do niego. Sama w to nie wierzyłam. Usiadłam na jego kolanach. Muszę mu powiedzieć że go zdradziłam. Nie mogę przez to spać. Mam okropne wyrzuty sumienia. Powiem mu po balu. On zasługuje naprawdę. Objął mnie w pasie.
-ślicznie wyglądasz.-powiedział
-dziękuję ty też. Miał na sobie białą koszulę i luźno zawiązany krawat do tego czarne rurki i białe converse.- musimy już iść bo się spóźnimy.-dodałam wstając.
Ruszył za mną do garażu. Weszliśmy do mojego Ferrari i ruszyliśmy w drogę. Po 10 minutach byliśmy na miejscu. Pod szkołą stał duży tłum elegancko ubranych nastolatków. Każdy z uśmiechem na twarzy szedł w stronę budynku. W tłumie zauważyłam Dan. Wyglądała ślicznie. ubrana w to


Zwracała uwagę większości chłopaków ze szkoły. Podeszła do nas i przywitała się. weszliśmy w trójkę do budynku. Apel ciągnął się strasznie długo. Przesiedzieliśmy na Sali 3 godziny. Byliśmy już tak znudzeni że nawet nie słuchaliśmy nauczyciela.
-więc życzę wam wszystkiego najlepszego na nowej już dorosłej drodze życia i zapraszam na jutrzejszy bal z okazji zakończenia szkoły.-powiedział nauczyciel kończąc swoją przemowę.
Wszyscy wyszliśmy szczęśliwi z naszymi dyplomami. Poszliśmy w trójkę do mojego auta.
-to co może jakaś kawa.-zapytałam a oni przytaknęli. Ruszyliśmy z parkingu. Po 15 minutach podjechaliśmy pod Starbucks. Wysiadając z auta zauważyłam znajomą blond czuprynę. Chciałam iść się przywitać jednak zauważyłam coś dziwnego. Był trochę zdenerwowany. Podszedł do niego jakiś koleś. Niall dał mu małą torebeczkę z białym proszkiem a ten tajemniczy facet dał mu dość duży plik pieniędzy. Zdziwiło mnie to i trochę przeraziło. 
Weszłam szybko do środka. Nie chciałam teraz z nim rozmawiać. Usiedliśmy przy stoliku i złożyliśmy zamówienie. Przesiedzieliśmy w kawiarni kilka godzin. Świetnie się bawiliśmy. Jednak Dan była jakaś dziwna. Muszę z nią pogadać w cztery oczy.
-słuchajcie idę do łazienki- powiedział Coody. Jakby czytał mi w myślach. Odszedł od stolika.
-Dan co jest.- zapytałam.
-nic- wyrzuciła z siebie zbyt szybko.
-przecież widzę że nie. Mów co cię gryzie- powiedziałam łapiąc jej rękę.
-mój ojciec do mnie zadzwonił.-zdziwiłam się. jej ojciec zostawił ją i jej matkę gdy tylko się urodziła. Wydało mi się to trochę dziwne.-powiedział że chce wszystko naprawić i się ze mną spotkać. Powiedział że będzie czekać na mnie w sobotę o 14 na plaży Miami Beach. Nie wiem czy mam tam iść.
-pomogę ci nie martw się-powiedziałam. Nic już nie odpowiedziała bo wrócił Coody. Dopiliśmy nasze kawy i wróciliśmy do domów.


Oczami Liama.
-Harry powtórz.-powiedziałem już 10 raz
-kurwa chłopie. Ile razy mam ci to powtarzać.-powiedział zdenerwowany.
-wiesz że jak coś pójdzie źle to już jesteśmy martwi. Z nim nie można zadzierać.
Chłopak westchnął.
-Miami Beach. Sobota godzina 14. Ciemne włosy, wysoka szczupła. Wytatuowana. Będzie tam ponieważ myśli że przyjdzie spotkać się z ojcem który ją porzucił. W sumie to świetnie to wymyśliłeś. Podszywać się za jej ojca żeby ją porwać. Jesteś bezdusznym skurwielem wiesz-zaśmiał się loczek.
-wiem. Dlatego ja tu jestem szefem.-zaśmiałem się.-tylko pamiętaj. Jak coś pójdzie źle.-popatrzyłem na niego.

-wiem chłopie nie raz to robiłem. Muszę ją zajść od tyłu uderzyć czymś w głowę i wciągnąć do auta. Potem zawieść na obrzeża miasta do naszego domku w lesie. Potem mam do ciebie zadzwonić że już po wszystkim i nic nie robić bez twojej obecności.
 Bułka z masłem.-on jest zbyt pewny siebie. Ale nich mu będzie. Skoro jest taki pewien. Jednak nie jestem tak spokojny jak wcześniej. Nie wiem czemu. Wszystko jest takie popieprzone. Już prawie zapomniałem o tej całej Maggie. Cieszy mnie to bo nie mogę sobie teraz pozwolić żeby jakaś dupa zaprzątała moje myśli. Powinienem iść się najebać. Jednak teraz nie możemy pozwolić sobie na rozrywkę. Musimy się skupić na zadaniu. Nie możemy tego spieprzyć. Wiem że John nic nam nie zrobi. Jednak nie chcę żeby się wkurwił bo nie było by już tak miło. Musielibyśmy wyjechać bo on ma tu tyle znajomości.



Oczami Nialla.

Leżałem na swoim łóżku. Cały czas myślałem o niej. Ciekaw jestem jak się czuje. Czy wszystko jest dobrze. Nie rozmawiałem z nią od tamtego dnia w szpitalu. Nic na to nie poradzę jestem teraz tak zajęty. Liam cały czas zleca mi jakieś zadania. Nie wiem dlaczego. Może chce mnie jakoś odciągnąć od tej dziewczyny. Może jednak mi się to tylko zdaje ale dopiero dzisiaj jestem dłuższą chwilę w domu. Musiałem jechać w środę do innego miasta. Nie wiem czemu on się tak na mnie uwziął. Może chce żebym się więcej nauczył ale… sam już nie wiem. Leżałam wymęczony na łóżku. Dzisiaj dużo zarobiłem sprzedając dragi. Liam był szczęśliwy. Wiem że on się stresuje tą akcją z Johnem. Nie sądzę żeby nam coś zrobił ale również się trochę stresuję. Mam nadzieję że wszystko pójdzie dobrze z planem.




********************
hej hej. kolejny rozdział 
mam nadzieję że się spodoba. mówiłam wam że będą krótsze. 
mam też nadzieję że was nie zanudziłam.
20 komentarzy=kolejny rozdział
proszę was też żeby w komentarzach było chociaż jedno słowo opisujące rozdział
bo jak piszecie same buzie lub kropeczki tak naprawdę nie wiem wtedy co sądzicie o rozdziale.
kocham was :)
Hazzowa:****

18 komentarzy:

  1. wspaniały co więcej powiedzieć nwm więc czekam na next

    OdpowiedzUsuń
  2. Boooski kochanie..♥

    OdpowiedzUsuń
  3. Tak, tak wiem, że tu chodzi o mnie, ale już mi się znudziło komentowanie bardziej rozwiniętymi wypowiedziami.
    To rozdział jest..... krótki.
    No a poza tym...
    Cudowny
    Fantastyczny
    Zniewalający
    Niesamowity
    Świetny!!!

    OdpowiedzUsuń
  4. Mój ulubiony blog... < 3

    OdpowiedzUsuń
  5. Słodkie.... ;3

    OdpowiedzUsuń
  6. Taki piękny..♥

    OdpowiedzUsuń
  7. Mój ulubiony...♥ kocham to..!

    OdpowiedzUsuń