Oczami
Moniki.
-czyli mój
tatuaż ci się podoba a ty gdzie chcesz sobie zrobić-zapytał chłopak
-no nie wiem
myślałam o nadgarstku. Zdecydowałam się na niego podobają mi się wasze dziary i
jeśli mówisz że nie będzie bolało to już chcę go zrobić ale dopiero jak wrócimy
do Londynu.-przerwałam bo dostałam smsa. Przeczytałam go napisał Harry. O co mu
chodzi. Zaczęłam płakać i rzuciłam telefonem o ścianę. Cały się rozbił.
Cholera.
-co się
stało-zapytał zaniepokojony chłopak
-harry
napisał że jestem suką i że ze mną zrywa i że jestem nic nie
warta.-powiedziałam płacząc
-zabiję go
kurwa. Już nie żyje.-chodź wróćmy już do Londynu-
Wiesz co
masz rację wracajmy- nie mam zamiaru gadać z Harrym mam go już w dupie.
Pieprzony dupek.
Kilka godzin
później.
Już jesteśmy
w Anglii. Liam pojechał do siebie a ja do swojego domu. Przywitałam się z
Kamilem i poszłam do pokoju. Zaczęłam płakać przy Liamie starałam się być
silna. Tu mogłam się wypłakać.
Oczami Liama
Byłem na
niego taki wściekły. Wiem że Monia sobie z tym nie radzi. Próbowała się trzymać
ze względu na mnie. Jednak widziałem po jej minie że nie jest dobrze choć przez
całą drogę zapewniała mnie że jest ok. wbiegłem do domu i nawet nie mówiąc hej
wróciłem pobiegłem szukać tego debila.
-Liam co ty
tu robisz zdziwili się Niall i lou.
-nieważne
długa historia gdzie on jest.-wiedzieli o kogo mi chodzi
-u
siebie-pobiegłem na górę. Widziałem jeszcze jak chłopaki popatrzyli się na
siebie. Żaden nie wiedział o co chodzi. Może to i lepiej. Stałem już przy jego
drzwiach. Szybko je otworzyłem aż odbiły się od ściany. Trzasnąłem nimi.
Zamknęły się z hukiem. Chłopak patrzył na mnie z przerażeniem bo nigdy mnie
takiego nie widział wściekłego i złością jednocześnie.
-czego
chcesz-rzucił
-może trochę
grzeczniej-krzyknąłem- co ty jej napisałeś-wrzasnąłem po chwili w drzwiach
stanęła reszta chłopaków.
- prawdę.
Już ci się znudziło pieprzenie dziewczyny swojego kumpla-rzucił oschle.
Chłopaki się na mnie popatrzyli ale nic nie powiedzieli.
-o co ci
chodzi-powiedziałem patrząc mu w oczy
-nie udawaj
głupiego.słyszałem waszą rozmowę. Może nie masz tak dużego jak harry ale też mi
się podoba.-powiedział cytując jej słowa-myślisz że będzie
bolało.albo-dodał-umiesz coś czego Harry nie umie
Zacisnąłem
ręce w pięści.
-myślisz że
z nią spałem.-kiwnął głową-to jesteś w błędzie monika uczyła mnie polskich
zwrotów. Tego właśnie nie umiesz. A jeśli chodzi ci o to pierwsze rozmawialiśmy
o tatuażach.-chłopak patrzył na mnie z otwartą buzią-zawiodłem się na tobie
Harry. Myślałem że możemy sobie ufać. Myliłem się. Ona ci już nie wybaczy. Zbyt
mocno ją zraniłeś nazywając ją suką.
-COOO-krzyknął
Lou-coś ty jej powiedział
-nie chce mi
się z tobą gadać Harry-zignorowałem Louisa-ona też więc żyj teraz ze
świadomością że straciłeś dziewczynę marzeń-po tych słowach wyszedłem z pokoju.
Cieszę się że mu to powiedziałem. Zawsze bawił się dziewczynami. Teraz gdy
znalazł tę jedyną po prostu nie potrafił tego docenić. Poszedłem do siebie.
Leżałem na łóżku i myślałem o Monice. Mam nadzieję że nic się jej nie stanie.
Ona jest bardzo silna i da sobie radę.
Oczami
moniki.*
Siedziałam w
pokoju i płakałam. Kamil pojechał ze znajomymi. Nawet to i lepiej bo nie widzi
że płaczę. Po co żyć skoro jedyna osoba którą kocham powiedziała że jestem
suką. Nie warto. Wstałam z łóżka i poszłam do łazienki. Może tak miało być.
Może nadszedł mój czas. Miałam jechać wtedy ze znajomymi na wakacje. Zginęła
bym razem z nimi w tym cholernym wypadku. Otworzyłam szafkę nad umywalką.
Szukałam tego cholernego pudełka. Znalazłam. Strasznie trzęsą mi się ręce. Wiem
że to chwile poboli i już nie będzie mnie na tym świecie pełnego bólu i
cierpienia. Zastanawiałam się tylko jak to zrobić. Trzymałam w jednej ręce
tabletki nasenne a w drugiej żyletkę. Tabletki nie bolą pomyślałam ale dłużej
się czeka na efekt. Wzięłam żyletkę i zaczęłam robić nacięcia na nadgarstku.
Rany były bardzo głębokie a na podłogę kapała krew. Po jakiejś minucie już nie
czułam bólu. Tylko ulgę. Czekałam na koniec ale on nie nadchodził. Popatrzyłam
na rękę była cała we krwi. Wbiłam żyletkę głęboko w nadgarstek już jej nie
wyciągnęłam. Nie miałam siły. Czułam się coraz bardzie senna oczy mi się
zamykały nie mogłam już nawet podnieść ręki. Nie miałam na nic siły. Jakbym już
nie była w swoim ciele i nim nie kierowała. Pomyślałam o moich kolegach do
których zaraz miałam dołączyć. Chłopaki idę do was pomyślałam i zawładnęła mną
ciemność.
Oczami
liama*
Dzwoniłem do
niej.no tak zapomniałam że rozwaliła telefon rzucając nim o ścianę. Wyszedłem z
domu i poszedłem do niej. Mam przeczucie że coś się stało taki wewnętrzny
niepokój. Po 10 minutach byłem na miejscu. Zapukałem do drzwi nikt nie
otworzył. Pociągnąłem za klamkę. Drzwi były otwarte. Wszedłem do środka i
poszedłem do jej pokoju nie było jej tam.przez uchylone drzwi do łazienki
zobaczyłem jej nogi. Otworzyłem szerzej drzwi i ją zobaczyłem. Nie wiedziałem
co mam zrobić. Leżała w kałuży krwi. Boże żeby tylko żyła. Zadzwoniłem po
karetkę i czekałem. Widziałem żyletkę wbitą w rękę. Z rany cały czas uchodziła
krew. Złapałem jej nadgarstek nad raną żeby zatamować przepływ krwi. Po 5
minutach była już karetka. Pojechałem razem z nimi do szpitala. Modliłem się
żeby nie było zbyt późno.
Kilka godzin
później*
Siedziałem
przed salą. Nie wiem co się dzieje. Nie wiem czy jeszcze żyje. Wiem że jej stan
jest krytyczny. Lekarz wyszedł z Sali.
-co z
nią-zapytałem. Nic nie powiedział
-myślę że
powinien się pan z nią pożegnać póki jeszcze jest czas-powiedział patrząc mi w
oczy.
-to nie może
być prawda-zacząłem łzy spływały po moich policzkach.
-przykro mi
ale obawiam się że ona nie przeżyje do jutra-po tych słowach odszedł. To się
nie może tak skończyć i to wszystko przez tego debila. Wyjąłem telefon i
wysłałem mu smsa
„możesz być
z siebie dumny.przez twoją cholerną zazdrość umiera Monika.jestem w szpitalu.
Chcę żebyś tylko wiedział że jeśli ona umrze to to będzie tylko twoja wina.”
Nie czekałem
długo na odpowiedz. Nawet nie zobaczyłem co do mnie napisał.
Czekałem na
cud. Modliłem się żeby przeżyła. Nie powinno się tak skończyć. Ona powinna żyć
i cieszyć się z niego a nie walczyć o życie i to jeszcze przez takiego dupka
jakim jest mój przyjaciel.
Oczami
Harrego*
Leżałem
właśnie na łóżku i zastanawiałem się nad tym co powiedział mi Liam.
Postanowiłem że do niej pójdę i ją przeproszę. Liam kilka godzin temu gdzieś
wyszedł. Wstałem z łóżka i zacząłem się szykować do Moniki. Gdy miałem wyjść z
pokoju dostałem smsa
„możesz być
z siebie dumny.przez twoją cholerną zazdrość umiera Monika.jestem w szpitalu.
Chcę żebyś tylko wiedział że jeśli ona umrze to to będzie tylko twoja wina.”
Cholera
szybko mu odpisałem
„ co jej się
stało Liam błagam powiedz że nie mówisz serio. Ona nie może umrzeć ja ją
kocham. Gdzie jesteście! Xx”
Czekałem na
odpowiedz. Nie nadeszła. Wiedziałem że tak będzie. Pobiegłem do wyjścia i pojechałem
do najbliższego szpitala. Miałem nadzieję że to ten. Przeszedłem go całego. Nie
znalazłem ich. Pojechałem do następnego. Również nic za trzecim razem
spostrzegłem na korytarzu znajomą osobę. Liam! Podbiegłem do niego.
-co z nią.-zapytałem.
Chłopak popatrzył na mnie. Miał zapuchnięte oczy od płaczu.
-kazali mi
się z nią pożegnać-powiedział ledwie słyszalnym głosem
Zakryłem
usta i usiadłem obok. Myśl że mogę ją stracić mnie przeraża. To nie może tak
być.
-ja nie
chciałem-zacząłem-ale nie wiedziałem co mam o tym wszystkim myśleć
-wiesz co
mnie najbardziej boli-powiedział chłopak patrząc mi w oczy-że nie miałeś do nas
zaufania. Przecież jesteśmy jak bracia, a ty myślałeś że ja mógłbym zrobić to
tobie.-nie spuszczał ze mnie wzroku
-wiem
przepraszam-zacząłem
-mnie nie
przepraszaj ja ci zawsze wybaczę.tylko że przez twoją głupotę może umrzeć
niewinna dziewczyna.-nie zdążyłem nic odpowiedzieć bo nagle z Sali wybiegła
pielęgniarka.
-doktorze
szybko.-i znów zniknęła w Sali. Lekarz wbiegł do Sali widziałam że zaczeli
reanimację. Nie widziałem jej twarzy. Czy miała otwarte oczy czy już zamknięte.
Patrzyliśmy przez szybę na lekarza i pielęgniarkę. Trwało to jakieś 10-15
minut. Po tym czasie lekarz powiedział coś do pielęgniarki. Widziałem wyraz jej
twarzy. Zaczęła rozłączać urządzenia a lekarz zakrył kołdrą głowę mojej
ukochanej. Po chwili wyszedł z Sali.
-bardzo mi
przykro ale serce nie podjęło pracy.-po tych słowach. Powiedział do
pielęgniarki-zgon nastąpił o- spojrzał na zegarek-o 23.53.-udał się korytarzem do swojego
gabinetu. Nie wiedziałem co mam zrobić zacząłem płakać Liam również. Co teraz
będzie straciłem dziewczynę swych marzeń. Nie wybaczę sobie tego to wszystko moja wina.
-czy możemy
ją ostatni raz zobaczyć-zapytałem pielęgniarki. Ocierała łzę spływającą po
policzku.
-pewnie. Moja córka jest w wieku tej dziewczyny. Dam
panom chwilke-wyszła z Sali. Usiedliśmy obok niej. Bałem się podnieść kołdrę.
Jeszcze to do mnie nie dotarło że ona tam leży martwa.******************
sorki że krótki. jeśli będzie 5 komentarzy dopiero wtedy dodam kolejny rozdział.
mam nadzieję że się wam spodoba po mimo tego że jest krótki ale nie miałam pomysłu innego. :))
komentujcie
Hazzowa :***
Cudny *____* <3 <3 <3 <3 Każdy rozdział coraz lepszy <3 :***
OdpowiedzUsuńJest po prostu świetny!!!
OdpowiedzUsuńAle trochę go nie rozumiem... :/
OdpowiedzUsuńTo 4 komentarz, więc jeszcze jeden i będzie super!!!
OdpowiedzUsuńNo i 5!!!!!!!
OdpowiedzUsuńRozdział jest super!!
Nie rozumiem tylko tego, że umarła.
To takie... za szybkie.. :(
Kiedy następny rozdział???
Flo.