poniedziałek, 17 marca 2014

ROZDZIAŁ 1

hej więc tak to jest pierwszy rozdział DARKA.mam nadzieję że się wam spodoba i z chęcią będziecie dalej czytać mojego bloga :)



Oczami Maggie

Kolejny dzień. Cholerna monotonia. Żyć nie umierać prawda. no właśnie. Jaka jest cena życia. Co ty byś poświęcił by ratować życie swoje i bliskich. Coraz częściej nad tym rozmyślałam. Miałam wszystko jednak nie miałam tak naprawdę nic. Wstałam z łóżka i poszłam do łazienki. Za godzinę muszę być w szkole. Znów trzeba założyć maskę szczęśliwej dziewczyny. Jednak to staje się męczące. Każdy dzień jest coraz trudniejszy. Terapie pozwalają zapomnieć o złych chwilach tylko na jakiś czas. Tylko na czas trwania sesji. Później gdy już leżę w swym cholernie drogim łóżku zastanawiam się nad tym całym cholernym życiem. Po co żyć gdy nie masz dla kogo. Po co udawać szczęśliwą gdy osoba przez którą byłaś szczęśliwa leży na cmentarzu. To wszystko nie ma najmniejszego sensu. Weszłam pod prysznic i puściłam letnią wodę. Uspokoiłam się i powoli rozluźniłam. Stałam tak z 10 minut. Wreszcie otrząsnęłam się i uświadomiłam że nie mogę tu stać w nieskończoność. Owinęłam się ręcznikiem i weszłam z powrotem do pokoju. Zastanawiałam się w co mam się niby ubrać. Czasami wolałabym nie być popularną dziewczyną w szkole. Nikt by nie zwracał na mnie uwagi. Tego było mi potrzeba. Chwila spokoju i wytchnienia. Gdy tylko pojawię się w szkole zacznie się rozchwytywanie mnie z każdej strony. Zacznie się 100 pytań do Maggie. Cholernie tego nie znoszę. Czy oni nie widzą że chcę być sama. Nie rozumieją przez co przechodzę. Pewnie że nie. Nikt tego nie wie. Maggie opanuj się. weź się w garść bo się spóźnisz. Popatrzyłam na zegarek. No pięknie za pół godziny zaczynają się lekcje a ty stoisz na środku swojego pokoju w samym ręczniku i użalasz się nad sobą. Weszłam do garderoby i zaczęłam przeglądać sterty ciuchów. Po głębszym namyśle doszłam do wniosku że to będzie odpowiednie.
Rozczesałam włosy i zostawiłam je rozpuszczone. Pomalowałam się
 się i byłam już gotowa do wyjścia. Zeszłam na dół po marmurowych schodach. Moje  koturny stukały o nie rozchodząc się echem po cichym domu. Jak zwykle nikogo nie było. Norma. Weszłam do kuchni i nalałam sobie soku. Świetnie mam 10 minut. Ale dobrze że mam prawko to za 5 minut będę w szkole. Wzięłam kluczyki torbę i okulary przeciwsłoneczne. Wyszłam drzwiami prowadzącymi do garażu. Zdecydowałam się na moje sportowe autko które dostałam w zeszłym roku na 18 urodziny. Wsiadłam do czerwonej strzały i przekręciłam kluczyk.  

. Ahh ten wspaniały dźwięk. Schowałam dach ponieważ był bardzo słoneczny dzień. Końcówka czerwca co za tym idzie że zostało niecałe 2 tygodnie szkoły. Wyjechałam z naszej posiadłości i włączyłam się do ruchu drogowego. Czułam wiatr we włosach. Przycisnęłam pedał gazu. Licznik wskazywał 120km/h. ta adrenalina. Kocham to. Zatrzymałam się na czerwonym świetle. Obok mnie stanął jakiś czarny ścigacz. Siedziało na nim 2 chłopaków. Zaczęli na mnie gwizdać.

(kierowca)


(pasażer)

-hej laleczko. Fajna fura. Jak dużo razy musiałaś dać dupy żeby jeździć takim autem.- powiedział kierowca. odwróciłam się w ich stronę i ujrzałam 2 całkiem przystojnych chłopaków. Jednak byli strasznymi dupkami.
-tyle samo ile ty dałeś dupy swojemu koledze dupku.-Chłopak siedzący z tyłu o mało nie spadł z motoru ze śmiechu.
-coś ty powiedziała- zaczął brunet.                                                                   
-a co nie słyszałeś. Boże nie dość że debil to jeszcze głuchy.-otworzył usta żeby coś powiedzieć. Jednak nie zdążył bo zmieniło się światło ma zielone. Pokazałam mu środkowy palec i ruszyłam wciskając gaz do dech zostawiając ich daleko w tyle. Na kolejnym skrzyżowaniu spostrzegłam w lusterku że ten dupek za mną jedzie. Nie miałam ochoty na żadne gierki. Śpieszyłam się do szkoły. Na szczęście już pod nią podjechałam. Wjechałam na parking i zaparkowałam moją strzałę. Wyszłam z samochodu. Miałam jeszcze 2  minuty.
-zawsze musisz się zjawiać na ostatnią chwilę- usłyszałam znajomy mi głos. Odwróciłam się i spostrzegłam ją. Moja BFF. Szła w moją stronę. Może jej wygląd trochę przeraża ale to złota dziewczyna. Przywitałyśmy się buziakiem w usta. Zawsze tak się witamy. Nie jest to dla nas w ogóle dziwne.
-no no. A teraz z języczkiem.-usłyszałam głos a chwilę później śmiech. Rozejrzałam się dookoła. To ten sam chłopak. Schodził z motoru i szedł w naszą stronę. Jego pasażer siedział na swoim miejscu i bacznie mnie lustrował. Jednak po chwili poczułam ciepłe ręce na mojej talii. Odwróciłam się i już było po mnie. Zatraciłam się w tych pięknych oczach.
-hej kochanie.-powiedziałam całując go bardzo mocno i namiętnie.- tęskniłam za tobą.-dodałam
-ja za tobą też kotku.-powiedział Coody. Odwróciłam się i zobaczyłam nieznajomego stojącego obok nas. Przeszedł bez słowa i skierował się w przeciwnym kierunku niż nasza szkoła. Z jednej strony odetchnęłam z ulgą. Jednak nie bałam się go. Był po prostu irytujący. Usłyszałam dzwonek. Coody splótł nasze ręce i razem z Danielle ruszyliśmy na zajęcia. Jako pierwsze ja miałam próby   Chirliderek. Coody miał trening siatkówki. Czyli razem zostaliśmy na dworze, a Danielle weszła do szkoły na zajęcia muzyczne. Trzymając się za ręce doszliśmy do mojej szatni. Chłopak mocno mnie pocałował i poszedł się przebrać w strój sportowy również to uczyniłam. Po 5 minutach rozciągałam się na zewnątrz.
Trzeba się dobrze rozgrzać żeby cokolwiek zacząć. Czułam wzrok wszystkich chłopców na boisku. Z rozbawieniem spojrzałam na mojego chłopaka. Uśmiechnął się do mnie zadziornie na co ja odpowiedziałam śmiechem. Jakoś jest inaczej. Zaczynam się śmiać. Może powoli się do wszystkiego przyzwyczajam. Może zapominam. Mam nadzieję bo dłużej tak nie wytrzymam. W oddali spostrzegłam siedzącego na ziemi tego dupka. Uśmiechał się do mnie. Cały czas się na mnie patrzył. Zignorowałam go i wróciłam do zajęć.
-no dobra dziewczyny.-powiedziałam.jako kapitan musiałam wymyślić jakiś układ. Na szczęście jestem dość kreatywna i udało mi się coś ciekawego wymyślić.- za tydzień nasi chłopcy grają w finale. Musimy dać z siebie wszystko. Powiedziałam zgodziły się ze mną. Zaczęłyśmy próbę. Miałam stanąć na samej górze wierzy. Musi nam się udać. Gdy już wszystko było pod kontrolą dziewczyna która mnie miała trzymać zachwiała się co spowodowało że ja również. Nie mogłam nad tym zapanować. Spadłam na ziemię. Nastała ciemność.
                                                                                         

Oczami Liama
Rano*
Obudziłem się z cholernym kacem. Ale żeśmy pobalowali. Leżała obok mnie jakaś laseczka jednak nie pamiętam jej imienia. Wiem tylko tyle że jest dobra. Uśmiechnąłem się sam do siebie. Przetarłem twarz. Wstałem z łóżka i poszedłem do łazienki. Wykąpałem się i założyłem to. Wszedłem do kuchni by napić się wody. Tyle rzeczy mamy na dzisiaj. Nic mi się nie chce. Chyba sobie darujemy pracę. Przetarłem twarz dłonią. Nalałem wody do szklanki i wypiłem ją jednym duszkiem. Usiadłem przy stole i pogrążyłem się w rozmyślaniach.
Usłyszałem kroki z balkonu. Po chwili w kuchni stanął mulat.
-siema stary. Jak się czujesz-zapytał
-jezu możesz ciszej. Łeb mi zaraz rozsadzi.-powiedziałem. Chłopak się zaśmiał. Podał mi jakieś leki z szafki.
-weź przestanie cię boleć.-wziąłem jedną tabletkę i po 10 minutach poczułem ulgę.
-jadę się przejechać jedziesz ze mną-zapytałem
-motorem?-można było w jego głosie wyczuć podniecenie.
-no pewnie a czym innym miałbym jechać- zaśmiałem się .
-daj mi 5 minut.-wykrzyczał i pobiegł na górę. Wstałem i podszedłem do drzwi wyjściowych wziąłem klucze i pistolet. Tak na wszelki wypadek. Usłyszałem że Zayn zbiega po schodach. Po chwili usłyszałem również że ktoś się wywalił. Podszedłem do tego miejsca. Zayn leżał na podłodze a obok niego Harry.
-co się tu kurwa dzieje-powiedział Hazz wstając z ziemi. Wyglądał jakby przed chwilą wstał.
-uważaj gdzie zasypiasz. –zaczął Zayn.- mogłem się przez ciebie zabić.
Zacząłem się śmiać. Oni również. Wychodząc usłyszałem jeszcze przekleństwa lokowatego. Drzwi się zatrzasnęły a my wsiedliśmy na motor. To oczywiste że ja prowadziłem. Nie pozwolił bym nikomu prowadzić tego cudeńka. Jechaliśmy już jakiś czas gdy moją uwagę przykuło czerwone Ferrari. Kto w okolicy wozi się takim autem. Stało na czerwonym więc podjechałem. Zdziwiłem się gdy zobaczyłem w nim laseczkę. W sumie to niezła z niej dupa. Pomyślałem i jeszcze na dodatek ma niewyparzony język. Po niemiłej wymianie zdań odjechała. Tak po prostu odjechała. To ja ustalam kiedy dziewczyna może sobie pójść a nie ona. Zirytowała mnie. Zayn cały czas się śmiał z jej komentarza skierowanego do mnie. Jechaliśmy za nią. Dojechaliśmy do jakiejś szkoły. Dziewczyna wysiadła z auta i zobaczyłem ją w całej okazałości. Od razu pomyślałem co mógłbym z nią dziś w nocy robić. Aż się podnieciłem. Jeszcze jak zobaczyłem jak przywitała się ze swoją przyjaciółeczką. Ahhh. Sama słodycz.
-hej stary ta laseczka z tatuażami pasuje idealnie dla Johna. Sprzedamy ją za jakieś 20 tysięcy. Co ty na to- powiedział mulat. Miał rację lalka pasuje idealnie. Wstałem z motoru i zacząłem kierować się w ich kierunku. Jednak przystanąłem bo zobaczyłem jak jakiś pedał łapie ją za biodra. Kurwa. powiedziałem w myślach. Już chciałem ja przelecieć a tu proszę zajęta. Zresztą to raczej nie jest problem. Można się pieprzyć z kimś innym i być w związku z kimś innym. Ja się nie bawię w związki. Lubię zabawę. Dziewczyny są po to żeby zaspokajały nasze problemy. Poszedłem w przeciwnym kierunku. Usiadłem na trawie. Miałem idealny widok na boisko. Widziałem jak idą trzymając się za ręce. Wkurzyłem się. nie żeby coś że im zazdroszczę albo że jestem zazdrosny. Chodzi o to że ona może być zajebistym wyzwaniem. Siedziałem i czekałem aż ta ślicznotka wyjdzie z szatni. Tamta ciota już była na boisku. Rozgrzewał się do gry. Po chwili drzwi damskiej szatni otworzyły się. wyszła z nich ona. Była taka gorąca. Jeszcze na dodatek w takim stroju. Czułem że się podnieciłem. Jeszcze nigdy przez coś takiego nie przeszedłem. Patrzyłem jak rozciąga swoje ciało. Jest taka giętka. Co by się działo w łóżku pomyślałem. Przez jakieś 20 minut patrzyłem na układ tancerek. Nieznajoma piękność miała wejść na sam szczyt piramidy. Byłem zachwycony gdy wchodziła na sam szczyt. Wypinała tyłeczek prosto w moją stronę. Po chwili zobaczyłem że tracą równowagę. Ona miała najgorzej bo była najwyżej spadła i gruchnęła o ziemie. Nie wstawała. Trochę się przeraziłem. Nic później nie widziałem bo otoczyli ją inni. Byłem wściekły. Chciałem tam pobiec i zobaczyć co z nią. Po paru sekundach zobaczyłem że kogoś przepuszczają. Ten pedał trzymał jej wiotkie ciało i niósł do budynku. Po chwili zniknęli za jej murami i tyle ją widziałem.





****************************
:) oto rozdział numer 1 :D mam nadzieję że nie jest zbyt nudny. 
jeśli wam się spodobał piszcie opinie w komentarzach
15 komentarzy kolejny rozdział
kocham was :**
Hazzowa :*

14 komentarzy:

  1. Na serio fajny pomysł na bloga.
    Bardzo mi się podoba.
    Chyba nawet bardziej niż tamten.
    Spadła..... ?
    No to nie dobrze...
    Mam nadzieję, że nic jej nie jest!!

    Mrs. Styles

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :) cieszy mnie to:) mi lepiej też idzie pisanie tego niż tamtego ;) bardziej też mi się podoba ten dark. Będzie napewno dłuższy niż poprzedni. Co się dziwić tamten to moje pierwsze opowiadanie. :) mam nadzieję tylko ze nie ostatnie ;) jak coś rozdział w 99% gotowy :D mam nadzieję że się wam spodoba
      Hazzowa:***

      Usuń
    2. No pewnie!
      Chociaż troszkę mnie zdziwiło, że dałaś nazwę temu opowiadaniu "DARK".
      To trochę jak ściąganie go z Darka.
      (http://www.dark-fanfiction.blogspot.com/)
      Myślę, że czytałaś.

      Mrs. Styles

      Usuń
  2. Cudo *,*
    Coś czuję, że to opowiadanie będzie zaje*iste ;3
    Czekam na next ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Cudo, cudo, cudo! <3 Czekam na następny rozdział bloga :). Świetny pomysł masz na tego :)

    Zapraszam do mnie:
    http://lovehateonedirection.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń