Oczami Liama
Wszedłem do
łazienki. Było cicho. Za cicho. Nie widziałem żeby ona wychodziła. Może mi to
jakoś umknęło. Jednak czułem że coś się stało. Przeszedłem wzdłuż kabin.
Ostatnia była zamknięta. Widziałem jakby ktoś leżał na ziemi. To na pewno nie
były męskie nogi. Szarpnąłem za klamkę. Pod wpływem ogromnej siły wyrwałem
delikatne drzwi z zawiasów. Wtedy ją zobaczyłem. Leżała na ziemi. Wyglądała
strasznie. Z wargi sączyła się krew. Była nieprzytomna i cała mokra. Miała
poszarpaną sukienkę. Przestraszyłem się gdy zobaczyłem strzykawkę obok niej.
-co ten kutas
ci zrobił.-powiedziałem. Podchodząc do niej. Miała otwarte oczy ale nie
reagowała na nic. Wziąłem ją na ręce. Jej głowa opadła bezwładnie na moją
klatkę. Była taka leciutka. Wyprowadziłem ją tylnym wyjściem. Bałem się o nią.
Nie wiedziałem co ten dupek jej wstrzyknął. Jechałem szybko nie zwracając uwagi
na przepisy. W 10 minut dojechaliśmy do mojego domu. Wziąłem ją znów na ręce.
-Tom.-wyszeptała
ledwo słyszalnym głosem. Jaki kurwa Tom.- nie rób mi krzywdy błagam. Nie zniosę
tego kolejny raz. łzy stanęły mi w oczach. Ktoś ją już kiedyś skrzywdził.
-nigdy cię
nie skrzywdzę. – powiedziałem i pocałowałem ją w czoło.
Oczami
Maggie
Obudziłam
się ze strasznym bólem głowy. Rozejrzałam się po pokoju. Przestraszyłam się
dochodząc do wniosku że nie wiem gdzie jestem. Próbowałam sobie coś przypomnieć.
Boże. Tylko nie to. Ostatnie co pamiętam to Toma w łazience ze strzykawką w
ręce. Czy to możliwe że znów mi to zrobił. Na ścianie wisiał zegar 6.55.
wstałam z łóżka. Miałam na sobie jakąś męską koszulkę. Bałam się. tak strasznie
się bałam. Nie przeżyję tego drugi raz. nie dam rady. Nerwowo rozglądałam się po
pokoju. Nie mogę znaleźć swojej sukienki. Znalazłam tylko swoją torebkę. Dober i
to. Usłyszałam podniesiony głos zza drzwi. Nie znałam go. Rozmawiał chyba przez
telefon.
Spojrzałam w dół. Trochę wysoko jednak wolałabym się
połamać niż przechodzić jeszcze raz przez piekło. . Odwróciłam
się jeszcze na chwilę. Zauważyłam że ktoś naciska na klamkę. To był impuls. Już
po chwili przeskoczyłam przez barierkę i leżałam na ziemi. Szybko wstałam. Bolały
mnie plecy ale nie zważałam na to. Ruszyłam biegiem przed siebie. Nie wiedziałam
gdzie jestem. Ludzie dziwnie się na mnie patrzyli. Nie dziwię im się. byłam
przecież w samej koszulce. Skręcałam na oślep w różne ulice. Aż po godzinie
dobiegłam do domu. Dopiero teraz wszystko do mnie zaczęło docierać. Myślę o tym
co ten KTOŚ mógł mi zrobić. Lub co zrobił. Nic nie pamiętam. Strasznie boli
mnie głowa. Do tego płuca od biegu. Zaraz mi chyba wybuchną i do kolekcji plecy
od upadku z piętra. Super. Weszłam do swojego pokoju. Nikogo nie było. To pewnie
znaczy że Coody zabalował i wrócił do siebie. Może to i lepiej. Zdjęłam bluzkę.
Ładnie pachniała. I to bardzo. Zaciągnęłam się tym ślicznym zapachem. Boże nawet
koszulki Coodyego tak nie pachną. Co ja gadam. Maggie przestań. Skarciłam się w
myślach. Zdziwiłam się że pod bluzką miałam nienaruszoną bieliznę. Czyli jednak
nic mi nie zrobił. Może też nic nie chciał mi zrobić. Ale im więcej o tym
myślałam tym więcej pojawiało się pytań na które nie uzyskiwałam racjonalnych
odpowiedzi. Dobra dość z tym wszystkim. Weszłam do łazienki i nalałam gorącej
wody do wanny. Wzięłam długą kąpiel. Podczas kąpieli usłyszałam w pokoju dźwięk
przychodzącego sms. Moja ciekawość była silniejsza. Więc wyszłam z wanny
owinęłam się ręcznikiem i weszłam do pokoju. Zobaczyłam dwie wiadomości. Pierwsza
Coody <3
Bacznie mnie obserwował. Cholera zapomniałam że jestem w ręczniku. Zarumieniłam się i wpuściłam chłopaka do domu. Weszliśmy do
mojego pokoju.
-john. Kurwa.
ile razy mam ci to powtarzać. Dostaniesz ją za kilka dni.- chwila przerwy.-
zadzwonię później muszę się kimś zająć.- zamarłam czy on mówił o mnie. Słyszałam
bicie swojego serca.- tak laseczka.-zaśmiał się- tak ładna- znowu śmiech. –
dobra kończę.- wtedy wpadłam na pomysł. Uciec. Ale jak. Myśl Maggie. Myśl. Podbiegłam
do drzwi balkonowych. Otworzyłam je.
„hej słońce J. Nie będzie mnie do końca tygodnia L. Wyjaśnię jak wrócę xx”
Jak ja
wytrzymam bez niego weekend. No trudno. Rodzice jutro wracają. Pomyślałam. Więc
nie będą sama. Nie będę musiała się martwić. Zobaczyłam 2 wiadomość. Banan na
twarzy. Niall J
„ubierz się
wygodnie ;) zabieram cię na cały dzień. Jak dobrze pójdzie to nawet na weekend
xx”
Szybko odpisałam.
„gdzie mnie
zabierasz? Co mam spakować?”
Odpowiedź przyszła
prawie natychmiast.
„niespodzianka.
Będę u ciebie za 20 minut to ci pomogę. Ok ?”
Odpisałam
„OK”
Odłożyłam telefon.
Jednak dostałam kolejny sms. Niall. Czegoś zapomniał?-zdziwiłam się. otworzyłam
wiadomość.
„ <3 :* J”
Kolejny banan
na twarzy. Weszłam do garderoby. Co ja mam niby założyć. Stałam bezczynnie i
gapiłam się na ciuchy. Nie mam pomysłu. Z rozmyślań wyrwał mnie dzwonek do
drzwi. Pobiegłam szybko i je otworzyłam. Przywitał mnie promienny uśmiech
blondyna.
-hej jakie
miłe powitanie.-powiedział całując mnie w polik.puścił do mnie oczko
Bacznie mnie obserwował. Cholera zapomniałam że jestem w ręczniku. Zarumieniłam się i wpuściłam chłopaka do domu.
-nie wiem co
mam założyć.-powiedziałam z błagalnym spojrzeniem w oczach.-pomożesz
-pewnie.-wszedł
do mojej garderoby. Po niespełna 2 minutach wyszedł z ciuchami.
-ja stałam
tam 20 minut a tobie zajęło zaledwie 2.- zaśmiałam się. on również. Weszłam do
łazienki i ubrałam to co on wybrał.
Ciekawe co on wykombinował. Dawno nie
nosiłam spodni i trampek. Wyszłam z powrotem do pokoju. Niall siedział na łóżku
i patrzył na ścianę ze zdjęciami.
- i
jak?-zapytałam
-super.-spojrzał
na mnie. Wstał z łóżka i podszedł do mnie.- to jak idziemy.
- z chęcią
ale jeszcze nie jadłam śniadania. Jest 9 i jest piątek a ja powinnam chociaż na
2 godziny pójść do szkoły. Mamy niedługo bal i muszę robić dekoracje.-
skończyłam swój monolog.
-hmmm to
może tak. Zjemy śniadanie. Pojedziemy do twojej szkoły. Posiedzimy tam z
godzinkę ja ci pomogę a później zabieram cię na weekend.
-super
pomysł.-zaśmiałam się
-a teraz
tak. Ty idziesz do kuchni zrobić nam pyszne śniadanie, a ja cię spakuje.-powiedział wypychając mnie
z pokoju.. Weszłam do
kuchni. Zaczęłam robić naleśniki. gdy udekorowałam je owocami
krzyknęłam
-Niall chodź
śniadanie.-nie zdążyłam dobrze usiąść na krześle przy stole a chłopak już był w
kuchni.
-ty mój
żarłoczku.-zaśmiałam się.
-oj
tam.-powiedział siadając przy stole.-wygląda ślicznie. Musisz sobie jeszcze
spakować te damskie pierdoły i możemy jechać.
-ej to nie
są pierdoły. Bez tego z domu bym nie wyszła.-zaczęliśmy się śmiać. Po zjedzonym
posiłku wbiegłam na górę. Zapakowałam kosmetyczkę. Wzięłam jeszcze telefon i
byłam gotowa. Niall wziął moją torbę. Poszliśmy do jego samochodu. R8 kocham to
auto. Uśmiechnęłam się
-co się tak
cieszysz. Podoba ci się moje auto co.-zaśmiał się
-tak kocham
to auto ale bardziej moje Ferrari.-zaśmiałam się a chłopak zaniemówił.
-dobra chodź
jedziemy- powiedziałam ciągnąc go w stronę samochodu. Weszliśmy do
samochodu. Niall schował moją torbę na tylnie siedzenie. Zauważyłam jego torbę.
Na niej było logo siłowni.
-ćwiczysz?-zapytałam
gdy chłopak ruszył.
-pewnie nie
widać.- zapytał prężąc swoje bicepsy.
-przepraszam
ale nie. Nie widać.- mówiłam śmiejąc się. niall zrobił obrażoną minę.- oj nie
gniewaj się. przepraszam-powiedziałam całując jego policzek. Obdarzyłam go
promiennym uśmiechem.
-nie gniewam
się. nie potrafię się na ciebie gniewać księżniczko.-uśmiechnął się.
-czemu
księżniczko.-zapytałam ciekawa odpowiedzi.
-bo jesteś
wspaniała i zasługujesz żeby tak cię nazywać.- powiedział nie odrywając wzroku
od drogi.
-serio? Czy
mówisz tak żeby mi…-nie dokończyłam bo mi przerwał
-serio.-spojrzał
mi w oczy.-jeszcze nie spotkałem tak wspaniałej dziewczyny jak ty.- cały czas
się na mnie patrzył. Nie wiedziałam co odpowiedzieć. Spuściłam wzrok jednak
czułam że cały czas mnie obserwuje. Znów na niego spojrzałam. Cały czas na mnie
patrzył.
- patrz na
drogę bo nas pozabijasz--zaśmiałam się. rozbawieni dojechaliśmy do szkoły. Wysiedliśmy z auta i skierowaliśmy się w stronę budynku. Widziałam że Niall jakoś dziwnie
wygląda.
-co się
stało?-zapytałam się blondasa.
-nie nic. Znaczy…
mam nadzieję że nie obraziłaś się o to co powiedziałem ci w
samochodzie.-powiedział niepewnie patrząc na swoje trampki.
-oczywiście
że się nie obraziłam. To co mi powiedziałeś jest wspaniałe. Bardzo mi było miło
słysząc twoje słowa. Tylko trochę nie wiedziałam co mam ci odpowiedzieć więc
wolałam nic nie mówić.- powiedziałam. Chłopak na mnie spojrzał i szeroko się
uśmiechnął.
-to dobrze
bo nie chciałbym żeby coś się między nami popsuło. Weszliśmy do
szkoły. Na Sali nie było nikogo. Wzięliśmy się do pracy. Dużo już było
zrobione. Do balu został równo tydzień. Pomyśleć że za tydzień skończę szkołę.
Już się nie mogę doczekać. Jeszcze nigdy się tak nie uśmiałam. Świetnie się
dogaduję z Niallem. Bawiliśmy się w najlepsze. Rzucaliśmy się serpentynami i
różnymi dekoracjami. Usłyszałam otwierające się drzwi. Mimowolnie odwróciłam w
tamtą stronę głowę. Kamień z serca gdy nie zobaczyłam w nic Radcliffa. Osoba
która stała w drzwiach to dyrektor. Jak zawsze uśmiechnięty podszedł do mnie
- a któż
to.?-zapytał się
- ymmm. To jest.-dopiero
teraz do mnie dotarło że nie znam jego nazwiska.
Niall zobaczył
że nie potrafię odpowiedzieć na to pytanie.
-jestem
Niall James Horan. Przyjaciel Maggie.-powiedział chłopak wyciągając rękę w
geście przywitania.
-miło mi.
Maggie co ty tu robisz. Przyszłaś jako jedyna idź do domu. Zaczniecie robotę w
poniedziałek.- widziałam jak Niall się uśmiecha. Widziałam że nie chce tu być. Przyjechał
tu tylko po to żeby spędzić ze mną czas.
-to my się
będziemy zbierać.-powiedziałam
-miło było
pana poznać-powiedział do Nialla wyciągnął rękę do blondyna. Niall się
uśmiechnął. Już po chwili wychodziliśmy ze szkoły.
-to dokąd
mnie zabierasz.- zapytałam zapinając pas bezpieczeństwa.
-już ci
mówiłem niespodzianka.- jechaliśmy śmiejąc się i śpiewając.
-czym się
zajmujesz.?-zapytałam. Chłopak zacisnął mocniej ręce na kierownicy. Aż zbielały
mu dłonie. Widzlama że myślał co ma mi powiedzieć. W końcu odwrócił się do
mnie. Uśmiechnął się
-gdybym ci
powiedział musiałbym cię zabić.-powidział z uśmieszkiem. Zaczęliśmy się śmiać.
-a tak na
serio. Bo nie powiesz mi że nic nie robisz. Jeżdżąc takim autem.-powiedziłam
-hmmm. Mój tata
jest obrzydliwie bogaty.- wypalił. Jednak nie przekonał mnie tym. Nie chciałam
psuć jednak atmosfery między nami. Dalej jechaliśmy w ciszy. Akurat w radiu
leciała moja ulubiona piosenka Happy. Zaczęłam śpiewać pod nosem. Spojrzałam w
jego stronę. Patrzył na mnie i się uśmiechał.
-ładnie
śpiewasz.-zaczął razem ze mną. Gdy piosenka się skończyła zrobiło się dziwnie
cicho.
-daleko
jeszcze. Nudzi mi się.-powiedziałam stukając nogą.
-już
niedaleko. –zaśmiał się. po dosłownie 5 minutach dojechaliśmy do celu.
-żartujesz.-zapytałam
-nie mówię
serio a co nie podoba się.
-jest wspaniale.
Już nawet nie pamiętam kiedy ostatnio byłam w wesołym miasteczku.- w moich
oczach można było dostrzec iskierki. Spojrzałam w jego oczy. Również widoczne
były iskierki. Oraz coś czego nie mogłam zinterpretować. Ruszyliśmy razem do
kas. Po tym jak zakupiliśmy bilety weszliśmy na teren miasteczka. Byłam tak
podekscytowana.
-to na co
najpierw idziemy.- zapytałam.
-na co tylko
chcesz.
-dom
strachu.-zaśmiałam się
-no to
idziemy.-pociągnęłam go za rękę. Szybkim krokiem wbiegliśmy do strasznego domu.
Byłam przerażona. Wtuliłam się w blondyna. Otulił mnie swoim silnym ramieniem. W
moment poczułam się bezpieczniej. Później weszliśmy na najszybszą kolejkę w
całym parku rozrywki. Bałam się ale było wspaniale. Było koło 15. Poszliśmy coś
zjeść. Kupiliśmy kebaby i usiedliśmy na ławce. Zajadaliśmy się w ciszy. Po skończonym
objedzie poszliśmy na różnego rodzaju gry. Strzelaliśmy do tarczy. Niall wygrał
dla mnie główną nagrodę. Wręczył mi misia.
-dziękuję. To
miłe. Masz dobrego cela.-zaśmiałam się. pocałowałam go w policzek- nazwę cię Niall bo jesteś słodki.-powiedziałam
do misia.-blondyn szedł obok.
Zarumienił się na moje słowa.
dobra
chodź.-powiedział ciągnąc mnie do wyjścia.- Czeka nas jeszcze długa droga.-dodał.
Wyszliśmy i ruszyliśmy w dalszą drogę. Jechaliśmy jakąś godzinę.
-to gdzie
mnie wywozisz.-zapytałam z uśmiechem.
-ciąg dalszy
niespodzianek.-uśmiechnął się. byłam strasznie zmęczona. Nawet nie wiem kiedy
zasnęłam. Obudziło mnie szeptanie do ucha.
-księżniczko.
Dojechaliśmy.-szeptał chłopak. Otworzyłam oczy. Pierwsze co zobaczyłam ro
wesołego blondyna. Przetarłam oczy i rozejrzałam się dookoła.
Było tu pięknie.
Tak spokojnie. Powoli robiło się ciemno. Ale to dodawało temu miejscu uroku. Wyszliśmy
z samochodu.
-jak tu
pięknie.-powiedziałam. Uśmiechnęliśmy się do siebie.
-oprowadzę
cię.-powiedział i pociągnął do domu.
****************************
i oto rozdział 7 mam nadzieję że nie zanudziłam was tym rozdziałem ale nie chcę zbyt szybko rozkręcać akcji bo się zbyt szybko zakończy całe opowiadanie. więc... mam nadzieję że nie jest krótki.
20 komentarzy=kolejny rozdział
KOCHAM WAS :****
Hazzowa:******
Whow.
OdpowiedzUsuńTo było dziiiiiiiwne....
Za dużo się w nim dzieje.
Co nie oznacza, że mi się nie podoba.
Super <3 <3 I takie dłuuuuugie . <3 :**
OdpowiedzUsuńJezu świetny < 3333
OdpowiedzUsuńBoże ;o Niech ona będzie z Niall'em! :) Kocham to opowiadanie :*
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :*
Zapraszam do mnie: http://lovehateonedirection.blogspot.com/
...
OdpowiedzUsuńOh, GOD...
OdpowiedzUsuń.
OdpowiedzUsuń.
OdpowiedzUsuń